Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'kobiety' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 216 wyników

  1. Wbrew obiegowej opinii, wzloty i upadki dotyczące związków uczuciowych silniej wpływają na młodych mężczyzn niż na kobiety (Journal of Health and Social Behavior). W studium prof. Robin Simon z Wake Forest University oraz Anne Barrett z Uniwersytetu Stanowego Florydy analizowano dane ponad 1000 niezamężnych/nieżonatych dorosłych w wieku od 18 do 23 lat (brali oni udział w badaniu podłużnym dot. zdrowia psychicznego i wchodzenia w dorosłość). Okazało się, że choć panowie próbują czasem wyglądać na obojętnych, nieszczęśliwy związek wywiera na nich silniejszy emocjonalnych wpływ niż na ich partnerki. Jak zaznacza Simon, mężczyźni po prostu inaczej wyrażają swoje cierpienia, stres i rozczarowania. Kobiety dają upust napięciu emocjonalnemu, popadając w depresję, a mężczyźni uciekają się raczej do substancji o działaniu psychoaktywnym. Ku swojemu zaskoczeniu odkryliśmy, że młodzi mężczyźni silniej reagują w odpowiedzi na [zmieniającą się] jakość aktualnych związków – wyznaje Simon. Panie socjolog zauważyły, że panowie są nie tylko wrażliwsi na negatywne zdarzenia oraz aspekty relacji, ale i czerpią większe emocjonalne korzyści z jej cech pozytywnych. Amerykanki podkreślają, że dla młodych mężczyzn partnerki stanowią często podstawowe źródło poczucia intymności, podczas gdy młode kobiety utrzymują także bliskie relacje z rodziną i przyjaciółkami. Napięcia w związku naruszają męski dobrostan emocjonalny, ponieważ zagrażają tożsamości oraz samoocenie. Podczas gdy młodzi mężczyźni silniej reagują na jakość związku, na młode kobiety bardziej wpływa sam fakt, czy pozostają w jakimś związku, czy nie, dlatego będą z większym prawdopodobieństwem reagować depresją na zakończenie relacji bądź czerpać korzyści z prostego posiadania partnera.
  2. Kobiety są 2-krotnie bardziej niż mężczyźni podatne na stres, ponieważ wykazują większą wrażliwość na hormon wydzielany w nerwowych sytuacjach – kortykoliberynę (ang. corticotropin-releasing factor, CRH). Dr Rita Valentino ze Szpitala Dziecięcego w Filadelfii wyraża nadzieję, że jej zespołowi udało się znaleźć biologiczną przyczynę, dla której panie częściej cierpią na depresję oraz zaburzenia stresowe, np. zespół stresu pourazowego. Amerykanie zauważyli, iż żeńskie mózgi są nie tylko wrażliwsze na niskie stężenia kortykoliberyny, ale i gorzej sobie radzą przy wysokim poziomie neuroprzekaźnika. Co prawda eksperyment przeprowadzono na szczurach, lecz kortykoliberyna spełnia podobną funkcję u wszystkich ssaków. Chociaż trzeba wdrożyć kolejne badania, by sprawdzić, czy uzyskane wyniki przekładają się na ludzi, doniesienia te mogą pomóc wyjaśnić, czemu kobiety są 2-krotnie bardziej niż mężczyźni podatne na zaburzenia związane ze stresem. Podczas badań szczury zmuszano do pływania. To wtedy okazało się, że neurony samic wykazywały większą wrażliwość na oddziaływanie CRH. Valentino stwierdziła, że samce przystosowywały się, zmniejszając reaktywność na hormon, ale samice tego nie robiły. Niewykluczone, że farmakolodzy badający antagonistów CRH w roli leków antydepresyjnych będą musieli wziąć pod uwagę występujące na poziomie molekularnym różnice międzypłciowe. Wcześniej większość studiów na modelu zwierzęcym uwzględniała tylko samce, co z pewnością prowadziło do skrzywienia uzyskiwanego obrazu.
  3. Kobiety, które chodzą w krajach Trzeciego Świata po wodę do rzek czy sadzawek, nie muszą wkładać specjalnego wysiłku czy dysponować zaawansowanym sprzętem, by uchronić się przed zarażeniem cholerą. Wystarczy, że przefiltrują ciecz przez noszone na co dzień sari. Po 2-krotnych badaniach prowadzonych w Matlabie w Bangladeszu Rita Colwell z University of Maryland podkreśla, ta prosta metoda ogranicza nie tylko zachorowalność w gospodarstwie, gdzie ją wdrożono, ale również u sąsiadów pijących nieuzdatnianą wodę. Amerykanka wylicza, że dzięki sari częstość występowania cholery spadła niemal o połowę (48%), a po początkowej demonstracji 31% kobiet kontynuowało filtrowanie wody dla swojej rodziny. W 2003 roku Colwell i jej zespół przeprowadzili badanie terenowe. Kobietom odpowiedzialnym za dostarczanie wody pokazano przecedzanie wody przez poskładane bawełniane sari. Wyniki były bardzo obiecujące, bo zachorowalność na cholerę spadła prawie o połowę. Badacze obawiali się jednak, że mało kto będzie nadal tak postępował. Po pięciu latach ekipa Colwell wróciła do Bangladeszu, by sprawdzić, czy filtrowanie jest wciąż w modzie i czy zapadalność na cholerę jest zmniejszona. Z tej samej co w 2003 r. populacji wybrano ponad 7 tys. noszących wodę kobiet. Z wywiadu wynikało, że 31% nadal praktykuje filtrowanie, z czego 60% robi to za pomocą sari. Okazało się, że w grupie kontrolnej, czyli wśród ludzi nieedukowanych w pierwszej turze badań, 26% gospodarstw domowych także zaczęło stosować przecedzanie. Choć nie jest to istotne statystycznie, częstość hospitalizacji z powodu cholery w latach 2003-2005 spadła o jedną czwartą. Ponieważ filtracja nie była stosowana przez wszystkie szkolone osoby, ograniczenie zachorowalności nie było tak wysokie, jak przy początkowym studium. Colwell sądzi, że chcąc zapewnić lepszą ochronę, trzeba co jakiś czas powtarzać trening.
