Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'Google' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 350 wyników

  1. Potwierdziły się krążące po Internecie plotki, o których pisaliśmy przed tygodniem. Google kupiło firmę GrandCentral. Nie ujawniono wartości transakcji. Przedstawiciele Google’a stwierdzili jedynie, że zakup otworzy przed klientami koncernu nowe drogi komunikowania się. Firma GrandCentral została założona w drugiej połowie 2005 roku przez Craiga Walkera i Vincenta Paqueta. Wcześniej obaj pracowali w stworzonej przez siebie firmie Dialpad Communications, która w czerwcu 2005 roku została kupiona przez Yahoo. GranCentral oferuje swoim klientom jeden numer telefonu, na który można przekierowywać rozmowy z wielu innych numerów. Posiadacz numeru w GrandCentral może używać go przez całe życie. Jeśli na codzień korzysta z kilku telefonów, GrandCentral znakomicie ułatwia mu życie zwalniając z konieczności posiadania wielu aparatów. Firma pozwala bowiem na spersonalizowanie każdego z numerów tak, by jego użytkownik po dźwięku dzwonka mógł zorientować się, z którym numerem kontaktuje się dzwoniący. Do każdego z numerów można również przypisać odpowiednią wiadomość głosową. Co więcej GrandCentral oferuje też pocztę głosową, która pokazuje nagrane rozmowy tak, jakby były one e-mailami, wraz z informacją o tym, kto i kiedy dzwonił oraz jak długie jest nagranie. Firma pozwala też na blokowanie konkretnych numerów, przekierowywanie ich bezpośrednio na automatyczną sekretarkę lub na skrzynkę głosową z nagraną informację dla konkretnego dzwoniącego. Posiadacz numeru w GrandCentral może też być na bieżąco informowany o wiadomości czekającej na automatycznej sekretarce.
  2. W Sieci pojawiły się plotki, jakoby Google miał zamiar kupić firmę GrandCentral, która specjalizuje się w zarządzaniu numerami telefonicznymi. GrandCentral oferuje swoim klientom jeden numer telefonu, na który można przekierowywać rozmowy z wielu innych numerów. Posiadacz numeru w GrandCentral może używać go przez całe życie. Jeśli na codzień korzysta z kilku telefonów, GrandCentral znakomicie ułatwia mu życie zwalniając z konieczności posiadania wielu aparatów. Firma pozwala bowiem na spersonalizowanie każdego z numerów tak, by jego użytkownik po dźwięku dzwonka mógł zorientować się, z którym numerem kontaktuje się dzwoniący. Do każdego z numerów można również przypisać odpowiednią wiadomość głosową. Co więcej GrandCentral oferuje też pocztę głosową, która pokazuje nagrane rozmowy tak, jakby były one e-mailami, wraz z informacją o tym, kto i kiedy dzwonił oraz jak długie jest nagranie. Firma pozwala też na blokowanie konkretnych numerów, przekierowywanie ich bezpośrednio na automatyczną sekretarkę lub na skrzynkę głosową z nagraną informację dla konkretnego dzwoniącego. Posiadacz numeru w GrandCentral może też być na bieżąco informowany o wiadomości czekającej na automatycznej sekretarce. Firma GrandCentral powstała 2005 roku i obejmuje swoim zasięgiem 47 stanów USA. Ponoć transakcja pomiędzy nią a Google’m ma być warta 50 milionów dolarów. Zakup tej firmy przez Google’a byłby sensownym posunięciem, gdyż koncern mógłby powiązać usługę pojedynczego numeru telefonicznego z oferowanym przez siebie e-mailem i telefonią internetową.
