Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'Mongolia' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 6 wyników

  1. Camelus knoblochi to wymarły gatunek olbrzymiego dwugarbnego wielbłąda. Wiemy, że żył w Azji Centralnej przez około 250 000 lat. Najnowsze badania, których wyniki opublikowano na łamach Frontiers in Earth Science wykazały, że ostatnim miejscem występowania C. knoblochi była dzisiejsza Mongolia, a gatunek ten istniał tam jeszcze około 27 000 lat temu. To zaś oznacza, że współistniał z człowiekiem współczesnym, a być może z neandertalczykiem i denisowianinem. Nie można więc wykluczyć, że do zagłady tego gatunku w jakimś stopniu przyczynili się ludzie. Camelus knoblochi miał ponad 3 metry wysokości i ważył ponad tonę. Najprawdopodobniej wymarł z powodu zmian klimatycznych. Jednak jego ostatnich przedstawicieli mogli wytępić polujący nań nasi przodkowie. Wykazaliśmy, że wymarły wielbłąd przetrwał w Mongolii do czasu, aż około 27 000 lat temu zmiany klimatyczne i środowiskowe położyły kres gatunkowi, mówi doktor John W. Olsen z University of Arizona. Obecnie w południowo-zachodniej Mongolii żyje jedna z dwóch populacji krytycznie zagrożonego dzikiego baktriana C. ferus. Wygląda na to, że C. knoblochi i C. ferus żyły obok siebie w plejstocenie. Możliwe zatem, że trzecią z przyczyn wyginięcia wielkiego wielbłąda była konkurencja o zasoby z mniejszym krewniakiem. Autorzy najnowszych badań opisali kości nóg C. knoblochi znalezione na stanowiskach Tsagaan Agui Cave oraz Tugrug Shireet na pustyni Gobi. Kości te zostały znalezione w kontekście zawierającym też kości wilków, hien jaskiniowych, nosorożców, koni, osłów, gazel czy dzikich owiec. To wskazuje, że C. knoblochi żył w środowisku stepowym, bardziej wilgotnym niż jego współcześni krewni. Naukowcy doszli do wniosku, że główną przyczyną wymarcia wielkiego wielbłąda było pustynnienie, z którym nie poradził sobie tak dobrze, jak inne gatunki. W późnym plejstocenie mongolski step zamienił się w step suchy, a w końcu w pustynię. Wydaje się, że C. knoblochi był słabo przystosowany do życia na pustyni. Przede wszystkim dlatego, że pustynie nie są dobrym miejscem życia dla zbyt dużych zwierząt. Rolę mogły odgrywać też inne czynniki, powiązane z dostępem do wody i zdolnością wielbłądów do przechowywania wody w organizmie, zła adaptacja termoregulacji organizmu oraz współzawodnictwo z innymi gatunkami, stwierdzają autorzy badań. Być może ostatni przedstawiciele C. knoblochi korzystali, przynajmniej sezonowo, z terenów położonych bardziej na północ, na Syberii, jednak i tamten obszar prawdopodobnie nie był dla nich odpowiedni. Jakie były relacje pomiędzy C. knoblochi a ludźmi? Jeden z autorów badań zauważa, że na jednej z kości śródręcza, datowanej na 59–44 tysiące lat temu, widać ślady narzędzi oraz obgryzania jej przez hieny. To wskazuje, że ludzie albo polowali na wielkie wielbłądy, albo żywili się ich padliną. « powrót do artykułu
  2. W mongolskiej części gór Ałtaj znaleziono wspaniale zachowane drewniane siodło sprzed 1700 lat. Odkrycia dokonano w miejscu pochówku w jaskini Urd Ulaan Uneet. Stanowisko to zaczęto badać w 2015 roku. Stanowisko leży na wysokości 1327 metrów nad poziomem morza i mamy tam do czynienia z jedynym w tym regionie pochówkiem w jaskini. Najbardziej interesujące znaleziska to wspomniane już siodło, żelazne wędzidło z kościaną uzdą, łuk kompozytowy, groty strzałów, skórzany kołczan z żelaznym hakiem i drewniany pojemnik. Naukowcy sądzą, że artefakty pochodzą z czasów