Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

glaude

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    738
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    26

Odpowiedzi dodane przez glaude


  1. Thikim

    Nie bardzo wiem od czego zacząć?

    Moze więc od ewolucji.

    Obecna długość życia i często dobra forma seniorów, to efekt ostatnich kilkudziesięciu lat. Kilkaset tysięcy ostatnich lat, to wysoka śmiertelność noworodków, niemowląt, dzieci, młodzieży i dorosłych (zakażone rany, infekcje, komplikacje poporodowe, głód, klęski żywiołowe itp.).

     

    To teraz mężczyźni mają nieograniczony dostęp do zarcia i picia, ciuchów i jedyną rzeczą, która ich ogranicza jest zasobność portfela.

    Kiedyś, tylko naprawdę bogate jednostki mogły sobie pozwolić na to wszystko, co teraz ma każdy. Siłą rzeczy, wszystkie te w/w dobra wytwarzały kobiety.

    Męzczyźni budowali budynki, drogi, wymyślali wynalazki, toczyli wojny, zbroili się, organizowali struktury społeczne i aparat władzy pilnujący te struktury.

    Domem zajmowały sie kobiety.

    A po codziennych zajęciach męzczyźni wracali do domu na gotowe. Kobiety za to, cieszyły się spokojem i stabilnością w domu, którego byt zapewniał męzczyzna.

    To z grubsza tyle.

     

    Obecne zachwianie odwiecznych struktur społecznych odbija sie na instytucji małzeństwa, stąd ten kryzys rodziny i ról męzczyzny i kobiety.


  2. Nie, chodzi o sumę wszystkiego co na masę może się składać, czyli sumę: energii, mas, pól i czego tam jeszcze fizycy będą chcieli.

     

    Ogólnie masa na logikę powinna dotyczyć materii. Jednak teraz mam juz taki mętlik, ze nie wiem, czy istnieje w ogóle coś takiego jak materia. Na 100% istnjeje energia i być może materia jest jej szczególnym stanem, gdy spełnione są pewne warunki?


  3. Mężczyźni robią to głównie dla żarcia i wygodnictwa, kobiety dla poczucia bezpieczeństwa (i bezpieczeństwa dzieci - jako całokształtu). Kobiety mają (według mnie) wbudowany moduł życia w związku emocjonalnym: z partnerem, koleżanką/przyjaciółką. Same czują się nieszczęśliwe.


  4. Thikim napisał:

    "To jest ewidentna nieprawda. Dane obiektywne w postaci ilości antybiotyków spożywanych przez pacjentów pokazują że lekarze masowo przepisują antybiotyki"

     

    W ogóle nie wypowiadałem sie na temat konkretnej ilości, tylko stwierdziłem ogólnie. Ty sie tego czepiłeś jak pijany płota i wciąż to rozpamiętujesz. O pardon, weterynarię obarczyłem większą odpowiedzialnością od medycyny - ale tez bez podawania danych.

    Zarzut chybiony. Poza tym, co to ma wspólnego z artykułem, "armatą i muchą"?

     

    Thikim napisał:

    "Aczkolwiek jak się przyjrzymy to przy tych wszystkich prawnych aspektach tworzących ten system to pracowali jednak nie tylko prawnicy i politycy ale też i lekarze. Ba, był przecież świetny lekarz ministrem zdrowia, a nawet i premierem (czy świetny nie napiszę). W MZ roiło się na przestrzeni lat od lekarzy. Jakoś nie poprawiło to specjalnie systemu. Natomiast nie można twierdzić że ten system powstał samoistnie bez udziału lekarzy. Powstał z wybitnym udziałem lekarzy.

     

    Taaaaaa

    Tak samo jak wszystkie budżety, plany finansowe i reformy były robione przez wybitnych finansistów w tym kraju ... i jakoś dalej jest bida z nędzą. Nie wierzę, ze napisałeś to z przekonania, tylko z emocji, więc Ci nie dokuczę. Decyzje polityczne w tym kraju (a moze w kazdym) zapadają wśród polityków i nie ma wpływu na nie zawód wyuczony, tylko interes polityczny i oczekiwania wyborców. A oczekiwania wyborców są takie, ze leczenie ma być darmowe, bo wmówiła im to komuna. Powołanie sprawnej ochrony zdrowia to trywiał, kazdy kto w tym siedzi wie co trzeba zrobić. Politycy też, tylko takie reformy kosztują przegranie kolejnych wyborów. Dlatego dalej kolejne ekipy ciągną ten cyrk, a społeczeństwu sie wmawia, ze to wina lekarzy i pielęgniarek. O dziwo społeczeństwo to kupuje (jak łatwo być w tym kraju politykiem).

