Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'Microsoft' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 689 wyników

  1. The New York Times, powołując się na anonimowe źródło, twierdzi, że może dojść do połączenia Microsoftu i Yahoo!. Obie firmy podpisały umowę o zachowaniu poufności. Najprawdopodobniej oznacza to, że Microsoft jest zainteresowany zakupem Yahoo!. Już wcześniej pojawiły się informacje, że koncern z Redmond prowadził rozmowy z potencjalnymi partnerami, zainteresowanymi wspólnym przejęciem Yahoo!. Firma Ballmera może zatem wejść w skład konsorcjum, któremu przewodzą Silver Lake i Canadian Pension Plan Investment Board. Taka grupa może samodzielnie wyłożyć pieniądze na zakup Yahoo!. Nie będzie miała też problemów z uzyskaniem kredytu na ten cel. W chwili obecnej trudno przesądzać, jakie będą dalsze losy Yahoo!. Zakupem zainteresowane są też mniejsze firmy, które prawdopodobnie chciałyby przejąć tylko poszczególne elementy portalu. Obecnie cena akcji Yahoo! wynosi około 15 dolarów, co oznacza rynkową kapitalizację w wysokości około 19 miliardów USD.
  2. Od pewnego czasu pojawiają się głosy, że Microsoft powinien wziąć na siebie dostarczanie poprawek dla programów firm trzecich. Zdaniem części ekspertów znacząco zwiększyłoby to bezpieczeństwo użytkowników systemu Windows. Przedstawiciele Microsoftu oświadczyli, że koncern nie będzie dostarczał poprawek innych firm za pomocą Windows Update w Windows 8. Farzana Rahman, menedżer grupy zajmującej się Windows Update, napisała na blogu: „wielka różnorodność mechanizmu dostarczania poprawek, narzędzi instalacyjnych oraz bardzo różne podejścia do wydawania aktualizacji powodują, że niemożliwe jest wykorzystanie Windows Update do dostarczania poprawek dla wszystkich programów dla Windows". Rahman dodał również, że jego firma nie jest w stanie sprawdzić całego oprogramowania wykorzystywanego przez użytkowników Windows. Jedyne działania, jakie podejmuje Microsoft odnośnie poprawek firm trzecich to dostarczanie sterowników dla Windows za pośrednictwem Windows Update oraz okazjonalne blokowanie kontrolek ActiveX na prośbę ich twórców. „Zgadzamy się z tym, że tak wiele różnych mechanizmów poprawek to rozwiązanie niedoskonałe. Każda aplikacja ma własny sposób aktualizacji, trzeba pamiętać, by uruchomić mechanizm aktualizacji, nigdy nie wiadomo kiedy i jak działa taki mechanizm oraz co może zrobić. Użytkownicy z zadowoleniem przywitaliby jeden wspólny mechanizm poprawek" - stwierdza Rahman. „Rozumiem ich sposób myślenia, ale z drugiej strony to olbrzymie rozczarowanie. Microsoft mógłby pokazać się w bardzo dobrym świetle wprowadzając taki mechanizm, a jednocześnie byłby to olbrzymi krok naprzód w dziedzinie bezpieczeństwa" - mówi Wolfgang Kandek z Qualys, który jest entuzjastą takiego rozwiązania. Kandek rozumie, że Microsoft może nie być w stanie weryfikować każdej poprawki każdego programu, ale mógłby zrobić to przynajmniej w przypadku najważniejszych i największych graczy, takich jak Adobe Reader i Flash Player. „Uważam, że są takie organizacje, a Adobe jest jedną z nich, w przypadku których Microsoft mógłby wziąć na siebie obowiązek dostarczania poprawek. Trzeba by tylko porozumieć z kilkoma dużymi firmami, które tworzą dla swoich produktów dobrze przetestowane poprawki" - mówi Kandek. Przedstawiciele znanej firmy Secunia uważają, że Microsoft powinien rozpowszechniać poprawki do wszystkich programów dla Windows.
  3. Na początku bieżącego roku Steve Ballmer zaprezentował kolejne wcielenie Surface'a, urządzenie SUR40 wyprodukowane we współpracy z Samsungiem. Teraz w 23 krajach za pośrednictwem Samsunga można kupować SUR40 w przedsprzedaży. Surface, który po raz pierwszy został zaprezentowany w 2007 roku, wygląda obecnie jak duży tablet, jednak zasadniczo różni się od znanych nam urządzeń. Przede wszystkim jest skierowany na rynek firm i dużych organizacji. Wyposażono go w 40-calowy wielodotykowy wyświetlacz o rozdzielczości 1920x1080 i kontraście 2000:1. Urządzenie korzysta z dwurdzeniowego procesora Athlon X2 taktowanego zegarem 2,90 GHz, 320 gigabajtów pamięci masowej oraz 4 gigabajtów pamięci operacyjnej. Umieszczono w nim porty Ethernet, HDMI oraz USB 2.0. Najważniejsze różnice pomiędzy Surface'em a tabletami tkwią jednak w sposobie pracy. Ekran wielodotykowy Surface'a obsługuje jednocześnie ponad 50 punktów styku i potrafi rozpoznać palce, dłonie oraz obiekty, które na nim położymy. Wyposażono go zatem w funkcje skanera. Nie wiadomo, czy obecny model obsługuje zaprezentowaną wcześniej technologię Second Light. Surface może przyjąć kształt stolika, możliwe jest też powieszenie go na ścianie. W ubiegłym roku Microsoft zapowiedział, że w ciągu trzech lat grubość Surface'a nie będzie przekraczała grubości tafli szkła. Cena urządzenia wyniesie około 8400 USD. Zamówienie na Surface możemy złożyć na stronie Samsunga.
