Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Warai Otoko

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    539
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Odpowiedzi dodane przez Warai Otoko


  1. Godzinę temu, Szedar napisał:

    Błądzę, mylę się, co ludzkim jest, ale nie Tobie dane było to wykazać. Względem Ciebie jestem bezwstydny, bo naprawdę nie mam czego się wstydzić. Zawstydzający - wstydź się sam :)

    Nie mogłem niczego wykazać bo z wymianą argumentów nie zdołaliśmy się nawet rozpędzić. Kiedy widzę, ze ktoś jest arogancki, to najpierw staram się naprowadzić dyskusję na odpowiedni tor bo dyskusja z arogantem nie ma sensu. Kiedy widzę że ktoś jest gołosłowny i w odpowiedzi na argumenty (czy ich zalążki, rozmowa to proces) rzuca tylko pojedyncze przepowiednie lub cytaty po łacinie... to również staram się sprawdzić czy ta gołosłowność to tymczasowa przeszkoda bo jesli nie to również dyskusja nie ma sensu (jak bym rozmawiał z niskiej klasy botem...). Jeśli ktoś zarzuca komuś błąd merytoryczny to na nim ciąży obowiązek wytłumaczenia błędu rozmówcy, szczególnie gdy o to prosi. Tobie udało się spełnić obydwa kryteria wykluczenia z merytorycznej dyskusji - arogancję i gołosłowność. Poległem w próbach nauczenia cię kulturalnej i sensownej wymiany argumentów, prosiłem nawet o zmianę tonu. Nic. I za to właśnie powinieneś się wstydzić, ale dla Ciebie pewnie nie liczy się umiejętność rzeczowego prowadzenia sporów, ty tylko chcesz nakarmić swojego ego śmiejąc się z rzekomej i wyimaginowanej naiwności i głupoty oponenta bo masz doktorat, obserwacje, statystki i wiedzę. OKROPNE. Taki rodzaj słabości ludzkiej nie pozwala nie tylko na jakikolwiek rozwój społeczny ale również w małej grupie...

    57 minut temu, Szedar napisał:

    Skoro na poważnie...

    Godzinę temu, gooostaw napisał:

    Miliardy ludzi plus katastrofa ekologiczna na skalę globalną może doprowadzić do ogromnych konfliktów. Nie zgadzasz się z tym?

    Zgadzam się. Wiem że to niemal pewnik.

    Godzinę temu, gooostaw napisał:

    Myślę że nie jest to jednak przesądzone.

    Ja myślę, że jest. Kwestia czasu.

    Godzinę temu, gooostaw napisał:

    Mamy wiele możliwości

    Nie mamy.

    Godzinę temu, gooostaw napisał:

    Możemy zminimalizować to zagrożenie. Zgadzasz się?

    Nie.

    No i mamy dalszy festiwal arogancji i gołosłowności... Bo Doktor Szedar nie będzie się zniżał do poziomu prostactwa i tłumaczył im oczywistości.

     

    18 minut temu, Szedar napisał:
    36 minut temu, gooostaw napisał:

    Skąd to wiesz?

    Statystyka i obserwacja. Wiesz jak wygląda spora część "mojej" trawy? Przypomnę, że to połowa czerwca. 

    Oo gooostaw dostąpił zaszczytu którego nie dane było mi zaznać. Mamy wytłumaczenie, mamy argument wielkiego Szedara - proroka końca świata (a na boku naukowca który dobrze się zna na metodologii naukowej ;P). Przypomniał nam ze jest połowa czerwca. Masz rację, pełna zgoda. Jest połowa czerwca.


  2. 1 minutę temu, Szedar napisał:

    Arogant jak ja przyjmie każdy argument, ale trzeba argumentu, a ja niestety, nie widzę żadnego. Widzę popisy erystyczne filozofa. Nic więcej.

     

    Taaaak. Pełny szacun w kontekście argumentów. Zanim napiszesz, poświęć proszę trochę czasu na tentegowanie w głowie; wiem, nie wszyscy mają tę prymitywną zdolność.

    ... naprawdę, popis żenady. Oszczędź już sobie wstydu.


  3. 8 godzin temu, gooostaw napisał:

    aki ton brzmi już o wiele lepiej. Jednak relacja rodzic-dziecko wciąż jest dosyć wywyższająca. Może lepiej być jak brat? Oczywiście, że twoje rady mogą mnie czegoś nauczyć. Moje spostrzeżenia mogą być tak samo cenne dla Ciebie. Pewność, że nie popełnia się błędów, jest dosyć zaślepiająca. Radzę Ci nie robić tego. Ktoś o mniejszym doświadczeniu niż Ty może rozumieć niektóre sprawy, lepiej niż Ty.

    Doktor Szedar to po prostu nadęty bufon. Trudno, tacy też są. Szkoda czasu. Ja zmarnowałem sporo nie bawiąc się przy tym dobrze, bo arogancja to jedna z tych form fanatyzmu która drażni mnie najmocniej. Arogant nie przyjmie żadnych argumentów bo jest najmądrzejszy. "Ma wiedzę" jak to sam Doktor Szedar powiedział... przykre to.

     

    12 godzin temu, ex nihilo napisał:

    Dla tych, którzy twierdzą, że "fuzja + GMO...":
    https://smoglab.pl/dr-hab-paulina-kramarz-ludzi-zmieniono-w-maszynki-do-robienia-pieniedzy/
    Tego nie zmieni ani fuzja, ani GMO.

