Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'NASA' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 194 wyników

  1. Dwudziestu czterech inżynierów NASA podpisało się pod planami rakiety Ares I, wstępnie dopuszczając je do realizacji. To najważniejszy krok w rozwoju Ares I - stwierdził Rick Gilbrech z Exploration Systems Mission Directorate. Ostatnie podobne wydarzenie w historii NASA miało miejsce w 1973 roku, kiedy to zatwierdzano wstępne plany budowy obecnie używanych promów kosmicznych. Rakiety Ares zostaną wykorzystane do wyniesienia w przestrzeń kosmiczną pojazdu Orion, następcy promów. Kolejne ważne testy planowane są na połowę roku 2009 (lot bezzałogowy) i na marzec 2011. Ares i Orion mają polecieć w pierwszą załogową misję w roku 2015, a do roku 2020 trafią wraz z astronautami na Księżyc. Ares I to dwuczłonowa rakieta o wysokości około 93 metrów. Będzie ona w stanie wynieść w przestrzeń kosmiczną ładunek o wadze 25 ton. Jej pierwszy człon stanowi rakieta na paliwo stałe, zbudowana w oparciu o już istniejące rakiety wykorzystywane przy starcie wahadłowców. Drugi człon wyposażono w silnik J-2X zasilany ciekłym wodorem i tlenem. W ramach projektu Ares powstanie też większy pojazd Ares V. Będzie on w stanie wynieść na orbitę 130 ton ładunku, a za pomocą modułu Earth Departure Stage i pojazdu Orion na orbitę Księżyca wyniesie 65-tonowy ładunek. Niewykluczone, że Ares V zostanie użyty również podczas załogowych lotów na Marsa.
  2. Gary McKinnon, Brytyjczyk, który włamał się do serwerów NASA i Pentagonu przegrał swoją ostatnią szansę. Europejski Trybunał Praw Człowieka podtrzymał decyzję brytyjskich sądów. McKinnon może w ciągu dwóch tygodni trafić do USA, gdzie będzie sądzony za swoje czyny. Grozi mu kilkadziesiąt lat więzienia, co dla 42-letniego mężczyzny oznacza dożywotni wyrok. Władze USA nazwały czyn McKinnona największym w historii włamaniem do systemów wojskowych. McKinnon mówi, że w komputerach Pentagonu i NASA szukał informacji o UFO. Z kolei oskarżyciele przypominają, że pomiędzy lutym 2001 a marcem 2002 włamał się on do 97 maszyn należących do amerykańskiej armii, marynarki wojennej, lotnictwa wojskowego, Departamentu Obrony i NASA. Amerykańscy prokuratorzy mówią, że wkrótce po atakach z września 2001 roku McKinnon wykasował ważne pliki z komputerów należących do lotnictwa marynarki wojennej, przez co istotne systemy nie działały tak, jak należy. Podobno wkrótce po aresztowaniu Amerykanie oferowali McKinnonowi ugodę - w zamian za dobrowolne poddanie się karze miał spędzić w więzieniu 4 lata. McKinnon nie wyraził zgody.
  3. Gary McKinnon, Brytyjczyk, który włamał się do Pentagonu i NASA, nie zostanie na razie wydany Stanom Zjednoczonym. Na jego ekstradycję zgodziła się co prawda Izba Lordów, jednak została ona wstrzymana przez Europejski Trybunał Praw Człowieka. W USA McKinnonowi groziło nawet 70 lat więzienia. "Przewodniczący Europejskiego Trybunały Praw Człowieka wstrzymali ekstradycję McKinnona na dwa tygodnie, do 28 sierpnia, kiedy to jego wniosek przeciwko ekstradycji zostanie rozpatrzony przez Trybunał" - mówi Karen Todner, adwokat oskarżonego. Amerykańscy prokuratorzy początkowo proponowali McKinnonowi, by przyznał się do winy w zamian za 4-letni wyrok więzienia. McKinnon odmówił, a Amerykanie chcą żądać 70 lat.
  4. Jak donosi serwis Flightglobal, szef NASA, Michael Griffin, poinformował, że Agencja chce wkrótce podpisać porozumienie, na podstawie którego na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej będzie testowany nowy typ napędu dla pojazdów kosmicznych. Mowa tutaj o wykorzystującym plazmę systemie VASIMR (Variable Specific Impulse Magnetoplasma Rocket). Składa się on ze źródła energii elektrycznej, która jonizuje paliwo w plazmę. Pole elektryczne podgrzewa i nadaje jej przyspieszenia, a generowane przez elektromagnesy pole magnetyczne - kierunek. Strumień wydobywającej się z dysz plazmy nada pęd pojazdowi kosmicznemu. Paliwem plazmowego silnika może być wodór, hel lub deuter. Jak zauważa Franklin Chang-Diaz, niezwykle doświadczony astronauta, a obecnie szef Advanced Space Propulsion Laboratory, wykorzystanie wodoru niesie ze sobą liczne korzyści. Pierwiastek ten jest bardzo rozpowszechniony w kosmosie, a to oznacza, że pojazd zabierałby tylko paliwo potrzebne np. na dolecenie do Marsa. Ponowne "tankowanie" odbyłoby się przed ruszeniem w drogę powrotną. Kolejna korzyść z wykorzystania wodoru to fakt, że stanowi on świetną ochronę przed promieniowaniem, więc zbiorniki z paliwem jednocześnie chroniłyby załogę pojazdu. Z kolei źródłem energii elektrycznej byłby reaktor atomowy lub panele słoneczne. Chang-Diaz mówi, że do długotrwałych podróży najlepiej nadaje się reaktor atomowy. A to z kolei znaczy, że projekt VASIMR musi współpracować z projektem Prometeusz, którego zadaniem jest opracowanie nuklearnych generatorów mocy na potrzeby lotów kosmicznych. Podczas testów na ISS silnik plazmowy będzie odpowiedzialny za utrzymanie stacji na orbicie. Obecnie zadanie to wykonują bardziej konwencjonalne silniki, co oznacza, że na stację trzeba dostarczać paliwo do nich. Projekt VASMIR ma tę przewagę, że wodór powstaje na ISS jako materiał odpadowy. Można go więc wykorzystać do silnika plazmowego, a energię elektryczną czerpać z paneli słonecznych wykorzystywanych przez ISS. Dzięki temu na Stację nie trzeba będzie wozić paliwa. Podczas testów VASIMR-a na Ziemi uzyskano bardzo obiecujące wyniki. NASA myśli więc o przetestowanie napędu w kosmosie.
