Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

darekp

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1275
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Odpowiedzi dodane przez darekp


  1. 17 minut temu, Warai Otoko napisał:

    Jak na razie to tylko Mazur podał jakąś sensowną, matematyczną definicję informacji ujmąc jej charaketer jakościowy (ilościowo było wcześniej, ale to nie wyjaśniało wszystkiego), więc nie mógł nic skomplkowac bo jaka niby była ta prostsza definicja? 

    A gdzie w takim razie jest ta definicja, bo w linku do Wikipedii, który podałeś, jej nie ma, jest tylko jakaś wzmianka o Mazurze i po dalszym klikaniu jeszcze zdanie, że wprowadził bodajże sześć rodzajów informacji?


  2. 3 godziny temu, ex nihilo napisał:

    Rozwalając to "koło wodne" zmieniasz konfigurację pół, ale nie niszczysz informacji o "kole wodnym", bo jej tam nie było. Taka informacja istniała tylko w głowie Twojej, młynarza, któremu spieprzyłeś narzędzie pracy i może będzie istnieć w głowie sędziego, który zasądzi odszkodowanie... :P

    Wow. To jest IMHO najwięcej dający do myślenia punkt widzenia w tej dyskusji (w przeciwieństwie do "mazurzenia", komplikowania definicji itp. - bez obrazy;))

    P.S. Ale Warai Otoko, tudzież młynarz i sędzia, to też tylko zbiory atomów, które (te atomy) nic nie wiedzą o "kole wodnym", "rzece" i "pobieraniu energii". Czy z tego powodu nie powstaje jakaś trudność w rozważaniach, tzn. np. wniosek, że informacja nie istnieje w ogóle? (Piszę to na szybko, bez zastanowienia, możliwe, że gdy sobie na spokojnie przemyślę, to sam sobie odpowiem).


  3. Godzinę temu, Warai Otoko napisał:

    Na samym końcu jest mowa o bardzo ciekawej teorii matematycznej o której nie wiedziałem - teorii kategorii.

    Może komuś się przyda -  wykład z teorii kategorii w wersji dla informatyków: http://xahlee.info/math/i/category_theory_brendan_fong_david_spivak_2018-03.pdf

    Zdaje się, że fajnie i przystępnie napisany. Przechowuję link do niego od dawna z zamiarem, żeby obowiązkowo go przeczytać, jak tylko znajdę czas (a z tym jak wiadomo zawsze najgorzej :))

    • Dzięki! (+1) 2

  4. 19 godzin temu, venator napisał:

    Tyle, że nie ma jeszcze takiego superkomputera, który przewidziałby nieracjonalność ludzkich zachowań. 

    Co do tego w pełni zgoda.

    Jakoś nie chce mi się wierzyć, że wolnorynkowi ekonomiści angażują się w jakąś "naukę ścisłą" w taki sposób, jak opisujesz. Słyszałem o innym przypadku, gdy grupa ekonomistów wzięła się za poważne modelowanie gospodarki metodami matematycznymi i za każdym razem wychodziła im wyższość centralnego planowania nad wolnym rynkiem, mimo że sami w to nie wierzyli (to było ok. 20-25 lat temu). ;)

    To, co robią ekonomiści, to posługiwanie się uproszczonymi modelami, jakimiś wskaźnikami (PKB, bezrobocie, inflacja, wielkość produkcji czegoś tam itd. itp.). Nie można tego traktować w pełni poważnie, bo prędzej czy później odegra rolę jakiś czynnik nie uwzględniony w modelu. To są tylko przybliżenia. Grzegorz Kołodko (profesor ekonomii, co by nie mówić) będzie zwracał uwagę na inne wskaźniki, niż jakiś profesor wolnorynkowy i inaczej je interpretował. I to nie wynika z tendencyjności któregoś z nich (w każdym razie nie tylko z tendencyjności), ale z tego jak oni postrzegają świat.

    Tak że IMHO tu nie może być mowy o żadnej "nauce ścisłej". Gdyby chcieć superkomputerem przewidywać ludzkie zachowania, to on przypuszczalnie musiałby modelować cały Wszechświat, łącznie ze zjawiskami kwantowymi itd. (a i tak nie ma gwarancji, że to by wystarczyło, bo nie wiemy, czy świat jest deterministyczny, mechanika kwantowa sugeruje, że nie).

