Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów ' zbiornik' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 7 wyników

  1. Aby zapobiec utracie plonów, w grudniu ubiegłego roku ze sztucznego zbiornika w Mosulu w Iraku zaczęto wycofywać olbrzymie ilości wody. A gdy jej poziom się obniżył, spod wody wyłoniły się ruiny miasta z epoki brązu. Pozostałości pałacu i wielu dużych budynków na stanowisku archeologicznym Kemune mogą być szczątkami miasta Zakhiku, ważnego centrum Mitanni, założonego przez Hurytów państwa, które istniało w latach 1600-1260 p.n.e. To jeden z władców tego państwa podarował Tutanchamonowi jego słynny sztylet z meteorytu. Samo miasto założono ok. 1550 roku p.n.e., a w roku 1350 p.n.e. zostało w dużej mierze zniszczone przez trzęsienie ziemi. W 2018 roku odkryto tam pałac, którego badania rzuciły wiele światła na państwo Mitanni. Ruiny miasta zostały zalane przed 40 laty po wybudowaniu tamy pod Mosulem, a zanim je zatopiono nie prowadzono w nim żadnych prac archeologicznych. Z okazji natychmiast postanowił skorzystać niemiecko-kurdyjski zespół archeologów, który chce zbadać ruiny, zanim ponownie znajdą się one pod wodą. Doktor Hasan Ahmed Qasim, przewodniczący Organizacji Archeologicznej Kurdystanu, oraz profesorowie Ivana Puljiz z Uniwersytetu we Freiburgu i Peter Pfälzner z Uniwersytetu w Tybindze zorganizowali w ciągu kilku dni zespół ratunkowy, który przystąpił do działania. W bardzo krótkim czasie naukowcom udało się wykonać mapowanie miasta. Naukowcy udokumentowali liczne duże budynki, masywne fortyfikacje z murami i wieżami, rozległy wielopiętrowy budynek magazynowy oraz kompleks przemysłowy. Dokumentację samego pałacu przeprowadzono podczas krótkiej kampanii archeologicznej w 2018 roku. Szczególnie istotny jest tutaj wielki budynek magazynowy, w którym musiano przechowywać olbrzymie ilości towarów, prawdopodobnie kupowanych w innych regionach Imperium. Nasze badania pokazują, że miasto było ważnym centrum Imperium Mittani, stwierdzają naukowcy. Archeologów szczególnie cieszy odkrycie pięciu ceramicznych naczyń, wewnątrz których znaleziono archiwum ponad 100 glinianych tabliczek. Pochodzą one z okresu środkowoasyryjskiego, wkrótce po trzęsieniu ziemi, które zniszczyło miasto. Niektóre z nich, prawdopodobnie listy, wciąż znajdują się w swoich glinianych „kopertach”. Naukowcy mają nadzieję, że na tabliczkach znajdą ważne informacje dotyczące końca miast i początku rządów asyryjskich w tym regionie. To cud, że tabliczki, wykonane z niepalonej gliny, przetrwały tyle dziesięcioleci pod wodą, mówi profesor Pfälzner. Po zakończeniu badań naukowcy przykryli odsłonięte przez siebie ruiny plastikiem. Ma to ochronić w czasie zalania mury miasta i inne zabytki wciąż ukryte w ruinach. Obecnie miasto znowu znajduje się pod wodą. Gdy w przyszłości woda zostanie ponownie spuszczona, archeolodzy będą kontynuowali prace. « powrót do artykułu
  2. W Tikal, jednym z najpotężniejszych miast Majów, znajdowały się drogi, place, piramidy, świątynie i pałace. Jednak Tikal zostało niespodziewanie opuszczone, prawdopodobnie z powodu antropogenicznego zanieczyszczenie zbiorników rtęcią. W Tikal istniał też pierwszy na półkuli zachodniej system filtrowania wody pitnej. A teraz naukowcy twierdzą, że wokół zbiorników z wodą istniały tereny zielone. Uczeni z University of Cincinnati opracowali nową metodę analizy roślinnego DNA z osadów w zbiornikach pitnej wody w Tikal. Zidentyfikowali tam ponad 30 gatunków drzew, traw, roślin kwitnących, które przed ponad 1000 lat rosły wokół zbiorników przy pałacach i świątyniach. Niemal całe centrum miasta było utwardzone. Musiało być tam gorąco w