Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'Jerry Yang' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 11 wyników

  1. Po niedawnym ostatecznym pożegnaniu się Jerry’ego Yanga z Yahoo portal czekają kolejne poważne zmiany na samych szczytach władzy. Przewodniczący Rady Nadzorczej firmy, Roy Bostock, oświadczył, że nie będzie starał się o ponowny wybór. Podobne deklaracje złożyło trzech innych członków Rady: Vyomesh Joshi, Arthur Kern i Gary Wilson. W kierownictwie firmy zachodzą więc poważne zmiany, które mają umożliwić nowemu dyrektorowi wykonawczemu, Scottowi Thompsonowi, zreformowanie Yahoo! i odzyskanie portalowi dawnej pozycji. Thompson objął stanowisko CEO na początku stycznia, po czterech miesiącach „bezkrólewia“, gdy z pracy została wyrzucona Carol Bartz. Ona sama zarządzała firmą niecałe dwa lata. W 2009 roku zastąpiła Jerry’ego Yanga, który ustąpił, gdyż nie radził sobie z wyprowadzeniem Yahoo! na prostą. W końcu 12 stycznia 2011 roku Yang na dobre pożegnał się z firmą, a wkrótce odejdzie znaczna część starej gwardii, której symbolem jest Bostock. Zarówno Yang jak i Bostock od kilku lat byli ostro krytykowani przez akcjonariuszy Yahoo! i wielu specjalistów. Nie dość bowiem, że nie zgodzili się na korzystną sprzedaż portalu Microsoftowi, to nie mieli żadnego pomysłu na rozwój firmy, w wyniku czego jej akcje spadły do tak niskiego poziomu, że jej obecna kapitalizacja rynkowa jest dwukrotnie niższa niż kwota, jaką oferował koncern z Redmond. Od miesiąca dyrektorem Yahoo! jest Scott Thompson, były prezes PayPala. Odejście z firmy Yanga, Bostocka i innych powinno ułatwić mu przeprowadzenie takich zmian, jakie planuje. Podobno od kilku miesięcy zastanawiano się nad sprzedażą części lub całości firmy, jednak Yang sprzeciwiał się jej podziałowi. Krążą też pogłoski, jakoby Microsoft, tym razem do spółki z prywatnymi funduszami inwestycyjnymi, planują złożyć kolejną propozycję zakupu portalu. Z nieoficjalnych informacji wynika również, że co najmniej 9 prywatnych funduszy inwestycyjnych chciałoby kupić przynajmniej niektóre części portalu. Obecnie akcje Yahoo! kosztują około 15,80 USD. Firma od trzech lat notuje ciągły spadek przychodów i dochodów.
  2. Współzałożyciel Yahoo! Jerry Yang na dobre zrezygnował z pracy w firmie. Yang, który wraz z Davidem Filo założył Yahoo! w 1995 roku był od marca 1995 członkiem zarządu, a pomiędzy czerwcem 2007 a styczniem 2009 sprawował funkcję dyrektora wykonawczego firmy. Teraz zrezygnował z zasiadania w zarządzie oraz we wszystkich ciałach związanych z Yahoo!, w tym w Alibaba Group. Czas, który spędziłem w Yahoo! od założenia firmy do chwili obecnej, wiązał się z najbardziej ekscytującymi i owocnymi chwilami mojego życia. Jednak nadszedł czas, by zająć się czymś poza Yahoo!. Opuszczam firmę, którą założyłem niemal 17 lat temu. Jestem bardzo entuzjastycznie nastawiony do powołania Scotta Thompsona na stanowisko dyrektora wykonawczego oraz do całego zespołu zarządzającego Yahoo!. Myślę, że pod ich kierownictwem firma będzie odnosiła sukcesy - napisał Yang w liście do Roya Bostocka, przewodniczącego Rady Nadzorczej Yahoo!. W czasie sprawowania funkcji dyrektora Yang był mocno krytykowany przez część inwestorów, gdyż odrzucił złożoną przez Microsoft propozycję przejęcia firmy. Koncern z Redmond oferował 44 miliardy dolarów. Od tamtej pory rynkowa kapitalizacja Yahoo! znacznie spadła i wynosi obecnie 20 miliardów USD. Po ogłoszeniu przez Yanga rezygnacji ze wszystkich funkcji, akcje Yahoo! zdrożały o 5%.
