Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'ciąża' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 98 wyników

  1. Leki przeciwdziałające niepłodności, podejrzewane od pewnego czasu o powodowanie raka jajnika, zostały oczyszczone z ciążących na nich zarzutach. Z podsumowania danych z kilkunastu lat wynika, że prawdopodobieństwo choroby nie wzrasta w związku ze stosowaniem tego typu terapii. O wynikach studium informują badacze z Duńskiego Stowarzyszenia Walki z Nowotworami. Swoje wnioski opierają na badaniu 54362 kobiet poddanych różnorodnym terapiom mającym na celu leczenie niepłodności. Ich średni wiek w momencie rozpoczęcia leczenia wynosił 31 lat, zaś monitorowanie stanu ich zdrowia trwało średnio 16 lat. W czasie obserwacji na raka jajnika zachorowało 156 osób. Przypadki chorych kobiet skorygowano o czynniki ryzyka, takie jak styl życia lub czynniki genetyczne, oraz podzielono w zależności od stosowanego u nich leczenia. Pod uwagę wzięto cztery najczęściej stosowane leki: cytrynian klomifenu, gonadotropiny (w tym, uwzględnioną osobno, ludzką gonadotropinę kosmówkową) oraz hormon uwalniający gonadotropinę. Wyniki analizy nie pozostawiają złudzeń: przyjmowanie żadnego z wymienionych leków, stosowanych najczęściej w leczeniu niepłodności, nie powoduje wzrostu ryzyka zachorowania na raka jajnika. Prawdopodobieństwo zachorowania nie zwiększało się nawet po dziesięciu cyklach leczenia ani u kobiet, które ostatecznie nie doczekały się potomstwa. Dotychczas właśnie te dwie grupy pań uznawano za szczególnie zagrożone nowotworem. Autorzy studium przyznają co prawda, że średni wiek kobiet w momencie podsumowania informacji wynosił 47 lat, zaś szczyt zachorowań na raka jajnika przypada około 60. roku życia, lecz ich zdaniem częstotliwość zachorowań powinna być widoczna już teraz. Gdyby istniało silne powiązanie, z pewnością moglibyśmy oczekiwać, że dostrzeglibyśmy je już teraz, ale nie dostrzegamy - zaznacza dr Allan Jensen, główny autor analizy. Zastrzega jednak, że okres obserwacji pacjentek nie został zakończony, a jego zespół zamierza kontynuować monitorowanie stanu zdrowia kobiet.
  2. Jeden z mikroelementów zawartych w naszej diecie, cynk, redukuje ryzyko uszkodzeń płodu związanych ze spożywaniem alkoholu przez kobiety ciężarne - donoszą australijscy naukowcy. Ich odkrycie może mieć niebagatelne znaczenie dla profilaktyki defektów rozwojowych wywołanych przez stosowanie używki. Swoje wnioski Australijczycy opierają na studium przeprowadzonym na myszach. Wcześniejsze badania tej samej grupy wykazały, że przyjmowanie alkoholu podczas ciąży zmniejsza ilość cynku dostarczanego przez łożysko do płodu. Zjawisko to jest najprawdopodobniej wywołane przez zwiekszenie produkcji metalotioneiny, białka wiążącego ten pierwiastek, przez wątrobę matki. W swoim najnowszym studium zespół badaczy z Instytutu Hansona w Adelajdzie, prowadzony przez dr. Petera Coyle'a, podawał 25-procentowy roztwór etanolu myszom w ósmym dniu ciąży (odpowiada to okresowi pomiędzy 3. i 8. tygodniem ciąży u ludzi). Od początku do 18. dnia ciąży zwierzęta były karmione, w zależności od grupy, standardowymi pożywkami lub dietą wzbogaconą w cynk. Po zakończeniu okresu suplementacji badacze przerwali ciążę u części gryzoni i przebadali potomstwo w kierunku występowania wad wrodzonych. Pozostałe matki doniosły swoją ciążę, zaś młode były obserwowane przez pierwsze dwa miesiące życia. Dokonaliśmy trzech istotnych odkryć - tłumaczy dr Coyle. Po pierwsze, zaburzeniom wzrostu płodu wywołanym we wczesnej ciąży przez ostrą ekspozycję na alkohol można zapobiegać dzięki suplementacji cynku. Po drugie, suplementacja diety cynkiem podczas ciąży może chronić przed śmiercią w okresie poporodowym wywołaną przez ostrą ekspozycję na alkohol. Po trzecie, suplementacja diety cynkiem zwiększa poziom cynku we krwi matki i przezwycięża spadek jego poziomu wywołany przez alkohol, co ogranicza naszym zdaniem niedobór cynku u płodu oraz związane z tym uszkodzenia. Pomimo obiecujących wyników, Australijscy eksperci zalecają traktowanie wyników z ostrożnością. Podkreślają, że cynk może nie ograniczać niektórych typów uszkodzeń płodu, oraz, co jeszcze ważniejsze, że przyjmowanie zwiększonych dawek mikroelementu nie może dawać ciężarnym kobietom poczucia, że nie obowiązuje ich zalecenie odstawienia alkoholu. Mimo to uważają, że warto rozważyć przyjmowanie cynku, który może, wraz z kwasem foliowym, skutecznie zwiększać szanse matki na urodzenie zdrowego potomstwa
  3. Zakażenie wewnątrzmaciczne jest jedną z najczęstszych przyczyn samoistnych poronień. Co ciekawe jednak, w wielu przypadkach, pomimo oczywistych symptomów infekcji, niemożliwe jest wyhodowanie i zidentyfikowanie bakterii odpowiedzialnych za ten stan. Badacze z Uniwersytetu Yale opracowali jednak metodę, która pozwala na ustalenie przyczyny choroby, gdy tradycyjne techniki zawodzą. Stosowane obecnie sposoby identyfikacji bakterii opierają się na pobraniu płynu owodniowego, którym otoczony jest płód. Pobrany materiał jest przenoszony na płytki hodowlane, na których próbuje się wyhodować bakterie odpowiedzialne za stan zapalny. Niestety, aż w 60% przypadków testy takie kończą się niepowodzeniem. Nowym pomysłem na ustalenie gatunku odpowiedzialnego za infekcję i związany z nią stan zapalny są przesiewowe testy genetyczne. Po uzyskaniu wstępnego wyniku, jest on weryfikowany za pomocą analizy proteomicznej, czyli poszukiwania w płynie owodniowym białek charakterystycznych dla danej grupy bakterii, a także badań histologicznych, polegających na obserwacji mikroskopowej pobranego od kobiety materiału. Co ciekawe, w wielu przypadkach okazywało się, że zakażenie macicy nie ogranicza się do pojedynczego gatunku bakterii. Zamiast tego, autorzy metody stwierdzali obecność różnorodnych populacji mikroorganizmów, spośród których wielu nie udaje się wykryć za pomocą tradycyjnych metodami, ponieważ nie istnieją skuteczne metody ich hodowli in vitro. Niezwykle interesujący jest fakt, że jednym z gatunków powodujących zakażenia wyjątkowo często są mikroorganizmy zamieszkujące zwykle... jamę ustną. Najważniejszym gatunkiem z tej grupy jest Fusobacterium nucleatum, znany ze swoich zdolności do powodowania różnorodnych komplikacji zdrowotnych po przedostaniu się do krwiobiegu. Ponieważ hodowla nie zawsze umożliwia odnalezienie wszystkich bakterii obecnych w płynie owodniowym, oznacza to potrzebę opracowania nowych metod detekcji - tłumaczy istotę eksperymentu jego autor, dr Yiping Han z Case Western Reserve University. Badacz dodaje: jest także istotne, by zidentyfikować, który zarazek powoduje infekcję i zapalenie prowadzące do poronienia, tak, aby rozpocząć stosowanie antybiotyków na wczesnym etapie rozwoju tego patofizjologicznego ciągu zdarzeń.
