Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'komórka' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 59 wyników

  1. Telefony komórkowe przez ostatnie lata obrosły w tyle dodatkowych możliwości, że w zasadzie trudno nazywać je telefonami. Funkcje multimedialne, aparaty i kamery cyfrowe, dekodery kodów kreskowych, odbiorniki GPS, nawigacje, czujniki drgań... Każdy producent myśli, co by tu jeszcze dołożyć dla zwiększenia atrakcyjności. I nie tylko producent. Myśli o tym również oddział naukowy amerykańskiego Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego. Według zaprezentowanej koncepcji telefony komórkowe miałyby wykrywać skażenie powietrza trującymi gazami i niebezpiecznymi chemikaliami. Służyć ma temu projekt Cell-All, prowadzony w Homeland Security's Science and Technology Directorate (Wydziale Nauki i Technologii Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego). Celem jest wyposażenie wszystkich komórek w czip diagnostyczny, wykrywający niebezpieczne substancje. Oprócz natychmiastowego alarmu w przypadku skażenia powietrza, komórki z tym rozwiązaniem byłyby w obustronnej łączności z centralnym systemem. Pozwoliłoby to takiej centrali otrzymywać natychmiast wiadomość o wypadkach, czy atakach terrorystycznych, a jednocześnie eliminowałoby fałszywe alarmy. Z drugiej strony, możliwe byłoby również centralne i natychmiastowe powiadamianie ludności o konieczności ewakuacji z zagrożonego miejsca. Nieuniknione są głosy osób obawiających się o swoją prywatność, w przypadku telefonu, który regularnie łączy się z jakąś centralą. Ale przecież i tak każda komórka regularnie łączy się z punktem dostępowym (BTS), a w przypadku nowoczesnych telefonów i tak trudno być pewnym, co dokładnie robi zainstalowane oprogramowanie. Nie jest to całkowicie nowy pomysł. Naukowcy, inżynierowie, a nawet domorośli majsterkowicze sugerują wiele analogicznych, zdumiewających zastosowań smartfonów. Często wystarczy odpowiednie oprogramowanie, aby np. wykorzystać wbudowaną kamerę do analizy różnych substancji. Istnieje pomysł wykorzystania czujników drgań w laptopach Apple do wykrywania trzęsień ziemi. Są modele telefonów dla kobiet, które sygnalizują nadejście owulacji. Są komórki dla seniorów, które same alarmują pogotowie w razie upadku. Możliwości jest wiele, ogranicza nas tylko pomysłowość. U nas, co roku podczas zimy, wiele osób ulega śmiertelnemu zatruciu czadem. Tych ludzi uratowałaby komórka z czujnikiem, którą przecież prawie każdy trzyma przy sobie. Po sławetnym ataku na WTC 11 września Ameryka żyje w ciągłym strachu przed kolejnymi zamachami. Obawa, że terroryści użyją broni chemicznej lub biologicznej jest powszechna. Ataki takie miały już przecież miejsce w Japonii. Nic więc dziwnego, że poszukuje się wszelkich możliwych sposobów obrony. Opracowanie i wdrożenie powszechnego systemu czujników wymagałoby horrendalnych kosztów, przerzucenie tego na dostępne powszechnie gadżety zredukowałoby je do minimum. Jak miałoby to być wdrożone? Planowana cena takiego diagnostycznego układu to mniej niż jeden dolar. Spekulując, można śmiało założyć, że prawdopodobne jest dofinansowanie kosztu jego wbudowania do nowych modeli aparatów, lub podatkowe ulgi dla producentów chętnych do jego wprowadzenia. W dalszej przyszłości możliwy zapewne byłby nawet ustawowy nakaz. Nad stworzeniem i komercjalizacją systemu pracują trzy zespoły: Qualcomm, National Aeronautics and Space Administration (NASA) oraz Rhevision Technology. Zainteresowane dołączeniem są również LG, Apple i Samsung, co gwarantowałoby szybkie rozpowszechnienie rozwiązania. Być może do wdrożenia upłynie jeszcze kilka lat, ale założenia są w pełni wykonalne i przy obecnym rozwoju techniki wkrótce możemy ujrzeć przynajmniej prototypy.
  2. Pomimo wielu badań dowodzących, że rozmawianie w czasie jazdy przez telefon komórkowy jest równie niebezpieczna jak jazda pod wpływem alkoholu, liczba osób jednocześnie prowadzących pojazd i korzystających z komórki nie maleje. Przyczyną jest zapewne fakt, że olbrzymia część z tych osób uważa, iż radzi sobie z takimi zadaniami. Dlatego też podczas najnowszych badań, których wyniki opublikowano właśnie na łamach Psychonomic Bulletin and Review, postanowiono sprawdzić, jaki odsetek ludzi rzeczywiście potrafi rozmawiać przez komórkę i bezpiecznie prowadzić samochód. Dotychczasowe eksperymenty skupiały się bowiem na stwierdzeniu, jak bardzo telefon ogranicza zdolności kierowcy i traktowały badanych jako całą grupę. Podczas najnowszych badań użyto narzędzia o nazwie PatrolSim, które symuluje 48-kilometrowy odcinek wielopasmowej autostrady. Zadaniem badanych było podążanie za samochodem, który od czasu do czasu używał hamulców. Czasy odpowiedzi kierowców pozwalały stwierdzić, jak bardzo są uważni. W międzyczasie badani byli poddawani testowi OSPAN. Polega on na rozwiązywaniu serii prostych zadań matematycznych, na które należy odpowiedzieć "tak" lub "nie" (np. czy 2x2 + 1 = 5). Pomiędzy zadaniami prezentowane są wyrazy, które należy przypomnieć sobie po rozwiązaniu kilku problemów matematycznych. Jak można się było tego spodziewać, gdy badani jednocześnie prowadzili symulowany samochód i rozwiązywali test, ich wyniki były znacznie gorsze. Czas reakcji ulegał wydłużeniu, skracał się dystans, który przejechali bezkolizyjnie. Jednocześnie badani uzyskiwali gorsze wyniki, niż wówczas, gdy mieli tylko jedno zadanie (test lub prowadzenie pojazdu). Okazało się jednak, że 5 spośród 200 testowanych osób (trzech mężczyzn i dwie kobiety) wypadło lepiej niż reszta. Zarówno w badaniach z pojedynczym zadaniem, jak i z dwoma jednocześnie piątka ta wypadła lepiej, niż średnia w grupie. Co więcej, czworo z nich miało lepsze wyniki OSPAN wówczas, gdy prowadzili samochód, niż wtedy gdy go nie prowadzili. Naukowcy, chcieli jednak sprawdzić, czy 2,5-procentowa grupa "superwielozadaniowców" nie jest po prostu błędem statystycznym. W tym celu z ogólnych osiągnięć całej piątki wyodrębniono cztery badane współczynniki (pamięć, obliczenia matematyczne, drogę hamowania i czas reakcji) i użyli metody Monte Carlo do przeprowadzenia optymalizacji statystycznej. Wykazała ona, że "superwielozadaniowcy" stanowią jedynie 0,16% populacji. Innymi słowy tylko 16 na 10 000 kierujących jest w stanie rozmawiać przez telefon komórkowy i prowadzić samochód bez zwiększania zagrożenia na drodze. Uczeni próbują też wyjaśnić, dlaczego tak pożyteczna cecha jak wielozadaniowość nie wykształciła się w drodze ewolucji. Ich zdaniem mogło się tak stać z jednej z dwóch przyczyn. Pierwsza to pojawienie się zapotrzebowania na wielozadaniowość dopiero w ostatnich latach, przez co procesy ewolucyjne jeszcze nie zadziałały. Drugie wyjaśnienie nie wyklucza, że rozwinięcie wielozadaniowości wymaga tak wielkich nakładów ze strony systemu nerowowego, iż odbywa się to kosztem innych, bardziej przydatnych umiejętności.