  4. Szokująca decyzja Adobe o zaprzestaniu rozwoju technologii Flash dla urządzeń mobilnych i zastąpieniu go HTML 5 ma swoje daleko idące konsekwencje. Pojawiły się doniesienia, że w związku z tym Microsoft może zaprzestać rozwoju platformy Silverlight i skupić się również na HTML 5. Silverlight, który zadebiutował w 2007 roku, miał być konkurencją dla Flasha. Platforma zdobyła pewną popularność, jednak nigdy nie zagroziła pozycji Flasha. Początkowo Microsoft starał się, by Silverlight był standardowo obsługiwany przez wiele urządzeń przeznaczonych na rynek konsumencki, z czasem jednak zrezygnował z tych wysiłków. Teraz być może firma w ogóle z niego zrezygnuje. Do doniesień takich należy jednak podchodzić z ostrożnością. Pogłoski o rezygnacji z Silverlighta pojawiły się już przed rokiem, gdy Mary Jo Foley ze ZDNet pisała o zmianie strategii Microsoftu względem tej platformy. Koncern z Redmond zdecydował wówczas, że Silverlight ma nie tyle konkurować z Flashem, co stać się platformą do tworzenia bogatych treści audiowizualnych. Microsoft tradycyjnie nie komentuje tego typu doniesień, nie wiadomo zatem, czy przygotowywana właśnie wersja 5. platformy będzie ostatnią, czy też doczekamy się Silverlighta 6.
  5. Z ujawnionych właśnie dokumentów dowiadujemy się, że latem bieżącego roku firma Barnes & Nobles zwróciła się do amerykańskich władz antymonopolowych z wnioskiem o zbadanie postępowania Microsoftu. Zdaniem B&N Microsoft prowadzi kampanię, w której używa oczywistych i przestarzałych patentów przeciwko producentom systemu Android. Microsoft próbuje wywołać wzrost kosztów u innych firm, szkodząc w ten sposób konkurencyjności oraz innowacyjności na rynku urządzeń mobilnych. Warto w tym miejscu przypomnieć, że w marcu bieżącego roku Microsoft oskarżył przed sądem B&N o to, że tablety Nook i Nook Coloar naruszają pięć patentów dotyczących interfejsu użytkownika. Sąd rozpocznie rozpatrywanie pozwu w lutym przyszłego roku. Barnes & Noble nie chce licencjonować od Microsoftu spornych technologii twierdząc, że uniemożliwi mu to aktualizację oprogramowania oraz, że opłaty jakich domaga się firma z Redmond są zbyt wysokie. Microsoft odpowiada, że udostępnia swoje technologie na rozsądnych zasadach, a B&N może wykupić licencje jeśli tylko chce.
  6. Mozilla opublikowała właśnie Firefoksa 7.0.1, w którym domyślną wyszukiwarką jest... microsoftowy Bing. To sygnał, że firma nie ma zamiaru zdawać się całkowicie na łaskę i niełaskę Google'a. Mozilla od wielu lat jest w dużej mierze zależna od Google'a. W roku 2008 aż 88% przychodów firmy stanowiły opłaty, jakie Google wnosił za uprzywilejowaną pozycję swojej wyszukiwarki w Firefoksie. Sygnałem ostrzegawczym dla Mozilli stało się stworzenie przez koncern Page'a i Brina przeglądarki Chrome. Program ten zdobywa coraz większą popularność i zaczyna zagrażać pozycji Firefoksa. Dotychczasowi partnerzy stali się rywalami, a wzrost rynkowych udziałów Chrome'a oznacza, że pozycja negocjacyjna Mozilli wobec Google'a słabnie. Z danych firmy Net Applications wynika, że do Firefoksa należy 22,5% rynku, a do Chrome'a 16,2%. W przyszłym miesiącu wygasa umowa, na podstawie której Google płaci Mozilli za uczynienie swojej wyszukiwarki domyślną. Co prawda nic obecnie nie wskazuje na to, by wyszukiwarkowy koncern miał zamiar odstąpić od umowy, można się jednak spodziewać, że zaoferuje Mozilli znacznie gorsze warunki niż dotychczas. Przedstawiciele Mozilli zdają sobie z tego sprawę i od dłuższego już czasu starają się dywersyfikować źródła dochodu. Finansowanie firmy ma jednak nadal pochodzić przede wszystkim z wyszukiwania. Wierzymy, że w przewidywalnej przyszłości umowy dotyczące wyszukiwania pozostaną ważnym źródłem dochodów - oświadczyli przedstawiciele Mozilli. W ubiegłym tygodniu Microsoft zarejestrował domenę firefoxwithbing.com. Firma zastrzega jednak, że nie licencjonuje ani nie zajmuje się dystrybucją Firefoksa. Ze swej strony Mozilla odmówiła odpowiedzi na pytanie, czy premiera Firefoksa z domyślnym Bingiem zapowiada zmianę głównego źródła dochodów. Zacieśnienie współpracy pomiędzy Microsoftem a Mozillą mogłoby być korzystne dla obu firm. Mozilla zyskałaby dodatkowe źródło finansowania, a Microsoft mógłby liczyć na zwiększenie rynkowych udziałów wyszukiwarki Bing. Firefoksa z Bingiem pobierzemy wchodząc na witrynę firefoxwithbing.com, z której zostajemy przekierowani na serwery Mozilli.
