Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

glaude

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    738
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    26

Odpowiedzi dodane przez glaude


  1. "Dla naszych potrzeb i jak zwykle w maksymalnym uproszczeniu - im ta całkowita energia jest większa, tym obiekt robi się "mniej kwantowy". Przekładając to na lrSl2 - im większą obiekt ma energię, tym lepiej będzie zlokalizowany, trudniej będzie rozmywał. Im większa energia, tym obiekt bardziej będzie się zachowywał jak "cząstka", a mniej jak fala. Tych falowych właściwości nigdy całkowicie nie utraci, mogą one jednak stać się niemierzalnie małe."

     

    Nie mogłeś tak od razu. Tych kilka zdań mi wyjaśniło więcej niz wszystkie posty do tej pory :)

     

    A prezentacja z Yotube jest genialna. Rozumiem, ze każdy obiekt kwantowy posiada kilka "zazębiających się" w ten sposób w tym samym czasie parametrów (jak te przechodzące lub odbijające się na przeszkodach na wykresie), z których jedne przez przeszkodę przechodzą w całości - zmieniając co najwyzej charakterystykę, inne się całkowicie odbijają, a inne po części przechodzą i odbijają? I dlatego pozornie w makroskali cząstki wyglądają jak nierzeczywiste i nieprzewidywalne.

     

    Artykułu w oryginale nie przeczytam, bo ja "tolka pa russki". Niemieckiego nienawidziłem w liceum i na studiach, więc nic z niego nie pamiętam, a angielskiego nigdy nie miałem. Jednak nawet gdyby artykuł był po polsku pewnie niewiele by to ułatwiło :D

     

    Tym postem wróciłeś jednak moją wiarę, ze przynajmniej częściowo coś zrozumiem.

    Jeszcze tylko sprawa tych drgań. Co drga (cząstki elementarne, atomy złożone, cząsteczki - np woda) i dlaczego - bo tego nie rozumiem?


  2. Dalej mi się nic nie rozjaśniło :(

    Ta wiedza jest po prostu dla mnie nieosiągalna. Nie rozumiem nawet, dlaczego niby ten sam jon przed przejściem przez kanał ma wyższą energię, a po przejściu niższą?

    Przecież w tym jonie nic się nie zmienia - suma ładunków jest taka sama?

     

    Ja sobie wyobrażałem, ze jon przed przejściem jest "sześcianem", w trakcie przejścia wiotką "galaretą", a po przejściu znowu sztywnym "sześcianem".

    Jednak ni w ząb nie rozumiem tej straty energii ("schładzania")- to jakaś quasi magiczna sprawa?


  3. Jim Al-Khalil i Johnjoe McFadden "Życie na krawędzi ..."; rozdział 8 (Umysł); podrozdział "Kwantowe kanały jonowe?"

     

    To moja przeróbka wprowadzenia:

    Kanały jonowe w neuronie mają długość 1,2 nanometra, zaś szerokość połowę tego. Takze nawet jony mogą się przeciskać przez niego tylko rządkiem (!).

     

    Cyt.:

    "A jednak wykonują to w iście niezwykłym tempie stu milionów na sekundę. A kanały są przy tym bardzo selektywne. Na przykład kanał odpowiedzialny za napływ jonów potasu do komórki przepuszcza tylko jeden jon sodu na dziesięć tysięcy jonów potasu, pomimo ze jon sodu jest mniejszy ..."

     

    "To bardzo wysokie tempo transportu, połączone z ogromną selektywnością ...

    W 2012 roku neurobiolog Gustav Bernroider, z Uniwersytetu w Salzburgu, wraz z Johannem Summhammerem, z Instytutu Fizyki Atomowej na Technologicznym Uniwersytecie Wiedeńskim wykonali symulacje kwantowe jonu przelatującego przez zależny od napięcia kanał jonowy [znajdują się na aksonie - mój dopisek] i odkryli, ze jon jest zdelokalizowany (rozmyty), gdy porusza się przez kanał: bardziej jak fala koherentna niz cząstka. A takze, ze fala tego jonu oscyluje z bardzo dużą częstością i przekazuje energię otaczającym białkom w pewnego rodzaju procesie rezonansu, tak więc kanał efektywnie działa jak CHŁODZIARKA JONÓW, która redukuje energię kinetyczną jonu o połowę. To efektywne chłodzenie jonu pomaga mu zachować zdelokalizowany stan kwantowy, utrzymując z dala dekoherencję i umozliwiając gwałtowny transfer poprzez kanał. Ma takze udział w selektywności, ponieważ stopień schłodzenia bedzie inny, gdy jon potasu zostanie zastąpiony jonem sodu: konstruktywna interferencja moze promować transport jonów potasu, podczas gdy destrukcyjna interferencja bedzie hamować transport jonów sodu. Zespół doszedł do wniosku, ze kwantowa koherencja gra NIEZBĘDNĄ rolę w przewodnictwie jonów poprzez kanały jonowe nerwu ..."

