Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'kobiety' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 216 wyników

  1. Kobiety i mężczyźni inaczej reagują zarówno na zagrożenie, jak i bodźce pozytywne. Panowie zwracają większą uwagę na czuciowe aspekty bodźców emocjonalnych, przetwarzając je pod kątem wymogów ewentualnego działania, natomiast panie skupiają się raczej na uczuciach wyzwalanych przez stymulację – przekonuje dr Andrzej Urbanik ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. W studium Urbanika wzięło udział 40 praworęcznych osób (21 mężczyzn i 19 kobiet) w wieku od 18 do 36 lat. W czasie, gdy zapoznawali się ze zdjęciami z International Affective Picture System (IAPS), wykonywano im funkcjonalny rezonans magnetyczny. Obrazy pokazywano w dwóch turach: w pierwszej wyłącznie negatywne, a w drugiej tylko pozytywne. Podczas demonstrowania negatywnych u kobiet wystąpiła silniejsza i bardziej rozległa aktywacja lewego wzgórza, które przekazuje i odbiera informacje z kory, m.in. z ośrodków przyjemności i bólu. U mężczyzn odnotowano silniejszą aktywność w lewej wyspie, oceniającej stan fizjologiczny całego ciała, a następnie generującej subiektywne uczucia, które mogą uruchamiać konkretne działania. W tym celu dane z wyspy są przekazywane do struktur decyzyjnych mózgu. Wzorzec aktywacji widywany u kobiet może wskazywać na silniejsze zaangażowanie obwodów neuronalnych mających za zadanie identyfikację bodźców emocjonalnych. Zaobserwowane u mężczyzn silniejsze pobudzenie kory wyspy może być związane z komponentami autonomicznymi, takimi jak przyspieszone tętno lub wzmożone pocenie, które towarzyszą oglądaniu materiału o treści emocjonalnej. Układ współczulny stymuluje nasz organizm do działania, skoro więc u mężczyzn mocniej reaguje na slajdy z negatywnymi emocjami, oznacza to, że skonfrontowani z niebezpiecznymi sytuacjami, panowie przystąpią do działania z większym prawdopodobieństwem niż panie. Bodźce pozytywne uruchamiały u kobiet silniejszą i bardziej rozległą aktywację prawego zakrętu skroniowego górnego, odpowiadającego za przetwarzanie dźwięków i pamięć. U mężczyzn odnotowywano silniejsze obustronne pobudzenia płatów potylicznych, specjalizujących się m.in. w przetwarzaniu bodźców wzrokowych. Wg Urbanika, oznacza to, że kobiety analizują pozytywne bodźce w szerszym kontekście społecznym i kojarzą je ze szczególnymi wspomnieniami. Widząc śmiejące się dziecko, przypominają sobie np. własne dziecko w tym wieku. Reakcja mężczyzn jest bardziej percepcyjna, zorientowana na tu i teraz.
  2. Zgodnie z raportem ONZ State of World Population, odcisk węglowy kobiet jest słabszy, jako grupa są jednak bardziej podatne na skutki globalnego ocieplenia. Panie rzadziej prowadzą samochody i latają samolotami, kupują też mniej nieprzyjaznych środowisku produktów. Obywatelki krajów uprzemysłowionych nabywają za to chętniej żywność ekologiczną/organiczną, z większym prawdopodobieństwem segregują też śmiecie i są bardziej zainteresowane efektywnym wykorzystaniem energii. W raporcie ONZ-etu powołano się na badania, które wskazywały, że kobiety reagują pozytywniej niż mężczyźni na reklamy produktów, które wg wytwarzających je firm, są mniej szkodliwe dla środowiska. Poza tym panie są mniej skłonne wierzyć, że rządy i korporacje rozwiążą problemy ekologiczne i wolą wziąć sprawy w swoje ręce. Międzypłciowa różnica w postawie wobec ekologii staje się coraz wyraźniej zaznaczona wraz ze wzrostem dochodów. Kiedy w zeszłym roku na przedmieściach Sydney przeprowadzono sondę dotyczącą ekorozwoju, okazało się, że do inicjatyw obejmujących współpracę i działania społeczne łatwiej było przyciągnąć właśnie panie. Mężczyźni angażowali się w ekorozwój mniej chętnie, a podczas dyskusji na tematy związane z ochroną środowiska generalnie bardziej pociągały ich rozwiązania techniczne i biznesowe niż osobiste. Na tym jednak nie koniec. Autorzy raportu zwracają uwagę na różnice dietetyczne, które obniżają odcisk węglowy kobiet. Panie nie tylko jedzą mniej w stosunku do rozmiarów ciała, ale – przynajmniej w niektórych krajach – konsumują więcej warzyw i mniej mięsa. W Danii mężczyźni spożywają średnio 139 g mięsa dziennie, podczas gdy kobiety tylko 81 g. Czemu zmiany klimatyczne miałyby silniej uderzać w kobiety? Twórcy dokumentu State of World Population podkreślają, że jeśli chodzi o pracę na roli, w biednych krajach to panie stanowią główną siłę roboczą i nie mają dostępu do wielu zarezerwowanych dla mężczyzn sposobów zarobkowania. Kobiety zajmują się gospodarstwem domowym i dbają o członków rodziny, co często ogranicza ich mobilność i zwiększa podatność na związane z pogodą katastrofy naturalne. Susza i nieregularne opady zmuszają je do cięższej pracy, by zdobyć jedzenie, energię i wodę. Poza tym to córki częściej porzucają szkołę, by pomóc matkom w realizacji tych zadań.
  3. Pracujące panie, które stają się głównymi żywicielkami rodziny, opowiadają historie o leniwych bądź nieradzących sobie z domowymi obowiązkami mężczyznach, by czuć się bardziej kobieco (Sex Roles). Podkreślają w ten sposób, że tylko one są w stanie dostrzec bałagan i potrzeby domu. Dr Rebecca Meisenbach wyjaśnia, że utrzymując mit, zorientowane na karierę kobiety walczą z przytłaczającym poczuciem winy, że zaniedbują istotne składniki tradycyjnej żeńskiej tożsamości: bycie matką i żoną. Roztaczając wizje mężczyzn, którym coś kazały lub poprosiły o wykonanie jakichś domowych prac, kobiety-żywicielki rodziny upewniają się, że nadal wpasowują się w definicję żony jako kogoś, kto zarządza domem i dziećmi. Kierując porządkami wykonywanymi przez mężów, podtrzymują poczucie kontroli nad tradycyjnie kobiecą sferą. Meisenbach przeprowadziła wywiady z 15 tys. utrzymujących rodzinę pań. Pytała o emocje związane z pozycją w prywatnej sferze domowej i publicznej sferze zawodowej. Stwierdziła, że jej teorię dodatkowo potwierdza fakt, że jedynymi osobami niewykazującymi silnego poczucia odpowiedzialności za dom były kobiety niemające dzieci poniżej 18. roku życia. Kobiety wydają się jednocześnie wyrażać kontrolę i brak kontroli nad pracami domowymi. Pracujące matki stawiają czoła licznym naciskom związanym z rolą płciową, takim jak kontrast między koniecznością realizowania norm intensywnego matkowania i pozostawania idealnym pracownikiem. Meisenbach mówi o ciekawym zestawieniu poczucia kontroli. Kobiety zachowują panowanie nad domem, "upłciowiając" zachowanie partnerów za pomocą specyficznych komentarzy: "On jest facetem, nie dostrzega bałaganu" albo "Mój mąż to typowy mężczyzna, wybiera rzeczy, które chce w domu zrobić". W ten sposób panie stawiają się w pozycji niezastąpionych matek, a nie osób przede wszystkim zarabiających pieniądze. Większość badanych przez Meisenbach kobiet napawała się poczuciem kontroli i nową pozycją w domu. Żadna nie scedowałaby swojej świeżo zdobytej władzy na męża.