  7. Hrvoje Benko i Scott Saponas z Microsoft Research Redmond od kilku lat pracują nad dotykową interakcją człowieka z komputerem. Podczas Association for Computing Machinery's 24th Symposium on User Interface Software and Technology obaj panowie zaprezentowali wyniki swoich badań. Pokazano dwa prototypy. Pierwszy, zwane OmniTouch, umożliwia zamienienie każdej powierzchni w wyświetlacz wielodotykowy. Drugi, PocketTouch, pozwala na korzystanie z czujnika dotykowego przez materiał, a więc umożliwia np. sterowanie smartfonem bez wyjmowania go z kieszeni spodni. OmniTouch autorstwa Hrvoje Benko, Chrisa Harrisona i Andy'ego Wilsona to ubieralne urządzenie składające się z laserowego pikoprojektora i kamery 3D. Prototyp kamery dostarczyła firma PrimeSense. Działa ona podobnie jak Kinect, ale przystosowano ją do pracy na niewielkie odległości. Połączenie kamery z projektorem ułatwia pracę, gdyż kamera zbiera dane o położeniu, konieczne do modelowania świata graficznego, a laserowy projektor wyświetla obraz - wyjaśnia Benko. Wyświetlacze dotykowe to bardzo zaawansowane urządzenia, dlatego też specjaliści z Microsoftu musieli dobrze przemyśleć podstawy swojego systemu, gdyż ich celem było spowodowanie, by wyświetlaczem stała się ściana, powierzchnia biurka czy dłoń użytkownika. Konieczne było też zdefiniowanie tego, jak wyglądają palce, by system potrafił odróżnić je od podobnych kształtów. Kolejnym problemem było odpowiedzenie sobie na pytanie, jak system ma wykrywać kliknięcia w sytuacji, gdy użytkownik nie będzie miał do czynienia z żadnym czujnikiem dotyku. W tym przypadku nasz system precyzyjnie wykrywa odległość palców od wyświetlanego obrazu. System stwierdza, że palec dotknął powierzchni wówczas, gdy z jego danych wynika, iż odległość między palcem a powierzchnią rzeczywiście wskazuje na kontakt. To było trudne zadanie. Teraz za dotknięcie uznawane jest zbliżenie palca na odległość mniejszą niż 1 centymetr - mówi Benko. Wysiłek przyniósł zamierzony efekt. Powstało urządzenie pozwalające zmienić każdą powierzchnię w wyświetlacz dotykowy. Inżynierowie Microsoftu zauważają oczywiście, że prototyp nie jest na tyle mały, by można było go wygodnie używać, jednak podkreślają, iż nie ma żadnych poważnych przeszkód zapobiegających jego miniaturyzacji. Być może w przyszłości OmniTouch będzie noszony na ręku jak zegarek. http://www.youtube.com/watch?v=fHSDpE0kTag
  8. Microsoft zakończył proces przejmowania Skype'a. W ubiegłym tygodniu, gdy Komisja Europejska wyraziła zgodę na przejęcie, zniknęła ostatnia przeszkoda na drodze połączenia obu firm. Skype to wspaniały produkt i marka, która jest kochana przez setki milionów ludzi na całym świecie. Chcemy współpracować z zespołem Skype'a na rzecz tworzenia nowych sposobów komunikacji pomiędzy użytkownikami a ich rodzinami, przyjaciółmi, klientami i kolegami - stwierdził prezes Microsoftu Steve Ballmer. We wrześniu 2011 roku Skype miał 663 miliony zarejestrowanych użytkowników. Jednocześnie z tego oprogramowania korzysta nawet 30 milionów osób. Skype założony w 2003 roku już dwa lata później został kupiony przez eBaya za kwotę 2,6 miliarda dolarów. W maju bieżącego roku ogłoszono, że Microsoft przejmie Skype'a płacąc za niego 8,5 miliarda USD. Teraz, gdy firma stała się częścią Microsoftu, jej dotychczasowy prezes Tony Bate został prezesem Skype Division i będzie podlegał bezpośrednio Ballmerowi. W przyszłości Skype zostanie zintegrowany z konsolą Xbox 360, telefonami korzystającymi z systemu Windows Phone i pakietem biurowym MS Office 2012. Niewykluczone, że trafi też do systemu Windows 8.