  5. Gary McKinnon, który włamał się do 97 maszyn Pentagonu i NASA, przegrał apelację przed Izbą Lordów. Była to ostatnia szansa McKinnona na uniknięcie ekstradycji do USA. Brytyjczyk jest oskarżany przez Amerykanów o dokonanie największego w historii włamania do sieci wojskowych. Tłumaczy on, że nie miał złych zamiarów, a jedynie szukał informacji o UFO. Oskarżyciele twierdzą jednak, że uszkodził on systemy komputerowe i ukradł ważne informacje. McKinnon od kilku lat walczy z wiszącą nad nim groźbą ekstradycji. Jego prawnik ujawnił, że początkowo Amerykanie oferowali mu układ: w zamian za dobrowolne poddanie się karze, miał zostać w USA skazany na kilka lat więzienia, a większość wyroku odsiedziałby w Wielkiej Brytanii. Propozycja została odrzucona. Wówczas jeden z amerykańskich senatorów miał ponoć powiedzieć McKinnonowi, że Amerykanie go "usmażą". Haker przegrywał kolejne apelacje przed brytyjskimi sądami. Izba Lordow była jego ostatnią deską ratunku. McKinnon obawia się, że w USA może zostać oskarżony na podstawie przepisów o zwalczaniu terroryzmu, skazany nawet na 60 lat więzienia i osadzony w bazie Guantanamo. Z tego powodu jego prawnik rozważa obecnie odwołanie się do Międzynarodowego Trybunału Praw Człowieka.
  6. Amerykańscy naukowcy odkryli, że oddychanie w obecności pyłu księżycowego stanowi zagrożenie dla zdrowia. Składające się na niego drobinki mają bowiem ostre krawędzie, są aktywne chemicznie, a przede wszystkim wszędobylskie. Pył jest elektrostatyczny – przylega więc do wszystkiego – wyjaśnia profesor Chantal Darquenne z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego, który na zlecenie NASA bada, w jaki sposób pył odkłada się w płucach. Pierwsi zdobywcy Srebrnego Globu nie byli i nie są zagrożeni, ponieważ ich misje nie trwały długo. Najdłuższe było ostatnie lądowanie na Księżycu w ramach misji Apollo 17 w grudniu 1972 roku. Eugene Andrew Cernan, Ronald E. Evans i Harrison H. Schmitt przebywali tam przez 75 godzin. Jeff Jones, lekarz z NASA, wspomina jednak, że uskarżali się oni na podrażnienia i dyskomfort, a objawy wywołane przez kontakt z pyłem były bardzo różne. Odnotowano, m.in.: kichanie, łzawienie z oczu oraz wyczuwanie charakterystycznej woni przypominającej proch strzelniczy. Jeden z oficerów medycznych pobierał po misji próbki mikrobiologiczne ze skafandrów i kiedy otworzył kontener ze strojami, wystąpiła u niego reakcja alergiczna: kichanie oraz podrażnienie błon śluzowych oczu i nosa. Nic poważnego, ale było to zastanawiające – opowiada Jones. NASA zamierza przed rokiem 2020 znowu rozpocząć loty załogowe na Księżyc. Stąd ostatnia akcja wysyłania imion w kosmos, która ma rozpropagować tego typu misje. Ponieważ ludzie mieliby mieszkać na Srebrnym Globie nawet przez pół roku, ważne jest określenie wpływu tamtejszych warunków na zdrowie. Amerykańska Agencja Kosmiczna pracuje nad stworzeniem norm dotyczących ekspozycji na oddziaływanie pyłu księżycowego, a także nad technologiami zabezpieczającymi zarówno załogę, jak i sprzęt. Zespół z San Diego, którym kieruje fizyk Kim Prisk, bada rozmieszczenie inhalowanych cząsteczek w płucach w warunkach zmniejszonej grawitacji. Pod koniec lipca NASA wyśle w powietrze szczury, które znajdą się na pokładzie statku nurkującego przez atmosferę. Podczas gwałtownego opadania wystąpi stan nieważkości. W konkretnym momencie opadania, gdy grawitacja będzie przypominać tę z Księżyca (1/6 przyciągania ziemskiego), gryzoniom dmuchnie się w pysk powietrzem z cząsteczkami pyłu księżycowego. Po powrocie na Ziemię zwierzęta zostaną uśpione i poddane badaniom. Wcześniej prowadzono badania na ludziach z użyciem nietrujących substancji. Okazało się, że w warunkach mikrograwitacji docierały one do głębszych i wrażliwszych części płuc. Darquenne podkreśla, że trzeba to mieć na uwadze, skoro prawdziwy kurz ze Srebrnego Globu jest najprawdopodobniej wysoce toksyczny. Wygląda więc na to, że w czasie przyszłych misji po wyprawach na zewnątrz potrzebna będzie dekontaminacja skafandrów i sprzętu.
