Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'Google' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 350 wyników

  1. Jak donosi The Financial Times, Microsoft zaproponował koncernowi News Corp. należącemu do Ruperta Murdocha, by wypisał się z indeksu Google'a. News Corp. miałoby otrzymać za to wynagrodzenie od Microsoftu. Podobne propozycje koncern z Redmond miał też złożyć innym wielkim wydawcom. News Corp. i Microsft nie komentują tych doniesień. Intencje firmy Ballmera, o ile powyższe informacje są prawdziwe, są jasne - chodzi o to, by wiele popularnych serwisów informacyjnych zniknęło z Google'a. Wówczas zwiększyłaby się atrakcyjność microsoftowej wyszukiwarki Bing, w której można by znaleźć odnośniki do tych serwisów oraz publikowanych przez nie wiadomości. Jeden z dużych wydawców stwierdził podobno, że propozycja Microsoftu oznacza, iż produkowane przez serwisy informacyjne treści mają dużą wartość. Jeśli Microsoft rzeczywiście wysunął swoją propozycję, to tym samym wywarł olbrzymi nacisk na Google'a. Koncern Brina i Page'a może teraz znaleźć się w sytuacji, w której wydawcy zażądają od niego pieniędzy za obecność w indeksie. Jeśli nie spełni żądań, przejdą do Binga, który będzie im płacił. Może to być też atrakcyjny model finansowy dla prasy. Pamiętajmy, że serwisy internetowe zarabiają obecnie przede wszystkim na reklamach, które jednak nie dają im satysfakcjonujących wpływów. Dlatego też Murdoch stwierdził, że w przyszłości wiele treści produkowanych przez News Corp. będzie płatnych. Nie wiadomo jednak, jak na wprowadzenie opłat zareagowałby rynek. Jeśli jednak za obecność w indeksie będą płaciły wyszukiwarki, twórcy treści mogą osiągać satysfakcjonujące przychody, a same treści pozostaną bezpłatne dla internautów.
  2. Google ujawniło szczegóły dotyczące systemu Chrome OS, który trafi do rąk klientów najwcześniej pod koniec przyszłego roku. System w tej chwili zajmuje 60-krotnie mniej miejsca niż Windows i inne systemy operacyjne. Google chce jednak jeszcze bardziej go odchudzić. Wszystkie aplikacje i dane osób korzystających z Chrome OS będą przechowywane w chmurze obliczeniowej. Sam system będzie startował tylko z dysków SSD lub pamięci Flash, nie obsłuży on tradycyjnych HDD. Decyzję taką podjęto, gdyż Google chce, by Chrome OS uruchamiał się w zaledwie 7 sekund. W roli interfejsu Chrome OS zostanie wykorzystana przeglądarka Chrome, a aplikacje będą grupowane w zakładkach. Systemu nie będzie można kupić czy pobrać z Sieci. Zostanie on preinstalowany w urządzeniach, które będą zgodne ze specyfikacją Google'a. Chrome OS ma obsługiwać procesory x86 oraz ARM. Początkowo będzie on przeznaczony na rynek netbooków, jednak z czasem ma również trafić do notebooków czy pecetów. Użytkownik systemu Google'a będzie mógł korzystać w trybie offline z danych i aplikacji zgodnych ze standardem HTML5. Koncern poinformował też, że jądro systemu będzie działało tylko w trybie do odczytu, co powinno zwiększyć jego bezpieczeństwo, gdyż żadne aplikacje nie będą mogły dokonywać w nim zmian.
  3. Microsoft chyba postanowił nadrobić stracony czas i poważnie zabrać się za rywalizację na rynku przeglądarek internetowych. Od kilku dni przedstawiciele koncernu coraz częściej wspominają o Internet Explorerze 9, a Ray Ozzie, główny architekt oprogramowania, zapowiedział, że IE9 będzie najlepszą przeglądarką dla Windows. Ma on być nowoczesnym, zgodnym ze standardami programem. Powoli odkrywane są kolejne szczegóły dotyczące nowej przeglądarki Microsoftu. Wiadomo już, że wydajnością przetwarzania JavaScript ma ona co najmniej dorównywać przeglądarkom Chrome i Safari. Z kolei Steven Sinofsky, który kieruje wydziałem odpowiedzialnym za Windows i Windows Live zdradził, że IE9 będzie wykorzystywał GPU do renderowania tekstu i grafiki. Ponadto do przyspieszenia CSS, DHTML i JavaScriptu zostanie użyty interfejs Direct2D z DirectX. Podczas przeprowadzonej demonstracji Sinofsky, używając Bing Maps, pokazał, że opisywane rozwiązania przyszpieszają wyświetlanie obrazów z 14 do 60 klatek na sekundę. IE9 ma również wspierać HTML 5 oraz CSS3. Nie wiadomo jednak, kiedy przeglądarka trafi na rynek. Internet Explorer 8 pojawił się zaledwie 8 miesięcy temu, a więc na IE9 zapewne przyjdzie nam jeszcze poczekać. Tymczasem Google i Mozilla bez przerwy unowocześniają swoje produkty, więc Microsoft nie może liczyć na to, że w łatwy sposób chociażby zatrzyma rynkowy spadek udziałów IE.
