Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Warai Otoko

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    539
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Odpowiedzi dodane przez Warai Otoko


  1. W dniu 22.05.2020 o 17:56, Jarosław Bakalarz napisał:

    W szczególnym przypadku może też dojść do krzyżówki wirusa załapanego z  wirusem "uśpionym" podanym nam w szczepionce.  Nie ma żadnego sensownego argumentu, by taki mechanizm wykluczyć

    Mogę prosić o jakieś źródła? 

    W dniu 22.05.2020 o 14:47, KopalniaWiedzy.pl napisał:

    Jednym z najlepszych „naczyń” do takiego mieszania się wirusów są jedne z najbardziej rozpowszechnione ze zwierząt hodowlanych – świnie.

    Nie siedzę tak głęboko w temacie, ale właśnie chętnie bym zobaczył jakieś opracowania gdzie są jakieś szacunkowe wyliczenia dotyczące tego np. o ile należałoby zmniejszyć konsumpcję/hodowle jakich gatunków aby zredukować o jakiś procent ryzyko zoonoz. Jakie jest faktycznie to ryzyko , jak się zmienia w czasie etc. Jak ktoś dysponuje takimi badaniami/przeglądami to będę zobowiązany. 


  2. 1 godzinę temu, Ryszard &ska napisał:

    Dlaczego prędkość światła wynosi w diamencie 125 tys km/s, w wodzie 225 tys km/s; a w próżni blisko 300 tys km/s tak jak gdyby światło poruszało się w próżni tak samo jak w ciałach przezroczystych.

    Nie jestem pewny czy to pomoże, ale te prędkości które podałeś dotyczą fali elektromagnetycznej (w sensie natury falowej światła), natomiast (z tego co wiem) sam foton, porusza się zawsze z prędkością 300 tys km/s. Te opóźnienia w materiałach związane są z tym, że foton jest absorbowany i emitowany (a nie "spowalniany") i proces ten opóźnia propagacje fali - im gęstszy materiał tym więcej przeszkód. Poprawcie mnie jeśli się mylę. 

    A co do tego pomijania problemu próżni to ja nie zauważyłem takiego zjawiska. Istnieją nawet pojęcia określające różne próżnie, a we współczesnej fizyce przecież ciągle mówi się o różnych zjawiskach występujących w próżni - nie tylko fale/pole grawitacyjne ale również kreacja par cząstka-antycząstka. 


  3. 33 minuty temu, Ergo Sum napisał:

    Jarosław ma prawo przedstawiać teorie, opinie i analizy nawet jeśli nie są "akademickie" i nie mają "dowodów".

    Owszem ma prawo, ale jeżeli są to teorie szkodliwe dla życia i zdrowia ludzi to ja mam prawo się oburzać. Zresztą moje oburzenie jest naprawdę delikatne i nigdzie nie użyłem argumentów ad persona ani nie obrażałem dyskutanta. Jedynie stanowczo i bardzo krytycznie zbijałem argumenty. Myślę że to nie przekracza granic kulturalnej dyskusji. Jeszcze raz apeluje - poadj przykład, bo na razie jedynym oczernionym w tej dyskusji jestem ja.

    34 minuty temu, Ergo Sum napisał:

    Nie jest też prawdą chwyt stosowany jak wytrych "że to ktoś coś zakłada ma obowiązek dowodu" - nie jest tak.

    Jest tak. O ile chcemy prowadzić dyskusję. Chętnie posłucham kontrargumentów.

    13 minut temu, Jarosław Bakalarz napisał:

    Gdy ze dwa tygodnie temu wrzuciłem link do solidnych badań o korelacji szczepienia z zachorowalnością na Covid w strukturach Defence USA

    Nie czytam wszystkich wątków na forum. Jeśli rozmawiamy tutaj to proszę odpowiadaj tutaj. Natomiast tak jak pisałem wcześniej - korelacja nie oznacza przyczynowości, więc nie możesz na tej podstawie sugerować że szczepienia powodują COVID. Natomiast ja nie prosiłem o dowody na tą korelację, bo ten argument już, w moim mniemaniu - odbiłem. Ja prosiłem o źródła, że Indianie odkryli jakiś udział witaminy D w układzie odpornościowym, bo napisałeś wcześniej:

    5 godzin temu, Jarosław Bakalarz napisał:

    O tej zależności betawirusów wiedzą najstarsi indianie od kilkudziesięciu lat.