  4. Kobiety, które dostarczają swojemu organizmowi wiele kalorii lub wolą tłuszcze nasycone od zdrowych tłuszczów, bez względu na masę ciała, znajdują się w grupie podwyższonego ryzyka dla nietrzymania moczu (American Journal of Epidemiology). Nadmierna waga ciała, zwłaszcza tłuszcz zgromadzony wokół brzucha, to czynnik ryzyka w przypadku inkontynencji moczowej. Zmniejszenie masy ciała nie tylko pomaga zapobiec przykrej dolegliwości, ale i zmniejsza nasilenie objawów, jeśli już nietrzymanie wystąpi. Naukowcy nie wykluczali jednak, że to skutek nie tyle spadku wagi, co diety i większej dawki ruchu. By sprawdzić, z jakim mechanizmem mamy do czynienia, zespół dr Nancy N. Maserejian z Instytutu Badawczego Nowej Anglii w Watertown analizował dane z wywiadu zdrowotnego, przeprowadzonego z 2060 mieszkankami Bostonu w wieku od 30 do 79 lat. Panie udzieliły szczegółowych odpowiedzi na pytania odnośnie do przestrzeganej diety i stylu życia. Kobiety wypytywano także o dolegliwości ze strony układu moczowego, wagę, wzrost i obwód pasa. Okazało się, że u nieco ponad 12% ankietowanych występowało średnio-mocno nasilone nietrzymanie moczu (co najmniej raz w tygodniu dochodziło do niekontrolowanego popuszczania lub raz w miesiącu odnotowywano niekontrolowane wydalenie dużych ilości uryny). W porównaniu do pań z najniższym spożyciem kalorii, w grupie kobiet z najwyższą kalorycznością posiłków, które stanowiły 20% próby, ryzyko wystąpienia inkontynencji było niemal 3-krotnie wyższe. Podobny wzrost zauważono u pań wolących nasycone tłuszcze zwierzęce od wielonienasyconych kwasów tłuszczowych pochodzenia roślinnego (te pierwsze stanowiły większą część ich menu). Wnioski pozostawały takie same nawet po uwzględnieniu wagi badanych, a także ich wieku, rasy i podstawowych schorzeń, takich jak cukrzyca czy dolegliwości sercowo-naczyniowe. Maserejian planuje badania kliniczne, by ocenić, czy ograniczenie kaloryczności posiłków i ilości tłuszczów nasyconych może zmniejszyć nasilenie symptomów nietrzymania moczu. Już teraz jednak widać, że priorytetem dla chorych powinno być zrzucenie zbędnych kilogramów właśnie dzięki odpowiednio skonstruowanej diecie. Co ciekawe, Amerykanie stwierdzili, że związek między kaloriami a nietrzymaniem moczu był nawet silniejszy u pań szczupłych. One więc także skorzystają na zmianie menu. Na razie nie wiadomo, czemu stosunek różnych rodzajów tłuszczów wpływa na ryzyko nietrzymania moczu. Ekipa Maserejian spekuluje jednak, że w grę wchodzi przewlekły układowy stan zapalny. Niewykluczone też, że większa liczba kalorii oddziałuje za pośrednictwem zwiększonej aktywności układu nerwowego, co podwyższa częstość wyładowań nerwów pęcherza (nadreaktywność). Kobiety z najwyższym spożyciem kalorii dostarczały swojemu organizmowi średnio 2400 kcal dziennie. Panie z grupy z najniższym spożyciem poprzestawały na 840 kcal na dobę. Panie w największym stopniu gustujące w tłuszczach nasyconych spożywały ich 3-7-krotnie więcej niż wielonienasyconych kwasów tłuszczowych. W porównaniu do koleżanek zrównujących ich ilości, 2,5-krotnie częściej zmagały się z nietrzymaniem moczu.
  5. Dotąd forsowano teorię, że w obliczu zagrożenia uciekamy lub walczymy. Teraz niektórzy psycholodzy twierdzą jednak, że w taki sposób zachowują się mężczyźni. Stres wzbudza w nich agresję, podczas gdy kobiety stają się wtedy uspołecznione – starają się opiekować innymi i utrzymywać kontakty w grupie. Wg Shelley Taylor z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, zwolenniczki nowej hipotezy, panie starają się w ten sposób chronić potomstwo. Na dorocznej konferencji Cognitive Neuroscience Society psycholog Mara Mather zaprezentowała wyniki, które w znacznym stopniu uwierzytelniają rozwiązanie zaproponowane przez Kalifornijkę. Jej zespół prosił mężczyzn i kobiety o umieszczenie dłoni w lodowatej wodzie. Należało ją tam trzymać przez 3 minuty. Naukowcy uwzględnili taki zabieg w schemacie eksperymentu, ponieważ powoduje on zwyżkę poziomu hormonu stresu kortyzolu w organizmie. Grupa kontrolna umieszczała dłoń w naczyniu z ciepłą wodą. Potem, leżąc w skanerze, obie grupy oglądały zdjęcia złych i neutralnych twarzy. Okazało się, że pod wpływem wysokich stężeń kortyzolu u panów pojawiała się mniejsza aktywność w rejonie mózgu przetwarzającym dane dotyczące twarzy (chodzi o zlokalizowany w obrębie płata skroniowego fragment zakrętu wrzecionowatego FFA, od ang. fusiform face area). Oznacza to, że u mężczyzn stres obniża zdolność oceny wyrazu twarzy. U kobiet sytuacja zagrożenia nasilała proces analizy fizjonomii, ponieważ FFA rozświetlał się mocniej u pań zestresowanych niż u przedstawicielek płci pięknej, które nie doświadczyły zwyżki poziomu kortyzolu. Mather zauważyła, że różnice międzypłciowe nie ograniczały się wyłącznie do obszarów związanych z oceną twarzy. Pojawiały się one także w sieci rejonów pozwalających na wewnętrzne odtworzenie i zrozumienie emocji innych ludzi, m.in. w obrębie wyspy, dzięki której doświadczamy empatii, i bieguna skroniowego, pomagającego w zrozumieniu czyjegoś stanu umysłu. U kobiet stres nasilał przepływ informacji między nimi a FFA, podczas gdy u mężczyzn prowadził do ich funkcjonalnego rozłączenia.
  6. W artykule opublikowanym w najnowszym numerze Pediatrics uczeni z Harvard Medical School ostrzegają, że spożywanie alkoholu przez nastoletnie dziewczęta znacznie zwiększa ryzyko zapadnięcia na różne choroby piersi. Badania statystyczne wykazały, że dziewczęta, które będąc nastolatkami spożywają codziennie lub niemal codziennie alkohol, w późniejszym życiu zachorują na łagodne choroby piersi (np. gruczolakowłókniaka) z pięciokrotnie większym prawdopodobieństwem niż ich niepijące koleżanki. W badaniach prowadzonych przez zespół Catherine Berkey wzięło udział 6899 przedstawicielek płci pięknej. Najpierw przyglądano się im, gdy miały 9-15 lat, później powtórzono badania, gdy osiągnęły 16-23 lata, a następnie 18-27 lat. Były to pierwsze badania, podczas których pytano o zwyczaje związane ze spożywaniem alkoholu. Wcześniej ukazywały się co prawda wyniki podobnych badań, ale ich autorzy pytali dorosłe kobiety o zwyczaje sprzed lat. Były więc obarczone poważnym błędem. Podczas najnowszych badań u 147 pań rozwinęły się choroby piersi. Porównanie tego faktu z wynikami ankiet wykazało bardzo wysoką korelację pomiędzy spożywaniem alkoholu a rozwojem choroby. Nawet u tych pań, które piły 1-2 razy w tygodniu ryzyko zachorowania zwiększało się o 1,5 raza. Uczeni zauważają, że korelacja nie oznacza przyczyny, ale wiedzą, w jaki sposób alkohol mógłby powodować nowotwory. Może on mieć niewielkie działanie kancerogenne, jednak tak naprawdę nowotwór powodowany jest nie przez sam etanol, a przez skutki jego użycia. Spożywanie alkoholu podnosi poziom estrogenu u nastolatek, a to może spowodować problemy z gruczołami mlekowymi, które w tym wieku szybko się powiększają. Oczywiście, jak mówi doktor Patricia Ganz z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, nastolatek nie należy straszyć i mówić im, że jeśli piją, będą miały raka. Jednak istotne jest, by mieć świadomość zagrożenia.