  7. Pierwszego maja br. NASA zaprosiła ludzi do wpisywania swoich nazwisk do bazy danych, która zostanie wysłana na Księżyc, a dokładniej na orbitę wokółksiężycową. Lista zostanie zamknięta 27 czerwca, a więc w najbliższy piątek. Do tej pory trafiło na nią już prawie 1,5 mln chętnych. Mikrochip z nazwiskami będzie stanowić część sondy kosmicznej Lunar Reconnaissance Orbite (LRO), która powinna wystartować z Ziemi jeszcze w listopadzie tego roku. Amerykańska agencja kosmiczna podkreśla, że to historyczne przedsięwzięcie, ponieważ ma ułatwić powrót człowieka na Srebrny Glob do roku 2020. LRO sporządzi niezwykle dokładną mapę powierzchni Księżyca, co pomoże przyszłym misjom załogowym odnaleźć bezpieczne miejsca do lądowania oraz źródła niezbędnych zasobów – napisano w oświadczeniu NASA. Każda osoba, która wpisuje się do bazy danych, może wydrukować certyfikat poświadczający przystąpienie do programu.
  8. Pomysł zbudowania teleskopu optycznego na Księżycu bardzo przypadł astronomom do gustu. Ponieważ nie ma tam atmosfery, obraz byłby bardzo ostry, a osiągnięte powiększenia dużo większe niż na Ziemi. Pozostawał tylko jeden problem: jak i jakim kosztem dostarczyć materiały potrzebne do jego zbudowania. Wydaje się, że naukowcom z NASA udało się go rozwiązać z pomocą pyłu księżycowego (regolitu). Peter Chen z Centrum Lotów Kosmicznych im. Roberta H. Goddarda wyjaśnia, jak zbudować lustro na Srebrnym Globie. Należy wziąć trochę nanorurek węglowych, dodać żywicy epoksydowej i dużo, dużo regolitu. Ponieważ większość materiałów jest na miejscu, nie trzeba ich zabierać ze sobą i można zaoszczędzić dużo pieniędzy. Zespół Chena zademonstrował swoją technikę wytwarzania luster na 212. spotkaniu Amerykańskiego Stowarzyszenia Astronomicznego w Sant Louis. Jak często bywa w takich przypadkach, metoda jest dziełem przypadku. Pracownicy NASA zmieszali ze sobą nanorurki, spoiwo oraz pokruszoną skałę o tym samym składzie i rozmiarach ziaren co regolit. Ze zdziwieniem zauważyli, że uzyskany w ten sposób materiał ma konsystencję betonu i można go wykorzystać zamiast szkła do wyprodukowania lustra dowolnych rozmiarów. Następnie badacze nałożyli kolejne warstwy żywicy epoksydowej i odwirowali całość w temperaturze pokojowej. W rezultacie otrzymali paraboliczne zwierciadło o średnicy 30 cm. Po tym wszystkim wystarczy powlec powierzchnię lustra niewielką ilością aluminium i voilà – mamy lustro do teleskopu o wysokim współczynniku odbicia – cieszy się jeden z członków zespołu Douglas Rabin. Lustro utworzone na Ziemi było niewielkie, jednak na z materiałów dostępnych na Księżycu uda się uzyskać dużo większe, nawet 50-metrowe zwierciadła. W ten sposób ustanowiono by nowy rekord, ponieważ największy jak dotąd teleskop zwierciadlany (reflektor) - Wielki Telseskop Kanaryjski - dysponuje lustrem 10,4-m.
  9. Jak już wcześniej informowaliśmy, NASA ma zamiar zbudować na Księżycu stałą bazę, która pomoże w wyprawie na Marsa. Specjaliści uważają, jednak, że baza może być jednocześnie stacją wydobywczą, dzięki której Amerykanie będą mieli dostęp do helu-3. Hel-3 to jeden z izotopów helu. W skład jego jądra wchodzą dwa protony i jeden neutron. W powszechnie występującym helu-4 mamy do czynienia z dwoma neutronami. Hel-3 w reakcji z deuterem wytwarza olbrzymie ilości energii. W przeciwieństwie jednak do energii atomowej, nie powstają przy tym niemal żadne szkodliwe odpady. Naukowcy szacują, że na Ziemi jest jedynie 10 kilogramów helu-3, natomiast z przywiezionych z Księżyca próbek wiemy, że znajdują się tam olbrzymie ilości tego gazu. Jeden z akademików ocenia, iż na Księżycu w postaci helu-3 znajduje się 10-krotnie więcej energii niż są jej w stanie dostarczyć wszystkie paliwa kopalne na Ziemi. Amerykański naukowiec, Lawrence Taylor poinformował, że do zapewnienia na rok energii elektrycznej całym Stanom Zjednoczonym, wystarczyłoby 25 ton helu-3. Co prawda na jego komercyjne zastosowanie musimy poczekać jeszcze, jak twierdzą uczeni, około 50 lat, jednak wyścig już się rozpoczął. Plany budowy stałej bazy na Księżycu ujawniła nie tylko NASA. Podobne pomysły mają Rosja, Chiny, Indie i Europejska Agencja Kosmiczna. Bardzo znaczące jest tutaj zdanie Ouyanga Ziyuana, szefa chińskiego programu księżycowego. W rozmowie z agencją Xinhua zapowiedział on: Dostarczymy ludzkości najbardziej dokładny raport dotyczący helu-3. Ten, kto pierwszy podbije Księżyc, najwięcej na tym zyska. Z kolei Erik Galimow, rosyjski geolog kosmiczny stwierdził, że plany NASA pozwolą Stanom Zjednoczonym na przejęcie w ciągu 20 lat kontroli nad światowym rynkiem energetycznym i rzucą resztę świata na kolana, jak tylko wyczerpią się zapasy paliw opartych na węglowodrach. Harrison Hagan Schmitt, były astronauta i były republikański senator, już w 1998 roku skrytykował decyzję ONZ z roku 1979. Zgodnie z nią Narody Zjednoczone zabroniły posiadania osobom indywidualnym lub państwom jakiejkolwiek części Księżyca na własność. Zdaniem Schmitta Układ w sprawie działalności państw na Księżycu i innych ciałach niebieskich jest niepotrzebny i będzie hamował wysiłki mające na celu zapewnienie paliwa dla naszej planety. Istnieją jednak osoby, które wątpią, czy księżycowy hel-3 kiedykolwiek stanie się paliwem dla Ziemi. Jedną z nich jest Jim Benson, założyciel firmy SpaceDev, która pomogła w budowie silnika dla pojazdu SpaceShipOne. Jego zdaniem wydatek energii konieczny do wydobycia helu-3, przetworzenia go i przywiezienia na Ziemię będzie większy, niż ilość uzyskanej w ten sposób energii. Nie potrzebujemy helu-3 – mówi Benson. To niepraktyczne.