  9. Autorzy Microsoft Security Intelligence Report Volume 11 stwierdzają, że dziury typu zero-day, czyli luki, które przestępcy wykorzystują, a na które nie ma jeszcze łat, nie stanowią większego zagrożenia. W pierwszej połowie 2011 roku mniej niż 1% infekcji zostało dokonanych dzięki tego typu lukom. Znacznie groźniejsze są, zdaniem Microsoftu, luki dla których producenci oprogramowania wydali łaty, ale użytkownicy ich nie zainstalowali. Największe zagrożenie dla naszych komputerów stanowi Java. Dziury w Javie były odpowiedzialne za od 33 do 50% infekcji w ciągu ostatnich czterech kwartałów - czytamy w raporcie. Przestępcy atakują Java Runtime Environment, Java Virtual Machine oraz Java SE. Oczywiście dla zdecydowanej większość atakowanych dziur łaty istnieją od dawna, ale użytkownicy ich nie instalują. Popularność Javy wśród przestępców wynika w dużej mierze z faktu, że jest to jedna z niewielu technologii, które działają niemal na każdej przeglądarce i każdym systemie operacyjnym. Najnowszy raport Microsoftu przynosi te same wnioski co poprzednie - niemal wszystkich infekcji udałoby się uniknąć, gdyby użytkownicy stosowali najnowsze dostępne wersje programów lub gdyby nie dawali się nabierać cyberprzestępcom i nie klikali na odnośniki prowadzące do złośliwych witryn. Nowsze jest lepsze i nie mówię tutaj tylko o produktach Microsoftu. Producenci smartfonów pracują nad nowymi technikami zabezpieczeń, takimi jak ASLR. Jeśli więc używasz 10-letniego oprogramowania, to najwyższy czas, by pomyśleć o przejściu na nowszy produkt - powiedział Jeff Jones, dyrektor Microsoft Trustworthy Computing, robiąc wyraźną aluzję do Windows XP i Windows 7. Jednak twarde dane pokazują, że słowa te są prawdziwe. Z informacji Microsoftu wynika bowiem, że zarażonych jest 10,9% komputerów z systemem Windows XP SP3. Odsetek infekcji wśród użytkowników 32-bitowej Visty SP2 wynosi 5,7%, by spaść do 4% w przypadku komputerów z 32-bitowym Windows 7 oraz do zaledwie 1,8% dla maszyn z 32-bitowym Windows 7 SP1. Systemy 64-bitowe jeszcze rzadziej padają ofiarami infekcji. Drugim po Javie najbardziej popularnym celem ataków był system Windows. W drugim kwartale bieżącego roku liczba zainfekowanych systemów wzrosła. Za cały ten wzrost odpowiadają infekcje robakiem Stuxnet, który zaraził komputery poprzez dziurę w Windows Shell. Dziura ta, podobnie jak inne wykorzystywane przez Stuxneta, została załatana w sierpniu 2010 roku. Kolejnymi największymi źródłami infekcji były przeglądarki, które zarażano przez HTML i JavaScript. Następne na liście znalazły się programy do odczytywania dokumentów, takie jak MS Office, za którymi uplasował się Adobe Flash. Należy przy tym zwrócić uwagę, że swoje raporty koncern opiera na tych atakach, które są wykrywane przez jego oprogramowanie zabezpieczające. Jeśli zatem atak nie został wykryty, nie uwzględniono go w statystykach raportu. Dane do raportu zebrano z 600 milionów komputerów pracujących w ponad 100 krajach.
  10. Jak nieoficjalnie dowiedział się Reuter, Microsoft jest rzekomo ponownie zainteresowany zakupem Yahoo!. Nad przejęciem portalu zastanawiają się również Providence Equity Partners, Hellman & Friedman, Silver Lake Partners, chiński gigant Alibaba i rosyjska firma inwestycyjna DST Global. Obecna kapitalizacja rynkowa Yahoo! wynosi około 20 miliardów dolarów. Portal niedawno pozbył się swojej dotychczasowej szefowej, Carol Bartz, która nie potrafiła - podobnie jak jej dwaj poprzednicy - poradzić sobie z trapiącymi firmę kłopotami. Jedno z anonimowych źródeł stwierdziło, że Microsoft może będzie chciał zawiązać z spółkę w celu przejęcia Yahoo!. Jednak, jak wynika z nieoficjalnych informacji, koncern z Redmond nie podjął jeszcze żadnej decyzji, gdyż wśród kierownictwa nie ma zgody co do sensowności zakupu portalu. Zwolennicy przejęcia uważają, że pozwoliłoby to stworzyć silny portal, dzięki któremu Microsoft mógłby zaoferować nowe i lepsze produkty użytkownikom. Przeciwnicy twierdzą, że jeśli koncern ma wydać miliardy dolarów na zakup jakiegoś przedsiębiorstwa, to powinna być to firma, która ma większy potencjał wzrostu niż Yahoo!. Wartość Yahoo! nie rośnie od lat i niektórzy uważają, że powinniśmy kupić coś, co daje lepsze widoki na przyszłość - powiedział jeden z menedżerów Microsoftu. Jeśli nawet potwierdzą się informacje o tym, że Yahoo! jest na sprzedaż, to cały proces szukania kupca, składania ofert i przeprowadzania transakcji zajmie wiele miesięcy. Analitycy mówią, że Yahoo! może być zbyt dużą firmą dla większości funduszy inwestycyjnych. Tym bardziej w obliczu kryzysu gospodarczego. Ich zdaniem, jeśli portal zostałby zakupiony przez taki fundusz, to najprawdopodobniej doszłoby do podziału Yahoo! i sprzedaży jego azjatyckich aktywów takim firmom jak Alibaba, a fundusz zająłby się rozwojem amerykańskiej części portalu. Do Yahoo! należy obecnie około 40% portalu Alibaba i 35% Yahoo! Japan. Z kolei dla Microsoftu przejęcie Yahoo! jest o tyle korzystne, że dzięki niemu koncern miałby łącznie ponad 30% amerykańskiego rynku wyszukiwarek. Firma Ballmera ma obecnie do dyspozycji około 53 miliardów dolarów, więc jest w stanie kupić Yahoo!. Z drugiej jednak strony, Microsoft i Yahoo! podpisały umowę o współpracy, zatem koncern z Redmond już odnosi część korzyści, jakie stałyby się jego udziałem po zakupie Yahoo!.