  4. W Internet Observatory Report firmy Arbor Networks znalazło się stwierdzenie, że internet wszedł w drugą fazę rozwoju. Można również zauważyć, iż następuje koncentracja Sieci w rękach wielkich graczy. Do niedawna w sieci istniało 10 providerów Tier-1, obecnie jest ich 12, jednak zmienili swój model biznesowy. Teraz nie skupiają się oni na obsłudze całego ruchu, ale przede wszystkim na przesyłaniu danych pomiędzy wielkimi przedsiębiorstwami, chmurami obliczeniowymi i twórcami treści. Jeszcze 5 lat temu ruch w internecie rozkładał się proporcjonalnie pomiędzy dziesiątki tysięcy firmowych witryn oraz serwerów. Dzisiaj większość ruchu odbywa się pomiędzy niewielką liczbą wielkich firm hostingowych, dostawców chmur obliczeniowych i dostawców treści. Eksperci Arbor Networks oceniają, że obecnie 30 wielkich firm, takich jak Limelight, Facebook, Google, Microsoft czy YouTube obsługuje aż 30% ruchu w internecie. Craig Labovitz z Arbor Networks mówi: Dziesięć czy piętnaście lat temu chodziło po prostu o ruch pomiędzy witrynami, a największym odkryciem naszego raportu jest stwierdzenie, że nastąpiła konsolidacja witryn. W ciągu ostatnich 2 lat duże organizacje kupowały mniejsze witryny i w lipcu 2009 roku do kilku wielkich firm należało już 30% internetu. Dzieje się tak z dwóch powodów, zarówno duże jak i małe domeny przechodzą do chmur. To z kolei powoduje, że mamy do czynienia z więĸszą ilością treści, która jest coraz lepszej jakości i jest szybciej dostępna. Internet Observatory Report to prawdopodobniej najdokładniejsze studium internetu przeprowadzone od połowy lat 90. Jest ono wynikiem dwuletniej pracy, podczas której przeanalizowano dane dotyczące ruchu w sieci, udostępnione przez 110 wielkich operatorów na całym świecie. Podczas studiów monitorowano 256 eksabajtów danych, które zostały przesłane w ciągu ostatnich dwóch lat. Obecnie w czasie szczytowego obciążenia sieci na całym świecie przesyłanych jest 12 terabitów w ciągu sekundy. Szczegóły raportu zostaną zaprezentowane 19 października.
  5. Firma Universum przygotowała listę 50 najbardziej pożądanych pracodawców na świecie [PDF]. Ułożono ją na podstawie ankiety, w której wzięło udział 120 000 studentów z najlepszych światowych uczelni. Odpowiedzi udzielali studenci z USA, Japonii, Chin, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji, Rosji, Włoch, Hiszpanii, Kanady i Indii. Specjaliści z Universum utworzyli dwie listy atrakcyjności pracodawców. Na jednej umieszczono ich pod kątem odpowiedzi uzyskanych od studentów kierunków biznesowych, na drugiej - technicznych. Na obu listach pierwsze miejsce zajęło Google. Dalej listy już się różnią. Wśród studentów nauk technicznych drugą pozycję zajmuje Microsoft (3. miejsce wśród kierunków biznesowych), trzeci jest IBM (17. na kierunkach biznesowych), 4. BMW (12. - kierunki biznesowe), 5. Intel (30.), 6. GE (20.), 7. Sony (16.), 8. Siemens (37.), 9. Shell (33.) a na 10. pozycji znajdziemy Procter & Gamble (6.). Warto zauważyć, że globalizacja spowodowała, iż wielkie znane marki cieszą się dużym zaufaniem i są bardzo dobrze postrzegane przez kandydatów na pracowników. Mimo to przemysł IT ostrzega, że zaczyna brakować osób o odpowiednich umiejętnościach. Microsoft od dawna apeluje do rządu USA o przyznawanie większej liczby wiz osobom, które mają odpowiednie kwalifikacje techniczne. Problem nie dotyczy tylko Stanów Zjednoczonych. Premier Dolnej Saksonii mówi, że każdego roku jego regionowi brakuje od 10 do 16 tysięcy inżynierów. Z kolei w Indiach w przyszłym roku potrzebnych będzie aż pół miliona osób po studiach technicznych.
  6. Google ma do 9 listopada czas na przedstawienie sądowi nowej wersji umowy z wydawcami i autorami książek. Przypomnijmy, że wcześniejsza umowa wywołała sporo kontrowersji, sprzeciwiło się jej wielu autorów, obrońców prywatności oraz Departament Sprawiedliwości (DoJ). O zatwierdzeniu umowy miał zadecydować sąd, jednak strony poprosiły o czas na przygotowanie nowego porozumienia, które zadowoli urzędników z DoJ. Przedstawicielom Departamentu nie podobają się zapisy, na podstawie których Google stałby się jedyną organizacją na świecie posiadającą prawa do przygotowania cyfrowych niepublikowanych już dzieł, podlegających ciągle ochronie prawnej.
