Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'kobiety' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 216 wyników

  1. Profesor Marco Hirnstein z Uniwersytetu w Bergen w Norwegii bada, jak czynniki biologiczne, psychologiczne i społeczne wpływają na różnice pomiędzy płciami w zdolnościach poznawczych i jakie mechanizmy neurologiczne leżą u podłoża tych różnic. W przypadku większości zdolności umysłowych różnic takich nie ma lub są pomijalnie małe. Istnieją jednak zadania, w których przeciętnie wyraźnie lepsze są kobiety, a w innych średnio wyraźnie lepsi są mężczyźni, mówi uczony. Hirnstein postanowił przyjrzeć się kwestiom związanym ze zdolnościami językowymi, które uznawane są za domenę kobiet. Przyjmuje się, że panie mają lepszą fluencję słowną oraz lepiej wypadają w zadaniach związanych z zapamiętywaniem słów. Przewaga kobiet w posługiwaniu się językiem ma polegać np. na tym, że gdy trzeba wymienić słowa zaczynające się na konkretną literę czy należące do konkretnej kategorii, panie radzą sobie z takimi zadaniami lepiej. Czy jednak na pewno? Prowadzone dotychczas badania nie dawały jednoznacznej odpowiedzi, a ostatnia metaanaliza badań na ten temat została przeprowadzona w 1988 roku. Hirnstein i jego zespół siedli więc do metaanalizy, do której wybrali traktujące o temacie rozprawy doktorskie, prace magisterskie oraz badania opublikowane w pismach naukowych. W ten sposób zebrali ponad 500 badań, w których łącznie brało udział ponad 350 000 osób. Analiza wykazała, że kobiety są rzeczywiście lepsze, chociaż różnica pomiędzy płciami nie jest bardzo znacząca. Kobiety są lepsze, a przewaga ta utrzymuje się w czasie przez okres całego życia. Jest jednak dość mała, mówi Hirstein. Co interesujące, naukowcy zauważyli, że w badaniach, których głównym autorem była kobieta, przewaga pań w posługiwaniu się językiem była większa, niż w badaniach, gdzie głównym autorem był mężczyzna. Badania tego typu nie tylko zaspokajają naszą ciekawość dotyczącą różnic pomiędzy płciami. Przydadzą się też w... medycynie. Choroby neurodegeneracyjne diagnozuje się m.in. za pomocą testów słownych. Na przykład przy diagnozowaniu demencji wiedza o tym, że kobiety są generalnie lepsze od mężczyzn pozwoli uniknąć sytuacji, w której demencja nie jest rozpoznawana, mimo że istnieje, a w przypadku mężczyzn będzie można uniknąć postawienia diagnozy o demencji tam, gdzie jej nie ma. Obecnie wiele testów tego typu nie bierze bowiem pod uwagę różnic pomiędzy płciami. Wyniki badań opisano na łamach Perspectives on Psychological Science. « powrót do artykułu
  2. Obniżanie poziomu złego cholesterolu LDL zmniejsza ryzyko zawału i udaru. Za idealne uznaje się poziomy poniżej 100 mg/dl. Czy jednak stężenie LDL może być zbyt niskie? Okazuje się, że prawdopodobnie tak, bo kobiety z LDL poniżej 70 mg/dl są ponad 2-krotnie bardziej zagrożone udarem krwotocznym niż kobiety z poziomem LDL wynoszącym 100-130 mg/dl. Autorzy raportu z pisma Neurology odkryli również, że panie z najniższym poziomem trójglicerydów miały podwyższone ryzyko udaru krwotocznego w porównaniu do ochotniczek z najwyższym ich stężeniem. Naukowcy podkreślają, że udary krwotoczne są o wiele rzadsze od udarów niedokrwiennych. Są trudniejsze w leczeniu, a przez to bardziej śmiertelne. Obniżanie poziomu cholesterolu i trójglicerydów, np. przez modyfikację diety bądź zażywanie statyn, to popularna metoda zapobiegania chorobom sercowo-naczyniowym. Nasze duże badanie pokazuje jednak, że u kobiet bardzo niskie stężenia także niosą za sobą pewne ryzyko. Kobiety mają wyższe ryzyko udaru niż mężczyźni, po części dlatego, że żyją dłużej, dlatego jasne sprecyzowanie metod obniżania ryzyka jest bardzo istotne - podkreśla Pamela Rist z Brigham and Women's Hospital w Bostonie. Badanie objęło 27.937 kobiet w wieku 45 i starszych, uczestniczek Women's Health Study, u których całkowity cholesterol (LDL, HDL i trójglicerydy) określono na początku studium. Naukowcy analizowali dane medyczne, by określić, ile pań przeszło udar krwotoczny. Średni okres, w którym śledzono losy ochotniczek, wynosił 19 lat. W sumie zidentyfikowano 137 przypadków udaru krwotocznego. Udar krwotoczny wystąpił u 9 z 1069 kobiet z poziomem cholesterolem rzędu 70 mg/dl bądź niższym, w porównaniu do 40 z 10.067 ze stężeniem cholesterolu między 100 a 130 mg/dl. Po wzięciu poprawki na inne czynniki, które mogą wpływać na ryzyko udaru, np. na wiek, palenie czy nadciśnienie, stwierdzono, że kobiety z bardzo niskim poziomem LDL są 2,2-krotnie bardziej zagrożone udarem krwotocznym. W przypadku trójglicerydów panie podzielono na 4 grupy. Kobiety z grupy z najniższym stężeniem miały poziom na czczo wynoszący 74 mg/dl lub mniej albo poziom nie na czczo wynoszący 85 mg/dl bądź mniej. U kobiet z najwyższego kwartyla poziom na czczo wynosił ponad 156 mg/dl, a nie na czczo ponad 188 mg/dl. Amerykanie zauważyli, że udar krwotoczny miały 34 (0,6%) kobiety spośród 5.714 z najniższym stężeniem trójglicerydów, w porównaniu do 29 (0,4%) spośród 7.989 z najwyższym ich stężeniem. Po wzięciu poprawki na inne potencjalnie istotne czynniki, naukowcy stwierdzili, że przedstawicielki najniższego kwartyla były 2-krotnie bardziej zagrożone udarem. Dla cholesterolu całkowitego i dobrego cholesterolu HDL nie stwierdzono różnic dot. ryzyka udaru krwotocznego. Kobiety z bardzo niskim poziomem LDL lub niskim stężeniem trójglicerydów powinny być monitorowane przez lekarza pod kątem innych modyfikowalnych czynników ryzyka udaru. Chodzi np. o nadciśnienie i palenie [...]. Potrzebne są też dalsze badania, które pokażą, jak obniżyć zagrożenie udarem krwotocznym u pań z bardzo niskim poziomem LDL i niskim stężeniem trójglicerydów - zaznacza Rist. Ograniczeniem studium jest fakt, że poziomy cholesterolu i trójglicerydów mierzono tylko raz, na początku badań. Poza tym gdy mierzono te wartości, wiele ochotniczek przeszło już menopauzę, przez co akademicy nie sprawdzili, czy status menopauzalny w jakiś sposób modyfikuje związek miedzy poziomami cholesterolu oraz trójglicerydów i udarem krwotocznym. « powrót do artykułu
  3. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni wolą polityków z niższymi głosami. Wyniki uzyskane przez amerykańskich naukowców sugerują, że na wybór konkretnego kandydata wpływa nie tylko sympatyzowanie z jakąś partią/ideologią, ale i czynniki natury biologicznej. Często błyskawicznie oceniamy kandydatów, bez pełnej wiedzy o ich programie czy pozycji. Najnowsze ustalenia mogą pomóc wyjaśnić czemu - uważa Rindy Anderson, biolog z Duke University. To jasne, że nasz głos przekazuje więcej informacji niż słowa, które wypowiadamy. Świadomość ta może pomóc w zrozumieniu czynników wpływających na nasze kontakty społeczne, a także w dociekaniu, czemu na wysokie stanowiska polityczne wybiera się mniej kobiet. Badając preferencje w zakresie wysokości głosu kandydatów, Anderson, Susan Peters (także z Duke University) oraz Casey Klofstad z Uniwersytetu w Miami nagrywali kobiety i mężczyzn wypowiadających zdanie "Zachęcam do głosowania na mnie w czasie listopadowych wyborów" (wtedy w USA mają się odbyć wybory prezydenckie). Później nagrania modyfikowano, uzyskując wersje wypowiadane wysokim i niskim głosem. Głosy żeńskie odtworzono 37 mężczyznom i 46 kobietom z Uniwersytetu w Miami, a głosy męskie 49 mężczyznom i 40 kobietom z Duke University. Okazało się, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni wybierali kandydatów z niższym głosem (bez względu na płeć polityka). W drugim eksperymencie nagrania prezentowano trzem grupom 35 mężczyzn i 35 kobiet. Proszono o wybranie kandydata, który wydawał się silniejszy, bardziej kompetentny i godny zaufania. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni przypisywali niższym kobiecym głosom wszystkie 3 cechy. Tylko mężczyźni postrzegali zaś niskie męskie głosy jako świadczące o większej sile i kompetencji. Anderson podejrzewa, że mężczyźni mogą być wyczuleni na wysokość głosu pozostałych przedstawicieli własnej płci, bo to pozwala wnioskować o ich tendencji do współzawodnictwa i agresji społecznej (na zachowanie i głos wpływa w końcu poziom testosteronu). Kobiety oceniają te cechy na podstawie innych wskazówek. Ponieważ na razie badania miały charakter laboratoryjny, Anderson przestrzega przed rozpatrywaniem wyników w zbyt szerokim kontekście. Rzeczywiście kobiety mają wyższe głosy od mężczyzn, ale głos to tylko jeden z czynników, które wpływają na niedoreprezentowanie kobiet wśród liderów. Zespół zamierza przeanalizować pod kątem głosu tegoroczne wybory prezydenckie w USA.