  3. "Ostatnia rozmowa" (Last call) to trailer pierwszego interaktywnego horroru na świecie. Został wyprodukowany dla należącego do NBC Universal kanału telewizyjnego 13th Street. Widzowie w kinie czy na festiwalu filmowym dostają ulotki zachęcające do wysłania numeru telefonu komórkowego do bazy danych. Następnie oprogramowanie losuje kogoś i do niego dzwoni. Bohaterka stwierdza na wstępie "Bez ciebie zginę" i zaczyna zadawać różne pytania, np.: "Gdzie jestem?", "Skręcić w prawo czy w lewo/iść w górę czy w dół?", "Co mam zrobić?". Moduł rozpoznawania głosu przekształca odpowiedzi w instrukcje, a program wybiera odpowiednią scenę. W zależności od tego, kto kieruje poczynaniami bohaterki, film może się skończyć happy endem bądź krwawą rzezią. Dziewczyna przemieszcza się po zrujnowanym sanatorium, podejmuje też decyzje, czy pomagać napotkanym po drodze innym ofiarom.
  4. Pomimo gwałtownego rozwoju techniki tworzone przez nas urządzenia są pod wieloma względami niezwykle prymitywne w porównaniu z tym, co stworzyła natura. Dlatego też Rahul Sarpeshkar z MIT-u próbuje stworzyć podstawy projektowe dla przyszłych elektronicznych obwodów scalonych wzorując się na komórkach ludzkiego ciała. Pojedyncza komórka jest bowiem 10 000 razy bardziej wydajna energetycznie niż jakikolwiek współczesny tranzystor. Dość wspomnieć, że w każdej sekundzie w komórce dochodzi do około 10 milionów reakcji chemicznych, które w sumie zużywają około pikowata energii. Sarpeshkar jest autorem właśnie wydanej książki Ultra Low Power Bioelectronics, w której podkreśla podobieństwa pomiędzy reakcjami chemicznymi w komórce, a przepływem prądu w obwodzie scalonym. Opisuje też, w jaki sposób komórka może przeprowadzać wiarygodne obliczenia korzystając z niedoskonałych "podzespołów" i zmagając się z zakłócającym szumem. Autor proponuje uczyć się od natury. Dzięki temu, jego zdaniem, będzie można wyprodukować bardzo wydajne procesory graficzne dla telefonów komórkowych czy wszczepiane do mózgu implanty pozwalające niewidomym odzyskać wzrok. Sarpeshkar ma wieloletnie doświadczenie w projektowaniu energooszczędnych obwodów scalonych oraz układów biomedycznych. W ubiegłym roku stworzył energooszczędny układ radiowy, który naśladuje budowę ślimaka w ludzkim uchu. Układ potrafi przetwarzać sygnały z internetu, telefonu komórkowego, radia czy telewizora znacznie szybciej i przy mniejszym użyciu energii niż było to wcześniej możliwe. Teraz naukowiec przechodzi z elektroniki neuromorficznej do cytomorficznej. Z przeprowadzonych przez niego analiz wynika bowiem, że równania opisujące dynamikę reakcji chemicznych i przepływ elektronów przez obwody analogowe są niezwykle do siebie podobne. Prace Sarpeshkara mogą mieć kapitalne znaczenie dla przyszłości. Jednym z możliwych pól ich zastosowań jest, zaprezentowane podczas konferencji 2009 IEEE Symposium on Biological Circuits and Systems, stworzenie obwodów scalonych modelujących dowolną sieć denów. Sarpeshkar zaprojektował obwód, który umożliwia przeprowadzenie symulacji pracy dowolnej sieci genów na układzie scalonym.
  5. Naukowcy z Yale University wykazali, że wystarczy pojedyncza mutacja w komórce, by doszło do rozwoju nowotworu. Dotychczas większość specjalistów sądziła, że musi nastąpić nagromadzenie mutacji. Tymczasem zespół profesora Tian Xu wykazał, że mutacje umiejscowione w różnych komórkach "współpracują" ze sobą w celu rozwinięcia nowotworu. Jak mówią uczeni, to zła wiadomość, gdyż istnieje większe prawdopodobieństwo nagromadzenia się kancerogennych mutacji w tkance niż w pojedynczej komórce. Zespół z Yale badał wpływ stresu u muszek owocówek na ekspresję dwóch genów, o których wiadomo, iż biorą udział w rozwoju nowotworów u ludzi. Jeden z nich to RAS, mający związek z około 30% przypadków nowotworów. Drugi to tłumiący guza tzw. scribble, który po zmutowaniu zaczyna wspierać jego wzrost. Już wcześniej wykazano, że jeśli dojdzie do mutacji tylko jednego z nich, guz się nie rozwinie. Jeśli jednak w ramach pojedynczej komórki zmutują oba, dojdzie do zmian nowotworowych. Najnowsze badania Amerykanów przyniosły jednak złą wiadomość - udowodniły one, że jeśli w jednej komórce dojdzie do mutacji RAS, może rozwinąć się nowotwór jeśli w którejś z pobliskich komórek znajdzie się zmutowany scribble. Uczeni udowodnili też, że w sytuacjach stresowych wysyłane są sygnały rozpoczynające rozwój nowotworu. Wystarczy bowiem, by tkanka, w której znajduje się komórka ze zmutowanym RAS, została uszkodzona, a wspomniana komórka zamieni się w nowotworową. Odpowiedzialna jest w tym przypadku kinaza JNK, która jest związana z odpowiedzią organizmu na stres. Bardzo dużo mechanizmów może aktywować kinazę JNK: stres fizyczny, emocjonalny, infekcje, zapalenia. To kolejna zła wiadomość - powiedział Xu. Nowe odkrycia poszerzają naszą wiedzę o mechanizmie powstawania nowotworów, dzięki czemu umożliwią skuteczniejszą walkę z nimi. Zespół z Yale odkrył bowiem, że co prawda sygnały wysyłane przez JNK rozprzestrzeniają się między komórkami, jednak można je blokować.
  6. Jedną z najskuteczniejszych metod zapobiegania chorobom zakaźnym jest monitorowanie kierunków podróży obywateli np. na lotniskach. W Afryce jednak, gdzie nadzór nad przemieszczaniem się ludności nie jest zbyt dobrze rozwinięty, konieczne jest poszukiwanie innych metod. Próbę rozwiązania tego problemu podjęli badacze z Uniwersytetu Florydzkiego, którzy do obserwacji zachowania mieszkańców wykorzystali dane operatorów telefonii komórkowej. Przeprowadzenie studium było możliwe dzięki porozumieniu zawartemu pomiędzy jednym z operatorów komórkowych oraz zespołem dr. Andy'ego Tatema, geografa biorącego także udział w badaniach z zakresu epidemiologii. Na podstawie umowy firma zgodziła się na udostępnienie danych o 21 milionach połączeń wykonywanych na terenie Zanzibaru - autonomicznego regionu należącego do Tanzanii, cierpiącego w ostatnich latach z powodu epidemii malarii. W trosce o prywatność abonentów ujawniona dokumentacja nie zawierała danych osobowych ani numerów telefonów, a jedynie dane o położeniu geograficznym dzwoniących osób oraz dacie i godzinie wykonania połączeń. Wystarczyło to jednak, by ustalić kierunki ludności Zanzibaru oraz możliwe źródła epidemii. Jak się okazało, większość osób opuszczających Zanzibar odbywała krótkie podróże do Dar es Salaam - stolicy Tanzanii, miejsca o stosunkowo niskim odsetku osób chorych na malarię. Niewielka liczba mieszkańców autonomicznego regionu wyjeżdżała jednak na dłużej i przebywała w miejscach, w których ryzyko zakażenia jest znacznie większe. Zdaniem badaczy, właśnie te osoby powinny stać się obiektem szczególnego zainteresowania ze strony służby zdrowia. Otoczenie opieką osób podróżujących do niebezpiecznych rejonów może znacząco ograniczyć ryzyko ukąszenia ich po powrocie przez komary przenoszące zarodźca malarii. Ponieważ choroba ta nie przenosi się bezpośrednio z człowieka na człowieka, eliminacja ukąszeń mogłaby pozwolić na szybkie uwolnienie mieszkańców Zanzibaru od zagrożenia lub przynajmniej na znaczne zmniejszenie liczby zachorowań.