  7. Po początkowych sukcesach wyszukiwarka Bing po raz pierwszy straciła rynek. Z danych Hitwise wynika, że jej udziały na rynku USA zmniejszyły się z 9,48% w sierpniu do 8,96% we wrześniu (spadek o 5%). Stratę zanotowała też wyszukiwarka Yahoo!, której udziały spadły z 16,96% do 16,38% (spadek o 3%). Swoją pozycję umocnił za to Google, zwiększając stan swojego posiadania do 71,08%. Czwarta na liście wyszukiwarka, Ask.com, zyskała 8%, a jej udziały wzrosły z 2,37% do 2,56%. To już kolejne dane, wskazujące na spadek udziału Binga. Przed kilkoma dniami firm Net Applications informowała, że globalne udziały wyszukiwarki Microsoftu zmniejszyły się z 3,52% w sierpniu do 3,39% we wrześniu. Udziały Google'a spadły w tym czasie z 83,33% do 83,13%.
  8. Zaostrza się walka pomiędzy Google'em a AT&T. Robert W. Quinn, wiceprezes AT&T wytoczył ciężkie działa, oskarżając Google'a o monopolistyczne zapędy, cenzurowanie Sieci, manipulacje oraz naruszanie neutralności internetu. Spór rozpoczął się w chwili, gdy na iPhone'a, którego jedynie AT&T może oferować po znacznie obniżonej cenie, nie dopuszczono oprogramowania Google Voice. Co prawda dość szybko Apple przyznało, że to była decyzja firmy Jobsa, jednak spór pomiędzy AT&T a Google'em zacząl się zaostrzać. Sprawę odrzucenia wspomnianego oprogramowania bada Federalna Komisja Komunikacji (FCC) i to do niej zwracają się obie strony. Robert W. Quinn wysłał do FCC list, który jest najprawdopodobniej najostrzejszą krytyką Google'a, z jaką mieliśmy do tej pory do czynienia. Czytamy w nim m.in. W miarę jak usługi telekomunikacyjne coraz częściej są przenoszone na platformy internetowe, widzimy rosnącą rolę dostawców aplikacji internetowych. Mogą oni działać jak strażnicy, zagrażając idei wolnego i otwartego internetu. Podwójne standardy Google'a, gdzie firma ta może robić co chce, a inni dostawcy muszą podporządkować się regulacjom FCC, są w sposób oczywisty niezgodne z zasadą wolnego i otwartego internetu. Quinn twierdzi, że Google kłamie mówiąc, iż blokuje tylko niektóre rodzaje ruchu, jak np. łączność z oddalonych obszarów wiejskich z witrynami pornograficznymi, co ma chronić firmę przed ponoszeniem zbyt wysokich kosztów. Wiceprezes AT&T oskarżył Google'a o konspirację informując, że koncern blokował też połączenia z kościołem, bankiem, firmą prawniczą, dilerem samochodowym, spa, kliniką, firmą świadczącą usługi podatkowe, okulistą, szkołą, konwentem sióstr Benedyktynek czy biurem wyborczym jednego z posłów. Quinn oskarżył Google'a o monopolizowanie rynku, przypominając, iż Departament Sprawiedliwości, rozpatrywał kwestię ewentualnego połączenia Google'a i Yahoo! właśnie ze względu na to, iż jego urzędnicy uznali, że Google ma monopolistyczną pozycję. Prezes AT&T posunął się nawet do oskarżenia wyszukiwarkowego giganta o manipulację informacjami. Powiedział, że Google blokowało reklamy senator Susan Collins, gdyż krytykowała ona jednego z partnerów Google'a, organizację Moven.org. Stwierdził też, że firma Page'a i Brina blokowała w Google News artykuł z Inner City Press, gdyż krytykowano w nim sponsorowany przez Google'a United Nation Development Program.
  9. Eric Schmidt oznajmił, że Google chce zwiększyć liczbę kupowanych małych i dużych firm, których profil działalności jest zgodny z profilem wyszukiwarkowego giganta. Na celowniku koncernu znajdą się przedsiębiorstwa z branży wyszukiwawczej, reklamowej, usług dla biznesu, systemów operacyjnych i przeglądarek. Koncern skupi się przede wszystkim na firmach rozwijających ciekawe technologie wyszukiwania, np. specjalizują się w wyszukiwarkach wertykalnych czy indeksujących zawartość serwisów społecznościowych. Google'a interesuje też rynek reklamy i firma będzie chciała kupić przedsiębiorstwa posiadające interesujące technologie sortowania i wyświetlania reklam. Wraz z technologiami koncern Brina i Page'a chce kupić też utalentowanych, pomysłowych ludzi z przejmowanych firm. Firma ogłosiła jednocześnie dobre wyniki finansowe. W trzecim kwartale bieżącego roku Google zarobił 1,64 miliarda USD. To o 27% więcej, niż w analogicznym okresie roku ubiegłego.
