Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'choroby serca' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 33 wyników

  1. Studium 4.213 starszych Brytyjczyków wykazało, że mężczyźni, którzy w ciągu 20 lat "kurczą się" o 2,54 cm lub więcej, częściej umierają w młodszym wieku. W ich przypadku zwiększa się też ryzyko choroby serca. W przeszłości rzadko badano wpływ spowodowanej starzeniem się utraty wzrostu na zdrowie (z wyjątkiem osteoporozy). "Kurczenie się" można uznać za kolejny marker pogorszenia stanu zdrowia w jesieni życia — zauważa Goya Wannamethee, epidemiolog z Royal Free & University College Medical School w Londynie. Zmniejszenie się wzrostu prawie zawsze współwystępuje z innymi oznakami procesu starzenia się, takimi jak spadek mobilności, utrata wagi, problemy z oddychaniem czy zaburzenia mięśniowo-szkieletowe, np. artretyzm (Archives of Internal Medicine). Inne badania wykazały, że osteoporozę i choroby serca powodują te same czynniki: wysoki poziom cholesterolu, stany zapalne oraz wysokie ciśnienie tętnicze. Stan zapalny i różne frakcje lipidów we krwi przyczyniają się do zmniejszenia gęstości kości. Dokładny mechanizm tego zjawiska nie jest jednak znany. Niezaangażowana w brytyjskie badania dr Anne Kenny z Centrum Zdrowia University of Connecticut uważa, że mężczyźni powinni się gimnastykować. Pomaga to bowiem w utrzymaniu napięcia mięśniowego i wyprostowanej postawy. To z kolei zapobiega zmniejszeniu się wzrostu. Pani doktor przypuszcza, że skoro joga zwiększa wysokość kobiet, prawdopodobnie działa tak samo u przedstawicieli płci brzydkiej. Wzrost Anglików określano po raz pierwszy w późnych latach 70., kiedy panowie mieli od 40 do 59 lat, po raz drugi uczyniono to po 20 latach. Około 15% mężczyzn straciło ponad 3 cm wzrostu. Warto wspomnieć, że osteoporoza przyczynia się do większego zmniejszenia wysokości. Wolontariusze wypełniali kwestionariusz dotyczący stylu życia, byli ważeni, pobierano od nich próbki krwi. Naukowcy śledzili ich losy przez następne 6 lat. W tym czasie 760 uczestników badań zmarło. Mężczyźni, których wzrost zmniejszył się o 3 centymetry lub więcej, umierali z większym prawdopodobieństwem (60%) niż panowie, których wzrost się nie zmienił. Związek między "kurczeniem się" a wcześniejszą śmiercią i chorobami serca pozostawał widoczny nawet po uwzględnieniu innych czynników ryzyka, takich jak wiek, palenie, spożycie alkoholu i występujące wcześniej choroby.
  2. Miłośnicy czekolady pomogli badaczom z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa wyjaśnić, dlaczego zjadanie codziennie kilku kostek tego przysmaku zmniejsza ryzyko zawału serca. Okazało się, że czekolada (podobnie jak aspiryna) wpływa na krzepliwość krwi, co ma oczywisty związek z powstawaniem zatorów — tłumaczą Diane Becker i jej zespół. Czekoladoholicy pokazali nam, że wchodzący w skład ziaren kakaowca związek chemiczny wywołuje efekt podobny do aspiryny, jeśli chodzi o zapobieganie powstawaniu zakrzepów. Gdy skrzepy blokują naczynia krwionośne, może dojść do zawału mięśnia sercowego, a nawet śmierci — powiedziała Becker w wywiadzie telefonicznym. Stu trzydziestu dziewięciu miłośników czekolady wzięło udział w badaniu obejmującym 