Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'energia' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 84 wyników

  1. Na Pennsylvania State University powstał interesujący sposób na przechowywanie energii. Szczególnie przyda się on w przypadku źródeł odnawialnych. Jak wiemy, źródła te są bardzo "kapryśne". Wiatry wieją nieregularnie, a Słońce nie świeci w nocy. Czasami możemy więc pozyskać z tych źródeł nadmiar energii, którą jest trudno przechowywać, a czasami doświadczymy niedoboru. Bruce Logan i jego zespół odkryli, że bakterie z gatunku Methanobacterium palustre potrafią pozyskiwać metan z... prądu elektrycznego. Gdy umieścić je na katodzie, mikroorganizmy używają elektronów do przetwarzania dwutlenku węgla w metan. Ten z kolei możemy zbierać, przechowywać i spalać wtedy, gdy będziemy potrzebowali dodatkowej energii. Plusem takiego rozwiązania jest fakt, że, w przeciwieństwie do procesu katalizy, nie używa ono żadnych drogich metali. System jest dość wydajny. Można w ten sposób odzyskać 80% pierwotnej ilości energii. Nowa technika jest dopiero rozwijana, ale może mieć przed sobą bardzo obiecującą przyszłość. Z jednej strony możliwe będzie stworzenie np. przy każdej najmniejszej nawet elektrowni wiatrowej prostego systemu przechowywania nadmiarowej energii, a z drugiej - niewykluczone, że system będzie w stanie pozyskiwać CO2 z kominów elektrowni czy też wprost z powietrza, oczyszczając przy okazji atmosferę.
  2. Z opublikowanego właśnie dokumentu pt. "PC Energy Report 2009" dowiadujemy się, jak wiele zanieczyszczeń można uniknąć i ile pieniędzy zaoszczędzić, wyłączając nieużywane komputery. Okazuje się, że w samych tylko Stanach Zjednoczonych firmy tracą 2,8 miliarda dolarów rocznie, gdyż ich pracownicy nie wyłączają nieużywanych komputerów. Te maszyny zwiększają emisję dwutlenku węgla do atmosfery aż o 20 milionów ton rocznie. To tyle, ile w ciągu roku emituje 4 miliony samochodów. W Wielkiej Brytanii straty sięgają 300 milionów funtów, a do atmosfery niepotrzebnie przedostaje się 1,3 miliona ton CO2. Z wyliczeń wynika też, że firma, która ma 10 000 pecetów i są one wyłączane każdej nocy zaoszczędzi w ciągu roku około 1,5 miliona kilowatogodzin. W Niemczech roczne oszczędności z tego tytułu sięgną 285 000 euro, a w Wielkiej Brytanii - 168 000 funtów. Eksperci oszacowali, że każda firma może zaoszczędzić rocznie średnio 36 dolarów na każdym komputerze, jeśli tylko jej pracownicy będą wyłączali swoje maszyny, gdy ich przez dłuższy czas nie używają. Wiele osób pozostawia komputery włączone na noc, gdyż wierzą w mit, jakoby ich ponowne włączanie zużywało tak dużo energii, że nie opłaca się wyłączać maszyny. Nie ma jednak nic bardziej błędnego. Przeciętny pecet zużywa 89 watów. Jeśli korzystamy z niego przez 8 godzin dziennie, a później pozostaje włączony, to przez 16 pozostałych godzin zużyje 1424 waty. W żadnym wypadku włączanie komputera nie może równać się takiemu poborowi mocy. Maszyna, żeby zużyć podczas włączania tyle energii musiałaby pobierać 17 kilowatów. Tyle pobiera kilkadziesiąt serwerów pracujących pełną parą. Innym nieprawdziwym mitem jest stwierdzenie, jakoby wygaszacz ekranu pozwalał zmniejszyć zużycie energii. Co więcej, niektóre wygaszacze wyświetlają tak bogatą grafikę, że monitor zużywa dwukrotnie więcej energii niż podczas normalnej pracy. Nieprawdziwa jest też informacja, jakoby włączanie i wyłączanie komputera szkodziło sprzętowi. Pecety są bowiem przystosowane do bezproblemowego przejścia 40 000 cykli startu/wyłączania. Średni okres życia komputera to 5-7 lat. W tym czasie nawet nie zbliżymy się do takiej liczby włączeń i wyłączeń. Co więcej, sami producenci komputerów - HP czy IBM - zachęcają swoich pracowników do wyłączania sprzętu i informują, że aby zaszkodzić twardemu dyskowi, musielibyśmy włączać i wyłączać komputer co pięć minut. Aby uświadomić sobie jak wiele energii zużywają komputery, wystarczy wiedzieć, że jeśli wyłączylibyśmy wszystkie pecety na świecie na jedną tylko noc, to zaoszczędzona energia posłużyłaby do oświetlenia całego Empire State Building przez ponad 30 lat.
  3. Naukowcy od dawna szukają przenośnego pojemnego źródła energii, które w razie potrzeby szybko dostarczy dużych jej ilości. Obecnie z jednej strony mamy baterie, zdolne do przechowania dużych ilości energii, którą uwalniają jednak wolno, a z drugiej - mało pojemne kondensatory zapewniające szybkie dostawy energii. Naukowcy University of Maryland pracują nad kondensatorem, który posiada też właściwości baterii. Ich badania znajdują się dopiero w początkowej fazie, jednak już w tej chwili wiadomo, że nowy kondensator jest w stanie przechować 100-krotnie więcej energii niż tradycyjne urządzenia podobnej wielkości. W przyszłości tego typu kondensatory mogłyby trafić do samochodów elektrycznych czy przechowywać energię ze źródeł odnawialnych i uwalniać ją w razie potrzeby. Profesorowie Sang Bok Lee i Gary Rubloff z Maryland NanoCenter stworzyli matrycę kondensatorów elektrostatycznych. To najprostszy typ kondensatora, który przechowuje ładunek na powierzchni dwóch elektrod przedzielonych izolatorem. Jego pojemność jest wprost proporcjonalna do powierzchni elektrod. Amerykańscy naukowcy zwiększyli ją dzięki nanotechnologii. Elektrody zawierają liczne pory. Do ich produkcji akademicy wykorzystali szklaną płytę pokrytą aluminium. Następnie wykonano w nim pory poprzez wytrawianie kwasem i podłączenie prądu. Precyzyjne kontrolowanie warunków, w jakich przebiega cały proces, umożliwiło otrzymanie bardzo regularnej sieci porów o średnicy 50 nanometrów i głębokości 30 mikrometrów każdy. Następnie z tak przygotowanego aluminium tworzy się kondensator. W artykule opublikowanym w Nature Nanotechnology opisano 125-mikrometrowej szerokości matrycę, na której umieszczono milion kondensatorów. Jej powierzchnia jest 250 razy większa, niż powierzchnia klasycznego kondensatora o tych samych rozmiarach. Pojemność wspomnianej matrycy wynosi około 100 mikrofaradów na centymetr kwadratowy. O dużej pojemności decydują nie tylko pory w aluminium, ale również wyjątkowo małe odległości pomiędzy elektrodami. Grubość każdego z nanokondensatorów wynosi zaledwie 25 nanometrów. Bliskie sąsiedztwo kondensatorów powoduje, że można pomiędzy nimi przechować dodatkowe ładunki. Wszystko to razem czyni z matrycy urządzenie o wyjątkowej architekturze. To niesamowite. Mam nadzieję, że będą w stanie skalować swoje urządzenie - mówi Robert Hebner z University of Texas.
