Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

darekp

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1275
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Odpowiedzi dodane przez darekp


  1.  

     

    Wciąż jednak jestem przekonany, że już wtedy częściej dochodziło to wymiany genów i technologii niż do mordobicia,
     

    Jest jeszcze taka jakby "opcja pośrednia" - porywanie kobiet z innego plemienia;). Wg Cejrowskiego dość często praktykowana m. in. przez Indian z Amazonii (z tego co pamiętam z jego książek)


  2.  

     

    ale zastanawiam się, jak się mają popupy, laski, ekrany, GPU, Borland C++ (ech, pamiętam pierwsze wydania ) itp. itd. do funkcjonalności tokamaków.
     

    Oj nie mają się, ale skoro już na to zeszłą dyskusja, to jeszcze dorzucę od siebie że insert dużej ilości danych do bazy danych najlepiej robić wielowątkowo, jeśli zależy na wydajności. Z testów nam wychodziło, że optymalna liczba wątków to 4 (czyli więcej niż u Pogo ;)). Przy dwóch wątkach wychodziła niemal dwa razy większa wydajność, później już nie rosła tak szybko, powyżej czterech zysk był już praktycznie niewidoczny. Używaliśmy C#, MS SQL Serwera i SqlBulkCopy. Inna sprawa, że nie w pełni wiadomo na jakim środowisku, bo uruchamialiśmy na maszynach wirtualnych i nie dało się wydobyć od administratorów, czy one siedzą na tym samym serwerze fizycznym, czy na różnych.

    A pod C++ Buliderem, też zdarzyło mi się popełnić kod wielowątkowy, gdy trzeba było wyświetlać wyniki jakiegoś długo wykonującego się zapytania bez blokowania interfejsu użytkownika (w sumie taki jakby Ajax z epoki przedinternetowej) ;))


  3.  

     

    Myślę, że nie posiadamy lepszego określenia niż "żarówka"

    To trochę jest też tak, że nie musimy jakoś rygorystycznie przestrzegać pierwotnego znaczenia, w języku raczej się liczy, żeby nazwa była łatwo rozpoznawalna i wygodna w użyciu. Np. "samochód" to nie test ot co "samo chodzi" tylko "samo jeździ", a polska nazwa "rower" wzięła się od angielskiego producenta pojazdów Rover więc... Gdyby być purystą językowym, to nawet nie dałoby się "zapalić światła" w pokoju. Fotony nie wchodzą w reakcje chemiczne z tlenem ;)


  4.  

     

    lepiej biednym, oni na pewno wydadzą, bo i tak im brakuje

    Radar, problem w tym, że w Polsce  wszyscy są biedni w porównaniu z mieszkańcami Europy Zachodniej czy USA (no, z wyjątkiem jakichś Gudzowatych, Solorzy itd.). Więc biedni będą najpierw wpłacać pieniądze do państwowej kasy po to by je potem odebrać pomniejszone o wynagrodzenie dla tych, którzy "przesuwają". A oprócz tego dojdzie seria trudnych do przewidzenia skutków społecznych. Na przykład może się okazać, że sprzedawcy artykułów dziecięcych podniosą ceny -wiedząc, że kupujący mają o te 500 zł więcej - i ulga trafi w ręce sprzedawców (za minionej epoki zwanych "spekulantami"). Albo część pieniędzy trafi w ręce osób które na to nie zasługują, np. alkoholików, którzy wszystko przepiją (tak, tak przepiją pieniądze zarobione przez tego ciężko pracującego za najniższą krajową uczciwego obywatela). Dokładnie nie potrafię przewidzieć jakie będą konsekwencje, za cienki jestem, ale gdyby było tak jak piszesz, to w ubiegłym wieku wygrałaby któraś z form socjalizmu, których wtedy namiętnie próbowano.

     

     

     

    Podstawowe węglowodany raczej potrafimy wytworzyć sztucznie. Reszta? Szczerze mówiąc nie wiem, ale pewnie da się osiągnąć jakiś postęp.