  4. O tym, że spędzenie ciąży w otoczeniu zwierząt cierpiących na choroby zakaźne zwiększa odporność potomstwa na to samo schorzenie, wiadomo już od dawna. Teraz, dzięki badaczom z Anglii, dowiadujemy się, że podobne zjawisko można zaobserwować u zwierząt-nosicieli pasożytów niezdolnych do bezpośredniego przenoszenia się pomiędzy osobnikami. Eksperyment przeprowadzili wspólnie badacze z uniwersytetów w Nottingham i Londynie. Hodowali oni ciężarne myszy, których klatki lokowano, w zależności od grupy, w sąsiedztwie klatek zamieszkiwanych przez myszy zdrowe lub zainfekowane przez pierwotniaki z gatunku Babesia microti. Mikroorganizmy te odpowiedzialne są za babeszjozę - pasożytniczą chorobę krwi, przypominającą objawami malarię. Niezwykle istotny dla przebiegu eksperymentu jest fakt, iż B. microti nie są zdolne do przenoszenia pomiędzy gryzoniami, jeśli nie zostaną przekazane za pośrednictwem kleszczy. Mimo to stwierdzono, że potomstwo matek przebywających w czasie ciąży w sąsiedztwie zwierząt zakażonych wykazywało szereg cech wskazujących na pośrednią ekspozycję na pasożyty. Po osiągnięciu przez potomstwo dojrzałości, stwierdzono u niego m.in. zwiększenie odporności przeciwko B. microti oraz obniżony poziom agresji. U matek, które spędziły ciążę w sąsiedztwie klatek zamieszkiwanych przez zakażone myszy, zaobserwowano z kolei powiększenie nerek oraz podwyższony poziom kortykosteronu, jednego z hormonów odpowiedzialnych za reakcję na stres. Zdaniem angielskich badaczy, odkrycie świadczy o wrodzonym przystosowaniu potomstwa do zwalczania babeszjozy. Miałoby to, według nich, zapewniać zwiększenie szans na osiągnięcie dojrzałości i przeżycie w niesprzyjającym środowisku. Autorzy wyciągają ze swoich badań jeszcze jeden istotny wniosek. [Wyniki] prowadzą nas do pytania o prawidłowość warunków hodowli w niektórych laboratoriach podczas przeprowadzania procedur badawczych, które mogą negatywnie wpływać zarówno na dobrobyt zwierząt, jak i na wiarygodność badań na zwierzętach - podkreślają w swojej publikacji, która ukazała się na łamach czasopisma Proceedings of the Royal Society B.
  5. Deborah Anderson, profesor ginekologii i położnictwa z Harvard Medical School, ostatecznie rozprawiła się z dość popularnym w latach 50. i 60. mitem. Niestety, coca-cola nie ma właściwości plemnikobójczych. Pięćdziesiąt lat temu niektóre pary uciekały się do nasiadówek czy irygacji gazowanym napojem, wierząc, że jego kwasowość zapobiegnie zapłodnieniu. W niektórych biednych krajach tego rodzaju płukanki nadal uznaje się za metodę antykoncepcyjną (British Medical Journal). Amerykanka przestrzega, że metoda ta jest nie tylko nieskuteczna, ale i potencjalnie szkodliwa. Cola nie wykazuje właściwości plemnikobójczych, a gdyby nawet je miała, plemniki poruszają się na tyle szybko, że umknęłyby przed strumieniem cieczy, docierając przed nią do szyjki macicy. Na domiar złego, napój uszkadza wierzchnią warstwę komórek pochwy i zwiększa podatność kobiety na choroby przenoszone drogą płciową. Usuwa też dobroczynne bakterie, torując drogę infekcjom bakteryjnym i grzybiczym. Eksperymenty z różnymi formami irygacji pochwy colą ujawniły, że wzrasta ryzyko stanu zapalnego jamy miednicy czy ciąży pozamacicznej. Gwoli wyjaśnienia Anderson dodaje, że zdecydowała się na publikację omawianego artykułu, bo ktoś dokopał się do starych badań jej zespołu nad wpływem coca-coli na ludzką spermę i przez to przyznano jej IgNobla.