czasie pory suchej. Miałoby więc sens stworzenie w pobliżu zbiorników wody miejsc, w których było przyjemnie i chłodno, mówi paleobotanik profesor David Lentz. Szczegółowe badania wykazały, że Majowie pozwolili, by teren wokół zbiorników pozostał w stanie naturalnym. Znajdował się tam naturalny las. Dzięki niemu brzegi zbiorników były chronione przed erozją, a las mógł dostarczać roślin jadalnych i leczniczych. Naukowcy stwierdzili na przykład, że rosły tam kilkudziesięciometrowej wysokości drzewa, które i dzisiaj dominują w leśnym krajobrazie Gwatemali. Klimat w Tikal jest trudny do życia. Gdyby nie pięciomiesięczna pora deszczowa, nie dałoby się tam mieszkać. To zbiorniki decydowały o możliwości rozwoju miasta. Więc chronili te miejsca pozostawiając las w stanie nienaruszonym, dodaje Lentz. Znalezione dowody wskazują, że wokół zbiorników rosły drzewa z gatunku Andira inermis, brosimum darzymlecznia (Brosimum alicastrum), dzika cebula, dzikie figi, dzikie wiśnie oraz dwa rodzaje traw. Trudno powiedzieć, czy obszary wokół zbiorników służyły jako miniaturowe (50x50 m.) parki miejskie. To był święty obszar miasta, pełen pałaców i świątyń. Nie wiem, czy zwykli ludzie mogli sobie tutaj przychodzić, mówi Lentz. Biorąc pod uwagę fakt, że wokół Tikal Majowie wycięli drzewa, tym większy kontrast stanowiło ich pozostawienie w samym centrum kamiennego miasta. Majowie byli kulturą leśną, ich kosmologia zawierała wiele elementów z lasu. Zatem posiadanie w centrum miasta świętego leśnego obszaru znajdującego się wokół świętego źródła i zbiorników wody musiało być potężnym symbolem. To jakby kosmos w miniaturze. Z drugiej strony wszystkie miasta Majów były bardzo zielone. Poza centrum Tikal, którego place i drogi były wyłożone kamieniami, większość obszaru miasta porastały drzewa i rośliny uprawne. Wokół każdego kompleksu mieszkaniowego istniał duży ogród. Znaczna część żywności, którą spożywali mieszkańcy majańskich miast, była produkowana w samych miastach lub w ich bezpośrednim sąsiedztwie. To zupełnie inaczej niż we współczesnych zachodnich miastach, stwierdzają badacze. « powrót do artykułu
  3. Naukowcy z NASA sporządzili pierwszą globalną mapę zmian poziomu powierzchniowych wód słodkich. Chcieli w ten sposób zbadać wpływ człowieka na zasoby słodkowodne. Dzięki najnowszym osiągnięciom technologicznym możliwe było uwzględnienie zbiorników, które jeszcze niedawno uznawano za zbyt małe, by badać je za pomocą satelitów. Badania zostały przeprowadzone przez ICESat-2 (Ice, Cloud and land Elevation Satelite-2), który ostrzeliwuje powierzchnię Ziemi 10 000 impulsami laserowymi w ciągu sekundy. Po odbiciu od powierzchni i odebraniu przez satelitę, światło lasera zapewnia niezwykle precyzyjne pomiary wysokości. Biorąc pod uwagę prędkość satelity (6,9 km/s) oraz częstotliwość pracy lasera łatwo wyliczyć, że poszczególne punkty pomiarowe były oddalone od siebie o 70 centymetrów. Dokładność pojedynczego pomiaru wynosi ok. 10 cm, zaś po uśrednieniu jest jeszcze większa. W ten sposób w ciągu 22 miesięcy, jakie upłynęły od wystrzelenia ICESat-2 w 2018 roku naukowcy zmierzyli poziom wody w 227 386 sztucznych i naturalnych zbiornikach słodkiej wody. Badania wykazały, że średnio pomiędzy porami roku poziom wody w zbiornikach naturalnych waha się o 22 centymetry. W tym samym czasie w zarządzanych przez człowieka zbiornikach sztucznych dochodzi do wahań rzędu 86 centymetrów. Jako, że liczba zbiorników naturalnych jest 24-krotnie większa niż sztucznych, specjaliści wyliczyli, że zbiorniki sztuczne odpowiadają za 57% globalnej zmienności poziomu wód słodkich. Zrozumienie zmienności i odnalezienie jej wzorców pozwala