  4. Badanie rozmów telefonicznych z pracownikami firmy Gadget Helpline ujawniło, że kobiety i mężczyźni zupełnie inaczej radzą sobie z problemami dotyczącymi obsługi sprzętu. Nie da się jednak ukryć, że i jedni, i drudzy często nie czytają instrukcji obsługi. Postępuje tak 64% dzwoniących panów i 24% pań. Okazuje się też, że 12% użytkowników i 7% użytkowniczek zapomina o naciśnięciu odpowiedniego guzika/przekręceniu pokrętła lub włożeniu wtyczki do gniazdka. W ramach eksperymentu przeanalizowano 75 tys. rozmów telefonicznych, przeprowadzonych między 25 września a 23 października br. W Wielkiej Brytanii pomoc techniczną zasubskrybowało 120 tys. osób, a średnia ich wieku to 35 lat. Przeciętny wiek załogi Gadget Helpline wynosi natomiast 21 lat. Czas spędzany przy telefonie przez kobiety jest o 32% dłuższy niż w przypadku mężczyzn, ale aż 66% pracowników firmy woli rozmawiać właśnie z nimi. Jeden z najgorętszych okresów przypada na poniedziałek rano. Najczęściej klienci pytają o zagadnienia związane z komunikowaniem się różnych urządzeń. Nie dziwi też, że więcej problemów wywołują nowe produkty, które dopiero pojawiły się na rynku. Crispin Thomas, założyciel i dyrektor wykonawczy Gadget Helpline, nie sądzi, by gadżety stawały się bardziej skomplikowane, ale oczekuje się od nich, by spełniały coraz większą liczbę funkcji. Wiele wskazuje na to, że mężczyźni traktują technologię jak coś, co trzeba zrozumieć i zdobyć, a kobiety są bardziej motywowane przez gadżety przydatne z ich punktu widzenia.
  5. Starsze kobiety śpią dłużej i lepiej niż mężczyźni, a i tak stale czują się bardziej niewyspane (Sleep). Podawane przez panie miary jakości i ilości snu były systematycznie gorsze od danych przedstawianych przez panów. Trend ten zaobserwowano w odniesieniu do subiektywnej oceny ogólnego czasu uśpienia, latencji snu oraz efektywności snu. Kobiety obniżały je, odpowiednio, o 13,2 min, 10,1 min oraz 4,2%. Kiedy jednak zespół dr. Henninga Tiemeiera, specjalisty ds. epidemiologii psychiatrycznej z Centrum Medycznego Erazmusa w Rotterdamie, przyjrzał się miarom obiektywnym, okazało się, że w rzeczywistości przedstawicielki płci pięknej spały o 16 min dłużej niż mężczyźni, mogły się pochwalić lepszą o 1,2% wydajnością nocnego odpoczynku, a także mniej pofragmentowanym snem. Analiza statystyczna wykazała, że za zaistniałe rozbieżności odpowiadają prawdopodobnie czynniki wpływające na długość snu, takie jak zażywanie tabletek nasennych lub picie alkoholu. Tiemeier był zaskoczony faktem, że mimo wszystko kobiety i tak trafniej oceniały długość snu niż mężczyźni. Różnica między subiektywnymi a obiektywnymi miarami jakości snu narosła nie dlatego, że panie są większymi malkontentkami, ale dlatego, że panowie silnie przeszacowują długość snu. W studium uwzględniono 956 osób w wieku od 59 do 79 lat; ponad połowę (52,3%) stanowiły kobiety. Przez 6 kolejnych nocy ochotnicy nosili aktygraf. Jest to urządzenie wielkości zegarka, które pozwala zmierzyć nasilenie aktywności ruchowej pacjenta. Jak tłumaczą specjaliści, umożliwia obiektywizację zgłaszanych przez chorego zaburzeń snu. Subiektywną ocenę jakości snu określano dzięki dzienniczkowi i kwestionariuszowi jakości snu Pittsburgh (ang. Pittsburgh Sleep Quality Index, PSQI). Średnia różnica między dzienniczkowym a aktygraficznym snem całkowitym była większa u mężczyzn (7,01 godz. vs. 6,40) niż u kobiet (6,79 h vs. 6,65 h). W przypadku tych drugich zastosowanie leków nasennych i objawy depresyjne skutkowały znacznym zaniżeniem subiektywnej długości snu. Wg Holendrów, zaobserwowane różnice mogą wynikać z tego, że kobiety potrzebują więcej snu od mężczyzn, przez co ta sama ilość snu nie jest dla nich satysfakcjonująca.
  6. Kobiety, które mają bardziej pozytywny stosunek do żeńskich genitaliów, łatwiej osiągają orgazmy i częściej angażują się w związane z płciowością zachowania prozdrowotne, tj. regularnie odwiedzają gabinet ginekologa i przeprowadzają samobadanie sromu (International Journal of Sexual Health). Prof. Debby Herbenick z Indiana University uważa, że to ważne odkrycie w zakresie obrazu ciała. Nasza kultura często przedstawia kobiece narządy płciowe jako brudne, wymagające oczyszczania i pielęgnacji. Niektóre panie mogą się częściej stykać z tego rodzaju komunikatami bądź być na nie bardziej podatne. Herbenick stworzyła specjalną skalę do badania postaw kobiet i mężczyzn wobec żeńskich genitaliów. Amerykanka podkreśla, że w przyszłości przyda się ona podczas terapii seksuologicznej czy osobom prowadzącym edukację seksualną/zdrowotną. Studium wykazało, co aż tak bardzo nie dziwi, że męski stosunek do kobiecych genitaliów jest bardziej pozytywny od kobiecego. Kobiety są częściej bardziej krytyczne wobec ciał własnych i ciał innych kobiet [...]. Mężczyźni żywią pozytywne uczucia odnośnie do rozmaitych aspektów żeńskich genitaliów, w tym ich wyglądu, zapachu, smaku i dotyku. Herbenick uważa, że rodzice mogą pomóc córkom, pozytywnie wpływając na ich obraz ciała. Wg niej, warto posługiwać się nazwami narządów, nawet gdyby miało to brzmieć medycznie, czyli mówić pochwa, a nie "to między nogami". Wykładowczyni Instytutu Kinseya przekonuje też, by wspierać zachowania eksploracyjne córek. Zamiast mitygować je, by nie dotykały się "tam na dole", lepiej komunikować, żeby robiły to w zaciszu sypialni lub łazienki. Pani profesor apeluje też do przemysłu marketingowo-reklamowego. Wzywa do dyskusji o tym, jak różne produkty i kampanie mogłyby przekonywać ludzi do pozytywnego wizerunku ciała. W ankiecie Herbenick wzięły udział 362 kobiety oraz 241 mężczyzn. W większości przypadków należeli oni do rasy białej i mieli od 18 do 23 lat.