  3. Przedstawiciele nowojorskiej firmy inwestycyjnej Third Point domagają się usunięcia Jerry'ego Yanga, współzałożyciela firmy, z zarządu Yahoo!. Yang jest rzekomo zaangażowany w negocjacje nt. zakupu Yahoo! przez fundusze inwestycyjne. Jesteśmy głęboko zaniepokojeni doniesieniami prasowymi o chęci zmiany struktury kapitałowej w taki sposób, by prywatne fundusze inwestycyjne uzyskały na tyle dużą część Yahoo!, że w połączeniu z tym, co posiadają Jerry Yang i David Filo będą mogły kontrolować Yahoo! - napisał w liście do zarządu Daniel Loeb, szef Third Point. Loeb wspomina też, że z doniesień prasowych wynika, iż Yang angażuje się w rozmowy z funduszami, gdyż jest to w jego prywatnym interesie. Third Point twierdzi, że zarządza funduszami, które w sumie są drugim co do wielkości udziałowcem Yahoo!. Naszym zdaniem zwiększanie lewarowej rekapitalizacji [obrona przed przejęciem dokonywana przez wykup własnych akcji dzięki emisji instrumentów dłużnych jak np. obligacje. Prowadzi to do zwiększenia ceny akcji i koncentracji udziałów w rękach mniejszej liczby podmiotów - red.] nie ma sensu, a jej jedynym celem jest przekazanie znacznych udziałów zaprzyjaźnionym ludziom, umocnieniu ich władzy oraz przeniesienie kontroli nad spółką bez konieczności poniesienia zwyczajowych kosztów - stwierdza Loeb. Yang musiałby się w takiej sytuacji zadeklarować, czy będzie kupował czy sprzedawał udziały, a jeśli ma zamiar kupować, to musiałby wykluczyć się z rozmów na temat działań Yahoo! w tym zakresie. W reakcji na list Loeba Yahoo! odpowiada, że Yang jest takim samym dyrektorem, jak inni członkowie zarządu i tak samo dba o dobro wszystkich akcjonariuszy. Zdaniem funduszu Third Point, który domaga się dwóch miejsc w zarządzie Yahoo!, Yang nie powinien otrzymać od zarządu zgody na żadne rozmowy z funduszami inwestycyjnymi, gdyż w roku 2008 ostro sprzeciwiał się przejęciu Yahoo! przez Microsoft.
  4. Jednym z najbardziej gorących tematów w ubiegłym roku były starania Microsoftu o zakup Yahoo!. Portal ujawnił właśnie, że na działania związane z odrzuceniem propozycji Microsoftu i szukaniem alternatywnych rozwiązań wydano 79 milionów dolarów. Tyle kosztowali firmę doradcy inwestycyjni, czyli banki Lehman Brothers i Goldman Sachs. Z jednej strony odradzili oni przyjęcie propozycji Steve'a Ballmera, a z drugiej proponowali m.in. związanie się z Google'em, na co nie zgodziły się urzędy antymonopolowe. Rzeczywiste koszty tych porad były dla Yahoo! bardzo wysokie. W wyniku odrzucenia oferty i nieznalezienia żadnej alternatywy, cena akcji firmy spadła o ponad połowę, a jej prezes, Jerry Yang, pożegnał się ze stanowiskiem. Nowym prezesem firmy została Carol Bartz. Odrzuca ona możliwość sprzedaży Yahoo! Microsoftowi, ale nie wyklucza przyszłego partnerstwa na rynku wyszukiwarek.
  5. Yahoo! ma nowego szefa. Jerry'ego Yanga zastąpiła Carol Bartz, dotychczasowa przewodnicząca Rady Nadzorczej firmy Autodesk. Obecnie 60-letnia Bartz przez 14 lat (1992-2006) była prezesem Autodeska. Pod jej rządami przychody firmy zwiększyły się z 300 milionów do 1,5 miliarda dolarów, a cena akcji wzrosła niemal 10-krotnie. Doświadczenie menedżerskie nowego CEO Yahoo! nie kończy się jednak na Autodesku. Zajmowała ona ważne stanowiska w takich firmach jak Sun Microsystems, DEC czy 3M. Pani Bartz jest też członkiem zarządu Intela oraz NetApp. Sam Jerry Yang odzyska swój poprzedni tytuł "Szefa Yahoo!" i zasiądzie w zarządzie firmy. Dan Olds, analityk firmy Gabriel Consulting Group Inc. stwierdził, że możliwe jest ponowne podjęcie rozmów pomiędzy Yahoo! a Microsoftem. Jak już informowaliśmy, koncern Ballmera wykluczał podjęcie jakichkolwiek rozmów przed rozstrzygnięciem kwestii sukcesji po Yangu.