    Ja się z Tą Panią w wielu kwestiach zgadzam. Nie przeczytałem do końca ale już początkowe zdania to dokładnie moje poglądy np. :

    "Myślę, że współczesnemu światu brakuje przede wszystkim połączenia nauki ze społeczeństwem. "

    "Inną jest bardzo szybki postęp technologiczny, za którym nie idzie postęp społeczny."

    "Nieustający brak czasu. Mamy coraz więcej technologii, coraz więcej ułatwień, ale nie mamy na nic czasu, bo za dużo pracujemy."

    Wszystko powyższe to wg mnie jak najbardziej racja, ale nie rozumiem co w tym przeszkadza fuzja i GMO? Przecież te technologie właśnie mogą doprowadzić do większej ilości czasu dla ludzi, szczególnie jeśli pójdzie za tym postęp społeczny.


  4. 46 minut temu, Szedar napisał:

    Errare humanum est. 

    Wiem to,  natomiast Ty najwyraźniej nie wiesz, że Twoje komentarze to istny festiwal gołosłowności. Mam nadzieję, że nie jesteś nauczycielem akademickim Doktorze Szedar, bo inaczej powiedz proszę swoim studentom, że nazwa Twojej funkcji to tylko taki "żart dla inteligentnych". Dobry też dajesz przykład jako "reprezentant" metody naukowej będąc jednocześnie wróżbitą. Twoje wypowiedzi tryskają niesamowitą arogancją. Mam nadzieję, że to zmienisz Doktorze - Wróżbito.


  5. 6 minut temu, Szedar napisał:

    Proszę. Wiesz jak to brzmi? :)

    nie wiem, proszę ściślej. 

    6 minut temu, Szedar napisał:

    Dziękuję, ale nie czerpię satysfakcji z tytularów, również nie śmieszy mnie to panie ...?

    nawiązywałem do Twojej wcześniejszej zaczepki o doktoracie z przekręcania wypowiedzi... 

     

    7 minut temu, Szedar napisał:

    Jaki to proces fizyczny, ewolucyjny nakazuje nam wytwarzanie kultury? Kultury bakterii też liczymy?

    nie fizyczny stricte a raczej neurobiologiczny, który jest pochodną fizycznych, ale nie pojedynczego a raczej wszystkich, choć największy udział będa miały pewnie procesy związane z siłami elektromagnetycznymi. I znów butna zaczepka z tymi kulturami bakterii...  

     

    9 minut temu, Szedar napisał:

    Wiesz, tym tropem, to z rękawa mógłbym co nas może uratować. Pokochać każdego bliźniego. Pomagać mu... I kupę tym podobnych utopii, ale wiesz, ja doskonale wiem, że to nie działa

    nie, wcale nie mógłbyś. Fuzja i GMO mają szansę nas uratować i są ku temu konkretne racjonalne powody. 

     

    11 minut temu, Szedar napisał:

    jestem zwyczajnym demonem Maxwella. Tyko tyle. :D

    ale wypowiadasz się jakbyś był Laplaca, niestety. Nie wiem tylko po co i dlaczgeo - moze przez ten doktorat co do którego się "przypadkiem" zdradziłes że masz? 


  6. 2 minuty temu, Szedar napisał:

    Metodologia mówi o tym, by konstruktów używać zgodnie z ich definicją, nie sądzisz?

    Wskaż moją pomyłkę, nie twierdzę że jej nie dokonałem. Ale wskaż, może się czegoś nauczę chociaż z tej wymiany zdań. 

     

    3 minuty temu, Szedar napisał:

    ok, chyba odpadnę, skoro fuzja jądrowa to "konstrukt filozoficzny"...

    musisz zatem "odpaść" bo fuzja jądrowa jest tylko elementem szerszej dyskusji, Panie doktorze ;P 

    4 minuty temu, Szedar napisał:

    Jeśli chcesz dyskutować, to JAKIE podprocesy masz na myśli? Nie lękaj się, powiedz wprost.

    wytwarzanie kultury. 

     

    4 minuty temu, Szedar napisał:

    Fuzja zwyczajnie jeszcze NIE DZIAŁA. Tyle. Popierdywanie nie ma sensu. Jesteś tu i teraz, nigdzie więcej.

    Na razie nie działa. Rozmawiamy o tym co może nas uratować. 

     

    5 minut temu, Szedar napisał:

    A rozumiesz, że cokolwiek byśmy teraz nie zrobili, nasze wnuki będą miały ostro przewalone? Wiem, że próba rozmowy realisty z utopistą skazana jest na niepowodzenie, ale mam prośbę, gorącą, przemyśl to. To najlepszy sposób pomocy komukolwiek.

    wyrocznia się znalazła. Oj przepraszam - realista. Dla Twojej informacji, gdybyś źle odczytał moje komentarze - ja nie twierdzę że ludzkość sobie poradzi w zadowalajacy lub w jakikolwiek sposób z problemami zmian klimatycznych i zanieczyszczeń. Ja jedynie wskazuje pewne możliwości i oczekiwałem jakiejś dyskusji na ten temat a ty jedynie w butny (i jak dotąd gołosłowny) sposób czepiasz się rzekomej niepoprawności użytych przeze mnie metafor matematycznych i negujesz potencjał technologiczny ludzkości jak gdybyś wszystkie rozumy pozjadał i został demonem Laplace'a. Zmień ton. 


