Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'człowiek' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 57 wyników

  1. Dr Nicholas Emler z University of Surrey dowodzi, że tym, co naprawdę odróżnia nas od zwierząt i czyni nas ludźmi, jest plotkowanie. Wg niego, to po to rozwinęliśmy język i to właśnie ta zdolność pozwoliła nam stworzyć złożone społeczeństwa. Psycholog przemawiał na Brytyjskim Festiwalu Nauki. Przekonywał, że plotka nie zasługuje na swoją negatywną opinię. Plotkowanie jest fundamentalne dla bycia człowiekiem. Umożliwia nam zdobywanie informacji o ludziach, których nigdy nie spotkaliśmy. Z plotką można dysponować danymi nt. 100 tys. osób, nawet się do nich nie zbliżając. Dr Emler nie twierdzi tak bezpodstawnie. Doszedł do tego rodzaju wniosków po przeprowadzeniu badań z udziałem 300 ochotników. Okazało się, że niemal 80% ich kontaktów to czas poświęcany wymianie informacji społecznych. Gdyby nie było to coś istotnego dla naszego rozwoju, nie tracilibyśmy przecież jako jednostki i gatunek tylu cennych zasobów. Pawiany i szympansy, niektórzy z naszych najbliższych krewnych, tworzą złożone społeczeństwa, gdyż poszczególne osobniki dużo o sobie nawzajem wiedzą. Ponieważ jednak nie umieją mówić, polegają na bezpośrednich obserwacjach i dlatego ich grupy ograniczają się do 50 członków.
  2. Kim byli pierwsi rolnicy Europy: przybyszami z Bliskiego Wschodu czy potomkami łowców-zbieraczy żyjących na Starym Kontynencie już wcześniej? Akademickie spory na ten temat trwają od lat, lecz dane opublikowane niedawno przez niemiecko-angielski zespół badaczy mogą pomóc ostatecznie rozwiązać tę zagadkę. Z informacji zebranych dotychczas wiemy, że krótko po cofnięciu się lodowca, a więc około 11000 lat temu, na obszarze Europy dominowali ludzie żywiący się dzięki polowaniom i zbieractwu, zaś około 2000 lat później, począwszy od obszarów sąsiadujących z Bliskim Wschodem, na Starym Kontynencie zaczęło rozwijać się rolnictwo. Przez wiele lat nie było jednak wiadomo, czy zmianę tę zawdzięczamy napływowi ludności, czy też rozprzestrzeniała się tylko wiedza na temat uprawy i hodowli. Próby rozwiązania archeologicznej zagadki podjął się niemiecko-angielski zespół kierowany przez dr Barbarę Bramanti z Uniwersytetu w Moguncji. Naukowcy porównali próbki DNA wyizolowane ze szczątków ciał odnajdywanych w centralnej i wschodniej Europie oraz preparaty pobrane od Europejczyków żyjących obecnie. Jak wynika z przeprowadzonego studium, nie możemy mówić o bezpośrednim pokrewieństwie łowców-zbieraczy z dzisiejszymi mieszkańcami Starego Kontynentu. Wygląda więc na to, że umiejętność uprawy roślin zawdzięczamy migracji ludności. Co jest jednak jeszcze ciekawsze, materiał genetyczny pobrany od osób żyjących obecnie zawiera liczne cechy, które... nie występowały ani u pierwotnych Europejczyków, ani u pierwszych rolników. Wszystko wskazuje na to, że ludzie z obu kultur - łowcy-zbieracze oraz pionierzy rolnictwa - z początku żyli na tym samym obszarze i utrzymywali pewne kontakty, lecz brakuje wskazówek sugerujących łączenie się przez nich w pary. Dlaczego tak się działo? Tego obecnie nie wie nikt.
  3. Z dzisiejszego (1 lipca) artykułu opublikowanego w Proceedings of the Royal Society B (Biological Sciences) możemy dowiedzieć się, że skamieniałości znalezione na terenie Myanmaru wskazują, iż wspólny przodek człowieka i małp wyewoluował w Azji, a nie w Afryce. Dotychczas panowało przekonanie, że miejscem narodzin człowieka jest Afryka. Najnowsze odkrycia paleontologiczne w Chinach, Tajlandii i Myanmarze zdają się przeczyć tej tezie. Jednocześnie wskazują, że Ida, o której szczątkach pisaliśmy niedawno, jest bliżej spokrewniona ze współczesnymi lemurami niż małpami i człowiekiem. Liczące sobie 38 milionów lat skamieniałości gatunku Ganlea megacanina znaleziono w wielu miejscach Myanmaru i uznano za nowy gatunek. Jego nazwa pochodzi o wioski Ganle, w pobliżu której po raz pierwszy natrafiono na skamieniałości oraz od wyjątkowo dużych kłów, które odróżniają stworzenie od innych, bliższych nam przodków. Stopień zużycia zębów wskazuje, że były one wykorzystywane do poradzenia sobie z twardymi skórami i skorupami otaczającymi owoce tropikalne. Nigdy wcześniej nie obserwowaliśmy takiej niezwykłej adaptacji wśród małpiatek, ale jest ona charakterystyczna dla zamieszkujących basen Amazonki małp z rodzaju Pithecia (saki białolica). Ganlea dowodzi, że wczesne azjatyckie antropoidy już przed 38 milionami lat dostosowały się do warunków, w których żyją współczesne małpy - mówi paleontolog doktor Chris Beard z Carnegie Museum of Natural History. Ganlea i jej najbliżsi krewni należą do wymarłej rodziny azjatyckich małp człekokształtnych Amphipithecidae. Inni jej przedstawiciele to Pondaungia i Myanmarpithecus (oba z Myanmaru) oraz Siamopithecus z Tajlandii. Szczegółowa analiza szczątków wykazała, że Amphipithecidae są blisko spokrewnione z żyjącymi człekokształtnymi oraz że cała ta rodzina wyewoluowała od wspólnego przodka. Szczątki Ganlea megacanina po raz pierwszy odkryto w grudniu 2005 roku. Były one przez wiele lat badane przez naukowców z Francji, USA oraz Tajlandii. Badania sfinansowała amerykańska Narodowa Fundacja Nauki oraz francuskie Narodowe Centrum Badań Naukowych.
  4. Dlaczego ludzie zapadają na nowotwory częściej od szympansów? Dr John McDonald, pracownik uczelni Georgia Tech, twierdzi, że zwiększona podatność na choroby z tej grupy jest "efektem ubocznym" ewolucji naszych mózgów. Dlaczego ewolucja układu nerwowego miałaby mieć tak wiele wspólnego z nowotworami narządów całego organizmu? Zdaniem McDonalda, winę ponosi apoptoza, czyli zjawisko eliminacji bezużytecznych i uszkodzonych komórek. Proces ten zachodzi u ludzi znacznie mniej intensywnie, niż u innych naczelnych, przez co zwiększa się prawdopodobieństwo przetrwania komórek mogących stać się zarzewiem nowotworu. Swoje wnioski badacz oparł na analizie aktywności genów w materiale pobranym z pięciu organów: mózgu, jądra, wątroby, nerki oraz serca. W porównaniu do szympansów, we wszystkich próbkach pobranych od ludzi zaobserwowano wyraźne wyciszenie genów odpowiedzialnych za apoptozę. Wyniki naszych analiz sugerują, że ludzie nie są równie efektywni co szympansy w przeprowadzaniu procesu programowanej śmierci komórek. Jesteśmy przekonani, że ta różnica mogła wyewoluować jako środek pozwalający na zwiększenie rozmiaru mózgu oraz poprawę związanych z tym zdolności poznawczych u ludzi, lecz kosztem tego mogła być zwiększona podatność na nowotwory, tłumaczy dr McDonald. Autor hipotezy zaznacza wyraźnie, że ma ona wyłącznie charakter spekulacji. Nie bez powodu opublikował ją na łamach czasopisma Medical Hypothesis. Mimo to, przyznać trzeba, że powiązanie ze sobą inteligencji człowieka oraz jego podatności na nowotwory to odważna, lecz całkiem sensowna myśl.
