Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'egzoplaneta' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 13 wyników

  1. Martin Peterson z Uniwersytetu w Montrealu odkrył egzoplanetę wielkości Ziemi, która prawdopodobnie pokryta jest wulkanami. LP 791-18 d znajduje się w odległości 90 lat świetlnych od Ziemi, a badania za pomocą Teleskopu Spitzera, TESS oraz teleskopów naziemnych sugerują, że do erupcji wulkanicznych dochodzi nań równie często jak na Io – księżycu Jowisza – najbardziej aktywnym pod tym względem obiekcie w Układzie Słonecznym. LP 971-18 d obraca się synchronicznie ze swoją gwiazdą, a to oznacza, że jedna jej połowa wciąż jest zwrócona w stronę gwiazdy. Strona dzienna jest prawdopodobnie zbyt gorąca, by na jej powierzchni mogła istnieć woda w stanie ciekłym. Jednak intensywna działalność wulkaniczna do której, jak podejrzewamy, dochodzi na całej planecie, może podtrzymywać istnienie atmosfery, a to z kolei może pozwalać na kondensację wody po stronie nocnej, mówi profesor Björn Benneke, który zaplanował i nadzorował badania. Planeta LP 791-18 d krąży wokół niewielkiego czerwonego karła znajdującego się w Gwiazdozbiorze Pucharu. Dotychczas znaliśmy tam dwie planety, LP 791-18 b oraz c. Położona bliżej gwiazdy planeta b jest o około 20% większa od Ziemi, z kolei c jest 2,5-krotnie większa i 7-krotnie bardziej masywna od naszej planety. Nowo odkryta d jest tylko nieco większa i bardziej masywna od Ziemi. Podczas każdego okrążenia gwiazdy planety d i c mijają się w niewielkiej odległości. Bardziej masywna c przyciąga do siebie d, przez co jej orbita jest nieco eliptyczna. I za każdym razem, gdy mija c, oddziaływanie grawitacyjne bardziej masywnej planety powoduje deformacje planety d. Deformacje te prowadzą do pojawienia się wewnętrznego tarcia i uwalniania olbrzymich ilości energii, która znajduje ujście w aktywności wulkanicznej na jej powierzchni. Planeta d znajduje się w ekosferze swojej gwiazdy, zatem w takiej odległości od niej, w której może istnieć woda w stanie ciekłym. Jeśli rzeczywiście jest ona geologicznie aktywna, to może posiadać atmosferę, a temperatury na stronie nocnej powinny być na tyle niskie, że dochodzi tam do kondensacji pary wodnej. Odkrywcy LP 917-18 d uważają, że jest ona bardzo dobrym celem badawczym dla Teleskopu Webba. Tym bardziej, że planeta c będzie za jego pomocą badana. Bardzo ważne pytanie na polu astrobiologii brzmi, czy aktywność tektoniczna lub wulkaniczna jest niezbędna do pojawienia się życia. Procesy takie mogą nie tylko zapewniać atmosferę, ale również dostarczać na powierzchnię planet materiał, który w innym wypadku by zatonął i zostałby uwięziony w skorupie. Takim materiałem jest np. węgiel, który uważany jest za ważny dla pojawienia się życia, mówi Jessie Christiansen z Exoplanet Science Institute. « powrót do artykułu
  2. Zespół Thiago Ferreiry z Uniwersytetu w São Paulo poinformował o odkryciu dwóch egzoplanet okrążających gwiazdę podobną do Słońca. Zwykle egzoplanety wykrywa się metodą tranzytu, badając zmiany jasności gwiazdy macierzystej, na tle której przechodzą. Tym razem odkrycia dokonano rejestrując zmiany prędkości radialnej gwiazdy spowodowane oddziaływaniem grawitacyjnym planet. Tą metodą odnaleziono dotychczas około 13% z ponad 5000 znanych nam egzoplanet. Naukowcy obserwowali gwiazdę HIP 104045. To gwiazda typu G5V, należy do ciągu głównego, a jej rozmiary i masa są zaledwie kilka procent większe od rozmiarów i masy Słońca. Temperatura powierzchni gwiazdy wynosi 5825 kelwinów, a jej wiek to 4,5 miliarda lat. Jest więc bardzo podobna do Słońca, gwiazdy typu G2V o temperaturze 5778 kelwinów i wieku ok. 4,6 miliarda lat. Planeta HIP 104045 c to super-Neptun położony blisko gwiazdy. Jej masa jest około 2-krotnie większa od masy Neptuna, znajduje się w odległości 0,92 jednostki astronomicznej od gwiazdy, którą obiega w ciągu 316 dni. Z kolei HIP 104045 b ma masę co najmniej połowy Jowisza, położona jest w odległości 3,46 j.a. od gwiazdy i obiega ją ciągu 2315 dni. Okazuje się, że gwiazda HIP 104045 jest podobna do Słońca również pod względem składu chemicznego, chociaż istnieją pewne różnice mogące wskazywać, że HIP 104045 mogła wchłonąć nieco materiału z planety skalistej. « powrót do artykułu
