Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

darekp

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1253
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Zawartość dodana przez darekp

  1. Jedno z pierwszych skojarzeń dla mnie, to że do tej listy trzeba dopisać solidne zapory na granicy z Białorusią i nie tylko, dla ochrony przed zalewem imigrantów z Afryki A potem, gdy państwo wybuduje mieszkania socjalne i zapory, to zaraz okaże się, że coś jeszcze trzeba dorobić, a potem następne i następne. A poważniej, to nie chce mi się wierzyć, że da się ustalić jakąś odgórną receptę, co potrzeba/gdzie/kiedy/ile/jakie warunki trzeba wytworzyć, żeby osiągnąć ten cel demograficzny, wydaje mi się, że raczej trzeba myśleć tak jak proponuje Sławko, żeby dać ludziom ogólne dobre warunki do działania, a dalej sobie sami poradzą Przykładowo, zacząłem się zastanawiać, czy dałoby się odtworzyć warunki tego "piku" demograficznego z lat 1979-1983, to była końcówka rządów Gierka i stan wojenny, właściwie nic sensownego nie przychodzi do głowy (raczej nikt wtedy nie rzucił się do budowania mieszkań). Gwiazdowski bodajże żartował kiedyś, że wskutek częstych wyłączeń prądu ludzie po prostu więcej czasu spędzali pod pierzyną.
  2. Na chłopski rozum: Pytasz, w jaki sposób mogłaby wypromieniowywać ciepło czarna dziura zbudowana wyłącznie z neutrin. No to wydaje mi się, że tak samo jak każda inna, czyli (przynajmniej na poziomie książek popularnonaukowych) dzieje się coś takiego, że czasem w próżni powstaje wirtualna para cząstka-antycząstka, przy czym jedna z nich jest nad horyzontem, druga pod i dalej wiadomo, ta nad sobie "odlatuje" w kosmos i to jest promieniowanie Hawkinga. Jeśli powstanie para foton-antyfoton (czyli drugi foton, bo antycząstką dla fotonu jest foton), to OK. Jeśli elektron-antyelektron, to gorzej, bo jeden z nich zostanie pochłonięty przez CD i wg Twojej definicji CD przestaje być obojętna elektrycznie (chociaż z drugiej strony tak naprawdę nie wiadomo co jest wewnątrz czarnej dziury). Jednakże, jeśli weźmiemy wiele takich dziur, to zdarzy się (z rach. prawdopodobieństwa), że jedna z nich przez pewien czas będzie generować tylko foton-antyfoton... Ale to tylko przybliżenie "popularnonaukowe", nie wiem, co by wynikało z równań fizycznych. A te z kolei opisują (być może/zapewne) tylko w przybliżeniu rzeczywistość... P.S. Albo prościej, gdyby zderzyć ze sobą dwa neutrina o b. dużej energii (na pewno b. trudno wykonalne w praktyce, ale jako możliwość teoretyczna chyba dopuszczalne (zgaduję)), to by mogły przy tym powstać jakieś dwa fotony? Chociaż tu już pewnie fachowcy od wzorów fizycznych mogliby się wypowiedzieć dokładniej (i pewnie to jakieś proste rachunki/zastosowanie teorii).
  3. Też oblałem jeden egzamin i też mnie czegoś to nauczyło (chociaż b. dobrym studentem bym się nie nazwał). Tak że zgoda z prof. Burlonim.
  4. Dorzucę cytat z dzisiejszego wywiadu Sroczyńskiego (tylko informacyjnie, nie żeby ktoś myślał, że chcę komuś coś udowodnić, albo że mam jakąś tezę w głowie, bo jedyne co mam w głowie to że trzeba się martwić, ale może się komuś do czegoś przyda): https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,30726339,war-life-balance-w-razie-ataku-polska-zylaby-w-rutynie-i.html#s=BoxMMtImg1
  5. Nie rozumiem, co Ergo Sum chciała wykazać swoim wpisem, w ogóle prawie zawsze nie jestem w stanie zrozumieć, co ona (tak dokładnie) ma na myśli. Wszystko, co napisałem, miało służyć grillowaniu Ciebie bo po raz n-ty wyskakujesz z jakąś tezą tezą popartą jakimś linkiem, który okazuje się albo nie na temat, albo niedokładnie przez Ciebie przeczytany, albo potem oskarżasz Szymona P. o powierzchowność, a to okazuje się być nieprawdą (to raczej Tobie nie chciało się sprawdzić, co powiedziała prof. Środa). Więc wychodzi że jest jak u Jordana Petersona, że u lewaków jest gorzej z sumiennością. I w sumie, jeśli o prof. Środzie mowa, to ona też się pod ten wniosek łapie (niski poziom sumienności). I to chyba na tyle, bo jedyne, co mógłbym od siebie dorzucić, to że być może prawacy są potrzebni lewakom i vice versa, bo i jednym i drugim czegoś brakuje, ale Ty takiej hipotezy nie zaakceptujesz (odpowiesz serią linków nie na temat???)
