Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

darekp

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1275
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Odpowiedzi dodane przez darekp


  1. Thikim, ja myślę - mogę się mylić, ale takie mam wrażenie - że odpowiedź leży w tym:

     

     

     

    W naszej kulturze, zwykło się nie atakować cywili.

     

     

    Tutaj Jajcenty trochę "przeholował", ataki na cywili w naszej kulturze się zdarzały, ale wydaje mi się, że w naszej kulturze były one raczej - z reguły - moralnie oceniane negatywnie. Przynajmniej tyle. Natomiast nie jestem pewien, czy to było - i jest - regułą u muzułmańskich terrorystów (albo dowolnych innych terrorystów). Czasem mam wrażenie, że oni na to patrzą inaczej. Np. takie wrażenie IMHO powstaje, gdy się zastanowić po co ci ludzie opublikowali kiedyś na Youtube film z egzekucji na chrześcijanach (przeprowadzonej nad brzegiem morza). Chcieli pokazać, że są dumni z tego, co zrobili? Liczyli, że ludzie Zachodu się przerażą i poddadzą się bez walki? Jeśli tak to świadczyłoby to o ich jakimś niesłychanym prymitywizmie moralnym. Ja nie rozumiem ich podejścia..

     

     

     

    większość obecnych odważnych Europejczyków gdyby miała założyć pas z ładunku wybuchowego i np. rzucić się na hitlerowców to gacie byłyby pełne

    Tylko jest kwestia, czy rzucić się na żołnierzy hitlerowskich, czy na cywili. Wydaje mi się, że mimo wszystko czym innym był zamach np. AK-owców na niemieckich żołnierzy na terenie okupowanych ziem polskich, a co innego by było, gdyby AK-owcy się przeprawili przez Odrę i zrobili zamach na bezbronnych rolników z jakiejś niemieckiej wioski. Tego drugiego zapewne nie robili i możliwe, że spora część członków ruchu oporu uznałaby to za moralnie naganne albo przynajmniej dwuznaczne. Takie mam wrażenie.

     

    P.S. Nie chcę tu uchodzić za jakieś "antymuzłmańskiego funamentalistę" czy tp., nie mówię, że się na tym znam, czy że jestem jakimś "autorytetem moralnym", ale IMHO jest w tych zamachach coś mocno "chorego", tak jak w wielu innych zamachach na cywilów przeprowadzonych przez nie-muzułmanów. Przekroczenie jakieś granicy, przy której trzeba by się zatrzymać i zastanowić, czy rzeczywiście wolno ją przekraczać.

     

    P.S. 2. Dwa cytaty z Osamy bin Ladena: (https://pl.wikiquote.org/wiki/Usama_ibn_Ladin) " Kiedyś walczyliśmy z Ryszardem Lwie Serce i Ludwikiem IX, dziś bijemy się z Bushem." I można by powiedzieć, że OK, gdyby nie to, że Osama nie walczył bezpośrednio z Bushem (lub żołnierzami amerykańskimi), ale z cywilami, co potwierdził inną wypowiedzią: "Bush odpowie za swoje zbrodnie nie życiem, tylko cierpieniem swojego narodu".


  2. czy pas detonacyjny na szyi nie gwarantuje szybszej śmierci?

     

    Mi się przy okazji nasunęłą myśl, że nie wiadomo, czy dekapitacja jest w ichniej "kulturze" śmiercią że tak powiem "honorną". Być może nie, skoro w ten sposób uśmiercają jeńców. Ale tylko sobie gdybam, nie znam się na tym temacie.

    No i druga refleksja, może zamiast myśleć o takich rzeczach, opracować metodę sprzedawania im po cenach promocyjnych nowego rodzaju materiału wybuchowego? A za jakiś czas, gdy już sobie trochę powybuchają, ujawnić, że ten promocyjny materiał zawierał domieszkę świńskiej krwi...? 


  3. chyba nie widziałeś kosztów i efektów informatyzacji ZUS-u

     