  7. Sposób, w jaki dzieci korzystają ze swoich telefonów komórkowych, zależy od ich płci – twierdzi dr Shelia Cotten, socjolog z University of Alabama w Birmingham (New Media & Society). W ramach studium, które objęło ok. 1000 uczniów gimnazjum, dzieci proszono o ocenę częstości korzystania z różnych funkcji aparatu na skali od 0 (nigdy) do 5 (kilka razy w ciągu dnia). Badanie ujawniło, że chłopcy zdobywali więcej punktów niż dziewczyny, odnosząc się do używania komórek do gier, wymiany zdjęć i plików wideo, słuchania muzyki i/lub wysyłania e-maili. Działo się tak nawet po uwzględnieniu dwóch czynników: jak bardzo uczniowie lubili swój telefon i jak sprawnie się nim posługiwali. Ma to wiele wspólnego z socjalizacją typową dla płci. Chłopców uczy się często, by odkrywali świat, podchodzili kreatywnie do technologii i nie bali się demontowania różnych obiektów do elementów, z których je zbudowano. To dlatego młodzi mężczyźni sprawniej posługują się telefonami komórkowymi i mają tendencję do uznawania ich za gadżety. Dla dziewcząt częściej niż dla chłopców komórka była zaś książką telefoniczną/listą kontaktów. Kiedy wzięto pod uwagę wykorzystanie komórki do tradycyjnych celów, a więc do dzwonienia czy wysyłania SMS-ów, nie zaobserwowano różnic międzypłciowych. Dziewczyny rozmawiały średnio przez 2 godziny dziennie, a chłopcy 1,8 godz. Ujawniając te wyniki, nie mówimy rodzicom, by kupowali dziewczynkom aparaty z mniejszą liczbą aplikacji. Oznacza to raczej, że trzeba im poświęcić więcej czasu i uwagi, by pomóc w opanowaniu zaawansowanych funkcji komórek. Kobiety tradycyjnie postrzegają się jako osoby mniej uzdolnione technicznie, zwłaszcza w dziedzinie komputerów. Wybór telefonu dla dziecka cały czas pozostaje kwestią osobistego gustu oraz wieku i dojrzałości pociechy.
  8. Kierowcy rozmawiający przez telefon komórkowy w czasie jazdy, stanowią zagrożenie dla innych. Najnowsze badania dowodzą, że piesi korzystający z telefonu na ulicy, stanowią zagrożenie dla samych siebie. Podczas dwóch badań przeprowadzonych przez zespół profesora psychologii Arta Kramera okazało się, że osoby przechodzące przez ulicę i rozmawiające przez telefon są bardziej narażone na niebezpieczeństwo, niż osoby słuchające muzyki czy też takie, których nic nie rozprasza. Pierwsze badania, omówione w piśmie Accident Analysis and Prevention, pokazały, że młodzi ludzie, którzy rozmawiają przez komórkę przechodzą przez ulicę o 25% wolniej niż ich rówieśnicy, którzy nie rozmawiają. Ponadto, gdy na przekroczenie wirtualnej ulicy mieli 30 sekund, było bardziej prawdopodobne, że sztuka ta im się nie uda jeśli rozmawiają przez komórkę. Wszyscy uczestnicy badań chodzili w kołowrotku, a więc mieli do czynienia z dokładnie takimi samymi warunkami. Drugie badania przeprowadzono na grupie osób, które ukończyło 60. rok życia. W ich przypadku różnice pomiędzy rozmawiającymi przez telefon, a nierozmawiającymi były jeszcze większe. W przypadku osób starszych rozmawiających podczas przechodzenia przez ulicę niebezpieczeństwo przejechania przez samochód było aż o 15% większe, niż w przypadku tych, którzy nie rozmawiali. Specjaliści ostrzegają zatem, że rozmowa przez telefon zwiększa ryzyko podczas przekraczania ulicy, a niebezpieczeństwo to jest szczególnie duże w przypadku osób starszych.
  9. Noszenie telefonu komórkowego przy pasku może doprowadzić do zmniejszenia gęstości kości w rejonie miednicy wykorzystywanym do pozyskiwania przeszczepów kostnych (Journal of Craniofacial Surgery). Tureccy naukowcy posłużyli się densytometrią, czyli metodą obrazowania wykorzystującą podwójną wiązkę promieniowania rentgenowskiego. W ten sposób określili gęstość kości w obrębie talerzy kości biodrowej u 150 mężczyzn, którzy zwyczajowo nosili komórki przy pasku, średnio przez 15 godzin dziennie, i korzystali z nich od ok. 6 lat. Okazało się, że gęstość kości była lekko zmniejszona po tej stronie miednicy, gdzie panowie przytraczali telefon. Różnica nie była istotna statystycznie i nie osiągnęła wartości stwierdzanych u chorych z osteoporozą. Mężczyźni byli jednak stosunkowo młodzi (średnia wieku wynosiła 32 lata), dlatego może dojść do silniejszego osłabienia kości – podkreślają dr Tolga Atay i zespół z Suleyman Demirel University w Isparcie. Badacze uważają, że spadek gęstości jest najprawdopodobniej wynikiem oddziaływania pola elektromagnetycznego. Naukowcy asekurują się, że wyniki są na razie wstępne, a w kolejnych generacjach telefonów komórkowych zmniejszy się zapewne natężenie generowanego pola elektromagnetycznego. Do tej pory lepiej jednak nie nosić komórek zbyt blisko ciała.