  4. Lekkie odwodnienie to sytuacja, gdy zawartość wody w tkankach spada o 1,5%. U obu płci pojawiają się wtedy zmęczenie, napięcie i lęk, jednak okazuje się, że kobiety doświadczają silniejszych zmian nastroju. Co ciekawe, choć kobiety czują się gorzej, to mężczyźni mają większe problemy poznawcze, w porównaniu do swej zwykłej formy (Journal of Nutrition and the British Journal of Nutrition). W badaniach zespołu z University of Connecticut uwzględniono grupy kobiet i mężczyzn tuż po dwudziestce, którzy ani nie uprawiali wyczynowo sportu, ani nie prowadzili siedzącego trybu życia. Do odwodnienia doprowadzano w wyniku ćwiczeń na bieżni (wieczorem dzień przed eksperymentem wszyscy byli nawodnieni). Po wysiłku ochotników badano za pomocą testów do oceny czujności, pamięci, rozumowania, czasu reakcji, uwagi oraz uczenia. Później porównywano wyniki uzyskane w stanie odwodnienia i nawodnienia. W grupie kobiet łagodne odwodnienie wywołało ból głowy, zmęczenie i problemy z koncentracją. Choć same ochotniczki twierdziły, że zadania wydawały im się trudniejsze, ich funkcjonowanie poznawcze praktycznie się nie zmieniło. U mężczyzn łagodne odwodnienie utrudniało funkcjonowanie poznawcze, zwłaszcza w zakresie pamięci roboczej i czujności. Panowie także byli zmęczeni, niespokojni i spięci, ale w zdecydowanie mniejszym stopniu niż rówieśnice. Harris Liberman, jeden ze współautorów studium, uważa, że niekorzystne zmiany nastroju mogą ograniczać motywację konieczną do angażowania nawet w umiarkowanie intensywne ćwiczenia dotleniające.
  5. Badania obrazowe mózgu ujawniły, że istnieją międzypłciowe różnice w zakresie korzeni uzależnienia. U uzależnionych od kokainy kobiet obszary związane z głodem są silnie aktywowane przez stres, natomiast na mężczyzn bardziej działają bodźce kojarzone z samym narkotykiem (American Journal of Psychiatry). Występują różnice dotyczące wyników terapii uzależnionych, którzy doświadczają głodu wywołanego stresem i wskazówkami związanymi z narkotykiem. Ważne więc, by zrozumieć mechanizmy biologiczne leżące u podłoża poszczególnych rodzajów głodu - uważa prof. Marc Potenza z Uniwersytetu Yale. Amerykanie zbadali za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI) mózgi 30 osób uzależnionych od kokainy (grupa eksperymentalna) oraz 36 pijących rekreacyjnie alkohol (grupa kontrolna). Podczas skanowania ochotnikom wyświetlono zdjęcia, na których widniały stresujące dla nich sytuacje lub zdarzenia - zestaw był spersonalizowany - a także alkohol lub narkotyki. W porównaniu do grupy kontrolnej, u kokainistów odnotowano większą aktywność w obszarach związanych z uzależnieniami oraz motywacją. Wśród samych narkomanów rzucały się w oczy różnice związane z płcią: na kobiety silniej działały obrazy wywołujące stres, na mężczyzn przedstawiające narkotyki. Sugeruje to, że kobiety bardziej skorzystają na terapii radzenia sobie ze stresem, a mężczyźni na terapii behawioralno-poznawczej, wzorowanej na programie 12 kroków Anonimowych Alkoholików.
  6. Czeskie badania pokazały, że kobiety wolą u mężczyzn zapach ogolonej pachy. Nomen omen opcja pachy pozbawionej włosów wygrała zaledwie o włos (Behavioral Ecology and Sociobiology). Zespół etologa doktora Jana Havlíčka z Uniwersytetu Karola w Pradze poprosił panów o golenie jednej lub obu pach. Po pobraniu wymazów zlecono panelowi kobiet ocenę na skali od 1 do 7 intensywności, przyjemności i atrakcyjności zapachów. Okazało się, że wolały, ale tylko nieznacznie, woń nagiej męskiej pachy. "Ogólnie efekt golenia nie jest zbyt duży" - ujawnia Havlíček, dodając, że ma on charakter przejściowy. Panie wolały zapach pachy świeżo ogolonej od ogolonej przed 6-10 tygodniami, ale nie umiały już odróżnić woni pachy ogolonej przed tygodniem od zapachu pachy niegolonej od 6-10 tyg. Oznacza to, że każdy włos pachniał dla nich tak samo. To zaskakujące, ponieważ gdy patrzymy na pachę po jednym tygodniu, widać na niej trochę kilkumilimetrowych włosków. Choć nieznaczna, "łysa" preferencja i tak wydaje się dziwna, zważywszy, że owłosiona pacha wyewoluowała przed tysiącami lat, by ludzie pachnieli bardziej atrakcyjnie wskutek intensyfikowania przez włosy naturalnego zapachu. To kwestia przekonań kulturowych, czegoś do pewnego stopnia niezależnego od rzeczy, które ewoluowały o wiele dłużej. Havlíček odwołuje się też do sposobu konstruowania pojęcia piękna w kontekście kulturowym, podkreślając, że gdyby badania przeprowadzono kilkadziesiąt lat wcześniej, uzyskano by zapewne inne rezultaty. W przyszłości Czesi chcą przeprowadzić analogiczne studium z kobietami, ale obawiają się, że trudno im będzie zgromadzić grupę ochotniczek, które zgodzą się nie golić pach przez 2 miesiące. Etolodzy spodziewają się, że z powodu silniejszych nacisków kulturowych na kobiety (które w dodatku działają dłużej niż w przypadku mężczyzn) preferencja społeczności w kierunku woni ogolonych pach będzie silniejsza. W porównaniu do innych małp, ludzie mają stosunkowo dużo włosów pod pachami, stąd pomysł, że ich zadanie ma polegać na utrzymywaniu cząsteczek zapachowych. By sprawdzić, jak golenie wpływa na zapach, Czesi przeprowadzili aż 4 eksperymenty. Połowę próby stanowili mężczyźni regularnie golący pachy (grupa S), a połowę mężczyźni, którzy nigdy tego nie robili (grupa N). W eksperymentach 1., 2. i 3. grupa N goliła na początku jedną pachę, a potem pozostawiała ją w spokoju na 6 lub 10 tygodni. W eksperymentach 1., 2. i 4. grupa S goliła przed pobraniem próbek obie pachy, a w późniejszym okresie usuwała włosy tylko z jednej z nich. Pobieranie próbek polegało na noszeniu przez dobę pod pachą specjalnej wkładki. W czasie badania nie wolno było używać dezodorantu, wody po goleniu, perfum oraz żeli do kąpieli, a także jeść posiłków zawierających czosnek, cebulę, chilli, pieprz, ocet, ser z niebieską pleśnią, kapustę i rzodkiew. Zabronione były również produkty z fermentowanego mleka i marynowane ryby. Na tym jednak nie koniec zakazów, na czarną listę trafiły bowiem alkohol, papierosy, aktywność seksualna oraz spanie w jednym łóżku z partnerem i zwierzętami. Podczas noszenia wkładek należało unikać intensywnej aktywności fizycznej, np. biegania. Ochotnicy mogli używać bezzapachowego mydła i to nie bezpośrednio przed pobraniem próbek, kiedy pozwalano im wyłącznie na obmywanie wodą. W przypadku grupy N w 1. eksperymencie zapachy ogolonych pach był uznawane za przyjemniejsze, mniej intensywne i bardziej atrakcyjne, jednak w eksperymentach 2. i 3. nie stwierdzono istotnych różnic między zapachem pachy nigdy niegolonej i niegolonej dopiero od jakiegoś czasu, w tym od tygodnia. W grupie S nie zauważono różnic w ocenie woni pachy nieogolonej i pachy niegolonej od 1 bądź 3 tyg.