  3. Podczas 2007 Technology Management Conference and Expo, William Zeitler, wiceprezes odpowiedzialny za IBM-owską Grupę Systemów i Technologii zaprezentował prototyp Systemu S, nowej strumieniowej technologii przetwarzania danych. Wybór nowojorskiej konferencji nie był przypadkowy – firmy z Wall Street należą do najbardziej wymagających klientów na rynku systemów przetwarzania informacji. Zatrudnieni przez IBM-a naukowcy przez cztery lata pracowali nad Systemem S, który, wedle zapewnień firmy, ma całkowicie zmienić sposób przetwarzania danych na potrzeby procesu podejmowania decyzji. System S jest w stanie rekonfigurować w locie wykorzystywane aplikacje w zależności od rodzaju danych, które należy przetworzyć. Zaawansowane środowiko, nowe algorytmy i filtry pozwalają na maksymalne wykorzystanie zasobów sprzętowych komputera, na którym uruchomiony został System S. IBM twierdzi, że może on działać niemal na każdym sprzęcie. Można go uruchomić zarówno pod kontrolą procesora Cell, jak i na superkomputerach z rodziny Blue Gene. System S pozwala na analizowanie danych w różnych formatach. Radzi sobie z tekstem, przekazem audio i wideo, informacjami z czytników RFID, urządzeń GPS i wieloma innymi danymi. System skupia się na problemie, który został przed nim postawiony i potrafi ocenić, których danych potrzebuje oraz jak należy wykorzystać dostępny sprzęt. Technologia IBM-a jest na tyle uniwersalna, że, chociaż powstała z myślą o dokonywaniu przede wszystkim analizy finansowej, można ją przystosować do przetwarzania danych potrzebnych astronomom czy też do nadzorowania pracy czujników monitorujących np. stan rzeki czy powietrza. IBM podkreśla, że System S to całkowicie nowa jakość. Obecnie używany model przetwarzania danych liczy sobie już 50 lat i jest, zdaniem Błękitnego Giganta, przestarzały. Takie firmy jak Google rozwinęły go do granic możliwości i bardziej udoskonalić go już nie można. IBM zwraca uwagę, że model przetwarzania transakcji bazuje na „starych” danych, czyli analizuje dane zgromadzone już wcześniej. Nie potrafi natomiast przetwarzać na bieżąco napływających danych. System S został zaprojektowany tak, że jest w stanie przetwarzać analizować i przetwarzać informacje strumieniowo, w miarę ich napływania. I, co ważne, korzysta przy tym z wielu źródeł i wielu formatów danych. Pozwala więc na ciągłe udoskonalanie wyników w miarę napływania nowych informacji. Strumieniowe przetwarzanie danych może wkrótce stać się standardem. Pracuje nad nim bowiem nie tylko IBM. Niedawno Google nabyło firmę PeakStream, która też zajmuje się tym problemem. IBM prowadzi najbardziej zaawansowane badania, jest pierwszą firmą, która pokazała tak kompletne rozwiązanie jak System S, a obecnie szuka partnerów, który będą tworzyli aplikacje do strumieniowego przetwarzania danych.
  4. Intel, Google i kilka innych firm oznajmiło, że mają zamiar pracować nad poprawieniem wykorzystania energii przez komputery.Celem wspomnianych przedsiębiorstw jest promowanie takiego zasilacza dopecetów i serwerów, który charakteryzowałby się ponad 90-procentowąwydajnością. Urządzenia takie pozwoliłoby zaoszczędzić energię i zredukować temperaturę pracy komputera. Obecnie, jak poinformował Urs Hölzle z Google’a, połowa energii dostarczanej do pecetów jest marnowana. Zamienia się ona w bezużyteczne ciepło lub jest tracona podczas konwersji z prądu zmiennego na stały. Nieco lepszą wydajnością mogą poszczycić się serwery. W ich przypadku marnowane jest „tylko” 30% energii. Lepiej skonstruowane zasilacze i podzespoły pozwoliłyby na wykorzystanie co najmniej 90% pobranej energii. Google ma na tym polu spore osiągnięcia. Firma twierdzi, że jej serwery wykorzystują od 90 do 93 procent dostarczanej im energii. To nie jest problem technologiczny. Już w tej chwili wykorzystujemy zasilacze, których skuteczność wynosi 90 procent – mówi Hölzle. Głównym problemem jest cena. Przeciętny pecet, w którym zastosowano by lepiej wykorzystujące energię komponenty, zdrożeje o 20 dolarów. W przypadku serwera cena wzrośnie o 30 dolarów. Koszty można by obniżyć, jeśli wspomniane komponenty produkowane byłyby na skalę masową. Ponadto pomóc też może odpowiednia polityka koncernów energetycznych. Kalifornijska firma Pacific Gas and Electric udziela swoim klientom zniżki na dostarczaną energię, jeśli używają oni energooszczędnych komputerów.