  11. Google skrytykował umowę podpisaną pomiędzy Samsungiem a Microsoftem. Wyszukiwarkowy koncern oskarżył firmę Ballmera o wymuszenie po tym, jak Samsung zgodził się wnosić opłaty licencyjne od każdego sprzedawanego przez siebie urządzenia z systemem Android. Microsoft twierdzi bowiem, że Android narusza jego liczne patenty. Samsung to drugi po HTC duży producent urządzeń z Androidem, który podpisał umowę licencyjną z Microsoftem. Jej zawarcie to jasny znak, że Google, pomimo przejęcia Motoroli wraz z jej portfolio patentowym, nie jest w stanie zapewnić swoim partnerom odpowiedniej ochrony. Ostre słowa, jakich używa Google pokazują, jak bardzo firma jest sfrustrowana obecną sytuacją. Samsung to największy na świecie producent urządzeń z Androidem, a teraz system Google'a będzie przynosił spore kwoty Microsoftowi. Zdaniem analityków z firmy Goldman Sachs z umów podpisanych z HTC, Samsungiem, Acerem i Viewsonicem koncern Ballmera zyska w bieżącym roku podatkowym - który zakończy się w połowie roku 2012 - aż 444 miliony dolarów. Google'a z pewnością denerwuje również fakt, że podpisanie umów licencyjnych może być dla HTC czy Samsunga krokiem w kierunku szerszego wykorzystywania innych systemów niż Android. Obie firmy mają bowiem teraz prawo do używania technologii Microsoftu, mogą więc skorzystać zarówno z Windows Phone jak i innych systemów bez obawy, że naruszą własność intelektualną koncernu z Redmond. Microsoft będzie też naciskał Motorolę, by i ona wnosiła opłaty licencyjne za wykorzystywane technologię. Gdy więc Google zakończy przejmowanie tego koncernu, może okazać się, że jest zmuszony płacić swojemu wielkiemu rywalowi.
  12. Microsoft najwyraźniej postanowił wyspecjalizować się w zwalczaniu botnetów. W przeszłości koncern doprowadził do zamknięcia Waledaca i Rustocka. W ramach walki z Rustockiem wygrał właśnie sprawę cywilną i przekazał dokumentację do FBI na potrzeby sprawy kryminalnej. Teraz firma Ballmera poinformowała o zniszczeniu kolejnego botnetu. Kelihos składał się z około 41 000 zainfekowanych maszyn i mógł wysłać nawet 3,8 miliarda niechcianych informacji na dobę. Cyberprzestępcy wykorzystywali go do kradzieży informacji oraz wysyłania spamu. Microsoft złożył do sądu wniosek, w którym prosił o wydanie nakazu zamknięcia 21 domen wykorzystywanych przez botnet jako centra kontrolne. We wniosku wymieniono również 22 podejrzanych o stworzenie botnetu, w tym czeską firmę dotFREE Group SRO, która należy do Dominique Alexandra Piattiego. Po raz pierwszy w walce z botnetami Microsoft zdobył na tyle silne dowody, że mógł złożyć wniosek przeciwko konkretnej osobie. Zdaniem koncernu z Redmond Piatti i jego wspólnicy są nie tylko twórcami botnetu, ale założyli też witryny internetowe, na których dochodzi do ataków złośliwego kodu na użytkowników komputerów Apple'a.
  13. Samsung to kolejna firma, która będzie płaciła Microsoftowi za patenty wykorzystywane przez system Android. Oba koncerny podpisały właśnie umowę licencyjną, na podstawie której od każdego urządzenia z Androidem, jakie sprzeda Samsung, na konto Microsoftu wpłynie określona kwota. Początkowo Microsoft domagał się 15 dolarów od urządzenia, a Samsung oferował 10 USD. Nieoficjalnie mówi się, że porozumiano się co do kwoty w granicach 12-13 dolarów. Brad Smith, główny prawnik Microsoftu, zasugerował, że to dopiero początek. Jak dotychczas, nie widzieliśmy jeszcze żadnego urządzenia z Androidem, które nie naruszałoby naszych patentów - stwierdził. Prawdopodobnie oznacza to, iż koncern z Redmond będzie żądał też od innych producentów wykupienia licencji. Dotychczas takie umowy podpisał z HTC, Viewsonicem oraz Acerem.
  14. Microsoft opatentował smartfona z wymiennymi częściami. Urządzenie przypomina standardowy smartfon z wysuwaną klawiaturą, jednak tym różni się od innych tego typu gadżetów, że klawiaturę można wymienić na inny moduł. może to być np. dodatkowy wyświetlacz, kontroler gier, bateria itp. Co więcej, niektóre moduły działają w trybie bezprzewodowym i nie muszą być umieszczane w stacji dokującej. Możemy zatem np. wykorzystać trzymaną osobno w ręku klawiaturę w roli pilota, który przekazuje polecenia do smartfona działającego jako centrum sterowania multimediami. Klawiatura QWERTY będzie przydatnym dodatkiem do smartfona podczas pisania e-maila, jednak gdy będziemy chcieli np. skorzystać z serwisów społecznościowych czy map znacznie lepiej będzie zastąpić ją drugim wyświetlaczem. Jeśli zaś będziemy chcieli wykorzystać urządzenie do grania, przyda nam się dodatkowa bateria włożona w smartfona oraz bezprzewodowy kontroler. Przed dwoma laty na podobny pomysł wpadł japoński producent NTT DoCoMo, który pokazał prototyp modularnego telefonu komórkowego.