  6. Cóż, zanim Astro napisał swoją diagnozę (ze słówkiem zaczynającym się na 3,14) kliknąłem w jakiś przypadkowy fragment, odsłuchałem chwilę i pomyślałem, że chyba wiem, jaką diagnozę będę musiał wystawić p. Środzie, krytyczną, ale nie aż tak bardzo, jak astrowa. Niestety, gdy później zabrałem się za systematyczne odsłuchiwanie od początku, okazało się, że jest dużo gorzej, niż myślałem i chyba nie pozostaje mi nic innego, jak zgodzić się z Astro. Jasne, tysiące ludzi pomordowanych w obozach koncentracyjnych nie istniało, bo nie możemy ich wszystkich wymienić po kolei z imienia i nazwiska. Miliony jaskiniowców z przeszłości (bez których by nas nie było) też są nieistniejące, bo prawie nic o nich nie wiemy / nie możemy powiedzieć. A poważniej: dobre dla ludzi powierzchownie myślących, jak ktoś będzie chciał myśleć głębiej, będzie właśnie próbował "wkopać się" w takie szczegóły, o których się nie mówi w mainstreamowej (powierzchownej) narracji (w tym rolę kobiet oczywiście też). Nigdy nie przyszło Ci do głowy, że szkolne podręczniki historii to pewnego rodzaju oszukaństwo, bo opowiadają o wielkich wodzach i ich podbojach, a nie mówią o tysiącach/milionach zwykłych ludzi, bez których ci wodzowie nie mogliby nic zdziałać? Dość negatywna opinia Dragana o filozofii - ja się z nią zgadzam. Natomiast p. Środa: Tutaj p. Środa mogłaby podać rękę ex-ministrowi Czarnkowi, który chciał uczyć ludzi łaciny - łacina też "porządkuje umysł". Tylko taki mały szczegół, że gdy przychodzisz na rozmowę kwalifikacyjną do pracy, to pracodawca bardziej niż na to, że masz potencjał (aka "elastyczny umysł"), będzie zwracał uwagę na to, co robiłeś do tej pory (jakie masz doświadczenie). A praktyka z mojego podwórka (ja tam, tak jak fizycy, uważam, że teoretyczne rozważania powinny być zweryfikowane przez empirię) jest taka, że jeszcze nie spotkałem programisty po filozofii (pomimo że nie ma przeszkód, żeby sam się nauczył programować i taki samouk bez problemu znajdzie pracę). Są ludzie po filozofii na stanowiskach kierowniczych. Tylko że na jednego kierownika (najniższego szczebla) przypada u mnie w korpo co najmniej 5-10 programistów, więc czy to dobry pomysł pchać się tam, gdzie z konieczności musi być większa konkurencja? Tak, omawialiśmy ten dobrobyt w innym wątku. Będziesz siedzieć w mieszkaniu w bloku na przemian marznąc podczas syberyjskich zim i znosząc upały w lecie, z uchodźcami koczującymi w namiotach pod blokiem i oglądając w telewizji, jaką część północnych województw zalało morze. Inhalując się mikroplastikiem. Czyli jednak p. Środa manipuluje, miesza pojęcia siły fizycznej i siły charakteru i Szymon Pękala niczego nie zniekształcił wycinając fragment jej wypowiedzi z większej całości. Bez komentarza. Ciąg dalszy sobie odpuściłem (zostały jeszcze 2 godziny).
  7. Nieszczególnie, bo to, że kobiety są odporniejsze psychicznie (także np. na ból) to taka prawda znana od dawna, mam wrażenie, że Środa jednak czymś celowo manipuluje, ale żeby mieć pewność, będę musiał odsłuchać cały wywiad (przyznaję, nie chciało mi się, oparłem się na tym, co mówił Szymon Pękala, bo sprawia na mnie wrażenie osoby, która stara się zachować obiektywność). Jak znajdę czas, odsłucham i (elastycznie) odwołam swoje podejrzenia.