  4. Czy estetycznym i cieszącym wzrok balonem można z powodzeniem zastąpić turbinę wiatrową? Wg Iana Edmondsa, konsultanta z Solartran w Brisbane, jak najbardziej tak. W ten sposób uzyskuje się olbrzymi silnik z balonem odgrywającym rolę tłoka (Renewable Energy). Słońce podgrzewa znajdujące się wewnątrz zbiornika powietrze. Balon unosi się ku górze, uruchamiając połączony z nim liną naziemny generator. Gdy balon dociera na wysokość 3 km, część gazu jest wypuszczana. Nie trzeba zatem trwonić energii na ściąganie statku powietrznego w dół. "Urządzenie przypomina silnik dwusuwowy o pojemności 45 mln litrów i 3-kilometrowym skoku tłoka, który wykonuje jeden cykl na godzinę". Decydując się na taki rodzaj zasilania, należy się nastawić na wydatki analogiczne jak przy budowie elektrowni wiatrowej. Przy średnicy zbiornika balonu wynoszącej 44 m uzyskuje się do 50 kilowatów energii, co wystarczy do zasilenia ok. 10 domów. Edmonds udowadnia, że podwojenie rozmiarów czaszy skutkowałoby 10-krotnym wzrostem ilości uzyskiwanej energii. Wygląda też na to, że o ile turbina może być tylko i wyłącznie turbiną, balon dałoby się wykorzystać również do celów rekreacyjnych. Wystarczyłoby doczepić gondolę, by podróż po okolicy stała się rzeczywistością.
  5. Kiedy dochodzi do zagrożenia życia, mózgi żeńskie wydają się dla natury cenniejsze od mózgów męskich. Amerykańscy naukowcy zauważyli bowiem, że w sytuacji niedoboru składników odżywczych neurony męskie degenerują i obumierają szybciej od neuronów żeńskich. Te ostatnie lepiej oszczędzają energię i przez to dłużej wymykają się śmierci (JBC). O tym, że istnieją międzypłciowe różnice metaboliczne w sytuacji odcięcia od źródeł pożywienia, wiadomo już od jakiegoś czasu (samce zachowują białka, a samice raczej tłuszcze). Tyle tylko, że obserwowano je w tkankach obfitujących w składniki odżywcze, np. w mięśniach czy wątrobie. Bazując na tych spostrzeżeniach, Robert Clark i zespół ze Szpitala Dziecięcego Uniwersytetu w Pittsburghu postanowili sprawdzić, jak w opisanych warunkach zachowają się neurony samców i samic myszy oraz szczurów. Męskie i żeńskie komórki nerwowe hodowano osobno, a następnie poddano 72-godzinnej głodówce. Po upływie doby neurony samców działały znacznie gorzej od neuronów samic - oddychanie komórkowe spadło o ponad 70% (w drugiej z wymienionych grup jedynie o połowę), co doprowadziło do ich obumierania. Poza tym w samczej tkance nerwowej obserwowano większe nasilenie autofagii, czyli trawienia przez komórki części własnych elementów strukturalnych, np. mitochondriów. Komórki żeńskie tworzyły za to więcej kropel tłuszczu, by zapewnić sobie zapasy energii. Badacze zastrzegają, że zachowanie neuronów w żyjącym organizmie nie musi się pokrywać z tym, co obserwowano w warunkach in vitro. Niewykluczone, że zaobserwowane zjawisko ma związek z biologiczną rolą samic. To one mają przeżyć i opiekować się potomstwem, a bez mechanizmów zabezpieczających mózg byłoby to niemożliwe...
  6. Jakiś czas temu uzyskano owady z wbudowanymi chipami, które stymulowały nerwy bądź konkretne neurony, kierując zwierzę w wybranym przez człowieka kierunku. Takie cyborgi miały uczestniczyć w misjach szpiegowskich oraz za pomocą czułych zmysłów wykrywać szkodliwe dla naszego gatunku związki chemiczne i materiały wybuchowe. Pojawił się jednak problem zasilania wszczepionego urządzenia. Kable ograniczały pole działania, baterie o długiej żywotności były za ciężkie, a lżejsze wyczerpywały się już po kilku minutach. Przeszkodę pokonano dzięki wykorzystaniu energii ruchów insektów. Keisuke Morishima z Tokyo University of Agriculture and Technology przykleił do grzbietu karaczana madagaskarskiego (Gromphadorhina portentosa) włókno piezoelektryczne o długości 4 cm i średnicy 200 mikrometrów. Stawianie kolejnych kroków powodowało rozciąganie i kurczenie się kabelka, a napięcia mechaniczne generowały prąd. W ramach eksperymentów Japończyk wykazał, że w ten prosty sposób z pojedynczego włóka da się uzyskać napięcie rzędu 10 miliwoltów. By zasilić zaimplementowane urządzenie, należałoby wyposażyć karalucha w 100 przewodzików. Inni cybernetycy mają jednak kilka zastrzeżeń do rozwiązań zaproponowanych przez naukowca z Kraju Kwitnącej Wiśni. Utrzymują, że Morishima nie przemyślał, jak magazynować energię, by wystarczyło jej na całą misję. Wg nich, setka włókien to za dużo jak na barki owada, ale szczur spokojnie poradziłby sobie z takim ciężarem.