1200 osób z rodzinną historią chorób serca. Naukowcy przyglądali się wpływowi aspiryny na formowanie się zakrzepów. Zanim wolontariuszom zaczęto podawać aspirynę, musieli oni ściśle przestrzegać harmonogramu ćwiczeń, powstrzymać się od palenia tytoniu oraz unikać napojów kofeinowych, wina, soku grejpfrutowego oraz czekolady (wiadomo bowiem, że czekolada i inne pokarmy nie są obojętne dla procesu krzepnięcia). Niektórzy badani nie byli w stanie "odstawić" czekolady. Zrobię wszystko, ale nie mogę zrezygnować z czekolady — taką deklarację można było usłyszeć z ust części uczestników eksperymentu. Jeśli ludzie mówili: "zrobię wszystko, co będę mógł", odpowiadaliśmy: "OK, zrób wszystko, co w twojej mocy, ale jest bardzo istotne, byś nie jadł czekolady na 24-48 godzin przed rozpoczęciem badania". Niestety, niektórym się to nie udało... Uzależnieni od czekolady nie potrafili poprzestać na małym kawałku. Gdy zaczynali jeść, zjadali wszystko. Niektórzy rzucali się ochoczo na ciasto z wiórkami czekoladowymi, inni zaś pochłaniali jednorazowo lody o smaku czekoladowym z kawałkami czekolady i do tego dwa ciasta czekoladowe. Becker wykluczyła ich z badań dotyczących aspiryny, pomimo tego postanowiła jednak przyjrzeć się ich krwi. Naukowcy wprowadzali próbki płytek krwi do systemu sztucznych naczyń krwionośnych i mierzyli czas potrzebny do uformowania się zakrzepów w plastikowych rurkach grubości włosa. W próbkach pobranych od czekoladoholików krzepnięcie zachodziło wolniej niż w próbkach uzyskanych od osób "nieuzależnionych". Becker uważa, że czekolada zmniejsza krzepliwość, ale na pewno nie przebije efektów codziennego zażywania jednej tabletki aspiryny. Jej zespół chce w przyszłości zbadać populację ludzi jedzących czekoladę (w warunkach domowych, nie laboratoryjnych). Badanie polegałoby na określeniu, ile czekolady zjada dana grupa i jak w przedziale kilku lat wpływa to na odsetek ataków serca, udarów i operacji serca. Inne badania wykazały, że gorzka czekolada zawiera najwięcej zdrowych składników. Eksperci ostrzegają, że w słodkich czekoladach z dużą zawartością tłuszczu zanika część korzystnych oddziaływań.
  3. Czołowy włoski kardiolog odkrył, że tańczenie walca oddziałuje na nasze serce lepiej niż jakakolwiek inna forma aktywności fizycznej. Doktor Romualdo Belardinelli uważa, że nawet kilka tanecznych kroków i obrotów zwiększa ilość absorbowanego tlenu i działa cuda, jeśli chodzi o tętno. Lekarz badał 89 chorujących na serce mężczyzn. Połowie zalecił standardowy zestaw ćwiczeń, pozostali mieli przez określoną liczbę godzin w tygodniu uczęszczać na zajęcia taneczne. Największą poprawę stanu zdrowia odnotowano, przynajmniej jak do tej pory, właśnie w grupie tancerzy. Sekret tkwi nie tyle w samych tanecznych ruchach, co w uroku takiej formy aktywności, który zachęca „sercowców” do kontynuowania ćwiczeń. Przy standardowym zestawie pacjenci szybko się zniechęcają i po zaledwie miesiącu tylko połowa stosuje się do zaleceń lekarza — tłumaczy Belardinelli, który jest dyrektorem Oddziału Rehabilitacji Kardiologicznej w Lancisi Heart Institute w Anconie. Dlatego też potrzebujemy czegoś, co przyciągnie ich uwagę i wyzwoli entuzjazm. Walc może być świetnym pomysłem.