  6. Wczoraj pojawiły się informacje, jakoby Microsoft i Yahoo! prowadziły rozmowy, których celem jest przejęcie przez koncern z Redmond wyszukiwarki Yahoo!. Z informacji tych wynikało, że kierowana przez Steve'a Ballmera firma jest gotowa zapłacić 20 miliardów dolarów. Jim Goldman, reporter CNBC donosi, że powyższe informacje są nieprawdziwe. Od zaufanych źródeł w Microsofcie dowiedział się, że w tej chwili nie są prowadzone żadne rozmowy. Steve Ballmer, prezes software'owego koncernu, raczej nie będzie prowadził żadnych negocjacji, zanim nie zostanie rozstrzygnięta kwestia sukcesji po Jerry'm Yangu, ustępującym prezesie Yahoo!. To właśnie Yang doprowadził do odrzucenia oferty Microsoftu z lutego 2008 roku. W maju Microsoft oficjalnie ją wycofał i oświadczył, że nie jest już zainteresowany przejęciem całego portalu, chociaż niewykluczone są rozmowy na temat zakupu jego części (przede wszystkim wyszukiwarki). Jerry'emu Yangowi nie udało się wdrożyć planu poprawy sytuacji finansowej Yahoo!, którego rynkowa wartość w międzyczasie dramatycznie spadła. Dlatego też Yang ogłosił, że rezygnuje z prezesury i ustąpi ze stanowiska gdy tylko zostanie znaleziony jego następca. Poszukiwania trwają, a Microsoft najwyraźniej nie chce angażować się w żadne rozmowy zanim nie poznamy nazwiska nowego prezesa.
  7. Yahoo! oficjalnie rozpoczęło poszukiwania następcy prezesa Jerry'ego Yanga. Gdy tylko znajdzie się odpowiedni kandydat, Yang zrezygnuje ze stanowiska. Jerry Yang, założyciel Yahoo!, powrócił na fotel prezesa firmy przed zaledwie 18 miesiącami. Miał pomóc koncernowi w uzyskaniu stabilizacji finansowej oraz w walce z rosnącym w siłę Google'em. Jak wiemy, nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Kierowane przez niego Yahoo! odrzuciło korzystną propozycję Microsoftu i bezskutecznie próbowało związać się z Google'em. Firma poinformowała ostatnio o 64-procentowym spadku zysku i zamiarze zwolnienia do końca bieżącego roku co najmniej 1430 pracowników. To druga tegoroczna fala masowych zwolnień w Yahoo!. Do pierwszej doszło w lutym, gdy pracę straciło 1000 osób. Rynek dobrze zareagował na decyzję o odejściu Yanga. Po jej ogłoszeniu cena akcji portalu wzrosła o 4% i wyniosła 11,10 USD.
  8. Jerry Yang, prezes Yahoo!, oświadczył, że chce, by jego firma została kupiona przez... Microsoft. Przed kilkoma miesiącami Yang i popierający go członkowie zarządu stanowczo sprzeciwiali się przejęciu portalu przez koncern z Redmond. Yang wygłosił swoje zaskakujące oświadczenie wczoraj, podczas spotkania Web 2.0 Summit. Wówczas to najpierw wyraził żal, iż Google, wobec sprzeciwu urzędu antymonopolowego, zrezygnowało z dalszych starań o zawarcie umowy z Yahoo!. Następnie stwierdził: Dzisiaj sądzę, że najlepsze, co Microsoft może zrobić, jest kupno Yahoo!. Czy chcieliśmy tego? Tak. Jednocześnie prezes Yahoo! stwierdził, że to koncern Gatesa wycofał się z rozmów, które toczone były pomiędzy lutym a majem bieżącego roku. Przypomnijmy, że wówczas Microsoft oferował 31 dolary za akcję Yahoo!, wyceniając tym samym portal na 44,6 miliarda dolarów. Oferta Microsoftu pojawiła się, gdy akcje Yahoo! sprzedawano po 19 USD. Zarząd portalu twierdził, że firma warta jest więcej. Po przedłużających się negocjacjach Microsoft podbił cenę do 33 dolarów, jednak i ta propozycja została odrzucona. Koncern z Redmond wycofał się więc z rozmów, a Yahoo! zaczęło szukać sposobów na poprawienie swojej kondycji finansowej. Dotychczas się to nie udało, a akcje Yahoo! ciągle spadały. Osiągnęły cenę poniżej 13 dolarów. W końcu, gdy coraz bardziej oczywiste stawało się, że wskutek sprzeciwu urzędów, Google i Yahoo! nie będą mogły zawrzeć porozumienia, możliwości poprawienia sytuacji portalu stawały się coraz mniejsze. Jerry Yang dokonał więc zaskakującej wolty i oświadczył, że jest gotów sprzedać Yahoo! Microsoftowi. Akcje portalu wzrosły do ponad 13 dolarów. Ten skromny wzrost jest wynikiem niepewności inwestorów, co do przyszłości portalu. Nie wiadomo bowiem, czy Microsoft będzie chciał kupić Yahoo!.
