Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'Wi-Fi' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 20 wyników

  1. Poważny błąd pozwala na przeprowadzenie zdalnego ataku na urządzenia z systemem Linux. Dziura znajduje się w sterowniku RTLWIFI, który jest używany przez układy Wi-Fi firmy Realtek działające pod kontrolą Linuksa. Dziura pozwala na wywołanie błędu przepełnienia bufora za pomocą sygnału Wi-Fi. Napastnik, wykorzystując urządzenie znajdujące się w zasięgu sygnału Wi-Fi od celu może doprowadzić co najmniej do awarii systemu operacyjnego. Niewykluczone, że może też przejąć całkowitą kontrolę na systemem ofiary. Błąd występuje we wszystkich jądrach Linuksa od wersji 3.10.1 z 2013 roku. To poważna dziura. Jeśli pod kontrolą Linuksa używasz sterownika dla urządzeń Wi-Fi firmy Realtek, to napastnik może wywołać w systemie błąd przepełnienia bufora, ostrzega Nico Waisman, główny inżynier ds. bezpieczeństwa w serwisie Github. Dziura zyskała oznaczenie CVE-2019-17666. Przed dwoma dniami zaproponowano łatkę, która w najbliższych dniach lub tygodniach powinna zostać udostępniona użytkownikom. Waisman mówi, że nie opracował jeszcze prototypowego kodu atakującego. Wciąż nad nim pracuję. Zajmie mi to trochę czasu (o ile jego stworzenie w ogóle będzie możliwe). Teoretycznie tego typu błąd powinno dać się wykorzystać, mówi. Poważnym problemem jest fakt, że do przeprowadzenia ataku nie jest wymagana żadna interakcja ze strony użytkownika. Wystarczy, że urządzenie napastnika znajduje się w zasięgu Wi-Fi, a na urządzeniu ofiary mamy włączoną sieć lokalną i wadliwy sterownik. Ataku nie można przeprowadzić, gdy Wi-Fi jest wyłączone, ani gdy działa pod kontrolną sterownika innego producenta niż Realtek. Najprawdopodobniej błąd występuje też w urządzeniach z Androidem. « powrót do artykułu
  2. Sąd federalny w USA skazał na 18 lat więzienia mężczyznę, który włamał się do sieci Wi-Fi swoich sąsiadów i terroryzował ich za pomocą internetu przez niemal dwa lata. Barry Ardolf, 46-letni technik, postanowił zemścić się na swoich sąsiadach po tym, gdy poinformowali oni policję, że pocałował ich 4-letniego syna w usta. Wykorzystując swoje umiejętności, włamał się do sieci Wi-Fi państwa Kostolników. Następnie założył konto pocztowe na nazwisko pana Kostolnika i zaczął z niego wysyłać listy do jego współpracowników oraz przełożonych. Listy zawierały wulgaryzmy, Ardolf dołączał do nich dziecięcą pornografię. Wysyłał też groźby do urzędników państwowych, w tym do wiceprezydenta USA. Prokuratura uznała Ardolfa za wyjątkowo groźnego, dlatego żądano kary 24 lat i 5 miesięcy więzienia. Sąd wymierzył 18 lat - wyrok wyjątkowo surowy jak dla kogoś, kto nie był nigdy karany. Po wyjściu z więzienia Ardolf będzie przez 20 lat podlegał nadzorowi kuratora. Mężczyźnie nie będzie wolno pracować z komputerami, chyba, że zgodzi się na to kurator. Ma on też zapłacić 10 000 dolarów grzywny, a po wyjściu z więzienia będzie musiał zarejestrować się jako przestępca seksualny. Podczas śledztwa okazało się, że Ardolf włamał się też do sieci innych sąsiadów. W czasie procesu mężczyzna przyznał się do uzyskania nieautoryzowanego dostępu do komputera, dwóch przypadków poważnej kradzieży tożsamości, posiadania i przekazywania pornografii dziecięcej oraz grożenia wiceprezydentowi.
