Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Ranking


Popularna zawartość

Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 19.04.2023 w Odpowiedzi

  1. 4 punkty
    Wszystkiego dobrego z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Radości, spokoju, rodziny i przyjaciół w otoczeniu, zdrowia i pomyślności. Ania, Jacek i Mariusz « powrót do artykułu
  2. 3 punkty
    Widzę, że temat się trochę rozrósł i nawet zaognił, i już chciałem dolać oliwy do tego ognia, ale „ugryzłem się” w klawiaturę , bo jeśli temat schodzi na ideologie „lewacko-prawacko-katolicko-komunistyczne”, to kończy się merytoryczna dyskusja, a zaczyna tępa, bezmyślna indoktrynacja wyższości jednych nad drugimi. Dlatego każdego, kto prowokuje i zaczyna wyzywać innych od „lewaków”, „prawaków”, „komunistów” itp. najchętniej od razu bym zbanował, gdybym mógł tu to zrobić. Problem w tym, że część społeczeństwa skażona jest taką czy inną ideologią i posługuje się nią zamiast używać wiedzy i logiki. Mało tego! Ci ludzie wychowują potem w tej swojej ideologii swoje dzieci i nie da się całkiem od nich uciec. Na pocieszenie tych co twierdzą, że powodem spadku dzietności kobiet jest ich edukacja i samorozwój, pragnę poinformować, że ponoć powszechna komputeryzacja zaczyna „uwsteczniać” niektóre pokolenia, więc jest szansa na to, że niedługo ludzkość znów zejdzie do poziomu średniowiecza, co daje nadzieję, że demografia zwów wystrzeli w górę OK, ale popatrzmy na ten wykres: źródło: https://www.macrotrends.net/global-metrics/countries/POL/poland/fertility-rate Widać na nim wyraźny spadek dzietności od roku 1950. Mimo to ten spadek wyhamowywał pomimo rządów komunistów i tendencja hamowania utrzymywała się aż do roku 1983 (wychodząc nawet na plus!), kiedy to rządy komunistów zaczęły się chwiać. Po tym znów nastąpił „zjazd” aż do roku 1998, gdy nieco się poprawiło, a potem w 2003 nastąpił gwałtowny wzrost urodzeń (SLD doszło do władzy), który utrzymywał się aż do roku 2008. Wtedy znów nieco nam wskaźnik spadł, by w roku 2014 ponownie się podnieść wabiona perspektywą socjalu serwowanego przez PiS. Wnioski wydają się takie, że rządy „lewaków” jakoś nie przeszkadzają w dzietności kobiet, wręcz przeciwnie. Rząd SLD spowodował gwałtowny wzrost dzietności kobiet pomimo, że nie dawali ludziom gotówki w postaci 500+ itp. programów(!). Jak to się więc stało, że ludzie nagle postanowili mieć wtedy dzieci? W 2015 roku PiS postanowił upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i dać ludziom pieniądze „na dzieci” kupując sobie jednocześnie głosy wyborcze. To zadziałało, ale jak widać na krótką metę, bo już w 2018 roku nastąpił spadek (zaledwie po 3 latach od wprowadzenia 500+). Widać więc, że za pieniądze nie da się kupić dzietności, nie da się „kupić” dzieci (a jeśli się da to chwilowo). Co więc sprawia, że ludzie chcą mieć dzieci, skoro nie chodzi aż tak bardzo o pieniądze? Ale czy na pewno? Ciekawy byłem jak się ma dzietność do inflacji, więc położyłem na tym wykres inflacji: I rzeczywiście. Na tym wykresie widać, że wzrost inflacji spowodował stałą tendencję spadkową. Ale jest pewne zaskoczenie, bo w czasie największej inflacji w latach 1990-1991 powinna ona spowodować gwałtowny spadek dzietności, a tymczasem był on niewielki. Widać więc, że ludziom nie zupełnie o pieniądze chodzi i potwierdza to, że za pieniądze nie da się „kupić” dzieci. Dlatego ponowna korupcja polityczna PiS nie udała się i PiS przegrał „wygrane” wybory. Skoro więc nie chodzi aż tak bardzo o pieniądze, to o co chodzi? Co sprawiło, że dzietność za SLD zaczęła tak gwałtownie rosnąć? Jak już pisałem, nie przypominam sobie aby SLD zaczęło ludziom rozdawać kasę na dzieci. Myślę, że dzietność wzrosła, bo ludzie poczuli, że nadchodzą nowe lepsze czasy i wzrost bezpieczeństwa. Inflacja wyhamowała. W 1999 Polska przystąpiła do NATO, a w 2004 roku wstąpiliśmy do Unii Europejskiej. Nastąpił wzrost swobód obywatelskich. Ludzie poczuli się wolni. Poczuli liberalizm. Zaczęto reformy szkolnictwa, budowę nowych żłobków i przedszkoli. Zaczęła poprawiać się opieka zdrowotna itp. itd. Dlaczego PiSowi udało się poprawić dzietność w tak słabym stopniu? Bo pieniądze to nie wszytko. Co z tego, że dali ludziom kasę, jak jednocześnie zabrali ją ze szkół, przedszkoli czy szpitali. Do tego zaczęli ograniczać swobody obywatelskie. Ograniczać dostęp matkom do podstawowych badań płodów. Zaczęli coraz bardziej ograniczać możliwość aborcji, nawet za cenę życia kobiet! To absurd, który sprawia, że kobiety naprawdę zaczęły bać się zachodzić w ciążę! Moje spostrzeżenia (chodzi głównie o Polską demografię) na ten temat są takie: Dawniej, gdy medycyna stała na niskim poziomie, umierało bardzo dużo dzieci (czasami kobieta rodziła 8-10 dzieci, a do dorosłości dożywało 2-3). Aborcje prawie nie były robione. Przetrwały tylko najzdrowsze i najmocniejsze dzieci. Śmierć dzieci była powszechna. Ludzie godzili się z tą sytuacją, bo nie mieli innego wyjścia. Ale wiedzieli też, że jeśli urodzi się dziecko kalekie, to nie przeżyje. Nie czuli więc też strachu, że całe życie będą musieli opiekować się niepełnosprawnym dzieckiem. Takie sytuacje zdarzały się rzadko. Ludzie żyli we wspólnotach wielorodzinnych i wielopokoleniowych. Wiedzieli, że w razie problemów mogą liczyć na pomoc. Obecnie medycyna stoi na tak wysokim poziomie, że możliwe jest utrzymanie przy życiu nawet bardzo chorych dzieci. Jednak ich utrzymywanie przy życiu zwykle jest bardzo kosztowne. (a wg mnie czasami nawet nieetyczne, a bywa, że wręcz barbarzyńskie) Ale medycyna obecnie pozwala też zwykle wykryć i usunąć ciążę, która nie daje szans na urodzenie zdrowego dziecka. Jeśli ogranicza się kobietom możliwość zbadania płodu i możliwość decydowania o tym, co począć z wadliwym płodem, to w kobietach (ale też w mężczyznach) narasta strach. (Do tego dochodzi „nakaz” rodzenia dzieci z gwałtów). Widmo takich sytuacji jest dla wielu rodzin trudne do zaakceptowania. Do tego brak jest ze strony państwa należytej pomocy dla rodzin opiekujących się niepełnosprawnymi osobami. Państwo nie chce brać na siebie tak dużych kosztów, więc rodziny są zostawiane samym sobie. To jest nie do zaakceptowania. W takich warunkach ludzie nie będą chcieli mieć dzieci. I nie pomogą w tym żadne 500+ czy 800+. Pary albo ograniczają możliwość posiadania potomstwa, albo uciekają za granicę, gdzie mają dostęp do nowoczesnej medycyny i lekarzy nie obciążonych prawnie i/lub religijnie. Dzietność Polek na emigracji jest dużo wyższa niż dzietność Polek w kraju. Tam gdzie kończy się liberalizm, a zaczyna zamordyzm, dzieci nie będzie. Jeśli to nie da polskim politykom nic do myślenia, to żadnej poprawy w tym względzie nie będzie. Potrzebna jest mądra polityka prorodzinna. Przede wszystkim możliwość decydowania Polaków o sobie (nie tylko kobiet). Inwestowanie w medycynę prenatalną. Dostęp do rzetelnej informacji medycznej. Dostęp do nowoczesnych leków zapobiegających niechcianej ciąży. Dostęp do nowoczesnych technik in-vitro. Inwestowanie w żłobki i przedszkola, aby rodzice mogli prowadzić życie zawodowe bez obaw o swoje dzieci. Inwestowanie w szkoły i zapewnienie dzieciom zdobywania rzetelnej wiedzy (a nie zabobonów i indoktrynacji). Rozwijanie programów pozaszkolnych dla dzieci i młodzieży. Dofinansowywanie i rozwijanie ośrodków pomocy społecznej, nastawionej na pomoc rodzinom, które z różnych powodów znalazły się w trudnej sytuacji. Dawanie kasy do ręki mobilizuje jedynie ludzi pazernych i leniwych. To jest droga donikąd. Dzieci to nie przedmioty. „Kupowanie” dzieci przez państwo to proceder wg mnie wręcz obrzydliwy. To element korupcji politycznej, która przypomina mi handel ludźmi. To patologia, która nie ma nic wspólnego z pomaganiem. To patologia. Chyba jednak trochę ulało mi się tej oliwy do ognia i pewnie narażę się wielu ludziom, zwłaszcza ludziom „kultury” i „antylewactwa”, ale tematu już ciągnął nie będę. Z mojej strony EOT ⛔ więc nie będę odpowiadał na żadne cytowania.
