Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie     

  1. Dzisiaj
  2. Nie przesadzajmy. Każda większa wojna jest kołem zamachowym postępu. Jeśli chodzi o ww. cytat to weźmy antybiotyki. Olbrzymi postęp w produkcji antybiotyków, a w zasadzie jednego, pierwszego i podstawowego, penicyliny zaczął dokonywać się po Dunkierce, kiedy wojna zaczęła zbierać żniwo wśród Brytyjczyków. Do tego stopnia, że brytyjskie uniwersytety, w tym szacowny Oksford zerwały z prastarym tabu jakim była zasada, że uniwersytety nic nie produkują. Co więcej, po raz pierwszy zatrudnił do tego kobiety, które mozolnie, w chłodzie, 8 godzin dziennie przetaczały cenną substancje z buteleczki w buteleczkę. Kolejne przyspieszenie to wizyta jednego ze współtwórców penicyliny, Howarda Floreya, która była spowodowana wiadomościami o tym, że Niemcy za pośrednictwem Szwajcarii, chcą uzyskać informacje o tym cudownym lekarstwie. Istny wyścig zbrojeń. Wizyta ta była katalizatorem potężnego postępu, w tym opracowaniem przez naukowców USA procesu głębokiej fermentacji, która umożliwiła produkcję penicyliny na skalę przemysłową (co stało się zresztą później pewnego rodzaju kością niezgody pomiędzy sojusznikami Wlk. Brytanią i USA). Także wojna była katalizatorem ogromnego postępu w medycynie jakim było niewątpliwie wprowadzenie produkcji pierwszego uniwersalnego i skutecznego antybiotyku. Idąc dalej - weźmy medycynę ratunkową. We współczesnej medycynie ratunkowej powszechnie wdrożono stricte wojskowe i niezwykle skuteczne sposoby tamowania masywnych krwotoków, jakim jest zastosowanie opasek uciskowych (staz taktycznych) i hemostatyków. Do tego olbrzymi postęp w protetyce, chirurgii (widoczny zwłaszcza po I woj. św.). Liczące się wojskowo państwa, łożą ogromne pieniądze na badania naukowe. Podam przykład nieoczywisty. Jeden z naszych najwybitniejszych naukowców - Napoleon Cybulski, trzykrotnie nominowany do Nagrody Nobla z dziedziny medycyny i fizjologii (1911,1914, 1918 r..) Wykształcenie zdobył w jednej z najlepszych ówczesnych uczelni medycznych Imperium Rosyjskiego, Cesarskiej Akademii Medyczno-Chirurgicznej (od 1881 r. Cesarskiej Wojskowej Akademii Medycznej) w Petersburgu. To tam, wykorzystując zmodyfikowaną rurkę Pitota, zbudował fotohemotachometr. Dzięki temu jako pierwszy człowiek na świecie, naukowo udowodnił fizjologiczny przepływ krwi na dużym obwodzie, formułując ogólną zasadę - im bliżej serca tętnica tym szybciej następuję przyspieszenie skurczowe. Oczywiście, Cybulski, jest przede wszystkim znany jako ojciec endokrynologii, bo jako pierwszy odkrył znaczenie jednej z podstawowych katecholamin w naszym organizmie - adrenaliny. Rzekłbym na koniec jeszcze jedno - budżet Pentagonu przeznaczony na rozwój sił kosmicznych, jest sporo wyższy niż budżet całego NASA. Nie wiem czy był geniuszem. Ale "Pan Tadeusz"... oczywiście najbardziej znany, a dużo mniej jego niepublikowana nigdzie "Historia przyszłości', niezwykle przenikliwa wizja przyszłości (wizja obserwacji satelitarnych czy natychmiastowej komunikacji w czasach gdy nie znano jeszcze telegrafu). Wizjonerski umysł. Champollion, który za młodu zbuntował się matematyce, a później dzięki logice odczytał hieroglify wykutę w Kamieniu z Rosetty. Bo wśród nauk formalnych istnieją tylko dwie - matematyka i logika. Nie bez przyczyny, na humanistycznych przecież studiach, uczą się logiki, wzorów i całego "ścisłego rozumowania". Bez tego nie widzę też nauk historycznych. Nie wiem czy matma jest potrzebna na maturze - bez dwóch zdań, przyszły abiturient powinien myśleć logicznie. Ps. Jest jeszcze jedna kwestia, na koniec tego długiego wywodu. Muzyka: X Symfonia d-moll. Skomponował ją Beethoven, jak był już całkowicie głuchy. To matematyka czy humanistyka? Zapisać nuty tak, żeby zagrała ją cała orkiestra w głęboko humanistycznym wymiarze..
