Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'Majowie' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 25 wyników

  1. W Palenque, dawnym mieście Majów, po raz pierwszy znaleziono bogato zdobioną ozdobę nosa wykonaną z ludzkiej kości. Ozdoby takie nosili władcy oraz kapłani, podczas ceremonii, w czasie których wcielali się w K'awiila, boga kukurydzy i płodności. Niezwykły zabytek pochodzi z późnego okresu klasycznego (600–850). Został złożony w rytualnym depozycie na zakończenie jednego z budynków pałacu w Palenque. Ozdobę, długości 6,4 i szerokości 5,2 centymetrów, wykonano z końca dalszego kości piszczelowej. Po lewej stronie widzimy przedstawienie majańskiego mężczyzny. Ma bogatą ozdobę głowy, kolczyki i naszyjnik z koralików. Na jego lewym ramieniu wyrzeźbiono glif ak'ab oznaczający „ciemność” lub „noc”. Ramię prawe jest wyciągnięte i kolejna część sceny znajduje się po prawej stronie ozdoby. W prawej dłoni mężczyzna trzyma długi ozdobiony przedmiot. Na dole przedstawiono ludzką czaszkę bez żuchwy. Motywy takie są częste w majańskiej rzeźbie pogrzebowej. Ozdoba, gdy była noszona, tworzyła nieprzerwaną linią od czoła po czubek nosa. Zdaniem archeologów, miało to reprezentować znaną nam z ikonografii wydłużoną głowę K'awiila. To pierwsza tego typu ozdoba znaleziona w Palenque, chociaż niejednokrotnie znajdowano tam przedstawienia ludzi noszących tego typu ozdoby. Jedno z nich widać na przykład na sarkofagu króla Pakala oraz na owalnym tablecie przedstawiającym tego władcę z matką. « powrót do artykułu
  2. Rezerwat Balamkú to biała plama na mapie archeologii. Obszar o powierzchni 3000 km2, ograniczony od południa autostradą Chetumal-Escarcega jest bardzo słabo rozpoznany pod względem archeologicznym. W marcu na północy regionu Balamkú specjaliści z University of Houston rozpoczęli rozpoznanie lotnicze prowadzone za pomocą systemu LIDAR. Wykazało ono, że istnieją tam nieznane dotychczas prehiszpańskie struktury. Doktor Ivan Ṡprajc ze Słoweńskiej Akademii Nauk zorganizował misję badawczą, która odkryła miasto Majów. Miejscowość, nazwana Ocomtún, czyli „Kamienna Kolumna” w języku Majów z Jukatanu, znajduje się na wyniesieniu terenu otoczonym rozległymi mokradłami. Jej centrum z monumentalnymi budowlami zajmuje ponad 50 hektarów (0,5 km2). Dotychczas zidentyfikowano tam liczne duże budynki, w tym piramidy o wysokości ponad 15 metrów. Było to ważne regionalne centrum, które istniało prawdopodobnie w epoce klasycznej (250–1000). Najliczniejsze fragmenty ceramiki, jakie dotychczas zebraliśmy pochodzą z późnego okresu klasycznego (600–800), jednak dopiero analizy próbek zdradza nam coś więcej na temat historii tego miejsca, mówi Ṡprajc. Naukowcy zauważyli liczne cylindryczne kolumny, które stanowiły fragment wejść do wyższych kondygnacji budynków, a Ṡprajc zwraca uwagę na południowo-wschodnią część centrum, w której znajdują się trzy place, budynki i liczne tarasy. "Pomiędzy dwoma głównymi placami znajduje się kompleks złożony z niskich długich struktur ułożonych niemal w koncentryczne kręgi. Jest tam też boisko do gry", opisuje ten fragment miast uczony. Kompleks z południowego-wschodu jest połączony groblą z częścią północno-zachodnią, w której znajdują się największe budowle. Widzimy tam kwadratowy plac o boku długości 80 metrów i wysokości 10 metrów, a w jego północnej części znajduje się piramida o wysokości 25 metrów. Ze wstępnych badań wynika, że w schyłkowym okresie klasycznym (800–1000) w Ocomtún zaszły poważne zmiany. Świątynie wybudowane wówczas w centrum placów i tarasów powstały z materiału pozyskanego z otaczających je budynków. To odzwierciedlenie zmian ideologicznych, społecznych i demograficznych okresu kryzysów, które przed X wiekiem doprowadziły do upadku złożonych organizmów społeczno-litycznych i załamania populacji na centralnych nizinach zamieszkanych przez Majów. W bliższej i dalszej okolicy znaleziono też inne struktury o charakterze podobnym do Ocomtún: schody, monolityczne kolumny i brak zabytków z inskrypcjami. Ocomtún znajduje się o 36 kilometrów na północny-zachód od Nadzcaan, odkrytego w 1993 roku. « powrót do artykułu
  3. Powszechnie uważa się, że w społeczeństwie Majów kakao było zarezerwowane dla elity, a jego uprawy były kontrolowane przez najwyższe klasy społeczne. Miało być podarunkiem dla bogów, używanym podczas ceremonii religijnych. Jednak badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara (UCSB), Anabel Ford i Mattanjaha de Vriesa, przeczą temu poglądowi. Kakao było dostępne dla wszystkich i używano go podczas najróżniejszych ceremonii. Pogląd o zarezerwowaniu kakao dla elit wziął się z badań pozostałości w bogato zdobionych naczyniach, używanych przez elity podczas ceremonii religijnych. Przez długi czas przyjmowano, że z kakao mogły korzystać tylko elity Majów. Teraz wiemy, że to nieprawda. Kakao było dostępne dla wszystkich. Ważna informacja jest taka, że było ono niezbędne do powiązanych z nim rytuałów, mówi Ford, antropolog i dyrektor MesoAmerican Research Center na UCSB, która od 40 lat prowadzi badania w majańskim mieście El Pilar. Naukowcy przebadali 54 fragmenty ceramiki z El Pilar. Miasto położone jest pomiędzy Belize a Gwatemalą, a badane naczynia używane były przez wszystkie mieszkające w nim klasy społeczne. W ceramice naukowcy szukali pozostałości kofeiny, teobrominy i teofiliny. Nasze badania były możliwe dzięki odkryciu sygnatury kakao. Jednak zidentyfikowanie jego głównego aktywnego składnika, teobrominy, nie wystarczyło, by jednoznacznie orzec, że w naczyniach znajdowało się kakao. Dlatego Mattanjah i jego studenci szukali też śladów teofiliny, specyficznego składnika kakao, którego nie można pomylić z niczym innym. Profesor de Vries od dawna bada jak zasady azotowe nukleotydów i podobne molekuły reagują na światło ultrafioletowe. Chce w ten sposób dowiedzieć się, czy światło UV mogło odegrać rolę na początkowych etapach historii Ziemi, działając jak czynnik selekcji naturalnej, który wyodrębnił podstawowe cegiełki życia z pierwotnej zupy podobnych składników. W pewnym momencie de Vries zauważył, że niektóre badane przez niego molekuły znajdują się też w kakao, mogą więc służyć jako biomarkery jego obecności. Jako że już mieliśmy te molekuły szczegółowo przebadane metodami spektroskopowymi, mogliśmy wykorzystać nasze doświadczenia na polu archeologii. Możemy znaleźć igłę w stogu siana, pod warunkiem, że wiemy, jak igła wygląda. W tym przypadku igłą jest konkretna molekuła będąca biomarkerem kakao, wyjaśnia uczony. Do szczegółowych badań Ford i de Vries wybrali wazy, z których mogło być pite kakao. Przetestowali też misy, dzbany i talerze. Na wszystkich naczyniach znaleźli ślady kakao. Początkowo nas to zdziwiło, ale gdy zastanowiliśmy się nad sposobem używania tych naczyń, wszystko ułożyło się w logiczną całość. Misy były dobre do mieszania, w dzbany mogły służyć do podgrzewania, a na talerzach podawano dania zawierające kakao, mówi Ford. Podkreśla przy tym, że w regionie El Pilar mieszkali przeciętni ludzie, nie było to centrum w którym żyły elity społeczeństwa Majów. Nasze odkrycie to przyczynek do badań nad rzeczywistą dystrybucją i użyciem kakao, dodaje uczona. « powrót do artykułu
  4. W centralnym Belize znaleziono osadę Majów sprzed 1500 lat. Odkrycia dokonali archeolodzy z Instytutu Archeologii Belize oraz studenci z University of Illinois Urbana-Champaign. Pracami kierowała profesor antropologii Lisa C. Lucero z University of Illinois Urbana-Champaign. Stanowisko archeologiczne zostało zidentyfikowane na polach komunalnych należących do mennonitów. Pozostałości osadnictwa Majów wyglądają jak białe kopce rozrzucone wśród krajobrazu. Dzięki badaniom znalezionej ceramiki – jej stylowi i dekoracjom – archeolodzy stwierdzili, że osadnictwo w tym miejscu istniało we wczesnym okresie klasycznym pomiędzy latami 250 a 600 naszej ery. To właśnie wówczas Majowie wznosili monumentalne budowle, powstawały wielkie centra miejskie, a w całym świecie Majów trwał wielki rozwój intelektualny i artystyczny. Naukowcy trafili na ściany budynków, gipsowe podłogi, pozostałości po naczyniach do gotowania i spożywania potrwa. Znaleźli też wykonane z czertu narzędzia rolnicze oraz mniejsze (manos) i większe (metates) rozcieracze żaren, w których wytwarzano mąkę z kukurydzy. Wiemy też, że mieszkańcy osady nie wycięli okolicznych lasów. Znaleziono bowiem kości zwierząt, które mogły rozmnażać się tylko w lesie. Szczególną zagadkę stanowił jeden z budynków. Został wykonany z jednakowych kamieni i białego gipsu. Wyraźnie odróżniał się od innych budowli. Wewnątrz znaleziono niewiele przedmiotów, a w jego fundamentach nie było – tak typowych dla innych budowli – pozostałości artefaktów z gospodarstw domowych. Archeolodzy przypuszczają, że był to jakiś rodzaj wspólnego budynku, w którym organizowano ceremonie i wydarzenia z życia społeczności. Coś w rodzaju współczesnego kościoła, świetlicy czy centrum sportu. Naukowcy znaleźli też sporą platformę na szczycie wzgórza, na której znajdowały się cztery struktury, a pomiędzy nimi był plac. Tam najwyraźniej mieszkały miejscowe elity. Jednak elity te najwyraźniej nie separowały się od innych członków społeczności. Przedmioty znalezione w budynku komunalnym były bowiem wyraźnie lepszej jakości niż te znajdowane w zwykłych domach. Prawdopodobnie budynek komunalny został wybudowany wspólnym wysiłkiem ludności i elit. W jednej ze struktur zamieszkanych przez elity znaleziono zbiór 15 grotów z czertu. Ich wykonanie wymagało wielkiej zręczności, a użyty kamień był najwyższej jakości i nie pochodził z okolicy. Groty zostały wykonane wyłącznie po to, by złożyć je jako wota podczas budowy. Niestety z osady niewiele pozostało. Jej resztki uległy zniszczeniu przez lata uprawy ziemi w tym miejscu. « powrót do artykułu