  7. 1 minutę temu, Szedar napisał:

    Absolutnie nie dotknęło, ale ignorancja świadczy o jej właścicielu. Jeśli chcesz poważnie rozmawiać, to miej proszę świadomość metodologii nauk ścisłych, bo na inny level nie wchodzę.

    wykaż zatem moją ignorancję skoro oskarżasz - to raz, a dwa metodologia nauk ścisłych ? co to ma wspólnego? nie rozumiesz czym się różni pojęcie czy konstrukt matematyczny od metodologii?  a trzy, bez znajomości "metodologii nauk ścisłych" Twojego rozmówcy nie możesz z nim rozmawiać na tematy filozoficzne? Dość infantylne podejście... 

    3 minuty temu, Szedar napisał:

    Próbując równie poetycko powiem, że moim zdaniem matka natura nie kierowała się tym, byśmy pisali czternastozgłoskowcem, rozwiązywali w głowie równania różniczkowe drugiego i wyższych rzędów, a zwyczajnie sprawnie przeskakiwali z gałęzi na gałąź, szybciej i sprawniej uciekali przed tym, co nas goni i chce zjeść, szybciej i sprawniej dopadali tego, co zjeść chcemy.

    I tu się mylisz. Zakładasz, że człowiek, jego budowa i działania są jakoś poza naturą. A to własnie natura, prawa fizyki i dalej ewolucja doprowadziła do takiego stanu, my jesteśmy tylko częścią wykonawczą pewnych podprocesów. 

     

    12 minut temu, Szedar napisał:

    Wielkość nie, ale obwód tak. :P
    Bez dyskusji o fuzji wróć do tu i teraz. Jesteśmy na skraju. Czarnej dziury... węglowej :D

    Aha, jak gdyby wielkosć nie zależała od obwodu. Dobra, załóżmy że to był żart... Unikasz odpowiedzi na moje argumenty, ja mówię, ze potrzebujemy energii elektrycznej a kontorlowana fuzja pozwoli nam ja uzyskać bez dalszego zanieczyszczania ziemi, z przynajmniej bez zanieczyszczania w takim stopniu. Możliwe też stanie się oczyszczanie i recykling na innym poziomie. 

     

    14 minut temu, Szedar napisał:

    Tak. Utopiści i realiści (w tej kolejności).

    hue hue bardzo śmiesze. Coraz bardziej przekonuje się że rozmawiam z nadętym studentem drugiego roku matematyki. 

     

    15 minut temu, Szedar napisał:

    To co chyba dla każdego. ŚMIECI. To, czego nie jesz, co wyrzucasz. Nie wątpisz chyba, że produkujemy coraz więcej syfu w przeliczeniu na sztukę pogłowia?

    Nie wątpię. Ale dyskusja nie dotyczy obecnego stanu rzeczy, któremu nikt nie zaprzecza, ale propozycji rozwiązań. 


  8. 15 minut temu, gooostaw napisał:

    Można stworzyć frakcje na forum. Mogło by być całkiem śmiesznie ;) obawiam się jednak że ostatecznie doprowadziłoby to do niepotrzebnych konfliktów.

    Absolutnie nie chodzi mi o tworzenia jakiś podziałów. Bardziej o klasyfikację fundamentalnych różnic w sposobie myślenia jesli chodzi o to w jakim kierunku ludzkość idzie/powinna iść/powinna była iść. Nazwanie tych sposobów myślenia wzbogaci po prostu nasze zrozumienia świata i ścierających się w nim sił, co ostatecznie zwiększa szansę na podjęcie jakiś dobrych decyzji. Jeśli ktoś dostrzega w tych dyskusjach taki podział (ja dość wyraźnie) i wie do jakich "izmów" prezentowane sposoby myślenia najlepiej pasują - proszę się podzielić :)


  9. 14 godzin temu, Szedar napisał:

    Wybacz, Ty to na poważnie? Wiesz, czytelnicy tego forum z grubsza rozumieją pojęcie regresji i takie tam...

    Nie bawie się w przepychanki kto co wie a czego nie wie. Nie jestem w stanie sprawdzić poziomu wiedzy czytelników tego forum i z tego oraz innych powodów - nie ma to dla mnie najmniejszego znaczenia. Jeśli dotknęło Cię w jakiś sposób to, że próbowałem (mniej lub bardzie zręcznie) użyć pojęć matematycznych do zobrazowania tego o co mi chodzi to chyba źle o Tobie świadczy. Skup się proszę na celu dyskusji bo komentarze takie jak powyższy nie wnoszą do niej absolutnie nic. 

    Odniosę się do tej części Twojej wypowiedzi która jest użyteczna: 

    14 godzin temu, Szedar napisał:

    Podejrzewam, że właśnie z tego powodu, że ludzkość (owszem, nie cała :)) potrafi żyć bez prądu, jakoś tam przeżyje.

    Cały cywilizowany świat czeka apokalipsa gdyby nagle zabrakło prądu. Nie sądzisz? Nie twierdzę, że ludzkość by nie przeżyła jako gatunek - ale chyba otwarcie wrót piekła na ziemi nie jest bez znaczenia.. Szczególnie że żyjesz akurat w tej cywilizacji i chyba masz rodzinę, znajomych... 

    14 godzin temu, Szedar napisał:

    Rozważ proszę dość trywialną kwestię: na co idzie coraz więcej energii przypadającej na statystyczną głowę pogłowia ludzkiego? Hmm? Czy przypadkiem nie na to, by produkować coraz więcej syfu? Co do samej istoty fuzji zgoda, mamy jednak szczęście, że od kilkudziesięciu lat idzie z nią nam tak sobie, czyli do d*py.