  3. Zaledwie 30 lat tamu znaliśmy tylko kilka planet, tych z Układu Słonecznego. Dnia 9 stycznia 1992 roku Aleksander Wolszczan i Dail Frail poinformowali o odkryciu dwóch planet krążących wokół pulsara PSR 1257+12. Odkrycie potwierdzono i planety te uznawane są za pierwsze odkryte planety poza Układem Słonecznym. Teraz NASA poinformowała o potwierdzeniu odkrycia 5000. planety pozasłonecznej. Wczoraj, 21 marca, do NASA Exoplanet Archive dodano 65 kolejnych egzoplanet, przekraczając tym samym liczbę 5000 znanych nam planet. Są wśród nich i niewielkie skaliste obiekty podobne do ziemi, jak i gazowe olbrzymy wielokrotnie większe od Jowisza. W spisie znajdziemy superZiemie, prawdopodobnie skaliste planety sporo większe od Ziemi, jak i mini-Neptuny. Są i planety krążące wokół dwóch gwiazd i takie, które znajdują się na orbitach martwych gwiazd. Jessie Christiansen, australijska astrofizyk pracująca w NASA Exoplanet Science Institute mówi, że te 5000 planet to nie tylko liczba. Każda z nich to nowy świat, całkiem nowa planeta. Każda z nich jest ekscytująca, gdyż nic o nich nie wiemy. Wiemy natomiast, że tylko w naszej galaktyce znajdują się setki miliardów planet. Na tę olbrzymią liczbę wskazywało już pierwsze odkrycie egzoplanet. Jeśli można znaleźć planety wokół gwiazd neutronowych, to są one wszędzie, mówi Wolszczan. Uczony dodaje, że ludzkość właśnie otwiera nowy rozdział w badaniu planet pozasłonecznych. Już niedługo będziemy mogli znacznie więcej, niż tylko dodawać nowe planety do katalogu. Wkrótce badania naukowe podejmie Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba (JWST), który pozwoli na poszukiwanie w atmosferach planet sygnatur mogących świadczyć o istnieniu na nich życia. W 2027 roku w przestrzeń kosmiczną ma trafić Nancy Grace Roman Space Telescope, który będzie poszukiwał egzoplanet za pomocą kilu różnych metod. Na rok 2029 Europejska Agencja Kosmiczna zapowiada misję ARIEL, w ramach której obserwowane będą atmosfery egzoplanet, a obecne na jej pokładzie urządzenie CASE pozwoli na badania chmur. Myślę, że znajdziemy na egzoplanetach jakiś rodzaj życia, prawdopodobnie bardzo prymitywnego, mówi Wolszczan. Pierwszą planetę wokół gwiazdy podobnej do Słońca odkryto w 1995 roku. Był to gorący Jowisz, okrążający gwiazdę w ciągu zaledwie 4 dni. Znalezienie pierwszej planety skalistej, bardziej podobnej do Ziemi, wymagało jednak nowych technologii i metod badawczych. Możliwości takie pojawiły się wraz z wystrzeleniem Teleskopu Kosmicznego Keplera w 2009 roku. To otworzyło całkowicie nowe możliwości obserwacyjne. Nikt nie spodziewał się takiej olbrzymiej różnorodności gwiazd i planet, mówi William Borucki, główny naukowiec misji Keplera.   « powrót do artykułu
  4. Trzy nowo odkryte egzoplanety znajdują się na krawędzi zagłady – informują naukowcy z Instytutu Astronomii University of Hawai'i. Gazowe olbrzymy, zauważone po raz pierwszy przez teleskop kosmiczny TESS, znajdują się na jednych z najbardziej ciasnych znanych nam orbit. Jedna z nich, TOI-2337b, jest tak blisko swojej gwiazdy, że zostanie przez nią zniszczona za mniej niż milion lat. Żadnej innej znanej nam egzoplanety nie czeka tak szybka zagłada. Takie badania są kluczowe dla zrozumienia ewolucji układów planetarnych. Dają nam one nowy wgląd na planety zbliżające się do kresu życia, bezpośrednio przed pochłonięciem ich przez gwiazdę, mówi główny autor badań, Samuel Grunblatt z Amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej. Naukowcy szacują, że masa wspomnianych egzoplanet wynosi od 0,5 do 1,7 masy Jowisza, a ich średnice to od nieco mniejszej od średnicy Jowisza, po 1,6 jego średnicy. Istnieją też znaczne różnice w gęstości planet, a wszystko to wskazuje na różne ich pochodzenie. Uczeni sądzą, że ich odkrycie to dopiero czubek góry lodowej. Dzięki takim systemom jak TESS spodziewamy się znaleźć setki, a nawet tysiące takich systemów planetarnych, co pozwoli nam poznać nowe szczegóły na temat interakcji planet pomiędzy sobą czy ich migracji