  7. Fuzja jądrowa to bardzo obiecujące, źródło czystej energii. Wciąż jednak istnieją olbrzymie trudności natury technicznej, które uniemożliwiają zbudowanie wydajnego reaktora fuzyjnego. Tymczasem tego typu urządzenia mogłyby na długi czas rozwiązać problemy energetyczne, gdyż posiadamy sporo potencjalnych źródeł taniego paliwa, podczas fuzji nie są produkowane żadne zanieczyszczenia, powstaje jedynie niewielka ilość odpadów radioaktywnych o bardzo krótkim czasie połowicznego rozpadu. Jednym z największych problemów, z którym borykają się badacze fuzji, jest utrzymanie plazmy z dala od ścian reaktora. Gdy plazma styka się ze ścianami, traci ciepło. Problemem są też wewnętrzne turbulencje, które zmniejszają efektywność reakcji. Z tych powodów dotychczas nie udało się stworzyć eksperymentalnego reaktora, który produkowałby więcej energii niż sam jej potrzebuje do pracy. Yijun Lin i John Rice z MIT-u opracowali metodę utrzymania plazmy z dala od ścian reaktora za pomocą fal radiowych. Ponadto, jak wykazały eksperymenty, ich technika zapobiega powstawaniu wewnętrznych turbulencji w plazmie. To bardzo ważne odkrycie, gdyż obecnie stosowane techniki "odpychania" plazmy nie będą sprawdzały się w dużych reaktorach. Działają jedynie w niewielkich urządzeniach eksperymentalnych. Twórcy nowej technologii przyznają, że sami jej do końca nie rozumieją. Niektóre wyniki testów są "zaskakujące dla teoretyków" - mówi Lin. Dodaje, że obecnie nie istnieje teoria, która potrafiłaby wytłumaczyć część zjawisk i wyjaśnić, dlaczego nowa technika działa. Testy wykazały jednak, że funkcjonuje ona tak, jakbyśmy tego chcieli i sprawdzi się w dużych reaktorach, takich jak np. ITER. Odkrycie Rice'a i Lina nadeszło w samą porę. Na całym świecie naukowcy od lat szukali sposobu na kontrolowanie ruchów plazmy i dotąd się to nie udawało. Tymczasem już za osiem lat ma ruszyć ITER i, gdyby nie prace uczonych z MIT-u, cały projekt mógłby spalić na panewce.
  8. Naukowcy z Izraelskiego Instytutu Technologii - Techion, opracowali nowatorską metodę pozyskiwania energii. Proponują oni umieszczenie pod ulicami sieci piezoelektrycznych kryształów, które zamieniałyby drgania drogi w energię elektryczną. Zdaniem Haima Abramovicha z 1 kilometra czteropasmowej autostrady można by w ten sposób uzyskać 400 kilowatów energii. Powołano już do życia firmę Innowattech, która w styczniu zainstaluje kryształy w 100-metrowym odcinku jednej z nowo budowanych izraelskich ulic. Z udostępnionej na stronach Innowattech prezentacji wynika, że ich system może znaleźć zastosowanie wszędzie tam, gdzie poruszają się pojazdy. A więc nie tylko na ulicach, ale również na pasach startowych lotnisk czy liniach kolejowych. Na potrzeby swojego wynalazku naukowcy z Innowattecha opracowali nowy typ generatorów piezoelektrycznych, które pozyskują energię ze zmiany nacisku, wibracji, ruchu i zmian temperatury.
  9. Profesorowie Pradeep Sharma z University of Houston i Tahir Cagin z Texas A&M University dokonali odkrycia, dzięki któremu w przyszłości powstaną... samozasilające się gadżety. Użytkownicy telefonów komórkowych, odtwarzaczy MP3, laptopów i innych urządzeń nie będą musieli pamiętać o podłączaniu ich co jakiś czas do gniazdka. Do ich zasilania wystarczy sam fakt, że użytkownik będzie nosił je ze sobą, używał ich czy przewoził w samochodzie. Energia elektryczna zostanie pozyskana z samego ruchu. Wspomniani na wstępie naukowcy badali materiały piezoelektryczne w skali nano i odkryli, że jeśli długość jednego z takich materiałów wynosi od 20 do 23 nanometrów, jego zdolność konwersji energii mechanicznej na elektryczną wzrasta o 100%. Piezoelektryczność to zjawisko polegające na powstawaniu potencjału elektrycznego w materiałach poddanych mechanicznemu ściskaniu lub rozciąganiu. Jest ono wykorzystywane od 100 lat. Materiały piezoelektryczne znajdziemy w głośnikach, alarmach czy zapalniczkach samochodowych. Teraz okazało się, iż odpowiedniej wielkości materiał piezoelektryczny jest niezwykle wydajny, a że mamy tu do czynienia ze skalą nano, jego właściwości będzie można wykorzystać w elektronice. W skali o której mowa, materiał może reagować nawet na zmiany ciśnienia wywoływane falami dźwiękowymi. Oznacza to, że jeśli będziemy siedzieli nieruchomo i rozmawiali przez telefon komórkowy, to urządzenie będzie ładowało się dzięki wydawanym przez nas dźwiękom.
  10. Fizycy z Francji, Niemiec i Węgier, pracujący pod przewodnictwem Laurenta Lelloucha we francuskim Centrum Fizyki Teoretycznej, potwierdzili słynne równanie Einsteina E=mc2. Specjaliści wykorzystali potężne superkomputery, dzięki którym wyliczyli masę protonów i neutronów w jądrze atomu. Najsłynniejsze równanie świata sprawdzało się już wielokrotnie. Przez lata służyło do zbadania, jak wiele energii uzyskamy, zmieniając w nią daną ilość masy. Najbardziej znanym przypadkiem jego wykorzystania było użycie go do stworzenia bomby atomowej. Dotychczas jednak nikomu nie udało się przeprowadzić dowodu na prawdziwość E=mc2 w skali subatomowej. Tylko hipotetycznie przypuszczano, że równanie Einsteina sprawdzi się też na polu chromodynamiki kwantowej. Zgodnie z obecnie obowiązującymi teoriami, protony i neutrony zbudowane są z kwarków "zlepionych" za pomocą gluonów. Masa gluonów wynosi 0, a kwarków to zaledwie 5% masy jądra. Tak więc brakuje 95% masy. Naukowcom udało się obecnie udowodnić to, co teoretycznie wiedzieliśmy z równania E=mc2 - reszta masy jest zamieniana w energię oddziaływań pomiędzy kwarkami a gluonami. Dotąd była to jedynie hipoteza. Teraz, po raz pierwszy, została udowodniona - oświadczyło francuskie Narodowe Centrum Badań Naukowych.
