Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

mikroos

Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    9800
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    31

Ostatnia wygrana mikroos w dniu 29 lutego 2020

Użytkownicy przyznają mikroos punkty reputacji!

Reputacja

70 Znakomita

7 obserwujących

O mikroos

  • Tytuł
    Jenerał

Informacje szczegółowe

  • Płeć
    Nie powiem

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

  1. Nie żebym ja osobiście miał coś przeciwko, ale zjedzą Was w Internecie za frazę "wirus ożył" - formalnie rzecz biorąc, nie może powrócić do życia, bo nigdy nie był żywy A mówiąc w swoim imieniu: im więcej wiemy o wirusach, tym bardziej moim zdaniem bezpodstawne staje się stwierdzenie, że wirusy nie są częścią świata ożywionego. Argument, że wymagają innych organizmów do reprodukcji, jest całkowicie chybiony - ludzie również ich potrzebują, podobnie jak każdy inny gatunek żyjący na Ziemi. Z kolei kryterium posiadania własnego aparatu replikacyjnego jest moim zdaniem całkowicie arbitralne i dlatego moim zdaniem niewystarczające, by na tej podstawie ferować jakiekolwiek wyroki. Biorąc pod uwagę, jak niesamowicie skuteczne są wirusy i jak niesamowicie radzą sobie w świecie ożywionym, mam szczerą nadzieję, że dorobią się miana "prawdziwych" organizmów
  2. Ach, uwielbiam te argumenty "z życia wzięte", którym przeczą wszelkie dane naukowe. I wielkie zdziwienie, że organizm w stanie stresu wywołanego głodem jest pobudzony - lektura pierwszego z brzegu podręcznika fizjologii człowieka wyjaśniłaby Tobie przyczyny tego zjawiska. Podpowiadam: to pobudzenie wcale nie jest dobrą oznaką; wprost przeciwnie, jest bezpośrednim przejawem dyskomfortu, w jakim znalazł się organizm, bo organizm bez powodu nie marnuje energii na podtrzymywanie stanu pobudzenia. Z kolei powszechny niedobór witaminy D3 i korzystny wpływ suplmentacji jest obiektywnym faktem, który z łatwością zweryfikujesz, jeżeli zdobędziesz się na odrobinę wysiłku i poczytanie choćby kilku publikacji na ten temat. I całkowicie nienaukowe i nieweryfikowalne "mnie się wydaje" niestety tego faktu nie zmienia. Tym razem naprawdę kończę.
  3. Przepraszam, w takim razie źle zintepretowalem Twoje słowa takie jak "segregowanie", "bardzo zły kierunek" czy "to mnie obraża".
  4. @astroboy - specjalnie na Twoje życzenie: jeżeli masz ochotę, podaj mi dowód (lub chociaż logiczną przesłankę) na to, że trwające kilka dni odcięcie podaży pożywienia zwiększy poziom wit. D3 dostępnej w organizmie - alternatywnie: że spadek ilości wit. D3 jest dla organizmu typowego uczestnika współczesnej cywilizacji (czytaj: człowieka cierpiącego na przewlekły niedobór wit. D3) korzystny.
  5. Segregowanie jest wtedy, kiedy czegoś komuś odmawiasz albo narzucasz mu, co mu wolno, a czego nie. A w tym przypadku nie odmawiasz nikomu dostępu do treści, tylko po prostu oferujesz dodatkową usługę tym, którzy są nią zainteresowani. To naprawdę maksymalnie przejrzysty i uczciwy układ, w dodatku całkowicie dobrowolny. A dlaczego nie? Udostępniasz bezpłatną treść, poświęcasz swoj czas na jej opracowanie - czy to nie jest wystarczający powód, by czuć się uprawnionym do pobrania wynagrodzenia za ten wysiłek? I przede wszystkim: co jest złego w tym, że człowiek dobrowolnie decyduje się na udział w takiej transakcji? Czy naprawdę musisz zastępować mu