  10. Osoby rozmawiające przez telefon komórkowy nie potrafią iść prosto, ponieważ nie są świadome swojego otoczenia. W porównaniu do ludzi przemieszczających się w parach, słuchających odtwarzacza MP3 czy poruszających się bez żadnej elektroniki, chodzą wolniej, częściej zmieniają kierunek marszu i rzadziej rozpoznają/dostrzegają innych przechodniów. Co więcej, są rozproszone do tego stopnia, że nie dostrzegają niezwykłych obiektów na swojej trasie, np. jeżdżącego na jednokołowym rowerze klauna (Applied Cognitive Psychology). Profesor Ira E. Hyman junior i jego zespół z Western Washington University w ramach dwóch studiów obserwowali ludzi pokonujących plac na terenie kampusu. U użytkowników komórek stwierdzili niewidzenie pozauwagowe (ang. inattentional blindness). Dwie trzecie nie dostrzegły jeżdżącego wokół futurystycznej rzeźby klauna, mimo że jak na prawdziwego cyrkowca przystało, nosił kolorową koszulę, ogromne żółto-czerwone buty oraz charakterystyczny czerwony nos. Psycholodzy przyglądali się osobom pokonującym Red Square, centralny plac kampusu o przekątnej ok. 114 m. By upewnić się, że obserwowani są dobierani bez odchyleń, po przeanalizowaniu zachowania danego człowieka wybierali pierwszą przechodzącą obok ich punktu osobę z kolejnej kategorii. Naukowcy ograniczyli się do ludzi, którzy nie zmieniali podczas marszu przynależności do kategorii, tzn. nie przestawali np. rozmawiać przez telefon, "przekształcając" się w człowieka nieużywającego elektroniki, oraz osób wybierających do pokonania placu najpopularniejszą trasę na przełaj. W ten sposób z początkowych 317 pozostało im 196 osób: 94 mężczyzn, 102 kobiety. Czterdzieści trzy nie korzystały z urządzeń elektronicznych, 54 słuchały muzyki, a 52 szły w parze. W przypadku par psycholodzy zbierali dane o kimś idącym bliżej ich punktu obserwacyjnego. Wytrenowani obserwatorzy pracowali w parach (miało to ograniczyć subiektywność oceny czynników innych niż czas potrzebny do przejścia Red Square). Ustawiali się w przeciwległych rogach placu. Odnotowywali okoliczności pokonywania placu, tj. porę dnia, dzień tygodnia, pogodę oraz czy przemarsz miał miejsce w przerwie między zajęciami. Ludzie z komórkami byli wolniejsi i chodzili bardziej chaotycznie, zmieniając kierunek marszu, nie zauważali też innych na swej drodze. Ponieważ powolniejsi byli zarówno konwersujący przez telefon, jak i rozmawiający z idącym obok towarzyszem, naukowcy zastanawiali się, czy czynnikiem zwalniającym nie jest sama rozmowa. Z pomocą przyszły im jednak rezultaty wcześniejszych studiów z wykorzystaniem symulatora jazdy samochodem. Dzięki nim okazało się bowiem, że rozmowy przez telefon były bardziej problematyczne niż z kimś siedzącym w kabinie. Oznacza to, że użytkownicy komórek doświadczają kłopotów z monitorowaniem otoczenia, związanych z niewidzeniem pozauwagowym. W drugim eksperymencie wokół rzeźby stojącej na środku placu jeździł klaun. To bardzo rzadkie zjawisko w kampusie. Autorzy badania przyznali, że żaden z nich się z czymś takim nie spotkał. Psycholodzy zastosowali identyczne metody obserwacji jak w pierwszym eksperymencie. Wybierali ludzi idących po przekątnej. Przeprowadzili wywiady ze 151 osobami (78 nie miało elektroniki, 24 używały komórki, 28 korzystało z odtwarzacza MP3, a 21 szło z kimś w parze). Klaun objeżdżał rzeźbę przez godzinę w pewne wiosenne popołudnie. Kiedy obserwowanych zapytano, czy widzieli coś niezwykłego, tylko ¼ rozmawiających przez komórkę zapamiętała cyrkowca. Reszta nie miała pojęcia o jego istnieniu. Osoby nierozproszone przez pogawędkę przez telefon miały o 50% większe szanse na dostrzeżenie go. Najczęściej zapamiętywali klauna ludzie idący z kimś w parze (sztuka ta udała się aż 71%). Nawet tak wytrenowana czynność jak chodzenie może zostać zakłócona przez konwersację telefoniczną – podkreśla prof. Hyman. Po raz kolejny okazuje się więc, że nie powinno się rozmawiać przez komórkę, prowadząc, bo to naprawdę niebezpieczne.
  11. Alergicy i osoby skrupulatnie liczące kalorie zyskały właśnie nowy rodzaj wsparcia w swoich zakupowych zmaganiach. Wszystko dzięki ScanAvert - aplikacji napisanej z myślą o telefonach komórkowych umożliwiającej szybką ocenę zgodności przeglądanych przez klienta produktów z ich zaprogramowanych profilem dietetycznym. Sercem programu są dwie bazy danych. Pierwsza z nich zawiera informacje o kodach kreskowych umieszczonych na opakowaniach produktów spożywczych, zaś w drugiej mieszczą się dane na temat ich wartości odżywczej i energetycznej oraz specjalne ostrzeżenia dla alergików. Aby zeskanować kod kreskowy interesującego nas produktu, wystarczy wykonać jego zdjęcie. Telefon odczytuje wówczas numer zakodowany w postaci pasków i łączy się z bazą danych, by sprawdzić, z jakim produktem ma się do czynienia. Dane na temat produktu są następnie porównywane z indywidualnym profilem dietetycznym użytkownika. ScanAvert daje ogromne możliwości, jeśli chodzi o personalizację ustawień. Program może np. ostrzec użytkownika, gdy oglądany przez niego produkt zawiera zbyt dużo węglowodanów lub tłuszczów albo gdy jest on zbyt kaloryczny lub zawiera składniki mogące wywołać u niego reakcję alergiczną. Jakby tego było mało, użytkownik może wprowadzić do swojego profilu informacje na temat trapiących go chorób lub przyjmowanych przez niego leków - wszystko po to, by uniknąć niepożądanych reakcji na przyjmowane pożywienie. Niestety, osoby chcące skorzystać z aplikacji muszą się liczyć z kosztami. Na szczęście opłaty nie są zbyt wysokie i wynoszą 5,99 dol. za miesiąc, a nawet 3,99 dol. za miesiąc, gdy wykupi się z góry abonament na pół roku. Dla tych, którzy nie są pewni, czy usługa jest warta swojej ceny, przygotowano także dwumiesięczny darmowy okres próbny. Szczegóły na stronie producenta.
  12. Nokia pracuje nad prototypowym telefonem komórkowym, którego nigdy nie trzeba będzie ładować. Markku Rouvala z Nokia Research Centre w Cambridge mówi, że obecna w środowisku emisja elektromagnetyczna - pochodząca z masztów telewizyjnych, nadajników Wi-Fi, masztów telefonii komórkowej i innych źródeł - jest wystarczająco duża, by zamienić ją na energię elektryczną wystarczającą do całkowitego naładowania baterii telefonu. Opracowany już prototyp jest w stanie zebrać z otoczenia 50 miliwatów mocy. To wystarczy by powoli się ładował lub nieprzerwanie pracował w stanie oczekiwania. Prototyp zamienia fale elektromagnetyczne w sygnały elektryczne za pomocą dwóch pasywnych obwodów. Częstotliwość ich działania wynosi od 500 MHz do 10 GHz, a więc pokrywa się z częstotliwością wielu sygnałów radiowych. W ten sposób zwiększono ilość energii, którą może pobrać urządzenie. Nokia na razie nie zdradza szczegółów swojej technologii, ale Rouvala mówi, że telefony w nią wyposażone mogą trafić na rynek już za 3-4 lata. Jeśli Nokii się uda, będziemy świadkami sporych zmian na rynku przenośnych gadżetów. Niezwiązani z Nokią specjaliści, którzy zajmują się badaniami na podobnym polu, mówią, że 50 miliwatów to naprawdę sporo. Obecnie typowy odtwarzacz MP3 potrzebuje do pracy 100 miliwatów, a większość czasu spędza w trybie oszczędnościowym. Niewykluczone, że w przyszłości wielu niewielkich urządzeń elektronicznych nigdy nie będziemy musieli podłączać do gniazdka.
  13. Dzięki nowej technologii podłączania miniaturowych czujników, po raz pierwszy stało się możliwe jednoczesne zarejestrowanie sygnałów z różnych części komórki. Technologia ta umożliwi zbadanie, w jaki sposób funkcjonują i komunikują się ze sobą np. komórki serca czy mózgu. Charles Lieber i jego koledzy z Uniwersytetu Harvarda wykorzystali tranzystor polowy z nanokabli (NWFET - nanowire field effect transistor), który składa się z nanokabla o średnicy 20 nanometrów umieszczonego na dwutlenku krzemu i połączonego z z elektrodami. Na tym samym podłożu można umieścić wiele kabli, dzięki czemu możliwe jest rejestrowanie wielu sygnałów. Dotychczas jednak nie udało się NWFET zastosować w badaniu komórek, gdyż nie istniała metoda umożliwiająca wymuszenia na komórkach by rosły w precyzyjnie dobranym miejscu tak, żeby można było mierzyć sygnały. Naukowcy z Harvarda najpierw wyhodowali komórki na podłożu z przezroczystego polimeru, a następnie przenieśli je na macierz tak, że każda komórka miała kontakt z 10 nanokablami. To z kolei umożliwiło jednoczesny pomiar sygnałów z różnych części komórki oraz z różnych części grupy komórek.