  9. W związku z protestem Capital Research Global Investors, ponownie przeliczono głosy oddane podczas ostatniego Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy Yahoo!. Okazało się, że CRGI miało rację - przeciwko kandydaturze obecnego zarządu opowiedziało się więcej udziałowców, niż wcześniej informowano. Prezes Yahoo! Jerry Yang zebrał 33,7% głosów przeciwko. W pierwotnym komunikacie znalazła się informacja, że przeciw jego kandydaturze było 14,6% głosów. Podobnie znacznie niższe poparcie otrzymało 5 innych członków zarządu. Oczywiście rzeczywiste wyniki głosowania nie powodują żadnych zmian w zarządzie. Jednak, jak podkreśla analityk Ross Sandler, członkowie kierownictwa Yahoo! otrzymali poważne ostrzeżenie, wielu akcjonariuszy jest przeciwko nim, a ich pozycja nie jest tak mocna, jak informowali. Ponadto, jak zauważa Ross, wyniki ponownego liczenia głosów podważają zaufanie do zarządu. Nawet jeśli przyjmiemy, że podczas pierwszego liczenia mieliśmy do czynienia z pomyłką, to wydarzyła się ona w wyjątkowo niefortunnym momencie. Zarząd nie ma tak silnego mandatu, jak się wcześniej wydawało.
  10. Po tym, jak Carl Icahn i dwóch jego zwolenników otrzymało miejsca z zarządzie Yahoo!, stało się jasne, że podczas Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy nie dojdzie do większej rewolucji. I rzeczywiście, Jerry Yang otrzymał bardzo silne wsparcie ze strony udziałowców. Na tym jednak sprawa się nie kończy, gdyż poparcie było, zdaniem niektórych, podejrzanie wysokie. Firma Capital Research Global, która jest właścicielem 16% akcji Yahoo! chce, by głosy zostały przeliczone raz jeszcze i to przez niezależnego audytora. Wątpliwości wzbudziło głosowanie nad kandydaturą samego Yanga, którego poparło aż 85,4% udziałowców. Cały dotychczasowy zarząd otrzymał bardzo dużo przychylnych głosów. Najmniej głosów za, bo "tylko" 77,9%, oddano na Arthura Kerna. Przedstawiciele Capital Research Global nie są jedynymi, których zdziwiły takie wyniki. Byliśmy zaskoczeni wysokim poparciem dla Jerry'ego Yanga. Wyniki głosowania znacząco odbiegały od wyników wcześniejszych sondaży - mówi Jeffrey Lindsay, analityk z Sanford C. Bernstein. Wątpliwości ma też jeden z małych udziałowców. Eric Jackson zwraca uwagę, że w porównaniu z WZA z lat 2006-2007 tym razem oddano zadziwiająco mało głosów. W roku bieżącym w głosowaniu "wzięło udział" aż o 167 milionów akcji mniej, niż w roku ubiegłym. To dziwne, że w bieżącym roku, gdy firma była tak ostro krytykowana za sposób prowadzenia negocjacji z Microsoftem, głosowało aż o tylu akcjonariuszy mniej - mówi Jackson. Yahoo! oświadczyło, że nie ma mowy o pomyłce podczas liczenia głosów. Firma dodała, że zostały one podliczone przez niezależnego inspektora, a przedstawiciele koncernu nie brali w liczeniu udziału.
