Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

W. Grzeszkowiak

Administratorzy
  • Liczba zawartości

    89
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez W. Grzeszkowiak


  1. Biały to czystość myśli, sumienia, działania wymagający w celu utrzymania sporego wysiłku (podatny na zabrudzenie byle czym). [...] biała rasa.

    Drugie ostrzeżenie. Od teraz radzę uważać na absolutnie każde słowo, bo nie zamierzam się bawić.


  2. Usuwam drugą wypowiedź autora ze względu na wybitny brak klasy. Nie sądziłem, że w takim momencie można upaść tak nisko.

     

    Chyba nie muszę mówić, że to oznacza regulaminowe ostrzeżenie, bo to dość oczywiste.

     

     

    BTW słowo "wataha" piszemy przez "h".


  3. @Jurgi

     

    moje gratulacje! Życzę zadowolenia z pracy dla Kopalni :D Ja na jakiś czas odsuwam się na bok, ale widzę, że pisaniem dla KW zajmie się jedna z osób, które zawsze podziwiałem za styl pisania i poziom wypowiedzi. Trzymam kciuki!


  4. Alku, bardzo krótko, żeby nie przeciągać: masz sporo racji, ale zapominasz ciągle o słowie "doprowadza do" (które jest w zasadzie synonimiczne z "powoduje"). Dostarczając leków osobie, która i tak planuje skończenie ze sobą, nie powodujesz samobójstwa, a tylko czynisz je szybszym i mniej bolesnym. Dokładnie na tej samej zasadzie, wbrew temu co mówisz, dostarczenie klucza nie powoduje odkręcenia śrubek, tylko czyni je prostszym.

     

    Mimo to mam wrażenie, że nie dojdziemy do porozumienia, więc chyba nie ma sensu dalej dyskutować.


  5. Na wstępie, bo zapomniałem o tym ostatnio napisać: żaden ze mnie Pan :D Proponuję, żebyśmy trzymali się w Kopalni tej konwencji, chyba, że Tobie/Panu to przeszkadza ;)

     

    151 reguluje doprowadzenie do targnięcia się na własne życie poprzez podżeganie lub pomoc. Nie musi być więc podżeganie i pomoc jednocześnie, gdyż może być tylko jedno lub tylko drugie.

    Ale art. 151 mówi bardzo wyraźnie o spowodowaniu samobójstwa. Oznacza to np. sytuację, w której podłoży się osobie, która ma depresję (choć samobójstwa nie planuje), jakieś zdjęcie przywołujące przykre wspomnienie oraz nóż kuchenny. Tymczasem przygotowanie np. śmiertelnej dawki leków osobie, która i tak chce się zabić (szczególnie, gdy chce to zrobić w sposób bolesny i uciążliwy, np. poprzez uduszenie się), ciężko nazwać spowodowaniem samobójstwa.

    W przepisie nie ma mowy o motywach tego, kto samobójstwa próbuje, więc może być to motyw ulżenia sobie w cierpieniu.

    Oczywiście, że nie. Ale znów podkreślam: ten przepis dotyczy sytuacji, w której pomocnik rzeczywiście doprowadzi do tego, że dana osoba targnie się na swoje życie. Używając innego przykładu: czy jeżeli poprosisz kumpla, żeby pożyczył Tobie klucz, bo odkręcanie nakrętek idzie Tobie strasznie opornie z użyciem kombinerek, to czy kumpel spowoduje odkręcenie tych nakrętek, czy tylko je ułatwi? Albo jeżeli człowiek sprzeda broń zabójcy (nawet jesli będzie wiedział, że planowane jest morderstwo), to czy ten człowiek odpowie za spowodowanie morderstwa, czy raczej za współudział? Właśnie na tym polega różnica pomiędzy wspomaganiem samobójstwa oraz jego spowodowaniem.

    To co by zrobił, nie ma znaczenia, bo nigdy nie wiadomo, czy rzeczywiście by zrobił.
    W dokładnie ten sam sposób można powiedzieć, że nie można nazwać przyniesienia śmiertelnej dawki leków pomocą w samobójstwie, bo przecież nigdy nie wiadomo, czy samobójca z niej skorzysta, więc nie można tego nazwać pomocą, tylko pechowym zbiegiem okoliczności.
    Poproszę o konkretny przykład sytuacji, w której jest luka. Ja twierdzę, że luki nie ma.
    Napisałem wcześniej: prawo nie uwzględnia sytuacji, w której samobójca i tak planuje samobójstwo. Kluczowe jest więc słowo "doprowadza", bo wynika z niego, że pomoc musiałaby mieć charakter środka, który sprawi, że osoba, ktora nie planowała samobójstwa, popełni je.

  6. No dobrze, ale gdzie ja we wspomnianym zdaniu napisałem, że w Polsce traktowanie także jest ostre? Nie widzę w swoim artykule takich słów - napisałem jedynie o prawie brytyjskim i o tym, że w Polsce nie istnieją osobne regulacje dla samobójstwa wspomaganego.