  11. Santa Coloma de Gramenet, hiszpańskie miasteczko spod Barcelony, wdrożyło program pozyskiwania energii z alternatywnych źródeł. Ratusz postawił na energię słoneczną, pojawił się jednak problem z rozlokowaniem paneli. Ostatecznie baterie umieszczono w jedynym wystarczająco płaskim i nasłonecznionym miejscu, a mianowicie na dachach krypt z miejscowego cmentarza. Program ruszył w listopadzie. Z 462 paneli uzyskuje się energię wystarczającą do zasilania przez rok aż 60 domów. W przyszłości system zostanie jeszcze rozbudowany. Najlepszym hołdem, jaki możemy, bez względu na wyznawaną religię, złożyć naszym przodkom, jest generowanie dla nowych pokoleń czystej energii – uważa Esteve Serret, dyrektor Conste-Live Energy. Mieszkańcy początkowo podchodzili do przedsięwzięcia dość nieufnie, potem przekonali się do niego.
  12. Z ubiegłorocznego raportu amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska (EPA) dowiadujemy się, że w samych tylko Stanach Zjednoczonych centra bazodanowe zużywają 61 miliardów kilowatogodzin energii. To ilość wystarczająca do zasilenia przez rok 5,8 milionów (czyli ponad 5%) amerykańskich gospodarstw domowych. Energia elektryczna zużywana przez centra bazodanowe kosztuje ich właścicieli 4,5 miliarda dolarów rocznie. Eksperci z EPA przewidują, że do roku 2011 ilość energii potrzebnej centrom bazodanowym wzrośnie do ponad 100 miliardów kilowatogodzin, co będzie kosztowało ich właścicieli około 7,4 miliarda USD. Nic więc dziwnego, że nawet taki gigant jak IBM szuka możliwości zaoszczędzenia pieniędzy. Inżynierowie z IBM-owskiego Zurich Research Laboratory uważają, że koszty zużycia energii przez centra bazodanowe można obniżyć o 50%. Chcą tego dokonać dzięki chłodzeniu komputerów wodą i używaniu jej do ogrzewania pobliskich domów. Podczas konferencji SCO08 zaprezentowali prototypowy system, który ma trafić na rynek w ciągu pięciu najbliższych lat. Bruno Michel, jeden z menedżerów wspomnianego laboratorium, poinformował o stworzeniu centrum bazodanowego, które odzyskuje 85% ciepła emitowanego przez komputery, a jednocześnie zużywa o połowę mniej energii niż analogiczne centra. Komputery w prototypowym centrum chłodzone są wodą płynącą w mikrokanalikach znajdujących się wewnątrz maszyn. Ogrzana w ten sposób woda jest pompowana do sieci ciepłowniczej i ogrzewa pobliskie domy. Michel informuje, że centrum bazodanowe potrzebujące do pracy 10 megawatów energii jest w stanie ogrzać nawet 700 domów. Największym wyzwaniem, jak przyznał naukowiec, było ustalenie optymalnej temperatury wody. Musiała ona być wystarczająco niska, by ochłodzić komputery, a jednocześnie na tyle ciepła, by ogrzać domy. Najlepszym wyjściem okazało się chłodzenia komputerów... ciepłą wodą. Do wnętrza maszyn trafia woda o temperaturze 35 stopni Celsjusza. Na wyjściu jej temperatura wynosi już 60 stopni. Profesor Randy Katz z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley zauważa, że podczas chłodzenia centrum bazodanowego powietrzem mamy do czynienia z przechładzaniem pomieszczeń. Chcemy bowiem, by najgorętsze części komputera były dobrze chłodzone, chłodzimy więc wszystko. System chłodzenia wodnego doprowadza wodę bezpośrednio do miejsc, które trzeba schłodzić, nie marnujemy więc energii na niepotrzebne chłodzenie innych części i całego pomieszczenia. Oczywiście centra bazodanowe były już wcześniej chłodzone wodą. Jednak była ona w nich ogrzewana jedynie do temperatury 45 stopni Celsjusza, czyli zbyt niskiej, by ogrzać domy. Co prawda komputery, z których ciepło było odbierane przez chłodniejszą wodę pracowały od 5 do 7 procent bardziej wydajnie, jednak całe ciepło było marnotrawione, więc bilans ekonomiczny nie był korzystny. Bruno Michel przyznaje, że koszty budowy centrum bazodanowego chłodzonego wodą są o 10% wyższe, niż chłodzonego powietrzem. Jeśli natomiast spróbujemy przystosować już istniejące centra do chłodzenia wodą, koszty będą wyższe o 30%. Jednak korzyści związane z odzyskiwaniem i sprzedażą energii gwarantują, że wyższa początkowa cena zwróci się w ciągu 1-3 lat. Profesor Katz zauważa, co prawda, że chłodzenie powietrzem jest coraz bardziej udoskonalane, jednak przyznaje, że istnieje potrzeba opracowania alternatywnego sposobu odbierania ciepła z centrów bazodanowych. Wraz z postępem miniaturyzacji we wnętrzach komputerów umieszczanych jest coraz więcej podzespołów, konieczne jest więc coraz bardziej efektywne chłodzenie.