  3. W sierpniu bieżącego roku miasto Los Angeles wspólnie z Toyotą rozpoczną testy włoskiego systemu umożliwiającego samochodom nawiązywanie łączności i wymianę informacji. Tego typu systemy są opracowywane od pewnego czasu, ale włoski system korzysta z dodatkowego elementu - Internet of Things. To koncepcja zakładająca oznakowanie każdego przedmiotu i bieżące inwentaryzowanie go w internecie. Symulacje wykazały, że system stworzony przez zespół profesora Marco Roccettiego pozwala na redukcję korków spowodowanych wypadkami o 40%. Tradycyjne systemy ostrzegania przed kolizją korzystają z radarów, które szukają przeszkód przed jadącym samochodem. Mogą one zareagować dopiero wtedy, gdy przeszkoda pojawi się bezpośrednio przed nimi. Włosi zaproponowali połączenie wszystkich samochodów na drodze za pomocą Wi-Fi. Można to zrobić albo wbudowując odpowiednie urządzenia w samochód albo też pobierając odpowiednie oprogramowanie na smartphone'a. Pozwalając samochodom porozumiewać się ze sobą, możemy uzyskać informację o tym, co dzieje się na wiele kilometrów przed pojazdem - mówi profesor Gustavo Marfia, jeden z członków zespołu naukowego. Taka „rozmowa" toczy się dzięki połączeniu Wi-Fi z akcelerometrem. W razie gwałtownego hamowania, które może wskazywać na nagłe pojawienie się przeszkody czy też na uczestnictwo pojazdu w wypadku, wysyłany jest sygnał ostrzegawczy do innych pojazdów. Opracowaliśmy optymalny algorytm dla wielopasmowych dróg - takich jak autostrady - mówi Roccetti. Włoski system działa na dwa sposoby. Jeden wykorzystuje zintegrowane w samochodzie lub samochodowym GPS-ie urządzenia, które nie kosztują więcej niż 40 dolarów. Drugi używa oprogramowania na smartfony. Samochody przekazują sobie nawzajem ostrzeżenie. Włosi wpadli na pomysł, jak uniknąć sytuacji, w której sygnał alarmowy wysyłany jest nagle przez wiele samochodów, co mogłoby spowodować opóźnienia w transmisji danych. Proponują oni, by samochody ciągle się ze sobą porozumiewały i w ten sposób znały swoją pozycję oraz prędkość. W razie wypadku pojazd biorący udział w kolizji wyśle sygnał alarmowy, a ten zostanie przesłany dalej tylko przez te samochody, które znajdują się w najlepszej pozycji do wysłania go na jak największą odległość. Pojazdy będą musiały wymieniać między sobą informację bardzo często, co około sekundę, dzięki czemu będzie wiadomo, czy np. za jakimś pojazdem nie jedzie ciężarówka zakłócająca jego sygnał lub też, czy dany samochód nie ma zbyt słabego nadajnika, przez co nie może zostać użyty do przekazania informacji o wypadku.
  4. Japoński koncern NTT zademonstrował nowy standard Wi-Fi. Roboczo nazwany 802.11ac może przesyłać dane z prędkością 120 Mb/s do trzech odbiorników jednocześnie. Łącze wykorzystuje pasmo 5 GHz, a sygnał jest multipleksowany i demultipleksowany za pomocą technologii MIMO (Multiple Input Multiple Output). Celem NTT jest opracowanie technologii pozwalającej na przesłanie 1 gigabajta danych na sekundę. Takie przepustowości będą wkrótce potrzebne do streamingu wideo HD czy przesyłania obrazów 3D. Podczas prezentacji sygnał wysłano za pomocą sześciu anten, a odebrano za pomocą trzech. Technologia wykorzystana przez NTT wykorzystuje układy FPGA, które za pomocą odpowiednich algorytmów rozdzielają dane i przydzielają im miejsce w paśmie. Japońska firma twierdzi, że zamiast FPGA można użyć dedykowanego układu scalonego. Koncern ma zamiar zgłosić swoją technologię w celu standaryzacji przez Instytut Inżynierów Elektryków i Elektroników (IEEE). Nawet, jeśli 802.11ac zostanie uznana za standard to nie stanie się to przed rokiem 2013. Jednak urządzenia ją wykorzystujące mogą trafić na rynek wcześniej, podobnie jak to miało miejsce w przypadku innych standardów.