  6. Prosty test pozwala na stwierdzenie, czy kobieta, u której w czasie ciąży przedwcześnie pękną błony płodowe, wyda swoje potomstwo na świat w ciągu 48 godzin. O odkryciu donoszą naukowcy z szwedzkiego Karolinska Institute. Według informacji zebranych przez badaczy, związkiem kluczowym dla oceny prawdopodobieństwa przedwczesnego porodu jest kwas mlekowy. Panie, u których po pęknięciu błon płodowych dochodzi do gwałtownego wzrostu stężenia tej substancji, wykazują wielokrotnie wyższe ryzyko przedwczesnego wydania dziecka na świat. Skuteczność testu sprawdzono na 86 kobietach noszących w swoim łonie pojedyncze dziecko, u których doszło do pęknięcia błon płodowych pomiędzy 20. i 36. tygodniem ciąży. Dane wskazują na niezwykle wyraźną zależność pomiędzy prawdopodobieństwem porodu i poziomem kwasu mlekowego. W ciągu 48 godzin od przerwania błon płodowych do porodu doszło u zaledwie 5% pań, u których poziom kwasu utrzymywał się na niskim poziomie. Kobiety, u których stężenie związku wzrastało, urodziły aż w 87% przypadków. U tych ostatnich przeciętny czas pomiędzy odejściem wód płodowych oraz wydaniem na świat potomstwa minęło ok. 13,5 godziny. Przedwczesne przerwanie błon płodowych zdarza się średnio podczas jednej na pięćdziesiąt ciąż i jest przyczyną co trzeciego przypadku przedwczesnego jej zakończenia. Dotychczas nie istniały wiarygodne badania pozwalające na ocenę prawdopodobieństwa porodu, w związku z czym lekarze nie byli w stanie przewidzieć konieczności wdrożenia odpowiedniej terapii. Wiedza taka jest niezwykle cenna, gdyż nawet kilkunastogodzinny okres leczenia (np. z zastosowaniem sterydów stymulujących rozwój płuc u dziecka) znacząco poprawia kondycję noworodka. Odkrycie ma niebagatelne znacznie dla ginekologów oraz neonatologów, czyli lekarzy specjalizujących się w opiece nad noworodkami. Możliwość przewidzenia przedwczesnego porodu umożliwia szybkie przeniesienie kobiety do specjalistycznego szpitala, w którym możliwe będzie otoczenie wcześniaka szczególnie troskliwą opieką. Pozwala to także na przygotowanie zarówno matki i dziecka, jak i personelu medycznego, do porodu.
  7. Niektórzy twierdzą, że palenie papierosów "light" zmniejsza ryzyko powikłań związanych z pochłanianiem zawartych w nich toksyn. Okazuje się jednak, że to tylko złudzenie, przynajmniej z punktu widzenia zagrożenia dla płodu. Wiele substancji zawartych w [papierosach typu light] nie zostało przetestowanych, a niektóre są opisywane przez producentów jako bezpieczne, zauważa pracujący na Uniwersytecie Kalifornijskim prof. Prue Talbot, główny autor badań. Niestety, jak pokazują badania jego zespołu, rzeczywistość wygląda znacznie gorzej: nasze testy na myszach pokazują jasno, że te substancje niekorzystnie wpływają na reprodukcję oraz związane z nią procesy rozwojowe. Efekty najprawdopodobniej są identyczne w przypadku ludzi, co oznacza, że kobiety ciężarne są szczególnie narażone na efekty dymu z takich papierosów. Zespół prof. Talbota prowadził swoje testy na mysich zarodkowych komórkach macierzystych, które służyły jako model zarodka niezagnieżdżonego jeszcze w ściany macicy. Porównywano na nich wpływ dymu wydzielanego przez tradycyjne papierosy oraz ich wersję "light". Wykonano także osobną analizę dymu zasysanego przez filtr papierosa (miało to symulować aktywne wdychanie przez samego palacza) oraz tego wydzielanego z żarzącej się końcówki papierosa. Testy pokazują jasno, że każdy z badanych rodzajów używki wykazywał silne działanie toksyczne na niezagnieżdżone zarodki myszy, co objawiało się m.in. opóźnieniem i upośledzeniem ich rozwoju. W wyniku ekspozycji na dym dochodziło także do osłabienia zdolności komórek macierzystych do przylegania do białek tzw. macierzy pozakomórkowej (proces ten jest konieczny dla prawidłowego osadzenia się zarodka w macicy). W skrajnych przypadkach dochodziło nawet do całkowitego obumarcia zarodka. Co więcej, ku zaskoczeniu badaczy okazało się, że próbki dymu z papierosów typu "light" były bardziej szkodliwe od tego z papierosów tradycyjnych. Ten wynik był niespodziewany, ponieważ zgodnie z zapewnieniami takie produkty zawierają mniejsze ilości toksyn, uważa prof. Talbot. Dalsze testy wykazały, że dym wydostający się z końcówki papierosa (czyli ten wdychany przez biernych palaczy) był bardziej szkodliwy, prawdopodobnie ze względu na niższą temperaturę spalania tytoniu. Nie należy jednak zapominać, że sam palacz także wdycha tę trującą mgiełkę. Dalsze badania zespołu z Uniwersytetu Kalifornijskiego obejmą wykonanie analogicznych testów na komórkach ludzkich. Należąca do zespołu magistrantka Sabrina Lin rozpoczęła już wstępne eksperymenty, możemy więc liczyć, że już wkrótce opublikowane zostaną ich wstępne rezultaty.
  8. Matce i dziecku szkodzi nie tylko stres przeżywany przez nią w czasie ciąży, ale nawet na pół roku przed poczęciem. Studium ponad miliona kobiet ujawniło, że zwiększa to ryzyko przedwczesnego porodu (przed 8. miesiącem ciąży) nawet o 59%. Naukowcy z organizacji charytatywnej Tommy i Uniwersytetu w Manchesterze sądzą, że lęk uruchamia w organizmie kobiety szereg zmian o charakterze chemicznym, które negatywnie wpływają na jakość jajeczka. Poza tym wydzielające się hormony upośledzają rozwój płodu. Do tej pory większość badań koncentrowała się na wpływie stresu przeżywanego w czasie ciąży, ale te wyniki sugerują, że oddziaływania z okresu poprzedzającego zapłodnienie są znacznie silniejsze – przekonuje profesor Philip Baker. Eksperci wykorzystali dane Dunek, które urodziły żywe dzieci pomiędzy 1979 a 2002 rokiem.
  9. Czy szanse kobiety na urodzenie dziecka maleją wraz z wiekiem? Tak, ale nie do końca. Okazuje się bowiem, że istotnym czynnikiem jest także długość cyklu menstruacyjnego. O odkryciu informują szwedzcy badacze. Wnioski pochodzą ze studium 6271 zabiegów zapłodnienia in vitro. Badacze, prowadzeni przez dr. Thomasa Brodina ze szpitala Malarsjukhuset w szwedzkim mieście Eskilstunam, porównali długość cyklu miesięcznego u pań poddanych procedurze oraz odsetek prób zapłodnienia zakończonych powodzeniem. Wraz z wiekiem dochodzi u kobiet do nieznacznego skrócenia średniej długości cyklu menstruacyjnego. Średnie skrócenie długości cyklu miesięcznego wynosi około dwóch dni od wieku 20 do 40 lat, tłumaczy Brodin. Po uwzględnieniu danych dotyczących wieku pacjentek zaobserwowano wyraźnie, że z punktu widzenia szans na skuteczne poczęcie oraz donoszenie ciąży istotny jest nie tylko sam wiek, lecz także czas trwania cyklu. Szansa na urodzenie dziecka po zabiegu zapłodnienia in vitro była niemal dwukrotnie zwiększona dla kobiet, których cykl miesięczny był dłuższy niż 34 dni w porównaniu do kobiet, u których trwał on mniej niż 26 dni, konkludują badacze. Szczegółowy opis badanego zagadnienia opublikowano na łamach czasopisma Fertility and Sterility.