  5. Sina Corp., jeden z największych chińskich portali internetowych, zawarł z Google’m porozumienie, w ramach którego obie firmy będą wspólnie dostarczały najnowsze informacje, reklamy i usługi wyszukiwawcze na terenie Państwa Środka. Szczegółów umowy nie ujawniono. Początkowo użytkownicy Google’a zyskają łatwiejszy dostęp do newsów portalu Sina. „W przyszłości będziemy współpracowali na rynkach reklam, wyszukiwarek i innych” – mówi Lee Kai-Fu, prezes chińskiego oddziału Google’a. Chiny to obecnie drugi, po USA, rynek internetowy świata. Mimo starań firm takich jak Google czy Yahoo, które chciałyby zdobyć na nim dominującą pozycję, wciąż najpoważniejszymi graczami są lokalne koncerny, takie jak Sohu, Baidu czy Alibaba.
  6. Greg Hackett, profesor w szkole biznesu Kent State University twierdzi, że w ciągu najbliższych 20 lat tacy giganci jak Microsoft czy Google mogą zniknąć z rynku. Hackett zbadał historię 3200 największych firm notowanych na amerykańskiej giełdzie w latach 1960-2004. Zauważył, że 30% z nich przestało istnieć, a kolejne 30% zostało przejęte w ciągu 23 lat od powstania. W zbadanym przez niego okresie 44 lat zyski firm spadły z 40 do 4,3 procenta. Ponadto analiza wykazała, że obecnie 80 procent giełdowych spółek ulega stagnacji lub upadkowi trzykrotnie szybciej niż miało to miejsce w roku 1960. Zmiany przebiegają szybciej i nikt nie jest na nie odporny. Większość firm chwyta się brzytwy. Każdy może mieć problemy, ale jeśli przez trzy z pięciu lat nie odnosi się zysków, to już koniec – mówi Hackett. Profesor stworzył listę firm, które, jego zdaniem, w ciągu najbliższych 20 lat znikną z rynku lub zostaną wykupione przez konkurencję. Na "czarnej liście” znaleźli się tacy giganci jak Amazon, Dell, Google, Microsoft, Starbucks, Wal-Mart i Yahoo. Główną przyczyną upadku firm jest niewykorzystanie nowych pojawiających się możliwości (np. Internetu), utrata elastyczności działania w miarę powiększania się przedsiębiorstwa, skupienie się na krótkoterminowych zyskach oraz korzystanie ze sztywnych, nieprzystających do szybko zmieniającej się rzeczywistości planów strategicznych. Jednymi z najbardziej niebezpiecznych czynników są globalizacja, rozwój technologiczny, lojalność konsumentów oraz zmiany demograficzne. Hackett mówi, że firmy, by przetrwać, muszą poradzić sobie z olbrzymią ilością napływających danych oraz postępować śmiało i ryzykownie. Wydobądź z zalewu danych najcenniejsze informacje i rób to, co nakazuje instynkt – stwierdził autor badań.
  7. Google przejęło producenta oprogramowania antywirusowego. Gigant kupił niewielką firmę GreenBorder Technologies. Szczegółów umowy nie ujawniono. O transakcji informuje strona internetowa GreenBorder. Podobnie, jak miało to miejsce w przypadku innych akwizycji Google’a, nowo przejęta firma przestała udostępniać swoje produkty online. Jednak dotychczasowi klienci mogą bez przeszkód pobierać aktualizacje do posiadanego oprogramowania. GreenBorder oferuje zarówno darmowe oprogramowanie dla użytkowników indywidualnych, jak i płatne wersje przeznaczone na rynek przedsiębiorstw. Firma korzysta z zaawansowanych technik wykrywania szkodliwego kodu. Dla każdej sesji przeglądarki internetowej tworzone jest osobne, izolowane wirtualne środowisko. W przypadku napotkania kodu, któremu nie można ufać, jest on w tym środowisku uruchamiany i sprawdzane są skutki jego działania. W ten sposób stara się wyeliminować nowy, nieznany jeszcze szkodliwy kod. Eksperci uważają, że zakupienie przez Google’a GreenBorder nie oznacza, iż koncern ma zamiar w przyszłości umacniać swoją pozycję na rynku oprogramowania IT. Firma planuje raczej wykorzystać technologie antywirusowe do ochrony swoich własnych aplikacji, które już teraz udostępnia internautom. Mike Rothman, prezes firmy analitycznej Security Incite stwierdził, że gdyby Google chciał zaistnieć na rynku oprogramowania antywirusowego, dokonałby zakupu dużej firmy. GreenBorder Technologies taką firmą nie jest.