  5. Zbudowane przez Majów Tikal to jedno z najwspanialszych starożytnych miast obu Ameryk. Znane jest ze swoich pałaców i świątyń. Teraz w jednym z największych zbiorników wody w Tikal naukowcy odkryli wulkaniczny minerał, który filtruje wodę usuwając z niej mikroorganizmy i inne zanieczyszczenia. Jako, że minerał ten nie występuje w pobliżu, wszystko wskazuje na to, że został on celowo umieszczony w zbiorniku. Tikal było zamieszkane przez ponad 1000 lat. U szczytu swej potęgi, na przełomie VII i VIII wieku naszej ery, mogło w nim mieszkać nawet 45 000 osób. To było jedno z najpotężniejszych miast Majów, mówi Nicholas Dunning, archeolog z University of Cincinnati. W miejscu, gdzie znajduje się Tikal, okres suchy trwa od listopada do kwietnia. Kluczowym elementem dla funkcjonowania miasta, szczególnie tak dużego, była więc możliwość przechowywania wody. Wybudowano więc wielkie zbiorniki. Jednak wody nie wystarczy przechowywać. Musi się też ona nadawać do picia. Przed kilkoma miesiącami naukowcy z Cincinnati wysunęli hipotezę mówiącą, że przyczyną opuszczenia Tikal – a naukowcy do dzisiaj spierają się o to, dlaczego potężne miasto zostało nagle porzucone przez mieszkańców – mogło być silne zanieczyszczenie zbiorników rtęcią i sinicami. Nie wszystkie zbiorniki były jednak zanieczyszczone w równym stopniu. Przed kilkoma laty Dunning i jego koledzy zbadali osady z biorników wody w Tikal i ze zdumieniem zauważyli, że w jednym z nich, zwanym Corriental, poziom metali ciężkich, toksycznych glonów oraz minerałów związanych z obecnością odchodów był znacznie niższy niż w pozostałych. Woda w Corriental była znacznie wyższej jakości, mówi Dunning. Uczeni wysunęli więc hipotezę, że Majowie w jakiś sposób filtrowali wodę w Corriental. Zaczęli więc bliżej przyglądać się osadom z tego zbiornika. Pierwszą wskazówką było znalezienie kryształów kwarcu. Okazało się, że dno jest wyłożone czterema różnymi warstwami tego minerału, z których każda miała kilka centymetrów grubości. Niewielkie milimetrowej wielkości kryształy dobrze zatrzymują zanieczyszczenia. Nie przechwytują jednak wszystkich szkodliwych mikroorganizmów. Gdy jednak naukowcy przyjrzeli się osadom bliżej, okazało się, że pomiędzy kryształami kwarcu znajdują się jeszcze mniejsze kryształy zeolitów. Wszystko co obecnie pijemy, od butelkowanej wody po wino, jest filtrowane przez filtry zeolitowe, mówi współautor najnowszych badań, Kenneth Tankersley. Źródłem materiału do filtrowania wody mogły być odległe o 30 kilometrów od Tikal skały bogate w kwarc i zeolity. Majowie zapewne nie wiedzieli o obecności zeolitów, ale znali ich właściwości filtrujące. Niestety, nie wiemy, jak mógł wyglądać system filtrowania w Corriental. Naukowcy spekulują, że w górze strumienia, który zasilał Corriental, znajdowały się maty wypełnione pokruszonymi skałami. Od czasu do czasu, po obfitych opadach deszczu, napór wody niszczył maty i materiał skalny trafiał do zbiornika. To tłumaczyłoby obecność warstw kwarcu i zeolitu w Corriental. « powrót do artykułu
  6. Tradycyjny pogląd na historię Majów mówi, że ich cywilizacja rozwijała się stopniowo, z małymi wsiami pojawiającymi się po raz pierwszy w środkowym okresie preklasycznym (1000–350 przed Chrystusem), a monumentalne konstrukcje zaczęły pojawiać się po tym okresie. Jednak ostatnie okrycia kompleksów ceremonialnych podważają ten pogląd. Teraz dowiadujemy się, że w stanie Tabasco odkryto najstarszą monumentalną konstrukcję Majów i największy taki zabytek prehiszpańskiej architektury Wspomniana konstrukcja to olbrzymia ziemna platforma długości 1400, szerokości 400 i wysokości 10–15 metrów. Całkowita objętość konstrukcji jest większa, niż objętość Wielkiej Piramidy w Gizie. Z platformy odchodzi 9 dróg. Dotychczas jej nie zauważono, gdyż wygląda jak naturalne ukształtowanie terenu. Odkrycia dokonano podczas zwiadu lotniczego, w czasie którego wykorzystano LIDAR. Zabytek znajduje się w Aguada Fénix i jest datowany na lata 1000–800 przed naszą erą. Konstrukcja przypomina wcześniejsze centrum Olmeków w San Lorenzo, którego szczyt rozwoju przypadł na lata 1400–1150 p.n.e. Zauważono jednak pewną zasadniczą różnicę. Dotychczas nie znaleziono tam żadnych rzeźb przedstawiających osoby o wysokim statusie społecznym. Na podobne rzeźby nie natrafiono też w innych miejscach ceremonialnych Majów z tego okresu. Zdaniem specjalistów wskazuje to, że w tym czasie Majowie tworzyli egalitarne społeczeństwo, a hierarchia, która w końcu doprowadziła do pojawienia się królów, narodziła się w późniejszym okresie. W pobliżu platformy istnieją zbiorniki na wodę i szereg innych konstrukcji. Archeolodzy przypuszczają, że platforma była miejscem ceremonialnym. Sądzimy, że przy specjalnych okazjach zbierali się tutaj ludzie zamieszkujący okolice. Prawdopodobnie dokonywano tu obrzędów związanych z kalendarzem. Przypuszczamy, że w ich ramach odbywały się procesje po odchodzących z platformy drogach oraz na znajdującym się na niej kwadratowym placu. W centrum platformy ludzie składali też symboliczne obiekty, jak siekiery wykonane z jadeitu, mówi Takeshi Inomata z University of Arizona, który kieruje zespołem badającym platformę. Autorzy badań opublikowali na łamach Nature artykuł, z którego dowiadujemy się, że platforma z Aguada Fénix i otaczający ją kompleks konstrukcji były prawdopodobnie wzorowane na tradycji z San Lorenzo. Majańscy budowniczowie połączyli tutaj elementy z olmeckiego centrum z elementami, które pojawiły się po jego upadku, takimi jak standardowy rozkład przestrzenny, który widzimy także później. Znaleziona na miejscu siekiera z jadeitu może sugerować, że odbywały się tam rytuały podobne do tych z La Venta i Ceibal. Jednak ceramika z Aguada Fénix jest wyraźnie różna od tej z La Venta i przypomina ceramikę z Ceibal. Co prawda na podstawie samej ceramiki nie można wyciągać wniosków o pochodzeniu budowniczych platformy i reszty kompleksu, ale autorzy artykułu uważają, że mieli oni więcej związków z Majami niż z Olmekami. Przypuszczenie takie wzmacnia fakt, że obsydian znaleziony w Aguada Fenix pochodzi z terenów dzisiejszej Gwatemali, podczas gdy obsydian z San Lorenzo był importowany głównie ze źródeł meksykańskich. Wspomniany już brak rzeźb, wskazujący na egalitarne społeczeństwo, również wyraźnie odróżnia budowniczych z Aguada Fénix od mieszkańców olmeckiego San Lorenzo czy La Venty. Jedyna rzeźba znaleziona w Aguada Fénix przedstawia zwierzę. Autorzy artykułu stwierdzają, że jeśli ich interpretacja jest prawidłowa, to wskazuje ona, iż do istotnych zmian kulturowych i innych innowacji dochodziło nie tylko w wysoko rozwiniętych centrach miejskich o wyraźniej hierarchii politycznej i społecznej. Kompleks z Aguada Fénix można porównywać do analogicznych konstrukcji ceremonialnych, które w okresie przedrolniczym pojawiały się w Andach, na Bliskim Wschodzie czy na południowym-wschodzie dzisiejszych USA, a które również wznosiły egalitarne społeczności. Jednak i tutaj widać wyraźną różnicę. Nowo odkryty kompleks powstał na długo po udomowieniu roślin, zatem do jego powstania mogły doprowadzić inne procesy społeczne. « powrót do artykułu