  3. 3 punkty
    Przed 50 laty w laboratorium ISOLDE w CERN-ie odkryto, że jądra atomów mogą zmieniać kształt. Wówczas zaobserwowano to zjawisko w odniesieniu do jąder rtęci, później również bizmutu. Teraz naukowcy stwierdzili, że również i jądro złota zmienia kształt, ale w inny sposób niż rtęć i bizmut. Najnowsze badania dowiodły więc, że zjawisko zmiany kształtu jądra atomowego wciąż stanowi wyzwanie dla naszego rozumienia fizyki na poziomie atomów. Wraz z utratą masy, jądra atomów mają tendencję do kurczenia się. Jednak trzeba pamiętać, że są one złożonymi systemami, zbudowanymi z protonów i neutronów, które są z kolei zbudowane z kwarków. Zwykle mają kształt sfery, ale gdy usuniemy cząstki z ich wnętrza niekoniecznie po prostu się skurczą, zachowując kształt. Z dotychczas przeprowadzonych badań wiemy, że jądra rtęci i bizmutu, których pozbawiono nawet pojedynczego neutronu, mogą dramatycznie zmieniać kształt z takiego przypominającego standardowa piłkę w podobny do piłki do rugby. Naukowcy z ISOLDE postanowili zbadać, jak przebiegają zmiany kształtu atomu złota pozbawianego neutronów. Przyjrzeli się więc atomom złota posiadającym od 104 do 97 neutronów. Stabilny naturalny atom złota posiada 118 neutronów i 79 protonów. Wyniki badań były zaskakujące. Jeszcze przy 108 neutronach atom złota był sferą. Przy 107 zmienił kształt na taki, jak piłka do rugby, i pozostawał takim do 101 neutronów w jądrze. Także i w przypadku złota – podobnie jak wcześniej w przypadku rtęci, bizmutu i ołowiu – doszło do zmiany średniego promienia kwadratowego atomu około liczby 104 neutronów. Jednak w przypadku złota pojawiła się jeszcze dodatkowa zmiana kształtu, do której doszło przy 99 neutronach. Takiego wzorca ewolucji kształtu jądra nie obserwowaliśmy nigdy wcześniej. W przeciwieństwie do rtęci i bizmutu, gdzie zmiany są równomiernie rozłożone, by zmniejszyć energię wiązań, w przypadku złota kształt piłki do rugby zdecydowanie wygrywa, gdy w jądrze jest około 104 neutronów. Później, przy 99 neutronach, jądro złota znowu wygląda jak piłka do rugby i nagle zmienia się w standardową piłkę, mówi główny autor badań, James Cubiss. Po przeprowadzonych badaniach do pracy usiedli teoretycy, którzy próbowali wyjaśnić zaobserwowane zjawisko na gruncie obowiązujących teorii. Stwierdzili, że model budowy jądra atomowego, którym się posługują, oddaje prawidłowo zmiany kształtu atomu złota tylko wówczas, jeśli do obliczeń wprowadzą dodatkowe dane. Tak więc po 50 latach od odkrycia fenomenu zmiany kształtu jądra atomu zjawisko to wciąż jest zagadką dla fizyki. « powrót do artykułu
  4. 2 punkty
    Chłopie, a raczej amebo intelektualna. Jak chcesz, aby cię nie obowiązywał 'zielony ład' to po prostu nie wnioskuj o dotacje pieniężne z 'zielonego ładu' - wtedy możesz sobie robić co chcesz na swoim polu. Proste? Bardzo proste.
  5. 2 punkty
    Jak wyjdziesz, to nikt tego zagwarantuje. Brytole plują sobie w brodę już od dłuższego czasu, choć propaganda tam ciągle pisowska W ogóle, to jeśli chcecie wychodzić, to droga wolna (może Madagaskar?), nie zabraniam, ale ja zostaję TU, w EUROPIE. MAĆ!!! P.S. Polska i Szwajcaria? Nie lepiej porównać z Wybrzeżem Kości Słoniowej?
  6. 2 punkty
    Tutaj interesujący przypadek endometriozy u mężczyzny: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5833878/
  7. 2 punkty
    "Wykładniczość" tłumienia fal jest zupełnie klasycznym chlebem powszednim, dlatego używamy skal logarytmicznych i metryk typu dB/km. Szkoda życia. Ale dla sportu, coby daleko nie szukać: (byłoby idealnie gdyby osadzało screenshot z odpowiedniego momentu) "Hidden variable theories": -seek rational dynamics that underlies the theory of quantum statistics; seek to describe particle trajectories -all involve a pilot-wave dynamics in witch particle is guided by a wave Otóż są to bzdury. Teorie ze zmiennymi ukrytymi obejmują wszystkie teorie które chciałyby zastąpić losowość pseudolosowością, niepewność zwykłą niewiedzą odnośnie pewnego modelu realistycznego. Ich eliminacja jest absolutnie potężnym rezultatem, który powinien być równie doniosłym dla kolegi, jak zasada zachowania energii dla osób tworzących perpetuum mobile. Teorie z falami pilotującymi jako szczególny przypadek są dzięki temu wykluczone - nie mogą stanowić kompletnego modelu mechaniki kwantowej, co jednak nie wyklucza stworzenia modeli zabawkowych które będą odtwarzać drobny wycinek pewnych zachowań. W fizyce mamy dużo "układów" pozornie łamiących zasadę zachowania energii, zabawkowych perpetuum mobile, włącznie z takimi które "na chama" chowają baterię elektryczną. Wszystkie teorie z falami pilotującymi wykładają się w oczywisty sposób na układach wielu cząstek, co nie przeszkadza osobom zajmującym się tą tematyką wyrzucać pierdolety w stylu "odtwarzają spektrum bozonowe, i są problemy ze spektrum fermionowym" które najwyraźniej starają się sugerować co bardziej słabującym na umyśle, że jakoby połowa roboty jest już zrobiona Ogólnie przeraża mnie rozpowszechnienie się mema "interpretacja mechaniki kwantowej" który oznacza obecnie nic innego jak zupełnie niezależne śmieciowe teorie które za cel biorą sobie nie dawać predykcji dla rezultatów fizycznych eksperymentów, ale próbować odtwarzać wzory mechaniki kwantowej (czyli kopiowanie matematycznej formy zamiast treści) za pomocą najrozmaitszych postulatów, a przez podczepienie się do obowiązującej teorii bezczelnie unikające Popperowskiej falsyfikacji, nie dając też żadnych nowych przewidywań co do zasady. "No panie, interpretację będziesz falsyfikował? I to nie byle kogo, samej mechaniki kwantowej!" Teorie fizyczne nie wymagają wyjaśniania, a jedynie zgodności z doświadczeniem. Teorie efektywne można wyjaśniać teoriami bardziej fundamentalnymi, szczególne ogólnymi, ale sama mechanika kwantowa ze względu na swoją prostotę i totalitaryzm nie wymaga jakichkolwiek głębszych wyjaśnień. Zabawa z dropletami może być określona jako Cult Cargo High Energy Physics, rolę bambusowych lotnisk przejęły wanny z olejem najwyraźniej starające się modelować eter. Ci ludzie nie do końca rozumieją mechanikę kwantową, nie do końca też rozumieją to co robią z dropletami, i ta luka obustronnego niezrozumienia pozwala im wyciągać zbyt daleko idące wnioski. Układy z dropletami wykorzystują bardzo podobną matematykę więc nie ma niczego nadzwyczajnego w tym, że pewne zjawiska wyglądają podobnie. Fantastyczna zabawka, ale nie zwiększa naszego rozumienia mechaniki kwantowej ani o milimetr.
  8. 2 punkty
    Czyli emisja spontaniczna, choć oczywiście (po polsku) atom jako całość traci energię (założyłem, że "jego" dotyczy atomu - wiele trzeba się niestety w Twoim przypadku domyślać). Coś to wnosi w powyższej rozmowie? Gdybyś myślał, że mnie "oświecasz", to jesteś w błędzie, niestety. Możliwość emisji wymuszonej - krótko? Po polsku, zwięźle i dosadnie. Mam nadzieję, że rozumiesz, iż emisja wymuszona nie stanowi dla mnie jakiegokolwiek problemu - dodawanie słowa "ukierunkowana" po "stymulowanej" (po polsku WYMUSZONEJ) jest zbędne. Inna nie istnieje. Kto co woli. Osobiście uważam, że ten biedny elektron nie jest łechtany i "stymulowany" (fuj, lewactwo ), tylko zwyczajnie "zmuszony". Nie ma nic do powiedzenia. No proszę, prawie dociera, ale na poziomie mikro mamy TYLKO prawdopodobieństwo - nic więcej. No może nie 100%, ale o laserach chyba słyszałeś? Ed.: Zapomniałem. Co wnosi "foton optyczny"? Nieoptyczny jest równie dobry.