  15. Wskutek pomyłki Microsoftu przewidziany na 13 września zestaw łat publikowanych w ramach comiesięcznego Patch Tuesday ukazał się kilka dni wcześniej. W Sieci pojawiły się odnośniki do biuletynów od MS11-070 do MS11-074. Microsoft szybko usunął biuletyny, ale wcześniej informacja o ich dostępności została opublikowana na niektórych witrynach. Dziennikarze serwisu Threatpost postanowili zapytać w Redmond, jak to się stało, że bardzo dobrze dotychczas działający system publikacji poprawek, zawiódł. Dowiedzieli się, że prawdopodobną przyczyną może być przeprowadzana właśnie zmiana schematu adresów, pod którymi publikowane są biuletyny, by łatwiej można było je wyszukiwać w różnych językach. Wcześniejsze pojawienie się poprawek nie stanowi natychmiastowego zagrożenia dla użytkowników Windows. Jednak należy brać pod uwagę fakt, że cyberprzestępcy korzystają z publikowanych przez Microsoft biuletynów, by dokonać na nich inżynierii wstecznej i dzięki temu dowiedzieć się, gdzie znajdują się łatane przez nie dziury. Jeśli zatem przypadkowo opublikowane biuletyny wpadły w ręce przestępców, zyskali oni dodatkowy czas na odkrycie luk i przygotowanie ataków.
  16. Microsoft próbuje przejąć developerów, którzy dotychczas tworzyli aplikacje dla systemu webOS. HP ogłosiło bowiem, że zaprzestaje produkcji urządzeń z tym systemem. Koncern z Redmond oferuje developerom bezpłatne smartfony, narzędzia oraz szkolenia, które mają ich zachęcić do zainteresowania się rozwijaniem aplikacji dla systemu Windows Phone 7. Ofertę Microsoftu ogłosił na Twitterze Brandon Watson, wyższy rangą menedżer odpowiedzialny za Windows Phone. Wpis Watsona musiał spotkać się z dużym zainteresowaniem, gdyż jeszcze tego samego dnia otrzymał on e-mailem zapytania od 600 developerów. Co prawda HP nie porzuca webOS i będzie ją rozwijał oraz licencjonował, jednak fakt, że sam właściciel platformy rezygnuje ze sprzedaży ją wykorzystujących, nie wzbudza zaufania do platformy i nie powstrzyma developerów od rezygnacji z zajmowania się nią.
  17. Zdaniem części analityków przejęcie przez Google'a Motoroli może okazać się korzystne dla... Microsoftu. Kupując Motorolę Google zaczął bowiem konkurować ze swoimi partnerami. Główni partnerzy Google'a - Samsung i HTC - zostali postawieni w trudnej sytuacji. Sądzimy, że przejęcie nie było dobrze przyjęte w Korei i na Tajwanie. Jeśli Android ma nadal zdobywać rynek, to potrzebne jest mu do tego zainteresowanie HTC i Samsunga. Sądzimy, że obecnie zainteresowanie to może się zmniejszyć - napisał Jamie Townsend, analityk z Town Hall Investment Research. Analitycy zwracają uwagę, że dotychczas, za każdym razem gdy pojawiała się nowa wersja Androida, Google wybierał jednego z producentów telefonów na preferowanego partnera, dawał mu wcześniejszy dostęp do systemu w zamian za użycie w telefonach pełnej gamy usług Google'a. Zarówno Motorola, jak i HTC czy Samsung były w pewnych momentach takimi preferowanymi partnerami. Teraz, jak zauważa Chris Hazelton z The 451 Group, trudno sobie wyobrazić, by HTC lub Samsung otrzymały od Google'a lepszą propozycję niż Motorola. Z kolei Avi Greengart, analityk z Current Analysis, zauważa, że co prawda Google umieściło na swojej stronie wyrazy poparcia ze strony HTC, Samsunga, LG i Sony Ericssona, ale firmy te po prostu nie mogły inaczej postąpić. Powód, dla którego nikt się nie sprzeciwił jest taki, że nie miały wyboru. W krótkim terminie nie mają wyboru. Nie porzucisz nagle Androida, gdy od niego zależą wyniki finansowe za cały rok - pisze Greengart. Cykl rozwojowy telefonów komórkowych trwa mniej więcej rok, zatem w krótkim terminie nic się nie zmieni jeśli chodzi o planowane rynkowe debiuty urządzeń z Androidem. Jednak, jak uważa Hazelton, partnerzy Google'a z pewnością zaczęli już się zastanawiać, czy aby na pewno będą wprowadzali na rynek modele, które dopiero powstają na deskach kreślarskich. Analityk dodaje, że decyzja o przejęciu Motoroli przyczyni się do spowolnienia wzrostu Androida. Tymczasem analityk Forrester Research, John McCarthy, uważa, że wkrótce usłyszymy jak Steve Ballmer i jego firma zaczną zachęcać azjatyckich producentów, by zwrócili uwagę na ofertę Microsoftu, gdyż koncern z Redmond jest jedynym producentem platformy mobilnej, który nie produkuje sprzętu, a zatem nie stanowi dla nich konkurencji. Sądzę, że Samsung jeszcze raz przyjrzy się Androidowi i Windows Phone i zacznie więcej uwagi zwracać na Windows. W pewnym sensie wielkim wygranym jest Microsoft - twierdzi Greengart. RIM, Apple, Google i HP to firmy, które mają własne platformy programowe i sprzętowe. Jedyną firmą oferującą tylko platformę programową został Microsoft. Ma to odniesienie zarówno do rynku smarfonów jak i tabletów. Dla tak istotnych producentów jak HTC, Samsung czy LG zwrócenie większej uwagi na ofertę z Redmond może okazać się najbezpieczniejszym wyjściem. Niewykluczone, że za zakupem Motoroli stała przede wszystkim chęć nabycia odpowiedniego portfolio patentów, które pozwoliłoby na obronę Androida przez pozwami przede wszystkim ze strony Apple'a. Być może Google wkrótce będzie chciał sprzedać wydziały produkcyjne, pozostawiając sobie tylko patenty. Jeśli jednak od początku firma miała taki zamiar, to mogła zdobyć prawa do patentów w znacznie łatwiejszy sposób. Od kilku tygodni można kupić firmę InterDigital z portfolio liczącym ponad 8000 patentów. Ponadto Google mógł walczyć o patenty Nortela, które jego konkurencja kupiła za 4,5 miliarda USD.