  7. Przed ponad 3000 lat, pomiędzy rokiem 1174 a 1102 przed Chrystusem, mieszkańcy Etlatongo w dzisiejszym Meksyku rytualnie zakończyli używanie placu do gry w piłkę. Po odbytej ceremonii pozostały fragmenty spalonych roślin, rozbita olmecka ceramika, kości zwierząt, muszle oraz nieco ludzkich kości. Teraz Jeffrey Blomster i Victor Salazar dokonali zaskakującego odkrycia. Pod szczątkami boiska z XII wieku p.n.e. znaleźli bowiem kolejne, jeszcze starsze, datowane na 1374 rok przed naszą erą. Tym, co tak bardzo zaskoczyło naukowców był fakt, że tak stare boisko do rytualnej gry w piłkę znajdowało się właśnie w Etlatongo, w górskim stanie Oaxaca. Tego typu zabytku należałoby się spodziewać raczej na zdominowanych przez Olmeków tropikalnych nizinach. Tam bowiem najprawdopodobniej narodziła się gra. Najstarsze znane boisko w Mezoameryce pochodzi z 1650 roku p.n.e. Znajduje się ono w Paso de la Amanada w stanie Chiapas, na pacyficznym wybrzeżu Meksyku. To boisko ma podłoże z ziemi. Tymczasem podłoże boiska z Etlatongo jest wyłożone kamieniem. Dotychczas sądzono, że kamienne boiska pojawiły się około 1000 lat po powstaniu gry. W tym czasie była ona już szeroko rozpowszechniona w Mezoameryce. Tymczasem najnowsze odkrycia każą zrewidować dotychczasowe poglądy na rozwój gry, tak ważnej dla Olmeków, Majów i Azteków. Oznacza ono bowiem, że do roku 1374 przed naszą erą gra była już na tyle istotnym elementem kultury, iż boiska zajmowały centralne miejsca osad, a ich zbudowanie wiązało się z olbrzymim wysiłkiem, skoro budowano je z kamienia. To zaś sugeruje, że ludy zamieszkujące góry miały swój wkład w rozwój gry, jej reguł oraz architektury boisk. Blomster i Salazar nie wykluczają, że wśród różnych społeczności istniały różne odmiany gry, które w końcu połączono w jedną, powszechnie uznawaną. Odkrycie wskazuje również, że już wówczas istniał rozwinięty handel długodystansowy. Używana w grze piłka była wykonana z twardego kauczuku z drzew rosnących na wybrzeżach. To m.in. dlatego specjaliści uważają, że grę wymyślili Olmekowie. Jeśli więc 3400 lat temu w Etlalongo grano w piłkę, to musiał istnieć długodystansowy handel kauczukiem lub – co bardziej prawdopodobne – kauczukowymi piłkami. A biorąc pod uwagę znaczenie, jakie miała gra, musiała też ona kształtować stosunki pomiędzy społecznościami. Możemy przypuszczać, że na długo zanim gra w piłkę stała się sformalizowana i zanim powstały pierwsze boiska, ludzie grali w nią po prostu na wolnej otwartej przestrzeni. Dopiero z czasem, gdy gra nabierała znaczenia i reguł, zaczęto budować specjalne boiska. A im ważniejsza się ona stawała, w tym bardziej prominentnych miejscach boiska powstawały. Sama gra jak i budowa boisk służyły konsolidacji społeczności, a lokalni liderzy mogli w ten sposób dowieść swojego statusu, bogactwa i wpływów. Boisko z 1374 roku przed Chrystusem było zaskoczeniem. Ale to nie koniec niespodzianek. Blomster i Salazar zauważyli, że posadowiono je na jeszcze starszej strukturze. Jest ona wąska, długa, przebiega w tym samym kierunku co boisko i została włączona w jedną ze ścian boiska. Naukowcy nie mieli jednak dotychczas okazji, by przeprowadzić dodatkowe badania, nie wiedzą więc, czy ta starsza struktura również była boiskiem. Nie wiedzą też, z jakiego okresu pochodzi, gdyż dotychczas nie znaleźli tam niczego, co pozwoliłoby ją datować.   « powrót do artykułu
  8. Na podwórku pewnego meksykańskiego hodowcy bydła znaleziono stolicę zaginionego królestwa Majów. Odkrycia dokonał profesor antropologii Charles Golden z Brandeis University we współpracy z bioarcheologiem Andrewem Schererem z Brown University oraz naukowcami z Meksyku, Kanady i USA. Wykopaliska, rozpoczęte w czerwcu 2018 roku, ujawniły liczne majańskie zabytki. Na jednym z nich odkryto inskrypcje opisujące rytuały, bitwy oraz wydarzenia i postaci mitologiczne jak wodnego węża i taniec boga deszczu. Naukowcy natrafili też na pozostałości piramid, płacu królewskiego i boiska do gry w piłkę. Naukowcy sądzą, że stanowisko archeologiczne, które nazwali Lacanja Tzeltal, było w przeszłości stolicą królestwa Sak Tz'i', które znajdowało się w dzisiejszym stanie Chiapas. Osada została założona nie później niż w 750 roku przed Chrystusem, a ludzie mieszkali tam przez ponad 1000 lat. Poszukiwania Sak Tz'i' trwały od 1994 roku, kiedy to na innym stanowisku archeologicznym odkryto inskrypcje odnoszące się do tego królestwa. Z czasem okazało się, że jest ono wspominane na zabytkach rozsianych po muzeach na całym świecie. Już teraz możemy powiedzieć, że Sak Tz'i' było niewielkie w porównaniu z Chichen Itza czy Palenque. Jednak jego odkrycie i zbadania znacznie poszerzy naszą wiedzę o Majach. Sak Tz'i' (Biały pies) było dość małym królestwem, zajmującym obszary na obecnym pograniczu Meksyku i Gwatemali. Nie wiemy, skąd wzięła się jego nazwa. Większość poddanych mieszkała poza stolicą, uprawiali różne rośliny, wytwarzali ceramikę i kamienne narzędzia. Golden i jego zespół znaleźli prawdopodobne pozostałości placu targowego. Wiemy, że poddani przybywali do stolicy, by wziąć udział w ceremonialnej grze w piłce. Na północno-wschodnim końcu miasta znaleziono pozostałości po piramidzie, która miała około 14 metrów wysokości oraz domy elity i miejsca odbywania rytuałów religijnych. Centrum aktywności religijnej i politycznej w Sak Tz'i' był Plac Muk'ul Ton, czyli Plac Monumentów o powierzchni około 6000 metrów kwadratowych. Z placu prowadziły schody na platformę, na której znajdowały się świątynie, pałac królewski i gdzie mogli być chowani członkowie rodziny królewskiej. Sak Tz'i' było otoczone przez silniejszych od siebie sąsiadów, zatem ciągle zagrażały mu napaści. Archeolodzy znaleźli z jednej strony miasta pozostałości murów obronnych, z drugiej było ono chronione przez wysokie strome brzegi strumieni. Mimo tych środków zapobiegawczych Sak Tz'i' nie zawsze udawało się obronić. Znaleziono inskrypcję, z której wynika, że co najmniej część stolicy została podpalona w czasie wojny z sąsiadami. Należy jednak przypuszczać, że przetrwanie Sak Tz'i' zależało nie od siły militarnej, a od umiejętnego lawirowania pomiędzy silniejszymi sąsiadami. Dlatego właśnie odkrycie jest tak interesujące. Niewiele bowiem wiemy o tym, jak radziły sobie majańskie królestwa średniej wielkości wobec agresywnych i silniejszych sąsiadów. W ruinach Sak Tz'i' znaleziono kilkadziesiąt rzeźb. Najlepiej zachowała się stela, którą naukowcom pokazał hodowca bydła. Ma ona wymiary 60 x 120 cm i zawiera kilka inskrypcji. Jedna opowiada o mitycznym wężu wodnym oraz starszych bogach, których imiona nie są wymienione. Spisano na niej za to informacje o poszczególnych władcach. Kolejna inskrypcja odnosi się do mitycznej powodzie, a jeszcze inna zawiera prawdopodobnie historyczne daty urodzin i bitew stoczonych przez władców Sak Tz'i'. Jeden z królów nazywał się K'ab Kante'. Na dole steli widzimy tańczącego króla. Majowie wierzyli, że ich królowie mogą stać się jednością z bogiem lub przeistoczyć się w boga. Tańczący władca ubrany jest w strój boga deszczu Yopaata, łączonego z gwałtownymi burzami tropikalnymi. W prawej ręce trzyma siekierę, którą krzesze błyskawice, a lewej ma manoplę, rodzaj kastetu używanego w czasie rytualnych walk. Co interesujące, odkrycia dokonano dzięki miejscowemu sprzedawcy jedzenia. W czerwcu 2014 roku Whittaker Schroeder, który studiował w grupie Goldena, jeździł po stanie Chiapas szukając tematu do rozprawy doktorskiej. W pewnym momencie zatrzymał go mężczyzna, który przy drodze sprzedawał jedzenie. Znał Schroedera, który od lat prowadził w okolicy badania i wiedział, że ten interesuje się Majami. Sprzedawca powiedział uczonemu, że jego przyjaciel znalazł antyczną stelę. Następnego dnia Schroeder i jeden z jego studentów spotkali się z hodowcą bydłą i potwierdzili autentyczność znaleziska. Kilka kolejnych lat zajęły negocjacje z hodowcą. Mężczyzna obawiał się, że skoro zabytki są uznawane w Meksyku za własność państwa, to gdy rozpoczną się wykopaliska i archeolodzy coś znajdą, rząd zabierze mu ziemię. Zgodził się na rozpoczęcie prac dopiero wtedy, gdy dostał od urzędników zapewnienie, że tak się nie stanie. « powrót do artykułu