  10. Już wkrótce na Księżycu może się stać równie tłoczno jak na Ziemi. Niedawno sporo agencji kosmicznych, rządów, a nawet prywatnych firm zapowiedziało zorganizowanie misji z lądowaniem na naszym satelicie. Przy okazji obchodów 35. rocznicy ostatniego lądowania na Księżycu w ramach programu Apollo (Apollo 17) NASA zapowiedziała kolejną misję załogową. Wg planów, ma się ona odbyć w 2020 roku. Chiny dopuściły do kosmicznej gry prywatnych inwestorów. Dzięki temu w 2012 r. na Srebrnym Globie znajdzie się lądownik, a w ciągu 15 lat zostanie wysłana misja załogowa. Na tym jeszcze nie koniec, ponieważ w 2012 roku po 30-letniej przerwie nasi wschodni sąsiedzi, Rosjanie, rozpoczną całą serię lądowań bezzałogowych. Tłok będzie tym większy, że w wyścigu biorą udział nie tylko państwa, ale i przedsiębiorstwa prywatne. We wrześniu informowaliśmy o inicjatywie Google'a. Amerykanie zaoferowali 20 milionów dolarów temu, kto jako pierwszy wyląduje na Księżycu. Firma Odyssey Moon z wyspy Man jest pierwszym przedsiębiorstwem, które podjęło rzuconą przez Google'a rękawicę.
  11. Sonda Cassini, która zbiera informacje o Saturnie, dostarczyła dotychczas tak olbrzymią ilość danych i jest w tak dobrym stanie, że NASA postanowiła przedłużyć jej misję o dwa lata. Początkowo planowano przerwanie misji w lipcu 2008 roku. Cassini wystartowała 15 października 1997 roku i w czerwcu 2004 osiągnęła orbitę Saturna. Zaczęła okrążać planetę, dostarczając naukowcom informacji o niej samej, jej pierścieniach i olbrzymiej liczbie księżyców. Astronomowie dowiedzieli się dzięki niej wielu nowych rzeczy na temat planet. Dotychczas Cassini okrążyła Saturna 62 razy i 55 razy przeleciała w pobliżu jego księżyców, w tym 43 razy mijała Tytana. Ostatnio bardzo zbliżyła się do niewielkiego Enceladusa, księżyca o średnicy zaledwie 500 kilometrów, na powierzchni którego znajduje się olbrzymie lodowo-wodny gejzer, wyrzucający materiał na odległość 1500 km. NASA przed końcem misji postanowiła przeprowadzić testy samej sondy i okazało się, że jedynie trzy znajdujące się na niej instrumenty uległy niewielkim awariom. Agencja zdecydowała więc o przedłużeniu misji sondy o kolejne dwa lata. W tym czasie okrąży ona Saturna kolejne 60 razy, 26 razy przeleci obok Tytana, siedmiokrotnie zbliży się do Encladusa i po jednym razie do księżyców Rea, Diona i Helena. Cassini przeprowadzi też badania magnetosfery i pierścieni planety. Jednym z jej najważniejszych zadań będą badania Encladusa. Naukowcu sądzą, że pod jego powierzchnią znajduje się woda. Zdecydowano więc, że Cassini zbliży się do księżyca na odległość zaledwie 25 kilometrów. Co więcej, w swoim oświadczeniu prasowym NASA zaznaczyła, że za dwa lata sonda będzie miała jeszcze na tyle dużo paliwa, że możliwe będzie ewentualne kolejne przedłużenie jej misji.
