Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów ' SARS-CoV-2' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 78 wyników

  1. Naukowcy wciąż nie zidentyfikowali jednoznacznie źródła koronawirusa SARS-CoV-2. A dopóki to nie poznamy, nie będziemy mogli być pewni, że w przyszłości epidemia nie powróci. Najbardziej podejrzane pozostają łuskowce, które miały być pośrednikiem pomiędzy nietoperzem, a człowiekiem, jednak chińscy uczeni przyznają, że miało miejsce zawstydzające nieporozumienie pomiędzy grupą laboratoryjną a bioinformatyczną. Przed trzema tygodniami Chińczycy ogłosili, że analiza genetyczna wykazała, iż ludzie zarazili się od łuskowców. Te zagrożone wyginięciem zwierzęta są w Chinach zabijane na mięso, a części ich ciał są wykorzystywane w medycynie. Naukowcy z Południowochińskiego Uniwersytetu Rolniczego w Kantonie ogłosili, że koronawirus znaleziony na jednym z przemyconych łuskowców jest w 99% zgodny z koronawirusem infekującym ludzi. Jednak, jak się okazuje, Chińczycy nie stwierdzili 99-procentowej zgodności całych genomów. Wirusy są do siebie tak podobne jedynie we fragmencie znanym jako domena wiążąca receptor (RBD). Konferencja prasowa, na której ogłoszono tak duże prawdopodobieństwo całych genomów była „nieporozumieniem”, stwierdza Xiao Lihua, parazytolog z Kantonu. RBD to ważna część wirusa, które pozwala mu przyczepić się i wniknąć do komórki, jednak 99% podobieństwo RBD nie oznacza, że wirusy od siebie pochodzą, mówi Linfa Wang z Singapuru, która brała udział w zidentyfikowaniu źródła wirusa SARS. Badania całego genomu SARS-CoV-2 u ludzi i porównanie go z koronawirusem z łuskowców wykazało, że są one identyczne w 90,3%. Podobne wyniki uzyskały inne grupy badawcze. Międzynarodowy zespół naukowy, korzystający z zamrożonych próbek tkanek przemycanych łuskowców stwierdził, że obecne u nich koronawirusy są podobne do SARS-CoV-2 w od 85,5 do 92,2%. Z kolei dwie grupy naukowe z Chin stwierdziły prawdopodobieństwo rzędu 90,23% i 91,02%. Arinjay Banerjee z kanadyjskiego McMaster University, który specjalizuje się w badaniach koronawirusów mówi, że potrzebujemy znacznie większego podobieństwa całego genomu, by znaleźć źródła COVID-19. Na przykład w przypadku epidemii SARS cywety uznano za źródło, gdyż okazało się, że obecny u nich koronawirus jest w 99,8% identyczny z tym znalezionym u lidzi. Jak dotychczas najbardziej podobny koronawirus znaleziono wśród nietoperzy. Jest on identyczny w 96% z koronawirusem, który wywołał obecną epidemię. Jednocześnie jednak oba te koronawirusy zasadniczą różnią się w sekwencji RBD. To zaś wskazuje, że ten konkretny koronawirus nietoperzy nie może bezpośrednio zainfekować człowieka, ale mógł zostać przekazany przez pośrednika, jakiś inny gatunek. Pozostaje jeszcze jedno nierozstrzygnięte pytanie. Jeśli rzeczywiście pośrednikiem tym były łuskowce, to dlaczego zachorowania nie wystąpiły najpierw w krajach, z których są przemycane. Naukowcy obawiają się też, by nie doszło do masowej rzezi łuskowców. Po epidemii SARS ludzie zaczęli masowo zabijać cywety. Problemem nie są zwierzęta. Problemem jest kontakt człowieka z nimi, stwierdzają. « powrót do artykułu
  2. Japońskie władze poinformowały o kobiecie, u której po raz drugi zdiagnozowano zarażenie koronawirusem. Kobieta była już raz zdiagnozowana, przebywała w szpitalu, z którego wyszła po tym, jak lekarze upewnili się, że wyzdrowiała. Mieszkająca w Osace kobieta w wieku ponad 40 lat po raz pierwszy została zdiagnozowana w styczniu. Trafiła do szpitala, skąd wypisano ją 1 lutego po tym, jak wyzdrowiała. Ostatnio poczuła bóle w gardle i klatce piersiowej. Zgłosiła się do lekarza. Potwierdzono u niej obecność SARS-CoV-2. W takiej sytuacji władze Japonii stwierdziły, że konieczne jest śledzenie losu osób, które zostały uznane za wyleczone z koronawirusa. Profesor mikrobiologii i patologii Philip Tierno Jr. z Wydziału Medycyny Uniwersytetu Nowojorskiego sugeruje, że koronawirus może wchodzić w stan uśpienia, a potem ponownie wywoływać objawy choroby, szczególnie jeśli dostanie się do płuc. Zdaniem uczonego, nie można wykluczyć, że wirus działa dwufazowo. Atakuje, pojawiają się objawy, patogen przechodzi w stan uśpienia, pacjent wydaje się zdrowy, po czym następuje kolejna faza choroby. Również Chińczycy informują o przypadkach ponownej infekcji. Z przekazanych przez nich danych okazało się, że aż u 14% osób uznanych za wyleczonych ponownie wykrywa się obecność SARS-CoV-2. Na razie nie wiadomo, czy doszło u nich do ponownego zakażenia, czy też osoby te miały w sobie wirusa w momencie wypisywania ze szpitala. « powrót do artykułu