kaganatu Rouran. Stanowisko możemy z dużą pewnością datować na od połowy IV do V wieku. Możliwe jest rozciągnięcie górnej granicy chronologicznej do początków VI wieku, stwierdzili autorzy badań. Niezwykłym elementem wykopalisk jest odkrycie towarzyszącego pochówku konia. Dotychczas na terenie Mongolii nie znaleziono niczego podobnego pochodzącego z okresu Rouran. Autorzy badań sądzą, że pochówek konia wynik kontaktów miejscowej populacji z kulturą Bulan-Koby. Pozostałe przedmioty również wskazują na intensywne kontakty kulturowe, do jakich dochodziło w połowie I milenium. Widać bowiem wpływy z pogranicza Ałtaju i Sajanów, z Zabajkala, Mandżurii, Azji Centralnej i wschodniego Turkiestanu. Świetnie zachowane twarde sidło pozwoli na lepsze zrozumienie tych przedmiotów i kontekstu, w jakim były używane. Bardzo rzadko tak stare siodła zachowują się w tak dobrym stanie. Naukowcy sądzą, że było ono używane przez wojowników. Szczegóły badań opisano na łamach pisma Вестник археологии, антропологии и этнографии [PDF]. « powrót do artykułu
  3. W październiku br. prof. Chrisowi Walzerowi i dr Gabrielle Stalder z wiedeńskiego Uniwersytetu Nauk Weterynaryjnych udało się założyć obroże GPS 4 wielbłądom dwugarbnym (baktrianom) z pustyni Gobi. Gatunek ten jest krytycznie zagrożony, a znakowanie stanowi część Projektu Badawczego Gobi, który obejmuje także dzikie konie czy osły azjatyckie. Areał baktrianów został ograniczony do zaledwie 3 obszarów: 2 w Chinach (prawie wyschniętego jeziora Lob-nor we wschodniej części Kotliny Kaszgarskiej oraz Takla Makan - piaszczystej pustyni także w Kotlinie Kaszgarskiej) i 1 w Mongolii (Great Gobi A Strictly Protected Area). Rezerwat Great Gobi A powstał w 1975 r., by chronić rzadkie bądź zagrożone wyginięciem gatunki, np. baktriany czy niedźwiedzie gobijskie. Niestety, rosnące zapotrzebowanie na wodę oraz tereny do wypasu bydła i trzody, kłusownictwo, a ostatnio także nielegalne górnictwo surowców okruchowych utrudniły kompleksowe działania na rzecz zabezpieczenia habitatu. Ocenia się, że w Chinach pozostało ok. 600 baktrianów, a w Mongolii 350-1950. Trudno dokładniej oszacować liczbę wielbłądów w Rezerwacie Great Gobi A, ponieważ jest to bardzo duży i odległy rejon. Poza tym tego typu zadanie nigdy nie jest łatwe w przypadku rozczłonkowanych populacji o niewielkiej gęstości. Nic więc dziwnego, że wiedzę dotyczącą wzorców przemieszczania się, wykorzystania habitatu, zachowania, dynamiki populacji wielbłądów dwugarbnych znaczą białe plamy. Szansą na zdobycie tych i innych cennych danych jest właśnie założenie obroży GPS. Wg Chrisa Walzera, szczególnie ważne wydaje się zabezpieczenie domniemanych (na razie nie wiadomo, czy istnieją) tras migracji baktrianów między Mongolią i Chinami. By to zrobić, musimy jednak wiedzieć, którędy dokładnie baktriany wędrują. Austriacy i ich mongolscy współpracownicy spędzili na pustyni 2 tygodnie. Pokonanie na kamienistej pustyni 250 km zajmowało czasem nawet 7 godzin. Wytropienie baktriana w tych warunkach porównywano do szukania igły w stogu siana. Wreszcie po 3 dniach wytropiono grupkę wielbłądów. Między październikiem 2002 a czerwcem 2007 r. Walzer założył obroże GPS 7 baktrianom, ale przestały już działać. Poza tym do stworzenia mapy tras wielbłądów potrzeba było danych pozyskanych od większej liczby osobników. Dr Pamela Burger pobrała próbki genetyczne. Dzięki nim zamierza kontynuować studia nad pokrewieństwem dzikich i udomowionych baktrianów oraz oszacować stopień hybrydyzacji na terenie rezerwatu.