  10. Thomas Beatie, transseksualista, który 29 czerwca urodził córkę Susan, ponownie jest w ciąży. Amerykanin nie zażywa testosteronu od czasu, gdy zaszedł w pierwszą ciążę. To na razie pierwszy trymestr, ale jak do tej pory, wszystko przebiega prawidłowo. Drugie dziecko państwa Beatie przyjdzie na świat również w czerwcu, a termin porodu wyznaczono na 12 dzień miesiąca. Gdy miała się urodzić Susan, ludzie zastanawiali się, jak Thomas zamierza rozwiązać sprawę karmienia malucha. Okazało się, że zadania tego podjęła się 46-letnia Nancy, która karmiła córkę piersią przez ubiegłe 4 miesiące. By posłużyć się dawną nomenklatura, została mamką dziecka urodzonego przez męża. Od momentu pojawienia się Susan para rzadko pokazuje się publicznie. W ich domu opuszczono rolety, a posesję obserwują baczne oczy kamer. Thomas i jego rodzina zarobili na zainteresowaniu mediów i na swojej własnej książce. Zgodnie twierdzą jednak, że nie kierowała nimi chęć zysku, a zwykła ludzka potrzeba.
  11. Kobiety, które są stale na diecie, tyją w ciąży więcej niż panie nieprzejmujące się tak bardzo jedzeniem (Journal of the American Dietetic Association). Dr Anna Maria Siega-Riz z Uniwersytetu Północnej Karoliny tłumaczy, że kobietom przekazuje się następujący komunikat: Jesteś w ciąży, więc możesz teraz jeść wszystko, na co tylko masz ochotę. Tymczasem, wg najnowszych doniesień, w pierwszym trymestrze nie ma potrzeby zwiększania dziennej liczby kalorii. Dopiero w drugim trzeba zacząć jeść za dwoje, czyli o 340 kalorii więcej. Od 7. do 9. miesiąca należy pomyśleć o zapewnieniu 450 dodatkowych kalorii. Pani doktor przyznaje, że coraz więcej kobiet za dużo przybiera na wadze. Może być tak, że panie, które nawykowo stosują diety, tyją więcej z powodów fizjologicznych. Bardziej prawdopodobne jednak, że traktują ciążę jako okres wyzwolenia się z karbów. Aby zbadać związek pomiędzy nawykami żywieniowymi sprzed ciąży a wzrostem wagi podczas ciąży, zespół śledził losy 1223 kobiet. Brały one udział w studium przedwczesnego porodu i rozwoju płodu. Wszystkie ochotniczki wypełniały kwestionariusz. Znalazły się w nim pytania o stosowanie diet, wątpliwości związane z jedzeniem oraz wahania wagi. Przeciętna kobieta tyła o 52% więcej, niż powinna. De facto zjawisko to dotyczyło jedynie 63% badanych: 2/3 ciężarnych z niedowagą, 63% z prawidłową masą ciała, 85% pań z nadwagą i 74% otyłych. Osoby, które przynajmniej raz doświadczyły przed ciążą efektu jo-jo, czyli w ciągu tygodnia schudły i ponownie przytyły ok. 2,5 kg, w czasie błogosławionych 9 miesięcy zebrały o 2 kg więcej niż ich koleżanki. Poza paniami z niedowagą, podobne zjawisko zaobserwowano u wszystkich wolontariuszek, które stosowały ograniczenia żywieniowe.
  12. Baribale (Ursus americanus), które żyją w pobliżu miast, są grubsze, wcześniej zachodzą w ciążę i częściej umierają gwałtowną śmiercią – alarmują specjaliści z Wildlife Conservation Society. Przez 10 lat naukowcy podążali za 12 niedźwiedziami, zamieszkującymi okolice jeziora Tahoe w Nevadzie. Porównywali je z 10 osobnikami z dziewiczych obszarów. Zauważyli, że baribale z grupy ucywilizowanej ważyły średnio o 30% więcej. Działo się tak, ponieważ sporą część ich menu stanowiły wyrzucane przez ludzi śmiecie (Human-Wildlife Conflicts). Wskutek otyłości samice zachodziły w ciążę w 4.-5. roku życia, podczas gdy całkowicie dzikie zwierzęta wydawały na świat młode dopiero po ukończeniu 7-8 lat. W skrajnych przypadkach niedźwiedzice znad Tahoe zaczynały się rozmnażać w wieku 2-3 lat. Wszystkie baribale z okolic zurbanizowanych umarły młodo po zderzeniach z samochodem. Po 10 latach badań aż 6 dzikich misiów nadal cieszyło się wolnością i dobrym zdrowiem.
  13. Kobiety regularnie gimnastykujące się w czasie ciąży równie często rzucają palenie, jak panie stosujące nikotynową terapię zastępczą (NTZ), np. plastry. Do podobnych wniosków doszli autorzy dwóch badań z udziałem ciężarnych uzależnionych od nikotyny. Wg brytyjskich uczonych, z nałogiem zrywała jedna czwarta aktywnych fizycznie pań. Identyczne rezultaty uzyskano po zastosowaniu NTZ. Pierwszy ze sposobów jest jednak zdrowszy i dla matki, i dla płodu. A z efektów gimnastyki można skorzystać już w czasie porodu. W pilotażowych eksperymentach uwzględniono kobiety powyżej 18. roku życia, które paliły przynajmniej jednego papierosa dziennie. Wiek ciąży wahał się od 12. do 20. tygodnia. W ramach jednego badania przyszłe mamy przez 1,5 miesiąca gimnastykowały się raz w tygodniu pod okiem fachowca. Druga grupa przez 6 tygodni spotykała się dwa razy w tygodniu, a potem (przez kolejne 21 dni) raz na tydzień. Każda z ochotniczek mogła zasięgnąć porady specjalisty ds. uzależnień. Panie gimnastykowały się w umiarkowanym tempie, a ich aktywność polegała głównie na chodzeniu. Osiem z 32 kobiet rzuciło palenie przed rozwiązaniem. Obecnie Brytyjczycy, którzy pracują pod przewodnictwem Michaela Usshera z Uniwersytetu św. Jerzego w Londynie, skoncentrowali się na dużo większej próbie ciężarnych (850). Choć nie wyjawili, czemu ćwiczenia pomagają rzucić palenie, pewnych sugestii dostarczają wcześniejsze badania. Ujawniły one bowiem, że aktywność fizyczna zmniejsza natężenie ciążowych zachcianek.