  12. Naukowcy z Cornell University twierdzą, że opracowali technologię, która pozwoli obiektom na unoszenie się w przestrzeni i pozostawanie blisko siebie bez konieczności wydatkowania energii. Akademicy uważają, że dzięki połączeniu nadprzewodników z magnesami będzie można utrzymać we właściwym położeniu satelity i stacje kosmiczne bez konieczności wykorzystywania silników i bez fizycznego łączenia poszczególnych modułów. Wszystko dzięki magnetycznemu "przytwierdzeniu" obiektu w przestrzeni. Jeśli technologia okaże się skuteczna, to przemysł kosmiczny upora się z problemami związanymi z kontrolą położenia i stabilnością. Pomysł naukowców z Cornell University polega na umieszczeniu w jednym module nadprzewodnika, a w drugim stałego magnesu. Wystarczy oba moduły umieścić blisko siebie. Gdy zbliżysz stały magnes do nadprzewodnika, zaczyna płynąć w nim prąd i powstaje pole magnetyczne, które jest dokładnie przeciwne polu magnesu. Obie te siły powodują, że moduły zostają 'związane' ze sobą bez konieczności dostarczania zewnętrznej energii. Nawet jeśli zadziała na nie zewnętrzna siła, to pozostaną związane, jednocześnie zmieniając pozycję - wyjaśnia profesor Mason Peck. Takie moduły trzeba by wyposażyć również w zderzaki, by, jeśli obiją się o siebie, nie doszło do uszkodzeń, które trudno jest naprawić. Nadprzewodniki, jak wiadomo, pracują w bardzo niskich temperaturach, będą więc bez przeszkód działały w zimnej przestrzeni kosmicznej. Co więcej, połączeniem wielu modułów w przestrzeni można będzie łatwo manipulować. Wystarczy bowiem zamontować na nadprzewodnikach specjalne osłony, chroniące je przed ogrzaniem przez Słońce. Następnie wystawiając nadprzewodnik na działanie gwiazdy, będzie można go 'wyłączyć', a zapewniając mu cień - 'włączyć'. Prace zespołu profesora Pecka są finansowane przez NASA. Główną korzyścią, jaką odniesie z nich Agencja, jest możliwość zmiany architektury pojazdów i urządzeń kosmicznych z jednomodułowych na wielomodułowe. Zamiast budować np. monolityczną stację kosmiczną, będzie można zbudować olbrzymią, rozległą stację składającą się z wielu małych modułów, z których każdy będzie spełniał inne zadanie. Co więcej, jeśli któryś z modułów straci zasilanie, to nie zacznie opadać, gdyż w odpowiedniej pozycji utrzymają go oddziaływania z innymi modułami.
  13. ATV Juliusz Verne z powodzeniem połączył się z Międzynarodową Stacją kosmiczną. Pojazd, o którym pisaliśmy wczoraj, spełnił pokładane w nim nadzieje. Automatyczne dokowanie odbyło się bez najmniejszych problemów. Szef NASA, Michael Griffin, powiedział: jestem niezwykle dumy i bardzo zadowolony z osiągnięć naszych europejskich partnerów, którzy udowodnili, że są w stanie przeprowadzić udane automatyczne dokowanie pojazdu towarowego ATV do ISS. Wcześniej tylko Rosjanom udawała się ta sztuka. Griffin dodał, że sukces ATV i wcześniejsza udane zainstalowanie na ISS modułu Kolumb dowodzi, iż Europa stała się pełnoprawną potęgą kosmiczną. Z automatycznymi pojazdami wiązane są wielkie nadzieje dotyczące dalszej eksploracji kosmosu.
  14. Nowe badania wykazały, że cyjanobakterie mogą przeżyć na Księżycu. Jeśli obserwacja ta się potwierdzi, będzie to wielką szansą dla ewentualnej stałej bazy księżycowej. Cyjanobakterie można będzie wykorzystać do wydobywania z księżycowego gruntu minerałów potrzebnych do produkcji paliwa czy nawożenia upraw roślinnych. Najpóźniej w 2020 roku NASA ponownie wyśle człowieka na Księżyc. Agencja ma nadzieję, że w przyszłości uda się założyć stałą bazę na ziemskim satelicie. Jednym z głównych problemów będą koszty zaopatrzenia takiej bazy. Dlatego też wykorzystanie cyjanobakterii może pozwolić na obniżenie tych kosztów. Każdy kilogram ładunku, którego nie trzeba będzie wieźć z Ziemi to spore oszczędności. Cyjanobakteria rozwija się w środowisku bogatym w wodę i, co najważniejsze, odżywia się za pomocą fotosyntezy. Do życia potrzebuje więc wody, światła i powietrza. Igor Brown z należącego do NASA Johnson Space Center postanowił sprawdzić, czy bakterie będą rozwijały się w księżycowym gruncie. Do eksperymentów wykorzystano cyjanobakterie żyjące w gorących źródłach w parku Yellowstone. Umieszczono je w pojemnikach z wodą i gruntem przypominającym powierzchnię Księżyca. Okazało się, że podczas wzrostu cyjanobakterie produkują kwasy, które świetnie rozkładają niektóre minerały w tym ilmenit (żelaziak tytanowy), który dość obficie występuje na Księżycu. Niektóre gatunki cyjanobakterii świetnie sobie radziły w takim środowisku. Uwagę naukowców zwrócił nowy, nieznany dotychczas gatunek, nazwany JSC-12. Brown mówi, że użycie cyjanobakterii do rozkładu ilmenitu to dopiero początek procesu. Następnie można by użyć innych gatunków, które z produktów rozkładu wytworzą nawozy potrzebne hodowanym na Księżyciu roślinom. Te nie mogą rosnąć wprost na gruncie księżycowym, gdyż zdecydowana większość składników odżywczych jest uwięzionych w skałach, a rośliny nie potrafią ich stamtąd pobrać. Co więcej rozkład księżycowego gruntu pozwoli nie tylko nawozić rośliny. Podczas całego procesu powstaje też metan, który może zostać użyty jako paliwo do silników rakietowych. Brown twierdzi też, że żelazo i inne "pozyskane" przez cyjanobakterie metale, można będzie koncentrować i wykorzystywać do produkcji maszyn. Naukowcy badają teraz jak najmniejszym wysiłkiem i nakładem kosztów hodować cyjanobakterie w warunkach księżycowych.