  7. Mimo że kobiety żyją średnio dłużej niż mężczyźni, panie systematycznie twierdzą, że czują się gorzej od panów. Naukowcy zastanawiali się, czy przedstawicielki płci pięknej bardziej zwracają uwagę na swoje dolegliwości, skwapliwiej stwierdzają, że są chore, z większym prawdopodobieństwem przyznają się do swych chorób, a mężczyźni robią to z oporami, co wskazywałoby na odchylenie komunikacyjne, czy też zjawisko ma raczej podłoże w postaci częstszego występowania wśród kobiet schorzeń przewlekłych. Prawdą okazało się to ostatnie (European Journal of Public Health). Davide Malmusi z barcelońskiego Instytutu Zdrowia Publicznego analizował dane zebrane podczas Spain's 2006 National Health Survey. Przeprowadzono wtedy wywiady z ponad 29 tys. osób. Połowa uczestników miała od 16 do 44 lat, a połowę stanowili ludzie starsi. Pytano, jak ochotnicy określiliby swój ogólny stan zdrowia z ostatnich dwunastu miesięcy: jako bardzo dobry, dobry, zadowalający, zły, bardzo zły, a także czy problemy zdrowotne ograniczały w ostatnim półroczu ich aktywność. Wśród kobiet 38,8% oceniło swój stan zdrowia jako bardzo zły lub zły, a 25,7% przyznało się do ograniczenia aktywności przez choroby. Dla porównania, wśród mężczyzn tylko 27% ankietowanych opisało swój stan zdrowia jako bardzo zły/zły, a 19,3% wspominało o przewlekłym ograniczeniu aktywności przez choroby. Obraz sytuacji stał się jednak nieco inny (kobiety przestały się już wydawać takie hipochondryczne), gdy Hiszpanie zestawili samoocenę stanu zdrowia danej osoby z liczbą przewlekłych chorób. W przypadku obu płci wysoka liczba przewlekłych chorób w takim samym stopniu korelowała ze złą oceną stanu zdrowia. Wśród osób z tymi samymi lub taką samą liczbą chronicznych przypadłości kobiety nie stwierdzały częściej/bardziej ochoczo, że ich stan zdrowia nie jest dobry. Nie wiadomo, dlaczego u kobiet występuje wyższy wskaźnik chorób przewlekłych, na które składają się głównie zapalenia stawów, choroby psychiczne, a także bóle szyi, pleców i głowy. Rozstrzygną to zapewne przyszłe badania.
  8. Mężczyźni chorują na kolczystokomórkowego raka skóry znacznie częściej niż kobiety. Dotąd przyczyna pozostawała nieznana, ale badania na myszach pozwalają przypuszczać, że chodzi o niższe stężenie przeciwutleniacza katalazy w skórze oraz wyższy poziom pewnych komórek wytwarzanych w szpiku. Wyniki studium Gregory'ego Lesinskiego i Tatiany Oberyszyn z OSUCCC – James (Ohio State University Comprehensive Cancer Center – Arthur G. James Cancer Hospital) ukazały się w piśmie Journal of Investigative Dermatology. Eksperymenty prowadzono na specjalnie wyhodowanych bezwłosych gryzoniach, u których wywoływano kolczystokomórkowego raka skóry. Wiele wskazuje na to, że przez niską aktywność katalazy, której zadanie polega na katalizowaniu procesu rozkładu nadtlenku wodoru i innych reaktywnych form tlenu powstających pod wpływem promieniowania UVB, skóra mężczyzn nie jest tak silnie chroniona jak kobieca. W rezultacie panowie są bardziej podatni na stres oksydacyjny. Amerykanie zauważyli, że wystawienie na oddziaływanie promieniowania UVB powodowało, że komórki supresyjne pochodzące z linii mieloidalnej (ang. myeloid-derived suppressor cells, MDSC) migrowały ze szpiku kostnego do skóry. Co ważne, więcej MDSC przemieszczało się do eksponowanej skóry samców niż samic, a warto przypomnieć, że MDSC mają negatywny wpływ na działanie limfocytów T, głównie przez obniżenie zawartości argininy (deplecję) oraz wytwarzanie tlenku azotu. Oberyszyn podkreśla, że MDSC mogą być kolejnym ze źródeł wywoływanej przez UVB immunosupresji. Kiedyś uważano, że MDSC powstają w szpiku pod wpływem substancji wydzielanych przez komórki nowotworowe i ułatwiają rozwój choroby, ale wyniki Lesinskiego i Oberyszyn sugerują, że przyczyniają się raczej do tworzenia guzów skóry, a może i innych narządów. Normalnie komórki supresorowe ograniczają odpowiedź immunologiczną na zakażenie czy uraz, lecz w przypadku nowotworu, po wielokrotnej ekspozycji na promieniowanie ultrafioletowe lub inne chroniczne czy zapalne bodźce, komórki te pozostają nadaktywne. Może to upośledzić funkcje [...] limfocytów T i komórek NK, które nie będą w stanie rozpoznać i zwalczyć komórek nowotworowych w skórze - opowiada Lesinski. Naukowcy stwierdzili, że miejscowe podanie katalazy hamowało migrację komórek supresyjnych pochodzących z linii mieloidalnej, co oznacza, że ich napływ do skóry samców jest skutkiem niskiej aktywności enzymu. Jak wyliczono, samce z wywołanym UVB rakiem kolczystokomórkowym miały w skórze o 55% więcej MDSC niż samice.
  9. U kobiet, zwłaszcza w średnim wieku i starszych, kiepskiej jakości sen wydaje się zwiększać ryzyko fibromialgii, czyli choroby charakteryzującej się uporczywymi bólami mięśniowo-stawowymi, a także bolesnością w tzw. punktach tkliwych (Arthritis & Rheumatism). Zespół z Norweskiego Instytutu Nauki i Technologii (Norges teknisk-naturvitenskapelige universitet) zajął się zależnościami między zaburzeniami snu a reumatyzmem tkanek miękkich (tak inaczej nazywa się fibromialgię), gdyż wcześniejsze badania wskazywały, że u pacjentów z tą chorobą często występują bezsenność, budzenie się w nocy i zmęczenie. Akademicy przez 10 lat przyglądali się losom 12.350 zdrowych kobiet, które w momencie rozpoczęcia studium miały 20 i więcej lat i nie cierpiały na bóle mięśniowo-stawowe (wybrano je spośród uczestniczek badania podłużnego HUNT). Pod koniec dekady na fibromialgię cierpiało 327 pań. Naukowcy stwierdzili, że u kobiet, u których problemy ze snem pojawiały się często lub zawsze, ryzyko wystąpienia fibromialgii było wyższe niż u dobrze śpiących badanych; w grupie pań powyżej 45. r.ż. wzrastało ono ponad 5-krotnie, a w grupie 20-44-latek prawie trzykrotnie. Na razie można mówić o współwystępowaniu zaburzeń snu i fibromialgii, a nie związku przyczynowo-skutkowym. Trzeba zatem dalszych badań, by stwierdzić, czy wczesne wykrycie i terapia zaburzeń snu zmniejszą ryzyko fibromialgii u kobiet.