     

    Co do art. 151, samobójstwo wspomagane nie polega na doprowadzeniu do targnięcia się na życie, bo plan popełnienia samobójstwa ma już sam samobójca. Samobójstwo wspomagane polega na tym, że osoba, która już chce popełnić samobójstwo, otrzymuje środki, dzięki którym śmierć, do której i tak by doszło, jest mniej bolesna. Oskarżonym może się dzięki temu udać linia obrony oparta na tym, że nie doprowadzono do śmierci, tylko uczyniono ją mniej bolesną (z kolei paragraf dot. zabójstwa z litości odpada, bo nie ma zabójstwa i powstaje w ten sposób luka).

    O braku uregulowań może pisać np. ktoś, kto chciałby zezwolenia i specjalnej procedury, jak to ma się odbywać, pod jakim nadzorem, w jakiej kolejności, w jakiej formie żądanie, ale w sytuacji zakazu, takie przepisy są bezprzedmiotowe.

    Wprost przeciwnie. Bardzo potrzebne są przepisy, dzięki którym możliwe będzie jednoznacznie i automatyczne określenie, czy dany przypadek jest objęty zakazem, czy też nie. Podkreslam jeszcze raz: art. 151 dotyczy doprowadzenia do (czyli bezpośredniego spowodowania) samobójstwa, tymczasem samobójstwo wspomagane w bardzo wielu (jeśli nie we wszystkich) przypadkach dotyczy sytuacji, w której samobójca i tak by ze sobą skończył, tylko bardziej nieudolnie i boleśnie.


  7. Bardzo przepraszam, ale samobójstwo wspomagane to nie pozbawienie kogoś życia (taki czyn nazywamy eutanazją i zgadzam się: istnieją paragrafy przewidujące taki sposób zabójstwa), tylko dostarczenie osobie środków potrzebnych do dobrowolnego zakończenia własnego życia. Samobójstwo wspomagane, wbrew swojej nazwie, nie jest zabójstwem jako takim, bo osoba trzecia nie pozbawia nikogo życia. Mało tego - dla zajścia samobójstwa wspomaganego nie jest konieczne nawet namawianie do samobójstwa, dzięki czemu taki czyn może być wyjęty spod kolejnego paragrafu.


  8. Nie chcę wypowiadać się w imieniu Ani, ale odpowiem jako jeden z redaktorów: sam fakt, że Wy postrzegacie coś jako błąd/zgrzyt językowy, nie oznacza jeszcze, że my myślimy podobnie :D Przykładem jest choćby to, że ostatnio dwukrotnie dostaliśmy zgłoszenie jakoby słowo "ponaddwudziestopięciokrotnie" było napisane błędnie, a jednak wszystko było OK (kto nie wierzy, niech zajrzy do słownika ;) ).

     

    Wszystkie zgłoszenia czytamy, o to się nie martwcie. Nie oznacza to jednak, że z automatu będziemy pisali zawsze tak, jak się proponuje. Przy czym jeszcze raz zaznaczam: mówię teraz o ogóle zjawiska, a nie o konkretnych określeniach użytych w tej notce; ich ewentualną korektę pozostawiam Ani - nie chodzi przecież o ewidentny błąd, a jedynie o subiektywne odczucie związane ze stylistyką.


  9. Witaj :D

     

    Autorzy wspominają, że im później następuje u danej kobiety menopauza, tym więcej ma ona niedojrzałych pęcherzyków w momencie narodzenia. Należałoby więc zapytać, jakie czynniki decydują o wieku, w którym kobieta przechodzi menopauzę. O ile wiem, jest to w dużym stopniu zakodowane w genach, ale czynniki środowiskowe bez wątpienia mają tutaj swój udział.

     

    Pozdrawiam


  10. Wygląda na to, że mamy tutaj jakiś misz-masz językowy. Wg Amerykanów G. spatulata jest tarantulą: http://www.uniprot.org/taxonomy/432528 . Uniprot jest na tyle wiarygodnym źródłem, że nie odważę się kwestionować jego wiarygodności. Podobnie wskazuje źródło wiadomości - wyraźnie opisuje ono tego pająka jako tarantulę.

     

    Z drugiej strony mamy polskie źródło ( http://ptaszniki.com.pl/artykuly/czym-jest-ptasznik - zakłdam, że skoro się w tym specjalizują, znają się na rzeczy :D ), z którego wynika, że

    Zdarza się czasem, że pająki z rodziny Theraphosidae (ptasznikowate) są u nas niesłusznie określane mianem tarantul. Zwyczajowo określenie tarantula jest u nas jednak przypisane niektórym pająkom z rodziny Lycosidae (pogońcowate),

    A więc z jednej strony można wywnioskować, że przedstawiłem przynależność gatunkową błędnie, a z drugiej, że samo określenie "tarantula" jest nadane tylko zwyczajowo (przy czym dziwi mnie i to bardzo, że zasięg zwyczajowego nazewnictwa jest inny po polsku, a inny po angielsku).

     

    Dla pełnej jasności zmienię jednak ten wpis, choć szczerze powiem, że w moim odczuciu winnym zamieszania jest raczej dziwaczny system nazewnictwa, narzucony przez Polaków wbrew konwencji. Pozdrawiam!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...