  8. Czy w takim razie mam rozumieć, że - wg Ciebie - prof. Środa też się nieelastycznie zatrzymała na przestarzałych koncepcjach powstałych kiedyś tam w środowisku liberalnej inteligencji i już zdezaktualizowanych się? P.S. Soreczki za "zdezaktualizowanych się" jeżeli kogoś to razi, to pewnie niepoprawnie, ale mam wrażenie, że w j. polskim nie ma sposobu na utworzenie odpowiedniego imiesłowu dla takich sytuacji, jak powyżej, i naszła mnie chętka na autorską/innowacyjną próbę zapełnienia tej luki w gramatyce P.S.2. Może wykażę się brakiem elastyczności, ale dodam, że prawica wykazała się niezłym refleksem aplikując zapożyczoną od lewicy koncepcję (pseudo)leczenia gejów do Alana Turinga (zm. 1954) zanim jeszcze sama lewica użyła ją do wyżej opisanego eksperymentu Johna Moneya przeprowadzonego w 1967 roku.
  9. Prawiczkowe chyba tylko w tym sensie, że są tacy prawicowcy, którzy chcieliby przerabiać homoseksualistów na heteryków. Cała reszta nieszczególnie się zgadza i równie dobrze można intepretować, że wykazał ułomność lewiczkowego myślenia w stylu prof. Magdaleny Środy: https://www.youtube.com/watch?v=-uTxwlUrAvI#t=1m12s Zresztą, jak zajrzeć do podlinkowanego przez Ciebie artu na Onecie, to autor tego nieszczęsnego eksperymentu, John Money, nie bardzo wpisuje się w prawiczkowe/konserwatywne myślenie: A na Wikipedii można znaleźć jego znajomych/przyjaciół: artyści Rita Angus Theo Schoon, Lowell Nesbitt i last but not least Yoko Ono. Nie sprawiają wrażenia prawicowych ekstremistów (szczególnie Yoko Ono). Tak że, ten tego, radziłbym (ponownie) bardziej uważne czytanie (ze zrozumieniem) i może wtedy przyjdzie do głowy taka myśl, że nie zawsze podział lewo-prawo wszystko wyjaśnia, czasem może inne kryterium by bardziej pasowało (ludzie zaślepieni własną ideologią vs. zdolni do krytycznego myślenia?)?
  10. Na szybko: Nie na człowieka, ale dziennie (na całą Polskę). Oczywiście i tak dużo ale Ty pojechałeś o 7 rzędów więcej, więc, czytaj, proszę, uważniej.
  11. Tja, nieliczne wyjątki odgórnie narzuciły spragnionej niewolnictwa większości, żeby się tego niewolnictwa wyrzekła. A teraz też cofną zmiany klimatyczne bohatersko wyeliminowując plastikowe słomki do napojów, naklejki na owocach i uznając ruski gaz za bardziej ekologiczny od atomu (no dobra, to ostatnie już było, więc teraz pewnie niebawem wymyślą coś nowego, podobnej klasy). No i jeszcze wprowadzą zeroemisyjność do 2050... No na pewno. Postawiłbym raczej hipotezę, że te słomki, naklejki, sortowanie odpadów itp. to tylko pudrowanie wrzoda, udawanie czegoś, żeby zachować pozory / uspokoić sumienie elektoratu i zbić kapitał polityczny (naprawdę, chciałbym wiedzieć, w jakim stopniu ci wszyscy politycy robią to dlatego, że naprawdę w to wierzą, a w jakim, że to dla nich "fucha", na której teraz zarabiają, a przyszłość im "wisi"). Ponad 80 % sortowanego plastiku i tak idzie do morza (po ew. 1-krotnym recyklingu, do drugiego się już nie nadaje), a czas do 2050 r. to jest bardzo dużo, żeby się z tego 5 razy wycofać (dla porównania w kwestii "elektryków" wycofywanie się rakiem chyba już się zaczęło (i chwała Bogu, bo to chyba poroniony pomysł)). Jakie są szanse skutecznie zaplanować coś do 2050 r., jak ostatnio nie ma dwudziestu lat czasu "spokoju" bez nie przewidzianych/nieplanowanych wydarzeń bardzo dużo zmieniających w świecie (1989 - upadek komuny, 2001 - zamachy z 11 września, 2008 - globalny kryzys ekonomiczny, 2020-2022 - epidemia Covid i wojna w Ukrainie)? Żeby realnie coś zmienić ze zmianami klimatycznym, pewnie trzeba by cofnąć sposób życia większości ludzi do poziomu sprzed kilkudziesięciu lat (oby tylko). Zmiany, na które większość społeczeństw się nie zgodzi, dopóki sytuacja nie będzie na tyle zła, że będzie musiała (obrazowo mówiąc, dopóki ludzie na trawnikach przed domami namiotów z uchodźcami i kilku/kilkunastu ważnych miast pod powierzchnią morza, jakiegoś Gdańska/Gdyni/Wenecji itp.).