  14. Silny stres przeżywany przez matkę na początkowych etapach ciąży zwiększa podatność dziecka na schizofrenię. Od dawna podejrzewano istnienie takiego związku, jednak naukowcy nie mieli pojęcia, który z okresów ciąży może być krytyczny (BMC Pstchiatry). Zespół Dolores Malaspiny z New York University School of Medicine wykorzystał dane dotyczące krótkiego, ale gwałtownego konfliktu arabsko-izraelskiego z 1967 roku, zwanego wojną sześciodniową. Badacze przeanalizowali zapiski medyczne 88 tys. osób, które przyszły na świat w Jerozolimie w latach 60. i 70. Zauważyli, że kobiety, których matki były w drugim miesiącu ciąży, kiedy rozpoczęła się wojna, 4,3 razy częściej cierpiały na schizofrenię (mężczyźni 1,2 razy) niż osoby urodzone podczas pokoju. Najwyraźniej więc zakłócenie rozwoju mózgu w drugim miesiącu ciąży może prowadzić do zachorowania na schizofrenię w późniejszym życiu. Skąd rozbieżność w liczbie zachorowań pomiędzy kobietami i mężczyznami? Malaspina uważa, że męskie zarodki częściej umierają wskutek stresu. Wiele studiów wykazało zmianę w proporcji mężczyzn i kobiet w populacjach doświadczających poważnego wstrząsu lub stresu. Zmiana ta polega na utracie płodów męskich. Amerykanie podkreślają, że chodzi o bardzo wysoki poziom stresu, nie o lekkie zdenerwowanie na co dzień. W przypadku kobiet, które znalazły się w czasie wojny 6-dniowej pod bezpośrednim ostrzałem, ryzyko wystąpienia schizofrenii u potomstwa było aż 30-krotnie wyższe niż w populacji generalnej. Prawdopodobieństwo zachorowania zależy więc od nasilenia stresu.
  15. Thomas Beatie był kiedyś kobietą, dziesięć lat temu przeszedł jednak operację zmiany płci. Usunięto mu gruczoły sutkowe i spłaszczono klatkę piersiową, ale pozostawiono narządy płciowe. Dzięki temu zaszedł w ciążę i urodził w Centrum Medycznym św. Karola w Bend w stanie Oregon zdrową córeczkę. Niektóre źródła podają, że przeprowadzono cesarskie cięcie, ale kontakt ze szpitala twierdzi, że 34-latek urodził siłami natury. Wiadomo na pewno, że został zapłodniony nasieniem anonimowego dawcy. Inseminację przeprowadziła w domu jego żona Nancy, która wzięła strzykawkę z banku spermy. O swojej ciąży Beatie poinformował w kwietniu. Będąc gościem Oprah Winfrey, ujawnił, że od zawsze marzył, by mieć własne dziecko. Stąd decyzja o nieusuwaniu narządów płciowych. Tłumaczył, że chęć posiadania potomstwa nie jest potrzebą wyłącznie męską lub żeńską, ale ludzką. Zajście w ciążę przez mężczyznę nie stanowi więc, wg niego, zagrożenia dla jego stabilnej tożsamości męskiej. Role pełnione przez poszczególnych członków rodziny również nie ulegną zmianie. On będzie ojcem, a jego partnerka matką. Przed zmianą płci Beatie funkcjonował jako Tracy Lagondin. Był skautką, modelką i finalistką konkursu piękności nastolatek. W wieku dwudziestu kilku lat zaczął żyć jak mężczyzna. Pięć lat temu ożenił się z Nancy, która ma dwie córki z wcześniejszego małżeństwa. Państwo Beatie odwiedzili ośmiu ginekologów, zanim znalazł się ktoś, kto wyraził zgodę na prowadzenie tak nietypowej ciąży. Tym kimś jest dr Kimberly James.
  16. Kobiety, które w czasie ciąży używają telefonów komórkowych, częściej rodzą dzieci cierpiące na zaburzenia zachowania (Epidemiology). Studium objęło 13.159 dzieci, które urodziły się w Danii pod koniec lat 90. Ujawniło, że rozmawianie przez komórkę tylko 2-3 razy dziennie wystarczy, by do czasu rozpoczęcia szkoły podstawowej u malucha pojawiły się nadpobudliwość, problemy emocjonalne, związane z relacjami z innymi czy zaburzenia przewodzenia, których skutkiem może być m.in. opóźnienie rozwoju mowy. Co ważne, prawdopodobieństwo ich wystąpienia wzrasta, gdy dziecko zaczyna używać telefonów komórkowych przed ukończeniem 7. roku życia. Uzyskane wyniki zaskoczyły naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA) i Uniwersytetu w Aarhus. Są one tym bardziej godne uwagi, że jeden z autorów badań bardzo sceptycznie podchodził do kwestii zagrożeń zdrowotnych stwarzanych przez telefony komórkowe. Profesor Leeka Kheifets z UCLA, który pracuje w Międzynarodowej Komisji ds. Ochrony przed Promieniowaniem Niejonizującym, bo o nim mowa, jeszcze 3,5 roku temu był w tej kwestii niedowiarkiem. Matki młodych Duńczyków pytano o częstotliwość korzystania z telefonu komórkowego w czasie ciąży, kontakty ich dzieci z komórkami oraz o ewentualne zaburzenia zachowania. Ponieważ kobiety te urodziły w dobie poprzedzającej okres upowszechnienia się komórek, ok. ½ kobiet używała ich z rzadka lub wcale. Ułatwiło to naukowcom przeprowadzenie porównań. Po przeanalizowaniu danych okazało się, że dzieci kobiet korzystających z zestawów przenośnych dużo częściej miały zaburzenia behawioralne (54%). Im dłużej kobiety rozmawiały, tym bardziej wzrastało prawdopodobieństwo ich wystąpienia (wzrastał bowiem czas ekspozycji na promieniowanie). Jeśli dziecko zaczynało wcześnie korzystać z komórki, szanse na wystąpienie zaburzeń zachowania wzrastały ogółem o 80%. W porównaniu do rówieśników, "dzieci komórek" o 25% częściej cierpiały z powodu problemów emocjonalnych, o 34% częściej w wyniku trudności związanych z kontaktami z rówieśnikami, o 35% wskutek nadaktywności i aż 49% w wyniku problemów z przewodzeniem impulsów. Po uwzględnieniu innych czynników, które mogły wpłynąć na uzyskane wyniki, takich jak palenie tytoniu w czasie ciąży, historia chorób psychicznych w rodzinie czy status społeczno-ekonomiczny, związek między używaniem komórek przez matki a wystąpieniem zaburzeń zachowania u dzieci nie tylko nie zanikał, ale stawał się silniejszy. Niewykluczone jednak, że w grę wchodzi jakiś czynnik, który został przeoczony przez naukowców. Kobiety sporo rozmawiające przez telefon komórkowy mogą np. poświęcać mniej uwagi swoim dzieciom, co niekorzystnie wpływa na ich rozwój. Komentując doniesienia amerykańsko-duńskiego zespołu, profesor Sam Milham z Mount Sinai School of Medicine w Nowym Jorku podkreśla, że najnowsze kanadyjskie badania na ciężarnych szczurzycach wykazały, że pod wpływem promieniowania podobnego do emitowanego przez komórki dochodziło do powstania zmian strukturalnych w mózgach ich młodych.