  10. Waga ciała we wczesnej dorosłości wiąże się z ryzykiem chłoniaków nieziarniczych (ang. non Hodgkin lymphoma, NHL) na późniejszych etapach życia. W porównaniu do osób szczupłych, u otyłych mężczyzn ryzyko wzrasta o 64%, a u otyłych kobiet o 19%. Przyczyny chłoniaków nieziarniczych są słabo poznane i nie wiemy, niestety, za wiele o metodach zapobiegania lub zmniejszania ryzyka tych chorób [do których zaliczamy m.in. przewlekłą białaczkę limfatyczną] - podkreśla dr Kimberly Bertrand z Harvardzkiej Szkoły Zdrowia Publicznego. Wcześniejsze analizy po 14 latach Nurses' Health Study sugerowały, że ryzyko NHL zwiększają tłuszcze trans, a obniża spożycie warzyw. Chcąc dogłębniej zbadać te zagadnienia, zespół Bertrand badał zależności między otyłością, rodzajem tłuszczów w diecie, konsumpcją warzyw i owoców a NHL. Amerykanie przejrzeli odpowiedzi kwestionariuszowe 47.541 mężczyzn, których losy śledzono przez 22 lata w ramach Health Professionals' Follow-Up Study oraz 91.227 kobiet, których losy śledzono aż przez 28 lat w ramach Nurses' Health Study. Do 2008 r. chłoniaki nieziarnicze zdiagnozowano u 966 kobiet, a do 2006 r. potwierdzono 566 przypadków u mężczyzn. Kontrolując wiek, rasę i inne czynniki, ustaliliśmy, że otyłość we wczesnej dorosłości (w wieku 18-21 lat) wiązała się ze zwiększonym ryzykiem NHL w późniejszym życiu. W przypadku otyłych mężczyzn - z BMI równym bądź wyższym od 30 - ryzyko chłoniaka nieziarniczego było o 64% wyższe niż u mężczyzn szczupłych, a u kobiet o 19% wyższe [niż u szczupłych rówieśnic]. Aktualne BMI, a więc wskaźnik masy ciała w czasie studium, było związane z ryzykiem NHL u mężczyzn, ale nie u kobiet. Ogólne spożycie i specyficzne rodzaje tłuszczów dietetycznych nie wiązały się z ryzykiem chłoniaka nieziarniczego, choć u kobiet z najwyższym spożyciem tłuszczów trans następował nieistotny statystycznie wzrost ryzyka NHL (tłuszcze trans występują w mleku, nabiale, wołowinie i baraninie oraz w wielu półsyntetycznych stałych tłuszczach roślinnych, np. margarynie). Zaobserwowaliśmy, że kobiety, które dziennie zjadały co najmniej 4 porcje warzyw, o 16% rzadziej chorowały na NHL, w porównaniu do kobiet, które jadły mniej niż dwie porcje dziennie.
  11. Suplementy - a zwłaszcza multiwitaminy, kwas foliowy, witaminę B6, magnez, cynk, miedź i żelazo - powiązano z podwyższonym ryzykiem zgonu u starszych kobiet. Potwierdza to przypuszczenia ekspertów, że po tego typu preparaty powinno się sięgać w razie niedoborów, a wszystkie 50- i sześćdziesięciokilkulatki uwzględnione w studium były generalnie dobrze odżywione. Artykuł zespołu doktora Jaakko Mursu z Uniwersytetu Wschodniej Finlandii ukazał się w piśmie Archives of Internal Medicine. Naukowcy uwzględnili ponad 38 tys. Amerykanek (38772), które od 1986 roku brały udział w Iowa Women's Health Study. W momencie rozpoczęcia badań średnia wieku wynosiła 61,6 roku. Zażywanie suplementów poddawano samoocenie w 1986, 1997 i 2004 roku. Do 31 grudnia 2008 r. odnotowano 15594 zgony (40,2% próby). Jak wynika z danych, w 1986 roku po co najmniej jeden suplement sięgało 66% ochotniczek, a w 2004 r. odsetek ten wzrósł do 85% (aż 27% pań zażywało 4 lub więcej takich preparatów). Bezwzględne zwiększenie ryzyka - czyli bezwzględna różnica między ryzykiem w grupie eksperymentalnej i kontrolnej (niezażywającej suplementów) - wynosiło dla multiwitaminy 2,4%, a w przypadku witaminy B6, kwasu foliowego, żelaza, magnezu, cynku, miedzi, odpowiednio, 4,1%, 5,9%, 3,9%, 3,6%, 3,0% oraz 18%. Zażywanie wapnia wydawało się zmniejszać ryzyko zgonu; bezwzględne zmniejszenie ryzyka w przypadku sięgania po suplementy z Ca wynosiło 3,8%. Wyniki dla żelaza i wapnia próbowano zreplikować w 3 krótszych badaniach (10-, 6- i 4-letnim). Okazało się, że siła związku między zażywaniem danego suplementu a ryzykiem zgonu była największa w przypadku żelaza. Co więcej, korelacja ta miała charakter dawkozależny, tzn. im więcej żelaza ktoś zażywał, tym wyższe było ryzyko śmierci. Konkludując, można stwierdzić, że suplementy nie chronią przed przewlekłymi chorobami. W niektórych przypadkach bywają szkodliwe, zwłaszcza gdy zażywa się je przez długi czas - twierdzi Mursu.
  12. Czemu u mężczyzn częściej diagnozuje się cukrzycę typu 2.? Wg naukowców z Institute of Cardiovascular & Medical Sciences Uniwersytetu w Glasgow, w grę wchodzi podatność biologiczna. Panowie zapadają bowiem na cukrzycę przy niższym wskaźniku masy ciała (BMI) niż kobiety. Szkoci uważają, że wytłumaczenia tego zjawiska należy szukać w rozmieszczeniu tłuszczu. U mężczyzn mamy do czynienia z tzw. otyłością brzuszną (wisceralną). Tłuszcz odkłada się wewnątrz brzucha, np. w hepatocytach wątroby, w wyniku czego rozwijają się zaburzenia metaboliczne. U kobiet tłuszcz gromadzi się zaś głównie pod skórą w okolicy bioder i ud, stąd termin otyłość pośladkowo-udowa, inaczej obwodowa. Panie muszą zatem zebrać więcej tłuszczu, aby w organizmie doszło do niekorzystnych zmian prowadzących do cukrzycy. W ramach studium naukowcy przeanalizowali dane 51.920 mężczyzn i 43.137 kobiet ze Szkocji, którzy mieli cukrzycę. Gdy wyliczono wskaźnik masy ciała, okazało się, że kobiety rozwijające cukrzycę mają wyższy BMI niż mężczyźni. Średnie BMI przy postawieniu diagnozy wynosiło u panów 31,83, a u pań 33,69.
  13. Na świecie aż 26 mln osób choruje na alzheimera, a liczba ta będzie jeszcze wyższa, bo społeczeństwa się starzeją. Ważne, by leczenie rozpocząć jak najwcześniej, ale dotąd nie istniały testy diagnostyczne wyłapujące chorobę na etapie poprzedzającym utratę pamięci. Teraz holenderscy naukowcy stwierdzili, że na parę lat przed pierwszymi objawami ChA we krwi kobiet następuje znaczny wzrost poziomu białka pasma ciążowego (ang. pregnancy zone protein, PZP). Zespół Theo Luidera badał próbki krwi 86 osób w wieku od 60 do 90 lat. Okazało się, że średnio 4 lata przed zdiagnozowaniem choroby Alzheimera u kobiet następował wzrost stężenia PZP. Luider ujawnia, że źródłem PZP u nieciężarnych kobiet są blaszki amyloidowe.