    Tak mocno uogólniasz że ciężko się odnieść. Co jest dla Ciebie syfem? Bo zasadnicza większość zasobów materialnych, narzędzi etc. jakie posiadamy, lub inaczej mówiąc "rzeczy" jest nam potrzebna. Nie do przeżycia (ten etap mamy za sobą, i to o jakieś setki tysięcy lat ;P) ale do życia i tworzenia kultury (nauki, filozofii i sztuki) tak jak matka natura przykazała. 

    Odnośnie samej fuzji - podobno wielkość reaktora ma znaczenia. Dlatego wspomniałem o jednym na tyle dużym, budowanym chyba we Francji, który ma szansę odmienić sytuację. 

    13 godzin temu, gooostaw napisał:

    Technologia kontrolowanej fuzji jądrowej może być kluczowa dla całej ludzkości. Zastanówmy się co by się zmieniło gdyby cena prądu zmalała stukrotnie.

    Ja to widzę tak. Recykling tworzyw sztucznych stałby się tak tani że opłacalne byłoby otworzenie skupów plastiku i przetwarzanie go, zamiast produkowanie nowego. Spalanie paliw kopalnych przestałoby być opłacalne. Ogrzewanie elektryczne zastąpiłyby obecne metody. Silniki spalinowe ciągle mogłyby być używane, ale zamiast wydobywać ropę moglibyśmy tworzyć paliwo z atmosferycznego dwutlenku węgla. Mógłby powstać stabilny ekosystem ze stałym poziomem CO2. Uprawianie roślin przy sztucznym oświetleniu byłoby bardziej opłacalne niż tradycyjne pola. Większość pożywienia można by produkować w miastach na piętrowych farmach hydroponicznych i aeroponicznych.

    Wiemy że jest to możliwe. Opracowywane są nowe metody. Jesteśmy blisko. Wiele ludzi pracuje każdego dnia żeby urzeczywistnić podobne wizje. Oczywiście że mieliśmy nadzieję że stanie się to wcześniej, ale i tak się uda. Tylko że nie dzięki marudom i malkontentom, tylko ciężko pracującym wizjonerom.

    Dobrze powiedziane :)

    Odnoszę wrażenie, że na tym forum, w tego typu dyskusjach jest podział na dwa obozy różniące się fundamentalnie w podejściu do świata. Nic raczej nie wyjdzie z przekonywania się nawzajem ale może chociaż udało by się nam jakoś nazwać te postawy. Na początek propozycja - jedni to możę Transhumaniści a drudzy to Zegiści  (zero-growth?)?  Jakieś inne propozycje?

    15 godzin temu, Szedar napisał:

    Przy okazji. Ja nie wątpię, że po śmierci Kima wielu ludzi szczerze płakało po nim. Nie wątpię, że niektórzy widzieli nawet płaczące po Kimie jaskółki. Nie wątpię, że CIERPIELI. Wybacz, to nie problem wsadzić komuś do głowy, że bez np. smartwatcha nie można żyć. Ja żyję. Serio.

    jeszcze pominąłem tą wypowiedź. Oczywiście że można żyć bez smartwatcha, ale nie o to chodzi. Smartwatch to narzędzie, jest przydatne w niektórych sytuacjach w innych nie, akurat smartwatch w bardzo niewielu ale już smartphone w wielu (co nie znaczy że każdy go potrzebuje). I oczywiście że można "przeżyć" bez tego urządzenia, można również wbijać gwóźdź kamieniem albo własnym łbem, tylko po co ? 


  10. 2 godziny temu, darekp napisał:

    Tak dla ścisłości - po co ta fuzja? Żeby nadal produkować i wyrzucać bezmyślnie tyle plastiku, co teraz? Używamy wielu rzeczy, które w gruncie rzeczy do niczego nam nie są potrzebne. Byle pendrive czy słuchawki czy nożyczki do paznokci są zapakowane w plastikowe opakowanie (często zrobione z tak solidnego plastiku, że trzeba go rozcinać nożem, bo inaczej otworzyć się nie da), dodatkowo (elektronika) jest z papierową książeczką, której nikt nie czyta. I to tylko jeden z wielu przykładów marnotrawstwa... 

    Oczywiście, w pełni się zgadzam. Za dużo posiadamy niepotrzebnego badziewia i już na pewno za dużo jest plastiku. Pełna zgoda. Ale to nie ma nic wspólnego z fuzją. Fuzja daje nam czystą energię bez odpadów, bez zagrożeń, baardzo dużo energii. A jej potrzebujemy. Nie oszukujmy się i nie bądźmy naiwni że możemy żyć bez prądu ;P Fuzja pozwoli nam nie zanieczyszczać dalej planety. 

     

    1 godzinę temu, Szedar napisał:

    To ja przypomnę może z matematyki, że funkcja malejąca jest malejąca, i nazywanie jej rosnącą to zwyczajny debilizm.

    nie rozumiem,  jaki to ma związek z moja wypowiedzią? 

    (już rozumiem, wyjaśnienie niżej). 

    26 minut temu, 3grosze napisał:

    Chodzi Tobie, że nie jest prostoliniowy? Wyrażany funkcją monotoiczną niemalejącą?;)

    Niee, chodzi mi o nieliniowość. Może wypowiem się bardziej precyzyjnie - jest funkcją wielomianową - raz rośnie, raz maleje, w różny sposób. 

    Albo moze jeszcze lepiej wielomianową conajmniej drugiego stopnia :P bo liniowe wielomianowe też mogą być. Czyli postęp ani nie jest liniowy od zarania cywilizacji - czyli nie rośnie wprost proporcjonalnie do czasu, ani nie jest stały (monotoczniny ?), tylko jest złożeniem nieliniowych wzrostów i spadków. 