w kierunku gwiazdy macierzystej, dodaje jeden z autorów badań, Nick Saunders. Wspomniane trzy planety zostały zaobserwowane przez teleskop TESS w roku 2018 i 2019. Grunblatt i jego zespół wykorzystali następnie Obserwatorium Keck na Hawajach, by potwierdzić istnienie egzoplanet i poznać szczegóły na ich temat. Obecnie obowiązujące modele przewidują, że planety powinny zbliżać się do swoich gwiazd, szczególnie w ciągu ostatnich 10% czasu życia gwiazdy. W miarę zbliżania się planety coraz bardziej powinny się nagrzewać, co spowoduje rozszerzanie się ich atmosfer. Z tych samych modeli wynika, że zbliżające się do gwiazdy planety będą jednocześnie zbliżały się do siebie, co zwiększa i ryzyko kolizji i ryzyko zdestabilizowania całego układu planetarnego. Autorzy odkrycia sugerują jednocześnie, że jednej z planet – TOI-4329 – powinien przyjrzeć się Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba (JWST). Może on zauważyć w jej atmosferze ewentualne ślady wody lub dwutlenku węgla. Jeśli by je znalazł, specjaliści mogliby więcej powiedzieć na temat ewolucji tej planety. « powrót do artykułu
  5. Być może po raz pierwszy udało się odkryć planetę poza Drogą Mleczną, poinformowali naukowcy prowadzący obserwacje za pomocą Chandra X-ray Observatory. Jeśli rzeczywiście zauważyli oni planetę poza naszą galaktyką, oznacza to, że już teraz jesteśmy w stanie wykrywać planety znajdujące się znacznie dalej niż dotychczas. Nowa kandydatka na egzoplanetę został zauważony w galaktyce spiralnej Messier 51 (M51). Dotychczas odkryto tysiące egzoplanet. Wszystkie one jednak znajdują się w Drodze Mlecznej i niemal wszystkie w odległości mniejszej niż 3000 lat świetlnych od Ziemi. Tymczasem egzoplaneta w M51 byłaby oddalona od nas o około 28 milionów lat świetlnych. Próbujemy otworzyć całkiem nowy rozdział w poszukiwaniu egzoplanet. Szukamy ich w zakresie promieniowania rentgenowkiego, co umożliwia obserwowanie planet w innych galaktykach, wyjaśnia główna autorka badań, Rosanne Di Stefano z Center for Astrophysics | Harvard & Smithsonian (CfA). Prawdopodobna planeta została zarejestrowana podobnie jak dotychczas odkryte egzoplanety. Obiekt zauważono metodą tranzytu. Gdy na tle gwiazdy przechodzi planeta, możemy zaobserwować spadek jasności gwiazdy, której światło jest częściowo przesłaniane przez jej towarzyszkę. W ten właśnie sposób odkryto tysiące egzoplanet, prowadząc obserwacje w świetle widzialnym. Z kolei Di Stefano i jej zespół szukali takich samych zjawisk w układach podwójnych w zakresie promieniowania rentgenowskiego. Zwykle źródłami takiego promieniowania są albo gwiazda neutronowa, albo czarna dziura, wyciągające materię z towarzyszącej jej gwiazdy. Jako, że takie źródła są małe, planeta przechodząca na ich tle powinna zablokować większość lub całość promieniowania. Zatem tego typu tranzyty powinny być łatwe do zauważenia, gdyż źródło promieniowania może okresowo regularnie znikać. Powinniśmy móc je zaobserwować ze znacznie większej odległości niż tranzyty badane w paśmie światła widzialnego. W ich przypadku bowiem przechodząca planeta blokuje minimalną część światła swojej gwiazdy. Zespół Di Stefano wykorzystał więc metodę obserwacji w paśmie rentgenowskim do znalezienia kandydatki na planetę, znajdującej się w układzie podwójnym M51-ULS-1 w galaktyce M51. Układ ten składa się z czarnej dziury lub gwiazdy neutronowej krążącej wokół gwiazdy o masie ok. 20-krotnie większej od masy Słońca. Naukowcy zauważyli, że źródło promieniowania rentgenowskiego zniknęło na około 3 godziny. Na podstawie zgromadzonych danych stwierdzili, że możemy mieć do czynienia z planetą o rozmiarach Saturna, która krąży wokół gwiazdy neutronowej lub czarnej dziury w odległości 2-krotnie większej niż odległość między Saturnem a Słońcem. To niezwykle interesująca interpretacja, jednak potrzebujemy więcej informacji, by potwierdzić, że odkryto pierwszą planetę poza naszą galaktyką. Problem w tym, że jeśli to rzeczywiście planeta, która krąży w takiej odległości od gwiazdy lub czarnej dziury, to na kolejny tranzyt musimy poczekać około 70 lat. Niestety, aby potwierdzić, że to planety, będziemy