  5. Microsoft postanowił zapobiec ewentualnym oskarżeniom o naruszenie prywatności i postanowił... otworzyć kod oprogramowania zbierającego informacje na temat punktów dostępowych Wi-Fi. Tego typu informacje są zbierane w celu udostępnienia usług lokalizacyjnych, jednak gdy odkryto, że zbierają je Apple i Google, wpłynęło to negatywnie na wizerunek obu firm. Koncern Ballmera chce uniknąć tego typu problemów. Mimo, że nie udostępnił pełnego kodu źródłowego, to ujawnił kod aplikacji odpowiedzialnej za zbieranie danych. Można zatem przekonać się jakie dane i jak wiele jest zbieranych i przesyłanych na serwery firmy. Microsoft zauważa też, że nie zbiera żadnych informacji na temat tego, co użytkownik przesyła przez sieć. Okrycie, że takie dane zbiera Google ściągnęło na firmę Page'a i Brina gromy ze strony użytkowników, mediów i władz różnych krajów.
  6. Eptiro, firma specjalizująca się w analizowaniu ruchu w sieci, informuje, że łącza Wi-Fi mogą być o około 30% wolniejsze od połączeń kablowych. Z przeprowadzonych analiz wynika bowiem, że nawet niewielki spadek siły sygnału Wi-Fi powoduje, że prędkość pobierania danych zmniejsza się o 30%, a opóźnienia pakietów rosną o 10-20 procent. Dochodzi też do częstszego gubienia pakietów. Eptiro dodaje przy tym, że różnic w funkcjonowaniu sieci przewodowych i bezprzewodowych nie zauważą osoby, które głównie przeglądają internet i korzystają z poczty elektronicznej. Będą one jednak dokuczliwe dla miłośników gier online czy streamingu wideo. Eptiro przeprowadziło swoje badania przy pomocy 14 000 ochotników z USA, Wielkiej Brytanii, Włoch i Hiszpanii. Specjalne oprogramowanie testowe sprawdzało wydajność sieci, uzyskując wyniki dla ponad miliona pomiarów. Uzyskane wyniki potwierdzono też pomiarami wykonanymi w laboratorium, podczas których badano zależność pomiędzy siłą sygnału a prędkością pobierania danych za pomocą wielu modeli popularnych ruterów.
  7. Ilość bezprzewodowych sieci Wi-Fi rośnie w szybkim tempie. W miastach nie ma już chyba miejsc, gdzie nie „łapało" by się kilku punktów dostępowych. Tymczasem ich promieniowanie okazuje się szkodliwe, jak pokazują to badania holenderskich uczonych. Podejrzenia pojawiły się już pięć lat temu, kiedy w mieście Alphen aan den Rijn w Południowej Holandii zauważono pogarszanie się stanu drzew. Rada miejska zleciła zbadanie sprawy naukowcom z Wageningen University. Ci zaczęli obserwację trzydziestu drzew wystawionych na promieniowanie sieci bezprzewodowych. Okazało się, że badane jesiony już po trzech miesiącach poważnie cierpią - radiacja powoduje mikropęknięcia kory połączone z wyciekami soku, zaś wierzchnia warstwa naskórka liści obumiera na znacznej ich powierzchni. Obserwowano też zakłócenia tempa wzrostu nie tylko drzew, ale też kolb kukurydzy. W ciągu pięciu lat od rozpoczęcia badań odsetek drzew cierpiących w wyniku promieniowania wzrósł z dziesięciu do siedemdziesięciu procent. Drzewa w regionach niezurbanizowanych nie wykazują podobnych uszkodzeń. Naturalne wydaje się, że do osłabienia kondycji drzew przyczyniają się także sieci komórkowe oraz zanieczyszczenie powietrza - drobiny spalin są wystarczająco małe, żeby wnikać do wnętrza roślin. Pytaniem pozostaje, na ile sieci Wi-Fi mogą być szkodliwe dla człowieka, bo że są całkowicie obojętne, już chyba nikt nie wierzy. Holenderscy naukowcy kontynuują badania, chcąc określić długoterminowy efekt, wyniki więc nie pojawią się szybko.