  10. Mary Landesman z firmy ScanSafe nie wierzy, by ostatni wyciek haseł i nazw użytkowników usług Hotmail, Gmail czy Yahoo! Mail był efektem szeroko zakrojonego ataku phishingowego. Jej zdaniem to wynik działalności botnetu. Przypomnijmy, że przed kilkoma dniami do Sieci trafiły dane umożliwiające osobom postronnym zalogowanie się do około 30 000 kont pocztowych. Przedstawiciele Microsoftu i Google'a oświadczyli, że cyberprzestępcy zdobyli je stosując technikę phishingu, czyli wyłudzenia informacji od właścicieli kont. Tymczasem Mary Landesman mówi, że w sierpniu, badając działalność nowego szkodliwego kodu, przypadkiem trafiła na serwer, na którym znajdowało się około 5000 haseł i nazw użytkowników usługi Windows Live ID. Jej zdaniem, sposób zorganizowania tych danych oraz forma, w jakiej były przechowywane, wskazują, iż zostały one ukradzione przez szkodliwy kod, który zaraził komputery użytkowników. Drugim argumentem, który przemawia przeciwko wyjaśnieniom Google'a i Microsoftu, jest olbrzymia liczba danych pozyskanych przez przestępców. Phishing nie jest aż tak skuteczną metodą, by można było zdobyć tak dużą liczbę informacji. Dlatego też Landesman uważa, że dane zostały ukradzione przez botnet, a fakt, iż znalazła ona je w formie niezaszyfrowanej oznacza, że właściciel botnetu nie ma zbyt dużego doświadczenia. Specjalistka radzi, by w razie najmniejszych podejrzeń włamania na nasze konto, natychmiast zmienić hasło. Jeśli po zmianie nadal będzie ono wykorzystywane przez cyberprzestępców np. do rozsyłania spamu, to znak, iż nasz komputer został zainfekowany.
  11. Amerykański Departament Sprawiedliwości (DoJ) wezwał sąd w Nowym Jorku do zablokowania umowy pomiędzy Google'em a wydawcami książek. Zdaniem urzędników, umowa w obecnej formie budzi zastrzeżenia prawne dotyczące praw autorskich i przepisów antymonopolowych. Departament twierdzi, że umowa daje Google'owi wyłączne prawo do dysponowania książkami, w przypadku których nie można ustalić właściciela praw autorskich oraz niedostatecznie chroni zagranicznych właścicieli tychże praw. Ponadto, jak się wydaje, daje wydawcom możliwość ograniczania konkurencji cenowej i wyklucza z rynku innych dystrybutorów książek elektronicznych. Dlatego też sąd powinien odrzucić umowę w obecnej formie i zachęcić strony do zmodyfikowania jej, stwierdza DoJ. Decyzja sądu spodziewana jest na początku przyszłego miesiąca.
  12. Z raportu firmy Nielsen wynika, że microsoftowy Bing jest najszybciej rosnącą wyszukiwarką na amerykańskim rynku. Pomiędzy lipcem a sierpniem liczba zapytań skierowanych do Binga zwiększyła się o 22,1%. Obecnie wyszukiwarka ma 10,7% rynku. Na czele stawki znajduje się Google z 64,6-procentowym udziałem. Pomiędzy lipcem a sierpniem liczba zapytań zwiększyła się w przypadku tej wyszukiwarki o 2,6%. Trzeci na liście, Yahoo, stracił 4,2% zapytań i obecnie należy doń 16% rynku. Ogółem w sierpniu Amerykanie zadali wyszukiwarkom 10 miliardów 812 milionów zapytań. Do Google'a skierowano ich 6 miliardów 986 milionów, do Yahoo! miliard 726 milionów, a do Binga miliard 156 milionów. Kolejny na liście AOL musiał zmierzyć się z 333 milionami zapytań (wzrost o 1,8%). Microsoftowa powoli zdobywa też coraz większe udziały w światowym rynku wyszukiwarek. Pomiędzy lipcem 2008 a lipcem 2009 zwiększyły się one o 41%.
  13. Google poinformowało o powstaniu kolejnej stabilnej wersji przeglądarki Chrome. W ciągu roku od debiutu wersji 1.0 ukazała się już trzecia z kolei edycja Chrome'a. Jak przekonuje producent, jest ona o 25% szybsza od wersji 2.0. Google zmienił też wygląd zakładek, dodał mechanizm click-and-drag oraz dodał nowe ikony do Omniboksa, które pozwalają lepiej odróżnić poszczególne wyszukiwania, witryny i ulubione. Bardzo ważną zmianą jest dodanie obsługi wideo w standardzie HTML 5. Developerzy Google'a nie próżnują i już przygotowują wstępną wersję Chrome'a 4.0.
  14. Google podpisał pierwszą umowę na dostarczanie przeglądarki Chrome wraz z nowymi komputerami. Partnerem wyszukiwarkowego giganta została firma Sony. Japoński koncern nie mieści się w piątce największych producentów komputerów na świecie, jednak dołączanie Chrome'a do jego maszyn ma zwiększyć obecność tej przeglądarki na rynku. Ponadto Google nie ma zamiaru spoczywać na laurach i chce podpisywać podobne umowy z innymi producentami. Obecnie do Chrome'a należy 2,59% światowego rynku. Liderem pozostaje Internet Explorer (67,7%), za nim plasuje się Firefox (22,5%), a trzecie miejsce należy do Safari (4%).
  15. Włoski urząd antymonopolowy będzie miał ciężki orzech do zgryzienia. Otrzymał bowiem skargę na postępowanie Google'a od Włoskiej Federacji Wydawców Gazet. Wydawcy skarżą się, że są zmuszani do prezentowania swych treści w Google News. Ich zdaniem pokazywanie treści gazet w tym serwisie powoduje, że mniej osób i reklamodawców odwiedza ich własne serwisy. Mogą oni, co prawda, zażyczyć sobie, by Google nie pokazywało ich w Google News, ale takie działanie wiąże się z wyrzuceniem witryny pisma także z wyszukiwarki.