musieli poczekać całe dekady na kolejny tranzyt. A jako, że nie wiemy, w jakim dokładnie czasie obiega ona źródło promieniowania, nie wiemy dokładnie, kiedy powinniśmy patrzeć, mówi współautorka badań Nia Imara z University of California w Santa Cruz. Jeśli rzeczywiście mamy tutaj do czynienia z planetą, to o bardzo burzliwej historii. Musiała ona bowiem przetrwać eksplozję supernowej w wyniku której powstała gwiazda neutronowa lub czarna dziura. W pewnym momencie dojdzie też do eksplozji gwiazdy towarzyszącej źródłu promieniowania. Di Stefano i jej zespół poszukiwali tranzytów w trzech galaktykach: M51 (Galaktyka Wir), Messier 101 (M101, Galaktyka Wiatraczek) oraz Messier 104 (M104, Galaktyka Sombrero). W Wirze przyjrzeli się 55 układom podwójnym, w Wiatraczku sprawdzili 64 układy, a w Sombrero – 119. Teraz planują przeszukanie archiwów teleskopów Chandra i XMM-Newton, w poszukiwaniu wcześniejszych tranzytów. « powrót do artykułu
  6. Astrofizycy uważają, że znaleźli potężne i unikatowe narzędzie do wykrywania ciemnej materii – egzoplanety. W opublikowanym przez siebie artykule naukowcy stwierdzają, że obecność ciemnej materii można wykryć, mierząc jej wpływ na temperaturę egzoplanet. Sądzimy, że istnieje 300 miliardów egzoplanet. Jeśli odkryjemy i przebadamy niewielki odsetek z nich, to zyskamy olbrzymią ilość informacji na temat ciemnej materii, stwierdził Juri Smironv z Ohio State University. Smirnov i Rebecca Lane ze SLAC National Accelerator Laboratory są autorami artykułu opublikowanego w Physical Review Letters. Uczony dodaje, że gdy ciemna materia zostaje przechwycona przez grawitację egzoplanet, jest wciągana do jądra planety, gdzie dochodzi do jej anihilacji, co wiąże się z uwolnieniem ciepła. Im więcej ciemnej materii, tym więcej ciepła jest w ten sposób emitowane. Ciepło to może zaś zostać zarejestrowane przez Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba (James Webb Space Telescope – JWST), który ma zostać wystrzelony w październiku bieżącego roku. Jeśli egzoplanety będą wydzielały nadmiarowe ciepło związane z obecnością ciemnej materii, powinniśmy być w stanie to zauważyć, dodaje Smirnov. Zdaniem uczonych planety spoza Układu Słonecznego mogą być szczególnie pomocne w wykrywaniu lżejszej ciemnej materii, tej o niższej masie. Dotychczas nie prowadzono poszukiwań ciemnej materii w takich zakresach masy. Naukowcy uważają, że gęstość ciemnej materii rośnie w kierunku centrum Drogi Mlecznej. Jeśli to prawda, to powinniśmy zauważyć, że planety bliżej centrum galaktyki rozgrzewają się bardziej niż te na jej obrzeżach. Jeśli byśmy coś takiego zarejestrowali byłoby to niesamowite odkrycie. Wskazywałoby, że znaleźliśmy ciemną materię, mówi Smirnov. Smirnov i Lane proponują, by przyjrzeć się „gorącym Jowiszom” oraz brązowym karłom. To w tych obiektach najłatwiej będzie zauważyć nadmiarowe ciepło spowodowane obecnością ciemnej materii. Uczeni uważają też, że warto poszukać i badać swobodne planety, takie, które nie orbitują wokół gwiazd. W ich przypadku nadmiarowe ciepło powinno być jeszcze bardziej oczywistym sygnałem obecności ciemnej materii, gdyż nie dociera do nich energia z gwiazd macierzystych. Olbrzymią zaletą wykorzystania egzoplanet jako wykrywaczy ciemnej materii jest fakt, że nie potrzeba do tego nowych rodzajów urządzeń lub technologii czy przeprowadzania takich badań, jakich dotychczas nie wykonywano. Obecnie znamy ponad 4300 egzoplanet i niemal 6000 kandydatów na planety. W ciągu najbliższych lat misja Gaia, wysłana przez Europejską Agencję Kosmiczną, powinna wykryć dziesiątki tysięcy kolejnych egzoplanet. Będziemy więc mieli olbrzymią liczbę obiektów, które można badać w poszukiwaniu ciemnej materii. « powrót do artykułu