  15. Wyniki, jakie otrzymała agencja NASA z satelitów w ramach misji THEMIS dowodzą, że zorza polarna jest jeszcze bardziej związana ze Słońcem niż dotychczas przypuszczano. Okazuje się bowiem, że cząstki wiatru słonecznego, które wywołują to widowiskowe zjawisko, docierają do Ziemi wzdłuż gigantycznych "lin" pola magnetycznego, które łączą naszą planetę bezpośrenio ze Słońcem. Wspomniane połączenia składają się z grupy pól magnetycznych, skręconych niczym lina konopna. Dotychczas wykrywano ślady tego zjawiska, jednak dopiero mikrosatelity programu THEMIS, które potrafią obserwować te same zjawiska z pięciu różnych miejsc jednocześnie, były w stanie dokładniej zbadać jego naturę. Pierwsza "lina" została zaobserwowana 20 maja 2007 roku. Zaczynała się ona w magnetopauzie, na wysokości 65000 kilometrów, a jej szerokość dorównywała średnicy Ziemi. Według badaczy, zjawisko to jest w stanie powstać w ciągu zaledwie kilku minut, i równie szybko zaniknąć. Podczas jednej z obserwacji udało się także zmierzyć prędkość przemieszczania zorzy oraz jej energię. Okazało się, że na pokonanie 600 kilometrów potrzebowała ona zaledwie minuty, natomiast dwugodzinny pokaz z 23 marca 2007 roku pochłonął 500 bilionów dżuli, co odpowiada 5,5-stopniowemu trzęsieniu ziemi. Inne ciekawe zjawiska zaobserwowane przez satelity wspomnianej misji, to eksplozje wywołane w obszarze tzw. fali uderzeniowej przez prąd elektryczny, pochodzący z wiatru słonecznego.
  16. NASA pracuje nad technologią, która pozwoli pojazdowi Orion (CEV – Crew Exploration Vehicle) samodzielnie uratować astronautów w razie kłopotów. Przypomnimy, że opisany przez nas przed rokiem Orion, to pojazd NASA, który w niedalekiej przyszłości zabierze astronautów na Księżyc. W przyszłości może zostać też wykorzystany podczas misji na Marsa. Gdy Orion dotrze na orbitę Księżyca, jego załoga wejdzie do Lunar Surface Access Module (LSAM), który wyląduje na Srebrnym Globie. Orion pozostanie na orbicie Księżyca, a na jego pokładzie, w przeciwieństwie do misji Apollo, nie będzie żadnego człowieka. Jeśli więc LSAM ulegnie awarii i nie będzie mógł powrócić z Księżyca lub wleci na złą orbitę, Orion będzie musiał samodzielnie uratować załogę. W Marshall Space Flight Center trwają prace nad technologią, która pozwoli Orionowi śledzić LSAM, a w razie potrzeby samodzielnie do niego podlecieć i połączyć się z nim. Nikt nie zdradza szczegółów, ale skądinąd wiadomo, że przeprowadzono już kilka prób. Orion prawdopodobnie będzie nasłuchiwał sygnałów radiowych lądownika. Dzięki kilku antenom i różnicy w czasie dobiegania sygnałów będzie w stanie określić, w którym kierunku oddalił się LSAM. Autopilot uruchomi silniki Oriona i wyśle go do lądownika. Gdy oba pojazdy będzie dzieliło około 3 kilometrów, Orion włączy lasery pozwalające na precyzyjną nawigację. Lasery będą wysyłały w kierunku LSAM szeroką wiązkę światła, a specjalne kamery będą wypatrywały odbić. Na lądowniku zostanie umieszczony cały szereg lusterek, a elektronika Oriona będzie znała tworzone przez nie wzór tak, by rozpoznać LSAM. Specjalne oprogramowanie wyliczy na podstawie wielkości i kształtu odbitego wzoru odległość i kierunek, w którym znajduje się lądownik. NASA posiada już odpowiednie laserowe czujniki i wielokrotnie wykorzystała je w praktyce. Pomagały one spotykać się satelitom, które automatycznie dokowały do siebie. Agencja pracuje teraz nad udoskonaleniem swojej technologii tak, by czujniki pracowały także i wówczas, gdy nie mają wstępnych danych na temat przypuszczalnego położenia celu. Automatyczne dokowanie nie jest nowością. Korzysta z niego rosyjski statek dostawczy Progress. Jednak używa on radarów, które wymagają dużo energii. Lasery się mniejsze i energooszczędne, co ma olbrzymie znacznie w misji księżycowej. Ponadto udoskonalenie techniki laserowego naprowadzania może w przyszłości przydać się do sterowania robotami poszukującymi minerałów na powierzchni Srebrnego Globu. NASA pracuje też nad technologią konkurencyjną wobec laserowych czujników. Inżynierowie Agencji rozwijają oprogramowanie do rozpoznawania obrazów. Dzięki temu wystarczą kamery, które i tak będą zamontowane na Orionie, by pojazd spełnił swoją misję.
  17. Najnowsze dane uzyskane przez NASA wskazują, że Układ Słoneczny jest asymetryczny. Jest to prawdopodobnie spowodowane oddziaływaniem z przestrzenią międzygwiezdną. Odkrycia dokonała sonda Voyager 2, która dotarła właśnie do granicy naszego Układu, zwanej szokiem końcowym. To miejsce, w którym cząsteczki emitowane przez Słońce gwałtownie zwalniają wskutek zderzenia z cząsteczkami pochodzącymi z przestrzeni międzygwiezdnej i polem magnetycznym wypełniającego ją gazu. Naukowcy od dawna podejrzewali, że Układ Słoneczny jest nieregularny, ale dotychczas nie mieli żadnych dowodów na poparcie swoich tez. W roku 2004 do granicy szoku końcowego dotarła sonda Voyager 1. Z jej danych wynikało, że szok końcowy znajduje się w odległości 85 jednostek astronomicznych od Słońca. Z informacji przekazanych przez Voyagera 2 wiemy, że odległość ta wynosi również 76 jednostek astronomicznych. To właśnie dowód na nieregularny kształt Układu. Teraz obie sondy podążają w kierunku helipauzy, ostatecznego miejsca, które wyznacza koniec oddziaływania naszego Słońca. Voyager 2 dotrze tam za około 10 lat. Będzie musiał zmierzyć się wówczas z tzw. łukiem uderzeniowym, obszarem silnych turbulencji wywołanych zderzeniami cząsteczek ze Słońca z materią międzygwiezdną. Jeśli sonda przetrwa to spotkanie, wleci w przestrzeń międzygwiezdną.