  12. Średnia temperatura dla całego globu będzie rosnąć, ale z tego tak naprawdę nic nie wynika na temat lokalnej temperatury w jakimś miejscu, ta równie dobrze może spadać, to jest w gruncie rzeczy nieprzewidywalne, jesteśmy skazani tylko na mniejsze lub większe spekulacje. Taka jest uroda hm, powiedzmy złożonych układów fizycznych, cieczy, gazów, ale też np. organizmów żywych czy społeczeństw, że tam jest "w opór" nieliniowości, zależności w dwie strony, sprzężeń zwrotnych, dodatnich, ujemnych, efektów motyla i sam nie wiem czego jeszcze i tak naprawdę nie da się w sposób ścisły przewidzieć, jak się zachowa. Zwykłe prognozowanie pogody ma sens na jakieś 2-3 dni do przodu, a dalej to już tylko zgadywanie. Konstrukcje jakichś skrzydeł czy dysz zawierają wiele "nieintuicyjności". Jakiś jeden grajek może zmienić historię pisząc piosenkę, którą żołnierze będą sobie nucili w okopach, od tego może zależeć wynik bitwy, od wyniku bitwy wynik wojny itd. Albo dajmy na to nos Kleopatry... Tak że nie rozumiem czemu stosujesz taki argument "z czapy".
  13. Przy okazji tak z ciekawości, można prosić o jakąś dodatkową wskazówkę? Bo może Wilk się domyślił, ale ja ile razy się za to zabieram, to mi przychodzi do głowy coś w stylu "Ośrodek Monitorowania Zachowań Gnębienia Mniejszości w Niderlandach" (a dokładniej nie Niderlandach tylko pewnym innym kraju na literę N, który akurat z tym "gnębieniem" sobie całkiem zdrowo "poszalał" w ub. wieku z inspiracji pewnego austriackiego malarza). W każdym razie tak czy siak, ewidentnie pudło...
  14. Tego nigdy nie będziesz pewien. https://kopalniawiedzy.pl/stylometria-wspolczynnik-gronowania-autor-identyfikacja-metoda-Stanislaw-Drozdz-Tomasz-Stanisz,29900 P.S. A i drzewiej ludzie potrafili to chyba jakoś intuicyjnie na czuja rozpoznawać ("twoja mowa cię zdradza" i takie tam).
  15. Z ciekawości wziąłem i policzyłem: 1) Częstotliwości 300 THz odpowiada długość fali: 3e8 / 300e12 = 1e-6 metra. (https://zpe.gov.pl/a/podzial-fal-elektromagnetycznych-oraz-ich-zastosowanie/DjHMWAXOt) 2) Rozbieżność dla wiązki lasera o średnicy 1 milimetra (nie wiem, jaka była naprawdę, wziąłem na wyczucie): 1e-3 radiana. (https://www.naukowiec.org/wzory/fizyka/kat-rozbieznosci-wiazki-swiatla-laserowego_1588.html) 3) Zatem ta 1-milimetrowa przy źródle wiązka w odległości 31 milionów km będzie miała średnicę tan (1e-3 rad) * 31e9 = 31000 km (https://www.wolframalpha.com/input?i=tan+(1e-3+rad)+*+31e9) Czyli rzeczywiście, wystarczy celować w Ziemię, pewnie laser wytwarzający wiązkę o średnicy rzędu centymetra to to nie był.
  16. Nie wiedziałem, ale rzeczywiście, były poważne przeszkody: https://pl.aleteia.org/2016/10/10/jak-otrzymac-rozgrzeszenie-grzechu-aborcji/ Tak że jeśli chodzi o te komentarze w stylu powiedzmy prof. Kobylańskiego to to pełna zgoda. No ale dla porównania Marks z Engelsem wpisali wspólnotę żon do Manifestu komunistycznego i to z dość cynicznym uzasadnieniem: https://www.marxists.org/polski/marks-engels/1848/manifest.htm Czyli w skrócie, skoro inni traktują kobiety jako rodzaj inwentarza żywego ("narzędzia produkcji"), to co my będziemy się rozczulać. (Bo wtrącenie w 3-cim akapicie "chodzi właśnie o to, by znieść położenie kobiet jako zwykłych narzędzi produkcji" nie bardzo pasuje do reszty tekstu).