stwierdzić, jak bardzo wpływamy na globalny cykl hydrologiczny. Okazuje się, że wpływ człowieka jest większy, niż sądziliśmy, mówi główna autorka badań, hydrolog Sarah Cooley z Uniwersytetu Stanforda. Naukowcy zauważyli też regionalne różnice w zmienności poziomu wody w zbiornikach. Otóż w zbiornikach sztucznych największe wahania poziomu wód mają miejsce na Bliskim Wschodzie, na południu Afryki oraz na zachodzie USA. W zbiornikach naturalnych do największych wahań dochodzi w tropikach. Uzyskane wyniki przydadzą się do przyszłych badań nad związkiem pomiędzy działalnością człowieka i zmianami klimatu a dostępnością wody pitnej. Dzięki nim w przyszłości będziemy mogli obserwować, jak zmienia się w czasie zarządzanie wodą przez człowieka oraz w jakich obszarach pojawiają się największe wyzwania, gdzie może dojść do zagrożeń źródeł wody pitnej. To bardzo cenne dane dla określenia wpływu człowieka na globalny obieg wody, dodaje Cooley. W swoich badaniach naukowcy wykorzystali dane z satelitów Landsat. To trwający od dziesięcioleci wspólny projekt NASA i U.S. Geological Survey, w ramach którego tworzone są mapy powierzchni naszej planety. Dzięki nim można było zidentyfikować sztuczne i naturalne zbiorniki wody słodkiej na potrzeby misji ICESat-2. Do dwuwymiarowych map misji Landsat dodano teraz trzecią warstwę danych – informacje o zmianach poziomu wód w zbiornikach. Głównym celem ICESat-2 są pomiary pokryw lodowych na Ziemi. « powrót do artykułu
  4. Podczas rocznych wykopalisk ratowniczych w pobliżu Ostii odkryto duży basen z IV w. p.n.e. Nieopodal zbiornika o długości 48 i szerokości 12 m płynie Tyber. Nie wiadomo, jaką basen spełniał rolę. To znalezisko zaskoczyło naszych archeologów - podkreśla Daniela Porro, szefowa Soprintendenza Speciale Archeologia, Belle Arti e Paesaggio di Roma. W mule natrafiono na belkę z fragmentem napisu w języku etruskim. Najstarsze znaleziska ze stanowiska pochodzą z początku V w. p.n.e. - dodaje Porro. Archeolodzy zastanawiają się, do czego basen służył. Ponieważ na jednym z jego krańców znajduje się kamienna rampa, dywagowano, że mógł być częścią warsztatu szkutniczego. Nie natrafiono jednak na kanał, który łączyłby zbiornik z rzeką. Pojawił się też pomysł, że zbiornik, który znajduje się między Via Ostiense i Via di Malafede, mógł być wykorzystywany do hodowli ryb. Brakuje jednak specjalnego obszaru do składania ikry. Specjaliści z Soprintendenza Speciale di Roma dodają, że niewykluczone, że zbiornik spełniał jeszcze inną funkcję i gromadzono w nim, na przykład, obornik. Analiza rampy nie ujawniła kolein. Wygląda więc na to, że korzystali z niej ludzie wchodzący i wychodzący z wody. Mógł to być basen do pływania, ale w takim przypadku dno zwykle wykładano marmurem lub innym wysokiej jakości kamieniem, a tu po prostu ubito ziemię. Pojawiła się też sugestia, że basen wykorzystywano podczas ceremonii religijnych czy rytuałów. Jest on jednak znacznie większy od znanych zbiorników pełniących taką funkcję. Nie ma też dowodów, które wskazywałyby na istnienie w pobliżu sanktuarium/świątyni. Basen mógł być połączony z siecią akweduktów w regionie i stanowić część starożytnego systemu zaopatrzenia w wodę. « powrót do artykułu