  8. Unia Europejska bada czy Google nie łamie europejskiego prawa dotyczącego prywatności. Na Starym Kontynencie jest ono bardziej restrykcyjne niż przepisy w USA. Unia ma zastrzeżenia do polityki Google’a, który dane o użytkownikach przechowuje nawet przez dwa lata. Google zapewnia, że odpowie na wszelkie zastrzeżenia EU przed końcem czerwca. Coraz bardziej rozbudowujący się koncern budzi coraz większe obawy. Firma bada aktywność własnych użytkowników, a że ma do zaoferowania coraz więcej usług, może zebrać dość dokładne dane na temat internautów. Ponadto Google kupuje też inne przedsiębiorstwa internetowe, które mają własne informacje dotyczące internautów. Istnieją obawy, że dane zgromadzone przez Google’a mogą zostać wykorzystane w sposób zagrażający prywatności użytkowników Internetu.
  9. Microsoft nie rezygnuje z walki o rynek internetowej rekalmy. Koncern złożył właśnie ofertę kupna firmy aQuantive. Zaproponował 6 miliardów dolarów. Jeśli dojdzie do transakcji, będzie to największe przejęcie w historii Microsoftu. W przeliczeniu na akcję cena zaproponowana przez firmę z Redmond wynosi 66,50 dolara. Tymczasem wartość akcji aQuantive zamknęła się wczoraj kwotą 35,87 USD. Firma aQuantive zatrudnia około 2600 osób i jest właścicielem agencji interaktywnej Avenue A/Razorfish oraz przedsiębiorstwa Atlas. Posiada też sieć wymiany reklam Drivepm, która kontaktuje wydawców z agencjami reklamowymi. Na rynku reklamy internetowej dochodzi w ostatnim czasie do poważnych przetasowań. W ubiegłym miesiącu Google kupił za 3,2 miliarda dolarów firmę DoubleClick. Zdaniem niektórych analityków, wyszukiwarkowy gigant przepłacił, gdyż przychody DoubleClika wynoszą 250 milionów USD. W ciągu ostatnich dni WPP, brytyjski gigant reklamowy, wydał 600 milionów USD na firmę 24/7 Real Media, a AOL kupił za 100 milionów dolarów niemiecką ADTech.
  10. Google ujawniło dzisiaj swój nowy pomysł: Universal Search. Gigant od razu wyszukuje, w odpowiedzi na zadane wyszukiwarce pytanie, witryny WWW, najświeższe informacje, pliki graficzne, wideo, mapy, książki itp. Znacząco ułatwi to życie użytkownikom, którzy dotychczas musieli wielokrotnie zadawać wyszukiwarce te same pytania, przełączając się pomiędzy podstronami. Obecnie wystarczy zadać je raz, a następnie, klikając w odpowiednie odnośniki, dotrzeć do wszystkich informacji, które Google zgromadził na dany temat.
  11. Microsoft ma zamiar kupić Yahoo! i oferuje za portal 50 miliardów dolarów. Informacja taka pojawiła się właśnie w mediach i, niezależnie od tego czy jest prawdziwa, świadczy o tym, że koncern z Redmond zaczyna coraz bardziej zdecydowanie konkurować z Google'm. Przed kilkoma tygodniami byliśmy świadkami starcia o to, kto kupi firmę DoubleClick, która specjalizuje się w internetowej reklamie. Potyczkę wygrał Google, które postanowiło wydać na transakcję ponad 3 miliardy dolarów. W opinii specjalistów, już cena wywoławcza, wynosząca 2 miliardy USD była zawyżona. Microsoft wycofał się z walki o DoubleClick, mimo iż ma ponaddwukrotnie większe (25 wobec 11 miliardów) zasoby gotówki. Można więc zastanowić się, czy koncern z Redmond rzeczywiście miał zamiar kupować DoubleClick. Walka na rynku internetowej reklamy trwa nadal. Yahoo ogłosiło przed kilkoma dniami, że za 680 milionów dolarów kupi 80% udziałów w innej firmie reklamowej Right Media. Zwiększa się też konkurencja pomiędzy Microsoftem a Googlem. Firma Gatesa próbuje zaistnieć na rynku internetowej reklamy, a Google przygotowuje kolejne narzędzia, które stanowią konkurencję wobec pakietu Office Microsoftu. Jeśli doszłoby do przejęcia Yahoo! przez Microsoft, Google zyskałby potężną konkurencję. Z ostatecznymi wnioskami trzeba jednak poczekać, gdyż informacje o podobnej transakcji pojawiały się już w przeszłości.