  7. Najnowsze badania potwierdzają to, co niektórzy podejrzewają już od dawna: kobiety nie umieją dochować sekretu. Potrzeba podzielenia się z kimś wiadomością jest przemożna, dlatego zazwyczaj tajemnica zostaje wyjawiona co najmniej jednej osobie w ciągu 47 godzin i 15 minut. W zależności od rodzaju informacji, najczęstszymi odbiorcami nowin są narzeczeni, mężowie, najlepsze przyjaciółki i matki. W ramach studium przepytano 3 tysiące kobiet w wieku od 18 do 65 lat. Aż cztery panie na dziesięć przyznawały, że nie są w stanie dotrzymać sekretu, bez względu na to, jak bardzo wiadomość jest osobista czy poufna. Popularnym i skutecznym rozwiązywaczem języka okazał się alkohol. Fakt, że plotka jest powtarzana komuś spoza branży czy przedstawicielom innej grupy społecznej, może uspokajać. Tym niemniej 9 na 10 uznających się za godne zaufania kobiet nadal plotkuje - podsumowuje Michael Cox, szef brytyjskiego Wines of Chile, które zamówiło badanie. Sondaż ujawnił, że przeciętna kobieta słyszy tygodniowo 3 plotki i przekazuje je dalej co najmniej jednej osobie. Sześć na dziesięć przyznaje się do powtarzania tajemnicy zupełnie postronnej osobie, tak by główny zainteresowany się o tym nie dowiedział. Dla 3 pań na 10 plotkowanie to paląca potrzeba, a dla 45% ujawnianie czyjejś tajemnicy stanowi sposób na zrzucenie ciężaru ze swoich barków. U 2/3 pojawiają się spowodowane niedyskrecją wyrzuty sumienia. Mimo to aż ¾ kobiet uważa się za osoby potrafiące dochować tajemnicy, a 83% wspomina o 100-procentowej dyskrecji w obrębie każdej z grup przyjaciół. Dla ponad 4 na 10 powtarzanie cudzych tajemnic komuś, kto nie zna "bohatera" plotki, jest akceptowalne. U 40% ostatecznym "wysłuchiwaczem" sensacji staje się mąż. Na szczycie listy tajemnic uplasowały się m.in. zagadnienia związane z romansami oraz prawdziwymi kosztami zakupów. Kobiety plotkują najczęściej podczas osobistych spotkań, a także przez telefon i za pośrednictwem SMS-a.
  8. Datowane na epokę kamienia figurki kobiet o obfitych kształtach mogły nie przedstawiać bogiń płodności, lecz stanowić pierwsze zabawki edukacyjne – przekonują archeolodzy. W ciągu kilkudziesięciu lat w Çatalhöyük, stanowisku archeologicznym w Anatolii w Turcji, wykopano niemal 2 tys. figurek. Ostatnie odkryto w zeszłym tygodniu. Niektóre przedstawiają ludzi, inne owce, kozy lub krowy. W latach 60. część badaczy zaczęła twierdzić, że postaci z dużymi piersiami i masywnymi brzuchami to boginie płodności. Współcześni eksperci nie podzielają jednak ich opinii. Wg nich, można mieć wątpliwości, czy figurki uznane przed 40 laty za kobiety (a przynajmniej spora ich część) nie są przypadkiem mężczyznami. Profesor Lynn Meskell z Uniwersytetu Stanforda uważa, że skoro większość rzeźb przedstawiała krowy lub owce i kozy, mogły one być reprezentacjami zwierząt, z którymi [w neolicie] obcowano na co dzień. W takich okolicznościach stanowiłyby one pomoce edukacyjne. Wszystkie znaleziono w śmieciach – nie umieszczono ich w niszach, na platformach czy w pochówkach. Prawdopodobieństwo, że mamy do czynienia z ikonami religijnymi w postaci bogiń-matek, jest zatem niewielkie. Pani archeolog uważa, że kobiece figurki stanowią mniej 5% "urobku" z Çatalhöyük.
  9. Najnowsze badania kryminologiczne dowodzą, że ludzie bardzo różnią się pod względem oceny, co jest uczciwe, a co nie. Od tego w dużej mierze zależy wyrok, tymczasem już sama płeć jest ważnym czynnikiem opiniotwórczym. Choć to kobiety częściej uważają wątpliwe moralnie zachowania za nieetyczne, za winą oskarżonego głosują w takiej sytuacji raczej mężczyźni. Emily Finch i Stefan Fafinski z Brunel University poprosili ochotników, by zadecydowali, czy zachowanie oskarżonego było uczciwe, zgodnie ze standardami rozsądnych i uczciwych ludzi. Okazało się jednak, że uniwersalne standardy po prostu nie istnieją. W porównaniu do mężczyzn, kobiety wydają się posługiwać ostrzejszymi normami, ale nie idą za ciosem, uznając publicznie winę oskarżonego. Doskonale widać to na przytoczonych przez Brytyjczyków przykładach. Dla 92% pań nieuczciwością było zgłoszenie do ubezpieczyciela istniejącego wcześniej uszkodzenia samochodu, podobne sądy wygłaszało zaś 85% panów. Dla odmiany kogoś, kto oszukuje w ten sposób, skazałoby 55% mężczyzn i tylko 47% kobiet. Na ocenę czyjegoś zachowania silnie wpływał też wiek. Z wyjątkiem kilku zaledwie przypadków, osoby starsze krytyczniej postrzegały przedstawiane im postępki. Ludzie łagodniej oceniali nieuczciwe zagrania, jeśli w przeszłości samym zdarzyło im się tak zachować oraz gdy przestępstwa dotyczyły dużych bądź anonimowych firm. Akademicy z Brunel University zdobyli te dane, ankietując internautów. Na ich pytania odpowiedziało ponad 15 tys. ochotników. W ramach "Laboratorium Uczciwości" Finch i Fafinski badali postawy m.in. wobec oszustwa ubezpieczeniowego, udawanego włamania, kłamstwa w związku, studenckiego plagiatu czy okradzenia pracodawcy. Należało stwierdzić, czy dane zachowanie jest nieuczciwe, czy jego sprawca powinien zostać skazany i czy dana osoba dopuściła się podobnego czynu. Wszyscy oglądali wideoklip, na którym aktor przedstawiał jeden z 50 uwzględnionych scenariuszy. Sporym zaskoczeniem było to, że dla ponad 3% respondentów zabranie ze sklepu płyty DVD bez płacenia nie było niczym złym. A oto inne ciekawsze wyniki sondażu. Kradzież w miejscu pracy była dozwolona dla czterech na pięć osób. Ponad połowa sądziła, że można też zaakceptować działania opiekuna, który przekonuje starszego człowieka, by przed śmiercią zmienił swój testament na jego korzyść. Ośmiu na 10 ankietowanych przyznało, że kobieta wkładająca sukienkę na przyjęcie przed oddaniem jej w sklepie postępuje nieuczciwie. Niezwrócenie sprzedawcy uwagi, że wystawił zbyt niski rachunek, było nie fair tylko dla ok. 37% respondentów. Wygląda to dziwnie w zestawieniu z faktem, że dla 42% badanych internautów przed zważniem w supermarkecie nie powinno się odrywać łodyżek brokułów. Takie zróżnicowanie opinii, w dodatku nawet w przypadku podstawowych kwestii, oznacza spore kłopoty dla systemów prawnych bazujących na ławach przysięgłych. Naukowcy chcą powtórzyć eksperyment na fikcyjnej sali sądowej. Uważają, że w obecności sędziego, adwokatów i pod wpływem presji społecznej ochotnicy zmienią pogląd na to, co jest uczciwe/nieuczciwe.