    ZUS ma wieeelką bazę danych na Mainframe (taki rodzaj sprzętu/systemu operacyjnego od IBM), podobno drugą pod względem wielkości w Europie. On tam nie przechowuje jakiegoś salda dla każdego ubezpieczonego czy tp., tylko - z tego co wiem - wszystkie dokumenty jakie wpłynęły od początku tzw. reformy Buzka. Gdy w 2014 r. PO zrobiła przelanie pieniędzy z OFE do ZUS, to było podobnie, zakładano, że w ciągu 48 godzin do tej bazy danych musi wejść ok. 2 miliardy rekordów (przy kilkudziesięciu milionach ubezpieczonych), bo tak jak wyżej - OFE nie mogły przekazać salda dla ubezpieczonych, ale całą historię wpłat (średnio jakieś sto rekordów na ubezpieczonego). Już samo załadowanie/zreplikowanie takiej ilości rekordów stanowi wyzwanie - np. na MS SQL Serwerze nie wystarczy zrobić BULK INSERT, ale jeszcze trzeba ten BULK INSERT zrównoleglić na kilka wątków (tak przynajmniej wynika z naszych doświadczeń w pracy, trochę mieliśmy z tym do czynienia). A teraz pomyślmy ile zapytań trzeba zrobić na takiej bazie danych żeby dajmy na to wypłacić zasiłek (a algorytmy do obliczania zasiłków są u nas zagmatwane, np. inaczej się liczy zasiłek, gdy pracownik był chory dwa razy od 28.01 do 31.01 i drugi raz od 01.02 do 15.02, a inaczej gdy był chory "jednym ciągiem" od 28.01 do 15.02) i jeszcze ile się napracować, żeby te zapytania były wydajne na takiej wielgachnej bazie danych. Do tego dochodzi ten Maiframe, on jest skalowalny, zawsze można dokupić więcej RAM-u i mocy procesora, ale IBM każe sobie za to płacić - i to podobno są koszty odczuwalne. Do tego pewnie masa spraw, z których nawet sobie nie zdaję sprawy.

    Więc jakby był taki prosty system "dla każdego ta sama kwota", jak np. emerytura w systemie kanadyjskim, czy projekt Finów, to rzeczywiście pod tym względem byłyby oszczędności. Inna sprawa sprawa, że w pomysł fiński nie wierzę ("czy się stoi, czy się leży..." - to już było). I jeszcze inna, że pewnie można by pomyśleć nad zoptymalizowaniem tej bazy w ZUS, ale i tak, żeby wprowadzić w życie, to byłyby potrzebne jakieś decyzje odgórne/ od rządu/polityczne (a na nie liczyć to naiwność).

    EDIT: dla fachowców można by jeszcze dorzucić dwa hasła związane z dużymi bazami danych: deadlock i lock escalation, ale nie chcę za bardzo "odpływać" :)


  4. Gdyby tak zamiast pisania o obawach o pogłębienie nierówności społecznych napisać o ludziach bardziej wybijających się ponad szarą masę?

     

    Albo o tym, ze ludzie będą mieli więcej wolnego czasu ;)

    (Piszę to czysto teoretycznie, bo osobiście cosik nie chce mi się wierzyć, że maszyny wyręczą ludzi w znaczącym stopniu, przynajmniej nie przy takich technologiach - lub podobnych - jak mamy obecnie)


  5. Thikim, to jest argument za tezą, którą kiedyś podawałeś (o ile dobrze pamiętam), że życie łatwo powstaje, ale inteligencja niełatwo. Ja kiedyś w to wątpiłem - i w gruncie rzeczy nadal wydaje mi się to dziwne - ale chyba rzeczywiście fakty doświadczalne tak jakby potwierdzają taką interpretację. Fakt, że bardzo niewielka próbka danych do tych danych doświadczalnych  :)


  6. Thikim, zgoda, te przewidywania nt. sfery Dysona itp. mają jeszcze mniej sensu niż przewidywania XIX-wiecznych uczonych, że w XX wieku ulice miast zostaną zapełnione końskim łajnem do wysokości iluś tam metrów/centymetrów/decymetrów wskutek ciągłego zwiększania się liczby dorożek. Tak że IMHO raczej nie ma się tu czym podniecać i pewnie jest to jakieś zjawisko naturalne. Gdyby była to jakaś regularna megastruktura zbudowana przez cywilizację Obcych, to i zakłócenia jasności byłyby regularne, a w obserwacjach wychodziło inaczej o ile dobrze zrozumiałem.


  7. Tu chyba chodzi w tym wszystkim o to, że energii potencjalnej nie można (tj. nasz organizm nie potrafi) przerobić z powrotem na chemiczną, którą można by zmagazynować gdzieś w organizmie i wykorzystać później do "napędzania" mięśni. Ewolucja nie wypracowała takiej funkcjonalności (przynajmniej u nas).

    EDIT: Także odzyskiwania energii kinetycznej (gwoli ścisłości) nie wypracowała.


  8.  