  12. Google przejmuje kolejną firmę. Po zamiarze zakupu DoubleClick wyszukiwarkowy koncern ogłosił, że stanie się właścicielem Marratech, przedsiębiorstwa specjalizującego się w produkcji oprogramowania do wideokonferencji. Żadnych szczegółów nie podano, przedstawiciele Google’a stwierdzili jedynie, że zakup pozwoli użytkownikom na przeprowadzanie wideokonferencji wszędzie tam, gdzie jest dostęp do Internetu. Nie wiadomo, czy technologia Marratecha zostanie zintegrowana z Google Talk, czy też będzie oferowana w ramach innej usługi. Nieoficjalnie mówi się, że Google zapłaciło 14,5 miliona dolarów za odkupienie szwedzkiej firmy od jej właścicieli – funduszu emerytalnego i firmy venture capital. Wraz z firmą Google przejął też kilkunastu pracowników.
  13. Google ponownie rzuca wyzwanie Microsoftowi. Po opublikowaniu online’owych darmowych odpowiedników Worda i Excela wyszukiwarkowy gigant zapowiada stworzenie programu do prezentacji – odpowiednika PowerPointa. O zamiarach udostępnienia takiej aplikacji poinformował szef Google’a, Eric Schmidt, podczas konferencji Web 2.0. Schmidt uniknął jednak nazwania nowego programu mianem "zabójcy PowerPointa”. Podkreślił, że oprogramowanie Google’a będzie oferowało znacznie mniej opcji niż PowerPoint. Jego zdaniem przyda się ono najbardziej osobom, które tworzą prezentacje grupowo, wykorzystując do tego celu Internet. Do stworzenia nowego programu Google wykorzysta technologie niedawno przejętej firmy Tonic Systems, która specjalizuje się w tworzeniu opartego na Javie oprogramowania do prezentacji i zarządzania dokumentami. Nowa aplikacja zostanie udostępniona latem bieżącego roku.
  14. Przedstawiciele Microsoftu uważają, że zamiar przejęcia przez Google’a firmy DoubleClick budzi poważne zastrzeżenia i transakcji powinien przyjrzeć się urząd antymonopolowy. Menedżerowie firmy z Redmond rozmawiali w tej sprawie z przedstawicielami AOL, AT&T i Yahoo, którzy wyrazili podobne zastrzeżenia. Google już jest potęgą na rynku reklamy internetowej, a zakup DoubleClick może przyczynić się praktycznie do stworzenia monopolu – uważa Microsoft. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że wydatki na reklamę online rosną znacznie szybciej niż na reklamę w innych mediach. W roku 2006 firmy wydały na nią o 17% więcej niż rok wcześniej, a do firm zajmujących się reklamą w Sieci trafiło 9,8 miliarda dolarów. Tworząc jedną wielką firmę kontrolującą rynek reklamy, Google będzie kontrolowało cały Internet, gdyż będzie decydowało o jego ekonomii – mówi Brad Smith, główny prawnik Microsoftu. Zwraca też uwagę na obawy związane z prywatnością. DoubleClick korzysta z technologii pozwalającej zidentyfikować użytkownika, gdy odwiedza poszczególne strony, a Google posiada dane dotyczące zapytań zadawanych wyszukiwarce przez tego użytkownika. Firma Brina i Page’a może wejść w posiadanie olbrzymiej ilości informacji na temat użytkowników Sieci. Przedstawiciele Google’a stwierdzili, że ich działanie nie łamie przepisów antymonopolowych, a jest przejawem zdrowej aktywności gospodarczej. Zastrzeżenia co do umowy pomiędzy Google’m a DoubleClick wyraził też Jim Cicconi, wiceprezes ds. prawnych firmy AT&T.
  15. Google poinformował, że za 3,1 miliarda dolarów kupi firmę DoubleClick, która specjalizuje się w reklamie. DoubleClick korzysta z technologii, która pozwala klientowi umieszczać reklamę w sieci i ją nadzorować. Firma była przedmiotem walki pomiędzy Google’m a Microsoftem. Jej obecnym właścicielem jest firma Hellman & Friedman, która w 2005 roku zapłaciła z DoubleClick 1,1 miliarda USD. Obecnie, gdy pojawiły się informacje o jej sprzedaży, mówiono o cenie wywoławczej w wysokości 2 miliardów dolarów. Zdaniem analityków była to cena mocno zawyżona, gdyż w ubiegłym roku zysk DoubleClick wyniósł 150 milionów USD. Microsoft zaczął się podobno wycofywać z chęci kupna, a pojawiła się oferta Google’a. Wyszukiwarkowy gigant ma nadzieję, że dzięki technologii i bazie klientów DoubleClick, zwiększy swoje udziały w rynku online’owej reklamy. Zakup DoubleClick to największe przejęcie w historii Google’a. Dotychczas rekordową sumę wydał on na zakup TouTube’a – 1,76 miliarda dolarów.