  18. W ubiegłym roku byliśmy świadkami rekordowej liczby 15 atlantyckich huraganów. Cztery z nich zaliczono do 5. kategorii, czyli najpotężniejszych zjawisk tego typu. Był wśród nich słynny huragan Katrina – najbardziej niszczycielska burza w historii USA. Część naukowców uważa, że takie nagromadzenie huraganów to przypadek. Inni twierdzą, że to zapowiedź zachodzących zmian. James Elsner z Florida State University uważa, że istnieje zależność pomiędzy intensywnością huraganów a globalnym ociepleniem. Naukowiec przejrzał dane zebrane przez Międzyrządowy Panel ONZ ds. Zmian Klimatycznych oraz amerykański Narodowy Urząd Oceanograficzny i Atmosferyczny (National Oceanographic and Atmospheric Administration) sięgające połowy ubiegłego wieku. Elsner zauważył, że gdy pomiędzy czerwcem a listopadem (sezon huraganów) rosną średnie globalne temperatury zawsze powoduje to ocieplenie wód Atlantyku w rejonach tropikalnych, a to z kolei niemal zawsze przyczynia się do powstawania potężniejszych huraganów niż zwykle. Odkrycie Elsnera sugeruje więc, że wzrost siły huraganów powiązany jest z cieplejszym powietrzem, które ogrzewa wody oceanu, ale nie na odwrót. Tak więc gazy cieplarniane, powodujące globalne ocieplenie, są odpowiedzialne za powstawanie bardziej niszczących huraganów. Z wnioskami naukowca zgadza się Gavin Schmidt, klimatolog z NASA. Mówi on, że to kolejny dowód na to, że silniejsze huragany nie są zjawiskiem normalnym. Dodaje jednak przy tym, że nie oznacza to, iż znaleziono odpowiedź na pytanie, jakich zmian w aktywności huraganów powinniśmy spodziewać się w przyszłości.
  19. Gary McKinnon, Brytyjczyk, który włamał się do NASA i Pentagonu, otrzymał prawo do złożenia apelacji przed Izbą Lordów. Mężczyzna walczy o to, by nie zostać poddany ekstradycji do USA, które chcą postawić go przed swoim sądem. McKinnon zostanie wysłuchany przez lordów pod koniec grudnia. W Stanach Zjednoczonych mógłby zostać sądzony za terroryzm i grozi mu nawet 60 lat więzienia. McKinnon skarżył się, że był zastraszany przez przedstawicieli amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości. Proponowali mu oni, by dobrowolnie stanął przed sądem w USA obiecując łagodny wyrok i ekstradycję do Wielkiej Brytanii. Jeśli by się nie zgodził, miał otrzymać surowy wyrok, spędzić go w ciężkim więzieniu w Kolorado i większość czasu przebywać zamkniętym w izolatce. Amerykanie zaprzeczają oskarżeniom. McKinnon włamał się do wspomnianych sieci w 2001 roku. Szukał tam, jak twierdzi, informacji na temat UFO. Zdaniem Amerykanów było to największe włamanie do ich systemów wojskowych. Brytyjczyk został też oskarżony o to, że jego działanie przyniosło straty szacowane na 700 000 dolarów.
  20. Astronomowie NASA opracowali nowy sposób prowadzenia fundamentalnych badań fizycznych nad wyjątkowo gęstymi obiektami, takimi jak czarna dziury. Dzięki niej dokonali odkrycia, które potwierdza teorię względności. Albert Einstein przewidywał w niej, że w pobliżu masywnych obiektów czas i przestrzeń zostają zakrzywione. Uczeni z należącego do NASA Goddard Space Flight Center zaobserwowali takie zakrzywienie w pobliżu gwiazdy neutronowej Serpens X-1. Tego typu gwiazdy, podobnie jak czarne dziury, są tak gęste, że ich oddziaływanie grawitacyjne wpływa na czas i przestrzeń. Specjaliści z NASA użyli ultraczułych instrumentów z europejskiego obserwatorium XMM-Newton X-ray oraz obserwatorim Suzaku X-ray. Dzięki nim eksperymentalnie potwierdzili teorię Einsteina. Wokół Serpents X-1 gorące atomy żelaza tworzą dysk obracający się z prędkością równą 40% prędkości światła. Szczególnym dowodem było zaobserwowanie, że linie spektralne tych atomów mają większą długość fali i rozszerzają się niesymetrycznie z powodu efektu Dopplera połączonego z efektem geodezyjnym przewidzianym przez Einsteina. NASA potwierdziło swoje odkrycie obserwując podobnie zaburzone linie spektralne wokół dwóch innych bardzo gęstych gwiazd.
  21. NASA pozbawiła złudzeń osoby, które kupiły działki na Księżycu. Zdaniem agencji cieszące się w pewnym momencie dużym powodzeniem akty własności kawałka Księżyca nie mają żadnej wartości. NASA ma zamiar do 2020 roku wybudować na naturalnym satelicie Ziemi stałą stację. Jednocześnie stwierdziła, że jej budowa nie narusza niczyich praw, gdyż prawami własności do Księżyca zarządza ONZ. Akty własności to po prostu oszustwo. Księżyc podlega tym samym prawom co wody międzynarodowe, więc żadna jego część nie może mieć właściciela. W 2004 roku Rada Nadzorcza Międzynarodowego Instytutu Prawa Kosmicznego, której zadaniem jest wyjaśnienie wątpliwości prawnych dotyczących własności gruntów pozaziemskich stwierdziła, że sprzedawcy takich dokumentów [aktów własności księżycowych działek – red.] nie byli w stanie legalnie wejść w posiadanie tytułu własności. Tym samym prawa, które sprzedają, nie mają żadnej wartości ani znaczenia.