  18. Google'owi nie udało się przekonać sędziego amerykańskiej Komisji Handlu Międzynarodowego (ITC), by nie dopuścił do zeznań wynajętego przez Microsoft eksperta. Robert Stevenson będzie mówił o kodzie źródłowym Androida sędziom rozpatrującym spór patentowy pomiędzy Microsoftem a Motorolą. W ubiegłym tygodniu Google oskarżył Microsoft, iż ten złamał zapisy poufnego porozumienia pomiędzy Motorolą, Microsoftem i Google'em. Sędzia prawa administracyjnego nie znalazł w oświadczeniu Google'a żadnych przesłanek potwierdzających, że Google w dobrej wierze chciał porozumieć się z Microsoftem - stwierdził sędzia Theodore Essex. Dodał przy okazji, że wniosek o uniemożliwienie zeznań eksperta mogą stawiać tylko strony sporu, a nie strona trzecia. Google nie przedstawił żadnego dowodu prawnego, który pozwalałby na stwierdzenie, iż strona trzecia ma takie prawo [żądania wykluczenia eksperta - red.]" - oświadczył Essex. Google ma pretensje do Microsoftu, że ten pozwolił Stevensonowi zajrzeć do kodu Androida. Koncern Page i Brina twierdzi, że nie został wcześniej uprzedzony o tym, że ekspert otrzyma dostęp do kodu, w tym do jego części tak poufnych, że nie są one nawet udostępniane partnerom Google'a takim jak Motorola. Florian Muller, autor bloga FOSS Patents, mówi, że Google szczególnie obawia się o wynik sporu pomiędzy Microsoftem a Motorolą. Jeśli śledztwo wykaże, że Motorola, a tak naprawdę wszystkie urządzenia z Androidem, naruszają ważne patenty Microsoftu, to wszyscy partnerzy Google'a będą musieli płacić Microsoftowi za licencje - stwierdza Muller. Motorola nie ma też szczęścia do kontrpozwów przeciwko Microsoftowi. Niektóre z nich zostały odrzucone, więc nie będą rozpatrywane przez sądy, a daty rozpatrywania tych przyjętych są dość odległe. Większość z nich trafi do sądu dopiero w przyszłym roku. W międzyczasie zaś, jeśli Microsoft wygra obecny spór, ITC może zakazać Motoroli importu i sprzedaży na terenie USA urządzeń naruszających prawa koncernu z Redmond.
  19. Podczas konferencji Black Hat przedstawiciele Microsoftu ogłosili, że ich firma wypłaci 250 000 dolarów za zaprojektowanie najlepszej metody zabezpieczenia pamięci przed błędami. Główna nagroda za opracowanie nowatorskiej technologii ochrony podsystemu pamięci wynosi 200 000 USD. Konkurs Blue Hat ma w intencji Microsoftu nie tylko doprowadzić do stworzenia mechanizmów ochrony pamięci - takich jak np. DEP (Data Execution Prevention) - ale również skupić uwagę specjalistów zgromadzonych na Black Hat na szerszym problemie, a nie tylko na indywidualnych błędach w sprzęcie i oprogramowaniu. Ze szczegółowymi warunkami konkursu można zapoznać się na witrynie BlueHat Prize Contest. Zainteresowani mają czas na zaprezentowanie swoich osiągnięć do 1 kwietnia przyszłego roku. Zwycięzca konkursu zostanie ogłoszony podczas przyszłorocznej konferencji Black Hat. Zgłoszone technologie będą oceniane przez inżynierów Microsoftu. Za wpływ na bezpieczeństwo będzie można uzyskać do 40% punktów, kolejne 30% zostanie przyznane za funkcjonalność, a ostatnie 30% za odporność nowej technologii na ataki.
  20. Microsoft, któremu udało się zniszczyć botnet Rustock, chce teraz doprowadzić do aresztowania twórców botnetu. Koncern zaoferował 250 000 dolarów nagrody za informacje, które doprowadzą do ich zatrzymania. Obecnie zbieramy mocne dowody, a nagroda ma nam w tym pomóc. Będziemy kontynuowali śledztwo niezależnie od tego, dokąd nas to zaprowadzi. Pracujemy z partnerami na całym świecie, by pomóc ludziom odzyskać kontrolę nad komputerami zarażonymi Rustockiem - napisał w oświadczeniu Richard Boscovich, jeden z prawników koncernu. W lutym 2009 roku Microsoft zaoferował 250 000 USD za informacje o twórcach robaka Conficker. Dotychczas nie zostali oni ujęci.