  5. W Niemczech, w słynnej z unikatowych znalezisk geologicznych kopalni Messel, odkryto liczący 47 milionów lat szkielet, który prawdopodobnie jest nieznanym dotychczas ogniwem ewolucji człowieka. Szczątki są 20-krotnie starsze, niż większość znanych nam skamieniałości, które można łączyć z naszym gatunkiem. Szkielet, nazwany "Ida" (oficjalna nazwa to Darwinius masillae), wykazuje cechy charakterystyczne małpiatek, jednak wykazuje ślady pokrewieństwa z dużymi małpami (i człowiekiem). Niezwykle ważny jest fakt, że szkielet zachował się aż w 95%, dostarcza więc olbrzymiej ilości informacji na temat paleobiologii ssaków okresu eocenu. "Ida" była w tajemnicy badana przez ostanie dwa lata przez zespół pod przewodnictwem światowej sławy norweskiego paleontologa doktora Jørna Huruma. To pierwsze ogniwo w ewolucji człowieka... - mówi naukowiec. Zdaniem profesora Philipa Gingericha, współautora badań, szkielet można porównać z kamieniem z Rosetty, który umożliwił odczytanie egipskich hieroglifów. Niezwykły szkielet został odkryty w 1983 roku przez prywatnego kolekcjonera, który podzielił go na pół i osobno sprzedał. Dokonał też falsyfikacji, by sprzedawane części wyglądały na bardziej kompletne. Jedną z nich kupiło prywatne muzeum w Wyoming. Jego pracownik opisał szkielet i rozpoznał fałszerstwo. Później uczeni dotarli do drugiej części szkieletu. Zbadanie szkieletu ujawniło, że zwierzę było samicą, miało ogon podobny do oposa oraz paznokcie na wszystkich kończynach. To potwierdza, że było ssakiem naczelnym. Natomiast obecność kości skokowej pokazuje, że było spokrewnione z człowiekiem. Co więcej, kość ta jest identyczna, jak u współczesnego człowieka. Różni się tylko rozmiarem. Badania wykazały, że Ida była roślinożercą, posiadała zęby mleczne i stałe, a jej szczęka nie posiadała cech charakterystycznych dla lemurów. Wiek Idy w chwili śmierci oceniono na 9 miesięcy, a długość jej ciała na około 90 cm. Zwierzę miało za to kciuk odstający od reszty przednich kończyn i po pięć palców. Przyczyną śmierci Idy mógł być złamany lewy nadgarstek oraz próba napicia się wody z miejsca, w którym nad jej powierzchnią często unosił się dwutlenek węgla pochodzący z procesów wulkanicznych. Tracące przytomność zwierzę nie było w stanie podeprzeć się przednimi kończynami, wpadło do wody i utonęło, a specyfika okolicy spowodowała, że jej szkielet przetrwał do naszych czasów.
  6. iHomo floresiensis, odkryty w 2004 gatunek istot człekokształtnych, wciąż pozostaje zagadką dla paleontologów. Jak wynika z najnowszych badań, te tajemnicze hominidy, wymarłe zaledwie około 18000 lat temu, posiadały stopy bardzo podobne do... australopiteków - jednego z najstarszych gatunków istot człekokształtnych. Od momentu odkrycia pierwszych szczątków H. floresiensis, ze względu na swój niewielki wzrost zwanych "hobbitami", badacze toczyli spory na temat trybu życia i fizjologii tych istot. Trzeba bowiem przyznać, że były one dość niezwykłe: mimo iż znane okazy pochodzą sprzed maksymalnie 90 tys. lat, ich niewielki wzrost oraz słabo rozwinięty mózg sprawiały, że przypominały raczej prymitywne australopiteki, a nie współczesnych sobie neandertalczyków czy przedstawicieli H. sapiens. Jednym z elementów debaty na temat "hobbitów" były rozważania na temat sposobu ich poruszania się. Uważano bowiem, że wiedza z tego zakresu mogłaby być istotną wskazówką na temat trybu życia tego gatunku. Ważnych informacji na ten temat dostarczają naukowcy z Amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej, którzy przyjrzeli się budowie stóp H. floresiensis. Hobbity były dwunożne, lecz chodziły inaczej, niż ludzie współcześni, uważa William Harcourt-Smith, jeden ze specjalistów zaangażowanych w badania. Ich stopy zawierają kombinację cech charakterystycznych dla ludzi oraz dla bardziej prymitywnych, wczesnych istot człekokształtnych. Zdaniem badacza niektóre detale budowy anatomicznej "hobbitów" przypominają wręcz budowę Lucy - okazu australopiteka liczącego sobie aż 3,2 miliona lat. Jak wyjaśniają amerykańscy naukowcy, ogólny zarys stopy "hobbita" świadczy o jego zdolności do poruszania się na dwóch nogach. Ma o tym świadczyć jej wysoka sztywność oraz równoległe ułożenie palucha względem pozostałych palców. Z drugiej jednak strony, stopy H. floresiensis były wyjątkowo duże - można by wręcz rzec, że nieproporcjonalne. Jeszcze ważniejszy jest jednak kształt kości łódkowatej - jednej z kości stępu. U ludzi jest ona współodpowiedzialna za występowanie charakterystycznego zagłębienia w przyśrodkowej części stopy, lecz u badanego hominida stopa była niemal zupełnie płaska. Świadczy to o podobieństwie m.in. do szympansów. Jak podkreśla Harcourt-Smith, jest to kolejny silny dowód na to, że "hobbit" nie był taki jak my. Odkrytych różnic w budowie nie da się wytłumaczyć wyłącznie niskim wzrostem. U ludzi współczesnych cierpiących na różne odmiany karłowatości stopy są bowiem zbudowane niemal zupełnie normalnie. Sugeruje to, że "hobbity" należą do osobnego gatunku, a nie tylko do nietypowej populacji H. sapiens. Dotychczas nie ustalono spójnej hipotezy na temat pochodzenia lub losów H. floresiensis. Coraz więcej dowodów sugeruje jednak, iż wywodzi się on bezpośrednio z najstarszych afrykańskich hominidów, co oznaczałoby z kolei, że migracja istot człekokształtnych zaczęła się o wiele wcześniej, niż kiedykolwiek sądzono.