    Aha, moze dodam jeszcze jedną informację. Miarę "postępu" rozumiem jako zmiany QoL (kwestia wyboru jakie cechy wsadzimy w ten wskaźnik). Natomiast postęp w sensie czysto semantycznym będzie funkcją liniową dopasowaną do tych zmian (może faktycznie troszkę to zagmatwane bo nawiązuje do poprzednich dyskusji na tym forum odnosnie postępu).  Czyli innymi słowy, nie możemy mówić o postępie póki nie zdefiniuejmy jakie cechy wkładamy w QoL i jak one się zmieniały w czasie. 


  11. Przypominam, ze postęp jest nieliniowy i każda cecha którą do miar postępów zaliczmy ma swoją (inną) charakterystykę w czasie ;P 

    Niemniej, obecnie wiele trajektorii prowadzi do silnego załamania się postępu (lub jego prędkości) dla wielu cech. I jest to spowodowane zmianami klimatycznymi, i to jest jasne. 

    Istnieją dwie obiecujące technologie które mogą nas uratować - fuzja jądrowa i jeszcze lepsze GMO (superwytrzymałe, zawierajace wszystkie związki odżywcze i rosnace na piachu rośliny). Problem w tym, że możemy nie zdążyć na czas... Obecnie budowany jest reaktor fuzyjny który ma mieć sprawność/ Q na poziomie 10 (Q = stosunek energii wyprodukowanej z syntezy do energii potrzebnej do utrzymania pracy reaktora); jednak budowa ma się zakończyć w 2025, jak wszystko pójdzie gładko - a rozpowszechneinei tej technologii to minimum 10 lat. Czyli w najbardziej optymistycznym scenariuszu  do 2035 (a termin to albo 2031 jesli weżmiemy 12 lat, albo 2040 jeśli te 21 lat do punktu zero). Także jak się sprężymy to jest szansa, ale balansujemy na krawędzi ogromnej katastrofy lub nawet zagłady ludzkości. Najgorsze jest to że skale czasowe są tutaj na tyle duże że ludzie nie czują tego że ważą sie losy świata obecnie...


  12. 5 godzin temu, ex nihilo napisał:

    To jest koszt Twojego "w spokoju działania"...

    Ja nie twierdzę, że postęp jest za darmo. Oczywiście, że są koszty. Pytanie tylko kiedy owe koszty przewyższą korzyści. Obecnie trudno na to odpowiedzieć, nie ma obiektywnych danych, albo przynajmniej ja nie znam takich prac (trzeba by wziąć pod uwagle ogromna ilość czynników i posiadać dane ilościowe a i tak na końcu pozostanie jeszcze kwestia interpretacji i indywidualnej filozofii bo wartość etyczna tych czynników będzie różna dla różnych ludzi). Nie przeszkadza mi syf póki nie jest on zbyt duży, później trzeba go kontrolować etc. Jeśli nie uda się go kontrolować to nastąpi znacznie pogorszenia QoL, ale tak jak mówię ten wskaźnik zmienia się w czasie. To, że wg. mnie wskaźnik ten przez ostatnie setki lat rósł, nie oznacza że nie zacznie niebawem spadać ze względu właśnie na te koszty o których piszesz. Kwestia jak ludzkość na to zareaguje. Nie wykluczam też, że za jakiś czas w ogóle ludzkość upadnie całkowicie. Z perspektywy Boga patrząc, poza czasem - jesli nastąpi upadek cywilizacji człowieka lub nawet wyginięcie naszego gatunku to nie oznacza, że na przestrzeni lat naszego istnienia nie było postępu - a jedynie że wskaźnik postępu nie jest liniowy i tyle. 


  13. 8 godzin temu, ex nihilo napisał:

    A w jaki sposób:
    - apelami do sumień?
    - metodą Lenina?
    - podatkami?
    - zaklęciami szamanów?
    No może coś z tego by chwyciło, ale obawiam się jednak, że już przy drugim domu, czwartym samochodzie i srebrnym jachcie cały ten "postęp i rozwój" szlag by trafił, bo chciwością a nie czym innym jest on napędzany.

    Czytałem kiedyś badania, że w Japoni i w którymś kraju Skandynawskim własnie udaje im się to kontorlować. Mimo rozwiniętej gospodarki Japonia i ten kraj Skandynawski są po przeciwnej stronie skali w nierówności ekonomicznej niż USA. Z tego co pamiętam Skandynawia osiągnęła to odpowiednimi podatkami dla najbogatszych a Japonia rozsądnymi płacami, gdzie prezes firmy zarabia chyba maksymalnie 3 krotność najniższego wynagrodzenia dla danej korpo. 

     

    8 godzin temu, ex nihilo napisał:

    Ale tego przecież chyba nikt nie proponuje, bo powrotu nie ma.. no może po następnej światowej wojnie, jeśli ktoś i coś jeszcze zostanie...