     

    Thikim napisał:

    "Owszem. Armata to antybiotyk, bakteria to komar. Laserem jest połączenie tego nowego urządzenia z odpowiednim antybiotykiem.

    Tu rzucisz pewnie kontrę że antybiotyk każdy zabija na masę. Owszem, obecne środki tak. Bo na dzień dzisiejszy jeśli lekarz i tak nie ma jak zdiagnozować dokładnie jaka to bakteria to producenci robią antybiotyki o jak najszerszym spektrum działania."

     

    Czyli piszesz o sf, a ja o teraźniejszości. Nie da się połączyć tego urządzenia z konkretnym antybiotykiem. Możesz zawęzić tylko obszar terapeutyczny, co samo w sobie jest dobre, acz drogie. Sprzęt - killadziesiąt tysi $, eksploatacja i serwisowanie - nie wiadomo, boks z laminarnym przepływem powietrza - nie wiem, ale za darmo nikt go nabędzie. Śmiem podejrzewać, ze w zadnym polskim szpitalu nie juz obecnie boksów laminarnych.

    Poza tym wcale nie ma nacisku na jak najszersze spektrum działania antybiotyków. Są, antybiotyki z wąskim i mają mocną pozycję na rynku. Zasada jest taka, ze te o szerokim spektrum mają być dobrze tolerowane przez większość społeczeństwa. Dlatego pierwszorzutowe to z reguły penicyliny i cefalosporyny w ukł oddechowym, czy fluorochinolony w moczowym.

    Lekarz w przychodni nie ma czasu. Pacjent przyszedł z konkretnymi dolegliwościami tu i teraz. Jeśli stwierdza, ze potrzebny jest antybiotyk to go zapisuje. Jeśli nie - to nie przepisuje. To jednak miecz obosieczny, bo jak organizm sam poradzi sobie z gardłem, to nie znaczy, ze nie będzie powikłań w np. nerkach, sercu, czy oponach mózgu, lub o zgrozo - sepsa.

    A Polacy nie chcą się szczepić profilaktycznie, bo kampania debili zastraszyła dużą część społeczenstwa. Stąd pewnie asekuracja rodzinnych antybiotykoterapią.

     

    Thikim napisał:

    "A Ty chcesz mi napisać że lekarze nie są winni, że tylko system? Że to przepisywanie antybiotyków na masę to nie jest wina lekarzy?"

     

    W ogromnej większości przypadków tak. Gdyby można było robić posiewy z antybiogramami (refundowane) to liczba dawania na "ślepo" antybiotyków radykalnie by sie zmniejszyła. Zostałaby tylko w przypadkach ostrych + u tych lekarzy, którzy i tak na byle co wypisują antybiotyk. Jednak ten ostatni problem jest nie do całkowitego wytrzebiania.

    Czyli jak zwykle chodzi o kasę na finansowanie badań.

    Polscy lekarze i pielęgniarki są z otwartymi ramionami witani na zachodzie i bardzo cenieni. Warunek jest jeden - znajomość języka. Sądzisz, ze zachód sie myli i zatrudnia konowałów? I uprzedzam ewentualną ripostę: zdolności językowe nie są tożsame z medycznymi, więc zarzut, ze dobrzy wyjezdzają a konowały zostają - odpada.

     

    Co do ostatniego akapitu (P.S.).

    Skoro takie były według Ciebie pewne dowody na pomyłki lekarskie, zapewne procesy wygrane z dużymi odszkodowaniami?

    A jeśli nie, to może zarzuty bez pokrycia? Albo może wina pacjenta (zaniechanie diagnostyki, lekceważenie, lub myślenie: co ma być to będzie)?

    Bo jeśli faktycznie były to błędy lekarskie z niepodważalnymi dowodami, ja bym nie odpuścił. I tych konkretnych lekarzy nic nie usprawiedliwia. Należy im się surowa kara. Ale tylko tych konkretnych lekarzy masz prawo obarczać, a nie wszystkich - całą społeczność. Ja np nie mam nic wspólnego z chorobami twojej rodziny!