  14. Kobiety, które piją 2 lub więcej filiżanek kawy dziennie, rzadziej zapadają na depresję. Naukowcy z Harvardzkiej Szkoły Medycznej nie są do końca przekonani, czym to wytłumaczyć, ale sądzą, że kofeina w korzystny sposób wpływa na chemię mózgu. Swój wniosek podpierają m.in. tym, że kawa bezkofeinowa nie wywołuje takiego efektu. W artykule opublikowanym na łamach Archives of Internal Medicine Amerykanie podkreślają, że kofeina jest najszerzej stosowanym stymulantem ośrodkowego układu nerwowego, przy czym 80% spożycia to właśnie kawa. Co ciekawe, badania związku między konsumpcją kawy/kofeiny a depresją należą do rzadkości. Zespół z Harvardu analizował przypadki 50.739 kobiet (średnia wieku wynosiła 63 lata), które w 1996 r. nie przejawiały żadnych objawów depresji. Ich losy śledzono do początku czerwca 2006 r. Spożycie kofeiny od 1 maja 1980 do 1 kwietnia 2004 r. kontrolowano za pomocą standaryzowanych kwestionariuszy. Wyliczono średnią kumulacyjną. Do stwierdzenia klinicznej depresji konieczna było autoryzacja podejrzeń pacjenta przez lekarza oraz stosowanie leków przeciwdepresyjnych. W ciągu 10 lat zidentyfikowano 2607 przypadków depresji. W porównaniu do kobiet wypijających jedną lub mniej filiżanek kofeinowej kawy tygodniowo, u pań spożywających 2-3 filiżanki kawy dziennie ryzyko wystąpienia depresji spadało o 15%. Kobiety z grupy pijącej 4 lub więcej filiżanek kawy dziennie ryzyko spadało aż o 20%. Osoby regularnie pijące kawę z większym prawdopodobieństwem paliły i piły alkohol, za to rzadziej angażowały się w wolontariat, cierpiały na nadciśnienie, cukrzycę czy nadwagę. Okazało się, że nawet po uwzględnieniu wszystkich tych zmiennych, związek między piciem kawy i mniejszą depresją się utrzymywał. Harvardczycy podkreślają, że wyniki ich badań są spójne z wcześniejszymi ustaleniami kolegów po fachu, którzy zauważyli, że wskaźnik samobójstw jest wśród kawoszy niższy. Dzieje się tak najprawdopodobniej dzięki kofeinie, która korzystnie wpływa na energetyczność i samopoczucie. Kawa blokuje receptory adenozyny, związku wydzielanego w odpowiedzi na stan zapalny, a specjaliści porównują to do zwiększonej mózgowej produkcji dopaminy – hormonu szczęścia. Możliwe jest też jednak alternatywne wyjaśnienie, że ludzie z depresją (niezależną od niespożywania kofeiny) nie piją kawy, bo obawiają się, że zawarty w niej stymulujący alkaloid jeszcze bardziej pogłębi ich zaburzenia snu.
  15. Jakiś czas temu pojawiły się doniesienia, że za pomocą głosu kobiety sygnalizują mężczyznom owulację. Tuż przed nią miały mówić wyższym głosem. Problem w tym, że tego typu badania polegały na "punktowym" porównaniu głosu nagranego w 2 fazach cyklu (z wysokim i niskim prawdopodobieństwem zapłodnienia). Kiedy naukowcy prześledzili zmiany zachodzące na przestrzeni całego cyklu miesiączkowego, okazało się, że skoków wysokości głosu jest więcej, trudno więc na tej podstawie wskazać najbardziej płodny moment. Pracami międzynarodowego zespołu kierowali prof. Julia Fischer z Niemieckiego Centrum Prymatologicznego, dr Stuart Semple z Roehampton University oraz dr Ofer Amir z Uniwersytetu w Tel Awiwie. Rezultaty badań opisano w artykule, który ukazał się w piśmie PLoS ONE. Analizując zebrane dane, akademicy zauważyli, że rzeczywiście kobiety posługują się wysokim głosem tuż przed jajeczkowaniem – to ten moment, który wcześniej uznano za wskazówkę dla mężczyzn – ale stwierdzili też, że wysokość głosu rośnie do tego samego poziomu co przed owulacją krótko po niej. Dodatkowo mężczyźni tylko nieco bardziej woleli wyższe przedowulacyjne głosy od tych nagranych dokładnie w trakcie jajeczkowania.
  16. Niski tembr głosu nie tylko podoba się kobietom, ale i pomaga im zapamiętywać przedstawiane przez niego informacje. Zespół Davida Smitha z University of Aberdeen przeprowadził dwa eksperymenty, które po raz pierwszy pokazały, że męski głos jest istotny zarówno podczas wyboru partnera, jak i dla dokładności kobiecych wspomnień. Wysokość głosu jest ważna, ponieważ wskazuje na genetyczną jakość osobnika. Może także dostarczyć cennych wskazówek odnośnie do niepożądanych u stałego partnera cech zachowania, np. braku ciepła emocjonalnego. W pierwszym eksperymencie 45 kobietom pokazano zdjęcie pojedynczego obiektu. W tle słychać było jego nazwę, wymawianą wysokim lub niskim męskim lub kobiecym głosem. Później badanym pokazywano podobne, ale nieidentyczne wersje przedmiotu i pytano, którą z nich widziały wcześniej. Panie miały też powiedzieć, który z głosów wolą. W drugim eksperymencie wykorzystano, tak jak w pierwszym, spreparowane głosy, poza tym 46 kobiet słuchało jednak prawdziwych męskich i kobiecych głosów. Psycholodzy sprawdzali, jak ochotniczki je oceniają i jak wypadają w testach zapamiętywania obiektów. Okazało się, że w przypadku obu eksperymentów kobietom bardziej podobały się niskie męskie głosy. Co więcej, dokładniej zapamiętywały przedmioty nazywane przez mężczyznę z niskim głosem. Nasze wyniki demonstrują, że w porównaniu do mniej atrakcyjnych podwyższonych męskich głosów, kobieca pamięć działa lepiej pod wpływem niskich męskich głosów – podkreśla Smith. Dobra pamięć odnośnie do konkretnych spotkań z pożądanym mężczyzną pozwala kobietom porównywać i oceniać mężczyzn według tego, jak mogliby się zachowywać w różnych sytuacjach damsko-męskich, np. w ramach zaangażowanej relacji długoterminowej lub w niezobowiązującym związku krótkoterminowym. Taka umiejętność pomaga wybrać właściwego partnera, a to szczególnie ważne, ponieważ konsekwencje złej decyzji w tej dziedzinie mogą być poważne – podsumowuje dr Kevin Allen, który nadzorował przebieg studium.