    Ja wiem, że nikt nie proponuje, ale jasno postulujesz, że "wtedy było lepiej". Czyli logiczne jest, że gdyby można było to polecałbyś aby ludzkość wróciła do tamtych czasów. Także tutaj mamy raczej impas. Ja jednak wolę mieć odpowiedni poziom zasobów i udogodnień aby w spokoju działac w zakresie nauki czy filozofii  oraz wolę aby moja Matka/Ojciec/Żona/Brat mieli najlepsze leczenie, rehabilitację i opiekę w przypadku ciężkich chorób niż mieć wyższe statystycznie QoL ale tylko dla pewnych (wysoko cenionych prze Ciebie) zmiennych, bo jak tylko zmienimy zmienne to już to QoL łowców zbieraczy będzie gorsze. Czyli krótko mówiąc nie chciałbym (gdyby można było) wrócić do tamtych czasów, a tym samym nie uważam aby wtedy było lepiej. Czyli uważam, że ostatecznie było wtedy gorzej (według ważnych dla mnie zmiennych QoL), a tym samym skoro wtedy było gorzej a teraz jest lepiej to semantycznie można to nazwać postępem niezależnie od tego czy słowo to wg. ciebie ma "złe skojarzenia". Natomiast jeśli inaczej zdefinujemy QoL to wyjdzie, że wtedy było lepiej,a więc nie mamy postepu tylko pogorszenie. Czyli, jak dla mnie, wszystko zależy od definicji i od systemu wartości. Niemniej tamta kultura była fascynująca w swej prostocie - to na pewno. 


  14. W dniu 31.05.2019 o 18:07, 3grosze napisał:

    Brak wytworzonej wartości dodanej, bezpośrednia konsumpcja, wspólne środki produkcji (dzidy, łuki, wilcze doły), solidarność społeczna (fakt:wymuszona warunkami).

    No tak, ale te zmienne czy cechy nie są obiektywnie lepsze. Bo można by dyskutować czy bezpośrednia konsumpcja (nie jestem pewny czy rozumiem właściwie co to znaczy) lub wspólne środki produkcji są lepsze (i pod jakim kątem) niż opcja przeciwna. Więc znów - w zależności jak zdefiniujemy postęp, a w naszym przypadku już bardziej szczegółowo - wskaźnik QoL - to będziemy mieli inną charakterystykę postępu na przestrzeni wieków. I mało tego, to co jest lepsze czyli wartościowanie danej cechy też się moze z czasem zmieniać i nawet na pewno się zmienia! 

    W dniu 31.05.2019 o 18:07, 3grosze napisał:

    Kwartyli dochodów nie było! Teraz mamy kwartyl dolny (dzieci na wysypisku).

     

    Tutaj zgoda, skrajna nierówność ekonomiczna jest bezdyskusyjnie zła. Z tym, że prawdopodobnie można by zmniejszyć konsumpcjonizm i próżność wśród najbogatszych, dalej zachowując dobry standard życia (w sensie, dom, samochód, jedzenie jakie się chce etc. ale już nie 3 domy, 5 samochodów i złote jachty) i w ten sposób zmniejszać te nierówności bez "romantycznego powrotu" do cywilizacji zbieracko-łowieckiej. 

     

    W dniu 1.06.2019 o 05:10, ex nihilo napisał:

    Czy sobie tak zdefiniujemy, czy inaczej, nie ma znaczenia - znaczenie w tej dyskusji (i nie tylko) ma to, że pojęcia "postęp" i "rozwój" straciły swój sens merytoryczny, a stały się po prostu (zwykle) bezmyślnie powtarzanymi propagandowymi zaklęciami. Słowa "postęp" i "rozwój" odbierane są emocjonalnie, jako coś "dobrego" bez względu na to, czego dotyczą - blokują refleksję, czy to, czego w danej sytuacji dotyczą, jest w rzeczywistości dobre, czy może jest złe. Może to teraz wydawać się absurdem, ale jeszcze nie tak dawno, jakieś 30 lat temu, często używaną miarą cywilizacyjnego postępu i rozwoju była... ilość odpadów wytwarzanych przez gospodarstwo domowe! Dużo odpadów - kraj rozwinięty; mało odpadów - dziady. No i teksty typu "Jesteśmy krajem rozwiniętym, bo przeciętne gospodarstwo domowe wytwarza już tyle odpadów, co (gdzieś tam)." Jest super, bo doganiamy i przeganiamy...
    Dlatego nie widzę sensu definiowania pojęć "postęp" i "rozwój". Ja ich po prostu już od dawna nie używam (no chyba że jako "podstęp" i"rozbój"). Wolę konkrety.

    Moim zdaniem udowadniasz właśnie jak ważne jest właściwe definiowanie słów :) Wskazujesz jedynie przy tym jak głęboko dezinformujące są obecnie te pojęcia i z tym się jestem w stanie zgodzić - są one po prostu zbyt uogólnionymi pojęciami, za mało precyzyjnymi. Czyli tym bardziej trza definiować. 

     

    W dniu 1.06.2019 o 05:10, ex nihilo napisał:

    Nie tylko z neolitu są, ale i z paleolitu. Coraz więcej i coraz dokładniejsze są dane archeologiczne, są też dane porównawcze dotyczące życia grup zbieracko/łowieckich +/- głównie od polowy 19. w. do poł. 20 w. Są też, ale mniej, wcześniejsze i późniejsze. Mniej, bo wcześniej badań nie było, tylko luźne opisy, a później wiadomo - niewiele zostało do badania czy opisania.

    Badania archeologiczne mają powiedzmy dość słaby naukowo paradygmant bo np. wiele wniosków zależy od arbitralnych założeń np. jest takie założenie, że jak na danym terenie pojawi się inne wzornictwo naczyń to pochodzi ono od innej genetycznie grupy napływowej, a ta ludność mogła po prostu zmodyfikować swoje wzornictwo/kulturę (my tak dzisiaj robimy przecież). Także niestety wiele badań archeologicznych i historycznych jest obarczone ogromną niepewnością i niską precyzją (im dalej wstecz tym gorzej w pewnych tematach, szczególnie psychologicznych), jest wiele możliwych wariantów etc. Co oczywiście nie znaczy że są zupełnie bezwartościowe, ale czy na ich podstawie można wnioskować o QoL ludów pierwotnych? Myślę że nie. Co najwyżej można wnioskować o abstrakcyjnych ludach pierwotnych stworzonych na podstawie danych acrh. ale w jakim stopniu te nasze abstrakcyjne modele tamtych społeczności pokrywały się z prawdą - tutaj może być duuuża niedokładność. 