  17. Kobiety, które rodzą jesienią i w zimie, powinny w ostatnim trymestrze ciąży używać lamp kwarcowych, by zabezpieczyć swoje potomstwo przed osteoporozą. Naukowcy doszli do takich wniosków, gdy zaobserwowali, że dzieci kobiet, u których 3 końcowe miesiące ciąży zawierały chociaż jeden letni, o 40% rzadziej cierpiały w dorosłości na osteoporozę. Przebywając odpowiednio długo na słońcu, matka zapewnia dziecku dawkę witaminy D konieczną do uformowania mocnych kości. Stąd lekarze sugerują, że jeśli ostatni trymestr ciąży nie przypada między majem a wrześniem, warto się wybrać na urlop w basenie Morza Śródziemnego. Loty w tak zaawansowanej ciąży nie są zalecane, więc część przyszłych mam będzie się musiała zadowolić naświetlaniami lampą kwarcową lub zażywaniem preparatów witaminy D. Dr Marwan Bukhari, reumatolog z Royal Lancaster Infirmary, podkreśla, że trzeba wybrać określony rodzaj lamp, by skutecznie przekształcić występującą w skórze prowitaminę (7-dehydrocholesterol) w cholekacyferol (witaminę D3). Specjaliści nie polecają łóżek do opalania, ponieważ emitują one o wiele wyższe dawki promieniowania ultrafioletowego od lamp. W badaniu wzięto pod uwagę 17 tys. pacjentów, z których większość stanowiły białe kobiety. W latach 1992-2004 wszystkie przeszły badania obrazowe w Royal Lancaster Infirmary. Okazało się, że u osób poniżej 50. roku życia prawdopodobieństwo wystąpienia osteoporozy było o 40% mniejsze, gdy w ostatnim trymestrze ciąży, z której się urodziły, znalazł się przynajmniej jeden miesiąc wiosenno-letni. W przypadku starszych pacjentów po spełnieniu podobnych warunków ryzyko spadało o 20-40%.
  18. Australijscy naukowcy oficjalnie potwierdzają: kobiety w ciąży stają się bardziej zapominalskie. Ich pamięć działa nieco słabiej nawet do 12 miesięcy od porodu, ale deficyty nie są duże i dotyczą nieznanych lub szczególnie wymagających zadań (Journal of Clinical and Experimental Neuropsychology). Deficyty pamięciowe doświadczane przez wiele kobiet w czasie i po ciąży przypominają niewielkie "niedobory", na które można natrafić, porównując zdrowych dwudziestolatków ze zdrowymi sześćdziesięciolatkami – twierdzi psycholog Julie Henry z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii. Zespół naukowców skompilował i przeanalizował dane uzyskane w 14 badaniach dotyczących pamięci. Prowadzono je w różnych częściach świata. Wzięły w nich udział panie w ciąży, matki oraz osoby bezdzietne (w sumie było ich 1000). Ciężarne wypadały znacząco gorzej w zadaniach nowych lub wyjątkowo trudnych. Nic się nie zmienia w przypadku znanych i dobrze wyćwiczonych zadań pamięciowych, takich jak przypominanie sobie numerów telefonów przyjaciół lub krewnych. Sprawy mają się jednak zgoła inaczej, kiedy trzeba zapamiętać nowe numery, nazwiska lub przechowywać w pamięci kilka różnych informacji, potrzebnych do zmierzenia się z paroma zadaniami naraz – wyjaśnia współautor studium, Peter Rendell z Australijskiego Uniwersytetu Katolickiego w Melbourne. Ponieważ do tej pory nie sprawdzano, co dzieje po upływie roku od porodu, nie wiadomo, czy zjawisko to utrzymuje się jeszcze dłużej. Naukowcy nie mają też pojęcia, dlaczego pamięć kobiety nie działa tak jak kiedyś przez tak długi czas. Henry wspomina o znaczącej zmianie trybu życia. W czasie ciąży zarzuca się wiele starych zwyczajów, a po porodzie mamy do czynienia z ciągłym niedoborem snu. Z innych badań wiemy, że każda z tych rzeczy może wpływać na jakość funkcjonowania poznawczego. Naukowcy reprezentujący współczesną neuropsychologię, np. Louann Brizendine, stale podkreślają, że na kobietę i jej mózg nieustannie wpływają hormony. W cyklu miesiączkowym spore zmiany zachodzą w ciągu dni, a te, które odróżniają poszczególne fazy życia, są przecież jeszcze większe. Nie da się zaprzeczyć, że hormony kształtują żeńską rzeczywistość. W czasie ciąży następuje gwałtowny wzrost stężenia dwóch hormonów: progesteronu i estrogenu. Kobieta dba głównie o siebie i dziecko. Musi sobie radzić z dolegliwościami ciążowymi, np. mdłościami, bólem krzyża czy opuchlizną kostek. Dzięki progesteronowi ośrodki stresu są wyciszone. Mózg się kurczy, a wszystkim zawiadują hormony łożyska i płodu. W okresie karmienia piersią działają oksytocyna i prolaktyna. Matce dokuczają zmęczenie i ból sutków. Musi pamiętać o odpowiednim odżywianiu i przystawianiu, by u dziecka nie wystąpiła kolka, a pokarm nie zanikł. Obwody związane ze stresem nadal są hamowane. Zmieniają się funkcje części ośrodków. Te związane z seksem i emocjami skupiają się na dziecku. Niewykluczone, że zmiana priorytetów biologicznych także pozwoli wytłumaczyć, co i dlaczego dzieje się z pamięcią kobiet.