  17. W społeczeństwach patriarchalnych kobiety wypadają gorzej od mężczyzn w zadaniach wymagających obracania obiektów w myślach. W społecznościach matriarchalnych różnice w osiąganych wynikach zanikają. Różnice w zdolnościach przestrzennych ujawniają się w rozmaitych kulturach, dotąd jednak niewiele uwagi poświęcano zagadnieniu, do jakiego stopnia zjawisko to jest uwarunkowane biologicznie, a do jakiego kulturowo. Gdyby się okazało, że kultura odpowiada za gorsze wyniki pań w zadaniach wymagających wyobraźni przestrzennej, uprawdopodobniłyby się twierdzenia wszystkich osób, które twierdzą, że niedobór kobiet o znaczących osiągnięciach w sektorze SET (od ang. science, engineering, technology) to wynik stereotypów i dyskryminacji. By się przekonać, jak jest naprawdę, dr Moshe Hoffman z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego pojechał do północnych Indii i odwiedził dwa plemiona: patriarchalnych Karbi, gdzie większość dóbr należy do mężczyzn i dziedziczy najstarszy syn oraz Khasi, gdzie w odróżnieniu od większości wspólnot indyjskich zachowało się dziedziczenie matrylinearne, a status kobiet jest wysoki (po ślubie to mąż przenosi się do żony, domem rządzi babcia, czyli teściowa, a mężczyznom nie wolno mieć ziemi). Hoffman tłumaczy, że wybrał właśnie te społeczności, ponieważ biologicznie i geograficznie są do siebie bardzo podobne, różnice występujące w zdolnościach należałoby zatem przypisać odmiennemu porządkowi społecznemu. Wioski tych grup etnicznych się ze sobą mieszają, w dodatku genetycznie oddzieliły się one od siebie zaledwie kilkaset lat temu. Amerykanin odwiedził 8 wiosek. Zebrał grupę 1279 osób, które miały na czas ułożyć 4-elementową układankę przedstawiającą konia. Wszystkim ochotnikom zapłacono dniówkę za samo zjawienie się na badaniu. Za ukończenie zadania w czasie poniżej 30 s można było dostać dodatkowe wynagrodzenie. Hoffman opowiada, że czasem zgłaszały się całe wioski. Normalnie ludzie ci pracują w pocie czoła w polu, więc perspektywa zarobienia tej samej kwoty w dużo lżejszy sposób była dla nich wyjątkowo pociągająca. Gdy wyliczono średni czas, biorąc pod uwagę wszystkich badanych (1279), wyniósł on 40 sekund. Okazało się jednak, że wśród Karbi mężczyźni kończyli układanie o 36% wcześniej niż kobiety, a wśród Khasi obie płcie wypadały bardzo podobnie. Eksperymenty nie ujawniły, jak kultura wpływa na zdolności przestrzenne, ale najprawdopodobniej za pośrednictwem struktury rodzinnej i wykształcenia. W grupie z dziedziczeniem patrylinearnym mężczyźni uczą się o ok. 3,5 roku dłużej od kobiet, a w społeczeństwie matriarchalnym obie płcie kształcą się tyle samo czasu. Gdy naukowcy kontrolowali liczbę lat uczęszczania do szkoły, różnica między płciami zmniejszyła się o 1/3. Wg Hoffmana, oznacza to, że nauka może zwiększać zdolności przestrzenne. W ludzie Karbi niektóre kobiety mają ziemię i pieniądze, ponieważ w ich rodzinach nie było synów. Amerykanin porównał je z rodzinami, w których dominowali mężczyźni. Znowu okazało się, że przy wzroście stanu posiadania kobiety różnica w zdolnościach przestrzennych zmniejsza się o 1/3. Nie da się wykluczyć, że kobiety bardziej uzdolnione przestrzennie więcej osiągają, ale może być też tak, że domy z mniejszymi różnicami w uprawnieniach płci wzmacniają u kobiet zdolności przestrzenne. Warto przypomnieć, że gdy przed 2 laty Janet Hyde i Janet Mertz University of Wisconsin-Madison przeanalizowały szereg badań, wykazały, że w społeczeństwach z silniej zaznaczoną nierównością płci dziewczynki osiągają gorsze wyniki w matematyce.
  18. Płcie różnią się reakcją nerwową na przewidywane nieprzyjemne doznania emocjonalne. Spodziewając się negatywnych, lecz nie pozytywnych, doświadczeń, kobiety wykazują silniejszą reakcję. U mężczyzn przewidywanie zarówno pozytywnych, jak i negatywnych zdarzeń nie prowadzi do zwiększenia aktywności mózgu (brak charakterystycznej sygnatury neuronalnej). Spodziewając się negatywnych doświadczeń, kobiety mogą wykazywać silniejszą reakcję emocjonalną od mężczyzn, na co wskazuje aktywność mózgu. W dużym stopniu wpływa to na zapamiętanie nieprzyjemnego zdarzenia. W przypadku poruszających scen w filmie często występują wcześniej wskazówki, że stanie się coś złego, [w tle] pojawia się np. emocjonalna muzyka. Nasze badanie sugeruje, że u kobiet aktywność mózgu pomiędzy pojawieniem się wskazówki a przejmującą sceną wpływa na to, jak zostanie ona zapamiętana. U mężczyzn na zapamiętanie sceny wpływa głównie aktywność mózgu w czasie jej oglądania – tłumaczy dr Giulia Galli z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego. Pani psycholog uważa, że rezultaty uzyskane przez jej zespół mogą pomóc w zrozumieniu i lepszym leczeniu zaburzeń lękowych, które częściej występują właśnie u kobiet. W ramach eksperymentu 15-osobowej grupie kobiet i równolicznej grupie mężczyzn pokazywano serię zdjęć. Przed odkryciem zdjęcia pojawiała się wskazówka, czy będzie to coś pozytywnego (uśmiechnięta twarz), neutralnego (fizjonomia neutralna) czy negatywnego (twarz smutna). Na pozytywnych widoczne były pary trzymające się za ręce oraz ładne krajobrazy, na neutralnych widniały przede wszystkim przedmioty, np. akcesoria kuchenne, a na negatywnych uwieczniono przemoc i przykłady różnego rodzaju zniekształceń ciała. W okresie między zadziałaniem wskazówki a demonstracją zdjęcia mierzono aktywność elektryczną mózgu. Po 20 minutach ochotnicy brali udział w teście pamięciowym dot. widzianych wcześniej zdjęć. U kobiet, ale nie u mężczyzn, reakcja następująca po wskazówkach negatywnych pozwalała przewidzieć, czy obraz zostanie zapamiętany, czy nie. Ani u kobiet, ani u mężczyzn nie występowała różnica w aktywności mózgu poprzedzającej oglądanie pozytywnych i neutralnych zdjęć. U kobiet wzmocniona reakcja emocjonalna rozciąga się na przewidywanie negatywnych zdarzeń, wpływając na ich zakodowanie w pamięci długotrwałej. Przewidując nieprzyjemne zdarzenie, panie mogą spontanicznie wdrażać strategie przeciwdziałania wpływowi negatywnych emocji – podsumowuje inna członkini brytyjskiego zespołu dr Leun Otten.
  19. Najnowsze studium psychologów z University of Missouri przeczy powszechnemu przekonaniu, że chłopcy i mężczyźni chętnie podzielą się swoimi problemami, gdy będą się czuć swobodnie w czyimś towarzystwie. Okazało się bowiem, że opór przed dyskutowaniem o uczuciach to nie kwestia lęku przed okazywaniem słabości, ale przekonania, że tego typu rozmowy są stratą czasu. Przez lata psycholodzy twierdzili, że chłopcy i mężczyźni rozmawialiby o swoich problemach, ale powstrzymuje ich lęk przed zakłopotaniem czy lęk przed okazaniem się słabym. Kiedy jednak zapytaliśmy młodych ludzi, jak czuliby się, rozmawiając o kłopotach, chłopcy nie ujawniali lęku lub zdenerwowania w większym stopniu niż dziewczęta. Zamiast tego odpowiedzi chłopców sugerowały, że nie uważają rozprawiania o problemach za zbyt pożyteczną czynność – opowiada prof. Amanda J. Rose. Zespół Rose przeprowadził w sumie 4 badania, które obejmowały wywiady i obserwację ok. 2 tys. dzieci i młodzieży. Amerykanie zauważyli, że dziewczynki wiązały rozmowy o problemach z pozytywnymi uczuciami: byciem zrozumianą, mniej samotną czy odczuwaniem czyjejś troski. Chłopcy nie przejawiali więcej negatywnych emocji (zawstydzenia, obawy dot. wyśmiania czy uznania za niezdolnego do samodzielnego radzenia sobie) niż dziewczynki, ale dużo częściej wspominali, że przeprowadzając taką publiczną autoanalizę, czuliby się dziwnie albo marnowali czas. Wniosek jest taki, że rodzice powinni zachęcać dzieci do wybrania pośredniej ścieżki. W przypadku chłopców pomocne byłoby wyjaśnienie, że w przypadku niektórych problemów i od czasu do czasu rozmawianie o problemach nie jest stratą czasu. Rodzice muszą sobie też zdać sprawę, że mylą się, sądząc, że jeśli chłopcy poczują się bezpieczniej, będą się zwierzać. Z drugiej strony wiele dziewcząt pada ofiarą nadmiernego przedyskutowywania problemów, co wiąże się z depresyjnością i lękiem. Płci pięknej trzeba więc uświadamiać, że rozmawianie o kłopotach nie jest jedyną metodą radzenia sobie. Rose uważa, że odkrycia jej zespołu mają też spore znaczenie dla relacji w związkach. Kobiety mogą zmuszać swoich partnerów do ujawniania stłumionych emocji, ponieważ zgodnie z ich oczekiwaniami, mówienie sprawia, że ludzie czują się lepiej. Tymczasem ich partnerzy mogą nie być tym zainteresowani, bo spodziewają się, że inne mechanizmy radzenia sprawdzą się lepiej. Mężczyźni uważają raczej, że rozmawianie o czymś rozdmucha problem, podczas gdy zaangażowanie się w inne działania mogłyby odciągnąć od niego uwagę.