  9. Podczas wykopalisk w ruinach miasta Kulubá na Jukatanie, odkryto pozostałości dużego pałacu. Budynek o wysokości 6, długości 55 i szerokości 15 metrów mógł być używany już w 600 roku po Chrystusie. Archeolodzy z meksykańskiego Narodowego Instytutu Antropologii i Historii (INAH) mówią, że budowla była wykorzystywana w późnym okresie klasycznym (600–900 n.e.) oraz klasycznym schyłkowym (850–1050 n.e.). To właśnie w okresie klasycznym schyłkowym Chichén Itzá było wyróżniającą się metropolią, która rozciągnęła swoje wpływy na takie miasta jak Kulubá. Wskazują na to posiadane przez nas informacje oraz znaleziona tutaj ceramika w typie Chichén oraz obsydian z tego samego źródła. Stąd też możemy wnioskować o wpływach, jakie Chichén Itzá miało na Kulubę, stwierdzili naukowcy. Podczas prac na terenie pałacu natrafiono na ponowne pochówki. Pogrzebano tam osoby, których szczątki przeniesiono na teren pałacu z pierwotnego miejsca spoczynku. Znalezione kości zabezpieczono i poddano konserwacji tak, by w przyszłości można było przeprowadzić badania i określić płeć, wiek czy pochodzenie pochowanych. Oprócz pałacu naukowcy badają jeszcze cztery inne struktury: ołtarz, pozostałości dwóch budynków mieszkalnych oraz okrągłą budowlę, prawdopodobnie piec. Dopiero zaczęliśmy odkopywać największe struktury na tym stanowisku, mówi archeolog Alfredo Barrera. Naukowcy obawiają się, że zabytki zostaną zniszczone przez słońce i wiatr, dlatego proponują zalesienie przynajmniej części Kuluby. « powrót do artykułu
  10. Majowie są postrzegani jako cywilizacja pokojowa, szczególnie w porównaniu z np. Aztekami. Szczyt rozwoju ich kultury nastąpił około 1500 lat temu. Jak się wydaje, w tym okresie wojny prowadzone przez Majów miały cel głównie rytualny, a ich celem było schwytanie kogoś z wrogich władców i zażądanie za niego okupu lub też podporządkowanie sobie rywalizującej dynastii. Okoliczna ludność na tym nie cierpiała. Dopiero później, gdy zapanowała coraz poważniejsza susza i nadeszły zmiany klimatu, wojny stały się coraz bardziej brutalne, wiązały się z upadkami poszczególnych miast i w końcu z upadkiem całej cywilizacji Majów. Jednak nowe dowody znalezione przez naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley (University of California, Berkeley) oraz Służby Geologicznegj USA (U.S. Geological Survey) burzą ten sielankowy obraz Majów. Wskazują one bowiem, że podczas wojen Majowie stosowali taktykę spalonej ziemi, niszcząc wszystko, co mogło mieć jakiekolwiek znaczenie, w tym uprawy. I postępowali tak nawet w okresie największego rozwoju swojej cywilizacji, w czasie prosperity. Odkrycie to pokazuje, że wzrost liczby konfliktów, prawdopodobnie związany ze zmianą klimatu i kurczeniem się zasobów, nie był przyczyną upadku cywilizacji Majów. Dane te stawiają pod znakiem zapytania jedną z dominujących teorii dotyczących przyczyn upadku Majów. Okazuje się bowiem, że intensywne działania wojenne nie były prowadzone tylko pod koniec jej istnienia, mówi profesor David Wahl. Najważniejszą częścią tych badań jest stwierdzenie, że Majowie zachowywali się podobnie od początku do końca swojej cywilizacji. To nie było tak, że to ich możni walczyli ze sobą, biorąc jeńców i poświęcając ich na ołtarzach, by zwiększyć znaczenie swojego roku. Po raz pierwszy widzimy, że prowadzone przez nich wojny miały wpływ na całą populację, dodaje archeolog Francisco Estrada-Belli. Dowód, który może zmienić nasze postrzegania Majów, to dwucentymetrowa warstwa sadzy na dnie jeziora Laguna Ek'Naab w północnej Gwatemali. To dowód na intensywny pożar pobliskiego miasta Witzna oraz jego okolic. Charakterystyka tego wydarzenia jest odmienna od naturalnych pożarów, któe miały miejsce w okolicy. Warstwa jest datowana na lata 690–700 naszej ery. Archeolodzy wiążą ten pożar z zabytkiem pisanym i przekazaną nam przez Majów konkretną datą. Otóż w rywalizującym z Witzną mieście Naranjo znaleziono już wcześniej kamienną stelę, która wspomina, że dnia 21 maja 697 roku miasto to było zaangażowane w kampanię „palenia”. To pierwszy w Nowym Świecie pisany dowód na konkretne wydarzenie, które zostało też zapisane w danych polowych. W Nowym Świecie mamy do czynienia z tak małą liczbą zabytków pisanych, a to, co się zachowało, to głównie zabytki kamienne. Tutaj mamy unikatową sytuację. Jesteśmy w stanie zbadać osady, stwierdzić na ich podstawie pewne wydarzenie i wykazać, że wydarzenie to pokrywa się pod względem czasu z zabytkiem pisanym, który się do niego odnosi, mówi Wahl. Wahl i jego zespół badali 7-metrowy rdzeń z jeziora Laguna Ek'Naab. Chcieli w ten sposób dowiedzieć się więcej o historii Witzny i okolic. Po odkryciu warstwy sadzy przyjrzeli się dokładnie ruinom miasta i stwierdzili, że wszystkie one noszą ślady wielkiego pożaru. Wygląda na to, że całe miasto i okolice zostały spalone. Po tym wydarzeniu widać znaczące zmniejszenie aktywności ludzi, co wskazuje, że pożar był bardzo mocnym ciosem dla okolicznych mieszkańców. Nie wiemy, czy wszystkich zabito, wzięto do niewoli czy ludność migrowała. Jednak widzimy dramatyczny spadek aktywności ludzkiej po tym wydarzeniu, mówi Wahl. Estrada-Belli dodaje, że zdobyte właśnie dowody nie świadczą o tym, iż Majowie przez cały okres klasyczny prowadzili wielkie brutalne wojny. Jednak kolejnym dowodem – obok znalezionych wcześniej masowych pochówków, fortyfikacji i dowodów na istnienie dużych armii – że Majowie wcale nie byli tak pokojową cywilizacją, za jaką są uważani. Widzimy tutaj zniszczone miasta i przesiedlonych ludzi, sytuacje podobne do tego, co Rzym zrobił z Kartaginą czy Mykeny z Troją, mówi uczony. A jeśli wielkie brutalne wojny miały miejsce w czasie szczytowego rozwoju cywilizacji, to jest mało prawdopodobne, by były przyczyną jej upadku. Sądzę, patrząc na dostępne dowody, że teoria mówiąca, iż to rozpoczęcie totalnej wojny było główną przyczyną upadku klasycznej cywilizacji Majów, jest nie do utrzymania. Musimy przemyśleć przyczyny upadku, gdyż błądzimy obwiniając o niego wojny i zmiany klimatu, dodaje Estrada-Belli. Majowie nigdy nie stworzyli jednego państwa. Na ich cywilizację składały się miasta-państwa, które zawierały sojusze i walczyły ze sobą na podobieństwo miast-państw w renesansowych Włoszech. Do niedawna sądzono, że były to głównie walki pomiędzy dynastiami rządzącymi, które miały niewielki wpływ na całą populację. Pod koniec okresu klasycznego (800-950) widoczne są ślady znacznego zintensyfikowania działań wojennych. Zbiegło się to z lokalnymi zmianami klimatycznymi i późniejszym upadkiem cywilizacji Majów. Stąd też teoria mówiąca, że zmiany klimatu i mniejsza ilość zasobów popchnęły Majów do zaangażowania się w wojny totalne, które w końcu zniszczyły ich cywilizację. Wahl, Lysanna Anderson i Estrada-Belli prowadzili badania dokumentujące zmiany klimatu, mając nadzieję, na ich skorelowanie ze zmianami w ludzkiej aktywności i rodzajach uprawianych roślin. W 2013 roku w rdzeniu z Laguna Ek'Naab odkryli warstwę sadzy, która była odmienna od innych. Na trop pozwalający na rozwiązanie zagadki natrafiono dopiero trzy lata później, gdy Estraka-Belli i Alexandre Tokovinine z University of Alabama, który specjalizuje się w piśmie Majów, znaleźli w ruinach Witzny miejską pieczęć. Dowiedzieli się z niej, że Majowie nazywali miasto Bahlam Jol. Uczeni przeszukali bazę danych z nazwami zapisanymi pismem Majów i okazało się, że nazwa Bahlam Jol pojawia się na steli znalezionej w Naranjo, mieście położonym 32 kilometry na południe od Bahlam Jol/Witzny. Wspomniany napis mówi,że dnia „... 3 Ben, 16 Kasew ('Sek') Bahlam Jol 'spalone' po raz drugi”. Jak zauważa Tokovinine słowo 'spalone' (puluuy) jest w języku Majów bardzo niejasne. Jednak konkretna data, tutaj 21 maja 697 roku, wskazuje na konkretne wydarzenie, wojnę totalną i celowe całkowite spalenie miasta. Znaczenie tego odkrycia wykracza poza zwykłą reinterpretację odniesień do 'spalenia' w napisach Majów. Musimy ponownie przeanalizować każdy majański tekst, w którym wspomniano o braniu jeńców i pobieraniu okupu, mówi Tokovinine. Na tej samej steli słowo „puluuy” pojawia się jeszcze trzykrotnie. Raz odnosi się do miasta Komkom (dzisiejsze Buenavista del Cayo), drugi raz do K'an Witznal (Ucanal), a trzeci raz jest wspomniane przy mieście K'inchil, którego lokalizacji nie znamy. Jeśli wspomniana stela opisuje tę samą kampanię, możemy przypuszczać, że wszystkie trzy miast zostały doszczętnie spalone. Wracając do Bahlam Jol/Witzny, wspomniane na steli pierwsze spalenie również mogło zostać zapisane w rdzeniu wydobytym z jeziora. Są tam bowiem trzy inne wyraźne warstwy wskazujące na pożary. Jednak nie wiemy, kiedy Bahlam Jol zostało spalone po raz pierwszy. Już wcześniej udało się częściowo zrekonstruować lokalną historię Majów, dlatego też wiemy, że podbój Bahlam Jol został zapoczątkowany przez królową Naranjo zwaną Pani 6 Niebo. Próbowała ona odbudować swoją dynastię po tym, gdy Naranjo upadło i straciło wszystkie posiadłości. Pani 6 Niebo osadziła na tronie swojego 7-letniego syna Kahk Tilewa i rozpoczęła wojnę, której celem było zniszczenie wszystkich pobliskich miast zbuntowanych przeciwko jej władzy. W tekstach zapisano, że tę karną kampanię prowadził król, jej syn, jednak w rzeczywistości prowadziła ją ona, mówi Estrada-Belli. Wiemy też, że Bahlam Jol/Witzna przetrwało. Miasto się do pewnego stopnia odrodziło, rdzenie z jeziora wskazują, że jego populacja była mniejsza. Ale na steli z około 800 roku, wzniesionej 100 lat po jego spaleniu przez Naranjo, pojawia się pieczęć, dzięki której miasto zidentyfikowano. Bahlam Jol zostało definitywnie opuszczone około roku 1000. « powrót do artykułu
