Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'biedni' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 2 wyniki

  1. John Paul Davis postuluje w swojej najnowszej książce "Robin Hood – nieznany templariusz", że legendarny rozbójnik nie był wcale tak szlachetny, jak można by przypuszczać. Owszem, rabował bogatych, ale nie dawał, lecz pożyczał biednym. Pisarz nie jest przy tym gołosłowny, ponieważ powołuje się na urywki ze średniowiecznej ballady A Gest of Robyn Hode z ok. 1450 r. Wyjęty spod prawa opracował ponoć skomplikowany system udzielania pożyczek. Davis wskazuje m.in. na złożony z kilku wersów fragment, w którym do Robina przybywa rycerz winien pieniądze opatowi i prosi o pożyczkę. Banita pyta o gwaranta (czyli żyranta), a następnie zgadza się wspomóc "petenta" finansowo. Jest jednak jeden warunek: suma musi zostać zwrócona po upływie roku. Pieniądze z kasy – ok. 400 funtów - przynosi potrzebującemu Mały John. Później autor ballady przedstawia scenę próby spłaty długu. Rycerz ponownie spotyka się z rozbójnikiem i proponuje zwrot pożyczonej sumy z naddatkiem. Robin Hood jednak odmawia, wyjaśniając, że właśnie obrabował opata i pobranie drugi raz pieniędzy byłoby grzechem. Davis przekonuje, że Robin Hood musiał należeć do zakonu templariuszy. Wg niego, transakcje w rodzaju opisanych w A Gest of Robyn Hode były przecież jako lichwa zakazane przez Kościół i tylko templariusze mogli pobierać opłaty depozytowe. Templariusze byli najsławniejszymi pożyczkodawcami na świecie, a 400 funtów to duża suma pieniędzy, która wskazywała raczej na organizację stojącą za pożyczką, a nie na działanie samego banity. Chociaż niewiele wiemy o Robin Hoodzie, zawsze opisywano go jako przebiegłego fechtmistrza i żołnierza, który służył chrześcijaństwu i złożył na równi ze swoimi ludźmi przysięgę czczenia i obrony kobiet, a to jedna z zasad kodeksu templariuszy.
  2. Choć z każdego dolara wydanego na los zwracają się tylko 53 centy, ludzie nadal mają nadzieję, że w ten sposób uda im się odmienić życie. Złudzeniu ulegają zwłaszcza osoby biedne, które wydają na kupony większy procent swojego dochodu niż obywatele lepiej sytuowani. Badacze z Carnegie Mellon University wyjaśniają, czemu się tak dzieje (Journal of Behavioral Decision Making). W ramach eksperymentu ochotnicy, u których wywoływano poczucie bycia biednym, kupowali dwukrotnie więcej losów niż członkowie grupy przekonanej o własnym dobrobycie. Wygląda więc na to, że irracjonalne zachowanie napędza przede wszystkim negatywna ocena stanu posiadania. Niektórzy biedni ludzie postrzegają udział w loterii jako najlepszy sposób na poprawę swojej sytuacji finansowej. Niestety, mylą się. Nadzieja na wydobycie się z dołka zachęca do ciągłego kupowania losów, chociaż szanse wygrania są niemal bliskie zeru, a tego typu działania de facto pogłębiają biedę, od której chce się uciec – tłumaczy szefowa zespołu badawczego Emily Haisley. Oceną własnego stanu posiadania manipulowano za pomocą kwestionariusza. Pozornie wolontariusze mieli wyrazić opinię na temat różnych zagadnień związanych z Pittsburghiem. Znalazło się tam jedno pytanie na temat rocznych dochodów. Grupę, która miała się poczuć biedna, poproszono o umiejscowienie zarobków na skali rozpoczynającej się punktu "mniej niż 100 tysięcy". Potem opcje do wyboru wzrastały co 100 tys. Większość respondentów musiała się więc zaliczyć do najgorzej zarabiającej kategorii. Członkowie grupy, w której wytworzono stan zadowolenia ze stanu posiadania, zetknęli się z inną skalą. Zaczynała się ona od punktu "mniej niż 10 tysięcy" i wzrastała w 10-tysięcznych przedziałach. Wskutek tego większość osób plasowała się w środku lub bliżej prawego jej końca. Wszystkim za udział w eksperymencie zapłacono 5 dolarów. Po jego "zakończeniu" mogli kupić do 5 zdrapek. Ludzie przekonani o katastrofalnym stanie swoich finansów kupowali średnio 1,27 losu, a członkowie grupy kontrolnej tylko 0,67. W drugim eksperymencie części wolontariuszy przypomniano, że osoby o różnym dochodzie nie mają równego dostępu do edukacji, a wskutek tego różnią się pod względem zarobków i możliwości mieszkaniowych, ale szanse na wygraną w loterii są takie same dla wszystkich. Ci, którzy wysłuchali takiej uwagi, kupili więcej kuponów (1,31) niż członkowie grupy kontrolnej (0,54). Autorzy badań uważają, że biednym osobom biorącym udział w loteriach można pomóc, wiążąc ewentualne wygrane z kontami oszczędnościowymi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...