  16. Amazon, Yahoo! i Microsoft utworzą Open Book Alliance, które ma przeciwstawić się zagrożeniu jakie, ich zdaniem, stwarza tworzona przez Google'a ogólnoświatowa cyfrowa biblioteka. Wspomniane firmy będą współpracowały z Internet Archive, które od początku sprzeciwia się pomysłowi Google'a. Jego twórca, Brewster Kahle, obawia się bowiem, że jeśli Google dopnie swego, w Internecie będzie istniała tylko jedna biblioteka. Musimy tutaj przypomnieć, że w ubiegłym roku Google zawarł ugodę z amerykańskimi wydawcami. Na jej podstawie firma zobowiązała się do utworzenia Book Rights Registry, w której będą mogli rejestrować się wydawcy i autorzy, by otrzymać wynagrodzenie. Opłata za korzystanie z książek będzie dzielona w stosunku 70:30. Większą część otrzymają właściciele praw autorskich, mniejszą - Google. Duże kontrowersje wzbudza też fakt, że wyszukiwarkowy gigant zyskał prawo do publikacji tzw. dzieł osieroconych, czyli takich, w przypadku których właściciele praw nie są znani. Ocenia się, że tego typu książki stanowią 50-70% dzieł opublikowanych po 1923 roku. Ugoda wywołała burzę, gdyż wynika z niej, że Google nie ma obowiązku pytać nikogo o zdanie na publikowanie książek. Może zeskanować np. książkę polskiego autora, która znajduje się w zbiorach którejś z amerykańskich bibliotek. To właściciel praw do dzieła musi ewentualnie poinformować Google'a, że chce, by firma dzieliła się z nim zarobionymi pieniędzmi lub też, że nie życzy sobie, by Google publikowało jego dzieło. W ubiegłym roku porozumienie zostało skrytykowane przez polskich autorów i wydawców. Dyrektor Biblioteki Narodowej mówił wówczas, że wielkie wątpliwości budzi fakt, iż na podstawie umowy pomiędzy koncernem a organizacjami wydawców w jednym kraju zostaje naruszone, odmienne przecież od amerykańskiego, prawo w innych krajach. Google usprawiedliwia się twierdząc, że dla firmy byłoby dużym problemem samodzielne określanie sytuacji prawnej poszczególnych dzieł, dlatego też to właściciele praw powinni zgłaszać się do Google'a i wszystko wyjaśniać. Internet Archive obawia się, że pomysł Google'a doprowadzi do monopolizacji cyfrowej książki. Sposoby, które wypracowaliśmy od czasu oświecenia, otwarty dostęp, wsparcie dla bibliotek, najróżniejsze typy organizacji, różne sposoby dystrybucji, mogą teraz zostać zmienione, przepakowane i sprzedane - mówi Kahle. Należące do niego Internet Archive zeskanowało dotychczas ponad 1,5 miliona tekstów i udostępnia je za darmo. Właściciele praw do dzieł mają czas do 4 września bieżącego roku. Wówczas zakończy się proces rejestracji w Book Rights Registry. Później nie będzie można ani otrzymać pieniędzy, ani wyrazić sprzeciwu wobec publikowania swojego dzieła. Pomysł Google wzbudza nie tylko obawy związane z prawami autorskimi i monopolizacją rynku. Organizacje takie jak Electronic Frontier Foundation czy Consumer Watchdog chcą, by Google zapewnił, iż w żaden sposób nie będzie zbierał i przechowywał danych o tym, co użytkownicy czytają.
  17. Google informuje o stworzeniu poprawionego silnika dla swojej wyszukiwarki. Caffeine, bo tak brzmi jego nazwa kodowa, został udostępniony do testów. Dotychczas Google wprowadzało zmiany bez szerszego informowania o tym. Decyzja o udostępnieniu silnika wszystkim chętnym testerom mogła być spowodowana niedawną premierą microsoftowego Binga. Google chce pokazać, że ciągle ulepsza swój produkt oraz uświadomić, jakie zmiany w nim zachodzą. Nowy silnik ma działać szybciej, dawać bardziej trafne wyniki i oferować wyszukiwanie w czasie rzeczywistym, czyli dawać możliwość dotarcia do treści, które właśnie pojawiły się w Sieci. Martin McNulty, specjalista ds. wyszukiwania z firmy Trafficbroker, uważa, że poprawiony silnik może stanowić poważne wyzwanie dla wyszukiwarki Microsoftu. Rynkiem wyszukiwarek interesuje się wiele firm. Ostatnio wkroczył nań Facebook, który kupił FriendFeeda, zadebiutowała też poprawiona wyszukiwarka Ask Jeeves. Przedstawiciele Google'a zaprzeczają jednak, że ulepszony silnik to odpowiedź na działania konkurencji. Twierdza, że prace nad nim trwają od wielu miesięcy, a firma nigdy nie przestanie ulepszać wyszukiwarki.