  9. 2 punkty
    Ciekawe, przypomina superradiance ( https://en.wikipedia.org/wiki/Superradiance ): deeksytacja stymulowana samą obecnością wnęk - rozszerzenie do eliptycznej wnęki. I podczas gdy spontaniczna emisja rzeczywiście ma praktycznie losowy kierunek, jeszcze jest stymulowana ( https://en.wikipedia.org/wiki/Stimulated_emission ) - obecnością innych fotonów, deekscytując w ich kierunku. Przyjmuje się że stymulowana zachodzi np. wewnątrz medium lasera - natomiast pytanie czy jest możliwa dla zewnętrznego celu (jak powyższe zastępując wnękę laserem) chyba pozostaje otwarte (? dalej organizuję test, przykładowe zastosowanie: two-way quantum computers - https://arxiv.org/pdf/2308.13522 )
  10. 2 punkty
    Już miałam napisać tu poważną polemikę - ale to się nie da jak do każdego zdania komentatorzy muszą dodać jakieś oplucie. Ludzie - gdzie Wy żyjecie że tak lubicie - w rynsztoku? Musicie nieustannie sobie skakać do oczu? To pomoże sile Waszym argumentów, że kogoś nazwiecie tak czy owak? To właśnie m.in przez taką postawę dzietność spada.
  11. 2 punkty
    To już nie wróci. Nie potrzeba nam więcej ludzi, planeta tego nie wytrzyma. A przepraszam, Twoja wytrzyma. To twoje własne wnioski? Bo piszesz też: Obudź się gościu, zobacz, jakie ultra liberalizm, którego piewcą jesteś, skutki przynosi dla rodzin. A ze KW jest lewicowa to bardzo dobrze, jedyny rozsądny kierunek. Cokolwiek o tym myślisz.
  12. 2 punkty
    Nawet jeśli to są dwie galaktyki, a nie jedna, to obstawiam, że nazwa nie zostanie usunięta. Po prostu ta bliża pozostanie Małym Obłokiem Magellana, a najwyżej ta dalsza zostanie jakoś na nowo nazwana. Gdyby chcieć pozostawić w nauce tylko te nazwiska, które nie splamiły się krwią, to być może zostałby by jedynie Kopernik Ważne jest aby kopalniawiedzy.pl nie została wymazana z map Internetu, dlatego posłałem zastrzyk gotówki Pozdrawiam i Życzę samych sukcesów w nowym 2024 roku oraz dużo ciekawego urobku
  13. 2 punkty
    Niech nowy rok będzie lepszy od mijającego. Wspaniałej zabawy sylwestrowej. Ania, Jacek, Mariusz « powrót do artykułu
  14. 2 punkty
    Bardzo dziękujemy i wszystkiego dobrego
  15. 2 punkty
    Ufff... wyPiSgani! Mam nadzieję, że na wieki wieków. A przy okazji: nie mam pojęcia, jak mając IQ chociażby o punkt większe od muchy gnojki można na Zbiera... opps, Konfederastię głosować. Serio.
  16. 2 punkty
    Jako agnostyk (raczej ten status mnie już mało obchodzi) i (niestety) antyklerykał chciałbym Ci bardzo przyklasnąć. Tyle, że historia spowiedzi ma ponad 1600 lat i jej wprowadzenia domagali się głównie sami wierni kościoła. 1600 lat to ogromny szmat czasu, więc jest co analizować. Łatwo jest to co powyższe napisać zza komputera w XXI w. Weźmy "patrona" polskich ateistów, Kazimierza Łyszczyńskiego. Przez wiele lat był jezuitą, wbity w barokową, agresywną kontreformacje. Spowiadał się zapewne codziennie. Po czasie spłodził dzieło "De non existentia Dei" (O nieistnieniu Boga), w którym ogłosił, że "Bóg jest tworem człowieka". I zapłacił za to najwyższą cenę. Choć przed Sądem Sejmowym wyparł się swego ateizmu tłumacząc, że nie dokończył swego dzieła ( albo wiedział jak potrafią przymusić do wiary w boga), to zapłacił najwyższą cenę. Król Sobieski przystał na jego prośbę i zamienił karę spalenia żywcem na stosie, na ścięcie, to jednak wpierw (wg. jednej z zachowanych relacji) obcęgami wyrwano mu na żywca język, a później ścięto prawe przedramię. Publicznie. Łyszczyński nawet nie tyle był ateistą co prekursorem antyteizmu, którego słynnym podsumowaniem było to marksistowskie "religia to opium dla ludu". To nie był "miętczak i mizerota", a zapewne niezwykle inteligentny i przenikliwy myśliciel, ale niestety osadzony w realiach epoki. I to wg. mnie warto podkreślić. W kontekście pędzenia do spowiedzi, bo potrzeby psychiczne człowieka są kształtowane w ogromnej części przez otaczającego środowisko. Postepowy Luteranizm, ze spowiedzią indywidualną, tzw. uszną mierzył się aż 300 lat. Dopiero, o ile mnie pamięć nie myli, pod koniec XVIII w. zapanował konsensus do spowiedzi powszechnej. Niestety KK, po imponujących osiągnięciach Kontreformacji, pogrążył się w stagnacji i intelektulanej mieliznie, czego wyrazem są owe "procesje" do konfesjonału, zwłaszcza w święta, żeby pan pleban wybaczył. Ps. Apropos Łyszczyńskiego. Istnieje także wątek, że ten szlachcic został stracony nie za swój ateizm. Mimo wszystko solidaryzm szlachty jako stanu był silny i chyba wybaczał nawet takie aberacje, jak niewiara w boga. Jego poglądy były lokalnie znane przez dobrych kilkanaście lat, do czasu procesu. W procesie Łyszczyńskiego prym wiedli przedstawiciele KK. Sam wyrok wywołał chwilowe oburzenie szlachty i ponoc sam papież był oburzony egzekucją Jednak miało przeważyć co innego - głosił także równość wszystkich ludzi, a więc również równość chłopów, którzy charowali na dobrobyt swych panów. Nie do pojęcia w tamtej Rzeczpospolitej. Bohater komunizmu?
  17. 2 punkty
    A przypadki losowe, a janusze biznesu? Niemcy dobrowolny ZUS przetestowali i... odsetek osób korzystających z pomocy społecznej w podeszłym wieku jest 2 razy wyższy wśród osób pracujących kiedyś na własny rachunek, niż w przypadku byłych pracowników. Człowiek - human - humanizm. Słabszego trzeba wesprzeć i jest to osiągnięcie naszej cywilizacji.
  18. 2 punkty
    Dla matematyka - nic prostszego. U fizyka zapala się lampka alarmowa. Bo tak naprawdę chciałby kolega nie tylko wpłynąć na stan końcowy, co jest trywialne, ale jeszcze żeby ten stan końcowy wpłynął na inne stany początkowe w taki sposób, aby dodatkowo był wynikiem ich obliczeń. To już jest niemożliwe. ... znanej fizyki. Nic dziwnego że firmy inwestujące w tę dyscyplinę wiedzy nie walą drzwiami i oknami Ale fizycznie nie zadziała. Bo praw fizyki nie można sobie wybierać jak rodzynków z ciasta, ignorując te które akurat nam nie pasują. Kontrargumentów jest od cholery, brakuje tylko takich które kolega by zrozumiał, ale to już nie powinien być wyłącznie mój problem. Oprócz fundamentalnych podałem techniczne, jak brak praktycznej możliwości przeprowadzania akcji laserowej na splątanych qbitach. Co w sytuacji kiedy skacze się tam i z powrotem pomiędzy opisami kwantowymi i klasycznymi, może nie być takie oczywiste. Najwyraźniej oczekuje kolega, aby ktoś znalazł nieścisłość w prywatnym wewnętrznym rozumowaniu kolegi... ale jest to niewykonalne dla handwavingu! Ma kolega w głowie prywatny model fizyki dopuszczający cuda. Tego typu heurystyki mogą działać doskonale, pod jednym wszakże warunkiem: muszą mieć rację. Szaleńca od geniusza oddziela wyłącznie sukces.