  5. O rozpisałeś sie w nocy. Jednak na przyszłość w jednym poście rozpatruj jedno zagadnienie. Unikniesz chaosu i niepotrzebnych emocji. A i mnie będzie łatwiej Ci coś wytłumaczyć w ramach posiadanej wiedzy.

    Za dużo emotikonów za mało konkretów i w dalszym ciągu brak zrozumienia. A co najgorsze, brak czytania ze zrozumieniem - albo inaczej zbyt bogata wyobraźnia, wymyślająca nadmierną interpretację niż to, co napisałem.

    Twoja wiedza na ten temat jest dalej zatrważająco mała. Ja nie jestem bakteriologiem, ale mam podstawy. Ty nie masz nic. Trochę więcej pokory!

     

    Nawet nie wiem od czego zacząć? Od nadmiaru emotikonów? Od zarzucania mi, ze niektórzy lekarze za często leczą antybiotykami (nie zamierzam brać za nich odpowiedzialności), bo zbyt łatwo je wypisują? Czy od tego, ze ja (tu pisałem o sobie - a nie ogólnie) przepisuję je rodzinie niechętnie, bo wolę zeby organizm sam zaczął walczyć dopóki nie stwierdzę, ze sobie nie radzi i trzeba mu pomóc? Logika twoich wywodów jest dziecinna.

    Pomijam juz fakt, ze jako "lajkonik" powinieneś pisać w innym tonie - jak ja o tunelowaniu: nie znam się, wydaje mi się ale nie wiem czy mam rację, mam takie i takie pytania - pomożecie?

     

    Jednak pomogę Ci, jeśli zechcesz współpracować.

    Zacznij od nazywania rzeczy po imieniu. Nie armata - tylko (jak sie domyślam) antybiotyk, nie komar - tylko bakteria. I napisz jak rozumiesz mechanizm "armatą w komara" w kontekście tego lasera. No i to jest ten laser? Bo jeśli to też antybiotyk, to mi ręce opadną i chyba dam sobie spokój z twoją edukacją.

     

    A do twórców metody diagnostycznej mam jedno zastrzeżenie: panowie i panie, kilkadziesiąt tysięcy dolarów dla jakiegokolwiek SPZOZ-u to olbrzymie pieniądze. Szpitale mają cholerne długi u multum wierzycieli. Liczba bakteryjnych zapaleń mózgu i opon jest w PL (i krajach rozwiniętych) mała i najczęściej dotyczą pacjentów ciężkich ze złymi rokowaniami. Sprzęt nie ma szansy na siebie zarobić. A nfz też za to nie zapłaci. Niestety.

    To co zrobiliście jest wielkie, ale decydenci stwierdzą, ze to niepotrzebne. Tak jak z protonoterapią na nowotwory. Nasi chorzy jeżdzą do czterokrotnie mniejszych Czech. Tak jak ze wszystkim w naszym lecznictwie - na nic nie ma pieniędzy :(

     

     

    P.S.

    Nie interesuje mnie thikim twoje prywatne zdanie na temat organizacji systemu leczenia w Polsce. Lepiej od Ciebie wiem jak jest zła. Tylko ja wiem, ze to wina systemu, a Ty masz przekonanie, ze to wina lekarzy (i pewnie polielęgniarek) - o czym świadczą twoje emocje i personalizacja problemu. Od tego jest minister Radziwiłł, dyrektorzy nfz, rzecznik praw pacjenta, wszystkie media, sądy cywilne i lekarskie. Lekarze diagnozują na ile im funduszy starcza (a raczej nie starcza). I raczej sie to w ciądu 10-20 lat w tym kraju nie zmieni. Jak w usa: masz kasę to masz diagnostykę i leczenie, nie masz kasy - to masz pseudodiagnostykę i pseudoleczenie. A ty uważasz (chyba), ze za pieniądze na starą syrenkę kupisz nowiuśkiego mercedesa?

     

    A poza wszystkim.

    Metoda moze mieć przyszłość, jeśli będzie tańsza i bardziej uniwersalna. Jeśli poza płynem m-r można będzie badać każdą wydzielinę - ma szansę podbić rynek. Tylko cena musi być mniejsza!


  6. Co mam zweryfikować, twoją niewiedzę? OK:

    Zabierasz się za rzeczy, o których nie masz pojęcia.