  18. Google i Apple pośrednio przyznały, że coraz mocniej ze sobą konkurują. Z rady nadzorczej Apple'a odszedł właśnie Eric Schmidt - prezes Google'a. W maju bieżącego roku Federalna Komisja Handlu rozpoczęła śledztwo przeciwko obu firmom, gdyż podejrzewała, że bliskie związki obu przedsiębiorstw naruszają przepisy antymonopolowe. Amerykańskie prawo zabrania zasiadania tym samym osobom w radach nadzorczych konkurujących firm. Bardzo rzadko zdarza się, by urzędy wszczynały w tej sprawie śledztwo, gdyż sami menedżerowie bardzo pilnują, by w takich wypadkach trzymać się litery prawa. Schmidt zasiadał w radzie nadzorczej Apple'a od trzech lat. Niestety, jako że Google wchodzi na rynki stanowiące podstawowy obszar działalności Apple'a - najpierw pokazał system Android, a teraz Chrome OS - efektywność Erica jako członka rady nadzorczej byłaby coraz mniejsza, gdyż musiałby rezygnować z udziału w coraz większej liczbie posiedzeń z powodu potencjalnego konfliktu interesów. Dlatego też zdecydowaliśmy, że to odpowiedni czas by Eric zrezygnował ze stanowiska w radzie nadzorczej - powiedział Steve Jobs. Google konkuruje z Apple'em na rynku systemów operacyjnych i przeglądarek. Po rezygnacji Schmidta Federalna Komisja Handlu oświadczyła, że kontynuuje śledztwo, w celu wyjaśnienia pozostałych wątpliwości. Może tu chodzić m.in. o fakt, że szef firmy Genentech, Artur Levison, zasiada w radach nadzorczych Google'a i Apple'a. Ponadto, jak zauważa Jo-Ellen Pozner, profesor na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, kontynuacja śledztwa to znak nowych czasów, które nastały w Waszyngtonie po objęciu prezydentury przez Baracka Obamę. Nowa administracja zwraca większą uwagę na wszelkie przypadki, mogące świadczyć o naruszaniu przepisów antymonopolowych. Eksperci zauważają, że rezygnacja Schmidta pozwoli Google'owi na bardziej otwarte konkurowanie z Apple'em. Przez długi czas można było sądzić, że Schmidt zasiada w radzie Apple'a, bo obie firmy uwazają Microsoft za swojego głównego przeciwnika. W miarę jednak jak coraz więcej aplikacji używanych jest w trybie on-line to właśnie Google wyrasta na firmę, której najbardziej należy się obawiać. Obecnie mamy do czynienia z sytuacją, w której tradycyjny model oprogramowania zmienia się z modelu bazującego na komputerze w taki bazujący w Sieci. A tutaj Google chce być głównym graczem - zauważa Erick Schonfeld z serwisu Tech Crunch. To nie jest Google przeciwko Apple'owi. To Google przeciwko staremu modelowi, co oznacza, że Apple ma więcej wspólnego z Microsoftem - dodaje. Analitycy zwracają też uwagę, że Schmidt odszedł w szczególnym momencie. Otóż niedawno Apple nie dopuściło aplikacji Google Voice do sklepu iPhone Apps, a Federalna Komisja Komunikacji ogłosiła, że rozpocznie śledztwo w tej sprawie. Niedługo po tym oświadczeniu Schmidt zrezygnował.
  19. Firma Net Applications, która prowadzi jedne z najbardziej znanych pomiarów dotyczących rynku systemów operacyjnych, wyszukiwarek i przeglądarek, udoskonaliła metodologię badań. W związku z tym znacząco zmieniły się niektóre dane dotyczące popularności poszczególnych produktów. Net Applications informuje, że dzięki nowej metodologii mamy lepszy obraz tego, co dzieje się na rynku. Dotychczas kraje takie jak np. Chiny były niedoszacowane, a USA - przeszacowane. Firma, po konsultacji z wieloma organizacjami, zdecydowała się na użycie danych CIA dotyczących liczby użytkowników Internetu w poszczególnych krajach. Na nowej metodologii bardzo straciła przeglądarka Safari. Okazuje się, że jej udziały wynoszą nie 8,4%, a jedynie 4,07%. Tak więc oprogramowanie Apple'a jest coraz bardziej zagrożone przez przeglądarkę Chrome. Trzeba tutaj jednak zauważyć, że i udziały Safari rosną. Net Applications przeliczyła stare wyniki według nowej metodologii i okazało się, że w maju do Safari należało 3,7% rynku, a w czerwcu - 4,07%. Z nowych wyliczeń wynika zatem, że IE ma 67,68% światowego rynku, do Firefoksa należy 22,47%, udziały Safari to 4,07%, a Chrome'a - 2,59%. Na kolejnych miejscach uplasowały się Opera (1,97%) i Netscape (0,67%). Widać tutaj wyraźny skok udziałów Opery, który bierze się z lepszego oszacowania popularności norweskiego produktu w Europie Wschodniej i Azji. Zmiany zaszły również na rynku wyszukiwarek. Zauważalny jest wyraźny wzrost udziałów chińskiej Baidu (8,87%) i związany z tym spadek Google'a (78,45%). Do Yahoo! należy 7,16% rynku, a do Binga - 3,17%. Podobnie jak w przypadku Safari, straciły tutaj te produkty, których głównym rynkiem działalności są Stany Zjednoczone. Widzimy zatem zmniejszenie się znaczenia Binga. Z danych Net Applications wynika również, że Windows wciąż ma ponad 90 procent rynku systemów operacyjnych. Do systemu Microsoftu należy bowiem aż 93,04% rynku. Na drugim miejscu uplasował się Mac (4,86%), który wyraźnie stracił na zmniejszeniu pozycji Stanów Zjednoczonych. Trzecie miejsce należy do Linuksa z 1,05% udziałem.