  19. 2 punkty
    Też uważam, że można domniemywać, na podstawie przedstawionego fragmentu, że to niedźwiedź jaskiniowy. To byłoby cenne odkrycie gdyż przedstawień niedźwiedzia jaskiniowego, np. w postaci malowideł naskalnych, jest mało. Pojawiające się hipotezy o kulcie religijnym tego niedźwiedzia są kwestionowane np. przez taki autorytet w dziedzinie archeologicznych badań kultów religijnych, jak opinie archeologa Timothy Insolla. Gwałtowny spadek liczebności ursus spelaeus (ok. 40 tyś BC) jest zresztą zbieżny z pojawieniem się w Europie ludzi autonomicznie współczesnych, twórców kultury oryniackiej. Odrzuca się jednak raczej hipoteze, że to polowania na tego niedźwiedzia były główną przyczyną jego dosyć wczesnego wyginięcia (ok 24 tyś BC, choć oczywiście też, raczej okazjonalnie, polowano na nie). Wskazuje się tu przede wszystkim konkurencje siedliskową - zarówno nasi przodkowie, jak i neandertalczycy, oraz te niedźwiedzie, konkurowali ze sobą w dostępie do jaskiń. Wąska specjalizacja niedźwiedzia, ściśle związana z rozrodem i hibernacją w jaskiniach (w zasadzie nie mieszkał w gawrach i barłogach), wobec coraz częściej zajętych przez ludzi jaskiń, powodował spadek gatunku. Kurczące się zasoby siedliskowe, wobec kolejnego zlodowacenia (bałtyckiego) oraz pojawienie się coraz większych grup ludzi współczesnych, znikomy oportunizm żywieniowy (był roslinożercą, nieliczne udokumentowane przypadki padlinożernośći w tym kanibalistycznej), powodowały erozje gatunku. Badania genetyczne z Hiszpanii pokazały także zjawisko, które najprawdopoodbniej przyczyniło się znacznie także do wyginięcia neandertalczyka - wchów wsobny. Niedźwiedź, podobnie jak nasz kuzyn, został zagoniony przez szereg czynników, do tzw. refugiów. I tam wyginął. Także w okresie rozkwitu kulktur paleolitycznych, ten gatunek musiał być już rzadki ale oczywiście znany. I tu unikat - w Polsce na stanowisku Kraków-Spadzista odkryto dwie zawieszki wykonane z siekaczy niedźwiedzia jaskiniowego. Ps. Taka ciekawostka. W jaki sposób niedźwiedz wchodził i wychodził z jaskiń, w których panowały przecież absolutne ciemności? W Jaskini Nietoperzowej, pod Krakowem, bytował 200-300 m od otworu. Otóż, domniemuje się (a to jest najbarziej logiczne), że idąc, ocierał się o ściany jaskini, zostawiając fragmenty futra, a następnie wychodził po swoim zapachu.
  20. 2 punkty
    Tak jest na całym świecie. Bycie doktorem fizyki to jeden z niewielu prawdziwych certyfikatów jakości jakie nam jeszcze zostały. Z punktu widzania kraju czysty zysk. Jeśli pracują w Polsce - płacą podatki, jeśli zagranicą to rośnie nasz soft power. "Znajomy opowiadał mi o nieuczciwości w nauce. Napisał artykuł naukowy Ygrekowi, a dopisało się jeszcze 5 innych osób." Czy to już anegdota czy jeszcze dowcip? W oczywisty sposób nic to nie da. Raczej trzeba stworzyć instytucję lobbystyczną której członkowie byliby jednocześnie członkami "obu" partii politycznych. Musimy walczyć z modelem w którym podziały polityczne za absolutne i dotyczą wszystkich dziedzin życia, i wszystko jest podporządkowane walce politycznej.
  21. 2 punkty
    Gdyby mogła widzieć "nasze" zdarzenia, to tak, ale "swoich", z jej czasu, widziała tyle samo, co my "swoich" teraz.
  22. 2 punkty
    A 2 lipca otwarcie parku im. Szymborskiej - za biblioteką na Rajskiej: https://gazetakrakowska.pl/za-miesiac-uroczyste-otwarcie-tak-dzis-wyglada-park-przy-karmelickiej/ar/c1-17603723
  23. 2 punkty
    Dla mnie największym plusem jest zaprzestanie torturowania zwierząt. Bo one naprawdę są tam torturowane. A jedzenie mięsa zwierząt hodowlanych nie ma nic wspólnego z naturalnym odżywianiem się i tym, co czego ewoluowaliśmy. Więc odpada tutaj argument o tym, że mięso z hodowli tkankowych będzie w jakiś sposób mniej "naturalne" niż z hodowli tradycyjnych. Zwierzęta żyjące w ciągłym stresie, cierpieniu, pompowane antybiotykami czy hormonami wzrostu nie są w żadnym stopniu bardziej naturalne niż hodowle tkankowe. Argument ten jest tym bardziej bałamutny w ustach zwolenników nieprzerwanego "postępu" i coraz większego stechnicyzowania produkcji żywności uwielbiających wysoko przetworzoną żywność. Nota bene, ostatnimi czasy coraz silniejsze wsparcie zdobywa hipoteza, że problemy zdrowotne związane z nieodpowiednią dietą to nie tyle kwestia nieodpowiednich składników (np. tłuszcz czy cukier), ale związane są ze stopniem przetworzenia żywności (im wyższy, tym gorzej). Tematu jakoś szczególnie nie śledziłem, widziałem tylko jakieś rzeczy przy szukaniu innych tematów, ale wygląda na to, że w chwili obecnej hodowle komórkowe zanieczyszczają bardziej niż hodowle tradycyjne, bo wymagane procedury i poziom czystości odpowiadają procedurom i czystości przy produkcji leków. Są jednak szacunki mówiące, że gdyby udało się tam stosować poziom bezpieczeństwa i czystości taki, jak wymagany przy produkcji żywności, to wówczas hodowle komórkowe będą znacznie mniej zanieczyszczały środowisko. Nie mówiąc już o takiej drobnostce jak chociażby zmniejszenie spożycia mikroplastiku przez ludzi, bo im wyżej w łańcuchu pokarmowym, tym więcej mikroplastiku organizm wchłania. Więc plastik ok, a tkanka mięśniowa z hodowli komórkowej już nie ok? A jedzenie/niejedzenie robali, to wyłącznie kwestia kulturowa. Bo jakoś oporu przed jedzeniem padlinożernych krewetek ludzie nie mają. I ciągle oraz wciąż przypominam, że nikt nikogo nie zmusza do jedzenia robali czy mięsa z hodowli komórkowych.
  24. 2 punkty
    Luzik... więcej zakazów antykoncepcji, promocji dziecioróbstwa, więcej "czyńcie sobie Ziemię poddaną" i Jędraszewskich, więcej "musisz to mieć", wyścigu o procenciki PKB i ganiania ekooszołomów, którzy chociaż trochę ten zbiorowy kretynizm próbują powstrzymać, a już nie świerszcze czy nawet ziemne glizdy, a i owsiki mogą być rarytasem. No chyba że - jak to stwierdził niedawno guru szurów JKM w kontekście pochwał poglądów Jego Ekskremencji - "i tak, wojna też", okaże się, że ewolucja (opps kreacja zgodna z Jepniętym Projektem) będzie musiała restartować od poziomu karaluchów... I jest to coraz bardziej prawdopodobne.
  25. 2 punkty
    Faktem jest, że wirus krążył wcześniej, przed masowymi zachorowaniami. Jak każdy patogen. I nie ma w tym niczego zaskakującego. To, że popełniano różnego typu błędy, też nie jest niczym szczególnym. To normalne przy nagle pojawiających się szeroko zakrojonych zjawiskach społecznych. Ale o tym, że były to błędy, to wiadomo dopiero z perspektywy czasu. Faktem jest, że ileś osób zmarło - a być może część z nich mogłaby żyć - z powodu zatkania się służby zdrowia. W tym też nie ma niczego nadzwyczajnego. Każdy system ma swoją wydajność i jest zaprojektowany tak, by obsłużyć wydarzenia codzienne + pewien margines na wydarzenia nadzwyczajne. Tutaj ten margines został przekroczony. I też nie ma w tym niczego dziwnego. Jeśli mamy szpital w Pierdziszewie Górnym, który obsługuje 1 karetka i na co dzień jest to wystarczające, to ta karetka nie poradzi sobie z katastrofą kolejową w Pierdziszewie. Ale nikt nie będzie utrzymywał tam 10 karetek, bo może kiedyś się jakaś katastrofa przydarzyć. I być może części z tych błędów by nie było, gdyby Pekin nie ukrywał, że coś się u nich dzieje. A ukrywali. Sam pamiętam, bo na początku 2020 pisaliśmy tak: https://kopalniawiedzy.pl/zapalenie-pluc-Chiny-Wuhan-Hubei-SARS,31270 I wbrew wszystkim teoriom spiskowym - od zaprzeczeń globalnemu ociepleniu po stwierdzenie, że SARS-CoV-2 nie istnieje - fakt, że jacyś ludzie próbują jakieś zjawisko wykorzystać dla własnej korzyści, nie oznacza, że zjawisko takie nie ma miejsca lub jest wynikiem spisku.
  26. 1 punkt
    Jak i tego, że można zrobić zdjęcie czarnej dziury. To powszechny w świecie pop-naukowym skrót myślowy, który również mi się nie podoba, ale przecież (chyba) wiesz doskonale o co chodzi... Jeśli nie, to zobacz: Co do kuli/sfery to nie byłbym tak stanowczy. P.S. Mariusz: krawędź Sgr A* to chyba faktycznie przesada...