  11. Z pracy The Role of Diet in Resilence and Vulnerability to Climate Change among Early Agricultural Communities in the Maya Lowlands opublikowanej w Current Anthropology dowiadujemy się, że do upadku cywilizacji Majów mogło przyczynić się coraz większe zamiłowanie majańskiej elity do... kukurydzy. Rozrastanie się populacji oraz antropogeniczna degradacja środowiska spowodowana intensyfikacją rolnictwa w połączeniu z preferowaniem konkretnego rodzaju żywności doprowadziły do mniejszej elastyczności i mniej powstania mniej odpornego systemu. Jeśli zrozumiemy, jakie czynniki wpływają na elastyczność systemu, będziemy mogli zapobiec potencjalnym nagłym dramatycznym zmianom w świecie współczesnym, napisała jedna z autorek badań, Claire Ebert. Naukowcy zbadali szczątki 50 Majów pochodzących z Cahal Pech i okolic. Badanie radiowęglowe wykazało, że część pochówków odbyła się w latach 735–400 (okres preklasyczny) przed Chrystusem, a część pochodzi z lat 800–850 koniec okresu klasyczny) naszej ery. Dzięki badaniom stabilnych izotopów węgla i azotu w kościach udało się odtworzyć dietę każdej z tych osób oraz jej zmiany w czasie. Naukowców szczególnie interesowały rośliny korzystające z fotosyntezy C4 (cykl Hatcha-Slacka), w tym kukurydza. Okazało się, że w epoce preklasycznej i wczesnej klasycznej zarówno elity jak i poddani spożywali zróżnicowaną dietę. Oprócz kukurydzy często spożywali dzikie rośliny oraz mięso upolowanych zwierząt. Zdaniem Ebert to właśnie ta zróżnicowana dieta zapewniła społeczności Cahal Pech przetrwanie podczas wielkiej suszy, która dotknęła zamieszkane przez Majów niziny w latach 300–100 przed naszą erą. Z czasem jednak sytuacja uległa zmianie. Do czasów końca okresu klasycznego (750–900 po Chrystusie) populacja Majów się rozrosła, a wraz z nią pogłębiły się i wzmocniły podziały społeczne. Jednocześnie zintensyfikowano uprawę rolną, a Majowie w coraz większym stopniu polegali na uprawie kukurydzy. Ebert i jej koledzy zauważyli, że im bliżej Cahal Pech, a więc im bliżej centrum zamieszkanego przez elity, pochowano badane szczątki, tym większe spożycie kukurydzy. Wyniki naszych badań ujawniły wzorzec wysoce wyspecjalizowanych stabilnych izotopów węgla i azotu w kościach przedstawicieli elity pochodzących z późnego okresu klasycznego. Wzorzec ten odpowiada hiperspecjalistycznej diecie bazującej na kukurydzy, którą stosowano do samego końca, do opuszczenia tego miejsca. Naukowcy wysunęli przypuszczenie, że to właśnie oparcie diety na kukurydzy, która nie jest odporna na suszę, przyczyniło się do upadku Cahal Pech gdy pod koniec okresu klasyczego nastąpiła kolejna susza. « powrót do artykułu
  12. W południowym Belize na majańskim stanowisku Ek Way Nal, na którym przetwarzano sól, znaleziono narzędzie - żłobnik - z przezroczystego jadeitu z palisandrową rączką. Wysokiej jakości materiały świadczą o tym, że pracownicy takich przybytków odgrywali ważną rolę w gospodarce okresu klasycznego cywilizacji Majów. Ludzie zajmujący się obróbką soli byli odnoszącymi sukcesy przedsiębiorcami, którzy dzięki produkcji i dystrybucji towaru pierwszej potrzeby - soli - mogli pozyskać do uprawiania swojego rzemiosła wysokiej jakości narzędzia. Sól była ważną częścią majańskiej diety. Wiemy także, że traktowano ją jak majątek nadający się do przechowywania oraz konserwant do ryb i mięsa - opowiada prof. Heather McKillop z Uniwersytetu Stanowego Luizjany. Naukowcy podkreślają, że w okresie klasycznym cywilizacji Majów (200-900 n.e.) wysokiej jakości przezroczysty jadeit był zazwyczaj zarezerwowany do produkcji np. figurek czy kolczyków dla elit. Tymczasem ekipa McKillop znalazła jadeitowe narzędzie na stanowisku obróbki soli. Ek Way Nal stanowi część odkrytej 15 lat temu sieci 110 takich przybytków. Łącznie zajmują one powierzchnię 7,78 km2. Stanowiska te znajdują się w otoczonej namorzynami słonowodnej lagunie. Z czasem zostały one zalane przez wzrost poziomu wód. Torf zakonserwował drewno, które normalnie zbutwiałoby w lesie deszczowym Ameryki Środkowej. To pierwsze takie jadeitowe narzędzie odkryte z nietkniętą rączką. Analiza struktury drewna pokazuje, że rączkę wyprodukowano z honduraskiego palisandru. Jadeitowy żłobnik zbadano w Amerykańskim Muzeum Historii Naturalnej w Nowym Jorku. Naukowcy uważają, że nie używano go do pracy w drewnie czy twardych materiałach, ale raczej do skrobania soli, cięcia i skrobania ryb/mięsa lub oczyszczania tykw. « powrót do artykułu
  13. W Gwatemali znaleziono największy znany nam warsztat Majów, w którym wykonywano statuetki odgrywające olbrzymią rolę w polityce i gospodarce Majów. Warsztat przestał działać ponad 1000 lat temu. Odkrycia dokonano przypadkiem. Brent Woodfill, archeolog z Winthrop University w USA został poinformowany o znalezisku przez swoich przyjaciół, którzy w Coban w Gwatemali prowadzili prace budowlane na swoim terenie, Kilka miesięcy później wraz z kolegami przeprowadził prace wykopaliskowe. Co prawda warsztat został zniszczony podczas budowy, jednak naukowcom udało się wydobyć ponad 400 fragmentów posążków, formy w których były wykonywane oraz tysiące fragmentów ceramiki – to więcej, niż jakimkolwiek innym znanym majańskim warsztacie. Wspomniane posążki odgrywały niezwykle ważną rolę w polityce i gospodarce Majów. Specjaliści uważają, że lokalni liderzy dawali je sprzymierzeńcom, by wzmocnić wzajemne związki oraz jako widoczną oznakę sojuszu. Nowo odkryty warsztat działał prawdopodobnie w latach 750–900. To zaskakujące, gdyż dotychczas sądzono, że w połowie VIII wieku nie było w okolicy żadnego ważnego ośrodka miejskiego. Wydaje się również, że warsztat nie tylko nie podupadł, ale nawet rozwijał się w czasie, gdy upadły okoliczne miasta – jak Cancuen – i rozpoczął się trwający 3 wieki upadek świata Majów. To zaś oznacza, że warsztat ten może dostarczyć ważnych informacji na temat okresu upadku i związanych z nim zmian politycznych i gospodarczych. « powrót do artykułu
  14. Liczący sobie 1500 lat ołtarz Majów odkryty na północy Gwatemali pozwolił na odtworzenie lokalnej historii i zdarzeń, które przypominają historię znaną miłośnikom „Gry o tron”. Wapienny zabytek znaleziono na stanowisku La Corona, w pobliżu granicy z Meksykiem i Belize. Kierownik wykopalisk, Tomas Barrientos poinformował, że na ołtarzu widać miejscowego króla, Chak Took Ich'aaka, który siedzi i trzyma berło, z niego zaś wychodzą dwaj bogowie, patronowie miasta. Kamienna płyta o wymiarach 1,46x1,2 metra jest dokładnie datowana. Z majańskich hieroglifów dowiadujemy się, że przedstawiono wydarzenie 12 maja 544 roku. Z innych odkryć dowiadujemy się, że około 20 lat później Chak Too Ich'aak rządził też pobliskim miastem El Peru-Waka. Prace archeologiczne pozwoliły na odtworzenie wydarzeń prowadzących do wzrostu potęgi dynastii Kaanul. Okazuje się, że władcy La Corony przez dziesięciolecia prowadzili walki ze swoim głównym rywalem, Tikal. Zwyciężyli w 562 roku i na dwa kolejne stulecia zapanowali nad regionem. Zwycięstwo zaś zapewnili sobie poprzez pozyskanie sojuszników w mniejszych miastach wokół Tikal. Doszło m.in. do małżeństwa króla z La Corony z księżniczką z jednego z możnych okolicznych rodów. Ten ołtarz pokazuje nam część historii Gwatemali sprzed 1500 lat. Nazwałbym to majańską wersją Gry o tron, mówi Barrientos. Również i tutaj mamy bowiem do czynienia z rywalizacją pomiędzy miastami i rodami o przejęcie kontroli nad większym terytorium. Wspomniany ołtarz, to dzieło świetnej jakości, które pokazuje nam, że istnieli tam władcy potrafiący dojść do dużego znaczenie, którzy dla osiągnięcia swoich celów wchodzili w sojusze z innymi, dzięki czemu byli w stanie konkurować z silnym przeciwnikiem, w tym wypadku z Tikal. Wężowe Królestwo, którego władcą był Chak Took Ich'aak, miało stolicę w Dzibanche. Rozprzestrzeniło się na północną Gwatemalę, Belize i meksykański stan Campeche. W końcu jednak zostało pokonane przez Tikal. Informacje o tym, co się wydarzyło, jak do tego doszło, w jaki sposób budowano sojusze, dużo nam mówi o ówczesnej polityce i walce na tym terenie, dodaje Barrientos. Prace archeologiczne na pograniczu Gwatemali, Meksyku i Belize są obarczone dużym ryzykiem. To region działalności przemytników narkotyków, gangów rabujących zabytki, kryminalistów oraz nielegalnych farmerów, którzy niszczą lasy. « powrót do artykułu