    Jak dla mnie to kwestia wytworzenia zamkniętego ekosystemu wygląda na jedną z najtrudniejszych. Nie mówię, że się na tym znam, ale czemu nikt nie przeprowadził odpowiedniego doświadczenia na Ziemi? Wziąć jakąś szklarnię (czy też układ szklarni), szczelnie odizolować od otoczenia, żeby nawet wymiany powietrza nie było, żyć z tego co w tej szklarni wyrośnie (plus parę kur itp.), nawozić odchodam? Mars Society przeprowadza różne symulacje, takiej chyba nie robiło. Za czasów "zimnej wojny" budowano podziemne schrony atomowe wykute w skale, zdolne przetrzymać nawet wybuch bomby atomowej bezpośrednio nad schronem (oczywiście były to schrony dla "wybrańców"), stąd tylko krok do pomysłu, żeby tam zrobić szklarnię ze sztucznym oświetleniem i ekosystem pozwalający przetrwać ludziom pod ziemią kilkudziesięcioletni okres skażenia popromiennego po wojnie atomowej., Gdyby takie próby podejmowano, to pewnie dziś wiedzielibyśmy o tym. Najprawdopodobniej nikt nawet nie próbował, bo fachowcy z góry potrafili ocenić, że taki eksperyment nie wypali.

    Inne problemy to CHYBA raczej kwestia wyłożenia dużych pieniędzy (o jeden czy dwa a może i więcej rzędów wielkości większych od tego co obecnie ludzkość wydaje na badania kosmiczne). Przynajmniej tak na wyczucie mi się wydaje.


  5. Nie jest chyba tak źle, mają już są w kosmosie, do tego termogeneratory etc.

    W sumie trudno powiedzieć, za mało się znam. Czegoś tam się używa od czasu do czasu w sondach kosmicznych, ale tutaj byłby potrzebny reaktor o mocy pozwalającej zasilić powiedzmy małe miasteczko. Kilka lat temu były plany produkcji takich małych reaktorów jądrowych http://kopalniawiedzy.pl/reaktor-jadrowy-Hyperion-Hydride-Reactor-4S-Toshiba,6105 (pasowalyby "jak ulał") tylko że jakoś nie słychać, żeby te plany udało się zrealizować w praktyce

     

     

     

    Pewna grupa zapłaci per saldo niższy podatek.

    Ciągle słychać, że władza kombinuje, jakie by tu nowe podatki wprowadzić, żeby sfinansować tę reformę "500 zł". Obawiam się, że to będzie jakoś tak, że żeby Nowak mógł odebrać swoje 500 zł ulgi, będzie musiał zapłacić np. 550 zł  w podatkach i wyższych cenach, a jeszcze dodatkowo nie mający dzieci Kowalski poniesie jakieś drugie 50 zł dodatkowych kosztów (kwoty przykładowe). Przy czym z tej kwoty 50 + 50 zł którą "zeżre" państwo np. 3-4 złote to będą łatwe do policzenia koszty pracy urzędników, przelewów itp. elementów funkcjonowania systemu, a reszta to będą koszty nieuchwytne związane z tym, że przepisy staną się bardziej skomplikowane, ludziom będzie się mniej chciało coś tam robić, więcej osób będzie kombinować zamiast pracować, część wyemigruje itd. itp. ZUS chwali się, że koszty jego funkcjonowania w przeliczeniu na jednego emeryta są b. małe, z tego co pamiętam jakiś niewielki ułamek procenta, ale czy rzeczywiście jego szkodliwość ogranicza się do tego ułamka procenta?


  6. Sceptycyzmu było już sporo w komentarzach ale dorzucę jeszcze trochę od siebie:

     

     

    Energia z paneli słonecznych plus jądrowa.