  7. Dlaczego ludzie decydują się na udział w maratonie? Mężczyźni z powodu współzawodnictwa, a do kobiet przemówi zapewne perspektywa poprawy nastroju przez wydzielające się podczas wysiłku endorfiny oraz możliwość zrzucenia paru kilogramów. Elizabeth Loughren z Temple University analizowała online'owe kwestionariusze, wypełnione przez ponad 900 osób, które właśnie ukończyły swój pierwszy bieg. Psycholog pytała, co skłoniło je do uczestnictwa, czy zdecydują się na to ponownie, a jeśli tak, to co stanowi główny motyw. Okazało się, że niektóre powody wzięcia udziału w maratonie były wspólne dla obu płci, np. chęć poczucia dumy z siebie czy ukończenie trasy w określonym czasie. Było też jednak widać, że mężczyzn interesowało, jak daleko mogliby zajść, a kobietom zależało na poprawie nastroju, niebagatelną rolę odgrywało również zmniejszenie wagi podczas przygotowań do biegu. Nieco więcej panów niż pań deklarowało chęć ponownego startu oraz wspominało o polepszeniu rezultatów. Autorka badań, która przedstawiła wyniki swoich analiz na konferencji Brytyjskiego Towarzystwa Psychologicznego, uważa, że kobietom bardziej zależy na samym doświadczeniu, a nie na współzawodnictwie. Kiedy opowiadam mężczyznom o biegu w maratonie, pytają mnie, jaki czas uzyskałam albo na którym miejscu go ukończyłam, podczas gdy kobiety dociekają, jak się wtedy czułam. Psycholodzy sportu podkreślają, że płeć jest zaledwie jednym z wielu czynników oddziałujących na motywy uczestnictwa w maratonie. Dr John Kremer z Queen's University Belfast wspomina też np. o wieku. Wyjaśnia, że młodsi się ścigają, a osoby starsze biegną ze względów zdrowotnych.
  8. Mężczyźni i kobiety inaczej reagują na przeprosiny. O ile po usłyszeniu magicznego słowa "przepraszam" ciśnienie krwi pań powraca do normy o 20% szybciej, u panów jest dokładnie na odwrót. Zanim się unormuje, upływa o 20% więcej czasu. Wg naukowców ze Szkoły Medycznej University of Massachusetts, czyjeś przyznanie się do winy nasila u mężczyzn podniecenie, przez co dłużej się uspokajają. Amerykanie mierzyli ciśnienie rozkurczowe 59 kobiet i 29 mężczyzn. Obie grupy poproszono o rozwiązanie w ciągu 5 minut testu matematycznego. W tym czasie trzykrotnie im przerywano, prosząc ze złością w głosie o pośpiech. Na samym końcu wszystkim powiedziano: Oczywiście, nie wypadłeś/nie wypadłaś zbyt dobrze. Po dwóch minutach eksperymentatorzy przepraszali po połowie męskiej i żeńskiej grupy. Okazało się, że przeproszeni mężczyźni uspokajali się wolniej, a kobiety szybciej. To niezwykle ważne spostrzeżenie, ponieważ wysokie rozkurczowe ciśnienie krwi stanowi czynnik ryzyka udarów i choroby wieńcowej.
  9. Historyk i pisarka Jane Peyton twierdzi, że to kobiety stworzyły oraz przez wieki warzyły piwo, które obecnie jest reklamowane głównie pod kątem mężczyzn i kojarzone przede wszystkim z nimi. Brytyjka zaznacza, że jeszcze 200 lat temu piwo uznawano za pokarm, a zajmowanie się nim należało do obowiązków przedstawicielek płci pięknej. Prowadząc badania do swojej książki, Peyton ustaliła, że ok. 7 tys. lat temu w Mezopotamii i Sumerze do tego stopnia ceniono umiejętności kobiet, że tylko im wolno było warzyć piwo czy prowadzić tawerny. Co więcej, we wszystkich starożytnych społeczeństwach piwo było uznawane za dar bogini, a nie boga płci męskiej. Boginiami piwa były egipska Izdyda babilońsko-asyryjska Isztar oraz sumeryjska Ninkasi. Pisarka sugeruje też, że wikingowie podbijali Europę, pijąc nawarzony przez ich kobiety alkohol. U Skandynawów to panie miały bowiem wyłączność na paranie się warzelnictwem i to do nich, zgodnie z prawem, należało wykorzystywane w tej branży oprzyrządowanie. Starożytni Finowie także przypisywali stworzenie piwa trzem kobietom, ślinie niedźwiedzia i miodowi dzikich pszczół. W Anglii ale tradycyjnie przygotowywały w domach panie. Były znane jako żony piwne, a dochód ze sprzedaży trunku stanowił pokaźną część rodzinnego budżetu. Piwo szybko weszło w skład codziennej diety, również tej królewskiej. Elżbieta I Tudor, panująca w Anglii i Irlandii od 1558 do 1603 r., piła je. m.in. na śniadanie. Doceniała je także królowa Wiktoria. Podczas rewolucji przemysłowej opracowano nowe metody warzenia piwa, stąd spadek roli kobiet. Z czasem całkowicie zapomniano o ich wkładzie... Wiele osób nie zgadza się jednak z teoriami Peyton, wspominając chociażby o sławnych na cały świat piwach mnichów, nie mniszek, czy warzelniczej działalności niemieckich książąt. Wg krytyków, mężczyźni zawsze zajmowali się piwowarstwem na dużą skalę (dla miast, szlachty i na eksport), a kobiety trudniły się nim raczej w domowym zaciszu. Zarzucają też pisarce brak rzeczywistego doświadczenia stricte naukowego.
  10. Okazuje się, że tak zwana męska grypa – skłonność mężczyzn do częstszego, dłuższego i cięższego przechodzenia chorób - bynajmniej nie jest mitem. Badacze z Uniwersytetu w Cambridge ustalili, że wszystkiemu winne jest zamiłowanie do awanturniczego stylu życia. W perspektywie ewolucyjnej postępowanie w myśl zasady "żyj szybko, umrzyj młodo" oznaczało, że panowie nie zdołali wypracować sobie tak silnego układu odpornościowego jak panie. Mężczyźni więcej ze sobą konkurują niż kobiety, nie mogą więc tyle zainwestować w ochronę przed patogenami. Jeśli założymy, że samce są bardziej narażone na infekcje, to czy dobór naturalny może mieć na ten proces wpływ? – zastanawiali się autorzy raportu. By to sprawdzić, uwzględnili w swoim modelu matematycznym inne czynniki, takie jak ekologia czy epidemiologia, które kształtują odporność kobiet i mężczyzn. Przewiduje on, że lubiąc przygody, przedstawiciele brzydszej płci są bardziej narażeni na zachorowanie, a ich odporność jest niższa, bo nawet w czasie choroby inwestują więcej energii w podtrzymywanie płodności. Poza tym skoro i tak szybko zarażą się znowu, nie potrzebują tak silnego układu immunologicznego. W wielu przypadkach mężczyźni są bardziej podatni na infekcje lub trudniej im się ich pozbyć. Proponowane mechanizmy wyjaśniające uwzględniają interferencję między męskimi hormonami i odpornością [gdzie wyższy poziom testosteronu oznacza częstsze przeziębienia i katary] oraz skłonność do podejmowania ryzyka – wyjaśnia dr Olivier Restif. Specjaliści z Cambridge zaznaczają, że u wielu gatunków samce są słabszą immunologicznie płcią. Zespół Restifa ustalił, że mężczyźni z pociągiem do ryzykownych, niebezpiecznych zachowań, którzy muszą walczyć o dostęp do kobiet, rzeczywiście mogą być bardziej narażeni na choroby. Wzrost męskiej podatności bądź liczby przypadków wchodzenia w kontakt z patogenami sprzyja ich rozpowszechnieniu w całej populacji, stąd tendencja do wyboru wyższej oporności bądź tolerancji u obu płci. Powyżej pewnego poziomu ekspozycji korzyści wynikające z szybkiego wyzdrowienia mężczyzn spadają jednak wskutek ciągłych reinfekcji. Wszystko to prowadzi do sprzecznej z intuicją sytuacji, gdzie panowie z wyższą niż kobieca podatnością lub poziomem ekspozycji wytwarzają w toku ewolucji niższą immunokompetencję. Jak tłumaczy Restif, utrzymywanie zdolności do spółkowania było dla mężczyzn ważniejsze od wyzdrowienia, podczas gdy dla kobiet prawdziwy był odwrotny scenariusz. Model przewiduje, że panie będą próbowały jak najszybciej zwalczyć infekcję (bez względu na relatywne ryzyko zarażenia się). W przypadku mężczyzn ewolucja preferuje zaś takich, którzy jeśli ich ryzyko zachorowania jest wysokie, obniżają swoją odporność i pozostają aktywni seksualnie w czasie choroby.