  10. Kobiety boją się pająków 4-krotnie częściej niż mężczyźni. Teraz wyjaśniło się dlaczego. David Rakison, psycholog rozwojowy z Carnegie Mellon University, odkrył, że panie są genetycznie predysponowane do tworzenia się reakcji lękowej na potencjalnie niebezpieczne zwierzęta (Evolution and Human Behavior). Amerykanin zauważył, że już 11-miesięczne dziewczynki szybko zaczynają kojarzyć zdjęcia pająków ze strachem. Mali chłopcy pozostają w takiej sytuacji obojętni. Na początku Rakison pokazywał 10 dzieci zdjęcie, na którym widać było pająka i przestraszoną twarz. We właściwej części eksperymentalnej psycholog posłużył się parą fotografii: pająka i zadowolonej twarzy oraz kwiatu i przestraszonej twarzy. Okazało się, że wyrażająca szczęście fizjonomia nie zmieniała nastawienia dziewczynek, które spodziewając się czegoś złego i tak dłużej spoglądały na pająka niż na roślinę. Chłopcy poświęcali obu zdjęciom tyle samo czasu. Pracując z inną grupą dzieci, Rakison najpierw demonstrował im pająka sparowanego z zadowoloną twarzą i kwiat z zalęknionym człowiekiem w tle. Teraz również dziewczynki sprawiedliwie obdarzały swoją uwagą oba zdjęcia. Oznacza to, że ich lęk przed pająkami nie jest wrodzony, ale przedstawicielki płci pięknej mają silniejszą inklinację do uczenia się strachu przed określonymi zwierzętami. Co ciekawe, współczesne fobie, np. przed zastrzykami (trypanofobia), nie znają rozróżnień płciowych. Łatwość reagowania lękiem na żywe stworzenia pozwoliła w ewolucyjnej przeszłości naszego gatunku unikać kobietom niebezpiecznych zwierząt i przez to lepiej opiekować się potomstwem. Dla mężczyzn nie byłoby to korzystne, ponieważ trudno coś upolować, bojąc się swojego łupu. Podejmowanie ryzyka jest w takiej sytuacji bardziej niż wskazane. Rakison uważa, że nabywanie lęku w późniejszym wieku, a nie rodzenie się z nim ma sens. Po co bowiem niemowlę miałoby się bać jakiegoś obiektu, skoro jeszcze nie może na to zareagować, np. pełznąc w przeciwnym kierunku.
  11. Helga Kotthoff z Uniwersytetu we Fryburgu Bryzgowijskim uważa, że humor stanowi formę agresji, a wywoływanie u innych śmiechu to zakamuflowana w mniejszym lub większym stopniu informacja: "stoję w hierarchii społecznej wyżej od was". Umiejętność rozbawienia słuchaczy daje kontrolę, wykorzystywaną przez osoby dominujące do zademonstrowania władzy (Journal of Pragmatics). Przedstawiciele społecznej wierchuszki mają większe prawo rozśmieszać innych oraz przyzwolenie na bycie bardziej agresywnymi. Często też stroją sobie żarty czyimś kosztem. Żartowanie/wygłupianie się oznacza przejmowanie kontroli nad sytuacją od ludzi zajmujących wysokie stopnie hierarchii społecznej. To niebezpieczne dla osób o niskim statusie, co oznacza, że przed latami 60. XX wieku kobiety rzadko rozśmieszały innych – nie mogły sobie na to pozwolić. Ciągnąc dalej wątek, Kotthoff utrzymuje, że zarówno komedia, jak i satyra bazują na agresywności i byciu niemiłym. Nic dziwnego, że przed wyzwolonymi latami 60. i rewolucją seksualną żarty uznawano za niekobiece zachowanie (grzeczne dziewczynki się tak nie zachowują), lecz nawet teraz panie żartują raczej swoim kosztem, a panowie czyimś. Niemka dowodzi, że różnice między męskimi a kobiecymi zdolnościami komediowymi uwidaczniają się już we wczesnym dzieciństwie - pięcioletni chłopcy wygłupiają się o wiele więcej niż ich rówieśnice, które ograniczają się do chichotania z kolegów. Będąc nieco starsze, kobiety stają się zabawniejsze, ponieważ przypisują sobie większe prawo do niebycia damami. Dla Kotthoff humor stanowi swoistą mieszaninę "wiązania i dogryzania", co stanowi kolejną przyczynę międzypłciowych odmienności w żartowaniu. Kobiety skupiają się na pierwszej z możliwości oferowanych przez dowcipkowanie – w ten sposób zbliżają się do swoich przyjaciół i tak właśnie zacieśniają znajomości, podczas gdy mężczyźni często traktują humor jako metodę dawania ujścia frustracji. W latach 80. przeprowadzono np. badania, które wykazały, że kawały o podtekście seksualnym są często opowiadane, by "słownie rozebrać" kobiety odrzucające zaloty danego mężczyzny. Obie płcie wykorzystują żarty do kontrolowania innych. Nie bez kozery lekarze opowiadają dowcipy pacjentom, to dzięki nim mogą kogoś uspokoić lub spacyfikować, gdy chory wie o chorobie za dużo i wydaje mu się, że jest lepszy od specjalisty. Pielęgniarki i położne także śmieją się z pacjentów, ale nie w obecności lekarza. Kiedy ktoś zaczyna opowiadać żart, zostaje zignorowany, jeśli ośmiela się to robić przy kimś o wyższym statusie społecznym.
  12. Kobiety są mniej skłonne kupić sukienkę, buty czy kostium kąpielowy, jeśli uważają, że sprzedawczyni jest atrakcyjniejsza od nich, czyli stanowi bezpośrednie "zagrożenie" (Journal of International Business and Economics). Dr Bianca Price z Uniwersytetu Południowej Australii w Adelajdzie zaznacza, że w odróżnieniu od pięknych i zadbanych celebrytek, które stanowią wzór do naśladowania, atrakcyjne sprzedawczynie nie znajdują się poza zasięgiem, czasem na odległym kontynencie, ale tuż obok i stwarzają realne zagrożenie. Widok ładnej dziewczyny sprawia, że niektóre kobiety nie wchodzą nawet do sklepu. Właściciele myślą, że ładne jest lepsze. Na tej samej zasadzie, na jakiej opłacają gwiazdy, by te zachęcały do nabywania ich produktów, zatrudniają ładną dziewczynę, myśląc, że stanowi to odzwierciedlenie marki, a klientki będą chciały być jak ona. Ale to nie zawsze działa w ten sposób – kobiety mogą nie uznawać sławnej osoby za bezpośrednie społeczne zagrożenie, lecz dziewczynę w lokalnym centrum handlowym postrzegają już inaczej. Australijka zajęła się badaniem tej kwestii po tym, jak brytyjska studentka Riam Dean wygrała sprawę sądową z Abercrombie and Fitch. Twierdziła, że była wysyłana do magazynu, ponieważ jej proteza ręki nie spełniała firmowych zaleceń odnośnie do wyglądu. Sama Price czuła się onieśmielona, widząc ładne sprzedawczynie, postanowiła więc sprawdzić, jaki stosunek do tego mają inne kobiety. Posłużyła się zdjęciami, które miały przedstawiać atrakcyjne i nieatrakcyjne sprzedawczynie. Poprosiła 341 kobiet, by wyobraziły sobie, że zastanawiają się nad kupieniem od nich kosmetyków lub telefonu komórkowego. Okazało się, że gdy panie uznawały, że ekspedientka jest ładniejsza, z mniejszym prawdopodobieństwem wspominały o chęci kupienia czegokolwiek. Australijka sugeruje więc, by sieci handlowe i właściciele sklepów zrezygnowali z piękności i pomyśleli o zatrudnianiu kobiet o różnych kształtach, wyglądzie oraz rozmiarach. Jesteśmy bombardowani obrazami i kobiety, zwłaszcza młode, czynią ze swojego wyglądu rodzaj CV. To on może decydować, ilu przyjaciół mamy, czy uda nam się znaleźć partnera i jak przebiega nasza kariera zawodowa. Kobiety są istotami rywalizującymi biologicznie. Jeśli uznają, że inna kobieta stanowi społeczne zagrożenie, wpływa to na ich zachowanie. Co prawda mężczyźni nie brali udziału w eksperymencie, ale Price podejrzewa, że również ich mogą odstraszać sprzedawcy uznani za atrakcyjniejszych.