     

    W praktyce pewnie tylko/głównie jądrowa. Łazik Opportunity przejechał na panelach słonecznych trochę ponad 40 km w ciągu ok. dziesięciu lat. Gdyby panele były naprawdę wydajne, to nie byłoby problemu ze skonstruowaniem pojazdu zdolnego przebyć kilkadziesiąt - kilkaset kilometrów dziennie. A wysłać na Marsa reaktor jądrowy to już pewien problem - reaktory są duże, ciężkie i jeszcze potrzebują wodę w stanie płynnym do swojego działania. Koszt pewnie za duży o jakieś jedno lub dwa zera na końcu w porównaniu z tym co byliby skłonni wyasygnować możni tego świata ;)

     

     

     

    Za lat kilkadziesiąt mamy tam setki ton różnego rodzaju złomu.

     

    Tja, ISS ma masę 400 ton, a Ty, Thikim, myślisz o czymś znacznie większym (pewnie znów lekko licząc 1-2 rzędy wielkości pod względem masy) :)

     

     

     

    A jak wykopiemy system korytarzy to na upartego można tam spędzić nawet i kilkaset lat.

     

    Trzeba by stworzyć cały zamknięty ekosystem w tych korytarzach. Na Ziemi chyba nikt tego nie zrobił w warunkach laboratoryjnych. Wg starego powiedzenia, nawet pszczoły są niezbędne i bez nich ludzkość byłaby "kaput" ;)

    I ciekawe, czy tym kolonistom mieszkającym od kilkuset lat na Marsie chciałoby się kiedykolwiek wracać na Ziemię, gdzie ciążenie jest 3-krotnie większe.


  7. liczba lwów hodowanych na rzeź zwiększyła się dwukrotnie. Bogaci myśliwi chcąc wykazać się swoją męskością zabijają zwierzęta, by móc chwalić się trofeami.

    Ale właściwie co w tym złego? Niech tzw. "myśliwi" (ja bym tu użył innego określenia, ale mniejsza z tym) polują sobie na lwy hodowlane a te żyjące dziko w przyrodzie zostawią w spokoju. Oczywiście można się rozczulać nad tymi zwierzętami hodowlanymi, że są przeznaczone na śmierć z ręki człowieka itd. itp., ale nikt jakoś nie rozczula się nad świniami hodowanymi na rzeź, więc nad lwami chyba też nie ma co(?)


  8. Bardziej mnie interesuje temat główny tj. AI w konstrukcjach wojskowych

    Ja tam co prawda w roku 1970 (rok rozpoczęcia produkcji PDP-11) jeszcze posiadywałem na nocniku, więc może tu zostanę przez niektórych za "smarkacza", ale pozwolę sobie mimo wszystko zauważyć, że ciężko się dyskutuje o czymś czego nie zbudowano (inny przykład to chociażby magnokrafty). A co do AI to jest w gruncie rzeczy tak, że słyszymy głównie zapowiedzi, że niebawem - tj. za jakieś 20-30 lat - cel zostanie osiągnięty. Oczywiście są jakieś "podróbki" czy też "namiastki" AI i one bywają do czegoś tam używane i może nawet kiedyś w przyszłości wystarczą do sprawnego sterowania pojazdami kroczącymi, ale to jest jakby inna sprawa. Ta "prawdziwa" AI zdolna do konkurowania z inteligencją ludzką to jest rzecz trudna nawet do zdefiniowania - nie mamy nawet porządnej definicji inteligencji ludzkiej - a co tu dopiero mówić o implementacji? Może być tak jak uważa R. Penrose, że jej się nie da zaimplementować w oparciu o znane nam prawa fizyczne. Jeśli się bawić we wspominki z ubiegłego wieku, to:

    1) sam się serdecznie ubawiłem, gdy gdzieś koło 1987 roku w pewnej książce o Prologu wyczytałem, że Japończycy zamierzają - przy pomocy tegoż Prologu - stworzyć AI w ciągu nie więcej niż 30 lat (zostały im dwa lata, zdążą?)