  4. Naukowcy z USA przeanalizowali częstość rodzinnego przepisywania leków na ADHD. Okazało się, że rodzice maluchów z zespołem nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi używają ich 10 razy częściej niż inni rodzice. Przyglądano się zażywaniu leków przez rodziny 107 tys. dzieci (studium objęło 2005 rok). W ok. 60% przypadków, jeśli i dziecko, i rodzic przyjmowali medykamenty na ADHD, maluchowi przepisano je jako pierwszemu. U dorosłych hiperaktywność ulega zazwyczaj poskromieniu, co wiąże się z niedostrzeganiem tego zaburzenia u starszych osób. ADHD diagnozuje się też rzadziej wśród dziewczynek, co może wcale nie oznaczać, że na nie nie cierpią, lecz że są po prostu nadaktywne w mniejszym stopniu niż chłopcy. Mimo że ADHD jest powszechniejsze u dzieci, dziedziczność jest tu ważna i powoduje, że zespół nadpobudliwości "przeciąga się" także na wiek dorosły. W dorosłości mija nadaktywność, ale nieuwaga pozostaje — tłumaczy Adelaide Robb, psychiatra dziecięcy z Childrens' National Medical Center w Waszyngtonie, która nie uczestniczyła w omawianych badaniach. Amerykańskie Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób szacuje, że na zespół nadpobudliwości psychoruchowej cierpi 8% dzieci. Ok. 25% bliskich krewnych także ma to zaburzenie, co przejawia się impulsywnością, nadpobudliwością i nieuwagą. Mniej więcej 2,5 mln dzieci zażywa leki, z których najpopularniejszy jest Ritalin firmy Novartis. W ramach omawianego studium przyglądano się 17,5 tys. bliźniąt niejednojajowych i odkryto, że jeśli jedno z nich zażywało leki, drugie także musiało je stosować z większym prawdopodobieństwem niż w innych parach rodzeństwa. Warto wspomnieć, że w zeszłym miesiącu amerykańskie FDA (Fodd and Drug Administration) poprosiło wszystkich producentów stymulujących leków na ADHD, by zawrzeć w ulotkach informacyjnych ostrzeżenie przez zagrożeniem nagłą śmiercią oraz poważnymi problemami z sercem.
  5. O tym, że jedzenie jabłek dobrze wpływa na zdrowie, wiadomo nie od dziś. Naukowcy z Uniwersytetu w Glasgow odkryli jednak, że wytwarzany z moszczu jabłecznego napój alkoholowy cydr zawiera duże ilości polifenoli — przeciwutleniaczy zapobiegających udarom, chorobom serca oraz nowotworom. Teraz mają się rozpocząć próby kliniczne, w czasie których okaże się, ile korzystnych dla zdrowia związków jest absorbowanych z cydru przez organizm. Wcześniej naukowcy określali zawartość polifenoli w jabłkach i napoju alkoholowym. Okazało się, że "wiek" owoców, miejsce pochodzenie i sposób ich przechowywania wpływają na stężenie polifenoli. W dalszej części eksperymentu 12 ochotników będzie pić 500 mililitrów cydru dziennie. Nie będą w tym czasie spożywać antyoksydantów z innych źródeł, by naukowcy mogli określić, ile polifenoli organizm absorbuje z tego konkretnego źródła. Cydr (od francuskiego cidre) to inaczej jabłecznik. Ma lekko słodkawy, a zarazem kwaskowy smak. Wspaniale orzeźwia i pachnie świeżymi jabłkami. Zawiera niewielką ilość alkoholu: od 2 do 8%. Produkuje się go podobnie do piwa, techniką górnej fermentacji. Cieszy się szczególną popularnością w kilku krajach: Wielkiej Brytanii, Belgii, Francji (tutaj zwłaszcza w Normandii i Bretanii) oraz Irlandii. Popularne gatunki cydru są też sprzedawane jako napoje musujące (droższe) albo gazowane (tańsze, bo impregnowane kwasem węglowym).
  6. Picie dziennie przynajmniej czterech kubków herbaty może być lepsze dla naszego zdrowia niż picie wody. Wyniki badań wskazują, że herbata lepiej nawadnia organizm i dodatkowo zabezpiecza przed chorobami serca oraz nowotworami. Wcześniej sądzono, iż picie dużych ilości herbaty może prowadzić do odwodnienia, lecz według naukowców z Królewskiego College'u w Londynie, wcale tak nie jest. Zawarte w tym napoju flawonoidy są w dodatku znakomitymi antyutleniaczami i zapobiegają uszkodzeniom komórek przez wolne rodniki. Badacze podkreślają, że istnieją niezbite dowody na to, iż picie 3-4 kubków herbaty w ciągu każdego dnia chroni przed atakiem serca. Ponadto herbata nie pozwala się tworzyć płytce nazębnej, nie dopuszcza także do próchnicy. Akademicy podkreślają, że przekonanie o odwadniających właściwościach tego napoju jest "miejskim mitem". Dodają również, iż ludzie nie piją już tyle herbaty co kiedyś, ponieważ dużą popularnością cieszą się napoje gazowane. Wyniki badań opisano w European Journal of Clinical Nutrition.