    I właśnie to zdanie (i kontekst) wydaje mi się ogromną bzdurą, ponieważ nie wierzę aby indianie przeprowadzali tak skomplikowan ebadania, bo nie mieli wiedzy i sprzetu. Po drugie, pisząc o "tej zależności betawirusów" sugerujesz, że chodzi o zależność między wit D a SARS-CoV-2 - a takiego badania indianie nie mogli wykonać, bo ten wirus nie był znany w latach 60tych. Wątpliwe jest dla mnie nawet że odkryli jakąkolwiek zależność, nawet najbardziej ogólną. 


  4. Godzinę temu, Ergo Sum napisał:

    Warai jedyne co robi to obraża, wyśmiewa, stosuje manipulacje. Sorry - ale taki poziom nie nadaje się do dyskusji.

    Gdzie niby obrażam i manipuluję? Zacytuj proszę. Odnoszę się merytorycznie do tego co pisze Jarosław. Przyznam, że mój ton jest nieco agresywny, ale wynika to z faktu, że pseudonauka jest szkodliwa. Promowanie spisków i dezinformacji dosłownie zabija ludzi. Przykład? Weźmy chociażby bezpodstawne sugerowanie że szczepienia przeciw grypie powodują COVID19. Krytykuje to stanowczo, ale nikogo nie obrażam. Jarosław twierdzi, ze są jakieś dowody etc. ale ich nie podaje, sugeruje, że są korelacje, ja na to że korelacj anie oznacza przyczynowści - zero reakcji.


  5. Argumantacja dlaczgeo bzdura padła tutaj: 

    49 minut temu, Warai Otoko napisał:

    nawet jeśli jest jakaś korelacja pomiędzy ilością szczepień na grypę a ilością zachrowań na SARS-CoV-2 to jeszcze nie znaczy, że istnieje związek przyczynowy a ty piszesz tak jakby istniał jakiś spisek i jakgdyby Twoje własne obserwacje i korelacje wystarczyły do tego aby ten spisek ujawnić i udowodnić... 

    Nie będę zajmował sie badaniem czegos co z góry nie ma sensu - to raz. A dwa, skoro Ty twierdzisz, że coś zostałąo udowodnione to Ty musisz to wykazać, nie ja. 

    • Negatyw (-1) 1

  6. 58 minut temu, Jarosław Bakalarz napisał:

    Zależności nie musi być, ale korelację wyników chyba zauważysz. 

    Nie wiem, nie mam czasu na takie rzeczy, ale jedno jest pewne. Po pierwsze, nawet jeśli jest jakaś korelacja pomiędzy ilością szczepień na grypę a ilością zachrowań na SARS-CoV-2 to jeszcze nie znaczy, że istnieje związek przyczynowy a ty piszesz tak jakby istniał jakiś spisek i jakgdyby Twoje własne obserwacje i korelacje wystarczyły do tego aby ten spisek ujawnić i udowodnić... 

    Co do książek z lat 60tych i odporności. "Odporność" o której piszesz to tak naprawdę funkcja układu immunologicznego, a ten jest systemem wyjątkowo złożonym i skomplikowanym, zawiera dziesiątki podysystemwów (cytkoiny chociażby) które działaja w różnych kombinacjach i z różnych natężeniem. Zatem bez badań naukowych nie wiadomo czy akurat na COVID19 witamina D będzie działała wystraczająco silnie czy może w ogóle nie ma znaczenia. Teraz też jeszcze tego nie wiadomo do końca... 

    Dlatego nie jest możliwe aby ktoś coś udowodnił w latach 60 odnośnie nowej choroby. A jeśli chodzi o sam udział witaminy D w odpowiedzi immunologicznej to bardzo proszę podaj te indiańśkie źródła z badaniami gdzie udowaniają ten związek. 


  7. 20 minut temu, Jarosław Bakalarz napisał:

    O tej zależności betawirusów wiedzą najstarsi indianie od kilkudziesięciu lat.