  5. W kompleksie Angkor w czasowo osuszonym zbiorniku Srah Srang kambodżańscy archeolodzy odkryli w zeszłym tygodniu pochodzącą z X w. n.e. statuę żółwia z piaskowca. Od 16 marca prowadzone są wykopaliska świątyni usytuowanej na wysepce na środku zbiornika. Gdy wcześniej w tym zespół określił położenie świątyni, robotnicy obniżyli poziom wody, by umożliwić badania - opowiada Mao Sokny, archeolog z zarządzającej kompleksem ASPARA Authority. Żółw mierzy 56 na 93 cm. Naukowcy przypominają, że żółw (Kurma) to jeden z awatarów Wisznu. Niekiedy żółwie są umieszczane jako obiekty wotywne w fundamentach świątyni albo w jej centrum - wyjaśnia dyrektor wykopalisk Chea Socheat. W wywiadzie udzielonym Khmer Times Socheat powiedział, że wstępna ocena sugeruje, żółw był zakopany pod świątynią, by zapewnić miejscu bezpieczeństwo i dobrobyt. Zeszły tydzień był dla archeologów bardzo owocny. Krótko przed odkryciem żółwia zespół natrafił na dwa metalowe trójzęby (jeden zachował się w całości), liczne kryształy i głowę Nagi - wężokształtnego bóstwa wodnego. W piątek znaleziono zaś mniejszego żółwia i 2 rzeźbione ryby. Dziennikarzowi Phom Penh Post Socheat ujawnił, że podczas wcześniejszych wykopalisk świątyni na sztucznej wyspie Neak Pean (także z kompleksu Angkor) znaleziono mniejszego żółwia. W jego wnętrzu ukryte były m.in. drogocenne kamienie. Dolna połowa nowo odkrytego żółwia tkwi w ziemi. Tak ma pozostać do czasu, aż specjaliści opracują bezpieczny sposób podniesienia rzeźby. Choć prowadzono już badania związane ze świątynią, brakowało pogłębionych studiów [...]. Nasze ostatnie odkrycia pomogą wyjaśnić [i odtworzyć] historię świątyni, w tym ceremonie religijne, które się tu odbywały - podsumowuje Socheat. « powrót do artykułu
  6. Tysiące pielgrzymów przybywają do centralnej Tajlandii, by odwiedzić świątynię odsłoniętą przez wodę i pomodlić się do posągu Buddy. W wyniku długotrwałej suszy w sztucznym zbiorniku wodnym pozostało tylko 3% wody i na powierzchnię wynurzyła się świątynia Wat Nong Bua Yai. Świątynia była w przeszłości centrum życia lokalnej społeczności. Odbywały się tam modlitwy, festiwale, prowadzono działalność edukacyjną, służyła jako centrum spotkań i rozrywki. Została ona zalana. Z wody wyłoniły się też pozostałości setek domów okolicznych wsi, które zostały przeniesione. Teraz do świątyni udały się setki osób, które oddają cześć bezgłowemu posągowi Buddy o wysokości 4 metrów. Zwykle świątyni nie widać. Żadna jej część nie wystaje znad wody. Została odsłonięta przez suszę. Zbiornik, w którym się znajduje,ma pojemność 960 milionów metrów sześciennych i służy nawadnianiu 526 000 hektarów upraw w czterech prowincjach. Susza spowodowała, że zasila on jedynie 1214 hektarów w jednej prowincji. Tajlandia przeżywa obecnie największą suszę od dziesięcioleci, a poziom wód w zbiornikach jest znacznie poniżej średnich miesięcznych, a poziom Mekongu jest najniższy od ponad 100 lat. Wszystko to w czasie sezonu monsunów, najbardziej wilgotnej pory roku w Azji Południowo-Wschodniej. Susza dotknęła przede wszystkim rolników uprawiających ryż. W maju, gdy nadeszła pora jego sadzenia, rząd Tajlandii zaapelował do rolników, by wstrzymali się z sadzeniem w oczekiwaniu na opady. Nadeszły one późno i było ich bardzo mało. Od tamtej pory rząd zasiewa chmury by wywołać opady i chociaż trochę pomóc rolnikom. Zdaniem ONZ obszar suszy będzie się zmieniał i powiększał. Należy się spodziewać, że w przyszłości będzie coraz gorzej. « powrót do artykułu
  7. Autorzy globalnego studium zauważyli niezwykły paradoks – w miarę postępów globalnego ocieplenia zwiększa się ilość opadów, a jednocześnie zmniejszają się zasoby wody pitnej. Badania, najszerzej na świecie zakrojone studium opadów i rzek, zostały przeprowadzone przez zespół profesora Ashisha Sharmy z australijskiego Uniwersytetu Nowej Południowej Walii. Naukowcy wykorzystali dane z 43 000 stacji monitorujących opady i 5300 stacji monitorujących rzeki w 160 krajach. To coś, co przegapiono. Spodziewaliśmy się, że ilość opadów będzie rosła, gdyż cieplejsze powietrze może przechować więcej wilgoci. To samo przewidują tez