  15. Relikty ostatniej stolicy prekolumbijskich Majów, Tayasal, położonej nad jeziorem Petén Itzá - czyli bastionu obrony przed europejskimi zdobywcami - zbadają archeolodzy podwodni z Polski. Spodziewają się tam naczyń kultowych i śladów po walkach z konkwistadorami. Tayasal było stolicą ostatniej z grup starożytnych Majów, która opierała się atakom europejskich zdobywców blisko 200 lat od ich przybycia do Ameryki Środkowej. Położona była na półwyspie nad rozległym jeziorem Petén Itzá w Gwatemali. Badania ruszą w sierpniu. Jednym z ich celów jest zebranie śladów po wielkiej bitwie, do której doszło w 1697 r. - w jej wyniku upadła ostatnia niepodległa twierdza Majów. Hiszpanie, by zdobyć miasto, wypuścili na wody jeziora liczne galery, z których atakowali Majów zarówno z broni miotanej, jak i palnej. Pod powierzchnią wody jeziora najpewniej spoczywa wiele zabytków, dzięki którym możliwe będzie szczegółowe odtworzenie tej znaczącej dla historii Mezoameryki bitwy - opowiada kierowniczka polskiego zespołu, archeolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, Magdalena Krzemień. Polskich nurków interesuje również sfera ceremonialna Majów. Są szanse na jej lepsze poznanie, bo w obrębie dzisiejszych zbiorników wodnych dawniej znajdowały się bowiem miejsca kultu. Woda, element świętego krajobrazu Majów, miała dla członków tej cywilizacji przede wszystkim wyjątkowe znaczenie symboliczne – postrzegana była jako medium, przez które zmarli przechodzą do świata podziemnego - wyjaśnia Krzemień. Zbiorniki wodne były postrzegane także jako miejsca mocno związane z Chaakiem - bogiem deszczu, od którego zależą opady, a co za tym idzie - także urodzaj plonów. Nic dziwnego, że Majowie darzyli go szczególną uwagą, składając mu liczne dary. Według wierzeń Chaak zamieszkiwał groty, zarówno te suche, jaki zalane wodą. Stąd też do zbiorników wodnych na przestrzeni wieków trafiała wielka ilość różnego rodzaju darów ofiarnych - dodaje liderka projektu. Proponowany projekt jest nowatorski, ze względu na fakt, że będą to pierwsze kompleksowo prowadzone badania podwodne w tej części Gwatemali oraz jedne z nielicznych takich badań na terenie całego kraju w ogóle - uważa Krzemień. Już w poprzednich dekadach nurkowie m.in. z USA i Francji zanurzali się w poszukiwaniu zabytków w tym jeziorze. Za każdym razem natrafiali na liczne okazy, w tym zabytkowe naczynia ceramiczne. Jednak zakres ich prac był ograniczony, a powierzchnia jeziora wynosi blisko 100 km2. Naukowcy spróbują również zweryfikować popularną legendę. Wedle niej Majowie wyrzeźbili w kamieniu konia słynnego konkwistadora, Hernána Cortésa. Ma on spoczywać zatopiony w jeziorze. Za potrzebą badań jeziora Petén Itzá przemawiają wyniki podobnych prac również w innych zbiornikach wodnych na terenie Gwatemali. Do tej pory odkryto w nich pięknie zdobione naczynia ceremonialne, kamienne rozcieracze, czy kadzielnice antropomorficzne - kultowe naczynia, w których palono kadzidło w czasie rytuałów. Zdarzają się nawet odkrycia elementów architektonicznych - bazaltowe kolumny znaleziono w jeziorze Los Organos. Badania potrwają cztery tygodnie. Archeolodzy liczą, że będą mogli je kontynuować w kolejnych latach. Projekt jest finansowany ze środków prywatnych przez Sebastiana Lamberta, Joerga Hahna, firmy Ampliz i POL – KOP oraz przez Radę Konsultacyjną ds. Studenckiego Ruchu Naukowego Uniwersytetu Warszawskiego. « powrót do artykułu
  16. W majańskiej piersiówce z późnego okresu klasycznego wykryto ślady tytoniu. Dzięki spektrometrii mas zdobyto pierwszy fizyczny dowód, że Majowie naprawdę go używali. Na pojemniku widniał napis "y-otoot ’u-may", co tłumaczy się jako "miejsce dla jego/jej tytoniu", ale język to jedno, a twardy naukowy dowód drugie, więc archeolodzy nie poprzestali na tłumaczeniu i zajęli się analizą chemiczną. W końcu, jak wyjaśnia Jennifer Loughmiller-Newman z SUNY New Paltz, piersiówka miała służyć do tego, co określono w napisie, ale po drodze ktoś mógł zmienić przeznaczenie przedmiotu albo wszystko skończyło się na zamiarach. Datowanie ujawniło, że naczynie - jedno ze 150 wchodzących w skład kolekcji Jaya I. Kislaka w Bibliotece Kongresu amerykańskiego - pochodzi z ok. 700 r. n.e. Wykonano ją na południu stanu Campeche. W wielu piersiówkach znajdował się tlenek żelaza, który wykorzystywano podczas rytuałów pogrzebowych, co utrudniało określenie pierwotnej zawartości, jednak chromatografia gazowa sprzężona ze spektrometrią mas i chromatografia cieczowa z detekcją masową wykazały, że w tym szczególnym pojemniku na pewno przechowywano kiedyś liście tytoniu. Wskazywały na to pozostałości nikotyny. Badany pojemnik to drugi przypadek naczynia, w przypadku którego hieroglificzny opis wskazujący na konkretne przeznaczenie rzeczywiście pokrywał się z zawartością. "Etykietka" pierwszego, zbadanego 20 lat temu, wskazywała na kakao i rzeczywiście, w środku znaleziono teobrominę - alkaloid purynowy występujący przede wszystkim w ziarnach kakao. Loughmiller-Newman współpracowała z dr. Dmitrim Zagorevskim z Rensselaer Polytechnic Institute. Wyniki ich badań ukazały się w styczniowym numerze pisma Rapid Communications in Mass Spectrometry.
  17. Przy całej naszej rozwiniętej technologii wciąż wiele możemy się nauczyć, podglądając technologie dawnych kultur. Na przykład: współczesne farby nie mogą się równać z błękitnym barwnikiem dawnych Majów, który nie blaknie przez tysiąclecia. Jaki oni to robili? Niebieska farba, której używali Majowie zdumiewa swoją wytrzymałością. Mimo niesprzyjających warunków, ich malowidła do dziś posiadają piękny, intensywny kolor. Nie zaszkodziła im pogoda, wilgotny klimat dżungli, mikroorganizmy, ani upływ czasu. Nie szkodzi im ani ciepło, ani światło, ani nawet - jak pokazały laboratoryjne badania - żrące chemikalia. A przecież od położenia tej farby minęło ponad półtora tysiąca lat! Który ze współczesnych producentów zagwarantowałby taką trwałość? Na razie nikt, ale może już niedługo... Poszukiwaniem sekretu Majów zajął się Eric Dooryhee z Narodowego Laboratorium Brookhaven (Brookhaven National Laboratory) w Upton wraz z ekipą francuskich fizyków. Zespół ten ma na koncie już wiele podobnych badań: odkrywali skład dawnych, egipskich kosmetyków, sekrety rzymskiego garncarstwa czy malarstwa renesansowego. Tajemnica ich sukcesów to wykorzystanie synchrotronu, który emituje silną wiązkę promieniowania rentgenowskiego. Żmudna analiza sposobu, w jaki badany materiał rozprasza promienie pozwala na ustalenie jego chemicznego składu i wewnętrznej struktury. W ten sposób można zrekonstruować dawne, zapomniane technologie. Wykorzystanie dawnych pomysłów w połączeniu ze współczesną wiedzą pozwala tworzyć nowe materiały, zachowujące pożądane właściwości. Sami badacze nazywają takie materiały „archeomimetycznymi", ponieważ imitują wyroby dawnych epok. Błękitny barwnik był poświęcony bogu Chacowi, malowano nim poświęcane mu ofiary, w tym ludzi. Badania misy, którą odkryto w świętej studni stolicy Majów, Chichen Itza, pozwoliły zidentyfikować jego składniki - uważane za święte - oraz proces, jaki pozwalał farbie stać się tak odporną. Aby wytworzyć błękitny pigment, palono kadzidła z żywicy drzewnej. Na ogniu gotowano następnie miksturę, w której skład wchodziły liście indygowca barwierskiego (Indigofera tinctoria L.), krzewu używanego powszechnie w wielu regionach świata oraz minerał (glinę) o nazwie pałygorskit. Naukowcom udało się też zrozumieć, skąd brała się ta wyjątkowa trwałość farby Majów. Podczas ogrzewania roślinny barwnik wypełniał pory gliniastego minerału, szczelnie je zatykając. Otaczająca cząstki barwnika glina chroniła je przed wpływem środowiska. Nie mając dostępu do samych cząsteczek, żadne procesy chemiczne nie mogły spowodować ich płowienia, czy niszczenia. Farba, która samodzielnie szybko blakła by i żółkła, chroniona przez cząsteczki minerału może zachować intensywny kolor przez stulecia i tysiąclecia. Zespół badawczy znalazł też współczesny, dobry zamiennik dla pałygorskitu: zeolit, popularny minerał, stosowany przy wytwarzaniu cementu, papieru, detergentów, żwirku dla zwierząt a nawet jako dodatek do pasz i suplementów diety. Eric Dooryhee chce wykorzystać zrekonstruowaną technologię do renowacji zabytkowych fresków, ale wynalazek Majów może mieć wiele innych przemysłowych zastosowań, jak choćby wytwarzanie kolorowego cementu.