  14. Szef Nokii, Olli-Pekka Kallasvuo, potwierdził, że jego firma poważnie zastanawia się nad zaistnieniem na rynku notebooków. Plotki na ten temat pojawiły się już w ubiegłym roku, a teraz doczekaliśmy się ich pierwszego oficjalnego potwierdzenia. Kallasvuo zauważa, że telefony komórkowe i komputery coraz bardziej się do siebie upodabniają. Miliony ludzi na całym świecie po raz pierwszy korzysta z Internetu właśnie za pośrednictwem telefonu komórkowego - zauważą Kallasvuo. Od pewnego czasu możemy zaobserwować przenikanie się rynków komputerów i komórek. Niektórzy producenci komputerów - Lenovo, HP, a ostatnio Asus - zaprezentowali już własne linie telefonów komórkowych. Ben Wood, dyrektor firmy analitycznej CCS Insight, uważa, że Nokia chce wejść na bardzo trudny rynek, ale na korzyść firmy przemawia fakt, iż posiada dobre zaplecze produkcyjne oraz sieć dystrybucji i sprzedaży.
  15. Do tej pory pamięć wiązano ze wzmacnianiem połączeń między określonymi grupami neuronów. Teraz dr Don Cooper z University of Texas Southwestern Medical Center odkrył, że komórki nerwowe z przedniej części mózgu mogą przez krótki czas – minutę, a może dłużej - przechowywać informacje "na własną rękę". Amerykanom udało się zidentyfikować specyficzny sygnał, który leży u podłoża niestałej pamięci komórkowej. W ten właśnie sposób mózg przechowuje dane potrzebne mu jedynie przez chwilę. Wg Coopera, spostrzeżenie to ma duże znaczenie dla zrozumienia zaburzeń uwagi, uzależnień oraz wywołanej stresem utraty pamięci. Trwałe wspomnienia to skutek oddziaływania jednego z neuroprzekaźników – kwasu glutaminowego. Aktywuje on kanały jonowe neuronów i w ten sposób reorganizuje i wzmacnia połączenia między nimi. Ponieważ uruchomienie i zatrzymanie tego procesu to kwestia minut, a nawet godzin, naukowcy spekulowali, że funkcje pamięci buforowej musi spełniać inny mechanizm. Zespół badaczy zauważył, że trwające mniej niż sekundę wyładowanie na wejściu neuronu włącza pamięć komórkową, czyli proces zwany metabotropową transmisją glutaminianową. Umożliwia to mózgowi zarządzanie szybko zmieniającymi się informacjami, dzięki temu jesteśmy także istotami wielozadaniowymi. Cooper przyrównuje nowo odkryty mechanizm do pamięci RAM komputera. Naukowcy z Dallas zidentyfikowali u myszy metabotropowy receptor glutaminergiczny mGluR5, który po aktywowaniu uruchamiał kaskadę sygnałów, a pamięć utrzymywała się dzięki jonom wapnia. Aktywność pojedynczych neuronów monitorowano za pomocą nanoelektrod. Amerykanom zależało również na zbadaniu działania pamięci komórkowej u osób uzależnionych. Aby móc się skoncentrować i podjąć szybką decyzję na podstawie danych dostępnych w pamięci roboczej, potrzebne jest optymalne stężenie dopaminy. Poziom tego neuroprzekaźnika wzrasta jednak znacznie po zażyciu narkotyku, co utrudnia funkcjonowanie poznawcze. Gdy psychiatrzy zastosowali eksperymentalny lek oddziałujący na receptory dopaminowe określonego typu, krótkotrwałe ślady pamięciowe stawały się mniej podatne na wyeliminowanie. Po uzależnieniu zwierząt od kokainy okazało się, że narkotyk obniżył aktywację w komórkach związanych z pamięcią buforową. Pobudzenie układu dopaminergicznego poprzez podanie jeszcze większej ilości dopaminy nie wpłynęło w żaden sposób na zdolność skoncentrowania się. W przyszłości badacze z Centrum Medycznego zamierzają zidentyfikować kanały jonowe zaangażowane w utrzymywanie i odtwarzanie śladów pamięciowych. Możliwość manipulowania molekularnymi składowymi pamięci to szansa na stworzenie leków nowej generacji.
  16. Profesor Peter Norton z University of Virginia od lat zajmuje się badaniem relacji piesi-kierowcy w kontekście historycznym. Uważa, że ludzie wchodzący wprost pod koła samochodu ze wzrokiem utkwionym w klawiaturze telefonu komórkowego to uwspółcześniona odmiana dobrze znanego zjawiska. Autor Walczącego ruchu: świtu ery silnika w amerykańskim mieście uważa, że zawsze po wprowadzeniu nowej technologii czy urządzenia trzeba sprawdzić, jak wpasowuje się ona w istniejącą strukturę. Mamy nowe zjawisko zwane SMS-owaniem i coś starego zwanego ulicą. Próbujemy zatem odkryć, co wyjdzie z połączenia ich ze sobą. Może gdy pewnego dnia wpadniemy na rozwiązanie, stwierdzimy, że od początku wszystko było naturalne i oczywiste. Teraz jednak nic się takie nie wydaje. Obecnie zmorą kierowców są ludzie zajęci pisaniem krótkich wiadomości tekstowych. Sto lat temu prowadzący automobile odsądzali od czci i wiary intelektualistów zatopionych w lekturze. Ich świat także kurczył się do rozmiarów niewielkiego obiektu umieszczonego tuż przed oczami – książki. Problem był na tyle palący, że opisane scenki rodzajowe uwieczniono w licznych komiksach. Norton uważa, że przeszłe konflikty czytelników z kierowcami pozwalają zawczasu opracować skuteczną metodę radzenia sobie z niesfornymi użytkownikami komórek. Skoro wtedy wprowadzanie nowych zapisów ustawowych i mandatów się nie sprawdziło, współcześnie powinniśmy się wystrzegać popełnienia tego samego błędu. Na początku XX wieku pierwszą reakcją stróżów porządku było wprowadzenie rygorów prawnych. Okazało się jednak, że ludzie uznawali przechodzenie przez ulicę w niedozwolonym miejscu za czyn o niskiej lub żadnej szkodliwości, co tylko narażało policjantów na nieprzyjemności. Reakcja drugofalowa polegała na ośmieszaniu poprzez stworzenie nowego i dyskredytującego w zamierzeniu określenia. Swawolnych przechodniów informowano, że właśnie zostali jaywalkerami (dosł. "nieostrożnymi pieszymi"). W ramach akcji społecznej zatrudniono nawet skautów, którzy rozdawali im specjalne pocztówki. Wiele osób się obrażało, ale przedsięwzięcie się udało: niemal wszyscy wiedzieli, kim jest pieszy-pirat, a w 1924 roku, a więc po upływie mniej niż 10 lat od pierwszego użycia słowa jaywalker, słowo trafiło do słownika języka amerykańskiego. Profesor podkreśla, że warto by wymyślić podobne słowo/wyrażenie na określenie SMS-ującego na przekór wszystkiemu człowieka. Wg niego, nie jest to proste, bo nie wszystkie wersje dobrze się przecież przyjmują. Sugeruje np. stukającego leminga, ale to tylko luźna propozycja.