  13. Uczeni z University of Wisconsin-Madison twierdzą, że możemy "zobaczyć” kształty dodatkowych wymiarów, przewidzianych w teorii strun, badając ich wpływ na energię kosmiczną. W najnowszym numerze pisma Physical Review Letters zamieścili artykuł, który dowodzi, iż możliwe jest wykorzystanie danych uzyskanych z eksperymentów do badania natury dodatkowych wymiarów. Teoria strun (powstała w 1970 roku i zwana obecnie teorią strun bozonowych) mówi, że wszystko we wszechświecie, od najmniejszych cząstek po największe galaktyki, jest zbudowane z niewielkich wibrujących strun energii. Jest to bardzo popularna teoria, ale dotychczas nie mamy żadnych dowodów na jej poparcie. Jej matematyczny model sugeruje, że oprócz znanych nam czterech wymiarów (trzech fizycznych + czas), istnieje jeszcze sześć innych. Te dodatkowe, niewidoczne wymiary, są zakrzywione do rozmiarów subatomowych i "otaczają” każdy najmniejszy punkt wszechświata. Z teorią strun (obecnie jej następczynią jest stworzona w 1984 roku teoria superstrun) naukowcy wiążą olbrzymie nadzieje. Chcieliby z niej wyprowadzić ogólną teorię względności i mechanikę kwantową, tworząc w ten sposób kwantową teorię grawitacji. Prace akademików z Wisconsin być może pozwolą na rozpoczęcie doświadczalnych badań, które pogłębią naszą wiedzę na temat strun i budowy wszechświata. Z matematycznego modelu wynika, że te dodatkowe, niewidoczne dla nas wymiary, mogą przyjąć jeden z dziesiątków tysięcy możliwych kształtów, a każdy z nich będzie własnym kosmosem z własnymi prawami fizycznymi. Te kształty są tak małe, że nie jesteśmy w stanie ich obserwować. Uczeni postanowili więc zaobserwować wpływ, jaki wywierają one na otoczenie. Doszli do wniosku, że sześć niewidocznych wymiarów największy wpływ wywierało przed Wielkim Wybuchem, gdy sam wszechświat był jedynie punktem skondensowanej materii i energii. Pomyśleliśmy, że trzeba się cofnąć w czasie i sprawdzić, co się wówczas działo – powiedział kierujący badaniami fizyk Gary Shiu. Do podróży w czasie wykorzystali mapę energii kosmicznej, uwolnionej podczas Wielkiego Wybuchu. Rozkład energii we wszechświecie znamy m.in. dzięki satelitom NASA. Mapa ta nie zmieniła się w ciągu ostatnich 13 miliardów lat, więc pokazuje nam kosmos w momencie jego tworzenia się. Shiu twierdzi, że tak jak na podstawie cienia rzucanego przez przedmioty można wnioskować o ich kształcie, tak rozkład energii wskazuje na kształt sześciu wspomnianych wymiarów. By odkryć niewidoczne kształty uczeni skorzystali z prostych zasad geometrii. Na ich podstawie, biorąc pod uwagę naszą obecną wiedzę, stworzyli mapę rozkładu energii. Gdy porównano ją z rzeczywistą mapą, zauważono małe, ale istotne różnice. Te właśnie różnice biorą się właśnie z oddziaływania sześciu nieznanych wymiarów, uważa Shiu. Co prawda, dodaje, nie posiadamy obecnie wystarczająco dużej ilości danych, by określić te kształty precyzyjnie, ale już teraz tworzone są projekty, które w najbliższej przyszłości dostarczą nam dodatkowych informacji, które pozwolą stopniowo zmniejszać liczbę możliwych kształtów tworzonych przez sześć wymiarów. Jeśli określimy ich kształt, będziemy wiedzieli, czy teoria strun jest prawdziwa – mówi Henry Tye, fizyk z Cornell University, który nie był zaangażowany w badania.
  14. Ilość energii zużywanej przez procesor to jeden z ważniejszych wskaźników, którymi kierują się klienci - szczególnie duże firmy - podczas podejmowania decyzji o zakupie sprzętu komputerowego. Nic zatem dziwnego, że Intel postanowił wyliczyć, jakie oszczędności przyniosły klientom firmy procesory z rodziny Core. Koncern szacuje, że już sprzedane układy zużyły o 20 terawatów mniej energii niż kości poprzedniej generacji. Średnia cena energii elektrycznej w USA wynosi 10 centów za kilowatogodzinę. Wynika z tego, że oszczędności sięgnęły 2 miliardów dolarów.
  15. Georgianne Peek i Steve Bauer, naukowcy zatrudnieni w Sandia National Laboratories, uważają, że by obniżyć wysokie ceny energii należy sięgnąć pod ziemię. Ale nie po ropę czy gaz, ale po... skompresowane powietrze. Zaproponowali oni stworzenie systemu przechowywania energii w formie sprężonego powietrza (CAES - Compressed Air Energy Storage). Ich pomysł wygląda na banalnie prosty. W okresach zmniejszonego poboru (np. wieczorami, w czasie weekendów) wytworzoną energię można przechowywać tłocząc powietrze w znajdujące się pod ziemią formacje geologiczne. W momencie gdy pobór energii wzrasta, powietrze to można by wykorzystać do napędzania turbin generatorów. Uczeni mówią, że wówczas co prawda nadal trzeba będzie spalać paliwa kopalne, by napędzać generatory, ale wspomożenie się sprężonym powietrzem pozwala na zmniejszenie zużycia paliw aż o 50%. Koncepcja przechowywania energii w formie sprężonego powietrza jest znana od 30 lat. Jednak nie rozpowszechniła się na szerszą skalę. CAES ma w tym pomóc. Sandia National Laboratories otrzymało od Departamentu Energii pieniądze na stworzenie w stanie Iowa elektrowni Iowa Stored Energy Park (ISEP). Jest ona współfinansowana przez miasta w stanach Iowa, Minnesota i obu Dakotach. Będzie to elektrownia typu CAES, zdolna do przechowania energii wystarczającej jej do 50-godzinnej pracy. ISEP skorzysta z faktu, że w stanie Iowa istnieją bardzo dobre warunki do tworzenia elektrowni wiatrowych. ISEP będzie odbierało nadmiar energii z już istniejących elektrowni i tłoczyło pod ziemię sprężone powietrze. Specjaliści oszacowali, że dzięki temu miejscowości korzystające z ISEP wydadzą każdego roku około 5 milionów dolarów mniej na zakupy energii. Nowa elektrownia ma rozpocząć pracę najpóźniej w 2012 roku. Systemem CAES jest zainteresowanych coraz więcej ośrodków. Peek podaje przykład stanu Nowy Meksyk, gdzie bardzo często wieje w nocy. Wytworzona wówczas energia jest w dużej mierze marnowana, gdyż nie ma jej kto odebrać.