  7. Na łamach Monthly Notices of the Royal Astronomical Society opublikowano artykuł, który daje nadzieję, że na najbliższych nam skalistych egzoplanetach może istnieć życie. Lisa Kaltenegger i Jack O'Malley-James z Carl Sagan Institute twierdzą, że wysoki poziom promieniowania ultrafioletowego wcale nie musi wykluczać istnienia życia. Naukowcy modelowali promieniowanie UV na czterech najbliższych Ziemi egzoplanetach znajdujących się w ekosferach swoich gwiazd: Proxima-b, TRAPPIST-1e, Ross-128b oraz LHS-1140b. Najbliższa z nich, Proxima-b, znajduje się w odległości nieco ponad 4 lat świetlnych od Ziemi. Dociera do niej 250 razy więcej promieniowania UV niż na Ziemię. Jednak Kaltenegger i O'Malley-James twierdzą, że może na niej istnieć życie, a dowodem na to... jesteśmy my. Życie na Ziemi rozpoczęły organizmy, które żyły w czasach, gdy na naszą planetę docierało nawet więcej promieniowania UV niż dociera obecnie na Proximę-b. Przed 4 miliardami lat Ziemia była bombardowana olbrzymimi dawkami zabójczych promieni. A mimo to, życie na niej istniało. To samo może dziać się obecnie na niektórych z najbliższych nam egzoplanet. Wspomniane planety krążą wokół czerwonych karłów, na których bardzo często dochodzi do rozbłysków, a wówczas do planet docierają duże dawki promieniowania UV. Wiadomo, że promieniowanie takie jest szkodliwe dla organizmów żywych i może niszczyć atmosferę. O'Malley-James i Kaltenegger przeprowadzili symulacje z różnym składem atmosfery. Od takiej, podobnej do dzisiejszej atmosfery Ziemi, po cienką atmosferę, która nie zatrzymuje szkodliwego promieniowania. Ich modele wykazały, że im cieńsza atmosfera i mniej zawiera ozonu, tym większe dawki UV docierają do powierzchni planety. Następnie modele porównano z modelami ziemskiej atmosfery sprzed 4 miliardów lat. Badania wykazały, że co prawda do wszystkich planet dociera więcej promieniowania UV niż obecnie do Ziemi, ale jest to znacznie mniej, niż Ziemia otrzymywała przed 3,9 miliardami lat. Biorąc pod uwagę fakt, że w tym czasie na Ziemi istniało życie, wykazaliśmy, że promieniowanie UV nie powinno być uznawane za czynnik ograniczający istnienie życia na planetach krążących wokół gwiazd typu M. Najbliższe nam egzoplanety pozostają więc celem poszukiwania życia poza Układem Słonecznym, stwierdzili badacze. « powrót do artykułu
  8. Zespół profesora Aleksandra Wolszczana odkrył trzy nowe egzoplanety oraz tajemniczy obiekt. Naukowcy z Penn State University, korzystając z teleskopu Hobby-Eberly, odkryli planety krążące wokół gwiazd HD 240237, BD +48 738 oraz HD 96127. Jedna z tych masywnych, kończących swe życie gwiazd ma też towarzyszący jej niezidentyfikowany jeszcze obiekt. Nowo odkryte systemy planetarne są na dalszym etapie ewolucji niż Układ Słoneczny. Każda z ich gwiazd zwiększa swoją objętość i jest już czerwonym gigantem - umierającą gwiazdą, która wkrótce pożre znajdujące się zbyt blisko planety. Oczywiście podobny los spotka nasze Słońce, które stanie się czerwonym gigantem i prawdopodobnie wchłonie Ziemię, ale stanie się to nie wcześniej niż za 5 miliardów lat - powiedział Wolszczan. Naukowiec dodał, że wokół gwiazdy BD +48 738 krąży nie tylko planeta rozmiarów Jowisza, ale też drugi, tajemniczy obiekt. Zdaniem uczonych może to być inna planeta, gwiazda o niedużej masie lub, co byłoby najbardziej interesujące, brązowy karzeł. Będziemy obserwowali ten obiekt i mam nadzieję, że w ciągu kilku miesięcy go zidentyfikujemy - zapowiedział Wolszczan. Naukowiec nie wyklucza, że wspomniane gwiazdy miały bardziej rozbudowane systemy planetarne, ale planety i ich księżyce zostały już wchłonięte przez rozrastające się słońca. Interesujący jest fakt, że żadna z gwiazd nie ma planety, która znajdowałaby się w odległości mniejszej niż 0,6 jednostki astronomicznej, czyli 0,6 odległości Ziemi od Słońca. Może to wskazywać, że 0,6 j.a. to magiczna granica, której nieprzekroczenie skazuje planetę na pewną zagładę - mówi uczony. Obserwacja umierających systemów planetarnych pozwoli na przewidzenie losu czekającego Układ Słoneczny. Wybitny astronom popuszcza wodze fantazji. Za około 5 miliardów lat Słońce stanie się czerwonym gigantem i prawdopodobnie pochłonie wewnętrzne planety i ich księżyce. Jednak jeśli ludzkość nadal będzie zamieszkiwała Ziemię za 1-3 miliardów lat, może będzie rozważała przeprowadzkę na księżyc Jowisza, Europę. To obecnie lodowe pustkowie nienadające się do zamieszkania, ale gdy słońce zacznie się rozgrzewać i rozszerzać, na Ziemi będzie zbyt gorąco, a lód na Europie się