  27. 1 punkt
    Wbrew temu, co możemy usłyszeć od każdego matematyka, liczby pierwsze można przewidzieć, twierdzą naukowcy z City University of Hong Kong oraz North Carolina State University w USA. Przez tysiące lat – a pierwszym zachowanym studium liczb pierwszych są prace Euklidesa – uważano, że liczby takie pojawiają się przypadkowo, nie można z góry przewidzieć, jaka liczba będzie kolejną liczbą pierwszą. Dlatego też Way Kuo, jeden z autorów najnowszych badań, nazywa je rewolucyjnymi na polu teorii liczb pierwszych. Liczby pierwsze to liczby naturalne większe od 1, które bez reszty dzielą się tylko przez siebie same i przez 1. Kuo i jego koledzy, Han-Lin Li oraz Shu-Cherng Fang poinformowali o stworzeniu tablicy okresowej liczb pierwszych (PTP – Periodic Table of Primes). To metoda dokładnego i szybkiego przewidzenia, w którym miejscu pojawią się liczby pierwsze, mówi Kuo. PTP może zostać wykorzystana między innymi do faktoryzacji (rozkładu na czynniki) liczb całkowitych, identyfikowania liczb bliźniaczych – czyli dwóch liczb pierwszych, których różnica wynosi 2, przewidywania całkowitej liczby liczb pierwszych czy liczb bliźniaczych w konkretnym przedziale liczb. PTP może mieć olbrzymie znaczenie na polu bezpieczeństwa, gdyż liczby pierwsze są podstawą współczesnej kryptografii i bezpiecznego przesyłania danych. Artykuł The Periodic Table of Primes został opublikowany na łamach SSRN Electronic Journal. Dzięki temu każdy może się z nim zapoznać. Pozostaje pytanie, ile osób jest w stanie go zrozumieć, zatem jak długo potrwa weryfikacja i ewentualne potwierdzenie bądź odrzucenie PTP. « powrót do artykułu
  28. 1 punkt
    Znak czasów. Złych czasów. Nie to żebym był jakiś mściwy czy surowy, ale uczelnia powinna wywalić wszystkich z takiego pozwu. Na pewno stanowi to jakieś uchybienie w statucie uczelni, zachowania studenta itp. Wyniki ich powinny być upublicznione i pokazać co to za matoły. Jak się tego nie ukróci w zarodku to tylko będzie rosnąć, jak nowotwór
  29. 1 punkt
    Krótko po północy czasu polskiego na powierzchni Księżyca wylądował Odyseusz firmy Intuitive Machines. To pierwsze w historii udane lądowanie prywatnego pojazdu poza Ziemią. I pierwsze od 1972 roku lądowanie na Srebrnym Globie przeprowadzone z terenu USA. Odyseusz, lądownik klasy NOVA-C, dotknął księżycowego gruntu w kraterze Malapert A znajdującym się 300 kilometrów od bieguna południowego Księżyca. Misja odbywa się ramach prowadzonego przez NASA programu Commercial Lunar Payload Services (CLPS). Firma Intuitive Machines otrzymała od NASA zlecenie w ramach CLPS w 2019 roku. Dzisiaj, w ramach misji IM-1 (Intuitive Machines 1) firmowy lądownik dostarczył na Księżyc sześć instrumentów naukowych NASA. Jeden z nich zbierał dane podczas podchodzenia do lądowania. Zadaniem innego było badanie interakcji spalin lądującego pojazdu z gruntem księżycowym. Jeszcze inny przeprowadzał eksperymenty dotyczące pozycjonowania lądownika, co w przyszłości ma pomóc w stworzeniu dla Srebrnego Globu systemu nawigacji podobnego do GPS. Misja zabrała ze sobą też fragment materiału izolacyjnego firmy Columbia Sportswear, który ma zostać przetestowany w warunkach pozaziemskich, rzeźby Jeffa Koonsa oraz „bezpieczne repozytorium księżycowe”, w którym ma być zachowana ludzka wiedza. IM-1 jest planowana na siedem dni. Zakończy się, gdy słońce zajdzie nad Malapert A. Odyseusza nie budowano bowiem z myślą o przetrwaniu dwutygodniowej zimnej księżycowej nocy. Misja już jest sukcesem, gdyż dowiodła, że prywatne firmy są w stanie wybudować pojazd zdolny do miękkiego lądowania na Srebrnym Globie. Nie jest to jednak proste, o czym niedawno przekonało się przedsiębiorstwo Astrobotic. W jego pojeździe, Peregrine, krótko po starcie pojawił się wyciek paliwa, w związku z czym zrezygnowano z próby lądowania, a pojazd skierowano w stronę Ziemi i 18 stycznia spłonął w atmosferze. W ostatnich latach szczęścia na Księżycu próbowały też prywatne firmy z Izraela i Japonii. Izraelski Bersheet rozbił się na Księżycu w 2019 roku, a japoński Hakuto-R w 2023. Sukces Intuitive Machines to kolejny ważny krok w kierunku budowy amerykańskiego, i nie tylko, prywatnego przemysłu kosmicznego. Prywatne przedsiębiorstwa od lat dysponują rakietami, które wynoszą ładunki w przestrzeń kosmiczną, wybudowały też kapsuły załogowe, którymi poza Ziemię podróżują ludzie. Teraz jedna z nich dowiodła, że jest w stanie przeprowadzić miękkie lądowanie poza naszą planetą. Tymczasem firma Intuitive Machines już przygotowuje dwie kolejne misje. IM-2, która ma odbyć się jeszcze w bieżącym roku, wyląduje na Biegunie Południowym. Jej celem będzie demonstracja technologii wykorzystania księżycowych zasobów. Misja wykorzysta wiertło oraz spektrometr mas do zbadania składu substancji lotnych znajdujących się pod powierzchnią Księżyca. Natomiast IM-3 wyląduje w regionie Reiner Gamma, w którym występuje anomalia magnetyczna. To jeden z najlepiej widocznych z Ziemi „wirów” na Księżycu. Te anomalie magnetyczne są słabo rozumiane. Dlatego IM-3 zostanie wyposażona w magnetometr, kamerę, spektrometr jonowy i elektronowy oraz niewielki łazik z magnetometrem i mikroskopem wielospektralnym. Zadaniem misji będzie zbadanie właściwości anomalii i jej magnetosfery. Zadaniem IM-3 będzie też zademonstrowanie technologii rojów robotów. Dlatego zabierze na pokład cztery niewielkie autonomiczne łaziki, które mają wspólnie działać. Lądownik dostarczy też na Księżyc urządzenie z Korei Południowej, które będzie badało promieniowanie przy powierzchni Księżyca, oraz retroreflektor Europejskiej Agencji Kosmicznej, za pomocą którego ESA chce dokonać bardzo dokładnych pomiarów odległości pomiędzy Księżycem a Ziemią. « powrót do artykułu
  30. 1 punkt
    W danych zebranych przez Stratospheric Observatory for Infrared Astronomy (SOFIA) zidentyfikowano pierwsze molekuły wody znalezione na powierzchni asteroidy. Odkrycia dokonali naukowcy z Southwest Research Institute (SwRI), którzy przyjrzeli się czterem bogatym w krzemiany asteroidom. Na dwóch z nich zauważyli sygnaturę w średnim zakresie podczerwieni, która świadczy o obecności molekuł wody. Asteroidy są pozostałością po tworzeniu się planet, więc ich skład zależy od tego, w którym miejscu Układu Słonecznego powstały. Szczególnie interesuje nas obecność wody na asteroidach, gdyż chcemy dowiedzieć się, skąd wzięła się woda na Ziemi, mówi doktor Anicia Arredondo. Uczona wraz z zespołem wykorzystała doświadczenia wcześniejszych badaczy, którzy użyli SOFIA do wykrycia molekuł wody w jednym z kraterów Księżyca. Pomyśleliśmy, że można użyć SOFII do poszukania sygnatur molekularnej wody na innych ciałach niebieskich, wyjaśnia Arredondo. Już wcześniej narzędzie to zostało wykorzystane do badań Księżyca i asteroid, dostarczając informacji o obecności wodoru. Jednak wówczas eksperci nie byli w stanie jednoznacznie określić, czy mają do czynienia z molekułami wody czy grupą hydroksylową (OH). Teraz udało się rozwiązać zagadkę. Ślady wody jednoznacznie odkryto na asteroidach Iris i Massalia. Biorąc pod uwagę siłę sygnału, możemy stwierdzić, że jest jej tam tyle, co w księżycowym gruncie, do którego dociera światło słoneczne, cieszy się Arredondo. Dane z dwóch pozostałych badanych asteroid, Parthenope i Melpomeny, były zbyt niejednoznaczne, by wyciągnąć wnioski o obecności wody. Najprawdopodobniej instrumenty SOFII nie są wystarczająco czułe, by w wielu wypadkach wykryć sygnatury molekuł wody. Jednak naukowcy wpadali na pomysł, by wykorzystać Teleskop Webba do poszukiwania wody na asteroidach. Zespół Arredondo przeprowadził już wstępne badania dwóch asteroid i zarezerwował sobie Webba do zbadania kolejnych 30 tego typu obiektów. Nasze badania pozwolą nam lepiej rozumieć kwestie związane z dystrybucją wody w Układzie Słonecznym, mówi uczona. Z pełnym opisem badań można zapoznać się w artykule Detection of Molecular H2O on Nominally Anhydrous Asteroids. « powrót do artykułu
  31. 1 punkt
    Fajnie, że przyznajesz, tylko dlaczego to akurat prawica dała ciała? Hmm? Sprawa była znana już przynajmniej od lat 70., czyli od pół wieku. Wcale tak nie musi być. Polska jest w dużym stopniu ogrzewana przez Prąd Zatokowy. Jeśli szlag go trafi, a modele wskazuje na spore pdp,, to Polska znajdzie się w strefie bardzo zimnej, niewykluczone jest nawet zlodowacenie... Jednak nawet jeśli Polska znajdzie się w tej strefie optimum, to trzeba pamiętać o setkach milionów, które już teraz żyją w strefach, które już teraz są na granicy przeżycia (długotrwałe temp. 45+). Oni będą szukać tego optimum, u nas też... i żadne płoty ich nie zatrzymają.