modele klimatyczne. Nie przewidzieliśmy jednak, że w obliczu zwiększonych opadów rzeki będą wysychały, mówi Sharma. Sądzimy, że przyczyną tego stanu rzeczy jest wysychanie gleby w zlewniach rzek. Tam, gdzie kiedyś przed opadami było wilgotno, dzięki czemu nadmiar wody z opadów spływał do rzek, jest teraz bardziej sucho. Więcej wody wsiąka w glebę, a mniej trafia do rzek. Mniej wody w rzekach oznacza mniej wody dla miast i rolnictwa. Tymczasem bardziej sucha gleba to konieczność zwiększonego nawadniania pól. Co gorsza, ten schemat obserwujemy na całym świecie, dodaje uczony. Już w tej chwili na każde 100 kropli opadów do rzek i jezior trafia 36 kropli. To woda dostępna dla człowieka. Pozostałe 64 krople zostają zatrzymane w glebie. Im bardziej sucha gleba, tym mniej kropli spłynie do rzek i jezior. Mniej wody trafia tam, gdzie możemy ją później wykorzystać. W tym samym czasie pojawia się więcej opadów, co przeciąża infrastrukturę kanalizacyjną w miastach, prowadząc do większej liczby podtopień, stwierdza Sharma. Profesor Mark Hoffman chwali badania Sharmy. Zmiana klimatu wciąż dostarcza nam niemiłych zaskoczeń. Naszą rolą, jako inżynierów, jest zidentyfikowanie problemu i znalezienie rozwiązania, mówi. Sharma i jego zespół zauważyli już wcześniej, że pomimo zwiększenia się liczby ekstremalnych opadów, nie dochodzi do zwiększenia liczby ekstremalnych powodzi. Przyczynę tego stanu rzeczy upatrują w bardziej suchej glebie oraz mniejszym zasięgu terytorialnym ekstremalnych opadów. Jednak ekstremalne powodzie to zjawiska, które są zbyt potężne, by napełnić zbiorniki przeznaczone na wodę pitną dla ludzi. Mogą być one za to napełnione przez słabsze powodzie. Problem w tym, że, zdaniem Sharmy, ogólna liczba powodzi się zmniejsza. Uczony wskazuje tutaj na wcześniejsze badania Amerykanów, którzy stwierdzili, że przy ekstremalnie dużych opadach, jeśli gleba była wilgotna przed opadami, to 62% wody opadowej składa się na powódź. Jeśli zaś gleba była wcześniej sucha, to powódź tworzy 13% wody opadowej. To sprzeczne z tym, co czytamy w raportach IPCC, w których przewiduje się rosnącą liczbę powodzi. Jednocześnie jednak wskazuje nam to na potencjalnie groźny scenariusz. Niewielkie powodzie są bardzo ważne, gdyż napełniają zbiorniki, z których czerpiemy wodę. Jednak powodzi jest coraz mniej, bo gleba wchłania wodę. Nawet jeśli pojawi się naprawdę duży deszcz, to gleby są tak suche, że pochłaniają więcej wody niż wcześniej. Mniej więc trafia tam, skąd możemy ją czerpać, wyjaśnia Sharma. Dotychczas wszyscy mieli obsesję na punkcie powodzi i nie zwracali uwagę na znacznie ważniejszy element równania, wodę trafiającą do zbiorników, dodaje. Zdaniem Sharmy, mamy dwa wyjścia. Możemy poczekać, aż ludzie zmniejszą emisję gazów cieplarnianych i klimat się ochłodzi, co jednak zajmie dużo czasu. Możemy też przebudować infrastrukturę przechowującą i dostarczającą wodę, dostosować systemy kanalizacyjne w miastach i przenieść uprawy wymagające dużych ilości wody w tereny, gdzie ta woda będzie. Konieczne będą prace inżynieryjne na masową skalę. Jednak jest to możliwe. W miejscach takich jak Arizona czy Kalifornia roczne opady wynoszą zaledwie około 400 milimetrów, a mimo to, dzięki odpowiedniej infrastrukturze, zamieniono niegościnne tereny w miejsca, gdzie żyje olbrzymia liczba ludzi. Popatrzmy chociażby na infrastrukturę w australijskich Snowy Mountains. Składa się ona z szesnastu głównych zapór, siedmiu elektrowni wodnych, stacji pomp i 225 kilometrów tuneli. Woda z topniejącego śniegu jest wykorzystywana tam zarówno do generowania energii jak i do nawadniania pól. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...