  11. Gdy w ramach jednego z największych tego typu studiów przeanalizowano koszmary senne kobiet i mężczyzn, znaleziono w nich duże różnice tematyczne. Zwolnienia z pracy czy przemoc częściej miały miejsce w snach panów, a molestowanie seksualne i śmierć bliskiej osoby w snach pań. Nie musi to co prawda mieć przełożenia na życie na jawie, ale z pewnością odzwierciedla najgłębsze rozterki i uczucia (European Archives of Psychiatry and Clinical Neuroscience). Koszmary senne pojawiają się przeważnie w fazie snu REM. Często sprawiają, że śniący się budzi. Rozmawiając z ponad 2 tys. osób, doktor Michael Schredl z Zentralinstitut für Seelische Gesundheit w Mannheim ustalił, że 48% ochotników nigdy nie miało koszmaru sennego, 10% zdarzają się one kilka razy do roku, a u ok. 5% występują co najmniej co kilka tygodni. Typowe koszmary, to: spadanie, spóźnienie, bycie ściganym, sparaliżowanym bądź utrata kogoś drogiego. Poza tematami wymienionym na wstępie, u kobiet często zdarzały się też wizje wypadania zębów lub włosów, co sugeruje lęk przed utratą atrakcyjności. Nawet nie będąc studentami, i panie, i panowie wspominali o snach związanych z oblewaniem egzaminu. Jak podkreśla dr Schredl, koszmary dotyczące paraliżu, spadania i bycia ściganym wcale nie muszą odzwierciedlać rzeczywistych doświadczeń/sytuacji życiowej, ale wskazują na lęki przed czymś na jawie. Ktoś, komu śni się ucieczka przed potworem, może się np. obawiać trudnego zadania w pracy. Schredl zaznacza, że to tylko hipoteza, a ewentualny metaforyczny związek między koszmarami a stresorami trzeba by jeszcze dogłębniej zbadać.
  12. Dwa badania, które objęły ponad milion Brytyjczyków, wskazują, że nadmierna waga i alkohol łącznie zwiększają ryzyko marskości oraz innych chorób wątroby. U otyłych kobiet, pijących dziennie nieco ponad kieliszek wina, prawdopodobieństwo chorób wątroby jest niemal dwukrotnie wyższe niż u innych pań. Podobny trend można zaobserwować wśród mężczyzn (British Medical Journal). W pierwszym badaniu akademicy z Uniwersytetu w Oksfordzie uwzględnili 1 230 662 mieszkanki Anglii i Walii w średnim wieku 56 lat. Śledzili ich losy przez nieco ponad 6 lat. Odkryli, że nadwaga bądź otyłość zwiększają prawdopodobieństwo zwłóknienia wątroby. Szacujemy, że 17% przypadków hospitalizacji bądź zgonów z powodu marskości u Brytyjek w średnim wieku to skutek nadmiernej wagi, a niemal 42% - spożycia alkoholu – opowiada dr Bette Liu. Wśród pań, które wspominały o wypijaniu mniej niż 70 gramów alkoholu tygodniowo, na 1000 kobiet w ciągu ponad 5 lat bezwzględne ryzyko marskości wyniosło 0,8 dla osób z BMI pomiędzy 22 a 25 i 1,0 dla BMI powyżej 30. W grupie kobiet spożywających 150 g alkoholu na tydzień wartości te wynosiły, odpowiednio, 2,7 i 5,0. Drugie badanie przeprowadzono na 9 tys. Szkotów. Otyłym mężczyznom, którzy wspominali o wypijaniu 15 lub więcej jednostek alkoholu tygodniowo, najbardziej zagrażały choroby wątroby. W porównaniu do szczupłych panów, ryzyko wzrastało bowiem aż 19-krotnie (!). Akademicy z Uniwersytetu w Glasgow, którzy pracowali pod przewodnictwem dr Carole Hart, uważają, że w związku z tym należy przedefiniować bezpieczne progi spożycia alkoholu dla osób z nadmierną wagą ciała. Wiele wskazuje na to, że wspólne oddziaływanie nadwagi/otyłości i alkoholu na wątrobę jest większe, niż wynikałoby ze zwykłego sumowania.
  13. W okolicach pięćdziesiątki pamięć werbalna pań znacznie przewyższa męskie umiejętności w tym zakresie. Zespół naukowców z University of London poprosił mężczyzn i kobiety o zapamiętanie 10 słów z odczytywanej na głos przez eksperymentatora listy. Najpierw badanym dano dwie minuty, by przypomnieli sobie jak najwięcej z nich, później należało odtworzyć wyrazy po upływie 5 minut. Za każdym razem panie uzyskiwały lepsze rezultaty od przedstawicieli płci brzydszej. Mężczyźni wypadali gorzej w testach pamięci słownej, zwłaszcza w odtwarzaniu odroczonym. To dość zaskakujące, ponieważ po skończeniu 50 lat kobiety zaczynają funkcjonować gorzej: inne badanie wykazało, że podczas menopauzy panie nie radzą sobie za dobrze - podkreślają Matthew Brown i Brian Dodgeon. Po raz pierwszy studium objęło tak dużą liczbę osób w średnim wieku – próba składała się z ponad 9600 mieszkańców Anglii, Szkocji i Walii. Wszyscy od urodzenia w 1958 r. biorą udział w badaniu podłużnym National Child Development Study (NCDS). W pierwszym teście panie zdobywały średnio o 5% więcej punktów, a w drugim ok. 8%. Przedstawicielki płci pięknej były również szybsze w trzecim teście, w ramach którego na stronie wypełnionej rzędami liter należało wykreślić jak najwięcej zlepek "Ps" i "Ws". Czwarte zadanie polegało na wymienieniu w ciągu minuty jak największej liczby zwierząt. Tutaj panie i panowie wypadli tak samo, przypominając sobie średnio 22 nazwy przedstawicieli fauny. Ponieważ osoby uwzględnione w NCDS badano również w wieku 16 lat, można próbować określić wpływ ćwiczeń, diety, palenia, picia alkoholu i ewentualnej depresji na ich zdolności poznawcze. Wstępna analiza danych wskazuje, że badani, którzy byli aktywni fizycznie i gimnastykowali się przynajmniej raz w miesiącu, we wszystkich testach przeważnie uzyskiwali lepsze rezultaty od niećwiczących. Osoby niepalące i ekspalacze wypadali lepiej w początkowych testach przypominania zestawu słów. Działo się tak nawet po uwzględnieniu czynników socjoekonomicznych, które mogły wpłynąć na wynik.