  3. Wczoraj
  4. Rozliczenia PiS komuny idą dość powoli, wiadomo tryby admiracyjne w Polsce są jakie są. Na pocieszenie jest prawomocny wyrok bezwzględnego więzienia 3 miesięcy dla tego zwyrodnialca z PiS:
  5. Caltech poinformował właśnie, że przed rokiem wykrywacz fal grawitacyjnych LIGO zarejestrował sygnał GW230529 pochodzący ze zderzenia dwóch obiektów odległych od nas o 650 milionów lat świetlnych. Jednym była prawdopodobnie gwiazda neutronowa. Drugim zaś, znacznie bardziej interesującym naukowców, prawdopodobnie czarna dziura o masie 2,5–4,5 masy Słońca. Sygnał jest dlatego tak intrygujący, że masa tego drugiego obiektu mieści się w zakresie luki masy pomiędzy gwiazdami neutronowymi a czarnymi dziurami. Naukowcy wciąż starają się zrozumieć, co w tej luce się znajduje. Maksymalna masa gwiazd neutronowych jest nieco większa niż 2-krotna masa Słońca (M☉). Najlżejsze czarne dziury mają masę około 5 M☉. Naukowcy do niedawna nie wiedzieli, czy istnieją jakieś obiekty o masach pomiędzy najcięższymi gwiazdami neutronowymi, a najlżejszymi czarnymi dziurami, a jeśli istnieją, to czym takie obiekty są. Zarejestrowanie sygnału GW230529 pokazuje, że gwiazdy neutronowe i czarne dziury o niskiej masie mogą zderzać się częściej, niż sądziliśmy, mówi rzecznik prasowa LIGO, Jess McIver. Szczegółowe dane z badań zostały publicznie udostępnione. Dotychczas przechwycono tylko jeden podobny sygnał. W 2020 roku informowaliśmy, że wykrywacze LIGO-Virgo odnotowały fale grawitacyjne pochodzące z połączenia czarnej dziury o masie 23 M☉ z obiektem o masie 2,6 M☉. « powrót do artykułu
  6. W materiałach ferromagnetycznych spiny grup elektronów zwrócone są w tym samym kierunku. Dotyczy to jednak poszczególnych regionów (domen magnetycznych), spiny pomiędzy domenami nie są uzgodnione. Wszystko się zmienia w obecności pola magnetycznego. Wówczas spiny wszystkich domen ustawiają się w tym samym kierunku. Zjawisko to nie zachodzi jednak jednocześnie, a przypomina lawinę, w której jedne domeny wpływają na drugie, aż ułożą się w tym samym kierunku. Istnienie takiej lawiny w magnesach zostało po raz pierwszy wykazane przez fizyka Heinricha Barkhausena w 1919 roku. Nawinął on cewkę na materiał o właściwościach magnetycznych i podłączył ją do głośnika. Wykazał, że zmiany magnetyzmu ujawniają się w postaci trzeszczącego dźwięku. Zjawisko to zostało nazwane szumem Barkhausena. Teraz naukowcy z Caltechu (California Institute of Technology) oraz University of British Columbia wykazali, że szum Barkhausena można zarejestrować nie tylko metodami klasycznymi, ale wykorzystując zjawiska z dziedziny mechaniki kwantowej. Ich osiągnięcie może znaleźć zastosowanie w budowie kwantowych czujników i innych urządzeń elektronicznych. Szum Barkhausena to wynik grupowego przełączania się malutkich magnesów. Przeprowadziliśmy ten sam eksperyment, który pokazywano wiele razy, ale wykorzystaliśmy w tym celu materiał kwantowy. Widzimy tutaj efekty kwantowe prowadzące do zmian w skali makroskopowej, wyjaśnia główny autor artykułu, Christopher Simon z Caltechu. Na gruncie fizyki klasycznej wspomniane przełączanie odbywa się dzięki temu, że cząsteczki chwilowo uzyskują wystarczająco dużo energii, by przeskoczyć ponad barierą potencjału. Amerykańsko-kanadyjski zespół wykazał właśnie, że zmiana kierunku spinów domen magnetycznych może dokonać się również za pomocą zjawiska kwantowego tunelowania. W procesie tym cząsteczki przedostają się na drugą stronę bariery potencjału, nie przeskakując nad nią. Naukowcy porównują to do piłeczki golfowej, która by znaleźć się po drugiej stronie wzgórza nie musiałaby przelatywać nad jego szczytem. W świecie kwantowym piłeczka nie musi przedostawać się nad wzgórzem, gdyż jest falą i jej część już jest po drugiej stronie