  4. W październiku zeszłego roku rząd Malediwów zorganizował podwodne posiedzenie, zaś w grudniu Nepalczycy obradowali na Mount Everest. Ze względu na położenie geograficzne 12 ministrów gabinetu mongolskiego wybrało z goła odmienny wariant – zebranie na pustyni Gobi. Wszystkich łączył jednak cel, a mianowicie zwracanie uwagi świata na zmianę klimatu. Gdy w piątek (27 sierpnia) oficjele rozstawiali swoje krzesła i stoły w dolinie Gashuunii Khooloi w ajmaku południowogobijskim, musieli się zmierzyć z wielkim upałem. Zielone czapeczki z napisem "Ocalmy naszą planetę" właściwie w ogóle nie dawały cienia, lecz wszyscy starali się zrealizować plan. Ubrani w garnitury i krawaty urzędnicy dotarli na miejsce po 15-godzinnej podróży dżipami (stolica kraju Ułan Bator znajduje się na północy w odległości 670 km). Nic dziwnego, że szybko wkopano flagę narodową i rozpoczęło się godzinne posiedzenie. Mongolia odczuwa globalną zmianę klimatu – podkreśla premier Batbold Sukhbaatar, który wspomina m.in. o minionej zimie. Była jedną z najsurowszych w ostatnich dziesięcioleciach. Niskie temperatury zabiły ok. 1/5 bydła. Na nieszczęście obywateli katastrofy naturalne występują coraz częściej, spada coraz mniej deszczu, wysychają rzeki oraz strumienie, a pokrywa śnieżna topnieje. Miejsce na spotkanie wybrano nieprzypadkowo. Jeszcze niedawno, bo 5 lat temu, w dolinie uprawiano wiele jadalnych roślin i było tu znacznie mniej wydm. "A teraz, proszę spojrzeć, wszystko pokrył piasek. Wydmy się przesuwają i każdego roku zajmują coraz więcej miejsca" – stwierdza ze smutkiem jeden z kandydatów na urząd prezydenta w 2005 r. Badarch Erdenebat. Minister środowiska naturalnego i turystyki Gansukh Luumed uważa, że przyspieszone pustynnienie zagraża tradycyjnymi trybowi życia mongolskich pasterzy. Obecnie proces ten dotyczy 70% mongolskich ziem. Mongolscy delegaci wezmą w listopadzie udział w ogólnoświatowym mityngu klimatycznym w Cancún w Meksyku, gdzie zamierzają naświetlić sytuację swoją i innych krajów rozwijających się.
  5. Los dzikich wielbłądów dwugarbnych (baktrianów) wydaje się bardziej niż niepewny. Najnowsze badania genetyczne naukowców z Chin i Mongolii Wewnętrznej wykazały bowiem, że są one daleko spokrewnione z udomowionymi zwierzętami, które najwyraźniej przypominają je tylko z wyglądu. Tym samym udowodniono, że baktriany żyjące na wolności, a pozostało ich zaledwie kilkaset, powinno się trzymać z dala od hodowanych przez człowieka stad. Camelus bactrianus to ostatnie dzikie wielbłądy, więc gra jest warta świeczki. Są one naprawdę duże. W kłębie mierzą aż 2,3 m i ważą do 690 kg. Zamieszkują kilka obszarów na północnym zachodzie Chin i południowym zachodzie Mongolii. W ramach programu EDGE of Existence Londyńskiego Stowarzyszenia Zoologicznego gatunek ten zaliczono do 100 najbardziej ewolucyjnie unikatowych i jednocześnie najbardziej zagrożonych na całym świecie zwierząt. Baktrianów dzikich pozostało niewiele, lecz stada hodowców z chłodnych pustyń chińskich i mongolskich wydają się całkiem spore. Dotąd nie wiedziano jednak, w jakim stopniu obie te grupy są ze sobą spokrewnione. Zwierzęta żyjące na wolności mają mniejsze i smuklejsze ciała, chudsze, bardziej giętkie nogi oraz mniej wyniesione garby. Ostatnio okazało się też, że dzikie i udomowione wielbłądy dwugarbne rzadko się krzyżują. Rimutu Ji z Uniwersytetu Przyrodniczego Mongolii Wewnętrznej w Huhhot oraz He Meng z Shanghai Jiao Tong University rozpoczęli współpracę z naukowcami z Chińskiej Akademii Nauk. Pobrali próbki DNA od 18 udomowionych i 3 dzikich baktrianów z wybranych rejonów. Okazało się, że dzikie wielbłądy z różnych grup z Gansu w Chinach i Govi-Altay w Mongolii są blisko spokrewnione, lecz biolodzy nie umieli wskazać ich wspólnego przodka. Wszystkie udomowione wielbłądy pochodziły z tej samej populacji, lecz nie od tej, która nadal żyje na wolności. Dzikie i udomowione baktriany, a właściwie ich linie ewolucyjne oddzieliły się od siebie jakieś 700 tys. lat temu. Naukowcy spekulują, że mogły do tego doprowadzić zmiany klimatyczne, a przodek baktrianów udomowionych wyginął tysiące lat temu. Wielbłądy przemierzające pustynie samopas i pod okiem ludzi powinno się zatem uznawać za różne podgatunki.