  13. Kobiety pociągają panowie, którzy wyglądają jak męskie wersje ich samych – twierdzą psycholodzy ze szkockiego Uniwersytetu św. Andrzeja. Naukowcy stwierdzili, że by zyskać na atrakcyjności, mężczyzna musi być nie tylko męski, ale i podobny do danej kobiety. Badacze przypuszczają, że podobieństwo eliminuje kwestie braku zaufania, które w zwykłych okolicznościach wiążą się z silnie zaznaczoną męskością. Panie przestają się obawiać zdrad, bo ich wybranek wygląda przecież jak one, co pozwala wnioskować o domniemanych cechach charakteru. Podczas eksperymentu Szkoci i ich koledzy z Uniwersytetu w Liverpoolu manipulowali wyglądem męskich twarzy za pomocą technik cyfrowych. W ten sposób stawały się one mniej lub bardziej męskie i w mniejszym bądź większym stopniu przypominały oceniające je kobiety. Zadanie pań polegało, oczywiście, na określeniu ich atrakcyjności. Wcześniejsze studia wykazały, że męscy mężczyźni pociągają kobiety, które jednocześnie są w stosunku do nich nieco podejrzliwe. Zaczynają im jednak bardziej ufać, gdy wyglądają jak one same. Oznacza to, że podobieństwo anuluje niedostatek zaufania lub że kobiety czują się lepiej dopasowane z mężczyznami, którzy przypominają je z wyglądu, ponieważ jeśli ludzie są do siebie podobni, przyciąganie może być wzajemne – wyjaśnia dr Tamsin Saxton. Wg psycholog, opisywane zjawisko jest widoczne wśród gwiazd. Pod względem wyglądu dopasowali się m.in. Vanessa Paradis i Johnny Depp, David i Victoria Beckhamowie oraz Katie Holmes i Tom Cruise. Kiedy ludzie oceniają, co jest atrakcyjne, muszą wziąć pod uwagę wiele różnych czynników. Co jest jednak najciekawsze, męskość była dla kobiet ważniejsza niż to, czy mężczyzna wyglądał jak one – podsumowuje Craig Roberts z Uniwersytetu w Liverpoolu.
  14. Kobiety wybierają dania dietetyczne, kiedy jedzą z mężczyzną, lecz nie wtedy, gdy udają się na obiad czy kolację z innymi kobietami (Appetite). Meredith Young, doktorantka z McMaster University, obserwowała studentów w naturalnym otoczeniu – w 3 uczelnianych stołówkach. Zauważyła, że będąc z mężczyzną, kobiety wybierały dania o znacznie niższej zawartości kalorii niż panie jedzące z inną przedstawicielką własnej płci. Kiedy kobiety jadły w mieszanym towarzystwie, decydowały się na pokarmy uboższe w kalorie: im więcej mężczyzn w grupie, tym mniej kalorii na talerzu. W 100-proc. żeńskiej grupie kobiety pochłaniały o wiele kaloryczniejsze dania. Jedzenie to czynność społeczna. Na uniwersyteckich stołówkach ludzie wybierają potrawy, zanim usiądą i zanim wiedzą, z kim konkretnie będą jeść. Biorąc pod uwagę zaobserwowane różnice, wydaje się prawdopodobne, że podział na podgrupy jest przewidywany w czasie zamawiania jedzenia. Young uważa, że na wielkość porcji wpływają zabiegi stosowane przez przemysł dietetyczny i znajdujące swój wyraz w reklamach. Modelki są szczupłe, by nie powiedzieć chude, dlatego małe porcje (w sam raz dla nich) są uznawane za kobiece, a panie mogą uważać, że jedząc jak ptaszki, wydadzą się mężczyznom bardziej atrakcyjne. Niewykluczone, że małe porcje stanowią sygnał atrakcyjności, a kobiety – świadomie lub nie - podporządkowują się temu założeniu. Na posiłki wybierane przez mężczyzn nie wpływała ani liczebność, ani płeć towarzystwa.
  15. Przeszłość ewolucyjna naszego gatunku sprawia, że kobiety lepiej koncentrują się na bliskich celach, a mężczyźni na dalszych. Chodzi, oczywiście, o lokalizację w przestrzeni, nie w czasie. Tego typu umiejętności były wykorzystywane, odpowiednio, do zbierania pożywienia i polowań (British Journal of Psychology). Zespół Helen Stancey z West London College poprosił 48 mężczyzn i kobiet o wyznaczenie laserowym wskaźnikiem środka narysowanych na papierze linii. Panowie byli dokładniejsi niż panie, gdy cel znajdował się w odległości 100 cm, czyli poza zasięgiem rąk, a kobiety uzyskiwały lepsze wyniki od mężczyzn, kiedy arkusz był oddalony jedynie o 50 cm, a więc dało się go dosięgnąć. Nauka dysponuje już dowodami, że w mózgu istnieją wyspecjalizowane ścieżki do przetwarzania informacji wzrokowych z bliży i dali. Nasze wyniki sugerują, że w przypadku kobiet faworyzowana jest ścieżka bliży, a u mężczyzn dali. W ramach drugiego eksperymentu ochotników poproszono o wykonanie dokładnie tego samego zadania. Mieli się jednak posługiwać nie laserowym wskaźnikiem, a patykiem. Tym razem i w przypadku bliży, i dali kobiety wypadały znacznie lepiej od mężczyzn. Badacze sądzą, że mogąc skupić się na kiju, mózg zyskiwał dodatkowy punkt odniesienia i przetwarzał dane z większych odległości, jakby dotyczyły czegoś bliskiego.