  7. IBM stworzył komputer, który wkrótce stanie do pojedynku z człowiekiem w teleturnieju "Jeopardy". W Polsce był on znany pod nazwą "Va Banque". Przypomnijmy, że uczestnik słyszał zdanie oznajmujące i musiał zadać pytanie, które było odpowiedzią na informację z usłyszanego zdania. Na przykład, na pytanie: Był to pierwszy premier niepodległej Polski po II wojnie światowej, należało odpowiedzieć: Kim był Tadeusz Mazowiecki?. W amerykańskiej edycji teleturnieju zobaczymy superkomputer Watson. Stoi przed nim znacznie trudniejsze pytanie, niż przed legendarnym Deep Blue, który w 1997 roku pokonał Garry Kasparowa. Watsonowi by wygrać będzie musiał zrozumieć pytanie zadane w języku naturalnym. Musi odróżnić wszelkie subtelności językowe, które nam przychodzą z łatwością, ale maszyny dotychczas tego nie potrafią. Specjalnie dla Watsona zasady teleturnieju zostały nieco zmodyfikowane. Otrzyma on pytania w formie tekstowej, jego ludzki przeciwnik będzie mógł je zarówno przeczytać jak i usłyszeć. Watson będzie udzielał odpowiedzi za pomocą syntezatora mowy. Co więcej, maszyna w czasie trwania turnieju nie będzie podłączona do Internetu. Skorzysta jedynie z informacji wprowadzonych przed turniejem. Będzie musiał je przetworzyć, zrozumieć i udzielić odpowiedzi. To wymaga krytycznego myślenia, znacznie więcej niż samej tylko wiedzy - mówi Herry Friedman, producent "Jeopardy". Twórcy programu oraz przedstawiciele IBM-a mają nadzieję, że do walki z Watsonem stanie Ken Jennings, który wygrał "Jeopardy" 74 razy z rzędu i zarobił na turnieju ponad 2,5 miliona dolarów.
  8. Szympansy są, zdaniem niektórych, nawet 4-krotnie silniejsze od ludzi, pomimo że wzrostem i wagą nie różnią się od nas. Siłę zwykle przypisujemy rozwojowi mięśni, jednak Alan Walker, profesor biologii z Penn State University, uważa, że w przypadku małp naczelnych układ mięśniowy odgrywa drugorzędną rolę. Jego zdaniem, za większą siłę małp odpowiada ich układ nerwowy. Walker sądzi, że sprawuje on znacznie mniejszą kontrolę nad mięśniami, niż układ nerwowy człowieka. Dlatego szympansy dysponują dużo większą siłą, a człowiek potrafi wykonywać bardziej precyzyjne ruchy. Wcześniejsze badania wykazały, że w kręgosłupach szympansów znajduje się znacznie mniej szarej materii niż u człowieka. Szara materia zawiera bardzo dużo neuronów motorycznych, które kierują ruchami mięśni. Tak więc u ludzi uruchomienie mniejszej liczby neuronów powoduje uruchomienie mniejszej liczby mięśni, co daje nam nad nimi bardziej precyzyjną kontrolę. U szympansów jest to więcej mięśni, co oznacza większą siłę. Dlatego też małpy są mniej wytrzymałe na wysiłek niż ludzie. Nie potrafią bowiem stopniowo w zależności od potrzeb uruchamiać mięśni. Z kolei ludzie w większości przypadków nie są w stanie skorzystać ze wszystkich mięśni co sugeruje, zdaniem Walkera, istnienie jakiegoś rodzaju hamowania w centralnym układzie nerwowym.
  9. Czy jesteśmy dobrze przystosowani do wykreowanego przez nas samych świata? Niektórzy uważają, że nie, dlatego m.in. chorujemy na cukrzycę i stajemy się otyli, a do grona zwolenników tej teorii zalicza się profesor antropologii Daniel Lieberman z Uniwersytetu Harvarda. Wg niego, najpierw przez długi czas coraz doskonalej adaptowaliśmy się do myśliwsko-zbieraczego trybu życia, aż 10 tys. lat temu pojawiło się rolnictwo. Wyznaczyło ono początek nowej ery, w ramach której kultura zachęca do podtrzymywania nawyków niezdrowych dla ludzi i ich otoczenia. Wygłaszając swój wykład pt. "Przeżyje najszybszy, najmądrzejszy czy najgrubszy?", Lieberman wymienił 4 najważniejsze, wg niego, wydarzenia w historii naszego gatunku: 1) oddzielenie w toku ewolucji od małp, 2) powstanie rodzaju Homo, do którego, oprócz nas, zalicza się neandertalczyków oraz Homo erectusa, 3) oddzielenie człowieka rozumnego (Homo sapiens) od wspólnego przodka wszystkich przedstawicieli rodzaju Homo i 4) pojawienie się rolnictwa. To ostatnie pozwoliło kobietom rodzić częściej, co napędziło rozrost populacji. Doprowadziło też do rozprzestrzenienia się chorób, ponieważ ludzie wchodzili w bliski kontakt ze zwierzętami (kurami, świniami i krowami) i mogli się od nich zarażać wirusami. Uprawa ziemi zapewniła bezpieczeństwo i ochronę słabym osobnikom, które nie przeżyłyby w społeczeństwie myśliwsko-zbieraczym, wskutek czego rozpowszechniły się choćby krótkowzroczność i cukrzyca. Kultura zablokowała główną zasadę ewolucji – przeżycie najsprawniejszych fizycznie, doprowadzając do swoistej dysewolucji, czyli ewolucji odwróconej. Naukowcy sprzeczają się, czy ewolucja nadal oddziałuje na nasz gatunek, ale Lieberman uważa, że tak. Powołuje się przy tym na stosunkowo nowe zjawisko, a mianowicie na pojawienie się tolerancji laktozy (cukru mlecznego) u dorosłych, a także na bladą skórę mieszkańców północnych rejonów naszej planety. Ludzie odnieśli sukces ewolucyjny dzięki swojej inteligencji i mobilności, które były wspomagane pojawieniem się gotowanego jedzenia i częstymi, w porównaniu z innymi małpami, ciążami. Teraz jednak nie jesteśmy już myśliwymi i zbieraczami. Nasz tryb życia bardzo się zmienił i dawne strategie przetrwania nie sprawdzają się w dobie fast foodów, żywności przesyconej cukrami i tłuszczami oraz przy trybie życia, który nie wymusza aktywności fizycznej. Jako że nie możemy wyewoluować tak, by nie smakowało nam wysokoenergetyczne pożywienie, profesor Lieberman sugeruje powrót do większej aktywności. Można ją wymusić poprzez zwiększenie liczby godzin WF-u w szkołach, zniechęcanie do używania samochodów wskutek podniesienia podatków na paliwo, zdelegalizowanie fast foodów i ograniczenie dostępu do wind czy ruchomych schodów.