wzgórza, dodaje Simon. Naukowcy wykorzystali fluorek litowo-holmowo-itrowy (LiHoxY1−xF4) schłodzony do temperatur od 90 mK do 580 mK (od 15 do 95 procent temperatury Curie). Wokół ferromagnetyka owinięto cewkę, włączyli pole magnetyczne i obserwowali krótkie skoki napięcia. Skoki te pokazywały, kiedy domeny zmieniały orientację spinu. Seria takich skoków napięcia to właśnie szum Barkhausena. Analizując go uczeni wykazali, że zmiana spinów miała miejsce również bez obecności zjawisk klasycznych i dowiedli, że odpowiedzialne były zjawiska kwantowe. « powrót do artykułu
  7. Model GPT-4 znacząco lepiej diagnozuje choroby oczu od lekarzy, którzy w chorobach takich się nie specjalizują, dowodzi eksperyment przeprowadzony przez naukowców z University of Cambridge. Co więcej, jego zdolności diagnostyczne oraz proponowane rozwiązania zbliżają się do poziomu lekarzy-specjalistów w tej dziedzinie. Takie wnioski płyną z badań, w ramach których porównano GPT-4 z lekarzami-stażystami nie specjalizującymi się w chorobach oczu, lekarzami w trakcie specjalizacji oraz ze specjalistami chorób oczu. GPT-4 oraz lekarzom przedstawiono 87 scenariuszy związanych z chorobami oczu i poproszono o postawienie diagnozy lub zaproponowanie leczenia poprzez wybór jednej z czterech opcji. Model językowy uzyskał znacznie więcej punktów niż stażyści, którzy nie specjalizowali się w chorobach oczu oraz bardzo podobną liczbę punktów co lekarze w trakcie specjalizacji i okuliści. Jedynie najlepsi z okulistów byli wyraźnie lepsi od GPT-4. Zdaniem naukowców, sztuczna inteligencja nie zastąpi lekarzy, ale może znacząco usprawnić pracę służby zdrowia. Modele językowe mogą służyć poradą, sugerować diagnozy i leczenie, szczególnie tam, gdzie dostęp do specjalistów jest ograniczony. Możemy wykorzystać takie systemy do selekcjonowania pacjentów z chorobami oczu, by stwierdzić, który przypadek jest pilny i wymaga natychmiastowej konsultacji ze specjalistą, z którym poradzi sobie lekarz ogólny, a w którym wizyta u lekarza jest zbędna, mówi główny autor badań, doktor Arun Thirunavukarasu. Modele językowe mogą doradzać też lekarzom ogólnym, którzy mają problemy z zapisaniem swoich lekarzy do specjalistów. Obecnie w Wielkiej Brytanii na konsultacje okulistyczne czeka się dłużej niż kiedykolwiek, dodaje. « powrót do artykułu
  8. Jak to jest, że jak ktoś jest złapany w Polsce za szpiegostwo na rzecz Rosji to najczęściej ma legitymacje Konfederacji?
  9. Ostatni tydzień
  10. Świat fizyki ma kolejne powody do radości. Ledwie poinformowaliśmy o rozpoczęciu napełniania argonem ProtoDUNE, a dowiedzieliśmy się, że amerykański Departament Energii zezwolił na rozpoczęcie kolejnej fazy prac nad Zderzaczem Elektron-Jon (Electron-Ion Collider, EIC), urządzeniem, które będzie badało najpotężniejsze oddziaływania podstawowe we wszechświecie, a w które zaangażowani są też Polacy. Przejście do etapu zwanego „critical decision 3A” pozwala na dokonywanie zakupów wyposażenia, usług i materiałów potrzebnych do powstania EIC. W pracach nad EIC biorą udział naukowcy z 8 polskich instytucji: Akademia Górniczo-Hutnicza, Instytut Fizyki Jądrowej PAN, Narodowe Centrum Badań Jądrowych, Politechnika Krakowska, Politechnika Warszawska, Uniwersytet Jagielloński, Uniwersytet Rzeszowski i Uniwersytet Warszawski, które utworzyły Konsorcjum „The Polish Electron-Ion Collider Group". W NCBJ od dawna prowadzone są badania teoretyczne nad oddziaływaniami silnymi, a Polacy należą do światowej czołówki ekspertów w tej dziedzinie. Zderzacz Elektron-Jon powstanie w Brookhaven National Laboratory na bazie istniejącego tam Relativistic Heavy Ion Collider. Głównym elementem konstrukcji EIC będzie dodanie do RHIC dodatkowego pierścienia tak, by urządzenie składało się z dwóch krzyżujących