jego własne sumienie? Swoją drogą, to jakiś koszmarny efekt rozwoju internetu - ludziom się wydaje, że ta treść powstała z powietrza i należy się każdemu za darmo. Opt-out musisz zastosować, bo tego nakazuje prawo, więc ten postulat jest zbyteczny. A jeżeli chodzi o zapisywanie się - odbiorca decyzję zarówno o zapisaniu, jak i wypisaniu, podejmuje dobrowolnie - mam wrażenie, że umknęło Ci to, więc przypominam. OK, czyli mamy dwie grupy: 1. Tych, którzy nie wiedzą, zatem nic nie stracili 2. Tych, którzy wiedzą, ale nie skorzystali - oni również nic nie stracili I gdzie tu szkoda dla kogokolwiek? W kwestii automatyzacji publikowania: wystarczy skorzystać np. z NetworkedBlogs albo IFTTT. Oba narzędzia są dziecinnie proste w użyciu, same pobierają treści z RSS-a (który już działa) i publikują je na wybranych profilach. EDIT: Mariusz - nie powiedziałem o publikowaniu całych artykułów, tylko krótkich fragmentów, które zachęcałyby do wejścia na Waszą stronę. Przecież dla Was jako emitentów reklamy szansa na zysk pojawia się WYŁĄCZNIE po wejściu na Waszą stronę - profil facebookowy sam w sobie przynosi Wam zerowy przychód.
  6. Jaka segregacja? Jakich lepszych i gorszych? Przecież nikt nie będzie nikomu zabraniał zapisywania się na newsletter i nikt nie będzie karany za brak uczestnictwa w newsletterze, tylko właśnie wynagradzany za to, że się na niego zapisze. Każdy sam sobie wybiera, z której opcji chce skorzystać, więc nie ma podstaw, by czuł się gorszy. A mówiąc nieco cynicznie: nie-newsletterowcy przecież i tak się nie dowiedzą, że coś ich omija... Codzienny newsletter na szczęście i tak jest niewykonalny ze względu na czas potrzebny na jego porządne przygotowanie, poza tym KW mimo wszystko nie generuje aż takiej ilości wartościowej treści, żeby codziennie sklecić z tego wybór najlepszych artykułów. Dlatego takie rozwiązanie i tak odpada z przyczyn leżących po stronie KW, o komforcie użytkowników nie wspominając. Dziwi mnie też nieco, że Ania i Mariusz nie zdecydowali się pochwalić się szerszemu gronu odbiorców, że powstała aplikacja na Androida. Powiem szczerze, że gdyby ktoś zrobił mi taki prezent, chwaliłbym się tym na każdym kroku - po pierwsze dlatego, że to fajny sposób na zdobycie przywiązanych użytkowników, a po drugie jest to "społeczny dowód słuszności" Kopalni, skoro ktoś za darmo i z własnej woli zdecydował się coś dla niej zrobić. Nie do końca rozumiem też, dlaczego informacja o nowych notkach nie jest wysyłana w świat wszystkimi kanałami (o czym zresztą rozmawiałem już jakiś czas temu z Anią i Mariuszem). Zdjęcie, tytuł i krótki lead spokojnie można zamieścić na Facebooku, a zainteresowani odbiorcy wejdą na stronę - wszyscy wygrywają! Analogicznie na Twitterze można umieścić ilustrację do artykułu plus tytuł - ze swoich doświadczeń z blogowania mogę powiedzieć, że to po prostu działa i kieruje na stronę bardzo wartościowych użytkowników.
  7. Miło Cię widzieć po długiej przerwie. Widzę, że - jak zawsze - jesteś w formie W kwestii przedłużającej się restrykcji kalorycznej: pełna zgoda. Mamy pod dostatkiem danych potwierdzających, że ma ona doskonaly wpływ na kondycję organizmu.