  16. W dobie kończących się zasobów ropy naftowej każdy pomysł na poszukiwanie alternatywnych źródeł energii jest na wagę złota. Jednym z możliwych rozwiązań tego problemu jest pozyskiwanie energii z celulozy, wytwarzanej w przyrodzie w astronomicznych wręcz ilościach. Do tej pory największy problem z jej wykorzystaniem polegał jednak na tym, że nie znano dostatecznie dokładnie organizmów, które byłyby w stanie rozkładać ten cukier. Badania wykonane przez naukowców z Laboratorium w Los Alamos oraz Połączonego Instytutu Badania Genomu przy amerykańskim Departamencie Energii rzucają nowe światło na jednego z potencjalnych wytwórców energii. Badania dotyczyły wyjątkowo "żarłocznego" grzyba z gatunku Tricoderma reesei. W naturze jednym z najważniejszych źródeł energii jest dla tego organizmu zawarta we włóknach roślinnych celuloza, która ulega strawieniu dzięki wydzielanemu do otoczenia enzymowi - celulazie. Badacze spekulują, że oprócz roślin możliwe byłoby wykorzystanie jako "paliwa" także niektórych rodzajów odpadów komunalnych, co pozwoliłoby na wydajne wytwarzanie energii przy jednoczesnym zmniejszeniu objętości składowanych śmieci. Skłoniło to naukowców do dokładniejszego zbadania fizjologii wspomnianego grzyba. Okoliczności odkrycia T. reesei mają niewiele wspólnego z optymizmem, który dziś towarzyszy jego potencjalnemu zastosowaniu w gospodarce człowieka. Początkowo był uznawany za plagę, gdyż w czasie II wojny światowej powodował znacznie przyśpieszony rozkład tkanin, z których uszyte były m.in. mundury i namioty wojskowych. Dopiero po latach postanowiono zbadać możliwość jego wykorzystania do kontrolowanego rozkładu celulozy, by w ten sposób uzyskać energię. Badacze postanowili określić czynniki, które zadecydowały o zdolności grzyba do wyjątkowo intensywnego rozkładu celulozy. Analizy genetyczne wykazały, ku zaskoczeniu samych naukowców, że T. reesei dysponuje znacznie mniejszą liczbą genów odpowiedzialnych za odżywianie się włóknami roślinnymi niż jego odżywiający się podobnie krewniacy. Z drugiej jednak strony zauważono, że organizm ten posiada wyjątkowo wydajny mechanizm sekrecji, czyli wydzielania enzymu do środowiska. Jest to bardzo ważne, gdyż z uwagi na ogromny rozmiar cząsteczek celulozy niemożliwe jest jej trawienie wewnątrz komórek - konieczne jest rozłożenie celulozy pozakomórkowo, a następnie pobranie powstających produktów rozpadu. Na dodatek geny odpowiedzialne za syntezę celulazy są najprawdopodobniej ułożone w tzw. kasetach, czyli sterowanych wspólnie grupach. Zapewnia to synchronizację związanych z określonym zadaniem procesów, dzięki czemu wydajność (oraz w konsekwencji przydatność w przemyśle) takiego systemu wzrasta. Według wizji badaczy, proces wytwarzania energii z celulozy zachodziłby dwustopniowo. Na pierwszym etapie do roztworu zawierającego celulozę (a więc np. do odpadów rolniczych, komunalnych itp.) byłaby dodawana wyizolowana i oczyszczona z T. reesei celulaza. W efekcie po pewnym czasie doszłoby do rozkładu celulozy na znacznie bardziej przyswajalną glukozę. W tym momencie do komory dodawane byłyby znane doskonale drożdże piekarskie Saccharomyces cerevisiae. Dzięki ich aktywności możliwe byłoby wytworzenie etanolu z uwolnionej uprzednio glukozy. Alkohol byłby następnie oczyszczany przez prostą destylację, stając się bardzo wydajnym biopaliwem. Odkrycie Amerykanów może stać się ważnym krokiem naprzód w realizacji idei wykorzystania glukozy do celów energetycznych. Pomysł użycia tego cukru nie jest nowy, lecz przez długi czas brakowało odpowiednio wydajnych metod pozyskiwania z niej użytecznej dla ludzi energii. Teraz, gdy poznano szczegóły fizjologii T. reesei, wzrasta szansa na ujarzmienie energii ukrytej w wiązaniach chemicznych wewnątrz cząsteczek celulozy. Zdobyta wiedza będzie też z pewnością pomocna przy próbach wyhodowania jeszcze wydajniejszych szczepów tego wyjątkowego grzyba. Szczegółowe wyniki badań zostały opublikowane w najnowszym numerze czasopisma Nature Biotechnology.
  17. Fińska firma WaveRoller opracowała nowy sposób na produkcję energii elektrycznej z fal morskich, bez konieczności umieszczania na powierzchni wody żadnych urządzeń. Pomysł Finów polega na umocowaniu na dnie płyt wykonanych z włókna szklanego i stali. Woda przesuwa płyty w przód i w tył. One napędzają tłoki, a te z kolei wytwarzają ciśnienie poruszające turbinę elektryczną. Znajdujące się pod wodą płyty nie psują wyglądu okolicy oraz nie przeszkadzają w żegludze. Płyty mają wysokość 4 metrów i optymalnie powinny być zanurzone na głębokości 10-12 metrów. WaveRoller zainstalowało już dwa prototypowe urządzenia swojego pomysłu, a latem rozpoczną się testy, mające sprawdzić opłacalność technologii. Jeśli wypadną one pomyślnie, to w ciągu 5-7 lat mogą powstać liczne przybrzeżne elektrownie produkujące megawaty mocy. Najnowszy z zainstalowanych prototypów ma wielkość 4x4 metry i będzie produkował od 10 do 13 kilowatów mocy. Podobne urządzenia stosowane na skalę komercyjną będą prawdopodobnie składały się z trzech połączonych płyt i wyprodukują około 45 kilowatów. Do produkcji megawata będą więc potrzebne 22 trzypłytowe zestawy. Największym wyzwaniem będzie konserwacja i naprawa urządzeń.
  18. Naukowcy z Virgina Polytechnic Institute i Virginia State University opublikowali statystyki pokazujące, jak wiele wody trzeba zużyć, by wyprodukować i dostarczyć różne rodzaje energii. Wynika z nich, że jeśli przez cały rok, po 12 godzin każdego dnia, będziemy palili 60-watową żarówkę, to zużyjemy w ciągu roku niemal 23 000 litrów wody. Najbardziej oszczędnymi paliwami, pod względem zużycia wody potrzebnej do ich produkcji, są gaz ziemny i syntetyczne paliwa powstające na drodze gazyfikacji węgla. Natomiast najwięcej wody zużywane jest do wytworzenia etanolu i biodiesla. Naukowcy porównali też stosunek wygenerowanej mocy do zużytej wody. Okazuje się, że najkorzystniejszymi źródłami energii są w tym przypadku źródła geotermalne oraz elektrownie wodne. Najbardziej rozrzutną technologią jest natomiast energetyka atomowa. Do zapewnienia energii całym Stanom Zjednoczonym potrzeba rocznie około 2,5 biliona litrów wody (2,5 kilometra sześciennego). Profesor Tamim Younos z Virginia Tech mówi: Istnieje wiele zmiennych, takich jak warunki geograficzne i klimatyczne, rodzaj i wydajność technologii czy też dokłaność pomiarów. Jednak dzięki wykorzystaniu standardowych jednostek (BTU) mogliśmy wyliczyć ilość wody zużywaną podczas produkcji różnych rodzajów energii. Należy zwrócić uwagę na to, że coraz częściej krytyce poddawane są biopaliwa. Z jednej strony charakteryzują się one, w porównaniu z paliwami kopalnymi, mniejszą emisją gazów cieplarnianych, jednak do ich produkcji potrzeba więcej wody, a przeznaczanie pól pod uprawę roślin na biopaliwa przyczynia się do wzrostu cen żywności.