     

    Już ;)

     

    Z tego co zrozumiałem, Ty sądzisz, ze można dobrać antybiotyk tylko do jednej bakterii (patogennej).

    Nie można.

    W jakikolwiek sposób nie dobierzesz antybiotyku w sposób celowany (a najlepszy, to obecnie posiew z antybiogramem) to i tak ten lek oprócz patogennych zabije też bakterie fizjologiczne!

     

    Wynalazek, o którym mowa jest w artykule, ma za zadanie ustalać gatunek bakterii. Przynajmniej ja tak zrozumiałem. Nic ponadto.

    Oczywiście w pewien sposób może to lekarzowi sugerować leczenie, ale nie zastąpi pełnych danych o wrażliwości na leki.

    Potrzebne są też inne badania, stwierdzające gdzie toczy sie proces. Co innego daje sie na układ moczowy, kości, mózg i opony, czy skórę i tkanki miękkie. Oczywiście piszę tu o poważnych zakażeniach u hospitalizowanych.

     

    W przychodniach do tzw przeziębień, ja kiedyś nie dawałem antybiotyków od razu. I tego dalej, w stosunku do siebie i swojej rodziny, sie trzymam. Jeśli dawałem (całokształt stanu chorego a nie jeden czy dwa objawy) to też bez antybiogramu bo na to nie ma w przychodni czasu, a nfz ma w d*pie refundacje.

     

    Nawet nie wyobrażasz sobie ile decyzji terapeutycznych (i o zgrozo diagnostycznych) dyktują lekarzom procedury nfz-tu. Bycie lekarzem w tym kraju to robota dla starych, co juz za długo tu pracują zeby zaczynać w innym kraju wszystko od nowa. Młodzi lekarze uciekają na potęgę za granicę, nawet staż podyplomowy tam robią. Bo tam można diagnozować i leczyć bez kretyńskich i tanich ograniczeń. No i pensje są niebywale wyższe za kilkukrotnie lżejszą pracę. Ilość pacjentów w przeliczeniu na jednostkę czasu, jest wielokrotnie niższa. Ten problem dotyczy jeszcze bardziej pielęgniarek.

    Likwidacja nfz tez nic nie zmieni, bo finansowanie bedzie miało ten sam centralny mechanizm.

     

    A tym, co narzekają na polską ochronę zdrowia, polecam zapoznanie sie z brytyjską, irlandzką, czy choćby słowacką :D


  7. Dlaczego z armaty do komara?

     

    Antybiotyki podaje się, gdy są do nich wskazania. Oczywiście zdarzają się lekarze, którzy stosują antybiotyki zbyt frywolnie. Jednak mimo tego, nadmiar antybiotyków w obrocie to nie skucha medycyny - tylko (pomijanej najczęściej) weterynarii. A może raczej pseudo-weterynarii, czyli masowej hodowli zwierząt wszelakich: od futerkowych, poprzez mleczne, a na mięsnych skończywszy.


  8. Nie umiem powiedzieć dlaczego, ale wydaje mi sie, że thikim ma rację. Obiekty "pojedyncze atomowo", mogą się "zglucić" i prześlizgiwać kwantowo. Reszta, w tym mysz albo jon OH* , nie mogą.

    Intuicją podpowiada mi, ze musiałyby się rozdzielić na jednoatomowe struktury i dopiero skwantować. A po czymś takim te pojedyncze atomy nie złożyłyby się z powrotem w mysz. Więc mysz według mnie nie tuneluje.

     

    Tak to rozumiem i nie potrafię się wyzbyć takiego myślenia.

    Dla mnie tunelują albo pojedyncze atomy, albo struktury subatomowe.


  9. W przychodni na antybiotykach pierwszorzutowych: dobrze tolerowanych i o szerokim spektrum.

    Na oddziałach szpitalnych na posiewach i antybiogramach.

     

    Ja (w domyśle) rozpatrywałem coś, co w warunkach standardowych jest jałowe - np płyn mózgowo-rdzeniowy. Do tego w warunkach klinicznych - bo tylko wtedy taka usługa ma sens. I tu kontaminacja tą "jedną" bakterią może być myląca.


  10. A co z pozostałymi stepowymi ludami Azji?

    Przecież tych hord, do Europy od starożytności przybywało dużo w różnych okresach. Choćby wspomnieć Hunów, Bułgarów, Awarów, Węgrów.