  17. Badania, które naukowcy z Wydziału Neurochirurgii Lund University przeprowadzili na szczurach, wskazują, że promieniowanie emitowane przez telefony komórkowe upośledza pamięć. Zespół Henrietty Nittby przez rok po 2 godziny tygodniowo poddawał zwierzęta oddziaływaniu mikrofal. Gdyby okazało się, że podobne zjawisko występuje w przypadku ludzi, przyszłość nie maluje się różowo... W ramach eksperymentu szczury umieszczano w skrzyni z wmontowanymi wewnątrz obiektami. Przeprowadzano dwie próby, podczas których zmieniano zarówno przedmioty, jak i ich lokalizację. Test pamięciowy przeprowadzano podczas trzeciej próby. Okazało się, że gryzonie z grupy kontrolnej spędzały więcej czasu na badaniu obiektów z pierwszego podejścia. Były dla nich bardziej interesujące, bo dość długo ich nie widziały. U zwierząt eksperymentalnych różnice w uwadze poświęconej poszczególnym przedmiotom nie były aż tak bardzo zaakcentowane. Nittby i profesor Leif Salford uważają, że ich najnowsze odkrycia mogą mieć jakiś związek z wcześniejszym spostrzeżeniem, iż mikrofale emitowane przez komórki wpływają na barierę krew-mózg. Gdy zwierzęta wystawiano na oddziaływanie tego promieniowania, z krwi do mózgu przenikała albumina – białko odpowiadające z utrzymanie ciśnienia onkotycznego oraz transport różnych substancji, np. hormonów, leków, dwutlenku węgla czy kwasów tłuszczowych. Szwedzi natrafili także na ślad specyficznych uszkodzeń neurologicznych w neuronach kory mózgowej i hipokampa. Przecieki albuminy następowały bezpośrednio po napromieniowaniu, a uszkodzenia dopiero po miesiącu lub dwóch. Następowały też zmiany w aktywności dużej liczby genów. Nie chodziło o pojedyncze geny, ale o powiązane ze sobą funkcjonalnie grupy.
  18. Naukowcy z Shiraz University of Medical Sciences odkryli, że korzystanie z telefonów komórkowych powoduje wydzielanie rtęci z amalgamatowych wypełnień w zębach. Pod wpływem pola magnetycznego zwiększa się stężenie tego pierwiastka zarówno w ślinie, jak i w moczu (Pakistan Journal of Biological Sciences). Irańczycy wykazali także, że podobne zjawisko obserwuje się podczas badania osób z amalgamatowymi plombami za pomocą rezonansu magnetycznego (MRI). Pod wpływem tego odkrycia zaczęli się więc zastanawiać, czy inne źródła pola magnetycznego, z którymi stykamy się na co dzień, np. monitory komputerów, telewizory czy kuchenki mikrofalowe, także zwiększają wydzielanie Hg. W pierwszej fazie eksperymentu badano 30 pacjentów: 27 kobiet i 3 mężczyzn w wieku od 18 do 48 lat. Przed i po MRI pobrano od nich 5 mililitrów stymulowanej śliny. Gęstość strumienia magnetycznego wynosiła 0,23 T, a czas ekspozycji ustalono na 30 minut. W drugim etapie uwzględniono 14 zdrowych studentek w wieku od 19 do 23 lat, które przed rozpoczęciem studium nie używały komórki i nie odnawiały plomb z amalgamatem (musiały mieć co najmniej 4 zęby z wypełnieniem). Potem wszystkim wymieniono wypełnienia i zarówno przed, jak i 1, 2, 3 oraz 4 dni po zabiegu stomatologicznym pobrano próbki moczu. Lekarze prosili, by przez pewien okres kobiety nie jadły owoców morza/ryb ani pokarmów z puszki oraz żeby nie piły kawy i herbaty. Na specyficzną dietę miały przejść tydzień przed rozpoczęciem studium i przestrzegać jej do momentu ostatniego pomiaru, czyli 4. dnia po wymianie plomb. Studentki losowo przypisano do jednej z dwóch grup. Grupa testowa została poddana promieniowaniu magnetycznemu, emitowanemu przez Nokię 3310. Przez 4 dni po zabiegu dentystycznym kobiety miały rozmawiać przez 15 min dziennie. Chociaż w Polsce coraz większą popularnością cieszą się plomby kompozytowe, ceramiczne czy cement glasjonomerowy, część osób nadal nie wymieniła starych wypełnień. Jak widać, nie jest to wyłącznie kwestia urody i zdrowia samych zębów.
  19. Brytyjska firma ubezpieczeniowa Swinton informuje o rosnącej liczbie wypadków z udziałem osób słuchających na ulicy odtwarzaczy MP3. Osoby ze słuchawkami na uszach, słuchające muzyki lub prowadzące rozmowę telefoniczną, stwarzają coraz większe zagrożenie. Bardzo często wchodzą one na ulicę nie rozglądając się na boki, a dźwięki dochodzące z słuchawek skutecznie zagłuszają to, codzieje się dookoła. Swinton mówi o "znaczącym wzroście" liczby kierowców, którzy w ankietach wymieniają pieszych ze słuchawkami na uszach jako zagrożenie. Osoby takie są odpowiedzialne już za 9% wypadków, do których doszło, gdyż kierowcy musieli gwałtownie hamować lub zmienić kierunek jazdy. Problem zauważyła też policja w Nowej Południowej Walii. Na jej zlecenie powstała seria plakatów przedstawiających ofiarę wypadku drogowego. Położenie ciała zaznaczone jest w tym przypadku nie kredą, a kablem od słuchawek. Wśród pożytecznych rad, takich jak np. Nigdy nie zakładaj, że kierowca widzi cię lub ma zamiar się zatrzymać czy Zawsze trzymaj dzieci za ręce przy przekraczaniu ulicy znalazła się też i taka: Nie przechodź przez ulicę gdy właśnie korzystasz ze słuchawek lub telefonu komórkowego.
  20. Pomiar średnicy komórek w polu elektrycznym pozwala na łatwą identyfikację komórek nowotworowych, a nawet na określenie stadium zaawansowania choroby - twierdzą eksperci z Uniwersytetu Purdue. Naukowcy uzyskali patent na użycie technologii analizującej ten parametr i planują jej wprowadzenie do użycia przez lekarzy. Odkrycie jest efektem eksperymentu przeprowadzonego z wykorzystaniem osiagnięć tzw. nauki o mikropłynach (ang. microfluidics). Badanie komórek przeprowadza się w mikroskopijnym naczynku wygrawerowanym w przezroczystym tworzywie. Przepuszcza się przez nie prąd elektryczny, który prowadzi do powstania porów w błonach komórkowych oraz wprawia komórki w ruch. Przez powstałe otwory do wnętrza błony dostaje się woda, prowadząc do powiększenia objętości. Gdy poruszająca się komórka dotrze do specjalnie zaprojektowanego przewężenia w mikroskopijnym kanaliku, jest analizowana z użyciem szybkiej i precyzyjnej kamery. Możliwa jest dzięki temu ocena "puchnięcia" komórek pod wpływem napierającej do wnętrza wody, co pozwala na określenie, czy badany materiał pochodzi ze zdrowej tkanki, czy też dzieje się z nim coś niepokojącego. Dlaczego komórki pęcznieją? Odpowiedź leży w białkowym ich "rusztowaniu", zwanym cytoszkieletem. Struktura ta, składająca się z rozległej sieci różnego rodzaju białek, decyduje o kształcie i wytrzymałości pojedynczych komórek, a nawet, w pewnym stopniu, całych tkanek. W komórkach nowotworowych matryca ta jest najczęściej uszkodzona ze względu na liczne mutacje prowadzące ostatecznie do zezłośliwienia. Gdy proces degeneracji cytoszkieletu jest posunięty jeszcze dalej, może prowadzić do oderwania komórki od pierwotnego guza i migracji do odległych rejonów ciała, czyli tworzenia przerzutów. Właśnie dlatego materiał wyizolowany z przerzutów najłatwiej poddaje się impulsom elektrycznym. Autorem eksperymentu jest dr Chang Lu, specjalista z zakresu inżynierii rolniczej i biologicznej pracujący dla Uniwersytetu Purdue. Do badania użyto tzw. linii komórkowych, czyli komórek wyizolowanych z danego typu tkanki (w tym wypadku był to guz piersi) o dokładnie zdefiniowanych właściwościach. Jako grupa odniesienia, względem której porównywano przyrost objętości komórek nowotworowych, posłużyły komórki pobrane ze zdrowej tkanki. Naukowiec wykazał, że pod wpływem impulsu o określonych parametrach zdrowe komórki "rosną" średnio o jedną czwartą, wyizolowane z nowotworu - o połowę, zaś komórki wyizolowane z przerzutu - aż o 75%. Ogromną zaletą opacowanej techniki jest jej szybkość. Z użyciem mikroskopijnego użycia możliwe jest przebadanie aż pięciu komórek na sekundę, co pozwala na szybką i wydajną analizę wykonywaną "od ręki", np. podczas wizyty w gabinecie lekarza. Dr Lu planuje jak najszybsze rozpoczęcie badań na tkankach pobranych wprost od pacjentów, by upewnić się, czy uzyskane wyniki potwierdzą się z tymi uzyskanymi z wykorzystaniem modelowych linii komórkowych. Jeżeli tak się stanie, istnieje duża szansa na szybkie wprowadzenie technologii do pwoszechnego użycia przez lekarzy.