  10. Gra z ludzkim bądź komputerowym przeciwnikiem w inny sposób pobudza ludzki mózg. Jeśli więc chcemy osiągnąć określone rezultaty, to wybór partnera nie powinien być dziełem przypadku (BMC Neuroscience). Zespół doktora Kracha i profesora Kirchera z Uniwersytetu w Marburgu przeprowadził badanie obrazowe mózgu ochotników, którzy grali w grę hazardową. Wierzyli oni, że muszą się zmierzyć z żywą istotą lub maszyną, ale nie mogli sprawdzić, kto lub co siedzi naprawdę po drugiej stronie. Chodziło o określenie wpływu płci (bycie kobietą bądź mężczyzną) i przeciwnika (rywalizacja z człowiekiem lub komputerem) na wzorce aktywacji przyśrodkowej kory przedczołowej (ang. medial prefrontal cortex, mPFC). Wybrano właśnie mPFC, ponieważ jest to rejon związany z tworzeniem tzw. teorii umysłu, a więc modelu myśli, intencji oraz emocji innych ludzi. Podczas gry można było współpracować z konkurentem, by podzielić się potem wygraną lub oszukać go i zgarnąć wszystko dla siebie. Gdy na oszustwo decydowały się obie strony, wszyscy przegrywali. Choć badani o tym nie wiedzieli, w rzeczywistości zawsze grali z komputerem, który w każdej rundzie działał losowo. Niemcy zaobserwowali, że pewne rejony mózgu aktywowały się zawsze, bez względu na to, czy ochotnik myślał, że gra z człowiekiem, czy z maszyną. Były to przyśrodkowa kora przedczołowa, przedni zakręt obręczy (ang. anterior cingulate cortex, ACC) oraz prawa okolica zbiegu płatów skroniowego i ciemieniowego (ang. temporoparietal junction, TPJ). To właśnie te obszary odpowiadały za generowanie teorii umysłu. Kiedy ochotnik był jednak przekonany, że gra z drugim człowiekiem, nasilała się aktywność rejonów związanych z planowaniem i przewidywaniem: mPFC oraz ACC. Okazało się też, że w porównaniu do kobiet, u mężczyzn dochodziło do silniejszego pobudzenia różnych rejonów, w tym okolic przyśrodkowoczołowych, kiedy sądzili oni, że grają z człowiekiem. Wg Kracha, można to wyjaśnić na kilka sposobów. Badanym mówiono, że ludzkim przeciwnikiem jest zawsze przedstawiciel płci brzydkiej, a w ramach wcześniejszych studiów wykazano, że kobiety i mężczyźni obierają inne strategie w obecności rywala mężczyzny. Niewykluczone też, że panie lepiej wyczuwały, że w rzeczywistości zawsze konkurują z maszyną, przez co ich mózg cały czas angażował się w podobnym stopniu.
  11. W ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy życia szympansy mogą osiągać lepsze wyniki w testach poznawczych od człowieka. Badacze z Uniwersytetu w Portsmouth porównywali osierocone i wychowywane przez ludzi małpy z przeciętnymi niemowlętami naszego gatunku (Developmental Psychobiology). To pierwsze studium, w ramach którego badano wpływ różnych typów opieki nad szympansami na ich rozwój umysłowy. Okazało się, że najwięcej osiągały człekokształtne, którym zapewniono dodatkowe wsparcie emocjonalne. System przywiązania szympansich niemowląt okazał się zaskakująco podobny do swego ludzkiego odpowiednika. Wczesne doświadczenia, takie jak ciepło, opieka dostosowana do potrzeb lub skrajna deprywacja, w dramatyczny sposób oddziałują na emocjonalne i poznawcze osiągnięcia zarówno małp, jak i ludzi – przekonuje profesor Kim Bard. W latach 80. i 90. Brytyjka zbadała 46 szympansów z Przedszkola Człekokształtnych w Yerkes National Primate Research Centre w Atlancie. Szympansiątka znalazły się tam, ponieważ ich matki nie umiały się nimi prawidłowo opiekować. Bard zauważyła, że zwierzęta, którymi intensywnie zajmowano się przez 20 godzin tygodniowo, były szczęśliwsze, lepiej przystosowane i czyniły szybsze postępy niż maluchy objęte zinstytucjonalizowaną opieką. W przypadku tych ostatnich dbano przede wszystkim o potrzeby czysto fizyczne. Zwierzęta ze zrealizowanymi potrzebami emocjonalnymi trudniej było zdenerwować, ponadto rzadziej korzystały one z tzw. obiektów zastępczych, czyli pluszaków czy miękkich kocyków. Nie pojawiały się też u nich symptomy choroby sierocej, np. kiwanie. Pod względem intelektualnym szympansy te rozwijały się szybciej od sierot objętych standardową opieką. Osoby zajmujące się "wyróżnionymi" szympansami bawiły się z nimi, pielęgnowały, karmiły i dopieszczały na wszelkie inne sposoby. Zachowywały się więc jak prawdziwa szympansia matka. Rozwój maluchów oceniano kilkakrotnie w ciągu 1. roku życia, zawsze za pomocą testu do badania przywiązania/osiągnięć poznawczych u ludzkich niemowląt. U małpek, które wychowywały się w warunkach zinstytucjonalizowanych, często pojawiały się wzorce przywiązania zdezorganizowanego. Zwierzęta kiwały się, biły same siebie i w stresowych chwilach nie chroniły się w ramionach opiekuna, lecz owijały się kocem. Gdy człowieka nie było, stawały się niespokojne, lecz gdy po krótkiej przerwie wracał, przerażone, zastygały w bezruchu.
  12. Wydawać by się mogło, że jako gatunek jesteśmy bardzo zróżnicowani: wysocy, niscy, krępi, wysmukli. Każda dowolnie wybrana para ludzi jest do siebie jednak genetycznie bardziej podobna niż para goryli czy szympansów. Paleoantropolodzy sądzą, że typowe dla poszczególnych grup przodków ubiory, zwyczaje czy metody ozdabiania ciała sprzyjały wybieraniu partnerów z tej samej kultury, ograniczając rozprzestrzenianie się mutacji. Ponieważ tylko niektóre populacje przeżyły, jesteśmy zróżnicowani genetycznie w mniejszym stopniu niż inne naczelne (The Proceedings of the National Academy of Sciences). Już w latach 70. naukowcy zauważyli, że zróżnicowanie genetyczne nie pokrywa się z oszacowaniami na podstawie globalnej liczebności Homo sapiens. Wtedy uważano jednak, że to niesprzyjające okoliczności – erupcje wulkanów, choroby czy zmiany klimatyczne – ograniczały w ciągu ostatnich 100 tys. lat liczbę dorosłych w wieku reprodukcyjnym do zaledwie 10 tys. Gdy jednak porównano DNA neandertalczyków i ostatniego wspólnego przodka człowieka współczesnego oraz Homo neanderthalensis sprzed ok. 600 tys. lat, okazało się, że zróżnicowanie genetyczne także nie było duże. Badacze zaznaczają, że uznając teorię wąskiego gardła, trzeba by przyjąć, że do tego typu katastrofalnych sytuacji doszło co najmniej 3-krotnie, a to mało możliwe. W ramach wcześniejszych badań wykazano natomiast, że różnice językowe ograniczają przepływ genów we współczesnej Europie. Oznacza to, iż czynniki kulturowe stanowią skuteczniejsze i trwalsze bariery niż oddziałujące od czasu do czasu lokalnie "plagi". Jean-Jacques Hublin i Luke Premo z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej Maxa Plancka w Lipsku udowodnili, że zmienność genetyczna drastycznie spada, kiedy jednostki wybierają partnerów o najwyższym stopniu zgodności kulturowej, a zaczyna rosnąć, gdy ludzie nie są tak wybredni. Tak właśnie postępują szympansy lub goryle, które krzyżują się z osobnikami ze wszystkich grup. Jeśli goście z drugiej strony rzeki mówią w innym języku i posługują się dziwną bronią, nie macie raczej wobec nich planów matrymonialnych, ponieważ ryzyko utraty życia jest zbyt duże. Z czasem większość starych populacji wyginęła, co doprowadziło do rozmnażania się genów tylko części z nich. Naukowcy zamierzają przetestować swoją hipotezę we współczesnych społecznościach myśliwsko-zbieraczych.