    Taak? A skąd ci Indianie to niby wiedzieli? Przeprowadzili tajne badania i nie podzielili się ze światem?

    21 minut temu, Jarosław Bakalarz napisał:

    Równocześnie nikt nie odwazy się solidnie przebadać ponad 90%owej wyszczepialności na grypę w okresie październik-grudzień w obszarach największej epidemii w korelacji do Sars2.

    a na to brak mi słów. Co za bzdury.

    • Negatyw (-1) 1

  8. 26 minut temu, Jarosław Bakalarz napisał:

    Ale co z nieznanym i niesprawdzonym, które takie jest wyłącznie dla ostrzegającego? ...i niechcący wychodzi na głupka, bo ostrzega przed solidnie zweryfikowaną naukowymi metodami wiedzą. 

    Zaprzeczasz sam sobie. Pisałem chyba w każdym moim poście, że właśnie o metodę weryfikacji się rozchodzi. Jeśli coś jest solidnie zweryfikowane, to nie jest jednocześnie "nieznane i niesprawdzone".

    28 minut temu, Jarosław Bakalarz napisał:

    Nic nie stracisz jeśli pójdziesz tym tropem i sam ustalisz liczbę solidnych naukowych badań dla dowolnego zielska: weź choćby ww. Efedrę i zobacz ile jest w Chinach naukowych publikacji o jej skladnikach aktywnych. 

    Pisałem też z dwa razy chyba, że nie mam nic przeciwko lekom czy w ogóle technologiom medycznym z Chin, czy też nawet żywcem wyciągniętych z tradycyjnej medycyny chińskiej o ile są to metody leczenia naukowo zbadane i zweryfikowane jako skuteczne. Natomiast co do publikacji "o składnikach aktywnych" jak to ująłeś ;P Nie wiem czy to tylko skrót myślowy (jak tak to nie ma sprawy), ale jesli nie, to chciałem zauważyć że "o składnikach" to sobie można pisać, ale to nijak się ma do tego czy dany składnik faktycznie pomaga i jeszcze na co pomaga. W ogóle tutaj dochodzi też aspekt diagnostyczny. Badania labolatoryjne oraz obrazowe oraz kryteria daignostyczne są nieporównywalnie bardziej wiarygodne i bardziej falsyfikowalne niż tradycyjne, niestety prymitywne metody Chińskie polegające w sumie nie wiem na czym, na dotyku? W ogóle bez nowoczesnych technologii nie da się zbadać stanu zdrowia człowieka na pewnym poziomie, bo po prostu ludzki organizm nie posiada odpowiednich narzędzi żeby to uczynić. Chyba, ze wierzymy w moce nadprzyrodzone, ale to oznacza koniec racjonalnej dyskusji.

    • Negatyw (-1) 1

  9. 20 godzin temu, peceed napisał:

    To jest przykład ogromnej arogancji. Przede wszystkim jak najbardziej w porządku jest ta część ziołolecznictwa która działa, i tylko ta.
    Ludzie którzy tworzyli medycynę chińską i ziołolecznictwo jak najbardziej stosowali obserwację i wyciąganie wniosków. Pod wieloma względami byli znacznie uczciwsi od obecnych lekarzy gdyż zioła nie miały wysokiego budżetu na marketing farmaceutyczny a doświadczenia zbierano i korygowano przez wiele tysięcy lat.
    Do tego orędownicy "metody naukowej" nie do końca rozumieją potęgę wolnego rynku i konkurencji oraz doboru naturalnego. Lekarze skuteczni byli nagradzani i mieli większą szansę na przekazywanie swojej wiedzy. Ci gorsi nie. Po kilku tysiącach lat taki system wyciska praktyczne maksimum z dostępnej biosfery nie przejmując się indywidualnymi przekonaniami poszczególnych jednostek. Ignorowanie takiej wiedzy jest po prostu głupie.

    Co za stek bzdur i spekulacji. Po Twoich wcześniejszych postach wnioskowałem, że rozumiesz co to jest metoda naukowa, ale najwyraźniej doznałeś takiej traumy ze strony systemu opieki zdrowotnej, że zaburzyła ona Twoją obiektywną ocenę. Ja też nie lubię arogancji lekarzy i wiele bym zmienił z służbie zdrowia, ale bez przesady...