  6. Położenie grobu Czyngis-chana przez setki lat owiane było wielką tajemnicą. Amerykanie z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego (UCSD) mają jednak nadzieję, że rozwiążą zagadkę dzięki zdobyczom współczesnej technologii. Dr Albert Yu-Min Lin, szef zespołu, zaznacza, że naukowcy mogą skorzystać zaledwie z kilku mglistych wskazówek, nie dysponują zaś żadnymi prawdziwymi dowodami. Zgodnie z legendą, każdy, kto tylko wspomniał o pogrzebie przywódcy, wydawał na siebie wyrok śmierci. Po zakopaniu ciała ludzie chana ubili ziemię kopytami dosiadanych koni. By ostatecznie utrudnić jakiekolwiek poszukiwania, zmieniono nawet bieg rzeki. Zamiarem Lina jest ocieplenie wizerunku Czyngis-chana. Wbrew pozorom nie był on tylko okrutnym wojownikiem, ale także światłym człowiekiem. Zjednoczył mongolskie plemiona, a jego niektóre wyprawy można porównać do odkrywania świata przez Marco Polo. Ponadto próbował wprowadzić centralną walutę i przyczynił się do powstania alfabetu mongolskiego. Lin i profesor Maurizio Seracini do znalezienia grobu mongolskiego przywódcy zamierzają wykorzystać aparaturę z California Institute for Telecommunications and Information Technology (Calit2). Po wstępnym ustaleniu jego pozycji ma się rozpocząć 3-letni projekt Dolina Chana. Najprawdopodobniej grób znajduje się na obszarze wyznaczonym przez rzekę Onon i pasmo górskie Chentej w północno-wschodniej Mongolii. Specjaliści sądzą, że tuż obok zostali później pochowani synowie Czyngis-chana i inni członkowie jego rodziny. Niemal osiemset lat temu rejon był strzeżony przez straże chana, a w XX wieku objęła go radziecka okupacja. Mongołom nie było wolno wspominać o słynnym rodaku, bo Rosjanie obawiali się, że może to w nich obudzić wolę walki. Pierwsze ekipy badawcze pojawiły się tu zatem dopiero w latach 90., ale misje zakończyły się niepowodzeniem. Po znalezieniu miejsca pochówku Amerykanie zamierzają stworzyć wirtualny model grobu. Posłużą się przy tym obrazowaniem cyfrowym i spektroskopowym. Uważają, że tak duży obiekt powinien zmienić ukształtowanie terenu, co na pewno da się wyśledzić dzięki satelitom. Naukowcy poproszą też o pomoc uczniów, którzy za pomocą programu UCSD wykonają zdjęcia "podejrzanych" lokalizacji, ułatwiając w ten sposób pracę samym akademikom. Mamy więc do czynienia z projektem łączącym cechy serwisów społecznościowych i rozmaitych technik wizualizacji. Na wyznaczonym obszarze na terenie Mongolii badacze wykorzystają możliwości georadaru (ang. ground penetrating radar, GPR), indukcji elektromagnetycznej i magnetometrii. Na tej podstawie zostaną utworzone algorytmy, a w konsekwencji trójwymiarowy obraz grobu. Doktor Lin chciałby móc zapytać Czyngis-chana, jak pragnąłby być zapamiętany. Jako człowiek, który umarł we własnym łożu w otoczeniu kochających osób, jako przywódca, przeciwko któremu nie zbuntował się żaden z wysokich rangą żołnierzy czy jako bezlitosny, zdyscyplinowany, honorowy bohater... Z wiadomych powodów do spotkania nie dojdzie, ale trzymamy kciuki za powodzenie misji.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...