  17. Autokorekta, miałem na myśli raczej "zbiór ogólnych/ogólnikowych haseł i pustosłowia". A jeszcze dokładniej by było, gdybym to jeszcze przeformułował w coś bardziej bardziej "dyplomatycznego", ale mi się już nie chce łamać nad doborem słownictwa, i tak już dużo tekstu napisałem ;P
  18. Miałem na myśli, że istnieją mechanizmy psychologiczne, które sprawiają, że ludzie torturują z powodów utylitarnych. Nie byłem pewien, czy się zgodzisz, że ludzie torturują z pow. utyl., więc dopisałem te dwa słowa (dla mnie dość sztucznie brzmiące), bo sobie o czymś tam pomyślałem, że tak będzie bardziej zrozumiałe dla kogoś kto nie zgadza się w tej kwestii. Ale skoro się zgadzamy, to proponuję je uznać za wykreślone. Jakoś tak korci mnie, żeby skomentować, że w przypadku tortur widzisz, że coś jest "nie-OK", ale jeśli chodzi o dobrowolny ZUS (o którym pisałeś wcześniej), to już stosujesz myślenie, że jeśli ktoś się uprze i nie będzie chciał płacić składek na ub. emerytalne, to ostatecznie pozostaną tylko dwie możliwości, albo go zamknąć w więzieniu, albo puścić wolno i wtedy Ty zdaje się jesteś zdania, że dla dobra delikwenta trzeba go zamknąć, żeby skruszał i zaczął płacić, bo inaczej na stare lata będzie miał jak pisałeś 2-krotnie większe prawdopodobieństwo, że pozostanie bez środków do życia. I to wszystko w sytuacji, gdy samobójstwo każdemu popełnić wolno, alkoholikowi wolno się zapić na śmierć, palacz może sobie zrujnować zdrowie, pacjent może nie wyrazić zgody na operację, która wg lekarzy jest niezbędna do ratowania życia, a alpiniście wolno pójść w Himalaje, gdzie łatwo stracić życie albo przynajmniej kilka palców. A artyści co jakiś czas w gazeta.pl mogą pochwalić się kilkuzłotowymi emeryturami z ZUS. Bo mi tu coś nie pasuje Dlatego nie chciałem odpisywać, bo mam wrażenie, że zaczynamy się kręcić w kółko. Tutaj jest kwestia (dyskusyjna), czy uważać, że źródłem wszelkiego zła jest egoizm, jeśli przyjąć, że nie to, to pojedyncze zdanie to trochę za mało, żeby uznać, że kwestia zła jest w sposób wyczerpujący omówiona przez to jedno zdanie z wielgachnego artykułu na Wikipedii. I jeszcze kilka komentarzy do https://pl.wikipedia.org/wiki/Humanizm (mi się to co tam napisano, niezbyt podoba, to w dużym stopniu zbiór pobożnych życzeń i pustych deklaracji, że "będzie dobrze"): O, o, popieram, ja nie chciałbym używać wobec mnie takiej etykietki (przynajmniej dopóki stosujemy definicję z Wikipedii) Na mnie też robi takie wrażenie (albo czegoś w rodzaju szowinizmu gatunkowego, ale w łagodniejszej formie). Myślę, że Lem by się nie załapał na definicję humanisty. Optymistą w powyższej kwestii, to on zdecydowanie nie był. Na dodatek kuleje precyzja sformułowań: To zdanie rozumiane dosłownie oznacza jakiś "elitaryzm" (przeciwieństwo egalitaryzmu) w edukacji - to co najlepsze (najlepsi wykładowcy, uczelnie, pomoce naukowe itp.) dajemy najlepszym studentom, a średniakom wystarczy edukacja gorszej jakości. Nie jestem pewien czy taka była intencja autora (pewnie jak Ty - lewicowca). Ale najbardziej mnie rozbawiło wprowadzenie koncepcji humanizmu nieludzkiego: Pewnie wina Google Translate, ale to chyba daje do myślenia, że autor(ka) artykułu na Wiki nie przeczytał(a) krytycznie tego, co napisał(a)...