  8. Wg mojej wiedzy problem z tabletkami polega na "kontekście", w jakim są podawane. Naturalne witaminy są podawane w formie mocno rozcieńczonej, zmieszanej m.in. z błonnikiem (który fizycznie utrudnia wchłanianie, ale jednocześnie, paradoksalnie, może je ułatwiać, bo rozciąga ten proces w czasie) czy z ogólną masą pokarmową. Tabletka tymczasem błyskawicznie przechodzi przez przewód pokarmowy, zatem musi uwalniać substancje aktywne szybko, bo tylko w ten sposób zdąży je uwolnić zanim zostanie częścią masy kałowej. Efekt tego jest taki, że witaminy czy inne składniki uwolnione z tabletek po prostu zapychają jelitowe białka transportowe, które zwyczajnie nie nadażają z ich wchłanianiem do krwioobiegu. Ewolucyjnie nigdy nie potrzebowaliśmy przeciez aż tak wydajnego systemu transporterów, bo do połowy XX wieku organizmy ludzi nie miały styku z tak silnie stężonymi witaminami. Co do norm (a dokładniej: wartości referencyjnych): to, o czym piszesz, tylko potwiedza, jak niewiele wiemy na ten temat. Wiele z tych wartości zostało ustalonych kilkadziesiąt lat temu, a samo pojęcie niedoboru jest bardzo względne - bo tak naprawdę czym jest niedobór? Czy o niedoborze możemy mówić dopiero wtedy, kiedy pojawia się jednoznacznie szkodliwy efekt, czy może już wtedy, kiedy funkcjonowanie organizmu przestaje być idealne? Czy (tu stawiam pytanie, niczego nie orzekam) wzrost ryzyka choroby przewlekłej o 10% przy jednoczesnym zachowaniu idealnego stanu zdrowia "tu i teraz" to już niedobór, czy może tylko stan suboptymalny, a może właściwie wszystko jest ok, a wzrost o 10% jest całkowicie akceptowalny? Granice są tak płynne, że nie wiemy nawet jednoznacznie, czym jest w ogóle niedobór, a co tu dopiero mówić o wyznaczaniu granic normy określonych ilościowo. @astroboy - to nie tak. Po prostu nauczyłem się rozpoznawać, kiedy dyskusja przestaje dawać szanse na wyciągnięcie jakichkolwiek wniosków, a staje się zwykłym kopaniem po kostkach, które średnio mnie bawi.
  9. Pozostaje Ci tylko do udowodnienia, że energia pozyskana z utraconej wit. D wpływa korzystnie na Twoje zdrowie. Do dzieła! Dla mnie EOT, ta rozmowa do niczego wartościowego już nie doprowadzi.
  10. Jako fizyk znasz zapewne prawo zachowania masy. Jeżeli nowych dostaw nie przyjmujesz z zewnątrz, a zużycie wciąż zachodzi, to nie ma innej możliwości niż spadek łącznej ilości znajdującej się w obiegu. I to, co Ty odczuwasz, nie ma tu nic do rzeczy. Ale tak jak mówiłem: jeżeli znasz sposób na obejście tego, tym bardziej to zgłoś - wygląda na to, że masz jednocześnie szansę na Nobla z fizyki za podważenie PZM.
  11. Słabe to było. Ale jeżeli masz sposób na endogenne wytwarzanie wit. A lub D3 w organizmie obciążonym ich niedoborem (który jest normą we współczesnej cywilizacji), koniecznie to zgłoś - masz sporą szansę na publikację w Nature.
  12. mikroos

    Walka o ołów

    O, i ta konkluza mi się podoba. A pojęcie naukowej pornografii bezczelnie i bez żenady kradnę z zamiarem użycia w przyszłości.
  13. Spowolnienie metabolizmu jest faktem, nie odczuciem. To akurat nie dziwi - organizm mniej robi, więc mniej się męczy, więc mniej snu potrzebuje. O, czyżby brak sił się udzielał? Jak masz niedobór, to masz niedobór. Z pustego i Salomon nie naleje.
  14. mikroos

    Walka o ołów

    Wydaje mi się, że proste rozwiązanie istnieje i że właśnie takie zaproponowałem. Natomiast jest rzeczą naturalną, że każda z grup ma swoje ambicje (bo przecież o ambicje tu chodzi, a nie o rzeczywistą ochronę dóbr kultury czy nauki), i to one stoją tu na przekodzie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...