     

    Często mi mówią, że od tego mi kolana wysiądą

    Ja słyszałem, że w górach należy unikać stawiania dużych kroków, bo wtedy jest największy wydatek energetyczny. Czyli coś w stylu "drobienia" jak japońska gejsza w gruncie rzeczy (o ile oczywiście się da, nie zawsze się da) :) Takie "zbieganie" z góry to rzeczywiście - zgadzam się z tymi, którzy Ci to mówili - poważne obciążenie dla kolan, może po prostu mało chodzisz po górach i tego nie poczułeś, ale w moim odczuciu raczej każdy prędzej czy później zacznie odczuwać. No chyba że to jakaś malutka górka, wzgórze raczej, z piaszczystym zboczem. No i jeszcze dochodzi kwestia masy własnej, ja mam tendencję do łapania nadwagi, więc kolana szybciej alarmują :)


  9. by żeleźniak wyciągał pierwiastek z dwóch. Może skończyć się boleśnie

    :D  Ano, kojarzy się z klasykiem: "ciągnął, ciągnął, aż cały zatrzeszczał, zasapał się, zadygotał, ale nagle puściło – i wyciągnął z siebie pierwiastek"

    EDIT: Aczkolwiek dostrzegam różnicę między wyciąganiem pierwiastka z siebie i z dwóch. 

    EDIT2: Czyli pojawia się wrażenie, że świat czasem zaczyna się zbliżać do opowieści Lema w rejonach, których (chyba) trudno się było spodziewać (oj cosik dzisiaj jestem chaotyczny). :)


  10. Nie wiem czy to dobrze, czy źle, może po prostu śmiesznie, ale mogę się zgodzić ze wszystkimi przedmówcami. Gdy bywamy u rodziny na wsi, rzeczywiście uderza mnie, że motyli w tym roku jest mało w porównaniu z tym co zapamiętałem z dzieciństwa. Fakt, że wtedy było tam normalne gospodarstwo rolne (kury, krowy, świnie itd), teraz rodzinie nie opłaca się się tam uprawiać roli i żyją z czego innego. A w mniej więcej 30-tysięcznym mieście w którym mieszkam - wróbli i gołębi dostatek, nocą w trawnikach rozrabiają jeże, między blokami latają nietoperze, jak byłem rano na przechadzce poza miastem, spotkałem dwie sarny i czaplę (na odległość jakieś 10 metrów). No i ubiegłym roku kuna pogryzła nam kable w samochodzie  :)


  11. że wiele osób próbuje nazywać nauką rzeczy, które z nauką nie mają nic wspólnego

     

    Dla ścisłości można by dodać, że w tej działce spore "osiągnięcia" ma również druga strona ("naukowy" ateizm, "naukowy" socjalizm, podobno również dość mocne urabianie na "naukowość" teorii Dawkinsa - tak słyszałem, nigdy nie czytałem tego gościa).

    Szczerze mówiąc ja też nie lubię tego "mieszania", nieważne, czy to będzie Heller, czy Dawkins. I mnie takie wykłady jak na tym e-Uniwersytecie raczej odrzucają niż zachęcają, pewnie się na nic nie zapiszę (druga kwestia to notoryczny brak czasu;)).

    Niemniej jednak tak sobie myślę, że w myśl zasady "każda akcja rodzi reakcję", ta współczesna chęć dołączania czy też promowania religii trochę bierze się też z tego, że w poprzednim ustroju nachalnie promowano zupełnie odmienne podejście. Teraz mają swobodę ci, którzy dawniej byli "tłamszeni" i trochę chcą się "odkuć". Wniosek - trzeba we wszystkim starać się zachowywać jak największy umiar :) Więc niezupełnie rozumiem czemu u Ciebie taka silna negatywna reakcja.  :)


  12. Ciekawy jestem jak ma się zachować cały system gdy liczniki osiągną maksymalną możliwą do zapisania wartość

     

    Raz na 4 miliardy to można nawet resetować te liczniki do wartości początkowej i rozsyłać najbardziej aktualną wersję cache'a do kopii lokalnych. To pewnie nie będzie miało żadnego wpływu na wydajność (w końcu raz na x miliardów). Oczywiście, gdy rdzeni jest niedużo, powiedzmy kilkadziesiąt. A jeśli jest więcej (dajmy na to miliony), to cóż, trzeba by wydłużyć licznik chyba.


  13.  

     

    No ten gościu rzekł, że przez 40 lat jego pracy cel wydaje się być nadal tak samo odległy
     

    Mnie kiedyś naszła taka myśl: być może zrozumienie działania mózgu mającego N neuronów wymaga np. 10 x N neuronów. Oczywiście nie wiem czy tak jest i po drugie, nawet gdyby tak było, to istniałaby możliwość budowania AI trochę "na oślep", bez zrozumienia, jak działa końcowy produkt (w ten sposób wytwarzamy ludzi od tysiącleci i nawet sprawia nam to przyjemność ;))

    A w ogóle to może być tak jak twierdzi Penrose, że w grę wchodzą (aż!) jakieś jeszcze nie odkryte prawa fizyki.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...