  8. W wywiadzie dla Financial Times szef Google'a, Eric Schmidt stwierdził, że ostatni skandal z podsłuchiwaniem sieci Wi-Fi to wina jednego z inżynierów, który wprowadził do oprogramowania nieautoryzowany kod. Obecnie Google prowadzi wewnętrzne śledztwo przeciwko temu pracownikowi. Google od dawna utrzymywał, że samochody wykonujące zdjęcia do Street View przechwytują tylko adresy MAC oraz identyfikatory SSID urządzeń sieciowych. Okazało się jednak, że przechwytywano i przechowywano też dane z pakietów, wysyłanych przez te sieci. Schrzaniliśmy to. Bądźmy szczerzy - powiedział Schmidt. Niemcy, Francja, Hiszpania i Włochy zastanawiają się nad wszczęciem śledztwa przeciwko Google'owi. Tymczasem koncern winą obarcza jednego ze swoich programistów. Jednocześnie Schmidt stwierdził, że nie ograniczy swobody swoim pracownikom, gdyż negatywnie wpłynęłoby to na kreatywność. Zrzucanie winy na jednego z pracowników jest o tyle dziwne, że w 2008 roku Google złożyło wniosek patentowy opisujący technologię, która została wykorzystana do podsłuchiwania Wi-Fi przez samochody Street View. Opisuje on technologię przechwytującą dane i analizującą czas ich wysyłania, w celu ustalenia dokładnego położenia użytkownika, dzięki czemu możliwe będzie dostarczanie mu reklamy związanej z jego lokalizacją. Amerykańscy prawnicy, reprezentujący osoby, które wystąpiły w pozwach zbiorowych przeciwko Google'owi mówią, że złożenie wniosku patentowego to dowód, iż szpiegowanie użytkowników było zamiarem, a nie przypadkowym działaniem. Szef Google'a odrzucił jednocześnie oskarżenia o to, że firma staje się coraz bardziej arogancka. Próbujemy robić coś dla użytkowników, wbrew zorganizowanym posiadaczom naszych akcji, więc ci oskarżają nas o arogancję - powiedział.
  9. Google przyznał, że od 2006 roku jego pojazdy wykonujące fotografie na potrzeby usługi Street View przechwytują prywatne dane z niezabezpieczonych sieci Wi-Fi. Sprawa wyszła na jaw, gdy niemieccy urzędnicy postanowili sprawdzić, jakie dane zbierają samochody Google'a. Wyszukiwarkowy koncern stwierdził, że błąd programistyczny spowodował, iż samochody te są w stanie zarejestrować, i rejestrują, dane z niezabezpieczonych sieci bezprzewodowych. Nagrano je we wszystkich państwach, w których pojawiły się pojazdy Google'a. W Niemczech działania takie są nielegalne. Na podstawie posiadanych przez nas informacji możemy stwierdzić, że Google z naruszeniem niemieckiego prawa nielegalnie nagrywał dane przepływające w prywatnych sieciach. To alarmujący kolejny dowód na to, że koncepcja prywatności jest dla Google'a czymś obcym - mówi Ilse Aigner, niemiecka minister zajmująca się m.in. ochroną konsumentów. Oburzony jest też Johannes Caspar, który nadzoruje ochronę danych w Hamburgu i z ramienia rządu niemieckiego zajmuje się najnowszym skandalem z udziałem Google'a. Caspar wspomina, że gdy w bieżącym miesiącu dokonywał inspekcji samochodu Google'a wykorzystywanego do robienia zdjęć, zauważył, iż z pojazdu usunięto dysk twardy na którym nagrywane były dane. Gdy zapytał o usunięte urządzenie odpowiedziano mu, że i tak nie mógłby sprawdzić jego zawartości, gdyż jest ona szyfrowana. Jednak wskutek jego nacisków Google dokładnie zbadało zawartość dysku i przyznało się do nagrywania sieci Wi-Fi. "Cieszę się, że zabawa w kotka i myszkę się skończyła" - mówi Caspar. W niewinność Google'a wątpi Peter Schaar, członek panelu doradzającego Komisji Europejskiej w kwestii prywatności. "A więc to wszystko jest wynikiem prostej pomyłki, błędu w oprogramowaniu. Dane były zbierane i przechowywane wbrew intencjom menedżerów Google'a. Jeśli przyjmiemy takie tłumaczenie, to musimy uznać, że oprogramowanie zostało zainstalowane i używane bez przeprowadzenia wcześniej odpowiednich testów. Olbrzymie ilości danych zostały przez pomyłkę nagrane, a nikt w Google'u tego nie zauważył. Nie zauważyli tego nawet menedżerowie, którzy jeszcze przed dwoma tygodniami bronili firmowej polityki ochrony danych" - mówi Schaar. Jeszcze niedawno przedstawiciele Google'a, na pytanie niemieckiego rządu o to, jakie dane z prywatnych sieci Wi-Fi są zbierane przez firmę (ich kolekcjonowanie jest przydatne przy usługach geolokalizacyjnych), odpowiadali, że samochody Google Street pobierają tylko dwie informacje - publicznie nadawany adres MAC urządzenia oraz nazwę sieci przypisaną jej przez użytkownika (SSID). Teraz okazuje się, że nie było to prawdą.