  16. Kobiety, które wypijają umiarkowane ilości czerwonego wina, mają silniejsze libido niż panie lubujące się w innych alkoholach lub abstynentki (Journal of Sexual Medicine). Seksuolodzy z Uniwersytetu we Florencji ukuli teorię, że dzieje się tak, ponieważ przeciwutleniacze występujące w winie wpływają korzystnie na wyściółkę naczyń, rozszerzają je i polepszają dopływ krwi do strategicznych obszarów ciała. Choć odkrycie to trzeba interpretować z pewną ostrożnością, niemniej jednak sugeruje ono potencjalny związek między konsumpcją czerwonego wina a lepszym funkcjonowaniem seksualnym. Do eksperymentu Włosi zwerbowali 800 kobiet w wieku od 18 do 50 lat. Żadna z nich nie cierpiała na zaburzenia seksualne. Podzielono je na 3 grupy. Pierwsza regularnie spożywała 1 do 2 kieliszków czerwonego wina dziennie, druga wypijała mniej niż kieliszek jakiegokolwiek wina lub innego alkoholu na dobę, a trzecią reprezentowały abstynentki. Ze studium wykluczono panie wychylające ponad 2 kieliszki procentów dziennie, ponieważ obawiano się zakłócającego wpływu upojenia alkoholowego. Wszystkie badane wypełniały kwestionariusz Female Sexual Function Index. Składa się na niego 19 pytań. W sumie za odpowiedzi można zgromadzić od 2 do 36 punktów. Im większa ich liczba, tym lepsze funkcjonowanie seksualne. Miłośniczki czerwonego wina zdobywały średnio 27,3 pkt., podczas gdy zwolenniczki innego alkoholu i panie stroniące od niego gromadziły, odpowiednio, 25,9 oraz 24,4 pkt. Wyniki są tym bardziej zdumiewające, że czerwone wino wybierały przeważnie kobiety starsze od przedstawicielek pozostałych dwóch grup, a wiek wiąże się przecież ze spadkiem popędu seksualnego.
  17. Naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Michigan twierdzą, że kobiety mniej grają na komputerze niż mężczyźni, ponieważ nie dysponują podobną ilością wolnego czasu (Sex Roles). Studium objęło 276 studentów i studentek. Okazało się, że w ciągu tygodnia dziewczyny spędzały o wiele więcej czasu (ok. 16 godzin) na pracy, zadaniach domowych itp. Nasze odkrycia sugerują, że jedną z przyczyn, dla których kobiety rzadziej oddają się grom, jest konieczność realizacji bardziej rozbudowanego programu zajęć obowiązkowych, przez co zostaje im mniej czasu na przyjemności - podkreśla prof. Jillian Winn z Wydziału Telekomunikacji, Studiów Informacyjnych i Mediów. Amerykanie odnotowali, że studenci mieli w tygodniu niemal 2-krotnie więcej wolnego czasu niż studentki: odpowiednio, 9 i 4 godz.. W ramach eksperymentu respondenci szacowali, ile godzin poświęcali na gry podczas nauki w szkole pośredniej, właściwej średniej i na studiach. W przypadku obu płci osoby, które grały dużo, będąc młodsze, postępowały tak również później. Bez względu na wiek, mężczyźni grali znacznie więcej od kobiet. Wpływało to na czas poświęcany zadaniom domowym, ale nie na średnią ocen. Carrie Heeter, jedna z autorek opracowania, uważa, że na obniżone zainteresowanie kobiet grami wpływa nie tylko presja czasu, ale także brak pań pracujących w przemyśle cyfrowej rozrywki. Wskutek tego są one w większym stopniu dostosowane do męskich zainteresowań. Badania pokazały, że 88% deweloperów gier wideo to panowie. Programy edukacyjne mogą zarówno przyciągnąć kobiety, jak i je zniechęcić, jeśli są generowane pod kątem mężczyzn. Zaangażowanie obu płci wymaga sprawnego balansowania. Heeter dodaje, że choć kobiety i mężczyźni korzystają z tych samych technologii, biologicznie ich mózgi reagują w inny sposób. Gry, które mają optymalnie przemawiać do kobiet, powinny minimalizować nacisk na osiągnięcia oraz zapewniać realne korzyści, takie jak usuwanie stresu, ćwiczenia intelektualne czy poprawianie jakości czasu spędzanego z rodziną i przyjaciółmi. Powinny też dawać możliwość rozgrywania w krótkich rundach.
  18. Seksistowskie żarty uruchamiają mechanizmy poznawcze, które mogą predysponować do przemocy i złego traktowania kobiet. Dotyczy to mężczyzn wykazujących silne postawy macho. Psycholodzy z Uniwersytetu w Grenadzie badali grupę 109 studentów (mężczyzn) w wieku od 18 do 26 lat. Na początku wypełnili oni kilka kwestionariuszy, potem część wysłuchała serii seksistowskich dowcipów, w których deprecjonowano kobiety, a reszta zwykłych żartów. Na koniec wszystkim pokazano kilka scenek, przedstawiających przypadki złego traktowania kobiet o różnym nasileniu – od lekkich przewinień do naprawdę groźnych ataków. Ochotników zapytano, jak zareagowaliby w takiej sytuacji. Okazało się, że panowie, którzy słuchali seksistowskich dowcipów, byli bardziej tolerancyjni od przedstawicieli drugiej grupy. Oznacza to, że ten konkretny typ humoru ułatwia posłużenie się określonymi mechanizmami poznawczymi. Mónica Romero-Sánchez, Mercedes Durán, Hugo Carretero Dios, Jesús L. Megías i Miguel Moya zaznaczają jednak, że seksistowski humor oddziaływał tak na mężczyzn, którzy wcześniej – w testach - wykazali się tolerancją dla przemocy wobec kobiet. Oto przykłady stwierdzeń wykorzystanych w kwestionariuszach: "Feministki chciałyby, by kobiety miały większą władzę od mężczyzn", "Większość kobiet nie docenia w pełni tego, co mężczyźni dla nich robią", "Wiele kobiet wysyła mężczyźnie sygnały erotyczne, bo potem, dla czystej zabawy, odrzucić jego zaloty". Hiszpanie przedstawili wyniki swoich badań na zeszłotygodniowym seminarium nt. humoru i jego implikacji naukowych. Odbyło się ono w Grenadzie.
  19. Na wybieraniu ubioru odpowiedniego do okoliczności, pory roku czy nastroju kobiety spędzają 287 dni, czyli niemal rok swojego życia. Najwięcej czasu pożerają dylematy dotyczące stroju na piątkowe czy sobotnie wyjście (nawet 20 min) oraz selekcja ciuszków na wakacyjny wyjazd (52 min). Przeciętna kobieta przemienia się w "selekcjonera" na 16 min każdego ranka, w sobotę i niedzielę nieco sobie folguje i przebiera w zawartości szafy tylko przez 14 minut. W sondażu wzięło udział 2491 Brytyjek w wieku od 16 do 60 lat, a rezultaty przeanalizowali przedstawiciele tamtejszej sieci sklepów Matalan. Będąc na wakacjach, przedstawicielka płci pięknej poświęca co rano 10 min na wyjęcie z walizki rzeczy najlepszych na dany dzień. Tyle samo czasu zajmuje jej dobór stroju na kolację. Kolacje bożonarodzeniowe i eleganckie przyjęcia to prawdziwe wyzwanie dla męskiej cierpliwości. Na podjęcie decyzji ich partnerka potrzebuje bowiem 36 minut. Okazuje się też, że przeciętna kobieta przymierza przed wyjściem do pracy dwie wersje stroju, a jedna na dwie spędza wieczorem poprzedniego dnia kwadrans na przygotowaniu sobie stroju na następny dzień.