    Poza tym nawet Indoeuropejczycy uznawani są za koczowniczych najeźdźców z Eurazji. Tak więc protoplaści większości języków europejskich też byli konnymi pastuchami o wojowniczej naturze.

    Im też pomógł klimat?


  11. Chyba, ze póki są nieaktywne, to mogą leżeć i leżeć. Jednak kiedy zaczynają działać (np jako znacznik w teście medycznym), to po zadziałaniu są juz nieodwracalnie zużyte.

     

    Tzn tak mi się wydaje, bo gdyby po wyprodukowaniu "żyły" tak krótko, ich przydatność na skalę przemysłową byłaby nieopłacalna.


  12. Dobrze, to inaczej, bo jednak chyba dalej nic nie rozumiem. Zwiodło mnie zwłaszcza, ex nihilo, gdy napisałeś, że mniej energii jonu - to jednak większa objętość.

     

    Była taka bajka za mojego dzieciństwa, nie polska kreskówka (węgierska?). Główna jej postać przyjmowała wszystkie możliwe kształty. Nazywała się Barbapapa.

    Czy jon, cząstka, atom wodoru to takie Barbapapy?

     

    Czy energia to coś na podobieństwo ciśnienia cząsteczek powietrza?

    Im mniejsze ciśnienie (mniej cząsteczek powietrza w otoczeniu), tym objętość obiektu większa, bo moze się on rozszerzać (rozprężać)?

    A gdy ciśnienie powietrza zwiększa się, obiekt (cząstka) się zmniejsza, bo jest ściskana przez cząsteczki powietrza (czyli naszą zagęszczoną energię pola)?

     

    I błagam, bez wzorów i jakiś matematycznych znaczków i zapisów - tylko porównania do ogólnie znanych zjawisk. Z przykrością stwierdzam, ze matematycznie nie jestem chyba nawet na poziomie gimnazjum :(


  13. Thikim

     

    Czyli chodzi o amlitudę drgań, tak?

    Gdy drganie zajmuje zbyt dużą przestrzeń, jon nie przejdzie - zaś gdy amplituda zmniejsza się poniżej ø kanału jonowego, jon zostanie przetransportowany do komórki?

     

    Wniosek: częstotliwość drgań się nie liczy, tylko amplituda. Dobrze zrozumiałem?


  14. Czyli jon K oddaje energię cząsteczkom, z których zbudowany jest kanał jonowy. Czyli ten kwantowy efekt przejścia to w zasadzie utrata energii - czyli po mojemu duży jon nie moze przejść ale gdy sie zmniejszy (czyli swoją energię), to sie juz przeciśnie. No bo energia to masa, a masa to energia, więc mniej energii to mniej masy (wielkości jonu).

     

    A co sie dzieje w takim razie z tą oddaną energią?

    Bo ona przecież nie niknie, musi być do czegoś wykorzystana?


  15. Moze takie tematy oznaczać jakoś, ze są polityczne?

    Bo ja wiem, moze jakimś rzucającym sie w oczy kolorem?

    Wystarczył "dociekliwy" post ojca detektora, a juz aktywista zdążył skrobnąć umoralniające wpisy o wyższości grilla nad radiem, tv i prasą. Nie wiem kto gorszy: on czy detektor?

    W tym kraju, niestety, większość ludzi jest uzależniena od polityki.

    Drogi uzytkowniku gucio222, przecież pełno jest w sieci stron zajmujących się tylko polityką. Musisz tu wylewać swoje żale?


  16. "No nie całkiem tak. Nie ma tam czegoś takiego, że coś przechodzi, a coś nie. Fala (rozwiązanie równania S) w każdym swoim fragmencie zawiera niepodzielną* informację o stanie kwantowym całego układu, np jonu jako całości."

     

    To akurat kojarzę.

    Bardziej wyobrażałem to sobie (te równoległe w czasie wykresy o innych charakterystykach) jako parametry poszczególnych kwarkówtej cząsteczki. Mają inną naturę, więc i inne parametry (wielkości, energii oraz ... niech Ci będzie - drgania). Dlatego różnie zachowują się na przeszkodzie, jednak jeśli nawet tracą trochę energii całościowo jako układ kwarków, to i tak za przeszkodą pozostają sobą.

     

    Tak na swój prymitywny sposób to sobie wytłumaczyłem. Jak zgaduję, pewnie źle?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...