  10. Specjaliści z berlińskiego Wolnego Uniwersytetu zamienili iPhone'a w urządzenie do kierowania samochodem. Dzięki urządzeniu Apple'a można przyspieszać, hamować oraz zmieniać kierunek jazdy dwutonowego pojazdu. Instrukcje przesyłane są do samochodu za pomocą łącza Wi-Fi, a kierowca może nim sterować ze znacznej odległości dzięki umieszczonej na dachu pojazdu kamerze. Samochód "Spirit of Berlin" został z powodzeniem przetestowany na lotnisku Tempelhof. Twórcą oprogramowania iDrive, które pozwala na sterowanie pojazdem jest firma Appirion. Autorzy systemu zdalnego sterowania nie udostępnili go komercyjnie. Jest to bowiem system badawczy, służący pracom nad sztuczną inteligencją.
  11. Grupa o nazwie WiGig Alliance skupia takich gigantów jak Intel, Microsoft, Nokia czy Panasonic. Chce ona do końca bieżącego roku opracować specyfikację dla technologii krótkodystansowej bezprzewodowej łączności, w której prędkość transferu danych będzie liczona w gigabitach na sekundę. W ciągu dwóch lat na rynek mogą trafić urządzenia, która pozwolą na bardzo szybkie przesyłanie danych w promieniu kilku metrów. Warto przypomnieć, że w ostatnich latach pojawiło się kilka technologii, które miały umożliwić bezprzewodowe przesyłanie danych np. pomiędzy odtwarzaczem DVD a telewizorem. Jednak żadna z nich nie zdobyła sobie popularności. Jednak tym razem może się udać. Z jednej bowiem strony coraz popularniejszy staje się standard HDTV, a z drugiej w skład WiGig Alliance wchodzi wiele potęg. Obok już wymienionych członkami organizacji są Atheros, Marvell, Broadcom, LG, Dell, NEC, Samsung, NXP czy Realtek. Nowa specyfikacja może stanowić część tzw. "tri-band Wi-Fi", które korzysta z pasm 2,4GHz, 5GHz i nieużywanego obecnie 60GHz. Teoretycznie prędkość przesyłu danych może przekraczać 6 Gb/s, jednak w rzeczywistości będzie niższa. Konkurencyjne, już istniejące technologie, takie jak WirelessHD czy WHDI zapewniają znacznie słabsze transfery. Ponadto WiGig ma tę olbrzymią zaletę, że, podobnie jak Wi-Fi, może być wykorzystywane do tworzenia sieci opierających się na adresach IP. Możliwe więc będzie wysyłanie danych do najróżniejszych urządzeń: monitorów, głośników czy twardych dysków. Należy przy tym pamiętać, że w przeciwieństwie do Wi-Fi technologia WiGig nie pozwoli na łatwe przesyłanie sygnału np. w całym domu. Potrzebne będą dodatkowe urządzenia, które zwiększą zasięg WiGig.