    Po pierwsze, sam napisałem, że istnieje zweryfikowana wiedza z zakresu ziołolecznictwa.

    A co do metody naukowej. Metoda naukowa jest najlepszą, znaną nam metodą przybliżającą nas do prawdy. A przynajmniej pozwala odróżnić który model jest dokładniejszy. Odnośnie technologii medycznych - metoda naukowa pozawala nam zweryfikować (w najlepszy znany nam sposób) która technologia/lek jest lepsza. Doświadczenie "zbierane i korygowane przez wiele tysięcy lat" to nie jest metoda LEPSZA od nowoczesnej metody naukowej. Obarczona jest większymi błędami. Możesz zażywać zioło, które zawiera setki substancji, z których część ci pomaga, część jest neutralna a część szkodzi, ale sumarycznie przy danej chorobie troszkę pomaga. Tylko metodą naukową jesteś w stanie stwierdzić jaka to substancja i dokonać optymalizacji procesu leczenia. Prymitywne "Chińskie obserwacje" są po prosty za mało dokładne i za mało precyzyjne aby stawać w szranki z metodą naukową. Nie znaczy, to że ta wiedza jest całkiem bezużyteczna (może stanowić inspirację do badań NAUKOWYCH). Ja mówię jedynie że metoda weryfikacji jest lepsza po stronie medycyny zachodu dlatego kiedy ktoś mi mówi że A. od setek lat jedliśmy to zioło i wielu ludziom się poprawiało jak miał problemy z oddychaniem lub B. zrobiliśmy Tobie badanie, masz nowotwór płuc takiego i takiego typu i przetestowaliśmy substancje z kilku chińskich ziół, i okazuje się że jak sie wizuoluje z nich te i te substancje i poda podczas chemioterapii to masz 80% szans na wyleczenie. Można zadać kolejne pytanie -  A skąd Pan/Pani to wie? opcja A. przeczytałem w Chińskiej książce, której autorem jest znany Chiński szaman, który testował to zioło samodzielnie na setkach ludzi i wszyscy zauważali poprawę, poza tym, metoda ta jest znana również wielu innych szamanom z Chin, od tysięcy lat. Opcja B. Przebadaliśmy różne substancje, wielokrotnie, w różnych instytutach, mamy terie i hipotezy które zweryfikowaliśmy, nie opieramy się również na subiektywnej ocenie Pacjenta, ale na obiektywnych badaniach jego stanu zdrowia aby stwierdzić poprawę. Wszystko mamy udkomuentowane, nie musi nam Pan wierzyć na słowo. Czy opcja B nie jest znacznie bardziej wiarygodna? Mimo iż niedoskonała, że czasem są błędy, że jest czynnik ludzki i ekonomiczny to i tak jest to metoda lepsza, bo te wszystkie czynniki występują również w metodach pseudobadawyczh "medycyny Chińskiej".

    4 godziny temu, Jarosław Bakalarz napisał:

    On jest socjotechniką o budowaniu w ludziach wrogiego nastawienia do "nieznanego i niesprawdzonego"

    I słusznie, bo "nieznane i niesprawdzone" jest często niebezpieczne i należy przed tym ostrzegać. Tylko metoda naukowa pozwala rzetelnie "poznać i sprawdzić".


  10. 6 minut temu, Jarosław Bakalarz napisał:

    Tylko dla przykładu: instytuty biochemii w Chinach, zajmujące sie aspektami TCM są jednymi z najbardziej strzeżonych jednostek badawczych. Z powodu skali i istotności badań tam prowadzonych.

    Zupełnie nieistotne. 

    7 minut temu, Jarosław Bakalarz napisał:

    Fajnie by było, gdybyś też - zamiast powtarzać slogany - zrozumiał definicję "wyleczyć z nowotworu" , która obowiązuje w medycynie zachodniej. Nie musisz nawet wiedzieć, że kilkukrotnie zmieniono kryteria statystyczne opisujace to "wylecenie", by krzywa wskazywała na efektywność. To ma prawo Ci umknąć.