    P.S. Taki przykładzik, gdyby nos Kleopatry miał inną długość, to historia ludzkości potoczyłaby się inaczej - ile teorii ekonomicznych uwzględnia rozmiary nosów? :D


  5. 3 godziny temu, ex nihilo napisał:

    Raczej nic z tego :D
    1. co to znaczy "w danym momencie"? Im dokładniej będziesz określał ten "moment", tym bardziej będzie Ci się rozmywała energia.
    2. im dokładniej będziesz mierzył położenie, tym mniej będziesz wiedział o pędzie.

    Jak dla mnie, to zgoda, ale o czym w takim razie (pytanie laika) pisał autor na kwantowo.pl? Jest jakaś "zasada zachowania informacji" w fizyce, czy jej nie ma? Zajmował się nią Hawking, czy nie? Bo jeśli wziąć pod uwagę mech. kwantową, nieliniowości itd. to powstaje wrażenie, że informacja bardzo szybko ginie i nikomu nawet nie powinien przyjść do głowy pomysł, żeby taką zasadę formułować.

    P.S. Zajrzałem do kilku artykułów z

    3 godziny temu, ex nihilo napisał:

    Wygląda na to, ze to same teksty "opowiadane" bez żadnych wzorów matematycznych. Same słowa. Ponieważ słowa z mowy potocznej są nieprecyzyjne i każde ma co najmniej dwie interpretacje, to liczba możliwych interpretacji takich tekstów przekracza pewnie liczbę atomów we Wszechświecie :D Chyba zaczynam rozumieć, że "zasada zachowania informacji" to nie żadna ścisła fizyka tylko coś o czym sobie fizycy dyskutują przy kawie/piwie dla zabicia czasu :D

    P.S. Jeśli samemu pogugłować, to mozna znaleźć nawet coś takiego: https://www.youtube.com/watch?v=SndpeBvxC88 - kolega po fachu Warai Otoko zdaje się ;P

    Nawet nie próbowałem się zmusić, żeby to słuchać ;P

    • Pozytyw (+1) 1

  6. 4 minuty temu, Warai Otoko napisał:

    Chodzi po rpostu o entropię, a nie o informację

    Hm, napisano też:

    Cytat

    Jednak mimo to, nie istnieje fizyczny powód, dla którego nie dałoby się zrekonstruować rozbitego wazonu czy rozerwanej gwiazdy. Posiadając ultranowoczesny komputer analizujący stan każdej pojedynczej cząstki, hipotetycznie moglibyśmy odtworzyć dzieje dowolnego obiektu. To podstawa arcyważnej zasady zachowania informacji.

    Ja to interpretuję tak, że widocznie, przynajmniej w niektórych modelach teoretycznych, mając dokładne informacje o układzie fizycznym w danym momencie, można prześledzić jego historię historię wstecz i w przyszłość w czasie (mając szczątki rozbitego wazonu, znając ich prędkości itp. można odtworzyć jego wygląd przed rozbiciem). To wygląda jak pełna informacja raczej (w intuicyjnym sensie).


  7. 11 minut temu, Warai Otoko napisał:

    ale Panowie fizycy raczej nie sa najlepsi jeśli chodzi o informację (tylko energię i materię),

    Nie znam szczegółów, ale gdzieś czytałem (jakaś bardzo popularnonaukowa książka z fizyki, nie pamiętam jaka), że np. to, że czarna dziura niszczy informację, przeszkadza teoretykom w jakichś rozważaniach teoretycznych i oni w to w jakiś sposób "nie wierzą", tzn. spodziewają się, że po odpowiednim poprawieniu teorii okaże się, że z czarnej dziury można odzyskać informację, która do niej wpadła. Może nawet tego nie zrozumiałem, może chodziło o coś innego, ale tak przy okazji mi się przypomniało.

    P.S. Możliwe, że chodziło o jakieś trajektorie w przestrzeni fazowej, że coś się skleja, a nie powinno, czy jakoś tak(???)