  22. NASA stworzyła wyjątkowo wytrzymały układ scalony. Może on nieprzerwanie pracować przez 1700 godzin w temperaturze 500 stopni Celsjusza. Wszystkie używane obecnie układy scalone wymagają chłodzenia. Te, które pracują najbardziej intensywnie i są najbardziej wydajne – procesory i układy graficzne – mają do dyspozycji własne, często bardzo skomplikowane zestawy chłodzące. Tymczasem naukowcy z NASA postanowili stworzyć chip, który byłby w stanie przez długi czas pracować w bardzo niekorzystnych warunkach. Do wyprodukowania układu wykorzystano węglik krzemu, który jest bardzo odporny na wysokie temperatury. NASA zauważa, że opracowanie chipa to ważny krok w kierunku stworzenie elektroniki odpornej na ekstremalne warunki, które można napotkać podczas eksploracji kosmosu. Co więcej, nie trzeba go chłodzić, więc projektowanie urządzeń na potrzeby badań będzie znacznie prostsze. Chip może kontrolować reakcje spalania w silnikach rakietowych czy sterować robotami na powierzchni takich planet jak np. Wenus. Nowy układ znajdzie również zastosowanie na naszej planecie. Będzie można go wykorzystać np. do sterowania wiertłami za pomocą których poszukiwana jest ropa czy gaz, uczeni z NASA wspominają też o zamontowaniu go w silnikach samochodowych.
  23. Gary McKinnon, brytyjski haker, który włamał się do komputerów NASA i Pentagonu, prawdopodobnie otrzyma jeszcze jedną szansę. McKinnon walczy o to, by nie zostać poddanym ekstradycji do USA. W kwietniu bieżącego roku mężczyzna przegrał sprawę przed sądem apelacyjnym. Teraz wszystko wskazuje na to, że będzie mógł odwołać się do Izby Lordów. Firma prawnicza, która wspiera McKinnona uważa, że sąd apelacyjny w oczywisty sposób pozostawił mu prawo do odwołania się do lordów. Prawnicy są już po rozmowach z przedstawicielami Izby. Wczoraj Izba Lordów poinformowała nas, że rozważy propozycję i zdecyduje, czy McKinnon może się do niej odwołać – powiedział Jeff Anderson, asystent obrońcy hakera. Obrońcy McKinnona twierdzą, że był on zastraszany przez amerykańską prokuraturę, która stwierdziła, że jeśli nie podda się karze, to wystąpi o najwyższy możliwy jej wymiar, a sam Brytyjczyk będzie odsiadywał wyrok w USA, a nie w Wielkiej Brytanii. Prawnicy mężczyzny zapowiadają, że jeśli Izba Lordów nie będzie rozpatrywała sprawy McKinnona lub też wyda niekorzystny dla niego werdykt, to odwołają się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
  24. NASA uważa, że Chińczycy prześcigną Amerykanów i staną na Księżycu, zanim USA na niego powróci. Michael Griffin, szef NASA, powiedział członkom Komitetu Nauki i Technologii Izby Reprezentantów, że jeśli [Chińczycy – red.] będą chcieli zorganizować wyprawę na Księżyc, mogą to zrobić. Dodał, że przy chińskim programie kosmicznym pracuje 200 000 osób, podczas gdy NASA zatrudnia 75 000 pracowników. Jeśli finansowanie Agencji utrzyma się na obecnym poziomie, to Amerykanie wrócą na Księżyc w 2019 roku. Kilka dodatkowych miliardów pozwoliłoby przyspieszyć wyprawę o dwa lata. NASA skarży się na zbyt małe finansowanie, podczas gdy ChRL wydaje dużo pieniędzy na podbój kosmosu. Ponadto przez amerykańską Agencją Kosmiczną stoi dodatkowe wyzwanie – za trzy lata promy kosmiczne mają przejść na emeryturę i do tego czasu NASA powinna ukończyć pracę nad Orionem (dawniej znanym jako CEV – Crew Exploration Vehicle). Griffin ostrzega, że jeśli prace nad nim się opóźnią, USA zostaną prześcignięte nie tylko przez Chiny, ale i przez Rosję. Przypomina, że ambicje kosmiczne mają też Indie.
  25. W meteorycie, który spadł na zamarznięte jezioro w Kolumbii Brytyjskiej, naukowcy znaleźli materię organiczną, która może być starsza od Słońca. Naukowcy z NASA uważają, że to kolejny dowód na potwierdzenie teorii, że życie na Ziemi zostało zapoczątkowane przez materiał, który trafił na naszą planetę z przestrzeni kosmicznej. Drobinki, które znaleźliśmy w meteorycie nie są żywe, ale mogły być jednym ze składników, z których powstało życie – mówi Keiko Nakamura-Messenger z NASA. Być może jesteśmy o krok bliżej do wyjaśnienia, skąd pochodzą nasi przodkowie – dodała. Wraz z kolegami badała ona meteoryt, który spadł na Ziemię w styczniu 2000 roku. Okazało się, że w organicznych drobinach znajdują się rzadkie formy wodoru i azotu, niespotykane na naszej planecie. Formowały się one w temperaturze -260 stopni. Dalsze analizy wykazały, że wspomniana materia organiczna jest jednym z najstarszych materiałów, jakie kiedykolwiek znaleziono. Wiek samego meteorytu oceniono na 4,5 miliarda lat, a znajdująca się w nim materia jest najprawdopodobniej jeszcze starsza i dostała się do wewnątrz podczas formowania się skały.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...