    Proszę o porównanie badań naukowych gdzie skuteczność medycyny chińskiej jest wyższa niż zachodniej. Albo chociaż badania wykazujące skuteczność medycyny chińskiej, nie pojedyncze, jakąś metanalizę albo przegląd. Dysponujesz takimi? Bo jeśli nie, to skąd wiesz jaka jest skitecznośc medycyny chińskiej? 


  11. Nie jest tak do końca, wystarczy wziąć pod uwagę nie wybiórcze tematy tylko osiągniecia medycyny chińskiej vs zachodniej, zachodnia bije na głowę Chińską w skuteczności. Mało tego, są badania wykazujace, że ludzie umierają na nowtwory które za wczasu dałoby się wyleczyć medycyną zachodnią, ale niestety zwlekali zbyt długo stosując w między czasie "medycynę chińską". Dlaczego w cudzysłowie? Dlatego, że medycyna korzysta z metody naukowej, a "medycyna chińska" nie. Ta część ziołolecznictwa która jest potwierdzona badaniami jest jak najbardziej w porządku i również stosuje się na zachodzie. Wiele leków pochodzi z roślin. Tutaj chodzi o podejście, czyli własnie metodę. 


  12. 5 godzin temu, czernm20 napisał:

    Ludzie zachowują się jak ślepe szczury i tego nie widzą... 

    Widzą (nie wszyscy oczywisćie :P), tylko po prostu samo-przemiana jest cholernie trudna. Ludzie zachodu zakłądają że jesteśmy kowalami swojego losu - nie jesteśmy. Nic za tym nie pzremawia, nauka mówi coś wprost przeciwnego. Do przemiany siebie potrzeba włączena siebue w cykle innych procesów. Można to zrobić np. poprzez autoanalizę - czyli po prostu pomiar siebie i analizę informacji o naszych przemianach. Ale żeby to zrobić nalezy najpierw zarejestrować tą informację, co niniejszym umożliwiam :p 


  13. Rozumiem, że Pegasus to tylko technologia ale niesłychanie niebezpieczne i bulwersujące wydaje mi się żeby Rządy demokratycznych Państw wykorzystywały to oprogramowanie (i zrestzą każde inne) do śledzenia swoich obywateli. Wolność jednostki jest ważniejsza niż walka z terroryzmem. Ograniczenie tej wolności przynosci znacznie więcej szkód i niż sam terroryzm i przestępczość. Niestety ludzie są już urobieni i zobojętnieni przez facebooka etc. i nawet nie oburzają się na to, że mogą być podsłuchiwani bo są pzresłanki że w naszym kraju tak włąśnie jest... 

    Nie mówię żeby "zakazać"/zniszczyć Pegasusa, ale surowo zakazać możliwości używania przez rząd takiej technologii i ustanowić jakiś protokół który temu zapobiega bo będziemy mieć drugie Chiny za 20 lat. 


  14. 14 godzin temu, Jarosław Bakalarz napisał:

    Nie widzę tej relatywizacji.

    Relatywizacji dopatrzyłem się w tym, że dałeś wcześniej do zrozumienia, że nieważne jest jaka dieta, ważne jest jak jest dopasowana. Czyli, ze w zależności od "kontekstu" każda dieta jest równie dobra. Nie zgadzam się z tym, bo jest lepsza, co zresztą później sam stwierdzasz, także zgadzamy się chyba :)

    14 godzin temu, Jarosław Bakalarz napisał:

    Dlatego semi-wegetarianizm jest skuteczniejszy, bo je dostarcza.

     

    10 godzin temu, Sławko napisał:

    OK, ale można to rozpatrywać tylko w kategoriach statystycznych. W rzeczywistości każdy człowiek jest inny, ma inne potrzeby żywieniowe, ma inne zapotrzebowanie na kalorie (bo np. jeden jest księgowym, a inny tyra na budowie, a trzeci jest sportowcem). Mówienie tu o złotym środku jest mocno przerysowane.