  3. Profesor Marc Lipsitch, epidemiolog z Uniwersytetu Harvarda uważa, koronawirusa SARS-CoV-2 nie uda się opanować i w ciągu roku zarazi on od 40 do 70 procent ludzkości. Lipsitch nie jest osamotniony w swoich przewidywaniach. Już w styczniu informowaliśmy, że wielu ekspertów twierdzi, iż koronawirus zostanie z nami na stałe. Już sam przykład Chin pokazuje, że opanowanie epidemii nie będzie łatwe. Pomimo drastycznych środków wprowadzonych przez władze w Pekinie, pomimo zamknięcia całych miast i wielkich obszarów, na których mieszka około 100 milionów ludzi, koronawirus i powodowana nim choroba COVID-19 pojawiły się już w niemal 40 krajach na świecie. Ostatnie doniesienia mówią o zamknięciu kilkuset osób w hotelu na Teneryfie, gdyż u przebywającego tam włoskiego lekarza wykryto koronawirusa. Mimo, że Chiny wprowadzają kolejne obostrzenia – wydano zakaz polowań na dzikie zwierzęta, ich sprzedaży, jedzenia i transportowania, a w Hubei urzędnicy będą chodzili od domu do domu, sprawdzali temperaturę mieszkańców i wysyłali podejrzane przypadki do specjalnych obozów – Lipschits uważa, że takie działania niczego nie zmienią. Główny problem z koronawirusem SARS-CoV-2 polega bowiem na tym, że zachorowania przebiegają łagodnie. W przypadku epidemii SARS i MERS koronawirusy zabijały większy odsetek chorych, a osoby zarażone, a niewykazujące objawów, nie zarażały. Zatem łatwo było określić, kto stanowi zagrożenie, a wielu z nosicieli szybko umierało. Dlatego też epidemie udało się opanować. Teraz mamy zupełnie inną sytuację. Tysiące zarażonych osób może w ogóle nie wykazywać żadnych objawów lub też mogą mieć łagodne objawy przypominające przeziębienie. Większości takich osób nie da się wychwycić i izolować, będą więc one zarażały innych. Dlatego też coraz większa liczba specjalistów skłania się ku poglądowi, że SARS-CoV-2 stanie się piątym endemicznym koronawirusem nawiedzającym ludzkość. Tak, jak obecnie mówimy o sezonie grypowym, będziemy w przyszłości mówili o sezonie zachorowań na COVID-19. Te cztery obecnie dotykające ludzi koronawirusy to OC43 oraz 229E, które odkryto w latach 60. XX wieku. Przez wieki krążyły one wśród, odpowiednio, krów i nietoperzy. Kolejne dwa, HKU1 i NL63, odkryto po epidemii SARS z lat 2003–2004. Nie wiemy, od jak dawna dręczą one ludzkość, ani czy w momencie przejścia ze zwierząt na ludzi wywołały epidemię. Specjaliści sądzą, że wszystkie łącznie odpowiadają za około 25% przeziębień. Nie przywiązujemy do nich zbyt dużej wagi, gdyż choroby przebiegają łagodnie, szczególnie w porównaniu z grypą, przyznaje epidemiolog Stephen Morse z Columbia University. Wracając do obecnej epidemii koronawirusa to, jak stwierdza Lipsitch, nie wiadomo nawet ile osób jest zarażonych. Przed kilkoma dniami, gdy w USA było wykrytych 35 przypadków zachorowań, Lipsitch mówił, że w rzeczywistości zarażonych w USA może być od 100 do 200 osób. O tym, że sytuacja robi się coraz bardziej poważna świadczyć może fakt, że wczoraj przedstawiciele WHO stwierdzili, iż poszczególne kraje powinny przygotowywać się na pandemię. USA zaczęły takie przygotowania już pod koniec stycznia. Jeszcze na początku epidemii zalecano jedynie, by testami na obecność SARS-CoV-2 obejmować jedynie osoby, które były w Chinach. Jednak ostatnio amerykańskie CDC ogłosiło, że zacznie badania przesiewowe w pięciu miastach, by poznać odpowiedź na pytanie, ile jest rzeczywistych przypadków zachorowań. Problem jednak stanowi słaba dostępność testów. Posiadamy obecnie zbyt mało danych, by jednoznacznie stwierdzić, jak będzie rozwijała się epidemia SARS-CoV-2 (COVID-19). Powinniśmy jednak chyba przyzwyczajać się do myśli, że choroba ta już z nami pozostanie, podobnie jak grypa. Dla wielu osób pocieszeniem może być informacja, że wirus wydaje się oszczędzać dzieci. Najnowsze dane dotyczące koronawirusa to 80 348 zakażeń, 2707 zgonów i 27 836 osób, które wyzdrowiały. Stan zdrowia 9215 chorych jest określany jako poważny lub krytyczny. W Europie najpoważniejsza sytuacja jest we Włoszech, gdzie zanotowano dotychczas 287 przypadków zachorowań i zmarło 7 osób. Inne europejskie kraje, w których zidentyfikowano wirusa to: Niemcy (16 zachorowań), Wielka Brytania (13), Francja (12), Hiszpania (3), Austria (2), Rosja (2), Belgia (1), Chorwacja (1), Finlandia (1), Szwecja (1). « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...