  16. Google postanowił zainwestować w program Maxthon. Jest on nakładką na Internet Explorera, która udostępnia funkcje obecne w nowoczesnych przeglądarkach, a więc surfowanie w kartach, blokowanie reklam czy wyskakujących okienek. Maxthon do wyświetlania stron wykorzystuje microsoftowy silnik Trident. Google kupił mniejszościowy udział w firmie, która rozwija Maxthona. Firma Page’a i Brina chce wykorzystać produkt mocno związany z oprogramowaniem swojego wielkiego konkurenta – Microsoftu – do podboju chińskiego rynku. W Państwie Środka koncern wyraźnie przegrywa z rodzimą wyszukiwarką Baidu. A Maxthon jest w Chinach bardzo popularny. Używa go prawdopodobnie 40 z około 110 milionów chińskich internautów. Ocenia się, że aż 25% zapytań jest zadawanych Baidu za pomocą Maxthona. Google chce zmienić domyślne ustawienia przeglądarki. W Chinach pole wyszukiwania jest bowiem ustawione na Baidu, a w innych krajach (kolejne 40 milionów użytkowników) – na Yahoo. Amerykański koncern chciałby, żeby domyślnie internauci korzystali z jego wyszukiwarki. Możliwe też, że współpraca między Google’m i Maxthonem pójdzie dalej, w wyszukiwarce zostaną zintegrowane inne usługi Google’a i będzie on polecany jako oficjalna przeglądarka amerykańskiego koncernu. Google dokonało inwestycji w wysokości 1 miliona dolarów prawdopodobnie już przed dwoma miesiącami. Dotychczas fakt ten utrzymywano w tajemnicy.
  17. Google ma ponoć zamiar kupić firmę DoubleClick. Jeśli to prawda, koncern będzie konkurował o nią z Microsoftem. Niedawno pojawiły się pogłoski, że nabyciem przedsiębiorstwa specjalizującego się w internetowej reklamie jest Microsoft. Firma Gatesa miała w ten sposób zdecydowanie wejść na rynek reklamowy i w przyszłości zagrozić pozycji Google’a. Wokół sprzedaży pojawia się jednak sporo niejasności. Najpoważniejsze z nich dotyczą ceny DoubleClick. Firma należy obecnie do przedsiębiorstwa Hellman & Friedman LLC, które kupiło ją w 2005 roku za nieco ponad miliard dolarów. Obecnie cena wywoławcza DoubleClick wynosi 2 miliardy USD. Tymczasem jej ubiegłoroczne przychody zamknęły się kwotą 150 milionów USD. Dlatego też część analityków twierdzi, że albo cena jest zbyt wysoka, albo podane przychody zbyt małe. Z powodu wygórowanej ceny Microsoft jest ponoć coraz mniej zainteresowany zakupem DoubleClick.
  18. Wyszukiwarka Google trafi do milionów telefonów komórkowych. Koreański LG Electronics poinformował właśnie, że podpisał z amerykańskim koncernem umowę, na mocy której wyszukiwarka będzie preinstalowana na komórkach spod znaku LG. Telefony komórkowe LG współpracujące z Google’m, dadzą użytkownikowi łatwy dostęp do jego ulubionych serwisów internetowych i pozwoli im na nieprzerwane korzystanie z połączenia – mówi Paul Bae z LG. Pierwsze urządzenia LG z Google’m trafią na rynek w drugim kwartale bieżącego roku. Jedno naciśnięcie klawisza połączy użytkownika z wyszukiwarką lub też usługami takimi jak Google Maps, Gmail czy Blogger Mobile. Przed dwoma miesiącami Google podpisał podobną umowę z Samsungiem.