  8. 2 godziny temu, ex nihilo napisał:

    Może już czas zacząć się przyzwyczajać:

    Ciekawa sprawa, w pewnym momencie widać, że człowiek ogląda twarz kobiety, a sieć neuronowa odtwarza ją jako twarz mężczyzny. Czyli sieć dopasowuje do tego, czego się wcześniej "naumiała". Przychodzi mi do głowy mnóstwo "fajnych" skojarzeń w kontekście niedawno przypomnianego w innym wątku pana Orwella, ech ;(


  9. Można jeszcze nosić "po samurajsku" - zatknięty za pasem, ostrzem do góry ;) Nie wiem, czy są jeszcze inne możliwości oprócz tych trzech (zresztą zdaje się, że początkowo samuraje też tak nie nosili, tylko w wersji "dyndającej" - gdzieś tak czytałem i widziałem na którymś filmie Kurosawy - więc niezbyt poważne źródła informacji;))

    P.S. Katana w sumie to nie miecz więc trochę wyszedłem poza temat ;)


  10. Ja znalazłem takie rozważania na ten temat, nie miałem czasu odsłuchać, ale oględziny kilku początkowych minut filmu sugerują, że jest to kiepskie rozwiązanie:

    https://www.youtube.com/watch?v=kHLG_fZVFzo

    Zresztą kołata mi się po pamięci, że twórcy "Wiedźmina" (gry) też mieli problem ze zrealizowanieniem scen wyjmowania miecza tak, żeby wyglądało to realistycznie (i na youtubowych filmach z gry wygląda ten moment IMHO na lekko "oszukiwany").

     


  11. 17 godzin temu, venator napisał:

    Kryzysy są immanetną cechą dlatego, że ludzie nie mają pełnego dostępu do informacji, co jest zaprzeczeniem idei wolnego rynku.

    Dla przykładu - wielki kryzys 1929-33 zaczął się od masowej wyprzedaży akcji, panicznej reakcji wynikającej z braku dostępu do pełnej informacji (przede wszystkim u drobnych akcjonariuszy, tzw. ciułaczy).

    Kryzysy są jakoś powiązane z sytuacjami, gdy pewne "towary" np. akcje są przewartościowane (przynajmniej na moje wyczucie - nie znam jakiejś naprawdę dobrej analizy ekonomicznej wyjaśniającej, kiedy powstają kryzysy, zresztą zapewne gdyby takowa istniała, dałoby się unikać kryzysów;)). A pewność co do tego, że coś jest przewartościowane, posiadają tylko Bóg (o ile istnieje) i posiadacze wehikułów czasu (bo mogą polecieć do przyszłości i dowiedzieć się, że coś było bańką spekulacyjną) ;) Jawność informacji w takim sensie o jakim tu rozmawiamy nie daje Ci możliwości uniknięcia kryzysu. Zresztą bardzo często wiele z potrzebnych informacji jest w miarę dobrze dostępnych przed wybuchem kryzysu i... on jednak wybucha. Bańkę spekulacyjną na kryptowalutach sprzed kilku lat można było sobie obserwować dość dobrze, mnóstwo informacji było jawnych i nie zapobiegło to krachowi. Kryzys 2008 roku też część ekonomistów dobrze przewidywała, ale byli lekceważeni, dopiero post factum wszyscy osiągnęli zgodność zdań w tej sprawie;)


  12. 2 godziny temu, ex nihilo napisał:

    W zasadzie prywatność to bardziej idea lub złudzenie niż rzeczywistość.

    Brak prywatności w takim razie też. Po pierwsze trzeba by go zdefiniować (nie wiem, czy wszyscy zgadzają się z definicją prywatności z Wikipedii, a nawet jeśli, to i tak ta definicja jest mocno "nieostra" w wielu kwestiach). Po drugie nie wiadomo, jak go wprowadzić. Bo Świat Całkowitej Jawności pana Grabarczyka jest w praktyce niemożliwy do zrealizowania z tej prostej przyczyny, że trzyliterowe agencje wszystkich krajów nie dopuszczą, aby było ujawnione, co one robią. Więc da się co najwyżej "wytłumaczyć" społeczeństwu (aka "ciemnemu ludowi"), że jawność oczywiście tak, wprowadzamy, ale z wyłączeniem rządu, sejmu, policji, instytucji rządowych, wojska itp. A wtedy to już bliżej do pana Orwella niż do pana Grabarczyka.