    Tak samo możesz powiedzieć że zły wpływ z jedzenia czerwonego mięsa jest tylko statystyczny i nie dotyczy w takim samym stopniu wszystkich (krzywa Gaussa). Cała nauka jest rozpatrywana "tylko w kategoriach statsytycznych". Zgadzam się z tym, że należy dobrać parametry diety indywidualnie biorąc pod uwagę również choroby przewlekłe etc. ale jeśli za "wzorzec" weźmiemy semi-wegetariaznim i dla tego wzorca dostosujemy parametry to będzie to dieta optymalna w największej ilości przypadków. Innymi słowy, spora część wegan przechodząc na semi-wegetarizanim byłaby zdrowsza i spora część "ludzi z drugiego końca spektrum" również byłaby zdrowsza przechodząc na semi-wegetariaznim. Co nie znaczy, że nie ma przypadków ("ogon" krzywej Gaussa z lewej i prawej)  dla których weganizm jest równiez dobry a nawet lepszy, lub odwrotnie (chociaż tutaj bym powiedział, że raczej przesunięte jest to wszystko mimo wszytko w stronę weganizmu, bo po prostu, generalnie, powinniśmy jeść więcej warzyw i owoców).


  15. 21 minut temu, Jarosław Bakalarz napisał:

    Ale powodem nie jest brak mięsa lecz nawyki zakupowe i  brak wiedzy.

    zgoda, ale nie mozna realtywizować. Nie jest tak że wszystkie diety w sensie - weganizm, wegetarizanim, semi-wegetarizanim i powiedzmy "klasyczne mięsożerwstwo" są przeciętnie równie dobre. Semi-wegetariaznim, statystycznie wyadaje się jednak prowadzić. 


  16. 7 minut temu, Sławko napisał:

    Jasne, absolutnie nie pisałem tego w kontekście zero-jedynkowym :P Natomiast złosty środek raczej jednak jest i nazywa się semi-wegetariaznim. Ponieważ np. drób i ryby (te be zmetali ciężkich) nie powodują nowotowrów i nie mają generalnie szkodliwych związków jak np. wieprzowina. Kwestia jeszcze ilości biała zwierzęcego. Jedząc umiarkowaną ilośc drobiu, ryb i oczywiście nabiału masz zgrubnie patrząc największa szansę na zdrowie przy największym możliwych zmniejszeniu śladu węglowego etc. Oczywiście istnieją ludzie którym weganizm w niczym niezaszkodzi i tacy mogą, jesli chcą, jeszcze bardziej zmniejszyć ten ślad. Chociaż to nie jedyna metoda - można np. przesiąść się na komunikację miejską i będzie jeszcze lepiej. 

    Co do zdrowia i nowotworów ważna jest jeszcze obróbka termincza - weganin który dużo smaży żeby było smaczniejsze :P jest narażoany ZNAAAACZNIE bardziej na nowotowry niż wynikałby to ze szkodliwości karcerogennego przetworzonego mięsa, które np. nie jest smażone a gotowane. 


  17. W dniu 1.05.2020 o 23:18, Sławko napisał:

    Mnie to bardziej przypomina mruczenie z zadowolenia, a nie śpiewanie.

    Dokładnie, ale tak to już jest z powszechną dezinformacją, sensacją etc. nawet w nauce  ;P  (chociaż to raczej nauka nie jest, pomiar co najwyżej). 

     

    W dniu 1.05.2020 o 20:40, Jajcenty napisał:

    Ciekawe czy weganie też tak cierpią?

    Owszem, niektórzy cierpią jeszcze gorsze rzeczy, bo weganizm pogarsza pewne choroby układu pokarmowego (i nie tylko) u niektórych osób oraz wśród wegan jest większa ilość osób z problemami gastrycznymi takimi właśnie jak nadmierna ilość gazów, luźne stolce etc. 


  18. W dniu 14.04.2020 o 11:19, Felipesku napisał:

    Ludzie jak jacys obcy... nie potrafia sie adoptowac do panujacych warunkow... tylko szczepionki i szczepionki.

    Wymyślenie a następnie wykonanie i stosowanie z powodzeniem technologi szczepionek to jest właśnie przejaw adaptacji człowieka, tylko pętle sprzężenia zwrotnego są inne/ nie klasyczne/nie takie jak myślisz.  