  21. Hitachi zaprezentowało technologię, która umożliwia zapisanie na dysku twardym 610 gigabitów danych na cal kwadratowy. Teoretycznie pozwala to dwuipółkrotne zwiększenie pojemności HDD. Przedstawiciele Hitachi mówią, że dzięki ich pracom pojemność HDD może rosnąć w tempie 40% rocznie, a nowe dyski będą mniejsze, cichsze i bardziej energooszczędne od obecnie używanych. Specjaliści od pewnego już czasu uważają, że możliwe jest szybkie zwiększanie pojemności dysków, jednak w tym celu należy opracować nowe głowice, nowy nośnik i nowe technologie zapisu. Te jeszcze nie istnieją. Tymczasem Hitachi dowodzi, że obecnie dostępna technologia pozwala na osiągnięcie znacznego postępu. Zwiększając gęstość zapisu bez zwiększania powierzchni nośnika musimy zmniejszyć pojedynczą komórkę, w której przechowywane są dane. Gdy jednak zmniejszymy ścieżkę, to głowica odczytująco-zapisująca, pracująca na ścieżce sąsiedniej, będzie wpływała swoim polem magnetycznym na ścieżki, których dane powinny zostać nienaruszone. Hitachi opracowało technologię WAS (wrap-around shield - osłona dookólna), która izoluje sygnał z głowicy. Opracowano też nowy typ głowicy TMR (Tunelling MagnetResistance - magnetoopór tunelowy), która zapewnia odpowiedni stosunek sygnału do szumu. Nowa głowica składa się z dwóch części, osobnej do zapisu i odczytu, a praca każdej z nich jest na bieżąco monitorowana. Japońscy naukowcy wynaleźli też technikę, dzięki której dysk nie musi korzystać z systemu korekcji błędów. W tradycyjnych dyskach oprogramowanie do korekcji jest powszechnie stosowane. Ma ono tę wadę, że informacje potrzebne do korekcji zajmują miejsce, które można by przeznaczyć na zapis danych. Dzięki rezygnacji z mechanizmu korekcji w przyszłości uda się zaoszczędzić dodatkowo 4% miejsca, co pozwoli na zwiększenie gęstości zapisu do 635 Gb/cal2.
  22. W całym świecie ożywionym komórki polegają na zjawisku dyfuzji, która umożliwia im wymianę metabolitów, wszelkich innych substancji oraz informacji z otoczeniem. Jest to zjawisko bardzo proste i wystarczająco wydajne, lecz niestety działa wyłącznie na niewielkie odległości. Co prawda komórki organizmów wyższych znalazły wiele sposobów na udoskonalenie procesów wymiany, co pozwoliło im na uzyskanie większych rozmiarów, lecz komórki bakteryjne przeważnie muszą pozostać małe, by przeżyć. Do wyjątków należą mikroorganizmy symbiotyczne względem egzotycznych ryb, zwanych pokolcami, należące do rodzaju Epulopiscium. Ich komórki mogą osiągać gigantyczną wręcz, jak na bakterie, wielkość około sześciuset mikrometrów (czyli ponad pół milimetra). Dla porównania: pojedynczy ludzki erytrocyt (czerwona krwinka) ma zaledwie siedem mikrometrów średnicy. Dzięki współpracy naukowców z USA i Nowej Zelandii udało się ustalić prawdopodobną przyczynę osiągania przez te niezwykłe mikroorganizmy swoich rozmiarów: bakterie te posiadają niezwykle dużą liczbę kopii DNA wewnątrz pojedynczej komórki. Obecność wielu kopii genomu w jednej komórce, zwana poliploidią, nie jest wśród organizmów żywych niczym nowym, lecz u bakterii rodzaju Epulopiscium przybiera ona niespotykaną w świecie ożywionym skalę. Na dodatek niezwykle interesujący jest rozkład poszczególnych kopii DNA, zlokalizowanych w tzw. chromosomach bakteryjnych, wewnątrz komórki. W przeciwieństwie do powszechnego ulokowania materiału genetycznego w centralnej części komórki, gigantyczna bakteria posiada poszczególne cząsteczki DNA rozsiane w częściach peryferyjnych swojego "ciała". Zapewnia to stałą bliskość przynajmniej jednej cząsteczki DNA w stosunku do dowolnego miejsca w komórce, dzięki czemu możliwa jest odpowiednio szybka reakcja na bodźce zewnętrzne poprzez aktywację odpowiednich genów, której efektem jest najczęściej produkcja białek. Dotychczas większość bakterii, aby osiągnąć większy rozmiar komórki, była zmuszona do uzyskania spłaszczonego kształtu komórki, co pozwalało na zwiększenie stosunku powierzchni do objętości i przez to - przyśpieszenie wymiany cząsteczek z otoczeniem. (doskonale ilustruje to zjawisko fakt, że woda stygnie szybciej na płaskim talerzu niż w kubku - szybciej wymienia ciepło z otoczeniem). Organizmy wyższe wykształciły w tym samym celu skomplikowane systemy złozone z tzw. przenośników, czyli białek wyspecjalizowanych w transporcie odpowiednich substancji do wnętrza komórki lub poza jej obręb. Taktyka przyjęta (i rozwinięta na tak wielką skalę) przez bakterie Epulopiscium jest dla naukowców nowością. Aby obliczyć ilość DNA w pojedynczej komórce, naukowcy użyli metody zwanej Real-Time PCR (co można przetłumaczyć jako "reakcja łańcuchowa polimerazy w czasie rzeczywistym"). Polega ona na tym, że za pomocą specjalnego enzymu przeprowadzana jest replikacja DNA, a powstanie każdej kolejnej jego kopii powoduje uwolnienie cząsteczki zdolnej do fluorescencji. Pomiar ilości powstającego w ten sposób światła daje odpowiedź, jak wiele cząsteczek DNA znajdowało się w próbce. Ustalono w ten sposób, że pojedyncza komórka tej zadziwiającej bakterii zawiera łącznie DNA o masie od 13 aż do 41 razy większej w stosunku do typowej komórki w ciele człowieka. Warto jednak zaznaczyć, że nie istnieje prosta zależność pomiędzy ilością DNA w komórce i złożonością genomu - należy bowiem pamiętać, że w przypadku bakterii mamy do czynienia z tysiącami kopii (mówiąc dokładniej, było ich średnio nieco ponad 40 tysięcy) bardzo prostego genomu, natomiast u człowieka w typowej komórce dysponujemy dwiema kopiami (w przypadku komórek rozrodczych - jedną) materiału genetycznego, lecz jest on bez porównania bardziej złożony. Z kolei wielkość pojedynczej kopii genomu u przedstawicieli rodzaju Epulopiscium nie odbiega od tej spotykanej u innych bakterii.
  23. Szwajcarska firma odzieżowa Isabodywear wprowadziła nową linię bielizny dla mężczyzn, która zabezpiecza spermę przed uszkadzającym działaniem promieniowania telefonów komórkowych. W slipy wszyte są nici ze srebra, które nie przepuszczają fal emitowanych przez komórkę. Ich wynalazca Andreas Sallmann twierdzi, że gdyby włożyć telefon do majtek i wybrać swój numer z innego aparatu, sygnał najprawdopodobniej nie zostałby w ogóle odebrany. Do tej pory wyprodukowano 4000 sztuk wyłącznie czarnych slipów. Pięćset przeznaczono do testów i rozesłano pocztą. Ze względów ekonomicznych tylko końcowe etapy produkcji bielizny odbywały się w Portugalii. Cenę wyjątkowych slipów ustalono na ok. 30 franków szwajcarskich (a dokładnie 29,9). Można je prać w pralce automatycznej w temperaturze 60°C. Dostępne są wszystkie rozmiary: S, M, L, a nawet XL.