  19. darekp

    Archimedes, bąbelki i ciśnienie

    To dla mnie nadal jest "po archimedesowsku". Wydaje mi się, że opis Archimedesa, także w wersji z płynem ("na ciało zanurzone w płynie działa siła wyporu równa co do wartości ciężarowi wypartego płynu") jest opisem starożytnym, który powinien dać się zastąpić nowocześniejszym newtonowskim. A w dynamice Newtona siła wyporu powinna być (tylko) konsekwencją różnicy ciśnień. Więc nie potrafię sobie wyobrazić, jaki musiałby być rozkład ciśnień w słupie płynu będącego mieszaniną wody i pęcherzyków powietrza, żeby równocześnie równoważyć ciśnienie zewnętrznych słupów wody i wytwarzać b. małą siłę wyporu.
  20. Niedawno oglądałem "Godzillę Minus One" (polecam) i jedna sprawa nie daje mi spokoju. Na ciało zanurzone w cieczy działa jak wiadomo siła wyporu równa ciężarowi wypartej prze to ciało cieczy (prawo Archimedesa). Jeśli pod pływającym ciałem (dajmy na to stateczkiem) umieścimy gumowy wąż z którego będzie wydostawać się powietrze, to unoszące się bąbelki powietrza opływając stateczek zmniejszą działającą na niego siłę wyporu: https://www.youtube.com/watch?v=nAmlvYJnURs. I myśląc po archimedesowemu wszystko jest OK, bo stateczek przestaje być zanurzony w cieczy, a staje się zanurzony w gazie. Ale siłę wyporu można też tłumaczyć różnicą ciśnień pod pływającym ciałem i nad nim (https://en.wikipedia.org/wiki/Archimedes'_principle#Simplified_model). I wtedy zaczynam mieć problem, bo: 1) Możemy przyjąć, że wykonujemy eksperyment w dużym zbiorniku wody, wtedy słup wody z pęcherzykami powietrza będzie otoczony słupami wody bez bąbelków. 2) Zatem słup z pęcherzykami będzie ze wszystkich boków ściskany przez słupy bez bąbelków i woda w nim przyjmie ciśnienie takie samo jak w zewnętrznych w słupach wody bez pęcherzyków (ciśnienie w każdym kierunku jest takie samo). 3) Powietrze w pęcherzykach będzie przyjmować takie samo ciśnienie jak otaczająca je woda (bo tak "działają" pęcherzyki powietrza, że zwiększają albo zmniejszają swoją objętość dopóki ciśnienie się nie zrówna). 4) Więc wszędzie wokół stateczka będzie ciśnienie takie samo jak w wodzie bez pęcherzyków. 5) A to oznacza, że i siła wyporu będzie taka, jak w wodzie bez pęcherzyków (sprzeczność). Jak to wyjaśnić? W którym momencie popełniam błąd?
  21. Mądrego pewnie nic (nie wszystko musi być mądre albo głupie, są też możliwości pośrodku), nie ma też żadnej pochwały tortur (chyba że sarkazm za taką odbierasz), ale jest po prostu stwierdzenie, że tortury z powodów utylitarnych są jak najbardziej możliwe (technicznie wykonalne, psychologicznie dopuszczalne itp.), co przeczy sugerowanej przez Ciebie tezie, że jeśli jakiś "-izm" (np. humanizm) wyklucza egoizm, to już nie ma problemu z powiedzmy "złą" stroną natury ludzkiej. To właśnie wcześniej napisałem/miałem na myśli, że dla wielu ludzi (nie tylko katolickich zakonnników) humanizm sprawia problem, bo głosi jakieś "otwarcie się na człowieka" a nie porusza kwestii czy/jak "otwierać się" na to co w człowieku jest powiedzmy "złe". P.S. I, dla ścisłości, to dotyczy takiej interpretacji humanizmu, jaki Ty proponujesz, bo np. Mariusz Błoński widzi to inaczej (takie mam wrażenie).
  22. Nie wiem czy warto to jakoś bardzo rozwijać (niedawno 3grosze uznał mnie za głupca za napisanie czegoś, w czym żadnej głupoty nie było, nie wiem co o tym myśleć, spodziewałem się po nim większej klasy), ale jak dla mnie, to zawsze jakoś instynktownie to interpretowałem, że w spowiedzi chodzi o to, żeby "mieć jaja" do przyznania się, że zrobiłem coś źle (gdy zrobiłem). Dla ścisłości, wybacza Bóg (o ile istnieje, w teologii KK oczywiście istnieje). A ksiądz to w praktyce zawsze wybacza, więc to tylko formalność IMHO Nie wiedziałem o tym, ale rzeczywiście wygląda przekonująco.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...