     

    Uff

    wklepałem to smartfonem

    A teraz czekam na objaśnienie dla inteligemtnych inaczej, których tu samozwańczo reprezentuję.

     

    P.S.

    Nie ma w książce publikacji doniesienia, stąd zacytowałem fragment.


  4. Pogo

    Z wiatrem i podczerwienią masz rację. Pisałem w pracy na szybko i strzeliłem niezłego babola.

     

    Darekp

    Włosy (a raczej włoski) na ludzkim ciele są właśnie niezbędne do skutecznego ochładzania.

     

    Klucz jes taki:

    człowiek wyewoluował w klimacie gorącym i jak wszystkie zwierzęta nie uzywał ubrań. Aby skutecznie schłodzić ciało, pot musi odparować ze skóry, a nie z niej spłynąć. Małe włoski własnie to robią - przytrzymują kropelki potu na tyle długo na ile dają radę, wzmacniając przez to parowanie.

    Jak bardzo efektywny jest to sposób świadczy najstarszy model łowczy - polowanie uporczywe (persistence hunting).


  5. Człowiek ochładza sie na 2 sposoby: emisję promieniowania cieplnego (chyba podczerwonego) i odparowanie potu. Ten pierwszy sposób działa najefektywniej przy niskiej temperaturze otoczenia - więc w lato jest nieefektywny. No chyba, ze wieje wiatr.

     

    Ten drugi sposób jest w gorącym klimacie efektywny, pod warunkiem, ze nic nie hamuje potu przed odparowaniem. A tym czymś moze być np hermetyczne ubranie.

     

    Jeśli zaś tkanina ma strukturę lub właściwości umożliwiające transport potu i odparowanie - schłodzi szybciej człowieka niz gdyby ten był bez ubrania.


  6. Ja nie byłbym takim sceptykiem.

    4*C to dużo. A klima żre duzo prądu i przy zbyt długim stosowaniu nie wpływa pozytywnie na zdrowie. Tak więc oszczędność jest i to przy zwiększającym się efekcie cieplarnianym. A i komfort osobisty na tym zyska.

     

    A zacząć marketing duże firmy odzieżowe mogą od sportowców.

    Kolarze, biegacze i inni profesjonaliści jeśli zaczną to stosować - reszta zwykłych zjadaczy chleba pójdzie ich śladem.

     

    Problem moze być tylko, jak zauważyliście, z utylizacją.


  7. Thikim

     

    Nie mam przy sobie ksiązki, więc nie mogę nic zacytować czy podlinkować. Od kilku dni jestem poza Polską i wracam w niedzielę wieczór. W poniedziałek najwcześniej coś wrzucę na KW.

     

    Poza tym dla mnie to tez niebywałe. Przeczytałem książkę, co do której tematu przewodniego nawet nie "doraczkowałem". To dlatego reanimowałem ten temat, zeby od umysłów ścisłych dowiedzieć sie czegoś więcej.

     

    Cieszy mnie, ze jesteś sceptyczny, bo przynajmniej drobiazgowo i krytycznie sie temu przyjrzysz.

    Jeśli natomiast wszystko, co tam napisano jest potwierdzone, to za ileś lat czeka nas nowy rodzaj biologii i kwantologii i rozwój rynku z nimi związanego.

     

    Jedno tylko nie daje mi spokoju. Dlaczego tunelowanie w fotosyntezie (poza fotonem) nie wymaga praktycznie energii? Nie mogę tego zrozumieć?


  8. Ex nihilo

     

    Mając na myśli skalę, chodziło mi o skalę skomplikowania procesów na jednostkę objętości. W każdej zywej komórce zachodzą w w kazdym ułamku sekundy miliony (jeśli nie miliardy) tunelowań. I to obok siebie!!!

    Nie dość, ze sobie nie przeszkadzają, to jeszcze wspomagają swoje procesy - a to wszystko w odpowiedniej kolejności i poukładane. Mistrzostwo świata.