  19. Isabel Aguilera, szefowa hiszpańskiego i portugalskiego oddziału Google’a potwierdziła, że koncern pracuje nad telefonem komórkowym. Pogłoski, iż Google ma zamiar wejść na rynek telefonii komórkowej pojawiły się po tym, jak koncern rozpoczął poszukiwania inżynierów i analityków specjalizujących się w rynku telekomunikacyjnym. Wejście na ten rynek to logiczna konsekwencja dotychczasowych działań firmy. Zarówno wyszukiwarka Google, jak i serwis pocztowy Gmail mają swoje wersje dla urządzeń przenośnych. Ponadto Google uruchomiło serwis społecznościowy Dodgeball, który został przygotowany właśnie z myślą o posiadaczach telefonów komórkowych. Telefon ze znakiem firmowym Google’a będzie trzecim produktem hardware’owym tej firmy. Dwa pierwsze to serwery Google Search Appliance i Google Mini.
  20. Specjaliści informują, że google’owski serwis blogowy Blogger jest wykorzystywany przez cyberprzestępców do rozpowszechniania szkodliwego kodu. Według firmy Fortinet, przestępcy założyli na Bloggerze setki blogów, na które wejście kończy się zarażeniem komputera szkodliwym oprogramowaniem. Odróżnienie ich od blogów tworzonych przez uczciwe osoby jest dla przeciętnego internauty niemożliwe. Jeden z takich fałszywych blogów został rzekomo założony przez miłośnika motocykla Honda CR450 i próbuje zarazić komputer wizytującego koniem trojańskim Wonka. Inny rzekomy blog przekierowuje swoje ofiary na stronę Pharmacy Express, która z jednej strony wyłudza dane osobowe, a z drugiej zaraża rozsyłającym spam koniem trojańskim Stration. To nie są prawdziwe blogi, które padły ofiarą cyberprzestępcą. To fałszywe blogi zajmujące się phishingiem – mówi przedstawiciel Google’a. Zapowiada śledztwo i usunięcie rzekomych blogów. Ataki na Bloggera to kolejny przykład, w jaki sposób sieci społecznościowe są wykorzystywane przez cyberprzestępców. Warto tu przypomnieć, że przed kilkoma miesiącami poinformowano o podobnych atakach na YouTube czy MySpace.
  21. Microsoft, zawiedziony najwyraźniej niewielką w porównaniu z Google’m popularnością swojej wyszukiwarki, postanowił zachęcić firmy, do korzystania z jej usług. Koncern ogłosił, że będzie płacił dużym firmom, których pracownicy korzystają z wyszukiwarki Live Search. W tej chwili odbywają się testy z udziałem wybranych przedsiębiorstw. Firmy, w zamian za zachęcenie pracowników do korzystania z usługi Microsoftu będą otrzymywały punkty, dające prawo do bezpłatnych szkoleń czy usług serwisowych. Greg Sterling, analityk z firmy Sterling Market Intelligence uważa, że taka strategia jest ryzykowna. Pracownicy będą wykorzystywali Live Search, bo takie otrzymają polecenie. Jednak tam, gdzie nie będą musieli, skorzystają z innych produktów. Zdaniem Sterlinga strategia ta na dłuższą metę nie przyniesie oczekiwanych rezultatów.
  22. Viacom pozwał do sądu serwis YouTube i jego właściciela Google, domagając się ponad miliarda dolarów odszkodowania. Pozew złożono ze względu na masowe celowe naruszanie praw autorskich przez YouTube. Viacom wylicza, że na serwerach YouTube’a jest nielegalnie przechowywanych niemal 160 000 klipów, które zostały obejrzane ponad 1,5 miliarda razy. Prawa autorskie do tych filmów posiada Viacom, właściciel m.in. Paramount Pictures, DreamWorks i wielu sieci kablowych. YouTube przywłaszczył sobie tą zawartość bez odpowiedniej zgody i wniesienia opłat licencyjnych – napisali prawnicy Viacomu. Właściciele praw autorskich do zamieszczanych na YouTube klipów uważają, że skoro serwis zarabia pieniądze na tym, co oni stworzyli, to powinien uzyskać ich zgodę oraz wnosić odpowiednie opłaty. Google broni się twierdząc, że prawa autorskie są przestrzegane, a YouTube daje ich właścicielom niepowtarzalną okazję na dotarcie do użytkowników, szczególnie do coraz liczniejszej rzeszy młodych ludzi. Google nabyło YouTube’a w ubiegłym roku za 1,65 miliarda dolarów. Zarezerwowało też pieniądze na ewentualne pozwy sądowe, co świadczy o tym, iż właściciele Google’a zdają sobie sprawę, że serwis buduje swoją potęgę nielegalnie wykorzystując cudze dzieła. Pozew Viacomu świadczy o zaostrzającej się walce pomiędzy Google’m a właścicielami praw autorskich. Dotychczas bowiem wyszukiwarkowemu gigantowi udawało się dojść do porozumienia z wieloma firmami, takimi jak m.in. Warner Music Group, CBS czy BBC. Postępowanie YouTube nie podoba się wielu przedstawicielom przemysłu muzycznego czy filmowego. Zauważają oni, że firma celowo umożliwia dodawanie nielegalnych materiałów i nie robi nic, by je usunąć ze swoich serwerów. Znikają one dopiero wówczas, gdy właściciele praw autorskich wystosują oficjalny protest. A to oznacza, że muszą oni poświęcać czas i pieniądze na to, by witryna YouTube działała zgodnie z prawem. Takie praktyki ostatecznie wyprowadziły przedstawicieli Viacomu z równowagi. YouTube zarabia na popularności klipów, nielegalnie przechowywanych na serwerach serwisu – napisano w pozwie. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Viacom nie miał zamiaru pozywać YouTube'a, ale postanowił to zrobić po tym, jak wielokrotnie znajdowano w tym serwisie klipy, o których usunięcie oficjalnie proszono.