roztopi i być może przez kilka miliardów lat księżyc będzie znajdował się w strefie zamieszkania, pokryty pięknymi oceanami. W skład zespołu, który odkrył planety wokół gwiazd HD 240237, BD +48 738 i HD 96127 wchodzili również Andrzej Niedzielski, Gracjan Maciejewski, Grzegorz Nowak, Monika Adamów i Paweł Zieliński z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. W styczniu przyszłego roku działające na Penn State University Center for Exoplanets and Habitable Worlds zorganizuje w Puerto Rico konferencję poświęconą planetom i umierającym gwiazdom. Odbędzie się ona dokładnie w 20. rocznicę odkrycia przez Aleksandra Wolszczana pierwszych planet pozasłonecznych.
  9. Francuscy naukowcy z Laboratoire de Météorologie Dynamique twierdzą, że znaleźli pierwszą planetę pozasłoneczną, która może podtrzymać życie podobne do tego, jakie występuje na Ziemi. Wspomniana planeta krąży wokół czerwonego karła Gliese 581, który od kilku lat przyciąga uwagę astronomów. W roku 2007 odkryto dwie planety, Gliese 581d i Gliese 581c. Naukowcy stwierdzili, że Gliese 581d, jako zbyt oddalona od swojej gwiazdy, jest na tyle chłodna, że nie może na niej istnieć życie. Jednak Gliese 581c stała się przedmiotem bliższych badań. Szybko jednak wykazano, że występuje na niej rodzaj silnego efektu cieplarnianego, który powoduje, że jest ona tak nieprzyjazna dla życia jak Wenus. Teraz Robin Wordsworth, Francois Forget i ich koledzy z Laboratoire de Météorologie Dynamique we współpracy ze specjalistami z Laboratoire d'astrophysique stwierdzili, że Gliese 581d nadaje się do zamieszkania. Jest to skalista planeta, dwukrotnie większa i siedmiokrotnie cięższa od Ziemi. Na pierwszy rzut oka nie nadaje się do podtrzymania życia. Otrzymuje bowiem od swojej gwiazdy trzykrotnie mniej energii niż nasza planeta, jedna jej półkula jest wciąż skierowana w stronę gwiazdy, przez co sądzono, że nawet jeśli posiada atmosferę, druga z półkul jest permanentnie zamarznięta, co uniemożliwia utrzymanie życia. Francuscy uczeni nie chcieli jednak zdawać się na intuicję i opracowali nowy model komputerowy, który dokładnie symuluje klimat egzoplanet. Wykazał on, że jeśli Gliese 581d posiada gęstą atmosferę bogatą w dwutlenek węgla - co jest możliwe w przypadku planety o tych rozmiarach - to będzie ona nie tylko stabilna, ale umożliwia istnienie oceanów, formowanie się chmur i występowanie opadów. Jednym z najważniejszych czynników, które pozwalają przypuszczać, że Gliese 581d nadaje się do zamieszkania jest zjawisko rozpraszania Rayleigha. To ono powoduje, że widzimy niebo jako błękitne. Rozpraszanie Rayleigha ogranicza ilość energii, jaka dociera ze Słońca do Ziemi, gdyż znaczna część światła w niebieskim zakresie widma jest odbijana przez atmosferę w kierunku przestrzeni kosmicznej. Jednak Gliese 851 jest czerwonym karłem, przez co efekt Rayleigha w atmosferze Gliese 851d jest znacznie słabszy, a promienie gwiazdy mogą ją znacznie głębiej penetrować i efektywniej ogrzewać planetę, co jest dodatkowo wspomagane efektem cieplarnianym wywołanym obecnością dużej ilości CO2 w atmosferze. Co więcej, komputerowe symulacje wykazały, że dystrybucja ciepła na planecie może być na tyle efektywna, iż zapobiega załamaniu się atmosfery po stronie nocnej i na biegunach. Gliese 851d znajduje się w odległości zaledwie 20 lat świetlnych od Ziemi. To wciąż zbyt daleko, by ludzie lub sondy przez nich wysłane mogli tam dotrzeć, jednak na tyle blisko, że w przyszłości powinny powstać teleskopy, które umożliwią bezpośrednią obserwację atmosfery tej planety. Oczywiście wciąż nie ma pewności, czy planeta Gliese 851d posiada jakąkolwiek atmosferę. Francuscy naukowcy opracowali już jednak kilka prostych testów, za pomocą których można będzie w przyszłości stwierdzić jej ewentualną obecność. Jeśli nawet Gliese 851d nadaje się do zamieszkania, to z pewnością jest do miejsce odmienne od Ziemi. Najprawdopodobniej jasna strona planety zatopiona jest w czerwonawym półmroku spowodowanym przez gwiazdę, gęstą atmosferę i grubą pokrywę chmur. Ponadto jej masa wskazuje, że grawitacja ma tam dwukrotnie silniejsze oddziaływanie niż na Ziemi.