    Artykuły o których pisałem, są omówione w tej ksiązce.


  9. Zazdroszczę Wam umysłu typowo ścisłego. Ja nie byłem w stanie zrozumieć mechanizmu tunelowania opisanego w tej książce w organizmach żywych (i to w zakresie temperaturach od zera bezwzględnego do 50 stopni C)! Tak więc będących nie do odrzucenia ze względu na autorytet publikacji (cytacje) - a to były najbardziej recenzowane periodyki + PNAS.

    Łyknąłem tę wiedzę, bo przekonała mnie skala zjawiska, jego wydajność i efektywność. O resztę, czyli łopatologiczne wyjaśnienie dla "lajkonika" chciałem zapytać Was. I tak sobie myślę teraz, ze i tak jestem za głupi, zeby to zrozumieć.

    Muszę to przyjąć na bank i pogodzić się ze swoimi ograniczeniami.

     

    Najbardziej zdumiewa, ze juz nawet totalnie mała komórka bakterii, jest fabryką równolegle działających maszyn tunelujących (enzymów) w środowisku, które jest mikroskopijnym UŁAMKIEM kropli wody!!! Ta skala miniaturyzacji poraża!!!


  10. Thikim

    Nie o to mi chodzi, chociaż oni tam oprócz "zwykłych" komórek zasugerowali tez neurony.

    To jakieś stare dane, ale to chyba normalne. We wszystkich materiałach w sieci czy w podręcznikach fotosynteza jest dalej procesem chemicznym. Podczas gdy jest to najlepiej potwierdzony proces tunelowania. Tak samo łańcuch oddechowy w mitochondriach.

    Nawet "biokompas" u małych ptaszków rudzików.

     

    I potencjał czynnościowy w neuronach nie jest tu wyjątkiem. Chemicznie to odbywa się przenoszenie jonòw z powrotem na drugą stronę w czasie refrakcji - ale nie w trakcie pofencjału czynnościowego.


  11. Jeśli odbywa się to tak szybko i praktycznie bez strat energii, a w książce napisali że tak jest, to dokładnie o to samo tunelowanie.

    Jest tam też fragment o fizykach pracujących nad komputerem kwantowym nabijających się z doniesień "tunelowych" o fotosyntezie. Potem to "odszczekali".

    Nie umiem powiedzieć jakim sposobem radzą sobie z tym komórki organizmów (nawet bakterii), ale tunelując w pokojowej temperaturze ( w zasadzie w każdej, poza +500C) wykorzystują jakieś drgania struktur cząsteczkowych - rezonują je chyba i stabilizują, przez co wypadkowa drgań umożliwia tunelowanie (chyba?).

    Tej sekwencji książki nie zrozumiałem :(


  12. No właśnie nie.

    Gdyby to "leciało" chemicznie byłoby bodaj kilka tysięcy razy wolniejsze.

    Enzymy to też maszyny tunelujące.

    Cała biologia (a może nawet tajemnica życia?) polega na tunelowaniu na wielką skalę.


    Po raz kolejny polecam książkę Jima Al-Khalila "Życie na krawędzi. Era kwantowej biologii" :)


  13. ex nihilo

     

    Ja bym tak szybko nie przekreślał strunowców. Idee heliocentryczne od wielu stuleci były postulowane, zanim Kopernik je spopularyzował. Struny mogą jeszcze wrócić. Jednak dla mnie niemożliwe jest wyobrażenie sobie większej liczby wymiarów jak 3. Nie jestem w stanie zrozumieć jak może istnieć przestrzeń z np. 20. wymiarami?

     

    Co do kwantologii.

    Może i się sprawdza doświadczalnie, ale jednak oddziaływanie grawitacyjne wyłamuje się z formuł matematycznych. Tak więc sprawdza się tylko w 3/4, a 1/4 wymyka się się fizykom. Nie martwi ich to chyba szczególnie, bo z tego co się zorientowałem ich bardziej interesują zjawiska "nanoelektryczne" i ich zastosowanie praktyczne w komputerach.


  14. Pogrzebałem trochę w kwantologii (na swój prymitywny sposób) i ona wcale nie jest taka super w opisie zagadek świata.

    Otóż wszystko się zgadza jeśli chodzi o 3 oddziaływania: silne, słabe, elektromagnetyczne. Żadna teoria nie tłumaczy wszystkich oddziaływań (włącznie z oddziaływaniem grawitacyjnym) poza teorią strun, czy superstrun.