  18. Setki lat po upadku wielkich cywilizacji Mezoameryki, poznajemy nowe fakty świadczące o olbrzymiej wiedzy i sprawności tamtejszych ludów. Tym razem dotyczą one... produkcji gumy. Jednym z nowych przedmiotów, z którymi w XVI wieku zetknęli się Hiszpanie, były gumowe piłki wykorzystywane w ceremoniach religijnych. W Europie nie znano wówczas tak elastycznego i wytrzymałego materiału. Teraz badania przeprowadzone przez Massachusetts Institute of Technology pokazały, jak zaawansowane było przetwórstwo kauczuku w prekolumbijskiej Ameryce. Okazuje się bowiem, że tamtejsze ludy nie tylko potrafiły zbierać i formować kauczuk, ale nadawały mu też pożądane właściwości. Materiał na podeszwy butów był twardy i odporny na ścieranie, ale już do produkcji piłek wzbogacano go chemicznie tak, by piłki jak najlepiej się odbijały. Guma była używana też w budownictwie jako klej. Wówczas producenci dbali, by dobrze się kleiła i była odporna na działanie czynników zewnętrznych. Jak uważają profesor Dorothy Hosler i technik Michael Tarkanian, właściwości gumy zmieniano manipulując proporcjami kauczuku i soku z wilców. Dopiero w 1999 roku uczeni odkryli, że ludy Mezoameryki mogli mieszać te dwa składniki podczas produkcji gumy. Teraz, dzięki laboratoryjnym eksperymentom, badaniu zabytków oraz opisom pozostawionym przez pierwszych podróżników i konkwistadorów, naukowcy dowiedzieli się, w jaki sposób uzyskiwano produkt o potrzebnych właściwościach. Przeprowadzenie odpowiednich dowodów nie było proste. Archeolodzy znaleźli ceremonialne piłki, jednak nie dysponujemy sandałami, w których chodziły ludy podbite przez Hiszpanów. Ponadto znalezione piłki nie nadają się do tego, by zbadać ich właściwości mechaniczne. Dlatego też uczeni musieli mozolnie odtwarzać receptury, korzystając przy tym z lokalnych składników występujących w Meksyku. W ten sposób dowiedzieli się, że optymalny materiał na piłki zawierał 50% kauczuku i 50% soku z wilca. Guma używana jako klej była w całości wykonana z kauczku, a sandały to trzy części kauczuku na jedną część soku. Wszystko zatem wskazuje na to, że pan Charles Goodyear wcale nie był twórcą procesu wulkanizacji. O setki lat wyprzedzili go Majowie, Aztekowie czy Olmekowie. John McCloy, badacz z Pacific Northwest National Laboratory stwierdził: "Tarkanian i Hosler pokazali, że ludy Mezoameryki byli pierwszymi, które badały właściwości polimerów i były w stanie sprawować kontrolę nad mechanicznymi właściwościami gumy".
  19. Na południu Meksyku znaleziono piramidę z komorą grobową, który może być najstarszym tego typu obiektem w Mezoameryce. Archeolodzy oceniają wiek znaleziska na 2700 lat. Pochowany to około 50-letni mężczyzna. Dygnitarza pogrzebano wraz z naszyjnikiem z jadeitu, przedmiotami z pirytu i obsydianu oraz ceramiką. Zdaniem Emiliano Gallagi pochówku dokonano pomiędzy 700 a 500 rokiem przed naszą erą. Sądzimy, że to jeden z najwcześniejszych przykładów wykorzystania piramidy w roli grobu, a nie tylko jako świątyni czy innego miejsca kultu - stwierdza Gallaga. W Ameryce piramidy były przede wszystkimi miejscami kultu, a na ich szczytach zwykle stały świątynie. Piramidę, która jest prawdopodobnie o 1000 lat starsza od budowli Majów w słynnym Palenque, odkryto na południu stanu Chiapas w Chiapa de Corzo. Jej twórcami było plemię Zoque. W piramidzie spoczął wysokiej rangi kapłan lub władca Chiapa de Corzo. Badania wykazały, że komorę grobową podpierał drewniany dach, który jednak zawalił się pod ciężarem piramidy. Jej wymiary to 4x3 metry i znajdowała się 6-7 metrów pod szczytem piramidy. W grobie na zwłokach 50-latka starannie pochowano też roczne dziecko. W komorze znaleziono też porzucone byle jak resztki zwłok 20-latka. Prawdopodobnie został on złożony w ofierze podczas pogrzebu. W pobliżu znajdował się grób około 50-letniej kobiety, przy której również znaleziono cenne przedmioty. Ornamenty i ozdoby wskazują na wpływy olmeckie.
  20. Hiszpańscy naukowcy z politechniki i uniwersytetu w Walencji znaleźli w północnej Gwatemali (w pobliżu granicy z Meksykiem) stiukową rzeźbę głowy, która mierzy u podstawy 3 metry. Przez wiele lat znajdowała się ona pod gęstą warstwą roślinności. Odkrycie to sugeruje, że wspomniane okolice stanowiły część miasta Majów. Archeolodzy natknęli się na rzeźbę w ruinach Chilonché w departamencie Petén, a konkretnie w tunelu utworzonym przez szabrowników. Członkowie zespołu, którzy specjalizują się w konserwacji zabytków, twierdzą, że głowa pochodzi z wczesnego okresu klasycznego (300-600 r. n.e.) i jest znacznie starsza od innych artefaktów z tego stanowiska. Oznacza to, że samo miasto liczy sobie więcej lat niż dotąd sądzono. Rzeźba doskonale się zachowała, można na niej podziwiać niektóre z oryginalnych kolorów. Profesor Gaspar Muñoz Cosme sądzi, że rzeźba ma coś wspólnego z mitologią Majów i przedstawia jednego z bogów, np. podziemi. Hiszpan podkreśla, że znalezisko pozwala zdobyć więcej danych dotyczących majańskiej architektury tego okresu. Naukowcy będą szukać kolejnych głów, ponieważ przedstawiciele tej południowoamerykańskiej cywilizacji często posługiwali się symetrycznym ułożeniem wielu obiektów tego samego rodzaju. Departament Petén znajduje się w pobliżu słynnych miast Majów, np. Tikal czy Nakum. Chilonché nie badano wcześniej zbyt intensywnie, głównie dlatego, że w regionie tym mieszkają liczni poszukiwacze artefaktów, którzy sprzedają je potem na czarnym rynku, oraz szmuglerzy, przewożący do Meksyku kokainę. Gdy Hiszpanie zdali sobie sprawę z wartości znaleziska, poprosili gwatemalskie władze o wzmożenie ochrony stanowiska.
  21. Archeolodzy badające miasto Palenque sugerują, że Majowie potrafili wykorzystywać i kontrolować ciśnienie wody. Niewykluczone, że mieli fontanny i toalety spłukiwane bieżącą wodą. Dotychczas sądzono, że tego typu urządzenia pojawiły się w Ameryce po przybyciu do niej Hiszpanów. Palenque, jedno z ważniejszych centrów Majów, było zamieszkane w latach 100-800. Znajdowało się tam około 1500 budynków, a liczba mieszkańców oceniana jest na 6000 osób. W centrum Palenque znajduje się bardzo ciekawy system wodociągowy, niespotykany w innych miastach Majów. Składają się nań m.in. podziemne akwedukty, które z jednej strony przechwytywały wodę ze strumieni, a z drugiej zapobiegały powodziom i erozji gleby. Kirk French, archeolog z Pennsylvania State University przypomina, że Majowie nazywali miasto Lakmaha, co znaczy "Wielka Woda". Niedawno, podczas badania systemu wodociągowego odkryto niezwykłą strukturę - rodzaj akweduktu o długości 66 metrów, charakteryzującego się dużymi spadkami, który nagle zwężał się u końca. Naukowcy oceniają, że ciśnienie u jego wylotu było na tyle duże, by stworzyć fontannę wody o wysokości 6 metrów. Urządzenie pochodzi najpóźniej z roku 750, a więc już wcześniej Majowie byli w stanie kontrolować ciśnienie wody. Naukowcy od dziesięcioleci spekulowali, że pałac w Palenque mógł być wyposażony w toalety spłukiwane bieżącą wodą. Do ich budowy konieczne jest jednak odpowiednie manipulowanie jej ciśnieniem. Teraz wiadomo, że Majowie to potrafili. French przypomina, że fontanna i manipulowanie ciśnieniem to kolejne z oznak bogactwa miasta. Jest ono bowiem położone w okolicy bardzo zasobnej w wodę, a każdy jego mieszkaniec miał do najbliższego źródła nie dalej niż 150 metrów, tak więc prace inżynieryjne z nią związane były oznaką chęci, a nie konieczności. Tym bardziej, że Majowie nie byli wielkimi inżynierami. "Ich budynki są dość proste. Jednak inżynieria wodna robi wrażenie" - mówi naukowiec. French chce przez najbliższe 5 lat zajmować się "hydroarcheologią". Przypuszcza bowiem, że w wielu innych miejscach Nowego Świata uda się znaleźć, przeoczone dotychczas, dowody na wykorzystywanie ciśnienia wody.