  13. Ludzki organizm potrafi wytwarzać własny kwas salicylowy (ang. salicylic acid, SA). Jest to surowiec wykorzystywany przez przemysł farmaceutyczny do produkcji aspiryny. Zespół Gwendoline Baxter z British National Health Service (NHS) uważa, że to pierwsza substancja, reprezentująca nowo odkrytą grupę bioregulatorów (Journal of Agricultural and Food Chemistry). W przeszłości Brytyjczycy wykryli kwas salicylowy we krwi osób, które nie zażywały ostatnio aspiryny. U wegetarian występowało go szczególnie dużo, niemal tyle samo, co u ludzi przyjmujących stale niewielkie dawki leku. Naukowcy sądzą, że to skutek przestrzeganej przez nich diety, ponieważ SA znajduje się w owocach i warzywach. Obecnie zespół zajął się zmianami w poziomie SA u ochotników łykających kwas benzoesowy, kolejny naturalny składnik warzyw i owoców, który w pewnych okolicznościach może być przekształcany w kwas salicylowy. Badacze z NHS zamierzali sprawdzić, czy SA występujący u ludzi to substancja wyłącznie pochodzenia egzogennego (składnik pokarmów), czy też organizm jest w stanie syntetyzować ją we własnym zakresie, by np. zwalczać stan zapalny. Baxter twierdzi, że farmakolodzy są coraz bardziej pewni, że zarówno u zwierząt, jak i u roślin kwas spełnia centralną i w dużej mierze obronną funkcję.
  14. Psy mogą się zarażać ziewaniem od ludzi, co oznacza, że w zakresie ich różnych umiejętności mieści się również empatyzowanie z właścicielem. Do tej pory podobne zjawisko obserwowano wyłącznie w grupach ludzkich i wśród blisko z nami spokrewnionych naczelnych (Biology Letters). Niekiedy ziewanie jest reakcją na silny stres, przeważnie oznacza jednak zmęczenie. Do tej pory nie wiadomo dokładnie, czemu bywa ono zaraźliwe. Dr Atsushi Senju z Birkbeck College Uniwersytetu Londyńskiego już wcześniej zaobserwował, że osoby z autyzmem nie zarażają się ziewaniem. Oznacza to, że umiejętność odczuwania empatii jest do tego konieczna. Psy świetnie sobie radzą z odczytywaniem ludzkich sygnałów społecznych, w końcu są najlepszymi przyjaciółmi naszego gatunku już od kilku tysięcy lat, dlatego Brytyjczycy zastanawiali się, czy podchwycą rozdzierające ziewnięcia eksperymentatora. W teście wzięło udział 29 czworonogów. Zainscenizowano dwie sytuacje, obie trwały po 5 minut. Obca osoba siadała naprzeciwko psa i wypowiadała jego imię. W pierwszym wariancie po nawiązaniu kontaktu wzrokowego ze zwierzęciem zaczynała głośno ziewać. Pojawiały się więc zarówno bodźce wzrokowe, jak i słuchowe, kojarzone jako ziewanie. W drugim wariancie eksperymentu człowiek także siedział naprzeciwko psa, ale nie ziewał, tylko otwierał i zamykał usta. W pierwszej z opisanych sytuacji 21 z 29 psów zarażało się ziewaniem od obcego. Średnio czworonogi ziewały 1,9 razy. Przy drugim scenariuszu żaden pies nie zaczął ziewać. Wydaje się, że psy naśladowały ludzi, ale Brytyjczycy chcą sprawdzić w przyszłych badaniach, czy na pewno ich reakcja nie nosiła znamion stresu. Empatia dla człowieka stanowiła, wg Senju, jedno z kryteriów doboru psów w procesie udomowienia.
  15. Co jest lepsze: szybka, lecz nieprecyzyjna reakcja na bodziec, czy długie i dokładne przemyślenia? Wszystko wskazuje na to, że o przewadze jednego z dwóch typów odpowiedzi decyduje określona sytuacja, w której się znajdujemy. Czy oznacza to, że w mózgu istnieją dwa osobne systemy podejmowania decyzji? Badania wykonane na Uniwersytecie w Bristolu wskazują na to, że najprawdopodobniej tak właśnie jest. Główny autor badań, Pete Trimmer, tłumaczy: Jeśli porównamy mózg człowieka i gada, zauważymy, że są niezwykle podobne, nie licząc występowania u ssaków rozległej "zewnętrznej kory" [mózgowej], otaczającej wspólny dla wszystkich kręgowców "mózg podkorowy". Fakt, że gady są zdolne do podejmowania decyzji, sugerowałby, że "mózg podkorowy" bierze udział w tym procesie. Badania fMRI [funkcjonalny rezonans magnetyczny, technika badania aktywności mózgu - przyp. red.] pokazują jednak, że niektóre rejony kory (które rozwinęły się w ewolucji później) także są używane przy podejmowaniu decyzji. Czy mózg potrzebuje dwóch jednostek odpowiedzialnych za dokonywanie wyboru? Czy korzyści z posiadania kory mózgowej są na tyle duże, że człowiekowi opłaca się unosić dodatkowy ciężar i dostarczać temu rejonowi energii? Czy ewolucja kory mózgowej sprawiła, że "mózg podkorowy" jest już nam niepotrzebny i zaniknie w toku ewolucji? Między innymi na te pytania próbował odpowiedzieć dr Trimmer. Aby lepiej zrozumieć analizowane problemy, badacz stworzył dwa modele teoretyczne. Zgodnie z ich założeniami, starsza ewolucyjnie część mózgowia reprezentowana była przez układ "myślący" bardzo szybko i niedokładnie, zaś symulacja pracy rejonów rozwiniętych u ssaków zakładała stosunkowo powolne zbieranie informacji przed podjęciem decyzji w oparciu o złożony zestaw danych. Wyniki symulacji pokazują, że w sytuacjach nagłego zagrożenia, takich jak atak drapieżnika, priorytetem jest szybkość, a nie precyzja reakcji. Z tego powodu znacznie lepiej sprawuje się w takich momentach "mózg podkorowy". Okazuje się jednak, że kora mózgowa funkcjonuje doskonale w sytuacjach nietypowych i złożonych, takich jak np. te spotykane w życiu społecznym. W jakim kierunku będzie ewoluował ludzki mózg? Dr Trimmer ocenia: Ponieważ nasze życie stało się bardziej skomplikowane, korzyści wynikające ze zbierania informacji przed podjęciem decyzji wywierają presję ewolucyjną na starsze obszary mózgu. Może to prowadzić do szybkiego rozwoju kory mózgowej u ssaków. Jeśli więc ludzie będą nadal żyli w świecie pełnym zagrożeń, takich jak dzikie zwierzęta czy szybko poruszające się samochody, wciąż będzie istniała ewolucyjna korzyść z utrzymywania "układu podkorowego", przez co szansa na jego zanik jest znikoma u "ludzi przyszłości". Szczegółowych informacji o badaniach dr. Trimmera dostarcza najnowszy numer czasopisma Proceedings of the Royal Society B.