  10. W ostatnich latach astronomowie odkryli tyle egzoplanet, że pojawiły się głosy, iż być może jeszcze w bieżącym roku odnaleziona zostanie pozasłoneczna planeta nadająca się do zamieszkania. Uznaje się, że potencjalnie takie planety mogą orbitować wokół gwiazd o masie mniejszej od Słońca i muszą znajdować się w "strefie zamieszkania". Strefa istnieje w takiej odległości od gwiazdy, w której może znajdować się woda w stanie ciekłym. Zatem dwa podstawowe warunki to odległość od gwiazdy oraz skład atmosfery. Jednak Rene Heller i jego koledzy z Instytutu Astrofizycznego w Poczdamie studzą entuzjazm innych astronomów. Niemieccy naukowcy badali siły pływowe wywoływane przez gwiazdy mniejsze od Słońca i uważają, że mogą one uniemożliwiać istnienie życia na planetach znajdujących się w strefie zamieszkania. Myślę, że szanse na istnienie życia na egzoplanetach w strefie zamieszkania gwiazd mniejszych od Słońca są niewielkie, jeśli weźmiemy pod uwagę efekt pływów. Jeśli chcemy znaleźć drugą Ziemię, musimy szukać drugiego Słońca - stwierdza Heller. Jego zdaniem siły pływowe zniszczyłyby życie na trzy sposoby. Po pierwsze, w ciągu kilku milionów lat oś planety stałaby się prostopadła do jej orbity. W takim wypadku na planecie nie dochodziłoby do zmian pór roku, bieguny byłyby bez przerwy zmrożone, a równik coraz cieplejszy. Z czasem doprowadziłoby to do wyparowania atmosfery. Ponadto pływy podgrzałyby samą planetę. W końcu spowodowałyby, że częstotliwość ruchu obrotowego planety zsynchronizowałaby się z jej obiegiem wokół gwiazdy. Innymi słowy, na połowie planety panowałby ciągły dzień, na drugiej - ciągła noc. Zespół Hellera sprawdził swoją teorię na GI581g, czyli pierwszej egzoplanecie, o której mówi się, że może być na niej życie. Odkryli, że na planecie tej nie ma pór roku oraz, że dzień jest zsynchronizowany z rokiem.
  11. „Ważenie" odległych obiektów astronomicznych to niełatwa sprawa. Stosunkowo łatwo ocenia się masę gwiazd, stosując do nich modele ewolucyjne, ale to wciąż jest jedynie przybliżone szacowanie. Nowa metoda pozwoli zważyć niektóre gwiazdy przy pomocy planety i księżyca. Metoda, na razie opracowana teoretycznie, jest dziełem astrofizyka Davida Kippinga z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics. Obecnie znamy blisko setkę egzoplanet w takim położeniu i na tyle masywnych, że przechodząc przed tarczą swojej gwiazdy (nazywa się to tranzytem) przysłaniają jej blask. Jest to nie tylko doskonała metoda odkrywania planet, ale także oceny masy takiego zespołu ciał niebieskich. Parametry ruchu planety pozwalają ocenić stosunek mas obu ciał, niestety, nadal tylko relatywnie. Sytuacja zmienia się, kiedy planeta posiada księżyc, który również da się zaobserwować na tle tarczy gwiazdy. Wzajemne oddziaływanie trzech mas komplikuje parametry takiego układu ciał, ale pozwala wykorzystać prawa Keplera do określenia ich masy. Wymaga to sporego nakładu sił i wielu pomiarów, bowiem potrzebne dane to: okres obiegu planety oraz księżyca, rozmiary orbit planety i księżyca względem gwiazdy, rozmiar planety i księżyca względem gwiazdy. Z trzeciego prawa Keplera można dzięki nim wyliczyć gęstość gwiazdy i planety. Ponieważ gęstość to masa podzielona przez objętość - tę ostatnią znamy z rozmiaru, możemy więc policzyć względne masy obu ciał. Wreszcie, mierząc i uwzględniając zakłócenia ruchu gwiazdy powodowane przyciąganiem planety (jej prędkością kątową) można wyliczyć dokładną masę gwiazdy. Niestety, na razie nie jest znany żaden układ planetarny, w którym można by zaobserwować tranzyt zarówno planety jak i jej księżyca, więc odkrycie pozostaje na razie rozważaniem teoretycznym. Astronomowie spodziewają się jednak rychłego odkrycia pierwszych takich układów przez sondę Kepler, a wtedy astronomowie będą mieli na podorędziu odpowiednie narzędzie do wykorzystania.