  22. W lasach deszczowych Ameryki Środkowej występuje bogata w składniki odżywcze roślina, znana tu od czasów Majów. Brosimum darzymlecznia, bo o niej mowa, należy do rodziny morwowatych. Wykazuje właściwości lecznicze i daje jadalne słodkie owoce. W ich wnętrzu znajduje się spora pestka, którą można przygotować na kilka sposobów, by smakowała jak purée ziemniaczane, czekolada bądź kawa. Niestety, okoliczni mieszkańcy, choć często jadają tylko jeden posiłek dziennie, nie mają pojęcia, co leży nierozpoznane u ich stóp. Erika Vohman, 45-letnia biolog z The Equilibrium Fund, stara się przywrócić b. darzymlecznię do łask, walczy o ochronę lasów, pragnie też sprawić, by tym razem kobiety odegrały tu ważną rolę. Specjalistka podróżuje do 5 krajów - Hondurasu, Meksyku, Nikaragui, Salwadoru i Gwatemali - i uczy mieszkające tam panie, jak zbierać, wstępnie przygotowywać oraz gotować lub suszyć pestki. Po raz pierwszy Vohman zetknęła się z B. alicastrum 10 lat temu w Gwatemali. Znajomy przygotował specjalnie dla niej pyszną zupę z orzecha chlebowego (to jedna z nazw "genialnej" rośliny). W przeszłości Majowie uprawiali b. darzymlecznię, która stanowiła jeden z podstawowych pokarmów. Teraz ich potomkowie pustoszą las tropikalny i wycinają go pod inne uprawy, podczas gdy wcale nie muszą tego robić. Drzewa te można bowiem hodować bez karczowania pozostałych. W dodatku są one mniej wrażliwe na zmiany klimatu od roślin wprowadzanych na ich miejsce. W 2001 roku Vohman założyła Fundację Równowagi (The Equilibrium Fund), której celami statutowymi są przeciwdziałanie biedzie, niedożywieniu oraz wylesieniu przez zaznajomienie rdzennych ludów z orzechami chlebowymi. Rocznie z jednego drzewa uzyskuje się do 400 kg orzechów, a po ususzeniu można je przechowywać nawet przez 5 lat. Warto się w nie zaopatrzyć choćby ze względów dietetycznych, ponieważ stanowią bogate źródło białek, wapnia, potasu, żelaza, kwasu foliowego, cynku, włókien oraz witamin A, E, C i B. B. darzymlecznia trafiła już pod strzechy 700 wiosek. W Versalles w Nikaragui kobiety przygotowują z niej placki (rodzaj podpłomyków), ciastka, sałatki, zupy i napoje. Po przeszkoleniu przekazują swoją wiedzę innym, dzięki czemu orzech polepsza byt coraz większej liczby osób. Brosimum alicastrum dorasta do wysokości 45 m. Dojrzałe owoce opadają w marcu-kwietniu. Duża pestka jest otulona cienką pomarańczową skórką o cytrusowym zapachu.
  23. Od niedawna w kinach można oglądać kolejną część przygód Indiany Jonesa w Królestwie Kryształowej Czaszki. Choć dwa wydarzenia zbiegły się w czasie, premiera filmu raczej nie zainspirowała naukowców, którzy po przeanalizowaniu cech kryształowych artefaktów twierdzą, że są one fałszywe (Journal of Archaeological Science). Czaszki stanowią część ekspozycji waszyngtońskiego Smithsonian Institution oraz British Museum. Badacze twierdzą, że potwierdzenie autentyczności archeologicznych artefaktów jest bardzo istotne, ponieważ rzutuje na nasze rozumienie przeszłości. Mało który artefakt ilustruje to lepiej niż tzw. kryształowe czaszki, które od XX wieku stały się tematem licznych książek, artykułów i filmów dokumentalnych. Czaszka z mlecznego kwarcu, która znajduje się w USA, ma ok. 25 cm wysokości. Anonimowy nadawca przysłał ją do Instytutu w 1992 roku. Nietypowy prezent opatrzył adnotacją: zakupione w mieście Meksyk w 1960 r. Czaszka z Londynu została kupiona w 1897 roku w Nowym Jorku od Tiffany'ego. Od lat 30. XX wieku specjaliści i nie tylko oni powątpiewają w autentyczność drugiego z artefaktów. Dopiero teraz można było jednak wykorzystać osiągnięcia nowoczesnej technologii, m.in. w zakresie medycyny sądowej, by stwierdzić, czy czaszki naprawdę pochodzą z ery prekolumbijskiej. Zespół Margaret Sax z British Museum posłużył się mikroskopem elektronowym, by stwierdzić, skąd pochodził kwarc do produkcji czaszek i jakimi metodami je wytworzono. W przypadku obu archeolodzy zauważyli na minerale ślady skrawania mechanicznego, a urządzenie tego typu trafiło do Ameryk dużo później niż w roku 1521. Wg nich, dzieła Azteków lub Majów wykonano by za pomocą narzędzi ręcznych. Co więcej, kwarc wykorzystany w czaszce z British Museum pochodzi prawdopodobnie z Brazylii lub Madagaskaru, czyli z obszarów, z którymi ludy prekolumbijskie nie utrzymywały kontaktów handlowych. Artefakt ze Smithsonian Institution nosi ślady obróbki karborundem, który po raz pierwszy zsyntetyzowano mniej niż 1,5 wieku temu. Wnioski? Czaszka z Londynu powstała w XIX wieku w Europie, a czaszkę z Waszyngtonu wyprodukowano na krótko przed kupieniem w 1960 roku.
  24. Starożytni Majowie nie składali w ofierze dziewic, wybierali chłopców. Nieszczęśników wrzucano do wypełnionych wodą poświęconych jaskiń nazywanych cenotes. Kapłani z Chichén Itzá mieli w ten sposób wypraszać łaski u bóstw, np. deszcz czy urodzaj. Cenotes stanowiły rezerwuar wody, Indianie wierzyli także, że stanowią bramę do podziemi. Guillermo de Anda, archeolog z University of Yucatan, zajął się złożeniem w całość kości 127 osób, które znaleziono na dnie jednej z jaskiń. Stwierdził, że 80% należało najprawdopodobniej do chłopców w wieku od 3 do 11 lat. Pozostałe okazały się kośćmi dorosłych mężczyzn, nurkujących tu m.in. po biżuterię Majów. Meksykański naukowiec dopowiada, że część dzieci żyła przy wtrącaniu w otchłań, inne poddawano rytualnemu obdzieraniu ze skóry lub ćwiartowaniu. Uważano, że bogowie wolą drobne obiekty; zwłaszcza bóstwo deszczu miało 4 pomocników, przedstawianych jako niewielcy ludzie. To dlatego składano w ofierze dzieci, które miały być bezpośrednim sposobem komunikowania się z Chaakiem. Wcześniej sądzono, że Majowie składali w ofierze dziewice. Badacze utwierdzili się w tym przekonaniu z powodu kobiecych szkieletów z okresu pomiędzy rokiem 850 a początkiem hiszpańskiej kolonizacji. Wszystkie były bowiem przystrojone nefrytową biżuterią.
  25. Po wielu latach dociekań naukowcy doszli do tego, jak i po co Majowie przygotowywali swój osławiony błękitny barwnik. Okazuje się, że jego produkcja w Chichén Itzá była częścią rytuału składania ofiar, także z ludzi. Lud ten opracował recepturę barwnika ok. 300 roku naszej ery. Był on szeroko stosowany w sztuce, np. w malowidłach naściennych czy ceramice, medycynie oraz podczas ofiarowań. Gdy zaczął się podbój przez konkwistadorów, barwnik stopniowo popadał w zapomnienie, aż ponownie znalazł się w centrum zainteresowania dzięki archeologom, którzy na początku XX wieku rozpoczęli wykopaliska w odpowiednim miejscu. Po raz pierwszy (oczywiście dla nowożytnych) zidentyfikowano go w 1931 roku. Na czym polega fenomen błękitu majańskiego? Na niesamowitej trwałości. Gros naturalnych barwników szybko blaknie, tymczasem ten używany przez Indian pozostał nadal żywy, mimo upływu setek lat i niekorzystnych warunków klimatycznych. Na Jukatanie mamy do czynienia ze zmianami pór suchej i deszczowej i częstymi huraganami. Błękit jest odporny na upływ czasu, działanie kwasów i pogody czy biodegradację. Nawet współczesne rozpuszczalniki nie dają sobie z nim rady. Nazywa się go jednym z największych osiągnięć technologicznych i artystycznych Mezoameryki. Chemicy i archeolodzy postanowili rozwiązać tę zagadkę. Początkowo przypuszczali, że kolor uzyskiwano dzięki związkom miedzi. Późniejsze badania wykazały jednak, że sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Cząsteczki indygo wnikały kanałami w głąb minerału o nazwie pałygorskit (in. attapulgit), co zabezpieczało je przed rozkładem. Nadal jednak podstawowe pytanie, jak uzyskiwano barwnik, pozostawało bez odpowiedzi. Już trzy lata temu Dean Arnold z Wheaton College twierdził, że indygo mogło się łączyć z gliną podczas palenia kadzideł z kopalu, czyli kopaliny z żywic drzew tropikalnych. Wypalanie ich wszystkich w temperaturze 100-150 stopni Celsjusza zmuszało indygo do wnikania w pory minerału i tworzenia barwnika. Dodatkowo lepkie pozostałości kopalu ułatwiały przyleganie cząsteczek indygo do powierzchni attapulgitu. Udowodnił to jednak dopiero teraz, po przebadaniu pod skaningowym mikroskopem elektronowym kadzielnicy znalezionej sto lat temu w świętej studni cenote w Chichén Itzá. Od 75 lat stanowi ona część ekspozycji Field Museum w Chicago. Misa zawierała zarówno kopal, jak i fragmenty indygo oraz białego pałygorskitu. Wg Arnolda, barwnik był wykorzystywany podczas rytuału przywoływania boga deszczu Chaaka. Uzyskanie go było utożsamiane niemal z samą inkarnacją. Ofiary z ludzi i przedmiotów pokrywano błękitem majańskim przed wrzuceniem do cenote. W ten sposób Mezoamerykanie upewniali się, że po porze suchej znowu przyjdą deszcze (Antiquity). Na dnie studni znaleziono niebieskie pokłady o grubości ponad 4 metrów. Z Arnoldem współpracował m.in. Gary Feinman z Field Museum.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...