  16. Kiedy komputer znowu się zawiesza, często denerwujemy się na niego, jakby był człowiekiem. Wiele osób nadaje swojemu pecetowi czy laptopowi jakieś imię. To właśnie tego typu zjawiska zachęciły doktora Sörena Kracha i profesora Tilo Kirchera z Kliniki Psychiatrii i Psychoterapii Uniwersytetu w Aachen do zbadania zagadnienia, czemu i w jakich okolicznościach przypisujemy maszynom ludzkie cechy oraz jak się to przejawia na poziomie korowym. Mimo że postępy w zakresie nowoczesnych technologii i robotyki dokonują się coraz szybciej, stosunkowo mało uwagi poświęcono kwestii postrzegania maszyn przez człowieka i zasad, na jakich są im przypisywane różne atrybuty. Posługując się funkcjonalnym rezonansem magnetycznym (fMRI), Niemcy postanowili zbadać, jak wzrost "ludzkości" partnera interakcji moduluje aktywność kory. W ramach eksperymentu ochotnicy brali udział w prostej grze komputerowej. Przydzielano im jednego z czterech partnerów: 1) notebooka, 2) działającego robota z klocków lego, 3) humanoida (był nim BARTHOC Junior, który mierzy 65 cm i wygląda jak 5-letnie dziecko) oraz 4) człowieka. Każdy z partnerów wykonywał te same sekwencje ruchów, wolontariusze o tym jednak nie wiedzieli. Okazało się, że aktywność przyśrodkowej kory przedczołowej oraz prawej okolicy zbiegu płatów skroniowego i ciemieniowego (ang. temporoparietal junction, TPJ) rośnie proporcjonalnie do wzrostu "ludzkości" partnera. Im więcej ludzkich cech w wyglądzie, tym silniejsze rozświetlenie rejonów związanych z przypisywaniem stanów mentalnych. Potem wszyscy badani wypełniali kwestionariusz. Ujawnił on, że czerpali oni większą przyjemność z gry z partnerem bardziej przypominającym człowieka i że uznawali go za bardziej inteligentnego (PLoS ONE).
  17. Czy utwory komputerowe i grane przez człowieka wpływają tak samo na umysł odbiorcy? Wydawałoby się, że skoro melodia jest identyczna, tak właśnie powinno się dziać. Nic bardziej mylnego (PLoS One). W ramach eksperymentu brytyjsko-niemiecki zespół odtwarzał ochotnikom sonaty fortepianowe grane przez komputer bądź zawodowego muzyka. Tylko ten drugi był w stanie naprawdę poruszyć słuchacza. Badania obrazowe mózgu wyjaśniły, dlaczego się tak dzieje. Chociaż muzyka komputerowa wywoływała reakcję emocjonalną w obrębie jądra migdałowatego (amygdala), zwłaszcza w odpowiedzi na nieoczekiwane akordy, to nie była ona tak silna, jak w przypadku tego samego utworu granego przez człowieka. Dr Stefan Koelsch z Sussex University i badacze z Instytutu Nauk o Mózgu Maxa Plancka zauważają, że nawet niewielkie szczególiki wpływają na efekty oddziaływania muzyki, a zatem również na muzykoterapię. Dopiero zaczynamy odkrywać, w jaki sposób możemy systematycznie wpływać na aktywność skóry, serca, płuc i układu hormonalnego, by wymienić tylko kilka, za pomocą muzyki. Jestem pewien, że ostatecznie uda się stworzyć wysoce efektywną metodę terapii. W studium wzięło udział 20 niezwiązanych z muzyką osób. Utrwalano przewodność ich skóry (która zmienia się w wyniku pocenia, a na to z kolei wpływa stopień pobudzenia emocjonalnego jednostki) oraz aktywność elektryczną mózgu. Chociaż ochotnicy uznawali się za osoby niemuzykalne i nie potrafili grać na żadnym instrumencie, ich mózg reagował na zmiany w melodii (nieoczekiwane akordy czy zmianę tonacji). Wskazuje to na zrozumienie zasad "muzycznej gramatyki", która przypomina gramatykę języka. Reakcja na gramatykę muzyki komputerowej i ludzkiej nie różniła się, co zaskoczyło naukowców. Twierdzą oni, że stało się tak, ponieważ jest to proces rozumowy, analityczny. Jednak następująca później reakcja, która stanowi próbę zrozumienia pasażu, była już dużo większa w przypadku utworu odgrywanego przez pianistę. Tak oddziałuje na słuchaczy tzw. wyraz artystyczny muzyka. Mózg z większym prawdopodobieństwem szuka więc znaczenia w utworach granych przez człowieka.
  18. David Levy, autor książki Miłość i seks z robotami uważa, że prawdziwe romantyczne związki człowiek-robot będą możliwe już za około 40 lat. O swojej wizji przyszłości opowiedział na konferencji prasowej zorganizowanej na Uniwersytecie w Maastricht. Pisarz uważa, że skoro maszyny mają, a właściwie będą mieć, swoje emocje, osobowość i świadomość, będą z nami rozmawiać, rozśmieszać nas, czemu nie miałby mówić "kocham cię" i naprawdę tego czuć? Wg niego, roboty jako gadżety erotyczne pojawią się na rynku w ciągu 5 najbliższych lat. Zostaną wyposażone w czujniki i syntezatory mowy, dzięki czemu będą w stanie wydawać dźwięki podczas pieszczenia przez człowieka ich stref erogennych. Levy, szkocki mistrz szachowy i biznesmen, udowadnia, że choć już teraz powstają czujące roboty, miłość jest tak złożoną sytuacją, że potrzeba jeszcze lat pracy, by maszyny mogły jej sprostać. Najtrudniejsza wydaje się kwestia umiejętnego prowadzenia konwersacji. Pragniemy mieć robota, który potrafiłby mówić o czymś, co nas zajmuje. Chcemy partnera o podobnych zainteresowaniach, mówiącego w sposób miły dla ucha, który ma podobne poczucie humoru. Szkot podkreśla, że choć kwestie komunikacji robot-człowiek są kluczowe dla stworzenia maszyny, w której człowiek mógłby się zakochać, pozostają one daleko w tyle w porównaniu do innych dziedzin robotyki. Specjaliści wskazują na parę kwestii natury etycznej. Brytyjski naukowiec Dylan Evans zaznacza, że miłość nie jest ani bezwarunkowa, ani wieczna. Tymczasem robot nie może sobie ciebie wybrać ani cię odrzucić. Może się to stać bardzo nudne, a nietrudno sobie wyobrazić przypadki okrucieństwa wobec bezbronnego partnera. Dałoby się zaprogramować maszynę obdarzoną wolą, która potrafiłaby odrzucić ludzkiego partnera, ale wg Evansa, bardzo trudno byłoby ją sprzedać. Vincent Wiegel z Politechniki w Delft dodaje, że sztuczna inteligencja, jaką człowiek jest w stanie obecnie stworzyć, odpowiada poziomowi intelektualnemu rocznego dziecka. Na razie daleko jej więc do możliwości dorosłego, a mówienie o związkach człowiek-robot już za niecałe pół wieku to spore nadużycie. Levy uważa, że związki z robotem będą stanowić wybawienie dla milionów samotnych ludzi na całym świecie, którzy z różnych powodów nie mogą związać się z drugim człowiekiem. W przyszłości problem tego trzeciego lub tej trzeciej może się nie ograniczać do pojawienia się w ludzko-ludzkim związku trzeciej istoty ludzkiej, lecz właśnie robota. Dla części osób będzie to stanowić mniejsze zagrożenie własnej pozycji, dla innych nie będzie miało najmniejszego znaczenia, czy konkurent jest człowiekiem, czy maszyną. Wielu ludzi uważa, że pewnym ułatwieniem dla stworzenia związków człowieka z robotami jest tendencja naszego gatunku do antropomorfizowania obiektów z otoczenia. Inni prorokują, że będziemy mieć do czynienia ze zjawiskiem roboseksualności, a więc swego rodzaju rozszerzeniem dzisiejszych hetero-, bi- lub homoseksualności.