  19. wKobiety, które na początku ciąży przeżywają silny stres, częściej rodzą dzieci chorujące potem na schizofrenię. Naukowcy z Uniwersytetu w Manchesterze doszli do takiego wniosku po przeanalizowaniu danych 1,38 mln Duńczyków, urodzonych w latach 1973-1995. U potomstwa pań, które w pierwszym trymestrze straciły kogoś bliskiego, ryzyko wystąpienia schizofrenii i zaburzeń pokrewnych wzrastało aż o 67% (Archives of General Psychiatry). W ramach wcześniejszych badań powiązano matczyny stres ciążowy z wcześniactwem oraz niską wagą urodzeniową dziecka. Czasami pojawiały się też głosy, że nieprawidłowości w budowie i działaniu mózgu osób ze schizofrenią to efekt wczesnych etapów rozwoju. Brytyjczykom udało się wykazać, że z chorobą dziecka wiąże się stres przeżywany przez kobietę w ciągu trzech pierwszych miesięcy ciąży. Podobnego zjawiska nie odnotowano jednak w przypadku pozostałych 2 trymestrów. Lekarze podkreślają też, że związek strata matki-ryzyko schizofrenii u dziecka jest istotne statystycznie tylko w przypadku osób bez historii choroby psychicznej w rodzinie. Z jakim mechanizmem mamy tu do czynienia? Naukowcy twierdzą, że hormony stresu matki bezpośrednio wpływają na rozwijający się mózg płodu. Oddziaływania są najsilniejsze na początku ciąży, ponieważ bariery oddzielające dziecko od matki nie są wtedy jeszcze w pełni rozwinięte. Nie chcąc niepotrzebnie straszyć przyszłych rodziców, Brytyjczycy zaznaczają, że na ryzyko zachorowania wpływają też inne czynniki, np. geny.
  20. Dlaczego kobiety nie przewracają się do przodu pod wpływem ciężaru rosnącego płodu? Ponieważ od czasów, gdy staliśmy się istotami dwunożnymi, kręgosłup pań jest zbudowany inaczej niż kręgosłup mężczyzn. Dzięki temu, gdy ich brzuch się powiększa, mogą zrównoważyć ciężar, wyginając się do tyłu. Gdy dziecko rośnie, wystaje ku przodowi, co odsuwa środek ciężkości matki od jej stawów biodrowych. Ciężarne zwierzęta czworonożne nie mają tego problemu, gdyż środek ciężkości samicy nadal pozostaje pomiędzy przednimi a tylnymi kończynami. Gdyby ciężarne szympansice musiały się wyprostować, miałyby ten sam problem – podkreśla Katherine Whitcome, antropolog z Uniwersytetu Harvarda. Jej zespół obserwował ciążę 19 kobiet. Naukowcy zauważyli, że kobiety korygują zwiększającą się nierównowagę, wyginając ku tyłowi dolną część kręgosłupa. Szczegółowe analizy anatomiczne ujawniły, że kręgi dolnych odcinków kręgosłupa są w przypadku kobiet bardziej klinowate, co ułatwia odchylanie. Ponadto żeńskie krążki międzykręgowe są większe. U głównie czworonożnych szympansów przystosowania te nie występują. Kiedy Amerykanie przyjrzeli się kręgosłupom dwóch osobników Australopithecus africanus, u jednego z nich (prawdopodobnie samicy) znaleziono klinowate kręgi i większe dyski, a u drugiego (zapewne samca) już nie... Karen Rosenberg z University of Delaware zauważa, że taka budowa kobiecego kręgosłupa przydaje się nie tylko w czasie ciąży, ale również później, np. podczas noszenia dziecka na ręku.
  21. Mity ciążowe, wiążące płeć dziecka z zachciankami kulinarnymi matki, krążą wśród kobiet od dziesięcioleci, jeśli nie dłużej. Najnowsze badania Elissy Cameron z Uniwersytetu w Pretorii wykazały, że jest w tym ziarenko prawdy. Jej zespół pracował z myszami. Naukowcy wpłynęli dietą sprzed ciąży na proporcje przychodzących na świat samców i samic. Udało im się to w wyniku manipulowania poziomem cukru we krwi. Myszom zaordynowano kortykosteroid, deksametazon (DEX), który hamuje transport glukozy za pośrednictwem krwioobiegu. Dwadzieścia samic piło wodę z DEX. Podawano im ją w ciągu pierwszych trzech dni po dopuszczeniu w pobliże samców (okres okołozapłodnieniowy). Potem pojono je już tylko czystą wodą. Grupa kontrolna składała się również z 20 samic. W czasie całego eksperymentu u wszystkich 40 zwierząt kilkakrotnie badano poziom cukru we krwi. U samic z grupy steroidowej średnie stężenie glukozy spadło z 6,47 do 5,24 milimola na litr. U myszy z grupy kontrolnej samce stanowiły 53% miotu, a u myszy z grupy DEX tylko 41. W ten sposób udało się wykazać, że wyższy poziom glukozy we krwi zwiększa liczbę potomstwa płci męskiej, a niższy – małych płci żeńskiej. Potwierdzałoby to wyniki wcześniejszych studiów z gryzoniami z cukrzycą. Są one sprzeczne z mądrością ludową, według której chętka na słodycze to dziewczynka, a zamiłowanie do kwaśnych potraw oznacza, że w danej rodzinie przyjdzie na świat syn. Nie da się jednak zaprzeczyć, że zależność istnieje...
  22. Dzieci kobiet, które zachodząc w ciążę, mają nadwagę, w wieku szkolnym częściej wykazują objawy nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (ADHD). Zespół Aliny Rodriguez z Uniwersytetu w Uppsali przebadał we współpracy z naukowcami z innych krajów aż 12,5 tys. dzieci. Odkryto związek między wskaźnikiem masy ciała kobiety w czasie, kiedy zaszła w ciążę, a symptomami nadpobudliwości i ich nasileniem u dziecka. Był on zauważalny nawet wtedy, gdy nadwaga kobiety była umiarkowana. U wielu maluchów zdiagnozowano ADHD, a w tym samym czasie na świecie odnotowuje się epidemię otyłości. Dlatego coraz więcej kobiet ma nadwagę w momencie poczęcia – przekonuje Rodriguez. Jeśli okaże się, że waga matki ma znaczenie i razem z innymi czynnikami może wywoływać u potomstwa objawy ADHD, to nie tylko odkryliśmy przyczynę, ale także sposób zapobiegania zaburzeniu, który wyjdzie na dobre zarówno matce, jak i dziecku. Szwedzi śledzili losy dzieci od ciąży po rozpoczęcie nauki w szkole. Wtedy prosili nauczycieli o wypełnienie kwestionariusza oceniającego ich zachowanie. Analizy statystyczne wykazały, że ok. 1 dziecko na 10 ma problemy z koncentracją uwagi i nadaktywnością. Jak słusznie nadmienia Rodriguez, na podstawie samego testu nie można jednak powiedzieć, u ilu z nich rzeczywiście występuje ADHD. Jeśli porównać kobiety z nadwagą sprzed ciąży, które dodatkowo przytyły w ciągu 9 miesięcy oczekiwań na dziecko, z paniami z BMI mieszczącym się w granicach normy, którym w czasie ciąży przybyło dokładnie tyle samo kilogramów, te pierwsze ryzykują bardziej. Ich potomstwo z większym prawdopodobieństwem będzie potem wykazywać objawy nadpobudliwości psychoruchowej. Dlatego starając się o dziecko, warto zadbać o zachowanie optymalnej wagi ciała.