  20. Microsoft wydał oficjalny komunikat, w którym ogłosił podpisanie umowy z Yahoo!. Porozumienie zakłada, że Yahoo! będzie korzystało z wyszukiwarki Microsoftu, a w zamian portal będzie jedynym sprzedawcą reklam ukazujących się przy wynikach wyszukiwania na witrynach obu firm. Z komunikatu jednoznacznie wynika, że celem obu firm jest konkurowanie z rynkowym liderem - Google'em. Czytamy w nim: Umowa przewiduje połączenie zasobów wyszukiwarkowych Yahoo! i Microsoftu. Dzięki pojawieniu się alternatywy, reklamodawcy nie będą musieli całkowicie polegać na firmie, która zdominowała ponad 70% rynku wyszukiwania. Dołączenie zasobów Yahoo! pozwoli wyszukiwarce Microsoftu osiągnąć rozmiar i skalę konieczną do zapewnienia konkurencyjności i innowacyjności na rynku, co będzie korzystne zarówno dla konsumentów jak i dla reklamodawców. Microsoft przedstawił tez kluczowe punkty umowy: - została ona zawarta na 10 lat, - Microsoft nabywa na okres 10 lat wyłączną licencję na technologie wyszukiwarkowe Yahoo i ma prawo zintegrować je ze swoimi technologiami, - microsoftowy Bing będzie jedyną wyszukiwarką używaną na witrynach Yahoo!, a portal ma prawo do wykorzystywania swoich technologii na innych obszarach, - Yahoo! staje się jedynym sprzedawcą reklam w wyszukiwarkach na witrynach obu firm. Reklamy będą umieszczane za pomocą microsoftowej platformy AdCenter, a ceny za ich wyświetlanie będą ustalane przez automatyczny system aukcyjny, - każda z firm na własną rękę zajmuje się sprzedażą innych reklam niż reklama w wyszukiwarkach i utrzymuje własne wydziały sprzedaży, - Microsoft płaci Yahoo! za przekierowanie ruchu z witryn tej firmy do wyszukiwarki. Przez pierwsze 5 lat opłata będzie wynosiła 88% dochodów z reklamy, - przez pierwsze 18 miesięcy Microsoft zagwarantuje Yahoo! osiąganie w każdym kraju określonego poziomu wpływów, - w celu ochrony prywatności konsumentów, obie firmy mogą wymieniać dane o użytkownikach tylko w takim zakresie jaki jest konieczny do zarządzania wyszukiwarką i jej ulepszania. Wymiana danych o zapytaniach kierowanych do wyszukiwarki jest zakazana. Porozumienie tworzy realną alternatywę dla Google'a. Ani Yahoo!, ani Microsoft nie były dotychczas w stanie zagrozić pozycji koncernu Page'a i Brina, który w samych Stanach Zjednoczonych posiada około 65% rynku wyszukiwarek. Yahoo! i Microsoft mogą mieć w sumie około 30% tego rynku, co stanowi dobry punkt wyjścia do rozpoczęcia walki o rynek z liderem. Rezygnacja przez Yahoo! z własnej wyszukiwarki pozwoli portalowi zaoszczędzić setki milionów dolarów, microsoftowy Bing stanie się numerem 2. na rynku wyszukiwarek. Ponadto Yahoo! będzie mogło liczyć na spory zastrzyk gotówki z reklam. Umowa dotyczy tylko i wyłącznie wyszukiwarki oraz reklam w niej wyświetlanych. Wszelkie inne zasoby obu firm pozostają rozdzielone. Koncerny mają nadzieję, że urzędy antymonopolowe zaakceptują umowę na początku 2010 roku. Jej sfinalizowanie ma potrwać 2 lata.
  21. Google po raz pierwszy otwarcie konkuruje z IBM-em, próbując wykraść Błękitnemu Gigantowi klientów. Wyszukiwarkowy koncern udostępnił zestaw narzędzi, które ułatwiają klientom biznesowym migrację z Lotus Notes do Google Apps Premier. Firma Page i Brina postanowiła zatem powalczyć o rynek wart wiele miliardów dolarów, na którym już od dawna ścierają się takie potęgi jak Microsoft i IBM. Google informuje, że odnosi już pierwsze sukcesy. Firmy Fairchild Semiconductor, Hamilton Beach, JohnsonDiversey i Valeo dokonały migracji z Lotus Notes do Google Apps, które tym samym zyskały niemal 50 000 nowych użytkowników. Oprócz nich Lotus Notes straciło na rzecz Google Apps ponad 30 innych, mniejszych firm. Przedstawiciele Google'a reklamują swój produkt jako bardziej elastyczny i tańszy niż "stare systemy" konkurencji. Zdaniem analityków firmy Nucleus Research, najbardziej atrakcyjna w ofercie Google'a jest poczta elektroniczna, której utrzymanie rzeczywiście pozwala obniżyć koszty w porównaniu z drogim systemem Lotus Notes. IBM nie martwi się na razie nowym konkurentem. Sean Poulley, przedstawiciel firmy, mówi, że Lotus Notes nigdy nie miało tak silnej pozycji, z gdy jest się rynkowym liderem, to trzeba liczyć się z istnieniem wielu pretendentów do tronu. Zagrożenie jest tak niewielkie, że IBM nie ma zamiaru udostępniać specjalnych narzędzi, które ułatwiałyby migrację z Google Apps do Lotus Notes. Firma skupia się na walce z gigantem z Redmond i stara się zachęcić użytkowników Microsoft Exchange do przejścia na Lotus Notes. Obie firmy oferują narzędzia, które mają ułatwić klientom porzucenie konkurencyjnych rozwiązań.