  19. Belgijscy naukowcy wyizolowali i nazwali bakterię, która tak jak Helicobacter pylori wywołuje wrzody żołądka (International Journal of Systematic and Evolutionary Microbiology). Ta ostatnia odpowiada za spory odsetek wrzodów, ale w części pobieranych wycinków śluzówki znajdowano podobne niezidentyfikowane bakterie. Odkąd po raz pierwszy spotkano się z nimi 18 lat temu, mikrobiologom nie udawało się ich wyhodować w laboratorium. Dokonali tego dopiero badacze z Universiteit Gent. Analizy genetyczne wykazały, że nowa bakteria jest spokrewniona z H. pylori. Z tego powodu, a także dlatego, że pozyskano ją z wrzodu świni, nadano jej nazwę Helicobacter suis (łac. suis - świni). Margo Baele wyjaśnia, że odkrycie belgijskiego zespołu jest ważne z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, u świń wrzody mogą powodować nagły zgon, co stanowi poważny problem ekonomiczny. Po drugie, istnieje ryzyko zakażenia ludzi. Ludzie wchodzący w bliski kontakt ze świniami w większym stopniu ryzykują zarażeniem. Oznacza to, że H. suis mogą być przenoszone ze zwierząt na człowieka.
  20. Ludzie bywają konformistami i ulegają presji otoczenia. Zdarza się to osobom w każdym wieku. Okazuje się, że zjawisko to nie ogranicza się wyłącznie do przedstawicieli naszego gatunku. Co więcej, ostatnio zaobserwowane je u szczurów, a nie u któregoś z naczelnych (Animal Behaviour). Bennett Galef i Elaine Whiskin z McMaster University w Hamilton w Kanadzie zauważyli, że szczury wędrowne (Rattus norvegicus) mają tendencję do ignorowania własnego doświadczenia i naśladowania zachowania swoich rówieśników. Jest ona na tyle silna, że zwierzęta zaczynają jeść coś, o czym doskonale wiedzą, że jest niesmaczne, jeśli tylko postępuje tak reszta grupy. Na początku eksperymentu naukowcy wykształcili u części gryzoni awersję do kulek o smaku cynamonowym (po posiłku wstrzyknęli zwierzętom preparat wywołujący mdłości). Mając do wyboru dwa różne smaki paszy, szczury te wolały zjeść kulki kakaowe. Kiedy jednak przebywały przez jakiś czas ze szczurami bez podobnych uprzedzeń, które spokojnie zjadały i wąchały cynamonową paszę, same również zaczynały ją na nowo lubić. Do tej pory zachowania konformistyczne obserwowano wyłącznie u ludzi i szympansów. Skoro występują one także u szczurów, oznacza to, że społeczne uczenie się jest ważnym mechanizmem nabywania wiedzy w całym królestwie zwierząt. Pozostaje tylko pytanie, dlaczego szczury ulegają wpływom innych osobników.
  21. Spośród 4000 gatunków ssaków nasz jest jednym z nielicznych, których zdrowie uzależnione jest od przyjmowania wraz z pożywieniem kwasu askorbinowego, czyli witaminy C. Podobny los dzielą z nami takie gatunki, jak większość naczelnych, świnki morskie oraz niektóre gatunki nietoperzy. Okazuje się jednak, że w toku ewolucji nasze gatunki wypracowały zadziwiająco wydajny mechanizm kompensujący tę niedogodność. W organizmach pozbawionych zdolności syntezy kwasu askorbinowego występuje bardzo wydajny mechanizm wychwytu utlenionej formy witaminy C, czyli kwasu dehydroaskorbinowego (DHA). Związek ten powstaje z witaminy C w wyniku reakcji z utleniaczami - cząsteczki kwasu askorbinowego są "poświęcane" w obronie innych związków, krytycznych dla przeżycia. W efekcie tej reakcji powstaje utleniona forma kwasu askorbinowego, czyli właśnie DHA. W większości świata ożywionego DHA jest traktowany jak związek "zużyty" i przez to niepotrzebny. W organizmie człowieka zostaje on jednak pochłonięty przez czerwone krwinki (erytrocyty), a następnie powrotnie zredukowany do aktywnej formy. Tak przetworzony może zostać wydzielony z powrotem do krwi, skąd trafia do innych tkanek. Dr Naomi Taylor, pracująca na Uniwersytecie we francuskim Montpellier, jest pod wrażeniem skuteczności tego mechanizmu: Ewolucja jest niesamowita. Mówimy o naszej niezdolności do wytwarzania kwasu askorbinowego jak o "wrodzonym defekcie metabolicznym", a tymczasem wypracowaliśmy zadziwiający mechanizm kompensujący tę niedogodność. Co więcej, używamy do tego jednych z najliczniejszych i najbardziej rozsianych po całym ciele komórek. Warto zaznaczyć, że organizmy zdolne do syntezy witaminy C są niemal całkowicie niezdolne do wychwytywania z krwi DHA. Zamiast tego są zmuszone produkować "od zera" ogromne ilości kwasu askorbinowego, jednoczesnie zużywając na to mnóstwo energii. Dla przykładu: człowiekowi wystarcza pobranie wraz z dietą 1 mg witaminy C na kilogram masy ciała, tymczasem kozły są zmuszone wytwarzać we własnym ciele 200 razy większą ilość tego związku! W organizmie człowieka DHA jest pobierany do wnętrza erytrocytów przez białko zwane Glut1, które znane jest przede wszystkim ze zdolności do wchłaniania glukozy (stąd jego nazwa, pochodząca od angielskiego Glucose Transporter, type 1). Ciekawostką jest jednak fakt, że pomimo mylącej nazwy białka wykazuje ono znacznie większą zdolność do przenoszenia DHA niż glukozy. Efekt ten dodatkowo pogłębia się wraz z upływem życia komórki. Badacze twierdzą, że przyczyną tej "preferencji" przenośnika glukozy i DHA jest synteza innego białka zwanego stomatyną. Pojawia się ono w czerwonych krwinkach dopiero po pewnym czasie od powstania tych komórek. Brak tej proteiny powoduje odwrotne zjawisko, tzn. wzrost wydajności wchłaniania glukozy kosztem ilości pobieranego kwasu dehydroaskorbinowego. Kolejna niespodzianka: u myszy, które mają naturalną zdolność syntezy witaminy C, erytrocyty w ogóle nie wykazują obecności Glut1 na powierzchni. Zamiast tego posiadają na swojej powierzchni zupełnie inny przenośnik, zwany Glut4, praktycznie niezdolny do pobierania DHA z krwi. Istnieje bardzo wyraźna zależność pomiędzy obecnością na czerwonych krwinkach określonego transportera a zdolnością organizmu do wytwarzania witaminy C. Jak widać, w naturze samowystarczalność nie zawsze jest potrzebna. Czasem dużo cenniejszą zdolnością jest umiejętne wykorzystanie tego, co inni odrzucili jako niepotrzebne.