  13. 17 minut temu, Astro napisał:

    Może i da... Globalny Wielki Brat?

    Dr Grabarczyk przewidział, że będzie się kojarzyć z Orwellem, cytuję:

    "Panoptikon Benthama i wizja Wielkiego Brata z 1984 Orwella) ukazują mechanizm zorganizowanego na skalę mniej lub bardziej masową transferu tajności – więźniowie nie wiedzą, że są podglądani, a mieszkańcy orwellowskiego państwa, choć z bycia obserwowanymi zdają sobie sprawę, nie mogą oglądać zapisów ze swojego życia ani obserwować funkcjonariuszy Policji Myśli. Tajemnice jednych i drugich nie przestają być tajemnicami, zaczynają być jedynie tajemnicami urzędowo rozszerzonymi o anonimowego powiernika. Nic podobnego nie zachodzi w ŚJC – nikt, w szczególności żaden rząd, nie jest w jakikolwiek sposób uprzywilejowany i każdy może swobodnie obserwować każdego."

    Ale nawet nie chce mi się powyższego komentować, tzn. to brzmi w najlepszym razie jak utopia.


  14. 10 godzin temu, Astro napisał:

    Mam nadzieję, że nie postulujesz, iż każdy będzie musiał być filmowany i w sieć wpuszczany?

    Ja wczoraj zacząłem czytać artykuł dra Pawła Grabarczyka, o którym pisze  @K4liber (ale nie miałem czasu przeczytać całego) i zdaje się, że to właśnie o to chodzi, żeby każdy był filmowany 24 godziny na dobę łącznie z tym co robi w WC i z życiem seksualnym itd. Nawet gdzieś w tym artykule pojawiają się rozważania, czy dałoby się za pomocą jakiejś AI odczytywać myśli ludzi z mimiki twarzy i mowy ciała, ale autor zdaje się uważa, że to nie jest niezbędne.

    Oczywiście można mówić, że coś podobnego było u ludów pierwotnych, czy też w jakichś tradycyjnych wspólnotach typu małe wioski czy małe miasteczka, gdzie wszyscy wszystkich znają i mniej więcej wszystko o sobie wiedzą (nawet działają biologiczne AI wyspecjalizowane  m. in. w odgadywaniu myśli z mimiki o tradycyjnej nazwie "kobiety" - pewnie zauważyliście, że one są w tym od nas dużo lepsze;)), ale nawet tam chyba nie było to aż na taką skalę i niekoniecznie to było przyjemne (każdy pewnie może podać przykłady takich małych miasteczek, w których nie chciałby mieszkać) i nie da się chyba tego rozszerzyć na taką "rozwiniętą" cywilizację, jaką mamy obecnie, za dużo różnic.


  15. Godzinę temu, K4liber napisał:

    Zgadza się, ale w świecie jawności całkowitej dużo trudniej by było propagować fałszywe informacje.

    W tej sprawie to chyba niestety bardziej Astro ma rację. "Ciemny lud" nie będzie się wysilał, żeby szukać materiałów źródłowych i je dokładnie analizować (co kto mówiąc coś w danym kontekście miał na myśli). Będzie korzystał z uproszczonego przekazu dostarczanego przez telewizję, portale społecznościowe, prasę itp. tak jak dzisiaj. A tym można manipulować i w jakimś sensie wszyscy manipulują, tzn. każde czasopismo, stacja telewizyjna itp. ma jakąś swoją "linię polityczną", na ogół dobrze wyczuwalną. Nagrany kamerą telewizyjną przebieg pracy dziennikarza wytwarzającego artykuł/program telewizyjny w sposób tendencyjny będzie wyglądał bardzo podobnie do nagrania dla dziennikarza starającego się pracować rzetelnie, nie mówiąc już o tym, że nawet ten rzetelny dziennikarz podlega ograniczeniom związanym z jego ograniczoną wiedzą, wyobrażeniami, poglądami itp. Znów wraca potrzeba bardzo szczegółowej analizy nagranych materiałów.