  23. Beverley Robson, 32-letnia Brytyjka, w ciągu miesiąca dwukrotnie zaszła w ciążę. Po pierwszym zapłodnieniu nie zostało zatrzymane dojrzewanie kolejnych komórek jajowych. Nadpłodnienie (superfecundation) jest prawdziwą rzadkością, zdarza się bowiem raz na milion. Plemniki pochodzą z różnych stosunków płciowych, odbytych niedługo po sobie. Trudno uwierzyć, że Leah i Lara nie są bliźniaczkami, skoro przyszły na świat tego samego dnia. De facto Leah jest o dwa tygodnie starsza od siostry. W przypadku zapłodnienia dodatkowego drugi płód często obumiera. W łonie matki embriony konkurują ze sobą, a pierwszy jest lepiej odżywiony i większy. Państwo Robsonowie ma już dwóch synów: 9-letniego Kyle'a i 6-letniego Zacka. Zagadnienie tego typu ciąży wielopłodowej od dawna fascynowało lekarzy, także naszych rodzimych. Wzmianka na ten temat pojawiła się już w pierwszym polskim czasopiśmie medycznym Primitiae physico-medicae. Wydawano je w Lesznie w latach 1750-1753.
  24. Posiadanie starszego rodzeństwa, zwłaszcza brata, może ograniczać wzrost młodszych dzieci. Według ekspertów, przyczyną jest "kondycja" macicy po pierwszej ciąży. Naukowcy z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego (UCL), którym szefował dr David Lawson, odkryli także, że dzieci z liczniejszych rodzin są niższe od swojego przeciętnego rówieśnika. Gdy mają 3 rodzeństwa, różnica wzrostu sięga 2,5 cm. Nie bez powodu epidemiolodzy skoncentrowali się na wzroście, ponieważ jest on dobrym wskaźnikiem ogólnego stanu zdrowia. Zasoby (czas, pieniądze czy uczucia), które rodzice mogą zaoferować swojemu potomstwu, są dalej takie same i im więcej dzieci się urodzi, tym mniejsza część przypadnie pojedynczemu maluchowi. Można powiedzieć, że ulegają one swego rodzaju rozcieńczeniu. Wyniki badania aż 14 tysięcy rodzin przedstawiono na BA Festival of Science w Yorku. Naukowcy śledzili rozwój dzieci urodzonych w latach 90. Ich dane uwzględniono w największych brytyjskich badaniach podłużnych maluchów i rodziców Avon Longitudinal Study of Parents and Children. Rokrocznie odnotowywano wzrost i inne parametry rozwojowe brzdąców. Zaobserwowano, że posiadanie starszego rodzeństwa obojga płci wpływa na wzrost młodszego rodzeństwa. Z dwojga "złego" lepiej jednak mieć siostrę, bo w mniejszym stopniu ogranicza ona wzrost kolejnych dzieci. W jaki sposób próbowano zinterpretować uzyskane wyniki? Jedno z wyjaśnień jest takie, że aby się dobrze rozwijać, synowie potrzebują większej części zasobów (pożywienia itp.) rodziców niż córki. Zwolennicy innej teorii, np. Marjo-Riitta Jarvelin, epidemiolog i ekspert ds. zdrowia publicznego, uważają, że liczniejsze ciąże często zwiększają wagę kobiety i obniżają poziom cukru w jej krwi. To wszystko zmienia warunki środowiskowe, w których dziecko przebywa przez 9 miesięcy. Trzecia hipoteza odwołuje się do czynników ekonomicznych. Mając większą liczbę dzieci, rodzice mogą nie być w stanie dostarczyć wszystkim odpowiednio dużo składników odżywczych. Dotyczy to zwłaszcza najmłodszych dzieci.
  25. Dzieci matek, które w czasie ciąży jedzą dużo jabłek, rzadziej chorują na astmę. Naukowcy z Uniwersytetu w Aberdeen zbadali nawyki żywieniowe 2000 ciężarnych kobiet, a po 5 lat sprawdzili stan zdrowia ich potomstwa. Zaobserwowali, że dzieci, których matki jadły tygodniowo 4 lub więcej jabłek, zapadały na astmę o połowę rzadziej niż dzieci kobiet konsumujących tygodniowo ½ albo mniejszą część jabłka. Ci sami akademicy stwierdzili także, że jeśli ciężarne uwzględniały w swojej diecie sporo ryb, maluchy rzadziej cierpiały z powodu egzemy. Kobiety spożywające tygodniowo 1 lub więcej porcji ryb niemal o 50% obniżały prawdopodobieństwo, że zostanie ona zdiagnozowana u ich dziecka w ciągu 5 pierwszych lat życia. Nie wiadomo, czemu jabłka i ryby wpływają w ten sposób na zdrowie dzieci. Podobnych zależności nie stwierdzono w przypadku innych pokarmów. W przypadku dorosłych jabłka korzystnie oddziałują na płuca, ponieważ zawierają przeciwutleniacze, a tłuste ryby obfitują w kwasy tłuszczowe typu omega-3. Naukowcy z Aberdeen podkreślają, że bardzo trudno ustalić związki między matczyną dietą a stanem zdrowia dziecka, ponieważ na rozwój astmy czy egzemy może też wpływać szereg innych czynników. Może istnieć coś innego w stylu życia kobiet jedzących dużo jabłek, co daje zaobserwowany skutek. Ale oczywiście [...] lepiej zachęcać kobiety do jedzenia w ciąży większych ilości owoców niż do zażywania witamin — powiedział dr Graham Devereux, szef ekipy badawczej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...