  11. Jeszcze przed 10 laty Yahoo! było największą potęgą Internetu, a prasa spekulowała, że Microsoft założy portal, który odbierze Yahoo! część rynku. Dzisiaj Yahoo! wyraźnie słabnie, a Microsoft, wciąż najbardziej wartościowa firma na rynku IT i największy producent oprogramowania, wyraźnie nie ma pomysłu na Internet. Potęgą Yahoo! zachwiał Google, który też coraz wyraźniej rzuca wyzwanie Microsoftowi, starając się przekonać użytkowników, że nie muszą kupować pudełkowych wersji oprogramowania, skoro mogą korzystać z darmowych programów online. Pomijając kwestie konkurencji, należy też pamiętać, że w Internecie można zarobić coraz większe pieniądze i grzechem byłoby nie skorzystać z okazji. Stąd też wysunięta przez Microsoft propozycja zakupu Yahoo!. W latach 80. i 90. ubiegłego wieku, gdy Microsoft budował swoją pozycję i wygrywał na rynku z IBM-em, Sieć dopiero się rozwijała i nie przypuszczano, że gospodarka internetowa będzie odgrywała w przyszłości tak olbrzymią rolę. Opinię taką potwierdziło masowe bankructwo dotcomów, do których dochodziło na początku XXI wieku. Obecnie wyraźnie widać, że nadchodzi nowy rozdział robienia interesów na rynku IT. Microsoft musi doprowadzić do tej transakcji. To bitwa, którą musi wygrać – mówi o zakupie Yahoo! analityk Jonathan Yarmis z AMR Research. Wciąć czekamy na decyzję Yahoo!, które wcale nie musi się zgodzić na przejęcie. A jeśli nawet się zgodzi, to pozostaje jeszcze uzyskanie aprobaty amerykańskich i europejskich urzędów antymonopolowych. Tutaj analitycy są raczej zgodni - amerykańska Federalna Komisja Handlu nie będzie miała nic przeciwko zakupowi Yahoo przez Microsoft. Również UE powinna wyrazić zgodę. Rynkowa pozycja Google’a pomoże przekonać urzędników, że transakcja pomiędzy Yahoo a Microsoftem nie grozi konkurencyjności. Pomoże ona zresztą też i samemu Google’owi, który będzie mógł przekonywać urzędników, że oto ma silną konkurencję i jego przyszłe działania nie prowadzą do zmonopolizowania rynku. Zanim jednak wypowiedzą się urzędnicy, głos musi zabrać kierownictwo Yahoo. Analitycy uważają, że szefowie portalu będą poddani silnej presji ze strony akcjonariuszy, dla których propozycja Microsoftu jest bardzo korzystna. Zdaniem analityk Charlene Li z Forrester Research, Yahoo! zrobi wszystko, by pozostać niezależną firmą. Nawet jeśli miałoby to oznaczać umowę z Google’em na wykorzystanie tej wyszukiwarki i dzielenie się zyskiem z reklam. Inni analitycy zwracają uwagę, że z propozycją zakupu Yahoo! mogą wystąpić też News Corp. czy InterActiveCorp. Z kolei David Garrity z Dinosaur Securities mówi, że być może swoją propozycję złoży też chiński portal Baidu.com lub, również chiński, Alibaba.com, który w 40% należy do Yahoo!. Pojawiły się też spekulację, że jakąś rolę może odegrać Seve Jobs i jego Apple, który jest wyraźnie admirowany przez założyciela Yahoo! i obecnego dyrektora firmy - Jerry'ego Yanga. Jeśli pojawią się inni chętni do kupna Yahoo! to, jak uważa większość analityków, Microsoft podbije cenę. Na wieść o ofercie Microsoftu akcje Yahoo! zdrożały o 48%, a papiery Microsoftu straciły na wartości 6,6 procenta. To znak, że Wall Street wątpi, czy zakup Yahoo! jest dla Microsoftu dobyrm rozwiązaniem. To klasyczna sytuacja, w której kupujący znacznie zawyża cenę, by już na starcie wyeliminować konkurencję – mówi profesor James Owers z Georgia State University. Jeśli dojdzie do połączenia Yahoo! i Microsoftu, to portalu obu tych firm będą miały w USA 142 milionów użytkowników. Google ma 124 miliony. Jednak to Google jest potęgą na rynku wyszukiwarek. Do koncernu Page’a i Brina należy aż 62% tego rynku, podczas gdy połączone siły Yahoo! i Microsoftu będą posiadały jednie 16% udziałów. Zdaniem niektórych specjalistów konsolidacja na rynku wyszukiwarek groźna. Internet ze swej natury jest demokratyczny, ale już wkrótce może się okazać, że o tym, co w nim przeczytamy, na jakie treści trafimy, będą decydowały 3-4 największe firmy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...