    A tym "ludem ciemnym" są zresztą (czy też bywają) nie tylko oglądacze wiadomej telewizji publicznej, ale też i czytelnicy Gazety Wyborczej i nawet my na KW też bywamy, bo przecież też nie wszystko jesteśmy sprawdzić u źródeł, też czasem polegamy na opiniach innych ludzi.


  16. Państwo też jest monopolistą - w zakresie używania (legalnej) przemocy fizycznej (https://pl.wikipedia.org/wiki/Monopol_legalnej_przemocy_fizycznej), więc rodzi się pytanie, który "monopolista" jest gorszy - korporacyjny czy państwowy ;) Podejrzewam, że autorzy tego modelu z teorii gier nie brali pod uwagę takich zawiłości ;) A "życiowa" odpowiedź pewnie jest taka, że zależy od sytuacji. Każdy pewnie chociaż raz w swoim życiu poczuł, że Komisja Europejska za dużo się wtrąca w różne sprawy tworząc te swoje rozmaite zawiłe i niejednoznaczne dyrektywy, więc kwestia ograniczenia "monopolu" KE to także coś, co jest do rozważenia;) Świat nie jest czarno-biały;)

    A tak poważniej, to ekonomia chyba nie wartościuje, czy coś jest dobre, czy złe, więc, jeżeli sobie postawimy cel, że chcemy uniknąć monopoli, bo monopole uważamy za zawsze złe, to możliwe, że dojdziemy do  takich wniosków jak z tego modelu. Natomiast gdyby patrzeć z punktu widzenia interesu konsumenta, to dla niego najprawdopodobniej jest korzystne, że MS dostarcza "za darmo" w ramach licencji na MS Office także komunikator do pracy grupowej. Nie ma zakazu wytwarzania produktów konkurencyjnych do tych dostarczanych przez MS, więc jeśli by się pojawił produkt lepiej zaspokajający potrzeby klientów niż MS Teams, to ludzie by na niego przeszli. Wielu ludzi woli używać płatnego Total Commandera od darmowego Eksploratora Windows. Tak samo przeglądarka Chrome wygrała z Internet Eksplorerem/Edge (a wcześniej wygrywał w wielu sytuacjach Firefox).

    Chyba po prostu występują takie sytuacje, gdy dla konsumenta jest korzystne to, co równocześnie wiąże się ze zdobywaniem dominującej pozycji przez pewnego producenta.


  17. 8 godzin temu, venator napisał:

    Nie no, Grunwald wiecznie żywy...

    Nie powiedziałbym, że Grunwald ma się dobrze:) Pamiętam 600-lecie bitwy pod Grunwaldem, telewizja poświęciła mu mniej więcej tyle czasu co co roku Powstaniu Warszawskiemu (o ile nie mniej). Powstaniu, podczas którego na jednego zabitego Niemca przypadało kilkunastu zabitych Polaków. A w momencie wybuchu tylko co dziesiąty powstaniec miał broń.

    Gdy Trump pierwszy raz przyjechał do Polski, to zrobił przemówienie na tle pomnika powstańców warszawskich. Melania w tym czasie pojechała z dziećmi do Centrum Nauki Kopernik. Nie można było zorganizować tego wystąpienia Trumpa choćby właśnie w Centrum Nauki, albo czymś podobnym (nawet biurze CD Projekt Red)? Albo w jakimś starym zamku czy pod jakąś starą katedrą? To chyba my, Polacy, chcemy, żeby ciągle wracać pamięcią do PW?

    8 godzin temu, venator napisał:

    Dzień Niepodległości to faktycznie rocznica powstania, mało krwawego, a  które przyniosło ogromne korzyści...