  12. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine postanowili użyć sieci P2P do walki z korkami na drogach. W International Journal of Vehicle Information and Communication Systems piszą oni, że najpoważniejszym problemem na drogach jest brak systemów zbierania i prezentowania użytecznych informacji o ruchu. Do zrobienia jest bardzo dużo, gdyż w USA na około 70% skrzyżowań kierowanych sygnalizacją świetlną nie zainstalowano żadnego systemu, który badałby sytuację na skrzyżowaniach i pomiędzy nimi. "Konsekwencją takiego stanu rzeczy jest to, że nawet jeśli w odpowiednie systemy zostaną wyposażone wszystkie autostrady w kraju, to w przypadku utrudnień w ruchu natychmiast dojdzie do korków, gdyż niemożliwe będzie wyznaczenie płynnych objazdów przez okoliczne drogi" - czytamy w opracowaniu. Uczeni z Irvine pracują nad stworzeniem bezprzewodowego systemu o nazwie Autonet, który wymagałby zastosowania jedynie minimalnej infrastruktury. Autonet korzysta z technologii Wi-Fi (802.11b) oraz z faktu, że coraz więcej samochodów jest w nią wyposażonych. Pozwalałoby to na tworzenie przez pojazdy sieci ad hoc, dzięki którym wymieniałyby one między sobą informację o tym, co dzieje się na drodze. Samochody kontaktowałyby się też z umieszczonymi przy drogach punktami informacyjnymi. Z badań akademików wynika, że system byłby bardzo efektywny. Dwa mijające się na autostradzie samochody są w stanie wymienić informacje o 3500 wydarzeniach.
  13. Inżynierowie Intela przygotowali system, który jest w stanie przesłać sygnał Wi-Fi na odległość 100 kilometrów. Obecnie zasięg sygnału, z którego korzystamy w naszych komputerach wynosi około 100 metrów. Co ciekawe, system używa standardowego sprzętu. Zmodyfikowane zostało tylko oprogramowanie. Podczas pokazu dla dziennikarzy sygnał został przesłany z laptopa w biurach firmy do Laboratorium Badań Kosmicznych Uniwersytetu w Berkeley. Nadajnik i odbiornik w linii prostej dzieliło około 2,5 kilometra. System Intela nie jest przeznaczony dla krajów rozwiniętych. Ma on znaleźć zastosowanie w krajach rozwijających się, w których dostęp do Internetu mają mieszkańcy miast, a wsie są tej możliwości pozbawione. W takich krajach sygnał przesyłany byłby pomiędzy rozsianymi antenami Wi-Fi, aż docierałby do miejsca, w którym trafi do Sieci. Projekt podobny jest zatem do technologii WiMax, istnieje jednak zasadnicza różnica. Pojedyncza stacja przekaźnikowa WiMax kosztuje 15-20 tysięcy dolarów. Stacja przekaźnikowa Wi-Fi mogłaby kosztować 700-800 USD. Wi-Fi ma też i tę przewagę, że korzysta ze spektrum fali, których państwa nie regulują. Na budowę i rozbudowę tego typu sieci nie byłoby więc potrzebne uzyskiwanie zezwoleń. Zainteresowane wsie mogłyby więc podłączać się do Sieci na własną rękę. Nie wszystko jednak wygląda tak różowo. Podstawową różnicą, oprócz zasięgu sygnału, pomiędzy tradycyjnym Wi-Fi, a nową technologią Intela, jest fakt, że długodystansowe Wi-Fi działają kierunkowo (standardowy sygnał Wi-Fi wysyłany jest w promieniu 360 stopni). Nadajnik wysyła więc sygnał w kierunku odbiornika i tylko do niego. Anteny muszą być więc precyzyjnie ustawione tak, by mogły odbierać sygnały, a to rodzi poważne trudności.. Należy też brać pod uwagę fakt, że pozycja raz ustawionych anten może zostać zmieniona chociażby przez silne wiatry czy dzieci bawiące się na wieży. Dlatego też inżynierowie Intela opracowali sposób na sterowanie trasą samego sygnału. Dzięki temu jeśli nawet antena stacji przekaźnikowej zostanie strącona na ziemię, system powinien ponoć działać. Pierwsze testy intelowskiego systemu mają rozpocząć się jeszcze w bieżącym roku w Ugandzie.