  14. W stanie upojenia alkoholowego duzi, masywni mężczyźni stają się agresywni. W czasie eksperymentu chętniej niż pozostali przedstawiciele ich płci porażali prądem fikcyjnego przeciwnika w laboratoryjnym konkursie. Po alkoholu kobiety, bez względu na wagę, nie rwały się do wyrządzania komukolwiek krzywdy (Journal of Experimental Social Psychology). Nathan DeWall z University of Kentucky w Lexington i zespół dodają, że ciężsi panowie nie wykazywali większej agresji po wypiciu pozbawionego procentów drinka placebo. Psycholog podkreśla, że jego ekipa wskazuje jedynie na pewne ogólne prawidłowości, bo zawsze można spotkać szczupłego zabijakę i umięśnione wcielenie spokoju. Generalnie jednak im większy mężczyzna, tym wyższe prawdopodobieństwo, że gdy się napije, będzie się wdawał w konflikty. Specjaliści podkreślają, że masywni panowie wspominają o większej liczbie przypadków fizycznej agresji. John Archer z University of Central Lancashire uważa, że spożywanie alkoholu może się do tego przyczyniać, ale nie wyklucza też ogólnego związku między rozmiarami fizycznymi a wrogimi tendencjami. Amerykanie zwerbowali 438 mężczyzn i 442 kobiety. Wszyscy angażowali się w tzw. picie towarzyskie. Ich wiek wynosił od 21 do 35 lat. Ochotników przypisano losowo do grupy raczącej się drinkami na bazie soku pomarańczowego lub napojem placebo z minimalną zawartością alkoholu i spryskanym dla smaku alkoholem brzegiem kieliszka. Następnie wolontariusze uczestniczyli w rozgrywkach z niewidocznym fikcyjnym przeciwnikiem. Zadanie polegało na jak najszybszym naciskaniu klawisza po zobaczeniu wskazówki na ekranie komputera. Konkurentów poinformowano, że zwycięzca będzie mógł jednym wduszeniem odpowiedniego guzika wymierzyć przegranemu szok elektryczny w palec. Na początku każdej rundy naukowcy z góry decydowali jednak, kto wygra. Przegrywając, badani byli przez sekundę porażani prądem. By odzwierciedlić narastanie konfliktu w realnym życiu, siłę wstrząsów stopniowo zwiększano. Wcześniejsze badania sugerowały, że ludzie agresywni na co dzień przy podobnych eksperymentach najsilniej rażą prądem. Zespół DeWalla stwierdził jednak, że długość oraz intensywność szoków aplikowanych przez pijanych mężczyzn ostro wzrastała, gdy ich masa zwiększała się od 59 do 97,5 kg. W przyszłości psycholodzy chcą sprawdzić, czy panowie ważący więcej niż 97,5 kg także reagują bardzo agresywnie.
  15. Kobiety, które spożywają umiarkowane ilości alkoholu, zwłaszcza czerwonego wina, tyją mniej od abstynentek (Archives of Internal Medicine). Zespół z Brigham and Women's Hospital w Bostonie przez 13 lat śledził losy 19.220 kobiet. W chwili rozpoczęcia studium miały one 39 i więcej lat, a ich waga mieściła się w granicach normy. W okresie objętym badaniem ochotniczki przeważnie stopniowo tyły. Tym, które w ogóle nie piły alkoholu, a stanowiły one 38% próby, przybyło najwięcej kilogramów. Co więcej, istniała odwrotna zależność między wzrostem wagi i spożyciem alkoholu. Nawet po uwzględnieniu innych potencjalnie istotnych czynników, takich jak tryb życia, dieta, palenie czy aktywność fizyczna, nadal okazywało się, że panie pijące najmniej tyły najbardziej. Miłośniczki wina przybierały na wadze mniej niż panie decydujące się na wodę mineralną czy napoje dietetyczne. Wiele wskazuje na to, że kalorie z alkoholu są przetwarzane inaczej niż te z pokarmów. Zgodnie z jedną z teorii, w wyniku regularnej konsumpcji "procentów" w wątrobie wykształca się odrębny mechanizm ich rozkładania głównie do ciepła, a nie tłuszczu. Może więc w ten sposób udało się znaleźć odpowiedź na pytanie, czemu Francuzki i Włoszki mają godne pozazdroszczenia figury, choć przy obiedzie raczą się obowiązkowym kieliszkiem wina. Nie wolno przy tym zapominać, że jeśli idzie o linię, alkohol alkoholowi nierówny i czerwone wino lepiej przysłuży się wymiarom kobiet niż piwo czy wódka. Idealne rozwiązanie to umiarkowane picie, za które uznawano wychylanie ok. dwóch 150-ml lampek wina dziennie. Amerykańskie studium nie objęło co prawda mężczyzn, ale naukowcy uważają, że wnioski z najnowszych badań mogą się do nich nie odnosić. Te z obserwowanych kobiet, które sięgały po alkohol, często zastępowały nim pokarmy bogate w węglowodany, co pozwalało zmieścić się w zapotrzebowaniu energetycznym organizmu. Wg specjalistów z Bostonu, panowie wcale nie musieliby się zachować podobnie w analogicznej sytuacji.
  16. Podróżując po świecie, kobiety i mężczyźni zapadają na różne choroby. Panie wydają się bardziej podatne na problemy żołądkowo-jelitowe, a panowie częściej zarażają się chorobami przenoszonymi drogą płciową oraz różnego rodzaju gorączkami (Clinical Infectious Diseases). Studium akademików z Uniwersytetu w Zurychu objęło 58.908 osób wyjeżdżających za granicę. Naukowcy zauważyli, że u kobiet częściej niż u mężczyzn pojawiały się biegunki lub inne dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego, przeziębienia, zakażenia układu moczowego oraz niepożądane reakcje na leki, np. zażyte przeciwko malarii. U mężczyzn stwierdzono zwiększone ryzyko wystąpienia gorączki, włączając w to podwyższoną ciepłotę ciała w przebiegu malarii, dengi czy riteksjozy. Zespół doktor Patricii Schlagenhauf stwierdził także, że panów częściej leczono z powodu choroby wysokościowej, odmrożeń oraz chorób przenoszonych drogą płciową. Szwajcarzy mają nadzieję, że dzięki ich analizom na to, co ich czeka, lepiej przygotują się zarówno globtroterzy, jak i specjaliści z zakresu medycyny podróży. Obie płcie powinny się zabezpieczać przed chorobami przenoszonymi przez komary, a więc choćby malarią, lecz mężczyźni postąpią słusznie, chroniąc się w dwójnasób, na przykład częściej nakładając na skórę preparaty odstraszające owady. Naukowcy z Zurychu skorzystali z danych zgromadzonych przez 44 ośrodki medycyny podróży z całego świata. Zespół Schlagenhauf korzystał z historii chorób pacjentów, którzy zgłosili się do tych klinik w latach 1997-2007. Spośród 29.643 kobiet jedna czwarta uskarżała się na ostrą biegunkę, w porównaniu do 22% mężczyzn. Kiedy uwzględniono długość i cel wyprawy, panie zmagały się z biegunką lub zespołem jelita drażliwego, dla którego również charakterystyczny jest wodnisty stolec lub zaparcia oraz bóle brzucha, od 13 aż do 39% częściej od panów. Nieco ponad 3% mężczyzn zgłaszało się do lekarza z malarią i z dengą. U globtroterek choroby te stwierdzano w, odpowiednio, 1,5 oraz 1,7% przypadków. Różnego rodzaju gorączki zdiagnozowano u 17% podróżników i tylko 11% podróżniczek. Skąd zaobserwowane różnice międzypłciowe? Naukowcy sądzą, że mężczyźni silniej się pocą, co wabi owady i jednocześnie zmywa płyny, które mają je odstraszać. Kobiety mogą zaś być bardziej podatne na choroby żołądkowo-jelitowe lub po prostu częściej je zgłaszają.