  21. Serwis LWN.net, który regularnie bada kto i ile zmian wniósł do rozwoju jądra Linuksa informuje, że w pierwszej dziesiątce firm wprowadzających takie innowacje znajduje się... Microsoft. Koncern z Redmond jest na 7. miejscu listy z 361 zmianami w przygotowywanym jądrze 3.0. Dla porównania Red Hat wprowadził 1000 zmian, Intel jest autorem 839, a niezależni deweloperzy - 1085. Microsoft wprowadza bardzo niewielkie zmiany, obejmujące najczęściej kilka linijek kodu. W najnowszym jądrze firma Ballmera dokonała zmian w zaledwie 11564 liniach kodu, co stanowi zaledwie 1,3%. Tymczasem Intel zmienił aż 163 232 linie (18,1%). Większość zmian dokonanych przez Microsoft dotyczyła sterownika dla firmowej technologii wirtualizacji HyperV.
  22. W ubiegłym roku Microsoft podpisał z HTC umowę na podstawie której HTC wnosi opłaty licencyjne za wykorzystywane przez system Android patenty Microsoftu. Dzięki takim opłatom - a warto przypomnieć, że podobne umowy ma Microsoft z Velocity Micro, Onkyo czy General Dynamics - koncern Ballmera zarabia więcej na Androidzie niż na Windows Phone 7. Teraz ogłoszono podpisanie kolejnej umowy licencyjnej, tym razem z firmą Wistron. Jednak w umowie tej nie chodzi jedynie o prawa do własności intelektualnej Microsoftu, która jest obecna w Androidzie, ale również w Chrome OS. Wistron ma zamiar od 11 lipca sprzedawać notebooka AC700 z systemem Google'a na pokładzie. Stąd też wykupienie licencji od Microsoftu. Można się zatem spodziewać, że koncern z Redmond będzie starał podpisywać podobne umowy ze wszystkimi firmami oferującymi Chrome OS i będzie zarabiał pieniądze na rynku mobilnym niezależnie od tego, czy jego Windows Phone odniesie sukces.
  23. Microsoft postanowił zapobiec ewentualnym oskarżeniom o naruszenie prywatności i postanowił... otworzyć kod oprogramowania zbierającego informacje na temat punktów dostępowych Wi-Fi. Tego typu informacje są zbierane w celu udostępnienia usług lokalizacyjnych, jednak gdy odkryto, że zbierają je Apple i Google, wpłynęło to negatywnie na wizerunek obu firm. Koncern Ballmera chce uniknąć tego typu problemów. Mimo, że nie udostępnił pełnego kodu źródłowego, to ujawnił kod aplikacji odpowiedzialnej za zbieranie danych. Można zatem przekonać się jakie dane i jak wiele jest zbieranych i przesyłanych na serwery firmy. Microsoft zauważa też, że nie zbiera żadnych informacji na temat tego, co użytkownik przesyła przez sieć. Okrycie, że takie dane zbiera Google ściągnęło na firmę Page'a i Brina gromy ze strony użytkowników, mediów i władz różnych krajów.
  24. Google'owi nie udało się kupić patentów Nortela. Własność intelektualną bankruta nabylo konsorcjum, w skład którego wchodzą Microsoft, Apple, Sony, RIM, Ericsson i EMC. Google już w kwietniu zaoferował za bardzo atrakcyjny pakiet 6000 patentów kwotę 900 milionów dolarów. Dla wyszukiwarkowego giganta ich nabycie było szczególnie istotne, gdyż firma ma słabe portfolio. Żaden duży gracz w przemyśle IT nie potrzebuje patentów tak bardzo jak Google. Obecnie przeciwko Androidowi wytoczono 45 spraw o naruszenie patentów, a producenci urządzeń z tym systemem muszą płacić tantiemy dziesiątkom właścicieli praw intelektualnych - mówi Florian Mueller z FOSS Patents. Muller już w styczniu nazwał Androida „magnesem na pozwy" i, jak się wkrótce okazało, miał rację. Konsorcjum, które kupiło patenty Nortela zaoferowało za nie 4,5 miliarda dolarów. Dla Muellera zaskakujący jest fakt, że Google, który ma środki pozwalające na przebicie takiej oferty, nie podbił ceny. Patenty Nortela obejmują niemal wszystkie aspekty komunikacji - bezprzewodowe przesyłanie danych, technologie 4G, sieci, dane optyczne, głosowe, internet, kwestie związane ze świadczeniem usług, budową układów scalonych i inne. Zgodę na zakup patentów muszą jeszcze wydać sądy w USA i Kanadzie. Pierwsze posiedzenia w tej sprawie zaplanowano na 11 lipca.
  25. Redaktorzy serwisu develop twierdzą, że Microsoft planuje uruchomienie usługi bezpłatnych gier na platformie Live. Mogliby z nich korzystać posiadacze konsoli Xbox. Develop pisze, powołując się na liczne anonimowe źródła, że koncern z Redmond prowadzi dyskusje z developerami na temat produkcji darmowych gier. Użytkownik płaciłby albo za wirtualne przedmioty albo za aktualizację gry do bardziej rozbudowanej wersji. Podobno platforma Live ma zostać wyposażona w system mikropłatności, dzięki czemu gracze będą mogli wymieniać potrzebne im przedmioty na kupione wcześniej Microsoft Points. Takie podejście oznaczałoby olbrzymią zmianę w strategii Microsoftu i pojawienie się na rynku bezpłatnych gier wideo kolejnego gracza, który musiałby konkurować z takimi potentatami jak np. Zynga. Rynkiem tym zainteresowani są też inni. Ostatnio Valve ogłosiło, że można będzie bezpłatnie korzystać z Team Fortress 2.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...