  24. Każda komórka w świecie ożywionym przypomina złożoną fabrykę. I jak każda fabryka potrzebuje sprawnego systemu transportowego. Dla sprawnego działania tej biochemicznej maszynerii potrzebny jest szybki i wydajny układ przenoszący "surowce" (nazywane substratami) i produkty reakcji. Do tej pory niewiele było wiadomo na temat działania tego mechanizmu, lecz oczywistym było, że musi być wysoce zorganizowany. Badacze z niemieckiego Instytutu Maksa Plancka przeprowadzili komputerowe symulacje działania takiego systemu, jednak ich wyniki są dość zaskakujące. Okazuje się bowiem, że procesy te bardziej niż transport po drodze szybkiego ruchu przypominają... przeciąganie liny. Większość substancji wewnątrz komórek wyższych organizmów transportowana jest na duże (oczywiście w skali pojedynczej komórki) odległości za pomocą włókien zwanych mikrotubulami. Są to nitkowate struktury obdarzone odmiennymi ładunkami elektrycznymi na obu końcach. Współpracują z nimi tzw. białka kroczące, z których najważniejsze dwa to kinezyna i dyneina. Każda z nich ma zdolność do zużywania energii wiązań chemicznych (zużywają do tego celu związek zwany ATP) i wykorzystywania jej do "kroczenia" po mikrotubuli tylko w jednym z kierunków (kinezyna zawsze kroczy w kierunku ładunku dodatniego, dyneina zaś przesuwa się do końca naładowanego negatywnie). Oba te białka posiadają też w swojej strukturze specjalne miejsce, do którego przyczepia się pęcherzyk zawierający transportowaną substancję. Dzięki temu możliwy jest wydajny transport substancji od miejsca wytworzenia do punktu, w którym są w danej chwili potrzebne. Okazuje się jednak, że białka te często konkurują ze sobą, zamiast współpracować. Dopiero po chwili "siłowania się" ze sobą zapada decyzja, w którym kierunku podąży pęcherzyk. Melanie Müller, jedna z autorek symulacji, tłumaczy: "Przeciąganie liny" to najprostszy wyobrażalny mechanizm. Badania niemieckich naukowców sugerują, że na powierzchni mikrotubuli dochodzi do "próby sił", w której cząsteczki kinezyny i dyneiny starają się "wyrwać" pęcherzyk i przejąć kontrolę nad kierunkiem jego przenoszenia. W wyniku nagłego oderwania pęcherzyka od cząsteczki proteiny wyzwalana jest duża ilość energii (na podobnej zasadzie zwycięzca przeciągania liny często upada na plecy), która powoduje oderwanie "przegranego" od włókna, co umożliwia z kolei transport wzdłuż "oczyszczonego" włókna. Najprawdopodobniej jednak proces ten nie jest w stu procentach zdezorganizowany - przypuszcza się, że istnieją białka regulujące ostateczny kierunek przenoszenia ładunku. Niemieccy badacze postanowili sprawdzić słuszność symulacji w warunkach in vivo czyli w żywych komórkach. Badali eksperymentalnie sposób transportu pęcherzyków tłuszczu wewnątrz komórek embrionu muszki owocowej (Drosophila melanogaster). Udało się ustalić, że proces ten nie jest jednostajny - rzeczywiście dochodzi do konkurencji pomiędzy molekułami kinezyny i dyneiny, której zwycięzca determinuje kierunek dalszej podróży ładunku. Wspomniany system z pozoru może się wydawać marnotrawstwem energii. Okazuje się jednak, że może on znakomicie sprawdzać się jako regulator prędkości przesuwu pęcherzyka wzdłuż włókna, spowalniajac go, gdy jego zawartość nie jest chwilowo potrzebna w miejscu przeznaczenia. Dzięki konkurencji na powierzchni mikrotubuli jest także możliwe odwrócenie kierunku transportu, gdy ładunek przedostanie się dalej, niż powinien. Zachodzące przy okazji konkurencji odrywanie białek od rdzenia jest także sposobem, dzięki któremu komórka zabezpiecza się przed nadmiernym nagromadzeniem protein na jego końcach. Należy bowiem pamiętać, że każde z białek może przesuwać się tylko w jedna stronę, więc niemożliwe byłoby ich ponowne wykorzystanie po dotarciu do naładowanego elektrycznie zakończenia mikrotubuli. Dzięki temu, że co pewien czas są odrywane od włókna, mogą przylgnąć do niego ponownie w innym miejscu. Badacze przewidują, że możliwe będzie zastosowanie wspomnianego mechanizmu w nanotechnologii. Uważają, że umiejętne wykorzystanie wewnątrzkomórkowego transportu może umozliwić transport drobnych cząsteczek do ściśle określonych miejsc w komórce. Melanie Müller tłumaczy: System 'przeciągania liny' mógłby zostać użyty do transportu mikroskopijnych 'laboratoriów na chipie'. Nasz model daje potencjalną możliwość optymalizacji tego procesu w zależności od potrzeb.
  25. Badania wykazały, że ludzie rozmawiający wieczorem lub w nocy przez telefon komórkowy udają się w miejsca, gdzie w normalnych okolicznościach nigdy by nie skierowali swoich kroków. Szczególnymi ryzykantkami są w tym względzie kobiety. Wygląda to tak, jakby telefon zwiększał ich poczucie bezpieczeństwa i nietykalności, choć realnie nie ma po temu powodów. Sondaż przeprowadzono wśród studentów Uniwersytetu Stanowego Ohio. Jack Nasar, profesor planowania przestrzennego, uważa, że obserwowane zjawisko to w dużej mierze skutek niezwracania należytej uwagi na otoczenie. Nasar współpracował z dwoma innymi naukowcami: Peterem Hechtem z Temple University w Filadelfii oraz Richardem Wenerem z Brooklyn Polytechnic University w Nowym Jorku. Badania przeprowadzono dwukrotnie. Losowo wybrani studenci wzięli udział w wywiadach internetowych lub telefonicznych. W 2001 roku zbadano 317 osób, a rok później 305. Kobiety wspominały o większym wzroście poczucia bezpieczeństwa podczas rozmowy przez komórkę niż mężczyźni. Aż 42% pań poszłoby po zmroku gdzieś, gdzie normalnie by się nie udało. Podobnie postąpiłoby tylko 28% panów. Nasar sądzi, że paradoksalnie w grę może wchodzić silniejsze pierwotne poczucie zagrożenia u przedstawicielek płci pięknej. Drugim istotnym zjawiskiem jest rozproszenie uwagi podczas prowadzenia rozmowy. I nie chodzi tu wyłącznie o zagrożenie napadem. W odrębnym badaniu zespół Nasara zaobserwował, że aż 48% ludzi plotkujących przez telefon przechodziło przez zatłoczoną ulicę tuż przed maskami nadjeżdżających samochodów. Identycznie zachowało się tylko 25% ludzi bez komórki. Oznacza to, że rozmowa przez telefon stwarza niebezpieczeństwo na drodze nie tylko w przypadku kierowców, ale także pieszych. Nasar podkreśla, że choć wyniki uzyskano 6-7 lat temu, teraz stały się one jeszcze bardziej aktualne. Powód? Zwiększyła się liczba posiadaczy telefonów komórkowych. Podobne rezultaty dawały badania prowadzone na innych uczelniach. Po rozejrzeniu na ulicy widać, że w identyczny sposób zachowują się też inni ludzie, i to bez względu na wiek...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...