  17. Blondynki są bardziej agresywne i skłonne do stawiania na swoim niż kobiety o ciemniejszych kolorach włosów - rude czy brunetki (Proceedings of the National Academy of Science). Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara uważają, że ich wojownicze nastawienie to skutek wzmożonej uwagi, jaką się mogą cieszyć na co dzień. Blondynki zdążyły się po prostu przyzwyczaić, że wszystko układa się po ich myśli. Badacze zauważyli, iż kobiety, które farbują włosy na blond, szybko zaczynają czerpać korzyści z tego posunięcia. Amerykanie prowadzili badania, by stwierdzić, czy kobiety, które są uznawane za atrakcyjniejsze, łatwiej wpadają w złość, by uzyskać to, na czym im zależy. Oczekiwaliśmy, że blondynki będą się czuły bardziej uprzywilejowane niż inne młode kobiety - to w końcu południowa Kalifornia, naturalny habitat uprzywilejowanych jasnowłosych. Nie spodziewaliśmy się jednak, że będą aż tak wojownicze w porównaniu do rówieśnic z kampusu - opowiada Aaron Sell, szef zespołu badawczego. Akademicy sądzą, że dzięki opisywanemu studium uzyskali wiarygodną miarę stopnia, do jakiego kobiety są przygotowane do obrony własnych interesów. Eksperyment nad związkami pewności siebie i agresji objął 156 studentek. Szybko wyszło na jaw, iż blondynki były zazwyczaj lepiej traktowane od posiadaczek innych kolorów włosów i wykazywały silniejszą wolę "pójścia na udry". Co ciekawe, mniej chętniej niż panie rudowłose czy brunetki osobiście angażowały się w walkę, starając się w ten sposób zapobiec szkodzącym urodzie ewentualnym urazom.
  18. Nadciśnienie może narażać kobiety na większe ryzyko demencji na późniejszych etapach życia. Dzieje się tak, ponieważ wzrasta liczba anomalii w substancji białej mózgu (Journal of Clinical Hypertension). Pracami zespołu naukowców kierował Lewis Kuller, profesor epidemiologii na Uniwersytecie w Pittsburghu. Studium było częścią podłużnego badania Women's Health Initiative Memory Study (WHIMS). Objęło 1424 kobiety w wieku 65 lat i starsze. Paniom raz do roku mierzono ciśnienie, wykonano im również obrazowanie mózgu metodą rezonansu magnetycznego. Amerykanie skupili się szczególnie na ubytkach istoty białej, które zwiększają ryzyko demencji oraz udaru. W porównaniu do pań z prawidłowym ciśnieniem krwi, u kobiet, które na początku eksperymentu miały podwyższone ciśnienie – w granicach 140/90 lub wyższe – osiem lat później podczas MRI stwierdzano więcej anomalii substancji białej. Lezje częściej występowały w odpowiadających za kontrolę emocji płatach czołowych niż w płatach potylicznych, skroniowych i ciemieniowych. Wg Kullera, kobiety młode i w średnim wieku powinny być zachęcane do kontrolowania ciśnienia krwi. Zapobieganie nadciśnieniu i pojawiającym się w jego wyniku chorobom naczyniowym mózgu może stanowić najlepszą dostępną obecnie metodę walki z potencjalną demencją.
  19. Kobiece ciała i umysły inaczej reagują na pobudzenie seksualne, podczas gdy u mężczyzn reakcja psychologiczna i fizjologiczna bardziej się do siebie dopasowują (Archives of Sexual Behavior). U ludzi reakcja seksualna jest dynamiczną kombinacją procesów poznawczych, emocjonalnych i fizjologicznych. Międzynarodowy zespół profesor Meredith Chivers z Queen's University w Kingston w Kanadzie sprawdzał, w jakim stopniu indywidualne doświadczenie (subiektywna ocena) pobudzenia erotycznego odzwierciedla aktywność fizjologiczną genitaliów i czy w tym zakresie istnieją różnice międzypłciowe. W tym celu naukowcy dokonali przeglądu 134 studiów, których wyniki opublikowano między 1969 a 2007 rokiem. W sumie we wziętych pod uwagę eksperymentach badano ponad 2,5 tys. kobiet i 1900 mężczyzn. Oceniali oni stopień podniecenia podczas lub po zadziałaniu bodźców seksualnych. Naukowcy mierzyli reakcje fizjologiczne na te bodźce, wykorzystując różne metody, w tym zmiany w erekcji u mężczyzn oraz zmiany w przepływie krwi przez narządy płciowe u kobiet. W przypadku panów subiektywne oceny były ściślej dopasowane do wskaźników fizjologicznych, co oznacza, że męskie umysły i genitalia działają ze sobą w zgodzie. W przypadku pań reakcje psychologiczne i cielesne nie uzgadniały się aż w takim stopniu. W niektórych sytuacjach pomiary fizjologiczne i indywidualne oceny były znacząco różne. Badacze wpadli na trop metodologicznych różnic, które mogły tu odegrać pewną rolę. Po pierwsze, typ bodźca seksualnego – jego treść i sposób prezentacji, np. wzrokowo bądź w postaci nagrania audio – nie wpływał na to, w jakim stopniu zgrywały się ciało i umysł mężczyzn. Tymczasem kobiety wykazywały większą zgodność psychologiczno-fizjologiczną, jeśli zetknęły się z szerszą gamą liczniejszych bodźców erotycznych (i chodzi tu zarówno o treść, jak i metody prezentacji). Nie bez znaczenia pozostawał też moment przeprowadzania samooceny podniecenia. Kiedy badani mieli to zrobić po zadziałaniu bodźca, reakcje męskie były bardziej dopasowane niż kobiece. Gdy jednak notę wystawiano w trakcie prezentacji bodźca, różnice międzypłciowe zanikały i mężczyźni wypadli pod tym względem podobnie jak kobiety.