    2) pamiętam z czasów studenckich wykład jednego z lepszych polskich specjalistów od sieci neuronowych, na którym on otwarcie powiedział, że jego zdaniem sieci neuronowe nie wystarczą do stworzenia AI, że jak się w to głębiej wejdzie, to się czuje, że brakuje jakiegoś istotnego elementu/elementów

    3) pamiętam salwę śmiechu, gdy na jakimś wykładzie ze złożoności obliczeniowej gdy padł komentarz na temat AI, cytuję "A, to jeszcze bardziej nierozstrzygalne, niż P=NP"

    Więc...

    • Pozytyw (+1) 1

  9. Hm, transporter opancerzony nie poradzi sobie raczej w lesie (musiałby przewracać po kolei wszystkie drzewa na swojej drodze). Albo w górach. Ale ta sytuacja to chyba w gruncie rzeczy jest jeden z przykładów jak mało jeszcze potrafimy. Taki AlphaDog nie dorównuje swojemu biologicznemu odpowiednikowi o nazwie Kóń (podobny udźwig, ale za to cichszy, tańszy w eksploatacji, chodzi na biopaliwo i samonaprawialny w pewnym zakresie ;)). Podniecamy się, że rakieta wylądowała pionowo, a w takiej misji na Marsa trzeba, żeby jeszcze wystartowała - albo wylądowała z drugim członem założonym na czubku. W dziedzinie AI nadal bieda, nawet tutaj widać, że algorytm poruszania nogami AlphaDoga nie dorównuje algorytmowi wyżej wzmiankowanego "Kónia" itd. Tak mi się przynajmniej skojarzyło. I chyba w gruncie rzeczy przyczyny są jakieś głębsze, to nie jest tak, że wystarczy te nasze wynalazki tylko trochę poprawić, ulepszyć. Może w przypadku AlphaDoga tego tak bardzo nie widać, ale w przypadku AI chyba widać. Albo - jeszcze wracając do planów lotu ludzi na Marsa - można sobie uświadomić, że żeby on miał sens, trzeba by najpierw wysłać jakieś roboty, które wykopią w marsjańskiej ziemi/jaskiniach pomieszczenia mieszkalne dla tych ludzi takie, żeby mogli w nich żyć ponad rok. A jak do tej pory udało się wysłać tylko kilka łazików, z których najcięższy ważył zdaje się mniej więcej tyle co nieduży samochód osobowy i które z ledwością pełzały po powierzchni planety. Czyli znów - spora luka między wyobrażeniami i marzeniami, a tym co realnie zrobiono.


  10.  

     

    To zwyczajnie drażniące.

    Wszystko widać na tym świecie jest względne, bo dla mnie nie jest drażniące, a wręcz przeciwnie - pomaga przetrwać najgorszy okres w roku - kiedy jest zimno i ciemno naraz (bardzo nieprzyjemna dla mnie sytuacja). Pozwala chociaż trochę "psychicznie" ocieplić przestrzeń. Jaki z tego wniosek, nie wiem :)


  11. Wiem, że OT, ale zawsze zdumiewała mnie logika tej historii: grupa rebeliantów ZA KARĘ zostaje skazana na WIECZNE ŻYCIE i MŁODOŚĆ z opcją dybania na siebie i wzajemnego ucinania sobie (bynajmniej nie drzemki). Ten, który ZABIJE wszystkich, W NAGRODĘ  będzie mógł się zestarzeć i UMRZEĆ. Ja bym na ich miejscu się zbuntował po raz drugi i dogadał z pozostałymi, że nie będziemy sobie niczego ucinać  :D


  12. Czyli powoli z tej pseudo-religii, a dokładniej parodii religii robi się prawdziwa religia. Widziałem kiedyś w TV, jak reporter zaczepił "wyznawcę" Latającego Potwora Spagetti, wtedy ten człowiek zaczął mówić jakieś ogólniki o pokoju na świecie czy czymś w podobnych klimatach. Prawie jak jakiś kaznodzieja. Ot, psychologia  :D


  13. W ostateczności pozostaje klasyczny proces redukcji węglem

    Ano, racja, bardzo klasyczny, praktykowany od tysięcy lat: http://www.dymarki.com/pl/strona-glowna/badania/tajniki-starozytnego-wytopu,,26.html

    I nawet w trakcie tego procesu powstawało coś, co łatwo dałoby się przerobić na proszek ("Gąbczasta łupka żelazna, tworząca się z mikroskopijnej wielkości krupinek wyredukowanego żelaza...")