  32. 1 punkt
    Protestuję. "Grzanie materii" to jak najbardziej "zjawisko elektromagnetyczne".
  33. 1 punkt
    Raczej średnio, bo to niezbyt precyzyjny termin, a pod każdą nieokreśloność można przykleić sporo. Fizyka nie zna czegoś takiego. W pracy chodzi jedynie o zwykłą absorpcję i emisję spontaniczną. Link do pracy Mariusz podał. P.S. Dla przypomnienia (i ustalenia uwagi) fizyka (po polsku) zna: - absorpcję; - emisję spontaniczną; - emisję wymuszoną. Inne "rzeczy" pozostają ewentualnie w świecie dysku i nigdzie indziej. Empiria ponad wszystko.
  34. 1 punkt
    Ten człon Rosyjski w Konfederacji to właśnie rozmontowują. Wygląda to tak, że PiS o wszystkim wiedział tylko wstrzymywano:
  35. 1 punkt
    Taka zagwozdka dotycząca kultur. Zaczynając od tych prekolumbijskich. Skoro cieśninę Beringa pierwsi "Amerykanie" przekroczyli 25-30 tyś lat temu [za Wikipedią] a były to raczej ludy koczownicze, to można pokusić się o tezę, że startowali z poziomu "zero". Jednak zdołali zasiedlić dwa kontynenty i wytworzyć parę dość znacznej wielkości cywilizacji (Majowie, Inkowie, Aztekowie ...), oraz zrobić to tak okazale, że zapewnia to etaty na całe lata pokoleniom archeologów. Co z Afryką? Czym środkowa tropikalna część kontynentu afrykańskiego różni się od lasów równikowych Ameryki Południowej, Subkontynentu Indyjskiego, czy Chin (terytorium a nie państwo)? Przecież Afryka powinna się uginać od antycznych ruin. Jest kolebką ludzkości. Gdzie te wykopaliska? Gdzie archeolodzy przemierzający tamtejsze lasy tropikalne? Jak się czyta o wielkich imperiach Afryki to wiążą się one w znacznej części z Islamem. A przedtem w czasach antycznych, czy jest jakieś neolityczne afrykańskie Stonehenge? W artykule pokazuje się nam że nawet struktury ziemne w "mokrym" klimacie mogą przetrwać te 2500 lat. Taka "biała plama" na mapie Afryki. Nie da się szukać, nie chcą szukać, nie ma czego szukać?
  36. 1 punkt
    Ech. Naprawdę mi się nie chce, takie zagadnienia bawiły mnie może wiele (naprawdę wiele) lat temu, ale bądźmy realistami. Przez ile lat ludzie sądzili, że Słońce krąży wokół Ziemi? Czy zmienia to cokolwiek w kwestii tego, że jest zdecydowanie inaczej? Mamy XXI wiek, ale płaskoziemców, zwolenników trumpa, obrońców białostockiej tvp i innych tym podobnych rzygów intelektualnych nie brakuje. Czy to mnie boli? Niespecjalnie. Nie jesteśmy statystycznie mądrzejsi niż w V wieku czy ______ (wstaw tu sobie dowolny czas "homosapięsa"). P.S. Jesssuuuuu! Dajcie spokój Marksowi, bo naprawdę nie może przewrócić się w grobie. Dodam tylko, że mówienie o prawach własności w kontekście kobiet nie dziwi mnie, że z pozoru spokojne kobiety odcinają genitalia pewnym idiotom. Osobiście robiłbym to na żywca bez znieczulenia.
  37. 1 punkt
    Kłuje w oczy charakter tego indywiduum: rzucił przypuszczenie w czasie przyszłym, czyli dopiero, być może, kogoś wspomoże. A nadmieniam, że w wieku senioralnym już jest i jakieś tam oszczędności na giełdzie inwestuje, a jeszcze nikogo w potrzebie, (bo na szczęśćboże Brauna łoży) nie wspomógł. Indywiduum szczególnie ślepe, dla niego wszyscy potrzebujący, to wyłudzacze. Nie zająknął się dusigrosz o prawdziwie potrzebujących, którzy stanowią większość beneficjentów pomocy społecznej, a widzi tylko wyjątki, którymi tłumaczy swoje nieludzkie skąpstwo.
  38. 1 punkt
    Najbardziej znanym lekiem uzyskanym z kory wierzby jest kwas salicylowy, prekursor aspiryny. Teraz naukowcy zauważyli, że specjalnie przetworzona kora wierzby ma właściwości przeciwwirusowe, których dotychczas nie zaobserwowano w innych lekach wyprodukowanych z jej udziałem. Uzyskany właśnie ekstrakt chroni przed infekcją dwoma typami wirusów o odmiennej strukturze – enterowirusami i koronawirusami. To zaś sugeruje, że z kory wierzby można by uzyskać leki o szerokim spektrum działania, skierowane przeciwko trudnym do leczenia infekcjom wirusowym. Naukowcy z Finlandii wykazali, że przygotowany przez nich ekstrakt z kory wierzby może zwalczać zarówno wirusy osłonkowe, do których należą koronawirusy, jak i bezosłonkowe, jakimi są enterowirusy. Obecnie nie istnieją zatwierdzone leki działające bezpośrednio na enterowirusy, więc opracowany przez Finów ekstrakt może zmienić metody leczenia takich chorób jak grypa czy zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Potrzebujemy szeroko działających, efektywnych narzędzi przeciwwirusowych. Szczepienia są ważne, ale szczepionki przeciwko wielu nowym serotypom nie pojawiają się na tyle szybko, by samodzielnie zwalczać infekcje, mówi profesor Varpu Marjomäki z Uniwersytetu w Jyväskylä. Uczony i jego współpracownicy już wcześniej zauważyli, że ekstrakt z kory wierzby zwalcza enterowirusy. Ostatnio rozszerzyli swoje badania by z jednej strony poznać mechanizm działania, z drugiej zaś, by sprawdzić, czy uzyskaną substancję można zastosować przeciwko innym wirusom. Ekstrakt antywirusowy został przygotowany z gałęzi komercyjnie uprawianej wierzby. Kora została pocięta, zamrożona, zmielona i potraktowana gorącą wodą. Następnie ekstrakt przetestowano na szczepach A i B koksakiwirusa oraz na koronawirusie wywołującym sezonowe przeziębienia i SARS-CoV-2. Badania prowadzono na hodowlach komórkowych. Okazało się, że ekstrakt nie uszkadza komórek i chroni je przed infekcją. Okazało się też, że co prawda SARS-CoV-2 jest w stanie wniknąć do chronionej komórki, ale nie potrafi się w niej namnażać. Mechanizm działania przeciwko SARS-CoV-2 jest zatem odmienny niż w przypadku enterowirusów. Te nie potrafiły bowiem w ogóle przedostać się do komórki. Szczegółowy mechanizm działania ekstraktu został opisany na łamach Frontiers in Microbiology. « powrót do artykułu
  39. 1 punkt
    Zwierzęta spędzają znaczną część doby śpiąc. Sen jest niezwykle ważny dla zdrowa, w tym dla prawidłowego funkcjonowania poznawczego. Nieodpowiedni sen staje się też coraz większym problemem w zanieczyszczonym światłem i hałasem środowisku. Niedostateczny niezdrowy sen powoduje na przykład, że przysypiamy. Zamykamy na kilka sekund oczy, a aktywność naszego mózgu przypomina aktywność w czasie snu. Czy mikrosen może zapewnić jakiekolwiek korzyści snu czy też trwa zbyt krótko, by spełniał jakąkolwiek pożyteczną rolę? Naukowcy opisali właśnie pierwszy przypadek zwierzęcia, które skutecznie rozmnaża się na wolności, pomimo ekstremalnie pofragmentowanego snu. Zwierzęciem tym jest pingwin maskowy (Pygoscelis antarcticus), który podczas wysiadywania jaj zasypia tylko na kilka sekund. W ciągu godziny przysypia tak około 600 razy, a w ciągu doby – ponad 10 000 razy. Tak ekstremalny sen to prawdopodobnie adaptacja do bardzo niekorzystnych warunków zewnętrznych, w jakich pingwiny wysiadują jaja. Muszą je chronić przed wydrzykami brunatnymi, pilnować gniazda przed agresją innych pingwinów, a jakby tego było mało, przebywają ciągle w hałasie czynionym przez całą kolonię pingwinów. Naukowcy z Centrum Badań Neurologicznych w Lyonie, Koreańskiego Instytutu Badań Polarnych oraz Instytutu Inteligencji Biologicznej im Maxa Plancka jako pierwsi zarejestrowali aktywność mózgu dziko żyjących pingwinów maskowych żyjących na Wyspie Króla Jerzego. Wykorzystali przy tym opracowane przez siebie urządzenia, które przyczepili pingwinom. Aktywność ptaków i ich mózgów rejestrowano przez 11 dni, zarówno na lądzie, jak i w wodzie, gdzie zwierzęta zanurzały się na głębokość do 200 metrów. Uczeni szczególnie zwracali uwagę na to, jak śpią ptaki posiadające gniazda na obrzeżu kolonii, gdzie pingwinim jajkom zagrażają wydrzyki, w porównaniu z ptakami z wnętrza kolonii. Zauważyli, że wolne fale mózgowe, które u ptaków są