  14. Każdemu z nas zdarzyło się chyba być na imprezie, z której wyszlibyśmy zadowoleni, gdyby nie muzyka, która całkowicie nie trafiała w nasze gusta. Teraz, dzięki pracom naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA), pojawiła się nadzieja, że do takich sytuacji nie będzie więcej dochodziło. Specjaliści opracowali bezprzewodowy (korzysta z Wi-Fi) system o nazwie Smart Party, który będzie w przyszłości pobierał listy utworów znajdujących się w odtwarzaczach MP3 uczestników imprezy. Na ich podstawie komputer określi, jaki rodzaj muzyki podoba się większości osób znajdujących się w pomieszczeniu. Oczywiście, nie będzie dokonywał uśrednień, a postara się trafić w gusta każdego. System może również pobierać i odtwarzać pliki z urządzeń, które zebrani mają przy sobie. Całość połączona jest oczywiście ze wzmacniaczem, z którego gospodarze odtwarzają muzykę. Dzięki triangulacji sygnału Smart Party jest w stanie określić położenie poszczególnych uczestników imprezy i gdy ktoś ją opuści, playlista jego urządzenia MP3 zostaje usunięta z pamięci Smart Party tak, by puszczana muzyka lepiej pasowała do preferencji pozostałych osób. Na razie przeprowadzono testy z wykorzystaniem notebooków. To właśnie z nich były pobierane playlisty. Jednak nie powinno być większego problemu z wyposażeniem Smart Party w możliwość łączenia się z odtwarzaczami MP3. Podczas 1320 przeprowadzonych testów wykazano 99-procentową skuteczność. Testy dowiodły również, że od momentu pojawienia się na imprezie nowego gościa, do chwili uwzględnienia jego preferencji muzycznych w Smart Party mija 35 sekund. Jak na razie największym problemem jest sposób zarządzania prawami autorskimi i mechanizmy ich ochrony (DRM). Smart Party tymczasowo kopiuje pliki z urządzeń uczestników, a to może być uznane za naruszenie prawa. Dlatego też specjaliści pracują nad sposobem bezpiecznego tymczasowego przekazywania licencji z urządzenia przenośnego do Smart Party. Kevin Eustice, jeden z twórców Smart Party, zauważa też inne niebezpieczeństwo. Niektórzy uczestnicy mogą być na tyle złośliwi, że będą przychodzili na imprezy z odtwarzaczami zapełnionymi nie tyle muzyką, którą sami lubią, a utworami, o których wiedzą, że są nielubiane przez innych.
  15. Ermanno Pietrosemoli i jego zespół ustanowili w Wenezueli rekord transmisji Wi-Fi. Przesłali oni sygnał pomiędzy dwoma punktami odległymi od siebie o 382 kilometry. Do przeprowadzenie eksperymentu użyto w większości sprzętu, który jest dostępny w sklepach. Próba dowiodła, że można wykorzystywać Wi-Fi na tak wielkie odległości. Na razie jednak nie wiadomo, czy połączenie jest stabilne. Podczas poprzednich testów udawało się przesłać dźwięk i obraz na odległość 279 kilometrów. Wenezuelczycy chcą sprawdzić, czy uda się to na odległość o 100 kilometrów większą. Wspomniany rekord nie przyda się jednak w regionach zurbanizowanych. Tam, gdzie mieszka wiele osób, występuje zbyt wiele zakłóceń, by można było wykorzystać Wi-Fi do łączenia się na odległość setek kilometrów.
  16. W linuksowych sterownikach dla sieci Wi-Fi odkryto dziurę, która umożliwia przejęcie kontroli nad maszyną. Luka występuje w sterowniku MadWi-Fi dla chipsetów korzystających z kości firmy Atheros. Cyberprzestępca może ją wykorzystać do doprowadzenia do przepełnienia stosu w jądrze Linuksa, nawet wówczas, gdy komputer nie jest podłączony do sieci Wi-Fi. Laurent Butti, specjalista zatrudniony we France Telecom Orange, który odkrył błąd, informuje, że konieczne jest ręczne zainstalowanie poprawki. Po raz pierwszy o dziurze poinformowano w ubiegłym miesiącu podczas konferencji Black Hat, ale informację tę trzymano w tajemnicy, by dać programistom czas na stworzenie poprawek. Obecnie Butti sprawdza, czy podobne błędy nie występują w WiMaksie i bezprzewodowym USB.