    Tylko że z wydajnością jest nie bardzo, żeby uzyskać dwadzieścia parę kilogramów zanieczyszczonej łupki trzeba było spalić 250-300 kg węgla. Proporcja 1:10. 


  14. co do recyklingu to zgoda, no ale najpierw trzeba mieć dużo tego złomu do recyklingu

    Z tego co rozumiem to ta koncepcja zakłada, że metal byłby używany w jakimś takim "obiegu zamkniętym", tj. te silniki o zewnętrznym spalaniu magazynowałyby tlenki powstałe podczas spalania w jakimś zbiorniku i potem w jakiejś elektrowni/fabryce/elektrownio-fabryce byłyby one z powrotem rozkładane na metal i tlen.


  15. Co do wątpliwości, czy pył da się zapalić, to obstawiałbym, że każdy (no, może z wyjątkiem jakichś bardzo specyficznych sytuacji) materiał utlenialny dostatecznie drobno zmielony jest łatwopalny, bo im mniejsze ziarno pyłu tym korzystniejszy stosunek powierzchni do masy, a więc łatwiejsze utlenianie. Zresztą każdy słyszał choć raz o wybuchu pyłu węglowego - a spróbujcie zapalić np. zapalniczką grudę węgla kamiennego. Gdy zacząlem w Google wpisywać hasło "wybuch pyłu", to wyszukiwarka zaczęła podpowiadać jeszcze wybuch pyłu drzewnego, a nawet mącznego/zbożowego. No i termit (Kaytech już napisał :))

    Oczywiście zgoda, że wykorzystanie metalu zamiast paliw kopalnych musiałoby polegać na tym, ze w jakiejś "eko" elektrowni - albo jądrowej, mi się wydaje, ze to bardziej realna alternatywa - byłby wytwarzany proszek metalowy, a potem wykorzystywany jako paliwo np. w transporcie (i to raczej nie w samochodach osobowych, bo silniki wykorzystujące takie paliwo byłyby chyba duże, skomplikowane pod względem konstrukcji i ciężkie). I trudno uwierzyć, że dałoby się w opłacalny sposób produkować taki proszek. Ale jest IMHO jedna poważna zaleta, że wytwarzanie pyłu mogłoby się odbywać w jakiejś wielgachnej skomplikowanej fabryce, a potem transport i magazynowanie paliwa byłoby względnie łatwe - inaczej niż w przypadku wodoru (ławo uciekającego z pojemników) i akumulatorów elektrycznych (stosunkowo mała ilość energii możliwa do zmagazynowania w jednym kilogramie). Mamy mocno pod górkę przy produkcji - być moze tak bardzo, że to jest utopia - a potem już raczej "z górki". Pewnie o to chodziło pomysłodawcom(?)


  16. Ja w tym temacie wiem tylko to co było w szkole na chemii, czyli, że część / większość metali - w tym żelazo - da się utlenić. I kojarzy mi się skądś (nie pamiętam skąd ani czy na pewno dobrze pamiętam), że taki sproszkowany metal potrafi spalać się bardzo gwałtownie (wręcz wybuchowo) - było na chemii takie doświadczenie ze spalaniem magnezu, chyba wszyscy je mieli? Więc dla mnie - laika w tej dziedzinie - wygląda to na pomysł wart zbadania. Na pewno paliwo w postaci sproszkowanego metalu łatwiej przechowywać niż np. wodór. Po spaleniu dostaje się ciało stałe więc teoretycznie - nie wiem czy w praktyce też, to dwie różne sprawy;) - łatwiej wychwycić spaliny w celu odzyskania metalu. Problem pewnie tylko w tym, jak taki tlenek żelaza przerobić z powrotem na żelazo.I to najlepiej w postaci od razu pyłu, bo sproszkować metalową sztabkę, to pewnie duży wydatek energetyczny i może uczynić cały proces nieopłacalnym(?)