  12. Przypadki wzajemnego zjadania się gwiazd w układach podwójnych są dość częste i dobrze opisane. Ale po raz pierwszy udokumentowano przypadek pożerania przez gwiazdę obiegającej ją planety. Odkrycia dokonano dzięki teleskopowi Hubble'a. Żarłoczne słońce to karłowata, żółta gwiazdka, znana jest jako WASP-12. Znajduje się około sześciuset lat świetlnych od nas i można ją wypatrzeć w gwiazdozbiorze Woźnicy. Obiegającą ją, nietypową planetę (WASP-12b) odkryto w 2008 roku. Jest ona wyjątkowa z kilku powodów: znajduje się bardzo blisko swojej gwiazdy: zaledwie nieco ponad trzy miliony kilometrów - ułamek odległości, jaka dzieli naszą Ziemię od naszego Słońca. Dzięki temu okrąża ona swoją gwiazdę z niezwykłą szybkością - rok trwa na niej zaledwie nieco ponad jeden nasz dzień. Jest też wyjątkowo masywna, według szacunków jej masa jest większe o około 40% od masy Jowisza. To wszystko sprawia, że jest najgorętszą znaną nam planetą we Wszechświecie: podgrzewana przez swoją gwiazdę osiąga temperaturę półtora tysiąca stopni Celsjusza. Prawdopodobnie też czeka ją przez to najkrótszy żywot ze znanych nam planet: olbrzymie siły pływowe, spowodowane grawitacją macierzystej gwiazdy, powodują jej zniekształcenie na wzór piłki do rugby, a przede wszystkim zaś: rozdęcie do rozmiaru trzykrotnie większego niż Jowisz. Spuchnięta planeta bezustannie gubi swoją materię, która jest natychmiast pochłaniana przez gwiazdę. Według szacunków, planeta zniknie całkiem w ciągu 10 milionów lat - przypomnijmy, że nasza Ziemia liczy sobie kilka miliardów i będzie mieć się dobrze przez kolejne kilka. Ciągły transfer materii stanowi wyjątkową okazję do zbadania składu chemicznego nieszczęsnej planety - poznawanie składu egzoplanet jest wyjątkowo trudne. Dzięki analizie zidentyfikowano wiele pierwiastków wyciąganych z niknącego globu: znaleziono między innymi ślady aluminium, cyny i manganu, których poza naszym Układem Słonecznym nie obserwowano w składzie planet. Wyjątkowa, pożerana planeta dostarczyła tym sposobem potwierdzenia dla kilku różnych teorii i przewidywań na temat tworzenia się i ewolucji planet i systemów planetarnych.
  13. W piśmie Monthly Notices of the Royal Astronomical Society ukaże się wkrótce artykuł, które autor twierdzi, że teleskop Kepler jest w stanie zauważyć nie tylko potencjalnie zamieszkane planety, ale również księżyce, na których może rozwijać się życie. David Kipping, autor artykułu, to astronom z University College London, który specjalizuje się w poszukiwaniu egzoksiężyców, czyli księżyców spoza naszego Układu Słonecznego. Uważa on, że tego typu ciała będzie łatwo znaleźć wokół gazowych gigantów. Jeśli te planety będą znajdowały się w takiej odległości od swoich gwiazd, że będzie możliwe występowanie wody w stanie ciekłym, to ich księżyce mogą być zamieszkane. Zdaniem uczonego, Kepler jest w stanie wykryć obiekty o masie zaledwie 20% masy Ziemi. Kepler ma w swoim zasięgu około 25 000 gwiazd, które może badać. Jednak uruchomienie większego programu badawczego i wykorzystanie urządzenia klasy Keplera pozwoliłoby na sprawdzenie ponad miliona gwiazd i poszukiwanie w ich okolicach potencjalnie zamieszkanych księżyców. Dlatego też Kipping uważa, że Kepler powinien skupiać się nie tylko na planetach, ale również na księżycach.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...