  7. Nadaktywne dziewczynki częściej niż inne dzieci cierpią w późniejszym życiu na choroby serca. Naukowcy nie są jednak pewni, czy między tymi dwoma zjawiskami istnieje bezpośredni związek przyczynowo-skutkowy. Fińskie badanie, śledzące losy 708 dzieci aż do wieku dorosłego, wykazało, że maluchy, które były hiperaktywne, społecznie wyizolowane i wykazywały inne problemy w relacjach z ludźmi, z większym prawdopodobieństwem niż inne dzieci zaczynały przejawiać zachowania szkodzące sercu, takie jak palenie tytoniu. Stan emocjonalny uczestników badań oceniano w wieku od 3 do 9 lat (miało to miejsce we wczesnych latach 80.). W 2001 i 2002 roku za pomocą USG zbadano stan tętnic młodych dorosłych. Pytano ich również o przyzwyczajenia mające związek ze zdrowiem, w tym o palenie. Ci, którzy jako małe dzieci byli nadaktywni, wyizolowani od innych dzieci i w większości przypadków przejawiali zły humor, mieli niską samokontrolę, a także zdarzały im się wybuchy agresji, częściej palili w wieku dorosłym. Jeśli problem ten dotyczył dziewczynek, miały one również częściej wysokie ciśnienie krwi i nadwagę. Studium wykazało, że wszystkie aktywniejsze niż inne dzieci dziewczynki — nie tylko te, u których zdiagnozowano ADHD — z większym prawdopodobieństwem zapadały na chorobę wieńcową (miały zaczopowane tętnice). Twierdzenie to pozostawało prawdą także po uwzględnieniu pozostałych czynników mogących wpływać na to zjawisko. To stres, a nie nadaktywność sama w sobie stanowi pewnie główny czynnik ryzyka — twierdzą naukowcy z Helsinek. Finowie spekulują, że hiperaktywne dzieci mogą być stresowane ciągłym napominaniem — nie rób tego, nie rób tamtego, czemu jesteś taki hałaśliwy, nie możesz wreszcie usiąść... Wyniki studium zostaną najprawdopodobniej opublikowane w kolejnym numerze Psychosomatic Medicine.
  8. Ćwiczenia dobrze wpływają na serce, podczas gdy leniwy tryb życia może być głównym czynnikiem ryzyka dla chorób sercowych. To wiadomo od dawna, przeprowadzono jednak niewiele badań dotyczących wpływu aktywności fizycznej na zdrowie w różnym wieku. Obecnie niewielkie studium wykazało, że nawet osoby, które zaczęły się gimnastykować dopiero po czterdziestce, osiągają znaczące efekty prozdrowotne. Epidemiolog Dietrich Rothenbacher z uniwersytetu w Heidelbergu i jego koledzy przeprowadzili wywiad z 312 pacjentami kardiologicznymi w wieku 40-68 lat, głównie mężczyznami, oraz z 479 wolontariuszami. Przy doborze osób do obu grup brano pod uwagę płeć oraz wiek. Naukowcy poprosili o opisanie aktywności fizycznej w wieku 20-39 lat, 40-49 lat oraz po ukończeniu 50. roku życia. Ponad 10 procent ludzi z chorobą wieńcową i 6 procent osób z grupy kontrolnej przyznało się do unikania aktywności fizycznej na przestrzeni całego życia. W porównaniu do osób nieaktywnych, ci, którzy zawsze dbali o formę, mieli o 60% niższe szanse na rozwinięcie się choroby serca. Co ważniejsze jednak, nawet jeśli ktoś zaczynał się ruszać dopiero po ukończeniu 40 lat, zmniejszał prawdopodobieństwo zachorowania o 55%. Największe korzyści odnosiły osoby przechodzące od nieaktywnego do bardzo czynnego trybu życia. Ponieważ istniało ryzyko, że uczestnicy badań zawyżają intensywność ćwiczeń podczas przypominania, ich odpowiedzi porównano ze wskaźnikami fizycznymi. Okazało się, że do siebie pasują. Szczegółowe wyniki badań opublikowano w wydaniu internetowym pisma Heart.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...