     

    Tak więc jak dla mnie, to jest gdybanie o gdybaniu.

    A to, że coś się komuś w wyliczeniach zgadza do pewnego poziomu - może być czystym przypadkiem lub brakiem właściwej drogi rozumowania.

    Przy tych strunach poległem już całkiem.

    Zawsze byłem betonem matematycznym ale dużo rzeczy umiałem wykojarzyć na logikę. Tu zawodzi mnie nie tylko moja zdolność logicznego myślenia ale też intuicja i pamięć (do nauk ścisłych).

    Wszystko juz zaczęło mi się mieszać. A te struny, to już mnie dobiły.

     

    Mnogość tych wszystkich rodzajów (a w każdym rodzaju ileś typów) cząstek w kwantologii jest zatrważająca. Aż nie chce mi się wierzyć, że one wszystkie są potrzebne do wyjaśnienia modelu? Bardziej chyba świadczą o niewiedzy naukowców i tworzeniu bytów ponad miarę.

     

    Przypomina mi to badaczy ewolucji człowieka. Co badacz i odkryty przez niego szkielet - to nowy gatunek hominina. Żadna inna linia rodowa jakiegokolwiek zwierzęcia (w przeliczeniu na jednostkę czasu), nie zawiera tylu gatunków co ludzka. I to w jak krótkim czasie!


  15. Osy padły po muchozolu.

    Jeśli mój elektron z pudełka i ten poza nim, wymłotkowany przez Afordancję to być moze 2 inne, więc nie są z jednego stada (vide osy).

     

    Tu dochodzi jeszcze jeden problem. Jeśli elektrony składają sie z identycznych elementów, to same są identyczne (jak klony w biologii). Tak więc nie do odróżnienia jest, który z elektronów znalazł się poza pudełkiem!

     

    W takim ujęciu pytanie o to, który to z elektronów - traci sens.

    I faktycznie, oddziaływanie w jednej części pola, wygeneruje aktywność w innej części pola, rozchądzącą się jak fala.

    To tak, jak wiszące na sznurkach tej samej długości kulki jedna za drugą. Gdy odchylić jedną i puścić, to zarejestrujemy tylko ruch (energię) pierwszej i ostatniej kulki. Te w środku się nie ruszą.

     

    Ex nihilo

    Czy model 2-wymiarowy ze zderzeniami kulek lepiej Ci pasuje, jako odpowiednik 3-wymiarowego pola kwantowego?


  16. Czyli stała czasu jest najważniejsza, bo z niej mozna wyprowadzić resztę.

     

    Jak natomiast "uśrednić" energię dla różnych "cząstek" będących nośnikami róznych oddziaływań?

     

    P.S.

    Skoro między potęgami czasu Planka, a czasami zjawisk kwantowych jest przepaść - to moze gdybyśmy umieli te wielkości mierzyć, okazałoby sie, ze zasady są jednak intuicyjne - a nie wyznaczane rachunkiem prawdopodobieństwa?

    Czyli, moze problemem jest skala, poza którą nie jesteśmy w stanie nic zmierzyć?


  17. Jednak ten elektron jako stado os (spokrewnione plemię) sprawdza sie u mnie najlepiej. Osy mogą rozluźnić szyk i przelecieć przez scianę dziesięcioma dziurami, a za ścianą znowu sformować zwarty szyk. Ale mogą tez przelecieć jedną dziurą przez tę ścianę i tu juz korelacja z kwantologią zanika :(

     

    Dlatego zadam pytanie:

    Czy elektron zawsze rozmyje sie przelatując przez przeszkodę na wszystkie dziury, czy z 2 lub 3 dziur wybierze jedną i przez nią przeleci w "całości"?


  18. Jajcenty

     

    Ja w tym towarzystwie jestem tym, który najmniej rozumie ... jeśli w ogóle cokolwiek :D

     

    Niczego juz nie jestem pewien. W tej chwili uczciwie przyznaję, ze nie wiem co to: energia, cząstka elementarna, a zwłaszcza pole.

    Co do pola to domyślam się jedynie, ze chodzi o wielkość trójwymiarową - w odróżnieniu od dwuwymiarowego pola ziemniaków ;)

     

    A najbardziej zdumiewa mnie ta gęsta i wrząca próżnia. Kompletnie kłóci mi się to z wielkim wybuchem. Bo to w nim, według mnie, było coś wrzącego, gęstego i wybuchowego - a nie w "rzadkiej" próżni.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...