  20. Szwedzcy naukowcy z Karolinska Institutet przez ponad 8 lat śledzili losy ok. 24.600 dorosłych kobiet. Odkryli, że u pań, które regularnie bądź okazjonalnie zażywały wysokie dawki witaminy C - mniej więcej 1000-miligramowe - o ok. 25% wzrastało ryzyko konieczności poddania się operacji usunięcia zaćmy starczej (American Journal of Clinical Nutrition). Kobiety, które przyjmowały dodatkową porcję witaminy C przez 10 lat lub dłużej, miały więcej niż 65 lat, poddały się hormonalnej terapii zastępczej lub były leczone kortykosteroidami, ryzyko choroby oczu wzrastało w jeszcze większym stopniu. Zespół Alicji Wolk podkreśla, że wyraźny związek między witaminą C a zaćmą nie dotyczy kwasu askorbinowego pochodzącego z warzyw i owoców. Chodzi raczej o składnik suplementów. W szwedzkim studium 59% zdrowych skądinąd kobiet w wieku 49-83 lat zażywało suplementy. Pięć procent z nich przyznało, że łyka wyłącznie witaminę C, a 9% zdecydowało się na multiwitaminę, która zawiera ok. 60 mg witaminy C. Wśród 1225 pań korzystających tylko z suplementów kwasu askorbinowego u 143 (ok. 13%) przeprowadzono w okresie objętym studium operację usunięcia zaćmy. Podobny zabieg wykonano u 878 z 9.974 kobiet, które nie zażywały żadnych suplementów (circa 9%) i u 252 z 2.259 przedstawicielek grupy multiwitaminowej (ok. 11%). Ryzyko wystąpienia zaćmy starczej pozostawało większe u zwolenniczek suplementów nawet po uwzględnieniu obwodu talii, wykształcenia, spożycia alkoholu, stosowanych leków czy palenia tytoniu. Wolk apeluje, by przeprowadzić dalsze badania w tej dziedzinie, które pozwolą m.in. wskazać mechanizm odpowiadający za opisane zjawisko.
  21. W najpłodniejszej fazie cyklu kobiety uznają zalotnych mężczyzn za bardziej atrakcyjnych od pozostałych konkurentów. Dr Edward Morrison z Uniwersytetu w Portsmouth zauważył, że podczas owulacji panie wyraźnie preferują twarze "flirciarskie" (Archives of Sexual Behaviour). Pokazuje to, że atrakcyjność niekoniecznie jest ustaloną raz na zawsze właściwością twarzy. Zmieniając sposób, w jaki fizjonomia się porusza, możemy zwiększyć wrażenie wywierane na płci przeciwnej – wyjaśnia Morrison. Brytyjczycy stworzyli animacje twarzy, których ruchy odzwierciedlały mimikę realnych osób, ale wystandaryzowano je, pozbawiając wszelkich charakterystycznych, indywidualnych cech. Następnie 16 kobiet oceniło je na skali zalotności. Najmniej zalotna twarz: Inną grupę 47 pań zapytano, która fizjonomia jest, wg nich, najbardziej atrakcyjna. Poszczególne twarze należało ocenić na skali od 1 do 7. W płodnej fazie cyklu badane stale wybierały twarze skategoryzowane jako najbardziej zalotne. Mapując punkty fizjonomii, by zmierzyć zakres ich ruchu, naukowcy stwierdzili, że gros kobiet preferowało twarze o żywszej mimice. Ponieważ stopień ruchliwości nie był jedynym działającym czynnikiem, skłoniło to psychologów do wysnucia wniosku, że kobiety rozpoznają też w jakiś sposób wskazówki społeczne odnoszące się do wartości danej osoby jako potencjalnego partnera. Twarz jest rejonem, gdzie dochodzą do głosu najbardziej dobitne sygnały – to ludzki odpowiednik pawiego ogona. Chociaż uśmiech jest dość łatwo zinterpretować, cały czas przekazywane są też subtelniejsze komunikaty. Wykorzystujemy ruchy twarzy, by odczytać ludzkie intencje, np. czy ktoś nas lubi, czy nie. To pozwala nam właściwie pokierować wysiłkami zmierzającymi do przedłużenia gatunku. W ramach innych studiów wykazano, że w okresie owulacji kobietom bardziej podobają się panowie wyżsi, o bardziej męskich twarzach i niższych głosach. Stawiając na te cechy, kiedy są bardziej płodne, kobiety zwiększają szanse przekazania ich potomstwu. Wybór najwartościowszego partnera jest najbardziej fundamentalnym aspektem ludzkiego zachowania. Psycholodzy uważają, że po spotkaniu kogoś po raz pierwszy wstępna ocena zależy w 55% od wyglądu i mowy ciała, w 38% od sposobu mówienia, a tylko w 7% od tego, co mówił. Dr Morrison podkreśla, że trudno powiedzieć, co stanowi o czyjejś zalotności, a większość tego, co się na nią składa, postrzegamy zapewne bez udziału świadomości. Wydaje się jednak, że pod nieobecność innych wskazówek społeczne właściwości ruchów twarzy wpływają na to, jak oceniamy atrakcyjność. Jeśli chcemy kogoś zachęcić i przyciągnąć na przyjęciu bożonarodzeniowym, skuteczne flirtowanie powinno w tym pomóc. Flirtując, kobiety śmieją się, uśmiechają, nawiązują kontakt wzrokowy, często dotykają włosów i bez powodu poprawiają ubranie. Mężczyźni również nawiązują kontakt wzrokowy, rozkładają ręce i nogi oraz dotykają innych mężczyzn, np. klepiąc ich po ramieniu. Najbardziej zalotna twarz:
  22. Palce kobiet są wrażliwsze dotykowo od palców męskich. Nie ma to jednak związku z płcią, a przynajmniej nie jest on bezpośredni. Dzieje się tak, ponieważ są mniejsze i w związku z tym receptory znajdują się bliżej siebie (The Journal of Neuroscience). Teraz rozumiemy, że ta różnica międzypłciowa nie jest w rzeczywistości skutkiem płci, lecz raczej rozmiaru palców – podkreśla Daniel Goldreich z McMaster University. Kanadyjczycy zmierzyli powierzchnię palców wskazujących 100 studentów i studentek. Następnie poproszono ich o pomacanie płaszczyzny, którą naznaczono coraz delikatniejszymi rowkami. Kiedy rowki stają się zbyt wąskie, by dana osoba mogła je wyczuć, powierzchnia jest przez nią uznawana za gładką. Przeciętny mężczyzna wykrywał rowki o szerokości do 1,59 mm, a kobieta – 1,41 mm. Zespół Goldreicha zaznacza, że zaobserwowany efekt jest powiązany z rozmiarem, nie płcią. Dyskryminacja przestrzenna spadała bowiem o 0,25 mm na każdy wzrost powierzchni palca o centymetr kwadratowy. Kanadyjczycy zauważyli, że gdy palec staje się mniejszy, gruczoły potowe są gęściej upakowane. Podejrzewają, że to samo zjawisko dotyczy również receptorów dotyku.