dominującym sygnałem w czasie snu, mogą pojawiać się albo w obu półkulach jednocześnie, albo tylko w jednej z nich. Wszystkie jednak takie sygnały świadczące o śnie były niezwykle krótkie, trwały zaledwie kilka sekund. Nawet po uwzględnieniu różnych rodzajów snu okazało się, że zdecydowana większość epizodów snu u pingwinów trwa nie dłużej niż 5 sekund. Od strony behawioralnej te epizody snu objawiają się częstym zamykaniem i otwieraniem jednego lub obu oczu. Gdy jedna z półkul śpi, zamyka się oko po przeciwnej stronie głowy. I pomimo tego, że sen jest tak ekstremalnie pofragmentowany, każda z półkul mózgu pingwina śpi przez 11,5–12 godzin na dobę. Autorzy badań, opierając się na wcześniejszych doświadczeniach ze snem kaczek, spodziewali się, że pingwiny z krańców kolonii, bardziej wystawione na ataki drapieżników, będą spały mniej, a częściej będzie u nich spała tylko jedna półkula. Okazało się, że pingwiny na krańcach kolonii śpią w sumie o 10% dłużej, ich epizody snu są średnio o 40% (1 sekundę) dłuższe, a częstotliwość snu, w który zaangażowana jest tylko jedna półkula, wcale nie jest większa niż u zwierząt z centrum kolonii. To wskazuje, że hałas generowany przez inne pingwiny oraz agresja z ich strony, mają większy wpływ na sen niż inne zagrożenia. Badacze wykazali też, że pingwiny śpią, unosząc się na morskich falach. Śpią tam co prawda krócej niż na lądzie, jednak podczas drzemki na wodzie wolne fale mózgowe są bardziej skonsolidowane, a w drzemkę niemal zawsze zaangażowane są obie półkule mózgu. Fakt, że niezależnie od otoczenia sen pingwinów jest tak bardzo pofragmentowany wskazuje prawdopodobnie, że chroniąc się przed drapieżnikami i innymi pingwinami polegają one na wzroku. « powrót do artykułu
  40. 1 punkt
    FCE, First Certificate in English czy też B2 First – to trzy nazwy tego samego egzaminu językowego stworzonego przez Cambridge ESOL. Certyfikat ten należy do najpopularniejszych sposobów na potwierdzenie swojej znajomości języka angielskiego na poziomie średniozaawansowanym. Zdany test potwierdza umiejętności, jednocześnie otwierając liczne drzwi do nowych możliwości zawodowych i edukacyjnych. Aby dobrze zdać B2 First, warto sprawdzić, jak przygotować się do egzaminu FCE. Zrozumienie struktury egzaminu FCE Pierwszym krokiem, aby odpowiednio rozpocząć przygotowanie do FCE, jest zrozumienie jego struktury. Egzamin FCE składa się z czterech głównych sekcji, którymi są: Reading – rozumienie tekstu pisanego. Writing – pisanie tekstu zgodnie z wytycznymi. Listening – rozumienie tekstu mówionego Speaking – prowadzenie rozmowy z egzaminatorami i drugim kandydatem. Przed startem nauki do egzaminu, kluczowe jest sprawdzenie, jakie konkretnie umiejętności są testowane w każdej sekcji. Warto w tym celu zapoznać się z testami certyfikującymi z poprzednich sesji egzaminacyjnych. Wówczas zobaczysz, na jakiej zasadzie budowane są poszczególne części B2 First, a także konkretne zadania egzaminu. Planowanie czasu nauki W zakresie przygotowań do egzaminu należy sprawdzić najbliższe sesje oraz lokalizacje, gdzie można zdawać certyfikat Cambridge. Zapisz się na test w dogodnym dla siebie terminie, żeby mieć wystarczająco dużo czasu na naukę. Planowanie może okazać się kluczem do sukcesu. Dlatego też warto stworzyć sobie odpowiedni harmonogram, w którym skupisz się na podziale miesięcy i tygodni przed egzaminem zgodnie z najważniejszymi powtórkami. Pamiętaj, że skuteczna nauka angielskiego przed FCE wymaga codziennej praktyki. Nie wystarczy godzina korepetycji w tygodniu czy rozwiązanie jednego testu od czasu do czasu. Systematyczne podejście do edukacji pozwoli Ci zaoszczędzić sporo nerwów i stresu! Zasoby do nauki języka angielskiego Przygotowanie do FCE jest o tyle komfortowe, że istnieje wiele różnych materiałów dostępnych online, a także offline. W zakresie rozwiązań internetowych masz do wyboru kursy online, aplikacje mobilne czy fora edukacyjne. Stacjonarnie możesz sięgnąć po podręczniki, zestawy testów i ćwiczeń czy samouczki. do nauki na egzamin FCE, takich jak podręczniki, kursy online, czy aplikacje mobilne. Doświadczenie posiadaczy certyfikatu B2 First pokazuje jednak, że najlepszy poziom edukacji i wsparcia naukowego zapewniają korepetycje. Warto zapisać się na indywidualne lekcje angielskiego, podczas których nauczyciel korzysta ze spersonalizowanych metod nauczania. Taka opcja gwarantuje możliwie jak najlepsze wyniki w najkrótszym czasie, gdyż dociera do sedna potrzeb ucznia, czyli Ciebie. Praktyka egzaminacyjna B2 First Niezależnie od tego, czy uczysz się sam, czy też z korepetytorem, bardzo ważna jest praktyka egzaminacyjna. Jak najlepiej przygotować się do FCE, jeśli nie dzięki rozwiązywaniu zestawów egzaminacyjnych z lat poprzednich? Pobierz materiały online lub kup książkę z archiwalnymi testami B2 First. Zacznij rozwiązywać zadania samodzielnie, a potem porównuj odpowiedzi z kluczem. W ten sposób lepiej poznasz formułę egzaminu, co pozwoli Ci się lepiej przygotować do zdania certyfikatu. Skupienie na słownictwie i gramatyce Trzeba pamiętać, że egzamin FCE to nie tylko część pisemna, ale również część ustna. Aby móc poprawnie się wysławiać i przekazać swoje myśli, należy zadbać o rozwój słownictwa oraz gramatyki angielskiej. Staranne przygotowanie w tym zakresie obejmuje poznawanie teorii, ale również praktyki języka. Warto rozwiązywać ćwiczenia ESL (English as a Second Language), które dostępne są online, jak również w specjalistycznych podręcznikach. Zadania te pozwolą Ci lepiej zrozumieć angielski na poziomie średniozaawansowanym, czyli B2. Przykładowe ćwiczenia i strategie pod B2 First Przygotowujesz się do egzaminu FCE? Sprawdź najlepsze strategie nauki pod kątem poszczególnych części testu: Reading – czytaj artykuły na anglojęzycznych portalach informacyjnych, a następnie spróbuj napisać ich krótkie streszczenia. Writing – korzystaj z aplikacji do wysyłania wiadomości, pisząc ze znajomymi po angielsku. Listening – sięgnij po anglojęzyczne podcasty, które dostępne są wraz z ćwiczeniami online do wysłuchanego tekstu. Speaking – rozmawiaj z innymi uczniami po angielsku, aby ćwiczyć omawianie złożonych tematów. Relaksacja przed egzaminem Na koniec jeszcze jedna równie istotna rada dla wszystkich osób: podejdź do egzaminu zrelaksowany i wyspany. Pamiętaj, żeby przed testem zjeść pożywny posiłek i nie stresować się wynikami. Jeśli odpowiednio się przygotowałeś, to zdasz FCE bez problemu. Certyfikat ten nie należy do najbardziej skomplikowanych, więc na pewno sobie poradzisz, tylko uwierz w siebie i swoje możliwości. Podsumowanie Zdajesz FCE w 2024 roku? To świetnie! Skorzystaj z wymienionych powyżej wskazówek, a z pewnością osiągniesz sukces. Nie zapominaj tylko o systematycznej nauce i zbudowaniu pewności siebie, a wszystko będzie dobrze. Powodzenia na egzaminie B2 First! « powrót do artykułu
  41. 1 punkt
    Z poziomu strony widać, a z poziomu googla po 23 sekundach też Nie ma za co. https://webbtelescope.org/contents/news-releases/2023/news-2023-148#section-id-2
  42. 1 punkt
  43. 1 punkt