  23. Trwa spór Google’a z amerykańską Komisją Giełd i Papierów Wartościowych (SEC). Koncern, podobnie jak każda giełdowa spółka, zobowiązany jest do składania szczegółowych raportów finansowych. Komisji nie podoba się raport za ubiegły rok. Jej przedstawiciele twierdzą, że Google źle obliczyło należne podatki. Firma twierdzi, że wszystko jest w porządku i nie zamierza ustępować. Między przedstawicielami obu stron odbyło się już 7 rund rozmów, które nie przyniosły rezultatów. Ostatnio spotkali się oni 30 stycznia. SEC zwrócił baczniejszą uwagę na Google’a w marcu ubiegłego roku, gdy cena akcji firmy gwałtownie spadła po publicznym wystąpieniu George’a Reyesa odpowiedzialnego za finanse koncernu. Komisja zawsze sprawdza, czy gwałtowne ruchy akcji następujące po wystąpieniach osób z kierownictwa spółek giełdowych nie są związane z próbą manipulacji ceną.
  24. Google załatało groźną dziurę w Google Desktop. Luka została odkryta w ubiegłym roku przez analityków firmy Watchfire Corp. Można ją spotkać w około 80% aplikacji sieciowych, jednak szczególnie niebezpieczna była w produkcie Google’a. Google Desktop to darmowe narzędzie, które pozwala wyszukiwać i indeksować przechowywane na komputerze dane tak, jak czyni to wyszukiwarka internetowa. Okazało się, że Google Desktop jest podatny na atak typu cross-site scripting. Pozwala on na zainstalowanie i uruchomienie szkodliwego kodu na komputerze wykorzystującym Google Desktop. Atakujący może doprowadzić do infekcji w różnych sposób, np. wysyłając potencjalnej ofierze e-mail. Jeśli atak się powiedzie, cyberprzestępca może przeszukiwać komputer ofiary i, prawdopodobnie, zyskać nad nim całkowitą kontrolę. Watchfire poinformował Google’a o luce 4 stycznia, a 1 lutego jego pracownicy otrzymali informację, że dziura została załatana.
  25. Google ogłosiło, że kosztem 600 milionów dolarów wybuduje nowe centrum bazodanowe. Powstanie ono w Północnej Karolinie i znajdą się w nim farmy serwerów pracujących na potrzeby baz danych i wyszukiwarek przyszłości. To właśnie ono ma obsługiwać projekt "Similarity Engine”, który pozwoli robotom wyszukiwarki na porównanie znalezionych w Sieci witryn i dokumentów. Dzięki niemu z wyników wyszukiwania znikną zdublowane lub niemal identyczne informacje. W nowym centrum zatrudnienie znajdzie nieco ponad 200 osób. Będą to przede wszystkim specjaliści ds. serwerów i sieci. Władze stanu Północna Karolina, by zachęcić Google’a do wybudowania centrum właśnie na ich terenie, dokonały już inwestycji wartości 4,8 miliona dolarów. Jeśli Google rzeczywiście wybuduje swoje centrum, wartość stanowych inwestycji zostanie zwiększona do 100 milionów USD.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...