    P.S. Silniki o spalaniu zewnetrznym (https://pl.wikipedia.org/wiki/Silnik_o_spalaniu_zewn%C4%99trznym) to m. in. turbina parowa, turbiny wykorzystuje się chyba w elektrowniach atomowych. Ale rzeczywiście ta terminologia jakaś taka jakby trochę podejrzana (chociaż ja się na tym nie znam). :)


  17. kupcie każdemu żołnierzowi 10 kg słowników

    Ja kiedyś w czasach studenckich musiałem poznać treść jakiejś książki (fachowej - głównie wzory), która była po francusku. Więc robiłem właśnie tak - słownik francusko-polski do ręki i tłumaczenie słowo po słowie, po przysiedzeniu fałdów i nauczeniu się iluś tam niezbędnych słów kluczowych dało się zrozumieć o co w tej książce z grubsza chodzi. I w tym zakresie zgoda - taki translator jest wygodniejszy niż gruba książka-słownik. I właściwie na tym koniec. Bo bardziej zaawansowane rozmowy z tubylcami to tak jak pisze WhizzKid - nie wchodzą w grę. A już zwłaszcza pociąganie za spust w oparciu o to, co przetłumaczyła maszyna.

     

     

     

    Jak zdołał wydać polecenie: "Pokaż" to całkiem sporo.

    Ja tam bym robił w gacie, gdybym miał w oparciu o taką "rozmowę" wejść do piwnicy i spotkać się (albo nie) z rebeliantami. A co jeśli wszyscy tubylcy pokazują mi zgodnie ten sam kierunek, oprócz jednego, który się wyrywa i krzyczy do mnie coś czego translator nie potrafi przetłumaczyć? A reszta stara się go zagłuszyć? Podwójny pampers na tyłek?

    Japończycy podobno nie mają w swoim słowniku "nie" (nie wiem, jak to działa w praktyce) potrafi taki translator wyłapać "zawoalowaną odmowę" Japończyka, która pozornie brzmi jak zgoda?

     

    W odpowiedzi żołnierz rzuci: "FOK", albo "KUR..."

    Hm, ale żeby dobrze zrozumieć "KUR..." to trzeba też dobrze znać cały kontekst wypowiedzi: 

      ;)

     

     

    Słuchanie w obcym - wyświetlanie po angielsku.

    IMHO ujdzie - wygodniejsze od wertowania słownika francusko-polskiego ;)

     

     

     

    Mówienie po angielsku - odtwarzanie w obcym.

     

    Gdybym był tubylcem i w oparciu o to, co żołnierz wypluwa ze swojej "szczekaczki" (zwłaszcza jeśli to jest "FUC.." albo "KUR..")  miał podjąć decyzję, czy jakieś zabłąkane widły powinny wyskoczyć zza węgła i dziabnąć żołnierza, to pewnie profilaktycznie wolałbym zawsze pomagać widłom:)) Na wszelki wypadek ;))


  18. @Flaku

     

     

    każdy materiał, jaki obywatel USA lub amerykańska firma znajdą na asteroidzie lub księżycu, należy do znalazcy
     

    Tutaj słowo "znajdzie" jest trochę niejednoznaczne, bo czy "znaleźć" oznacza "zobaczyć przez teleskop", czy też raczej "wykopać i wziąć wziąć do ręki (albo w łapę robota / zapakować do jakiegoś pojemnika itp.)"? Mi się wydaje, że tu chodzi o to drugie znaczenie, bo jeśli by się trzymać pierwszego, to co za problem zobaczyć całą asteroidę przez teleskop i ogłosić, że ją "znalazłem" i wszystko co jest na niej należy do mnie.