  22. Testy przeprowadzone przez naukowców z Kyoto University dowiodły, że młode małpy mają lepszą pamięć wzrokową niż ludzie. Eksperyment, w którym uczestniczyły dorosłe szympansice, ich pięcioletnie potomstwo oraz studenci, polegał na zapamiętaniu położenia cyfr, a następnie na wskazaniu ich w kolejności od 1 do 9. Oczywiście, szympansy najpierw musiały nauczyć się "liczyć" do dziewięciu. Cyfry były wyświetlane na ekranie dotykowym. Komputer pokazywał je w losowych miejscach na 0,65, 0,43 lub 0,21 sekundy, po czym zastępował kwadratami. Dorosłe małpy radziły sobie z testem równie dobrze lub gorzej niż ich ludzcy przeciwnicy. Za to młode szympansy okazały się znacznie lepsze od studentów. Nie miały one problemu z zapamiętaniem położenia cyfr nawet wtedy, gdy czas wyświetlania był zbyt krótki, aby oko miało czas "przeczesać" ekran. To świadczy o świetnie rozwiniętej pamięci fotograficznej. Jak twierdzi prowadzący badania Tetsuro Matsuzawa, u ludzkich dzieci również pojawiają się podobne zdolności, ale dość rzadko i na krótki czas. Według Japończyka, wyniki te mogą świadczyć o ewolucji naszego gatunku. Protoplaści Homo sapiens prawdopodobnie dorównaliby małpom we wspomnianym teście, ale z czasem umiejętności te zostały utracone na rzecz nowych, umożliwiających powstanie ludzkiej mowy.
  23. Dr Olivier Curry, wiodący ewolucjonista z Londyńskiej Szkoły Ekonomii, prognozuje, że w przyszłości ludzkość podzieli się na dwa podgatunki: wyznaczającą zasady atrakcyjną i inteligentną elitę oraz niezbyt rozgarnięte istoty, z wyglądu przypominające gobliny. Według Brytyjczyka, ludzie osiągną szczyt swoich możliwości fizycznych do 3000 roku, a potem nastąpi regres. Superczłowiek będzie miał 180-215 cm wzrostu i dożyje sędziwego wieku 120 lat. Cechy fizyczne staną się wskaźnikami zdrowia, młodości i płodności, które wyewoluowały u kobiet i mężczyzn, by ułatwić wybór potencjalnego partnera – twierdzi Curry. Naukowiec prorokuje, że postępy w zakresie kosmetycznej chirurgii plastycznej i innych technik modyfikacji wyglądu doprowadzą do ujednolicenia rodzaju ludzkiego. Mężczyźni będą mieli symetryczne twarze, niski głos i dużego penisa, a kobiety błyszczące włosy, imponującej wielkości piersi, duże oczy i gładką, bezwłosą skórę. Zanikną rasy, ponieważ w wyniku krzyżówek międzyrasowych standardem stanie się skóra o odcieniu kawy z mlekiem. Setki lat po osiągnięciu szczytu możliwości fizycznych nastąpią kolejne zmiany. Będą one związane z postępującym uzależnieniem od nowoczesnych technologii. W dodatku medycyna osłabi nasz układ odpornościowy, który zacznie przypominać ten występujący u współczesnych nam dzieci.
  24. W pierwszym eksperymencie porównującym zdolności społeczne różnych gatunków niemieccy, hiszpańscy i amerykańscy naukowcy odkryli, że 2-letnie dzieci są pod tym względem bardziej dojrzałe od dorosłych szympansów czy orangutanów (Science). Nikt do tej pory nie poddał systematycznemu badaniu baterią testów równolegle małp i ludzi – powiedziała na konferencji zorganizowanej w Berlinie Esther Herrmann, antropolog ewolucyjny z Instytutu Maxa Plancka w Lipsku. Odkryliśmy, że w pewnym wieku dzieci i małpy mają podobne możliwości poznawcze, które pomagają w radzeniu sobie ze światem fizycznym, ale ludzkie maluchy dysponują dodatkowo bardziej zaawansowanymi zdolnościami radzenia sobie w sytuacjach społecznych. Pani antropolog podkreśla, że wyniki jej zespołu przeczą hipotezie inteligencji ogólnej, zgodnie z którą ludzie są bardziej inteligentni niż szympansy, ponieważ mają większy mózg, a co za tym idzie: większe możliwości poznawcze. Wspierają za to alternatywną teorię inteligencji kulturowej. Jej zwolennicy utrzymują, że rozbudowane umiejętności społeczne są charakterystyczne dla gatunku ludzkiego, któremu zależało na wymianie informacji między grupami i kulturami. W ciągu 2 lat badacze dali do rozwiązania 106 szympansom, 32 orangutanom i 105 dzieciom dwa zestawy zadań. Małpy miały od 3 do 21 lat, a dzieci od 2 do 3 lat. W pierwszym zestawie znalazły się zadania badające zrozumienie otaczającego świata fizycznego. Chodziło m.in. o ocenę relacji przestrzennych, ilości/liczby i przyczynowości (co wymagało np. określenia źródła dźwięku lub przeznaczenia narzędzia). Dzięki drugiemu zestawowi zadań naukowcy mogli zbadać inteligencję społeczną. Przyglądali się m.in. umiejętności rozwiązywania zadania poprzez naśladowanie czyjegoś działania, komunikacji niewerbalnej czy zdolności zinterpretowania intencji drugiego osobnika tylko na podstawie obserwacji jego zachowania. Wszystkie gatunki równie dobrze radziły sobie z zadaniami "fizycznymi", ale ludzkie dzieci były niemal 2-krotnie lepsze w przypadku zadań drugiego rodzaju. Kiedy trzeba było np. wydobyć kawałek jedzenia z plastikowej tuby, brzdące szybko dobierały się do kąska, naśladując eksperymentatora, podczas gdy małpy dalej wypróbowywały rozwiązania siłowe, czyli gryzły, drapały i uderzały w pojemnik. Jeden z Niemców, Joseph Call, wyjaśnia, że badanie pozwoliło wyodrębnić międzygatunkowe podobieństwa i różnice. Dzięki temu łatwiej będzie wyciągnąć wnioski dotyczące kolejności i czasu pojawienia się w toku ewolucji określonych zdolności. W przyszłości grupa chce porównać umiejętności społeczne różnych gatunków małp oraz małp i zwierząt, które nie należą do naczelnych, np. psów.
  25. Jeśli chcemy, by robot poruszał się jak najbardziej naturalnie, powinien przy tym zużywać jak najmniej energii. "Leniwa" maszyna przypomina wtedy nas, ludzi. Do takiego wniosku doszedł Oussama Khatib z Uniwersytetu Stanforda, który bada przyszłe kontakty człowieka i robotów. Na pewno ulegną one wtedy zacieśnieniu, a użytkownicy będą oczekiwać, że R2D2, powiedzmy, 2120 roku będzie wyglądał i zachowywał się jak my. Modelując sposób poruszania się ludzi, Khatib odkrył, że naturalnie minimalizujemy energię zużywaną przez mięśnie. Ludzie są w pewnym sensie leniwi. To dlatego pijemy kawę, trzymając rękę ustawioną pod kątem 30-45 stopni w stosunku do ciała i nie podnosimy wyżej łokcia ani nie zwiększamy kąta, pod jakim kończyna jest odsunięta od tułowia. Następnie naukowiec zastosował dokładnie te same kryteria w odniesieniu do kontrolowanego komputerowo chodu robota. W ten sposób możemy uzyskać ruchy, które w wykonaniu maszyny wyglądają bardzo naturalnie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...