  19. Zgodnie z wynikami najnowszych badań, starsi ludzie zużywają podczas chodzenia o jedną trzecią więcej energii niż dwudziestolatkowie. Naukowcy odkryli, że ścięgna osób po 70. roku życia zachowują się jak stary bandaż elastyczny, to znaczy naciągają się, ale bardzo wolno wracają do pierwotnego kształtu i rozmiarów. Wskutek tego mięśnie są nadmiernie eksploatowane.
  20. Escherichia coli, zwana po polsku pałeczką okrężnicy, jest najobficiej występującą w organizmie człowieka bakterią. Prawdopodobnie jest też najlepiej poznaną. Wykorzystywaliśmy ją już na wiele sposobów: od produkcji preparatów na potrzeby przemysłu spożywczego po wytwarzanie insuliny niosącej pomoc cukrzykom. Okazuje się jednak, że ludzka pomysłowość nie zna granic: naukowcy z Texas Agricultural and Mechanical University (TAMU) opracowali metodę wytwarzania energii z udziałem tej bakterii. Dzięki metodom inżynierii genetycznej udało się "udoskonalić" pałeczki E. coli tak, aby wytwarzały aż 140 razy więcej wodoru niż szczepy naturalne. Choć kierujący badaniami profesor Thomas Wood twierdzi, iż potrzebne są wciąż dalsze badania, już wstępne wyniki eksperymentu wydają się być bardzo obiecujące. "Bakteryjny" wodór jest czystym, wydajnym i w pełni odnawialnym źródłem energii, którą obecnie bezpowrotnie tracimy - chodzi np. o fermentujące na wysypiskach śmieci. Najpopularniejsza obecnie metoda produkcji wodoru to wytwarzanie go dzięki rozkładowi wody. Jest to jednak metoda droga i wciąż mało efektywna, przez co nie osiągnęła szczególnej popularności. Prace profesora Wooda nad E. coli mają szansę zmienić ten niekorzystny stan rzeczy. Co dokładnie zrobiono z genomem pałeczki okrężnicy? Usunięto z niego zaledwie sześć genów. Dzięki temu zwiększono aktywność naturalnego procesu fermentacji: bakterie pobierają cukier, a następnie wytwarzają z niego wodór oraz dwutlenek węgla. Co ważne, proces nie wymaga jakichkolwiek nakładów finansowych poza regularnym dostarczaniem odpadów organicznych. Pozwala to na wytwarzanie niezwykle taniej energii. Dodatkowo technologia ta w dużej mierze rozwiązuje problem składowania odpadów - w ogromnej części bowiem zamieniają się one w gaz. Największą wadą stosowania wodoru jako źródła energii jest bezpieczeństwo. Jak wiadomo, jest to gaz niezwykle wybuchowy, toteż wybudowanie bezpiecznej "elektrowni bakteryjnej" byłoby niezwykle drogie. Znaleziono jednak rozwiązanie i tego problemu: zamiast dostarczać odbiorcom gotowy produkt, prof. Wood proponuje dystrybucję samych bakterii i fermentatorów. Urządzenie wytwarzające ilość energii wystarczającą dla średniej wielkości domu ma objętość zaledwie jednego metra sześciennego. Do rozwiązania pozostaje tylko jeden problem: dzienne zużycie materii organicznej w typowym domu musiałoby wynosić około 80 kg. To wciąż stanowczo zbyt wiele. Chcielibyśmy wytworzyć bakterie, które będą potrzebowały nie osiemdziesięciu, a raczej ośmiu kilogramów paliwa - zapowiada profesor Wood. Z niecierpliwością czekamy na realizację tego zadania.
  21. Jedną z zalet urządzeń mobilnych jest możliwość pracy w miejscach oddalonych od cywilizacji. Odbiorniki GPS, palmtopy czy telefony satelitarne mogą działać niemal w dowolnym miejscu na Ziemi, a spory zasięg mają nawet zwykłe komórki. Kłopoty może jednak sprawiać źródło zasilania gadżetów: na odludziu dość trudno naładować ich akumulatory. Rozwiązaniem problemu mogą okazać się produkujące prąd nakolanniki skonstruowane na University of Michigan. Urządzenia te ważą niemal dwa kilogramy i działają w sposób podobny, co hamulce w ekologicznych samochodach: przekształcają energię kinetyczną, która zwykle jest marnowana, na elektryczną. W wypadku wspomnianych nakolanników, zbierana energia powstaje podczas zatrzymywania golenia, pod koniec stawiania kroku. Podczas testów okazało się, że uzyskiwana energia jest wyższa niż dodatkowe obciążenie naszego organizmu. To wielokrotnie lepszy wynik, niż w wypadku popularnych prądnic na korbkę, które do wyprodukowania jednego wata wymagają od nas wysiłku na poziomie 6,4 W. Obecnie naukowcy pracują nad "odchudzeniem" generatora. Ich zdaniem może on posłużyć nie tylko do zasilania telefonów czy odbiorników GPS, ale też nowoczesnych protez oraz implantów, w przypadku których wymiana baterii wiąże się z zabiegiem chirurgicznym. Innym przewidywanym zastosowaniem jest dostarczanie energii urządzeniom używanym przez żołnierzy.