  23. Strategie zakupowe kobiet i mężczyzn stanowią pokłosie ewolucji. W zamierzchłej przeszłości panie zajmowały się zbieraniem pokarmu (i dlatego teraz umieją odróżnić szalik zielony od turkusowego), a panowie polowali – stąd umiejętność stwierdzenia, czy w centrum handlowym sklep znajduje się na północ, czy na zachód od ruchomych schodów (Journal of Social, Evolutionary, & Cultural Psychology). W studium Daniela Krugera z University of Michigan na zachowania konsumenckie ludzi spojrzano przez pryzmat psychologii ewolucyjnej, by dzięki temu zrozumieć, czemu kobiety mogą spędzić w galerii cały dzień z przyjaciółkami, a mężczyźni wpadają tam, by równie szybko wypaść zaledwie w ciągu kilku minut. Amerykanin postanowił przeprowadzić swoje badania po zimowym wypadzie z przyjaciółmi do Europy. Najpierw grupa odwiedziła kilka sennych miasteczek, potem przyszedł czas na Pragę. Pierwszą rzeczą, na jaką miały ochotę kobiety, było pójście na zakupy, a mężczyźni nie mogli tego zrozumieć. Nie jest to jednak takie nierozsądne, jeśli weźmie się pod uwagę strategię zbieractwa. Za każdym razem, gdy trafi się bowiem na nowy obszar, chce się bliżej przyjrzeć okolicy, by stwierdzić, gdzie znajdują się zagłębia z pożywieniem [i innymi dobrami]. Jak tłumaczy Kruger, zbieranie jadalnych roślin czy grzybów należało do obowiązków kobiet. Obecnie przyjmuje to postać wypełniania koszyka czy wózka na zakupy poprzez wybór konkretnych przedmiotów. W społeczeństwach zbierackich kobiety wracają w te same miejsca, gdzie przedtem znajdowały jedzenie. Pozostają przy tym w pobliżu domu, a nawigując, wykorzystują punkty orientacyjne. Swoje zadania wykonują zazwyczaj w dzień, często w towarzystwie, zabierając ze sobą, jeśli to konieczne, również małe dzieci. Gromadząc dobra, panie muszą umieć wybrać dokładnie taki kolor, o jaki im chodzi, korzystając też z uzupełniających wskazówek w postaci smaku i konsystencji. W miarę upływu czasu kobiety uzyskują też wiedzę, kiedy zasoby danego surowca odnawiają się i dopiero wtedy zaczynają wracać na uprzednio przetrzebione stanowisko. W warunkach naszego społeczeństwa oznacza to, że to kobiety raczej wiedzą, gdzie można kupić obiekty określonego rodzaju i to one spędzają więcej czasu na wyborze idealnego materiału, koloru itp. Mężczyźni częściej mają w głowie obraz jakiegoś przedmiotu i chcą wejść do sklepu, zdobyć go i wyjść. To niezwykle ważne, by dostarczyć mięso jak najszybciej do domu, a zabieranie na polowanie małych dzieci jest zwyczajnie niebezpieczne i może utrudniać wykonanie zadania. Analogię widać gołym okiem... Strategie nie są zakodowane w genach i nie wszystkie osoby danej płci podlegają ogólnemu schematowi. W wielu przypadkach ewolucyjne wyjaśnienie pozwoli jednak lepiej zrozumieć siebie i innych.
  24. Testosteron cieszy się złą sławą hormonu agresji, ryzykanctwa i niewierności, tymczasem okazuje się, że mamy raczej do czynienia z samospełniającym się proroctwem. Kobiety, którym podawano testosteron, zachowywały się bardziej wspaniałomyślnie niż panie zażywające placebo. Jeśli jednak badane przypuszczały, że zaaplikowano im hormon, stawały się bardziej samolubne od koleżanek przekonanych o przynależności do grupy placebo. Nie miało przy tym znaczenia, co naprawdę im podano. Autorami eksperymentu są dwaj naukowcy z Uniwersytetu w Zurychu – neurolog Christoph Eisenegger i ekonomista Ernst Fehr – oraz Michael Naef z Royal Holloway (również ekonomista). Niemal wszyscy wierzą, że testosteron wzmaga agresję – podkreśla Fehr. Wcześniejsze badania wykazywały zresztą, że kastracja samców szczurów zmniejsza ich waleczność. Brytyjsko-szwajcarskie studium udowadnia jednak, że rezultatów badań na zwierzętach nie można bezpośrednio przekładać na ludzi. Owszem, w pewnych okolicznościach testosteron rzeczywiście działa tak, jak się uważa, ale jego podstawową rolą zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet jest poszukiwanie i utrwalanie wyższego statusu społecznego. Zespół Fehra postanowił prowadzić badania z udziałem kobiet, ponieważ wcześniej ustalono, jak długo zewnętrzna dawka hormonu pozostaje w organizmie. Naukowcy zebrali grupę 121 pań. Po podaniu testosteronu lub placebo miały wziąć udział w grze ekonomicznej, której podstawę stanowiła współpraca. Jedna uczestniczka dostawała 10 dolarów, ale musiała się podzielić z inną kobietą. Jeśli ta odrzuciła jej ofertę, pierwsza traciła swoje pieniądze. Badacze założyli, że jeśli testosteron odgrywa rolę w ustalaniu pozycji, ochotniczki, którym go podano, powinny się bardziej obawiać odrzucenia niż pozostałe panie i w związku z tym składać koleżankom hojniejsze oferty. Tak się rzeczywiście działo, należało jednak wziąć poprawkę na przekonania badanych. Kobiety, którym przed grą podano 0,5 mg testosteronu, oferowały średnio 3,9 dol., a panie po 0,5-mg dawce placebo ok. 3,4 dol. Te, które fałszywie przypuszczały, że zaadministrowano im hormon, postępowały tak, jak zakłada "ludowa" mądrość – samolubnie – i proponowały partnerkom negocjacji stawkę niższą o ok. 1 dolara (w porównaniu do kobiet sądzących, że zażyły placebo). Kiedy wolontariuszki wypytywano o przekonania na temat testosteronu, twierdziły, że oddziałuje na egoizm zachowania, agresję i tendencję do podejmowania ryzyka. Uzyskane wyniki wskazują, że testosteron wpływa nie tylko, a właściwie nie tyle na agresję, co na wrażliwość dotyczącą statusu. U zwierząt ze stosunkowo prostą strukturą społeczną zwiększona świadomość pozycji może się rzeczywiście wyrażać jako agresja. W złożonym środowisku ludzkim status zabezpieczają jednak zachowania prospołeczne, nie agresja. Za prostoduszne bądź napastliwe postępowanie odpowiada zatem wzajemna gra między testosteronem a zróżnicowanym społecznie środowiskiem ludzi, a nie sam testosteron – podsumowuje Michael Naef.
  25. W przypadku kobiet siwienie jest związane raczej z genami niż z trybem życia, np. doświadczanym stresem czy dietą (PLoS ONE). Badacze z Unilevera analizowali przypadki ponad 200 jedno- i dwujajowych duńskich bliźniaczek w wieku od 59 do 81 lat. Stwierdzili, że różnice w siwiźnie identycznych genetycznie sióstr jednojajowych były bardzo niewielkie. U bliźniaczek dwujajowych, które nie dzielą tych samych genów, rozbieżności były zaś dużo większe. Członkowie zespołu doktora Davida Gunna sądzą, że przerzedzanie włosów ma także podłoże głównie genetyczne. Wyjątkiem może być tworzenie tonsury, czyli łysego miejsca na czubku głowy, które powiązano z czynnikami środowiskowymi i trybem życia. Jak zaznacza Gunn, dotąd różnice w siwieniu wyjaśniano za pomocą wielu teorii, ale niestety, nie miały one podbudowy naukowej. Nasze studium daje niesamowity wgląd w przyczyny kobiecego siwienia i sugeruje, że czynniki środowiskowe nie są tak ważne, jak wcześniej sądziliśmy. Inni badacze podkreślają, że istnieją odstępstwa od tej reguły i że wystawienie na oddziaływanie pewnych związków chemicznych może np. torować drogę siwieniu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...