  20. Mężczyźni, którzy się dobrze prezentują na parkiecie, są fizycznie silniejsi niż ci nieskoordynowani, radzący sobie z ledwością. Ci pierwsi stanowią rodzaj gwarancji na równie silne potomstwo. Nic dziwnego, że tak pociągają panie... Naukowcy z Uniwersytetu w Getyndze nagrali na wideo 40 heteroseksualnych mężczyzn, tańczących do piosenki Robbie'ego Williamsa Let Me Entertain You (a konkretnie do sekcji perkusyjnej tego utworu). Ci, których ruchy zostały uznane przez kobiety za atrakcyjne i świadczące o pewności siebie, okazali się silniejsi fizycznie od gorzej ocenionej reszty. Kwestię ewentualnego wpływu ubrania, prezencji czy kształtów ciała rozwiązano, odziewając wszystkich w jednakowe białe kombinezony. Niemcy zastosowali też rozmazujący filtr, przez co nie dało się rozróżnić twarzy ani typu budowy. Na początku za pomocą dynamometru określano siłę uchwytu każdego tancerza. Jury składało się z 50 studentek. Zadanie 25 polegało na ocenie atrakcyjności mężczyzn, a kolejnych 25 na szacowaniu ich pewności siebie. Nawet po uwzględnieniu wagi ciała związek pomiędzy liczbą przyznanych punktów a atrakcyjnością i pewnością siebie pozostawał silny. Wiemy, że kobiety wykorzystują przy ocenie mężczyzn cechy statyczne, dotyczące np. wyglądu twarzy czy ciała. Nasze studium wykazało, że posługują się też wskazówkami dynamicznymi. Dzięki obserwacji umiejętności tanecznych oszacowują siłę i dominację, czyli cechy świadczące o statusie społecznym – podsumowuje antropolog dr Bernhard Fink.
  21. Mężczyźni, którzy codziennie uprawiają seks, zwłaszcza z młodszymi kobietami, żyją dłużej. Gra jest prowadzona o wysoką stawkę, ponieważ okazało się, że partnerka młodsza o 15-17 lat zmniejsza ryzyko wczesnego zgonu aż o 20%. Niewykluczone więc, że naukowcom z Instytutu Badań Demograficznych Maxa Plancka udało się znaleźć wyjaśnienie jednego z aspektów kryzysu wieku średniego. O ile poślubienie kobiety młodszej o 7-9 wiosen redukuje prawdopodobieństwo wczesnego zgonu o 11%, o tyle "wydanie się" za partnerkę starszą zwiększa je dokładnie o tę samą wartość. Niestety, panie nie mają tyle szczęścia, co panowie. Mąż młodszy lub starszy o 7-9 lat oznacza skok ryzyka wczesnej śmierci o 20%. Wskaźnik dobija do 30%, gdy różnica wieku wynosi 15-17 lat. Średnia długość życia mężczyzny wynosi obecnie 77 lat. Rzadko kto może jednak powiedzieć, że ostatnie lata życia upływają mu pod znakiem dobrego zdrowia. Da się to zmienić na kilka prostych sposobów. Chodzi tu nie tylko o zjadanie 5 jabłek dziennie czy mycie zębów inną ręką niż dotąd (to ponoć skutkuje), ale również o prowadzenie życia erotycznego z młodą żoną. W ramach studium naukowcy przeanalizowali zgony, do których doszło w latach 1990-2005 w Danii. Dzięki temu stwierdzili, że dłuższe życie może być wynikiem doboru naturalnego, gdyż tylko najzdrowsi i najsilniejsi starsi mężczyźni są w stanie przyciągnąć do siebie i zainteresować młodsze partnerki. Inna teoria jest taka, że młodsza kobieta lepiej dba o starszego mężczyznę, przez co przeżywa on dłużej – wyjaśnia Sven Drefahl.
  22. Dotąd uważano, że jaskiniowe rysunki naskalne są dziełem mężczyzn. Okazuje się jednak, że przed tysiącami lat w dziedzinie tej panowało równouprawnienie i w tworzeniu uczestniczyły obie płcie. Profesor Dean Snow z Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii ponownie przeanalizował ślady dłoni pozostawione w dwóch francuskich jaskiniach z regionu Midi-Pyrénées - Pech Merle i Gargas – oraz w hiszpańskiej El Castillo. Nawet powierzchowne oględziny publikowanych zdjęć podpowiadały mi, że odbito tu wiele kobiecych rąk. Ponieważ mniejsze dłonie mogły należeć zarówno do kobiet, jak i chłopców czy dziewcząt, by rozstrzygnąć sporną kwestię, Amerykanin posłużył się wskaźnikiem długości palców (ang. digit ratio). Bardzo długi palec serdeczny jest typowy dla dłoni męskich. Długi palec wskazujący i krótki mały są zaś bardzo kobiece. Analizując ślady z jaskiń, Snow porównywał proporcje dłoni prehistorycznych artystów do rąk współcześnie żyjących ludzi o europejskim pochodzeniu. Miałem dostęp do wielu takich osób, które dostarczyły mi danych referencyjnych. Z najnowszych badań wynika, że europejska pula genetyczna jest datowana jeszcze na górny paleolit (ok. 40 tys. do 14 tys. lat p.n.e.), a co za tym idzie, współcześni mieszkańcy Starego Kontynentu powinni mieć podobne rozmiary dłoni co ich przodkowie. Snow podsumowuje, że choć nie wiadomo, jaką dokładnie rolę spełniali artyści w paleolitycznym społeczeństwie, niewątpliwie panie stanowiły dużą część tej grupy. Odciski dłoni sporządzano na dwa sposoby. Niektórzy przyciskali rękę do skały, a następnie dmuchali w tubę wypełnioną barwnikiem. Inni nabierali farby bezpośrednio do ust i wydmuchiwali ją przez zaciśnięte wargi.
  23. W kwestii atrakcyjności innych osób między mężczyznami istnieje większa zgodność niż między kobietami (Journal of Personality and Social Psychology). Ponad 4 tysiącom uczestników eksperymentu pokazywano zdjęcia kobiet i mężczyzn w wieku od 18 do 25 lat. Zadanie polegało na ocenie ich atrakcyjności na 10-punktowej skali. Wiek oceniających wynosił od 18 do ponad 70 lat. W zamian za udział w badaniu informowano ich, jak wyglądają ich opinie na tle not przypisywanych przez przeciętnego wolontariusza. Zanim ochotnicy przystąpili do wykonania swojego zadania, psycholodzy z zespołu Dustina Wooda z Wake Forest University sami oceniali, jak bardzo uwodzicielskie, pewne siebie, szczupłe, wrażliwe, modne, kształtne (kobiety), muskularne (mężczyźni), tradycyjne, męskie/kobiece, z klasą, zadbane i radosne są osoby uwiecznione na zdjęciach. Męska ocena atrakcyjności kobiet bazowała głównie na cechach fizycznych. Wysokie noty przypisywano paniom uwodzicielskim i szczupłym. Większość badanych mężczyzn uznawała także za atrakcyjne kobiety wyglądające na pewne siebie. Kobiety jako grupa wykazywały pewną preferencję dla mężczyzn szczupłych i muskularnych, ale nie zgadzały się w ocenie stopnia atrakcyjności wielu panów. Podczas gdy jedne dawały konkretnej osobie najwyższe noty, inne uważały ją za kompletnie nieatrakcyjną. O ile wiemy, to pierwsze studium, w ramach którego sprawdzano, czy istnieją różnice w poziomie zgodności oceniających atrakcyjność sędziów płci męskiej i żeńskiej. Zaobserwowane różnice będą mieć wpływ na doświadczenia i strategie stosowane podczas randek. Kobiety nie spotkają się z dużą konkurencją ze strony innych pań (ich oceny diametralnie się przecież różnią), lecz mężczyźni będą musieli zainwestować więcej czasu i energii w "zwabienie" atrakcyjnej partnerki. Co więcej, muszą wziąć pod uwagę konieczność strzeżenia jej przed innymi mężczyznami, którzy również uważają, że jest piękna i warta zachodu. Wg Wooda, uzyskane wyniki rzucają nieco światła na etiologię zaburzeń odżywiania. Studium pomaga wyjaśnić, czemu kobiety podlegają silniejszemu wpływowi norm dotyczących uzyskania i podtrzymania określonego wyglądu fizycznego. Panie, które usiłują wywrzeć wrażenie na mężczyznach, są z większym prawdopodobieństwem uznawane za atrakcyjne, gdy spełniają pewne standardy fizyczne [...]. Chociaż mężczyźni są uważani za bardziej atrakcyjnych, gdy także się w nie wpisują, ogólna ocena ich atrakcyjności nie jest tak ściśle powiązana z cechami fizycznymi. Na ocenę wpływał też wiek ochotników. Starsi ludzie częściej uznawali kogoś za atrakcyjnego, jeśli się uśmiechał.