  22. Biofizycy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley wykazali, że rośliny wykorzystują obliczenia kwantowe – wnioskowanie na podstawie gęstości prawdopodobieństwa – podczas przeprowadzania fotosyntezy. W ciągu sekundy rośliny na Ziemi absorbują około 1017 dżuli energii. Przemiana energii słonecznej w węglowodany zajmuje im bilionowe części sekundy, dzięki czemu jedynie niewielka jej część jest dla roślin stracona. Biofizyk Gregory Engel i jego zespół schłodzili bakterię Chlorobium tepidum, jeden z najstarszych na Ziemi organizmów wykorzystujących fotosyntezę, do temperatury -196 stopni Celsjusza, a następnie traktowali ją bardzo krótkimi impulsami światła laserowego. Manipulując impulsami byli w stanie prześledzić przepływ energii przez system odpowiedzialny za fotosyntezę u bakterii. Zawsze sądziliśmy, że energia przepływa dość prostą drogą. Okazało się jednak, że tam, gdzie mogła płynąć w lewo lub w prawo, nie wybierała jednego z kierunków, ale oba na raz. Przemieszczała się wieloma różnymi drogami jednocześnie – mówi Engel. Innymi słowy rośliny wykorzystują podstawy mechaniki kwantowej do przemieszczania energii pomiędzy chromoforami aż do miejsca, w którym zachodzi fotosynteza. Engel informuje, że zaobserwowano, iż przepływ energii przypominał przepływ fali. Taki sposób przemieszczania energii okazuje się najbardziej efektywnym. Badania amerykańskich uczonych przydadzą się naukowcom, którzy pracują nad sztuczną fotosyntezą. Może ona znaleźć zastosowanie np. w bateriach słonecznych przyszłości. Jednak, jak przyznaje Engel, skopiowanie wykorzystywanego przez rośliny modelu transportu energii będzie bardzo trudne. Naukowcy wciąż nie wiedzą, w jaki sposób rośliny potrafią przesyłać energię słoneczną pomiędzy chromoforami i jednocześnie nie dopuszczają do jej zamiany w energię cieplną.
  23. Amerykański Departament Energii od roku testuje ciekawy system o nazwie GridWise. W ramach eksperymentu 112 domów w stanie Waszyngton wyposażono w urządzenia, które co 5 minut odbierają informacje o aktualnych cenach energii. Wraz z nimi mieszkańcy otrzymali urządzenia, które samodzielnie mogą zaprogramować. Decydują jaką temperaturę chcą utrzymywać w domu i o ile stopni może ona ulec obniżeniu w okresach, gdy energia jest najdroższa. GridWise składa się zatem z programowalnego przez użytkownika termostatu i urządzenia odbierającego informacje o cenach. Badania wykazały, że w domach, w których został zamontowany, rachunki za ogrzewanie spadły o 10%, a szczytowe zapotrzebowanie na energię zmniejszyło się o 15%.
  24. Amerykańska firma Nanosolar obiecuje zrewolucjonizowanie przemysłu energetycznego. Jej produktem są co prawda dobrze już znane panele półprzewodnikowych fotoogniw, jednak rewolucja jest związana z ceną. Dzięki nowej technologii wytwarzania, energia powstająca w panelach może być tańsza niż ta uzyskiwana z paliw kopalnych. Wspomniane panele są pierwszymi produkowanymi na skalę przemysłową za pomocą technik drukarskich. Podstawowym materiałem wykorzystywanym podczas ich wytwarzania jest CIGS – (ang. Copper Indium Gallium Selenide), czyli połączenie miedzi, indu, galu oraz selenu. Przedstawiciele firmy podkreślają, że ich ogniwa cienkowarstwowe potrafią dostarczyć prąd o pięciokrotnie większym natężeniu niż konkurencyjne modele o podobnej konstrukcji. Producent paneli utrzymuje również, że jako pierwszy będzie w stanie je sprzedawać z zyskiem w cenie poniżej dolara za każdy wat uzyskanej mocy. Co ciekawe, pierwsza partia opisywanych paneli trafią do instalacji budowanej dość blisko nas, bo we wschodnich Niemczech. Tam też dostarczą pierwszy megawat mocy. Jak informuje kierujący Nanosolarem Martin Roscheisen, złożono już zamówienia na całą przyszłoroczną produkcję paneli. Z takiego obrotu spraw z pewnością zadowoleni są inwestorzy firmy, do których należą m.in. założyciele słynnego Google'a.
  25. Nietoperze żywiące się nektarem spalają cukier szybciej niż czołowi siłacze świata. Oznacza to, że są najlepszymi w tej konkurencji ssakami na Ziemi. Metabolizm cukru rozpoczyna się u nich już podczas wizyty u kwitnącej rośliny. Utrzymanie się w powietrzu jest najbardziej kosztowną energetycznie czynnością – wyjaśnia Christian Voight z Leibniz Institute for Zoo and Wildlife Research. To prawdziwy dylemat: muszą lecieć zbierać nektar, a największą ilość czerpanej z niego energii zużywają na przelot. Voight i jego współpracownik John Speakman z Uniwersytetu w Aberdeen karmili 12 trzymanych w niewoli nietoperzy cukrem z węglem-13 i mierzyli, jak dużo go następnie wydychały. Węgiel-13 jest nieradioaktywnym izotopem, który pozwala na śledzenie metabolizmu cukru. Odkryliśmy, że odżywiające się nektarem nietoperze wykorzystują pochodzący z niego cukier w ciągu minut po zakończeniu picia. Po mniej niż 30 minutach cały ich metabolizm opiera się na tym właśnie źródle. Malutkie nietoperze z Ameryki Południowej i Centralnej polegają na niewielkich ilościach nektaru, który zawiera dwucukry i cukry proste, takie jak sacharoza czy glukoza. Są one szybko rozkładane, dając ssakom nagły przypływ energii. Dzięki temu mogą one zawisać w powietrzu jak kolibry, a to wymagający energetycznie rodzaj lotu. Nietoperze mogą również w nocy metabolizować tłuszcz czy glikogen, ale oznacza to, że w dzień skończą im się zapasy energetyczne. To z tego powodu gatunki żywiące się nektarem są aktywne przez całą noc, odwiedzając setki kwiatów na obszarze wielu kilometrów. U wielu zwierząt duże ilości zjadanego pożywienia są przetwarzane na zapasy, jednak nie u naszych rekordzistów. Zapotrzebowanie energetyczne nietoperzy nektarożernych jest naprawdę duże; należy do największych wśród ssaków. Ich dieta jest uboga w tłuszcze i białka, ale obfituje w cukry. Metabolizowanie ich bezpośrednio po zakończeniu jedzenia pozwala na zaoszczędzenie kosztów: nie trzeba inwestować energii w przekształcanie i przechowywanie zapasów.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...