    Naukowcy z Instytutu Francisa Cricka oraz Uniwersytetu w Heidelbergu wykazali, że u różnych gatunków ssaków widać, w zależności od płci, inne różnice w budowie organów wewnętrznych oraz etapach ich rozwoju. Stwierdzili również, że różnice pomiędzy płciami szybko ewoluują na poziomie genetycznym, a powoli na poziomie komórkowym. U ssaków mamy do czynienia z dymorfizmem płciowym, zarówno widocznym – jak pojawienie się poroża u samców – jak i niewidocznym, jak w budowie organów wewnętrznych. Dotychczas jednak naukowcy nie wiedzieli, kiedy i gdzie pojawiają się różnice budowie organów wewnętrznych oraz które geny i komórki są za nie odpowiedzialne. Na łamach Science możemy zapoznać się z wynikami pracy, w ramach której przeanalizowano aktywność genów u samców i samic ludzi, myszy, szczurów, królików, oposów i kurczaków. Naukowcy przyglądali się aktywności w czasie genów związanych z rozwojem mózgu, móżdżku, serca, nerek i wątroby. Zauważyli, że u różnych gatunków różnice międzypłciowe pomiędzy organami wewnętrznymi nie są takie same. Na przykład u szczurów i myszy występuje największy dymorfizm płciowy w budowie wątroby i nerek, a tymczasem u królików największy dymorfizm płciowy w organach wewnętrznych można zaobserwować w sercu, podczas gdy samce i samice mają identyczne wątroby oraz nerki. Uczeni odkryli również, że u wszystkich badanych gatunków występują jedynie niewielkie różnice gdy obie płci się rozwijają, jednak różnic gwałtownie przybywa w czasie osiągania dojrzałości płciowej. Badacze przyjrzeli się również genom, które wykazują różną aktywność w zależności od płci. Okazało się, że u badanych gatunków niewiele jest takich wspólnych genów, co wskazuje, że różnice międzypłciowe pojawiły się bardzo szybko w toku ewolucji. Geny, które są wspólne dla różnych gatunków to zwykle geny umieszczone na chromosomach X i Y. Pomimo tego, że geny aktywne w zależności od płci były zwykle różne u różnych gatunków, to nie dotyczyło to już komórek. Na przykład pomiędzy myszami a szczurami istniała różnica co do tego, które geny były aktywne w wątrobie w zależności od płci. Inne były aktywne w wątrobie samic szczurów, a inne w wątrobie samic myszy itp. Jednak u obu gatunków geny te były aktywne w hepatocytach, głównych komórkach wątroby. To może wyjaśniać międzypłciowe różnice w przetwarzaniu leków przez wątrobę. Bardzo interesujący jest fakt, że pomimo tego, iż różnice międzypłciowe bardzo szybko wyewoluowały, to niewielka grupa genów umieszczonych na chromosomach X i Y jest wspólna dla wszystkich badanych gatunków. Prawdopodobnie geny te są podstawowymi czynnikami odpowiedzialnymi za rozwój różnic międzypłciowych u wszystkich gatunków ssaków, mówi główna autorka badań, doktorantka Leticia Rodríguez-Montes. Jeśli popatrzymy na to z ewolucyjnego punktu widzenia stwierdzimy, że różnice międzypłciowe ewoluują szybko na poziomie genetycznym i powoli na poziomie komórkowym. Ma to znaczenie dla sposobu wykorzystywania modeli zwierzęcych do zrozumienia różnic międzypłciowych u ludzi. Istotnym spostrzeżeniem jest też zwrócenie uwagi, że konkretne typy komórek wykazują dymorfizm płciowy u różnych gatunków, dodaje Margarida Cardoso Moreira z Evolutionary Developmental Biology Laboratory w Instytucie Cricka. Zaskoczyło nas również, że aż do okresu dojrzewania występuje tak mało różnic międzypłciowych. Spodziewaliśmy się, że najwięcej różnic zobaczymy u dorosłych, gdyż to wtedy dymorfizm płciowy jest najbardziej widoczny. Ponadto sądziliśmy też, że będziemy obserwowali stopniowe zwiększanie się liczby różnic, a nie ich gwałtowny przyrost około okresu dojrzewania. Nasze badanie to kolejny fragment układanki, która pozwoli nam zrozumieć, dlaczego istnieje dymorfizm płciowy i jak on na nas wpływa, dodaje uczona. « powrót do artykułu
  44. 1 punkt
  45. 1 punkt
    Dokładnie. Bo jak oddychają muszki owocówki? Tchawkami. Muszka na karuzeli ma te tchawki "przewiewane". Muszka nie musi się wysilać, żeby bardziej się dotlenić. To tak jakby urzędnik siedzący w nagrzanym biurze, Wentylator prosto na twarz i jakoś do fajrantu się wytrzyma.
  46. 1 punkt
  47. 1 punkt
    Jest tutaj kilka mitów i niedopowiedzeń, które chciałbym nieco naświetlić: Akapit 2: Odpady z elektrowni jądrowych, to nie jest jakiś problem, na którym nie można sobie poradzić do tej pory. Rozwiązania: a) Głębokie składowanie w stabilnie geologicznych formacjach - bezpieczne, ale kiepskie ze względu na marnotrawstwo pozostałego uranu i plutonu. b) Przerób paliwa jądrowego (zamknięty cykl paliwowy) - patrz ORANO La Hague we Francji - Odpady po przerobie są "niebezpieczne" przez 500 lat. c) "dopalanie" zużytego paliwa w niektórych reaktorach IV generacji / lub reaktorach prędkich. Akapit 2 c.d.: "Wedle różnych szacunków paliwa do nich wystarczy na od 90 do ponad 130 lat", wielokrotnie powielany mit. Te "różne szacunki": a) Nie zakładają przerobu zużytego paliwa i odzyskiwania z niego materiałów rozszczepialnych i paliwo rodnych. b) Bazują na starych mapach złóż uranu / biorą po uwagę jedynie obecnie eksploatowane / nie biorą pod uwagę odkrywania i POSZUKIWANIA nowych złóż. c) Nie biorą pod uwagę nowych technologii wzbogacania uranu (patrz "SILEX - Separation of Isotopes by Laser EXcitation") d) Nie biorą pod uwagę możliwości pozyskiwania uranu z wody morskiej ( publikacja "Spokojnie Uranu wystarczy" dr inż. Andrzej Strupczewski NCBJ 4/2017). Wiadomo, że takie pozyskiwanie jest droższe, ale trzeba pamiętać, że obecnie cena paliwa do EJ (już po wydobyciu i wzbogacaniu) stanowi jedynie około 10% ceny prądu. e) Wreszcie te "szacunki" nie zakładają rozwoju energetyki jądrowej (reaktory IV generacji, Reaktory prędkie, Reaktory torowe). Akapit 3: "Fuzja jądrowa pozbawiona jest tych wad." Niestety fuzja jądrowa ma obecnie wiele innych "wad": a) Reaktor ITER, który ma dać na wyjściu więcej energii niż pobiera na wejściu dopiero powstaje i nie będzie on elektrownią. Dopiero na jego bazie ma zostać ZAPROJEKTOWANA pierwsza elektrownia fuzyjna "DEMO". b) Elektrowni opartych na fuzji jądrowej nie ma i przez najbliższe kilkadziesiąt lat nie będzie. c) Nie wiadomo ile będą kosztować, jaką będą miały sprawność i czas życia. Uzyskanie większej ilości energii z fuzji niż się do niej włożyło to coś zupełnie innego niż wytworzenie większej ilości prądu elektrycznego niż się zużyło na zainicjowanie i podtrzymanie fuzji. Akapit 4: "Ilość energii potrzebna do przeprowadzenia eksperymentu była bowiem co najmniej 100-krotnie większa, niż ilość energii uzyskanej" Przedstawiając to bardziej obrazowo: na zasilenie samych tylko laserów zużyto około 200 "jednostek energii elektrycznej" uzyskano z tego 3 "jednostki energii termicznej". (Górne sprawności różnych typów elektrowni: atomowa około 35%, węglowa 45%, gazowa 60%. 45% oznacza, że ze 100 "jednostki energii termicznej" uzyskamy 45 "jednostek energii elektrycznej".) Jaką sprawność możemy uzyskać przy fuzji? 10%? 20%? 50%? Mimo wszystko trzymam kciuki za fuzję Pozdrawiam
  48. 1 punkt
    Elektryki płoną tak samo długo jak spalinowe. W sensie czas na ich ugaszenie oraz ilość zużytej wody są porównywalne. Różnica w tym, że po ugaszeniu elektryka procedury wymagają, żeby był jeszcze przez kilkanaście godzin obserwowany, czy nie zapali się ponownie (z powodu energii zgromadzonej w akumulatorze). A, że pożar elektryka jest znacznie bardziej klikalny w internecie niż spalinowego auta, w dodatku jeszcze jak gryzipiórek dorzuci, że akcja gaśnicza trwała prawie cały dzień to potem ludzie myślą, że faktycznie jak płonie elektryk to 'nie wiadomo, co zrobić'. Na szczęście strażacy dokładnie wiedzą, co mają robić.
  49. 1 punkt
    Tutaj masz przygotowany przez The Economist raport Global Food Security Index z 2022 roku. Zjedź sobie na tabelkę z wymienionymi krajami i kliknij, by uporządkował je pod względem jakości i bezpieczeństwa. USA zajmują 3. pozycję na 113 krajów. Wyprzedza ich tylko Kanada i Dania. Polska jest na pozycji 15.
  50. 1 punkt
    Brakuje takiego działu: "Kopalnia donosiła 5-10-15 lat temu", z wyjaśnieniem jakie były dalsze losy odkrycia/wynalazku.
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...