     

    W dniu 1.06.2019 o 05:10, ex nihilo napisał:

    Mit. Wiedzy o pochodzeniu chorób

    Odnośnie tych mitów. Odniosę się do medycznych - weźmy choroby neurologiczne jak stwardnienie rozsiane, otępienia typu FTD, Alzchaimer, choroby genetyczne, mózgowe porażenia dzieciece, urazy rdzenia etc. - obecnie, dzięki technologii można cześć tych chorób kontorlować, opóźniać ich przebieg, rehabilitować i wreszcie lepiej się opiekować. W przyszłości będą egzoszkielety zamiast wózków i takie interfejsy mózg-komputer że będziesz mógł nie tylko sterować urządzeniami i w miare normalnie żyć ale również stymulować precyzyjnie mózg aby poprawić pamięc, kontorlę ruchowa etc. (to już jest w nowoczesnej neurorehbailitacji). Myślę że przy odp. zdefiniowanym postępie (np. QoL) - można powiedzieć, że to jest postęp. Chyba z tym się każdy zgodzi. A jesli nie to ciekawi mnie dlaczgeo :P 


  15. 7 godzin temu, ex nihilo napisał:

    No wiesz... jeśli zdefiniujemy kulturę jako "wszystko, co wytworzył człowiek", to zależność ilości tych wytworów od ilości ludzkiej biomasy jest trywialna i nie może być wskaźnikiem czy miarą postępu. Ewentualnie można się spierać o jakieś współczynniki, ale to wszystko. Poza tym w takim rachunku nie można zapominać o entropii.
    Inna sprawa że w jednym postęp jest niepodważalny, zarówno ilościowy, jak i jakościowy - w sprzęcie do mordobicia.

    Właśnie, ze może być :P To , że coś jest wg. Cibie trywialne nic nie znaczy. Problem właśnie polega na tym, że w tej dyskusji nie ma jasno zdefiniowanego pojęcia postępu. Rozmowa przez to jest wielotorowa, skomplikowana i chyba do niczego nie prowadzi... Myślę, że można to podsumować tak: 

    Ze względu na pewne cechy ludzkości/świata np. rozwój kultury - postęp jest niekwestionowany, a ze względu na inne cechy - np. wzrost jakości życia człowieka - istnieją rozbieżne opinie. Weźmy zatem na warsztat tą drugą definicję - jakość życia. Przede wszystkim jakość życia moze się zmieniać w czasie w sposób zmienny . Przykładowo być może przed neolitem (wg. dedukcji ex nihilo) jakość życia człowieka była stosunkowo duża, następnie malała a następnie  (być może) znów rosła. Musielibyśmy zatem najpierw ustalić jaki ten postęp - QoL (Quality of Life <- będę teraz używał tego akronimu w kontekście postępu dot. jakości życia)  ma charakterystykę na przestrzeni wieków.  Następnie musielibyśmy podeprzeć się jakimiś danymi lub wiedzą na poparcie naszych hipotez. Z tym jest problem - bo nie ma danych z neolitu, ale są dane z czasów nowożytnych. Zatem powstaje pytanie - jeśli znajdę badania naukowe, z dobrą metodologią etc. które potwierdzają, że QoL dla pewnych cech rośnie np. od XIX wieku to czy ex nihilo i 3grosze przyznają że: 

    Być może (bo pewności bez danych nie ma) w czasach zbieracko-łowieckich QoL była wyższa niż w późniejszych okresach, ale od jakiegoś czasu QoL rośnie, więc nie ma prostej zależności - jest ona zmienna w czasie i zależy od zmiennych jakie uznamy za reprezentujące postęp. 

    ?


  16. 5 godzin temu, ex nihilo napisał:

    Trudno mieć wątpliwości, że sensowną miarą postępu i rozwoju w przypadku raka będzie wzrost ilości elementów zbioru rakowych komórek. Ale czy taka miara jest odpowiednia dla kultury czy sztuki? Trochę wątpliwe, bo nie ujmując nikomu, Martyniuk to jednak nie Bach.
    A jakościowo - nie jestem krytykiem sztuki i specem od kultury, ale z tego, co mi wiadomo, malarstwo jaskiniowe pod żadnym względem nie ustępuje sztuce współczesnej, a pod niektórymi nawet ją przewyższa:

    Kultura to nie tylko dzieła artystyczne, ale również filozoficzne i naukowe, oraz de facto wszystko co wytworzył człowiek... 

    Co do jakości. Zakładając dla uproszczenia, że jakość dzieł reprezentuje rozkład normalny, więc mamy trochę dzieł bardzo niskiej jakości, troszkę bardzo wysokiej i najwięcej przeciętnych. Im więcej ludzi i im dalej w rozwoju cywilizacji tym dorobek ludzkości - kultura - jest większy. Tym samym, z czasem, rośnie ilość dzieł o wyżej jakości. 

    Czy zatem rozwój kultury jako zbioru wszystkich wytworów człowieka może być wg. Ciebie kandydatem do miary postępu?