  22. Google okazało się odporne na recesję gospodarczą. Firma złożyła raport finansowy za drugi kwartał bieżącego roku. Jej przychody zamknęły się kwotą 5,52 miliarda dolarów, czyli są o 3% większe, niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Zysk Googla wyniósł 1,48 miliarda USD, podczas gdy przed rokiem było to 1,25 mld. Pozbycie się 200 pracowników z działów sprzedaży i marketingu oraz zamknięcie wydziałów zajmujących się sprzedaż reklam do radia i prasy drukowanej spowodowało, że koszty operacyjne firmy zmniejszyły się o około 120 milionów dolarów. Eric Schmidt, prezes Google'a, informuje, że w przyszłości firma będzie rozwijała się dzięki inwestowaniu w innowacyjne projekty, takie jak Chrome OS. "Historia pokazuje, że ci, którzy w czasach kryzysu inwestują, wychodzą z niego silniejsi niż konkurencja skupiająca się wyłącznie na cięciu kosztów" - mówił Schmidt.
  23. Ledwo Google poinformował o pracach nad Chrome OS, a już mogliśmy dowiedzieć się, że najwięksi producenci sprzętu komputerowego wspierają jego rozwój i zostali partnerami Google'a. Prawda jednak, jak informuje Computerworld, wygląda inaczej niż chciałby tego wyszukiwarkowy gigant. Większość firm wymienianych przez Google'a jako partnerzy twierdzi, że nie podjęto żadnej decyzji w tej sprawie. "Przyglądamy się Chrome. Chcemy sprawdzić, jakie możliwości daje Chrome OS przemysłowi komputerowemu i komunikacyjnemu. Badamy to" - mówią przedstawiciele HP, największego na świecie producenta komputerów. Podobne komunikaty wysyła Lenovo. Także Asustek Computer, pionier na rynku netbooków, który ma być punktem wyjścia dla Chrome OS mówi, że na razie sprawdza system Google'a. "Obecnie nie mamy nic do zakomunikowania. Nie wiemy, czy zaoferujemy jakikolwiek produkt z tym systemem operacyjnym" - oświadczył Alvin Chen z Asusteka. O tym, które firmy zostaną partnerami Google'a dowiemy się w ciągu najbliższych miesięcy.
  24. W miesiąc po premierze microsoftowa wyszukiwarka Bing zdobyła 5,25 procenta światowego rynku. To sporo, jednak jest jeszcze zbyt wcześnie, by wyrokować, czy pozycja Google'a jest zagrożona. Główni konkurenci Microsoftu, Yahoo i Google, stracili w tym czasie nieco udziałów, jednak są to straty sięgające ułamków punktu procentowego. Na razie Bing powoli zwiększa swoje rynkowe udziały. Szczególnie popularny jest w USA, gdzie należy do niego 12,1% rynku. Jednak i tutaj pozycja Google'a, który może pochwalić się 65-procentowym udziałem, jest niezagrożona. Tymczasem w Sieci pojawiła się interesująca porównywarka wyników uzyskiwanych przez Google'a i Bing. Szybko przekonamy się, że praktycznie nie ma żadnych różnic w odpowiedziach na to samo zapytanie. Możliwe zatem, że o tym, która wyszukiwarka zwycięży zadecydują dodatkowe opcje, takie jak wyszukiwanie obrazków czy filmów wideo.
  25. Jeśli wierzyć doniesieniom The New York Post, debiut microsoftowej wyszukiwarki Bing.com tak przestraszył Sergeya Brina z Google'a, że oderwał najważniejszych inżynierów od ich projektów i nakazał im szybkie prace nad ulepszeniem najpopularniejszej wyszukiwarki na świecie. Podobno Brin, który stanął na czele wspomnianego zespołu, chce się dowiedzieć, w jaki sposób algorytmy wykorzystywane przez Bing różnią się od algorytmów Google'a. "Nowe wyszukiwarki pojawiały się i znikały w ciągu ostatnich 10 lat, ale Bing szczególnie zainteresował Sergeya" - miał powiedzieć The New York Postowi jeden z pracowników Google'a. Rzecznik prasowy firmy odmówił skomentowania pogłosek na temat "alarmu" podniesionego przez Brina. Stwierdził jedynie, że jego firma zawsze prowadziła prace nad ulepszeniem wyszukiwarki. Z danych serwisu Alexa.com wynika, że początkowo zainteresowanie Bingiem gwałtownie wzrosło, a obecnie ustabilizowało się na stałym poziomie. Według badań Net Applications w maju z usług wyszukiwawczych Microsoftu (MSN oraz Live Search) korzystało w sumie 5,43% internautów. Z Google'a natomiast - 81,5%.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...