  19. Sorry za OT, ale czy można zapytać, co to za pani Iwonka, która powiedziała, co powiedziała i w jakim to było kontekście? Bo tekst "jest tak jak powinno być" kojarzy mi się jedynie z 

    i Google też niczego innego nie znajduje, a ja mało oglądam telewizję, konta na FB nie mam i zdaje się przegapiłem jakiś "fakt medialny"? Bo w powstaniu tekstu piosenki Zakopowera raczej żadna p. Iwonka palców (ozora) nie maczała, tylko panowie: Bartosz, Sebastian i może ew,. Mateusz? 


  20. Tylko że istnieją jeszcze jakieś rzeczy niematerialne.

    Z jednej strony nie mam nic przeciwko umieszczeniu dajmy na to obserwatorium na Rysach (jak se tam wliziecie, to obaczycie, że tuż obok po słowackiej stronie jest do wyboru do koloru wyższych i ładniejszych szczytów chociażby sąsiednia Wysoka ;), a poza tym już oszpecono np. i tak niezbyt ładną Śnieżkę)

     

    A z drugiej strony... Ja tam bym nie chciał, żeby np. zlikwidowano wszystkie kościoły i w ich miejsce ktoś zainstalował swojego wielkiego siusia..., podobnie zdaje się myślała Oriana Fallaci, z tego co pamiętam, chociaż świadomie przeszła na ateizm w wieku dojrzałym, to jednak nie chciała, żeby znikły włoskie kościoły (mam nadzieję, że dobrze zrozumiałem to co kiedyś napisała). Thikimowi pewnie by się nie spodobało, gdyby ktoś w miejsce cmentarzy, które fotografuje, wybudował swojego wielkiego... no wiecie co, Astro zapewne by się mocno skrzywił, gdyby zamiast jego ukochanej kolekcji płyt (zgaduję, ze takową posiada) sterczał wielki... itd. Pewnie dałoby się znaleźć lepsze przykłady, ale piszę co mi pierwsze przychodzi do głowy (wpływ Oriany F. widoczny ;))

     

    Można uważać, że to ciemnota i zabobony, może i Hawajczycy kierowali się ciemnotą i zabobonami, ja tam nie wiem (przykładów ww. chociażby w przywiślańskim kraju bez liku - nie tylko kult "męczenników smoleńskich" ale i debilnych powstań oraz rozmaitych "wieszczów" - Mickiewicza, Słowackiego itd., zdaje się nadal oficjalnie zapodawany w szkołach "do wierzenia" de facto), ale równie dobrze może tak być, że to był świadomy wybór, że chcemy coś zachować z naszej kultury. Nie zawsze musimy się kierować tylko rachunkiem korzyści naukowych, skoro mamy kulturę, to widać długofalowo jest w jakimś tam sensie ewolucyjnie opłacalna. Źle by było, gdyby w ogóle nie budowano teleskopów, ale jeśli sobie od czasu do czasu odpuścimy jakąś okazję, patrząc na kulturę, tradycję, wartości, to chyba niekoniecznie.


  21. przeleciana odległość powyżej 2200 km

     

    Thikim, szybowiec może teoretycznie latać nieskończenie długo (podobnie jak samolot z bateriami słonecznymi na skrzydłach), kwestia tylko znalezienia korzystnych prądów atmosferycznych (w przypadku samolotu z napędem słonecznym odpowiedniej ilości słońca) ;) Jedyny szkopuł to mała prędkość lotu, więcej niż te 200-300 km/h to raczej nie wyciągnie. I sam zacytowałeś, ze nad równinami jest z tą prędkością gorzej. A Ziemia przecież generalnie plackata jest ;) zwłaszcza nad oceanami ;)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...