  20. Wyżsi ludzie są w większym stopniu zagrożeni różnymi nowotworami. Studium naukowców z Uniwersytetu Oksfordzkiego zademonstrowało, że u kobiet na każde dodatkowe 10 cm wzrostu przypada wzrost ryzyka nowotworu o ok. 16% (The Lancet Oncology). Wcześniejsze badania wykazywały, że istnieje związek między wzrostem a ryzykiem nowotworów, lecz to najnowsze rozszerzyło spostrzeżenia na większą liczbę chorób, a także na kobiety różniące się stylem życia i pod względem możliwości ekonomicznych. Wykazaliśmy, że związek między wzrostem a podwyższonym ogólnym ryzykiem nowotworów jest podobny w wielu różnych populacjach z Azji, Australazji, Europy i Ameryki Północnej. Związek między wzrostem a ryzykiem nowotworu wydaje się taki sam dla wielu różnych rodzajów nowotworów, a także u różnych ludzi. Sugeruje to istnienie wspólnego podstawowego mechanizmu, który działa na wczesnych etapach życia, być może gdy ludzie rosną – wyjaśnia dr Jane Green. Aby określić wpływ wzrostu na ogólne ryzyko nowotworów oraz na ryzyko nowotworów określonego typu, zespół Green analizował związki między wzrostem, czynnikami ryzyka nowotworów i częstością występowania nowotworów w ramach brytyjskiego Million Women Study, które w latach 1996-2001 objęło 1,3 mln kobiet w średnim wieku. Ich losy śledzono średnio przez dekadę i w tym czasie zdiagnozowano 97 tys. nowotworów. Wraz ze wzrostem zwiększało się zarówno ogólne ryzyko nowotworów, jak i nowotworów konkretnego rodzaju, w tym raka sutka, jajników, macicy, jelita grubego, a także białaczki i czerniaka złośliwego. Na razie nie wiadomo, w jaki sposób wzrost miałby zwiększać ryzyko nowotworu. Sugerowano, że w grę wchodzą oddziaływania środowiskowe, takie jak dieta czy infekcje w dzieciństwie, oraz poziom hormonu wzrostu. Jako że średnia wzrostu powiększyła się w XX w., wyniki uzyskane przez zespół z Oksfordu pomagają wyjaśnić, czemu w tym samym czasie nastąpił skok zachorowalności na nowotwory. Na pocieszenie dr Green dodaje, że większy wzrost to nie tylko minusy, ponieważ wcześniej wykazano, że obniża on ryzyko innych chorób, np. serca.
  21. Mężczyźni częściej chorują na nowotwory żołądka, wątroby czy okrężnicy. Kiedyś przypisywano to różnicom w stylu życia, w tym dotyczącym palenia oraz diety, coraz częściej jednak naukowcy skłaniają się ku innemu wytłumaczeniu. Kiedy bowiem samcom myszy podano estrogen, wskaźnik zapadalności na wywołane przewlekłym zakażeniem Helicobacter pylori nowotwory żołądka znacznie spadł. Podkreślając, że mężczyznom nie będzie się w przyszłości podawać estrogenu, dr Alexander Sheh z MIT-u rzucił się w wir pracy nad terapią naśladującą wpływ żeńskiego hormonu płciowego. Kilka studiów sugerowało, że estrogen chroni kobiety przed wywołanym zakażeniem H. pylori stanem zapalnym żołądka, który sprzyja rozwojowi owrzodzenia i zmian nowotworowych. Zauważono m.in., że panie z opóźnioną menopauzą i większą płodnością należą do grupy obniżonego ryzyka raka żołądka. Poza tym naukowcy ustalili, że blokowanie działania estrogenu, np. przez należący do selektywnych modulatorów receptora estrogenowego lek na raka sutka tamoksyfen, wiąże się z wyższą zapadalnością na raka żołądka wśród kobiet. Eksperymenty laboratorium prof. Jamesa Foksa z MIT-u pokazały, że myszy z usuniętymi jajnikami, które w związku z tym nie mogły wytwarzać estrogenu, utraciły swoją naturalną ochronę przed rakiem żołądka. W innym badaniu wkrótce po urodzeniu Fox podawał samcom myszy estrogen i w ten sposób wykazał, że zapobiega to powstawaniu stanów przednowotworowych. W ramach najnowszego studium zespół z MIT-u czekał z podaniem estrogenu aż do momentu wystąpienia zapalenia żołądka. W eksperymencie wykorzystano zwierzęta zmodyfikowane genetycznie. Wytwarzały one duże ilości gastryny – hormonu produkowanego przez komórki G zlokalizowane w części odźwiernikowej żołądka i w początkowym odcinku dwunastnicy. U takich myszy rak żołądka rozwija się przeważnie w ciągu 20 miesięcy. H. pylori przyspieszały ten proces i rak występował po ok. 7 miesiącach. Podobnie jak mężczyźni, samce myszy częściej zapadają na raka żołądka. W wieku 24 tyg., 16 tyg. po zakażeniu H. pylori, samcom podano estrogen lub tamoksyfen, obie lub nie zaaplikowano żadnej z tych substancji. Samice leczono tamokysfenem lub nie podawano im niczego. Amerykanie podejrzewali, że tamoksyfen zniweluje ochronny wpływ estrogenu (i to zarówno u samic, jak i u samców). Okazało się jednak, że samce ze wszystkich trzech eksperymentalnych grup były zabezpieczone przed rakiem żołądka: żaden z nich nie zapadł na tę chorobę, mimo że u wszystkich przed terapią rozwinęło się zapalenie żołądka. W grupie kontrolnej zachorowało aż 40% samców. Wśród samic nie odnotowano różnic między osobnikami, którym podawano tamoksyfen, i przedstawicielkami grupy kontrolnej. Mając to na uwadze, zespół zaczął podejrzewać, że w żołądku tamoksyfen nie blokuje estrogenu, ale raczej naśladuje jego działanie. Chcąc ustalić, jak estrogen i tamoksyfen mogą zabezpieczać przed rakiem żołądka, naukowcy sprawdzili, które geny ulegają nadmiernej ekspresji u leczonych zwierząt. Zidentyfikowali 60 genów, większość związanych z ruchem komórek i/lub wzrostem nowotworu. Ostatecznie skupiono się na chemokinie CXCL1, która jest czynnikiem chemotaktycznym neutrofilów (chemotaksja to reakcja ruchowa wywołana bodźcami chemicznymi, tutaj białko CXCL1 wywołuje chemotaksję dodatnią). Ludzkim odpowiednikiem CXCL1 jest interleukina 8 (IL-8). IL-8 często stanowi część reakcji immunologicznej na infekcję H. pylori. CXCL1 lub IL-8 przyciągają neutrofile i makrofagi, co wywołuje stan zapalny, a później raka. Estrogen musi w jakiś sposób zaburzać mobilizację albo działanie komórek układu odpornościowego. Na obecnym etapie badań zespół Sheha analizuje myszy z nieobecnym genem CXCL1. Trwają też prace nad cząsteczkami hamującymi działanie chemokiny.
  22. Kobiety przewyższają mężczyzn pod względem zdolności językowych, podczas gdy mężczyźni wypadają lepiej od kobiet w zadaniach wzrokowo-przestrzennych, np. w czytaniu mapy. Okazuje się, że do lepiej rozwiniętych u panów umiejętności należy dopisać również selektywność układu słuchowego, czyli przestrzenną lokalizację źródeł dźwięku (tzw. cocktail party effect). Ida Zündorf z Centrum Neurologicznego Uniwersytetu w Tybindze oraz prof. Hans-Otto Karnath i dr Jörg Lewald prosili kobiety i mężczyzn o zlokalizowanie dźwięku. Jego źródło należało wskazać palcem lub nazwać jego położenie (90 stopni na prawo itp.). Na początku dźwięki prezentowano pojedynczo i wtedy trafność odpowiedzi obu płci była zbliżona. Później odtwarzano kilka dźwięków naraz, a badani mieli się skupić tylko na jednym z nich. Dla kobiet ta wersja zadania była o wiele trudniejsza niż dla mężczyzn. Czasem utrzymywały wręcz, że dźwięk dochodzi z kierunku przeciwnego niż w rzeczywistości (błąd sięgał więc 180 stopni). Ponieważ różnice nie ujawniły się przy wykrywaniu źródła pojedynczego dźwięku, a jedynie przy kilku dźwiękach, w grę musi wchodzić odmienność działania mechanizmu zależnego od uwagi. Pozwala on na wyekstrahowanie przestrzennych danych jednego z wielu dźwięków.