    5 godzin temu, ex nihilo napisał:

    Statystyki... zależy kto je robi, no i po co...

    nie jest to prawda. Relatywizujesz powyższym zdaniem praktycznie cała naukę. To, że ktoś BŁĘDNIE interpretuje wyniki badań przeprowadzonych zgodnie z metodologią naukową, nawet gdyby to były jego własne badania - NIE OZNACZA, że sam eksperyment generuje informacje zależne od punktu widzenia. Ale dobrze, musielibyśmy się odnieść do konkretnych badań. Dopóki ich nie wyszukam, nie przeczytam i nie zaprezentuje tutaj - możesz słusznie negować "jakieś tam statystyki". Chyba że ułatwisz mi sprawę i zanegujesz metodę naukową :P

    Jeśli będę mierzył linijką, sto razy, długość kości udowej kobiet i wyjdzie mi że jest to średnio 40 cm, a następnie powiem, że to ma związek z oddziaływaniem grawitacyjnym księzyca - to moja interpretacja wyniku może być błędna, ale, to że kość udowa w tej grupie (i jeżeli jest reprezentatywna to w pewnych granicach błędu - również w całej populacji) ma średnio 40 cm, nadal pozostanie prawdą. 

    5 godzin temu, ex nihilo napisał:

    Co teraz? Niech będzie to:

    Ton Twoich wypowiedzi sugeruje, że nie dopuszczasz możliwości ,że w pewnych aspektach omawianego przez nas problemu się mylisz - dobrze to odbieram? 


  17. 2 godziny temu, ex nihilo napisał:

    Musiałem przegapić, dużo tego jest i nie wszystko udaje mi się skomentować.

    Chodzi o ten wątek -> 

     

    Zacytuje własny fragment tamtego komentarza tutaj: 

    "I wreszcie trzecia uwaga. Zależy czym mierzymy ten postęp - bo jesli byłoby to przykłądowo rozwój kultury - czyli wzrost ilości elementów zbioru dzieł - to niewątpliwie cały czas idziemy do przodu a rolnictwo ma tutaj fundamentalne znaczenie dla powstania i utrzymania tego trendu. Jeśli natomiast mówimy o jakości życia czyli czymś co mniej lub bardziej koreluje z poczuciem szczęścia - to z tego co wiem, wg. statystyk - od lat ta jakość życia rośnie (na całym świecie!)"

    Więc, Twoja argumentacja dotyczy której z tych dwóch miar postępu? Albo może jakiejś innej? Albo te miary postępu to wg. ciebie "gówno"? :P W takim razie jaka jest Twoja? 

    • Lubię to (+1) 1

  18. 5 godzin temu, ex nihilo napisał:

    "Wasze"? Sorki, ale mogę to porównać do instynktownej reakcji moich kur, kiedy zobaczą robala. ;)
    A moja? Może kiedyś, kiedyś, bardzo dawno temu, jakaś była, ale po kilkudziesięcioletniej obserwacji świata nic z niej nie zostało...

    Hehe, no to o czym my tu w ogóle rozmawiamy? Skoro nie potrafisz zdefiniować przeciwko czemu prowadzisz argumentacje ? Ja już napisałem w innym podobnym temacie (w którym brałeś udział) co najmniej dwie definicje postępu / czy też różne sposoby jak można postęp rozumieć, ale zostało to pominięte milczeniem. Teraz wiem dlaczego :) 


  19. W dniu 24.05.2019 o 21:53, ex nihilo napisał:

    Czyżby ci, którzy piszą i mówią o wspaniałym postępie i rozwoju ludzkości nie mieli tych pojęć zdefiniowanych?
    Ja się odnoszę tylko do ich rozumienia tych pojęć i do ich argumentów.

    No to może napisz jak rozumiesz te "nasze" definicje postępu. A później dla porządku napisz też swoją :)


  20. 3 godziny temu, ex nihilo napisał:

    A co do konkretów. Statystyka to statystyka i chyba nie muszę tutaj wchodzić w szczegóły. No nie? Jedno to dane i ich obróbka, a drugie interpretacja wyników. I tym i tym można się fajnie bawić.
    Np. kryterium "skrajna bieda". Przyjęte mniej niż dwa dolary dziennie. Z waloryzacją czy bez? No i za 0 dolarów dziennie można mieć wszystko, co do życia potrzebne (warunki naturalne), a drugiej strony i 20 dziennie może nie wystarczyć na życiowe minimum (np. w Szwajcarii). Czyli i kryterium do d*py, i "postęp" też. A i jeszcze trzeba te dwa dolce zarobić, co nie zawsze w statystykach jest uwzględniane.

    Przecież wiadomo, ze podwałą jedynie wyniki a nie same badania. Jeśli chcesz znać metodologię badań i ją podwarzać to musisz przeanalizować konretne źródła. Generalnie to wszystko co mówisz to realtywizm. Musielibyśmy najpierw zdefiniować czym jest postęp i czym go mierzymy.


  21. 10 minut temu, oneiro napisał:

    Zauważ gdzie są ogniska odry - w Niemczech imigranci, w Polsce Ukraińcy. 

    Na Ukrainie odra wybuchła po akcji szczepień przeciw odrze (szczepionka skojarzona, wcześniej przeszczepialność było ~30 %) , około 2017/2018 wyszczepialność na odrę wzrosłą do prawie 90% i co - wybuch epidemii.  Fakty mówią, że epidemia odry na Ukrainie to niestety odra poszczepienna.   

    Nie mogę zauważyć takich rzeczy bo nie śledzę danych epidemiologicznych na ten temat ;P Czy mógłbym prosić o źródła? i jeszcze ew. wyjaśnienie zjawiska "odry poszczepiennej" bo pierwsze słyszę. Z góry dzięki. 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...