    7 godzin temu, M61 napisał:

    Gdyby tak było, zaszczepieni nie obawialiby się tych niezaszczepionych. 

    Nie wiem czy dobrze zrozumiałem. Po pierwsze jeśli szczepionka jest skuteczna, to zaszczepieni mogą się bać niezaszczepionych tylko w konsekwencji chorób psychicznych np. zaburzeń lękowych. Chyba, ze masz na myśli, że szczepionki na niektóre wirusy trzeba np. co roku odnawiać czy coś takiego, ale to jakby nie dotyczy tematu. Jest jeszcze kwestia odporności zbiorowej - jeśli ktoś nie może się zaszczepić z różnych medycznych powodów, lub po prostu nie jest zaszczepiony to jeśli reszta społeczeństwa która może się zaszczepić tego nie zrobi to taka zbiorowa odporność chroniąca tych nieszczęśników jest ograniczona. Kwestia etyki. 


  19. 20 godzin temu, Felipesku napisał:

    Badania badaniami, ale jezdzac po miescie widze kto stwarza jakie zagrozenie i ma sie to nijak do zaprezentowanych rezultatow.

    Badania są nieporównywalnie bardziej wartościowe i bardziej reprezentatywne niż Twoje osobiste dowody anegdotyczne.

    Co do kobiet - niezależnie od tego kto w co wierzy - mózg kobiet i męzczyzn się różni i mózg kobiety jest bardziej predysponowany do bezpiecznej jazdy, więc wyniki tych badań (to już chyba drugie w ostatnim czasie opublikowane na KW?) są jak najbardziej wiarygodne i spójne z wiedzą neruobiologiczną. Dodam, tylko, że mózg mężczyzny z kolei powinien być lepszy przy wszelkich manewrach, szczególnie na parkingu, gdzie "tył zamienia się z przodem" :P i dzieją się inne cuda zw z orientacją w przestrzeni.

    • Pozytyw (+1) 1

  20. W dniu 30.03.2020 o 16:16, peceed napisał:

    To jest dziwne tylko jeśli zakłada się istnienie obiektywnej rzeczywistości, a taka nie istnieje. 

    Co dokładnie masz na myśli?

     

    W dniu 1.04.2020 o 00:30, peceed napisał:

    Nie ma rzeczywistości, jedyne co istnieje to wiedza o niej

    Czy to jest w ogóle możliwe? To jest chyba kwestia definicji. Jeśli masz wiedzę o czymś to to coś istnieje, co najwyżej nie istnieje w takiej formie jak myślisz, ale w jakiejś istnieć musi.


  21. Ten temat splątania zawsze mnie troszkę dziwił. Nie mam czasu tego zgłębić, ale ciekawi mnie jak eksperymentalnie uzyskują stan splątania... Tutaj fizyka mocno się już miesza z filozofią nauki. Eksperymenty to domena fizyki, ale interpretacja (nie mylić z teorią albo modelami) to już filozofia, niezależnie od tego kto tej interpretacji dokonuje. Interpretacje zatem mogą być różne, ale badania powinny być jednoznaczne. Jak zatem uzyskują stan splątania eksperymentalnie skoro wg powyższego artykułu w zasadzie można powiedzieć że każda cząstka tego samego typu (np. foton) są ze sobą splątane? Może po prostu uzyskują "coś" co matematycznie wygląda "jakoś" (nie wiem jak, dlatego takie potworki używam ;P) ale tylko nazywają to splątaniem, czyli jest to naditerpretacja ? Może natura tego co uważamy za wytworzone eksperymentalnie splątane cząstki w rzeczywistości nie jest taka jak znaczenie pojęcia "splątania kwantowego"?


  22. Moim zdaniem wszystko co jest napisane w tym artykule ma sens, choć po pierwszy zdaniach już chciałem pisać, że to bzdura ;P Im dalej się czyta ten artykuł tym więcej sensu on nabiera. Jedynie dodam od siebie, że męski mózg jest lepszy w orientacji przestrzennej - więc mężczyźni powinni być lepsi we wszelkich manewrach, czyli głównie przy parkowaniu ;P Czyli nadal kobiety mają lepsze predyspozycje do jazdy samochodem, szczególnie na długie dystanse. 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...