  23. Branie udziału w wydarzeniach kulturalnych jest dobre dla zdrowia. Okazuje się, że ludzie, którzy chodzą na wystawy czy koncerty, a także grają na instrumentach lub malują, są bardziej zadowoleni z życia i to bez względu na stan posiadania oraz zdobyte wykształcenie. Naukowcy zaobserwowali też ciekawe różnice międzypłciowe. Specjaliści z Norwegian University of Science and Technology (NTNU) analizowali dane nt. uczestnictwa w zdarzeniach kulturalnych i zdrowia, które zebrano w ramach studium populacyjnego HUNT. W latach 2006-2008 objęło ono 50797 dorosłych mieszkańców okręgu Nord-Trøndelag. Z dobrym zdrowiem, zadowoleniem z życia, niskim poziomem lęku oraz depresyjności wiązały się zarówno zaangażowanie w receptywne (oglądanie przedstawienia teatralnego czy wystawy obrazów), jak i twórcze działania kulturalne (gdzie sami ochotnicy coś robili). Dotąd za coś korzystnego dla zdrowia uważano aktywność fizyczną, tymczasem nasze studium pokazuje, że codzienne czynności sprzyjają dobremu stanowi zdrowia z holistycznego punktu widzenia. Wyniki sugerują, że wykorzystanie aktywności kulturalnej w promocji zdrowia może być usprawiedliwione – twierdzą Norwegowie. W porównaniu do kobiet, mężczyźni wydają się czerpać więcej korzyści zdrowotnych z odbioru sztuki. U obu płci i kreatywne, i receptywne czynności kulturalne sprzyjają zaś satysfakcji z życia, a także obniżonemu poziomowi lęki i przygnębienia. Zespół z NTNU zaobserwował związek między "dawką" kultury a samopoczuciem: im więcej działań kulturalnych, tym lepszy nastrój. Zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn odbiór sztuki wiąże się bardziej ze zdrowiem fizycznym, a radosna twórczość z profilaktyką przeciwlękową i przeciwdepresyjną. Podczas analizy Norwegowie zauważyli, że u obu płci więcej osób angażowało się w działania twórcze niż receptywne. Częstość uczestnictwa oraz liczba różnych aktywności rosła do wieku 50 lat, a potem zaczynała spadać. Jak można się też domyślać, dostępność rozrywek kulturalnych (w tym rozbudowanie wykorzystywanej oferty) zależała od statusu socjoekonomicznego.
  24. Dla kobiet zadowoleni mężczyźni są mniej pociągający seksualnie od mężczyzn przechwalających się swoimi możliwościami oraz ich napawających lękiem kolegów. Studium psychologów z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej wykazało ogromne różnice w sposobie szeregowania przez kobiety i mężczyzn seksualnej atrakcyjności niewerbalnych ekspresji powszechnie przejawianych emocji: szczęścia, dumy i wstydu. Choć demonstrowanie zadowolonej twarzy jest uznawane za niezbędne dla przyjacielskich kontaktów społecznych, łącznie z tymi obejmującymi pociąg seksualny, zaledwie w kilku badaniach sprawdzano, czy uśmiech jest rzeczywiście atrakcyjny. Nasze studium pokazało, że mężczyźni i kobiety bardzo różnie reagują na przejawy emocji [...] – opowiada prof. Jessica Tracy. W serii eksperymentów ponad 1000 dorosłych oceniało atrakcyjność seksualną przedstawicieli płci przeciwnej. Na zdjęciach przejawiali oni szczęście (szeroki uśmiech), dumę (podniesiona głowa, wypięta klatka piersiowa) oraz wstyd (opuszczona głowa, odwracanie wzroku). Kanadyjczycy ustalili, że kobietom najmniej podobali się mężczyźni zadowoleni. Wolały one osoby wyglądające na dumne i silne lub zawstydzone. W odróżnieniu od nich mężczyznom najbardziej podobały się kobiety uśmiechnięte, a najmniej dumne i bardzo pewne siebie. Ważne, by pamiętać, że to studium dotyczyło pierwszego wrażenia związanego z atrakcyjnością seksualną przedstawicieli płci przeciwnej ze zdjęć. Nie pytaliśmy ochotników, jak myślą, czy model/modelka byłby dobrym chłopakiem czy żoną [...] – tłumaczy Alec Beall, dodając, że wcześniejsze badania wskazywały, że pozytywne cechy emocjonalne i miła osobowość są wysoce pożądane u długoterminowych partnerów/partnerek. Tracy i Beall zaznaczają, że to, co jest dla ludzi atrakcyjne, stanowi wypadkową oddziaływania sił ewolucyjnych i kulturowych. Kobiety lubią u mężczyzn przejawy dumy, ponieważ wskazują one na pozycję społeczną, kompetencję oraz umiejętność zadbania o kobietę i wspólne dzieci. Beall uważa, że przejawianie dumy podkreśla typowo męskie cechy, np. rozmiary górnej połowy ciała i muskulaturę. Czemu uśmiech nie jest dla kobiet zbyt atrakcyjny? Kanadyjczycy sądzą, że można to wyjaśnić badaniami, które pokazywały, że uśmiech jest kojarzony z brakiem dominacji, co pozostaje w zgodzie z normą płciową wycofanej i poddającej się kobiety, lecz już nie ze stereotypem silnego mężczyzny. Wcześniejsze studia sugerowały również, że szczęście sprawia wrażenie emocji wyglądającej wyjątkowo kobieco. Przejawianie wstydu jest wiązane ze świadomością norm społecznych i zachowaniami łagodzącymi, co wyzwala u innych zaufanie. Naukowcy z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej uważają, ze tym właśnie można wyjaśnić zaskakującą atrakcyjność wstydu dla obu płci. W przyszłości zespół chce badać związek pociągu seksualnego i emocji wśród homoseksualistów oraz przedstawicieli kultur niezachodnich.
  25. Psycholodzy z Uniwersytetu Południowej Florydy przeprowadzili serię eksperymentów, z których wynika, że po wykonaniu zadań kojarzonych z kobietami mężczyźni zachowują się bardziej agresywnie, by odbudować swoją zagrożoną męskość. Z dbałości o swoją samoocenę stają się bardziej macho. Niektórych panów poproszono o wykonanie kobiecego zadania, np. zaprzęgnięto do zaplatania włosów, podczas gdy inni wykonywali zadanie neutralne płciowo, takie jak zaplatanie liny. Gdy ochotnikom dano potem do wyboru uderzenie worka lub układanie puzzli, przedstawiciele pierwszej grupy zdecydowanie woleli trening z workiem. Kiedy wszyscy badani mieli uderzać w worek, zaplatający włosy zadawali znacznie silniejsze ciosy. Inne studium wykazało, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni przypisują agresywne zachowania kobiet, których kobiecość została narażona na szwank, cechom charakteru, np. niedojrzałości. Kobiety tak samo postrzegają i wyjaśniają zachowanie urażonych mężczyzn. Sami panowie zajmują jednak inne stanowisko, jeśli agresorem jest mężczyzna, którego męskość została zagrożona – wtedy przyczyną nie jest jego osobowość, lecz czyjaś prowokacja. Badania zespołu prof. Jennifer Bosson wskazują, że kobiecość jest postrzegana jako stan biologiczny, natomiast definiowaną osiągnięciami męskość można utracić w wyniku pewnych zdarzeń społecznych. Sposobem na jej odzyskanie jest właśnie agresja. Mężczyźni są silnie skoncentrowani na tym, jak wyglądają w oczach innych. Im większą przywiązują do tego wagę, tym bardziej cierpią psychologicznie, gdy ich poczucie męskości zostanie pogwałcone. Naruszenie roli płciowej może być czymś poważnym, np. utratą pracy lub błahym, np. prośbą o zaplatanie włosów w laboratorium.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...