  24. Kobiety są bardziej skłonne odrzucać nieatrakcyjnie wyglądające dzieci niż mężczyźni. Wg naukowców z McLean Hospital, może to odzwierciedlać ugruntowaną ewolucyjnie potrzebę inwestowania ograniczonych zasobów w wychowanie zdrowego potomstwa. Niestety, przeczy to idei bezwarunkowej matczynej miłości (PLoS ONE). Nasze studium pokazuje, jak piękno może wpływać na postawy rodzicielskie – twierdzi dr Igor Elman. Amerykanie ze szpitala powiązanego z Uniwersytetem Harvarda sprawdzali, czy i ewentualnie jak czynniki natury estetycznej wpływają na wysiłek wkładany w wychowanie dzieci. W tym celu posłużyli się 80 zdjęciami niemowląt. Na 50 widniały zdrowe maluchy, a na 30 chore, z wadami wrodzonymi twarzy, w tym z rozszczepem podniebienia, zezem, chorobami skóry czy zespołem Downa. Pokazywano je 13 mężczyznom i 14 kobietom. Fotografie miały się wyświetlać na ekranie przez 4 sekundy, ale za pomocą odpowiednich klawiszy dało się wydłużać bądź skracać czas ekspozycji. W drugiej części eksperymentu ochotników proszono o ocenę atrakcyjności obejrzanych twarzy na skali numerycznej. Okazało się, że kobiety i mężczyźni włożyli tyle samo wysiłku (mierzonego liczbą naciśnięć klawisza), by wydłużyć czas oglądania zdrowych niemowląt. Dodatkowo panowie oceniali te dzieci jako mniej atrakcyjne niż panie. W przypadku zdjęć chorych dzieci, w porównaniu do mężczyzn, kobiety włożyły więcej wysiłku w to, by szybciej znikały sprzed ich oczu. Co więcej, dzieci widniejące na zdjęciach wydawały im się brzydsze niż panom. Nasze rezultaty sugerują, że [miłość rodzicielska] jest determinowana przez atrakcyjność twarzy, przynajmniej u kobiet. Panie mogą być bardziej uwrażliwione na defekty estetyczne, a w związku z tym podatniejsze na odrzucanie brzydkich dzieci. Mężczyźni nie wydają się podlegać podobnym motywom – opowiada dr Rinah Yamamoto. Badania łączą przypadki zaniedbań opiekuńczych z nieprawidłowym wyglądem dzieci. W studium izraelskim wykazano np., że u 70% maluchów porzuconych przez rodziców występowały jakieś widoczne "wady" w wyglądzie (nie miało znaczenia, że nie zagrażały one zdrowiu ani nie zaburzały rozwoju intelektualnego). Do pewnego stopnia może się tak dziać dlatego, że dorośli są nieświadomie motywowani do opiekowania się niemowlętami ze zdrowymi rysami twarzy, wskazującymi na dobry stan zdrowia. Wykluczają więc dzieci najsłabsze i inwestują w te z największymi szansami na przeżycie. Amerykanie uważają, że ich odkrycia mają znaczenie kliniczne i dają możliwość przewidywania przypadków porzucania i przemocy wobec dzieci. Dr Elman zaznacza, że studium objęło małą liczbę osób i by potwierdzić wyniki, trzeba ją zwiększyć. W przyszłych eksperymentach zostaną wykonane skany mózgów, które pozwolą stwierdzić, co dzieje się w głowach kobiet i mężczyzn oglądających fotografie oraz podejmujących decyzje o wydłużeniu lub skróceniu czasu ekspozycji zdjęcia.
  25. Wielu hodowców twierdzi, że mówienie do roślin skutkuje. Teraz ich instynktowne przekonania zyskały potwierdzenie w postaci dowodów naukowych, choć wyniki odnoszą się głównie do ogrodniczek. Badacze z Królewskiego Towarzystwa Ogrodniczego w Wielkiej Brytanii stwierdzili bowiem, że sadzonki pomidorów rosną szybciej, gdy przemawiają do nich kobiety, a nie mężczyźni. Podczas miesięcznego eksperymentu okazało się, że pomidory zyskiwały do 5 dodatkowych centymetrów, gdy dochodził do nich melodyjny kobiecy głos. Nic dziwnego, że najlepsze wyniki osiągnęła Sarah Darwin, praprawnuczka słynnego Karola, jednego ze współzałożycieli Komitetu Naukowego Towarzystwa. Przeczytała ona fragment dzieła O powstawaniu gatunków i pobiła 9 innych głosów. Jej roślina była o 5 cm wyższa od sadzonki najlepszego ogrodnika płci męskiej i o 1,3 cm dłuższa od pomidora konkurenta zajmującego miejsce tuż za nią. Przewidywaliśmy, że męski głos będzie skuteczniejszy od żeńskiego, ale okazało się, że to panie pobiły panów. Nie mamy jednak pojęcia dlaczego. Możliwe, że posługują się szerszym zakresem tonów, co wpływa na fale dźwiękowe docierające do roślin. Te zaś stanowią rodzaj bodźca środowiskowego, tak jak deszcz lub światło – wyjaśnia Colin Crosbie. Otwarte dla publiczności próby rozpoczęły się dwa miesiące temu w należącym do Towarzystwa ogrodzie Wisley w hrabstwie Surrey. Odczytywano urywki różnych książek, m.in. Dnia Tryfidów Johna Wyndhama, Snu nocy letniej Szekspira oraz O powstawaniu gatunków Darwina. Spośród wielu nagranych podczas sesji głosów wybrano 10. To one miały przez miesiąc przemawiać do 10 sadzonek. Słuchawki przymocowano do doniczek, a warunki hodowli pomidorów były przez cały czas takie same. Brytyjczycy uwzględnili też dwie rośliny kontrolne, które rozwijały się pozostawione samym sobie. Kobiety zauważały, że ich sadzonki są średnio o cal (2,54 cm) wyższe od podopiecznych mężczyzn. Niektórzy panowie okazali się tak złymi lektorami, iż ich rośliny miewały się gorzej od roślin wzrastających w ciszy. Sarah Darwin była z siebie bardzo dumna, tym bardziej że w Muzeum Historii Naturalnej w Londynie zajmowała się przez jakiś czas hodowlą dzikich pomidorów z Galpagos.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...