Bez cienia ironii. Odezwałeś się do mnie dość pogardliwie: "Następny, który...." Zwalnia mnie to pozorów ogłady towarzyskiej i mogę się zrewanżować, że zaprezentowane przez Ciebie poglądy cechują osoby dość tchórzliwe. Znaczna różnica charakterów. Przez wiele lat nie miałem idola, autorytetu, nikogo, kogo mógłbym podziwiać. Doceniam i szanuję poświęcenie Korczaka, czy o. Kolbe, ale to nie to. Nawet jeśli ta historia się nie zdarzyła, to jest osoba, jaką chciałbym być. https://pl.wikipedia.org/wiki/Franciszka_Mann
Również ten gość: https://pl.wikipedia.org/wiki/Marvin_Heemeyer zyskał mój szacunek. Chciałbym być jak on. Wierzę, że kiedy będzie trzeba, będę jak on. Nie ma w tym żadnej przesady. Wyobraź sobie próbę podboju kraju w którym wszyscy mężczyźni są jak Heemeyer. I to jest właśnie ta różnica między nami.
Nie znam, opowiedz do końca. A więc Dawid zasiadł do negocjacji i zagadał Goliata na śmierć? Coś nie przemyślałeś tego przykładu. Na warunki ukraińskie z tej przypowieści wyciągam wniosek, że chodzi o to, by Ukraińcy nie rzucali koktajlem tylko wystrzeliwali z procy? Niezły pomysł. Tylko ja bym używał neurobalistycznych, bo ta dawidowa wymaga dużej wprawy.