    Szczerze mówiąc, nawet nie wiem czy było jakieś powstanie 11 listopada 1918. Wydaje mi się, że zwykle wiąże się tę datę z przekazaniem władzy Piłsudskiemu przez Radę Regencyjną, chociaż podobno 11 listopada był początkowo obchodzony jako rocznica zakończenia I wojny światowej i dopiero propaganda sanacyjna zmieniła sposób postrzegania tego święta (wersja przeczytana u kogoś nie lubiącego Piłsudskiego i sanacji). Powstanie wielkopolskie zaczęło się ponad miesiąc później. Republika Ostrowska? O niej chyba prawie nikt nie słyszał/nie pamięta?

    8 godzin temu, venator napisał:

    Takie powstanie styczniowe, to obok klęski militarnej i politycznej,  przyniosło w zaborze rosyjskim, paradoksalnie,    szybki rozwój przemysłu  i oznaczało awans cywilizacyjny dla milionów Polaków.

    Przyniosło uwłaszczenie chłopów. Tyle można znaleźć na Wikipedii (https://pl.wikipedia.org/wiki/Powstanie_styczniowe), jest też kategoria https://pl.wikipedia.org/wiki/Kategoria:Powstanie_styczniowe_w_kulturze a jakoś nie widzę kategorii skutki gospodarcze tego powstania. Czyli standard - żyjmy powstaniami i kulturą, a gospodarką nie ma potrzeby się tak bardzo przejmować ;P

    Podobno (tak gdzieś czytałem) powstania przyniosły też w Polsce stosunkowo dużą emancypację kobiet - bo panowie dość licznie wyginęli albo wybyli (pardon, zostali wybyci) na Sybir, a ktoś jednak w kraju musiał się zajmować zarabianiem na chleb...

    8 godzin temu, venator napisał:

    a i okres początkowego i środkowego  PRL-u

    Ano tak, coś tam było, pewnie trudno to teraz precyzyjnie określić, chociażby dlatego, że zaraz po wojnie była odbudowa i z automatu powstają pewne powiedzmy dwuznaczności: https://pl.wikipedia.org/wiki/Metafora_zbitej_szyby. Jeśli bawić się w jakieś makrowskaźniki to tak samo można porównywać Polskę z Ukrainą na początku transformacji ustrojowej i obecnie (jak to lubi robić Balcerowicz).

     


  18. Godzinę temu, Warai Otoko napisał:
    8 godzin temu, venator napisał:

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Panpsychizm

    jest to empirycznie temat trudno uchwytny. 

    No niestety, po prostu jeszcze wielu rzeczy w tym temacie nie wiemy. 

    Nie wiem, czy dobrze rozumiem, ale chyba jeżeli odrzucić "penrosizm" (rozumiany jako poszukiwanie jakiejś "nowej fizyki", niekoniecznie w ramach mech. kwantowej, ale w ogóle wszystkich zjawisk fizycznych mogących wyjaśnić świadomość itp.) to pozostaje właściwie tylko "panpsychizm", czyli przyjąć, że każdy obiekt fizyczny ma mniejszą lub większą świadomość/psychikę/"własne ja" (jak zwał, tak zwał) i wtedy nawet kamień ma jakąś bardzo malutką, ale jednak "psyche"/świadomość, a bardzo złożone układy takie jak mózg mają tego czegoś o wiele, wiele więcej? Tzn. ta psychika/świadomość jest czymś co zawsze towarzyszy jakiejś zdolności do przetwarzania danych i mózg różni się przy tej interpretacji od kamienia tylko tym, że ma o wiele większe możliwości przetwarzania od kamienia (aczkolwiek kamień, skoro oddziałuje fizycznie z otoczeniem to tez jakieś b. malutkie ma)?

    Nie bardzo widać jakiejś trzeciej możliwości...


  19. 6 minut temu, Warai Otoko napisał:

    Dokonujemy odłączenia od interfejsu i tworzymy kopię (oczywiście już nieco inną) pierwotnego systemu (człowieka). Mamy tym samym kopię, która oczywiście nie posiada świadomości oryginału. Zatem w jaki sposób mielibyśmy dokonać "przeniesienia" ?

    A gdyby tak trzymać je połączone razem aż do śmierci biologicznej mózgu białkowego? To co pozostanie będzie nadal tym samym człowiekiem? ;) 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...