  17. Burmistrz Mexico City, Marcelo Ebrard zapowiedział, że do roku 2008 na terenie całego miast będzie można korzystać z łączy bezprzewodowych. Miasto podpisało odpowiednią umowę z chińskimi firmami telekomunikacyjnymi oraz internetowym gigantem ZTE. Pomysł uczynienia z miast olbrzymiego hotspotu narodził się, gdy postanowiono zainstalować w nim 4000 kamer monitorujących. Urzędnicy postanowili połączyć je bezprzewodowo. Jeśli mamy rozmieścić 4000 kamer bezpieczeństwa, to chcę, by wykorzystywały one łącza Wi-Fi – mówi burmistrz Ebrard.
  18. W październiku na rynek Stanów Zjednoczonych trafi urządzenie wyposażone w programy wykorzystujące luki w zabezpieczeniach oraz automatyczny system ich uruchamiania. Urządzenie o nazwie Silica służyć ma do testowania zabezpieczeń sieci bezprzewodowych. Jego producentem jest Immunity, firma z Miami specjalizująca się w produktach i usługach dotyczących testów penetracji zabezpieczeń. Pierwsza wersja Siliki wyposażona została w interfejsy Wi-Fi (802.11) oraz Bluetooth oraz ponad 150 programów atakujących tego typu sieci. Osoba odpowiedzialna za ich bezpieczeństwo będzie mogła, spacerując z Siliką po siedzibie firmy, znaleźć słabe punkty w zarządzanej przez siebie sieci. Można wykorzystać Silikę do przeskanowania każdej maszyny w każdej sieci bezprzewodowej – mówi Dave Aitel z Immunity. Urządzenie jest również w stanie łączyć się z siecią Ethernet za pośrednictwem portu USB.
  19. Skype ogłosił, że uruchomił usługę telefonii internetowej, która korzystała będzie z sieci Wi-Fi. Oznacza to, że oferta Skype'a może stać się konkurencją nie tylko dla telefonii stacjonarnej, ale również dla komórkowej. Obecnie na rynku dostępne są cztery modele telefonów, które korzystają z mobilnego Skype'a. Ich producenci to Belkin, Netgear, Edge-Core i SMC. W internetowym sklepie Skype UK Shop telefon Netgeara został wyceniony na 140 funtów. Urządzenia dostarczane są wraz z całym koniecznym oprogramowaniem, a do ich wykorzystywanie nie jest potrzebny komputer. Użytkownicy mogą dzwonić korzystając z każdego rodzaju internetowej łączności bezprzewodowej. Technologia VoIP Wi-Fi, o ile okaże się sukcesem, a do tego konieczny jest przede wszystkim wystarczający zasięg sieci Wi-Fi, może zmusić operatorów telefonii komórkowej do zaproponowania klientom lepszej oferty. Jak na razie osiągają oni bardzo dobre wyniki finansowe i brakuje im motywacji do obniżek cen. Obecnie dostępne telefony VoIP Wi-Fi mają jednak poważne ograniczenia. Pracują tylko w bezpłatnych sieciach Wi-Fi, a więc nie można będzie używać ich tam, gdzie osobno płaci się za dostęp do sieci. Poza tym nie są przystosowane do niewidocznego dla użytkownika przełączania się pomiędzy różnymi punktami dostępowymi.
  20. Dell udostępnił kartę Wi-Fi, która pozwala na przesyłanie danych z prędkością do 270 megabitów na sekundę. Urządzenie, którego producentem jest Broadcom, przeznaczone jest dla komputerów z serii XPS oraz Inspiron. Jego cenę ustalono na 59 dolarów. Karta wykorzystuje niezatwierdzony jeszcze standard 802.11n. Dell Wireless 1500 Draft 802.11n jest też kompatybilna wstecz ze standardami 802.11a, b oraz g. Międzynarodowy Instytut Inżynierów Elektryków i Elektroników (IEEE) wciąż rozpatruje propozycję uznania 802.11n za obowiązujący standard. Z przedstawionej dokumentacji technicznej wynika, że ma on pozwalać na bezprzewodowe przesyłanie danych z prędkością od 54 do 600 Mb/s. W związku z tym, że 802.11n nie jest obowiązującym standardem Dell nie może zagwarantować, że jego produkt będzie bezkonfliktowo współpracował z innymi podobnymi urządzeniami. Amerykańska firma nie jest jednak jedynym producentem, który postanowił nie czekać na decyzję IEEE. Produkty korzystające z 802.11n mają w swojej ofercie D-Link, Linksys, Marvell i Netgear.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...