się akceleratorów. W jednym z nich będą krążyły elektrony, w drugim proton lub jądra atomów. Koszt budowy nowego akceleratora ma wynieść 1,7–2,8 miliardów dolarów i jest to jedyny akcelerator zderzeniowy, jakiego budowa jest rozważana w USA w kontekście kolejnych 50 lat. Można postawić pytanie, czy światowa nauka na pewno potrzebuje kolejnego akceleratora. Wbrew pozorom, nie ma zbyt wielu takich urządzeń. Obecnie na świecie pracuje jedynie kilka akceleratorów zderzeniowych. Elektrony z pozytonami są zderzane w VEPP-5 (Nowosybirsk, Rosja), SuperKEKB (Tsukuba, Japonia), Dafne (Frascati, Włochy), BEPC II (Pekin, Chiny), natomiast jedyne zderzacze hadronów to RHIC (Nowy Jork, USA) i LHC (Francja/Szwajcaria). W EIC ma dochodzić do zderzeń protonów z elektronami. Badanie wyników zderzeń pozwoli na poznanie struktury wewnętrznej protonu, ma dać odpowiedź na pytanie, skąd bierze się spin protonu oraz wyjaśnić właściwości gluonów. Obecnie bardzo słabo rozumiemy wewnętrzną strukturę protonów. Wiemy, że proton składa się z trzech kwarków połączonych oddziaływaniami silnymi. Jednak jako, że wkraczamy tutaj na pole fizyki kwantowej, pozostaje wiele niepewności. Wewnątrz protonu pojawiają się i znikają pary kwark-antykwark, ważną rolę odgrywają też gluony, łączące wszystko w całość. Jednak pozostaje jeszcze do wyjaśnienia wiele tajemnic. Na przykład trzy kwarki tworzące proton stanowią mniej niż 5% jego masy. Reszta masy pojawia się w jakiś sposób z energii wirtualnych kwarków i gluonów. Nie wiemy też, skąd się bierze spin protonu. Nie jest on prostą sumą spinów trzech kwarków. Znaczenie mają również gluony oraz orbitujące wokół siebie kwarki. Niewiele wiemy o samych gluonach. Zgodnie z niektórymi teoriami, łączą się one w pojedynczą falę kwantową. EIC znacznie bardziej nadaje się do tego typu badań, niż Wielki Zderzacz Hadronów, w którym protony zderzane są z protonami. W EIC wykorzystywane będą znacznie mniejsze od protonów elektrony, co da łatwiejsze do interpretacji wyniki. Obecny plan zakłada, że prace konstrukcyjne EIC rozpoczną się w kwietniu przyszłego roku, a w czerwcu 2025 zostanie wyłączony RHIC. EIC ma zacząć pracę w pierwszej połowie przyszłej dekady. « powrót do artykułu
  11. No i z matmy pała... Nie o niego chodzi. Chodzi o SITO - wyłapanie zdolniejszych, którzy smartfona Ci sklecą.. Trochę wyżej było, że OBOWIĄZKOWO POLSKI... Mariusz, humanizm nie wyklucza logiki. Dla mnie geniusz informatyczny może posługiwać się jedynie suahili. Dziesięciu nawet tłumaczy jest tańszych niż TYSIĄC humanistów w tej kwestii. Nie. MATEMATYKA, długo długo nic, angielski (tak ) i polski. Potem reszta do wyboru. P.S. Dorzucę, że zdolnych matematycznie, którzy nie znali fizyki, ale nią się obecnie zajmują znam trochę. Analfabetów matematycznych będących fizykami (może FIZYKAMI, nie ludkami opłacającymi w szemranych czasopismach publikacje) nie znam. Podobnie jest zapewne wśród DOBRYCH informatyków, inżynierów itp.
  12. Pomnożenie zajęło mi 15 sekund. I żadne tam bez dwóch, tylko robiłem to 98x100 + 2x(98x10) Ktoś, kto nie lubi matematyki i został zmuszony do jej zdawania, nie skonstruuje smartfona. A dziecka z kąpielą nie wylewam, gdyż twierdzę, że należy na maturze zdawać to, co się chce. A jedynym obowiązkiem powinien być język ojczysty, bo nim każdy powinien umieć się posługiwać. Ew. dostosować wymagania do profilu klasy. Czyli, wszędzie obowiązkowy polski + obowiązkowy zgodny z profilem + coś do wyboru.
  13. Drogi Mariuszu. Zacne Twe słowa i zdania - piękną polszczyzną składane - nie zmienią prostego faktu, że nie tylko kulą w płot trafiłeś, co i wróbla z armaty chybiłeś. Jako ściślak ścisły, a tak ściśniony, że cudem z matki łona bez cięć zbędnych wyszedłem ledwie siłami własnemi pierwszy haust powietrza złapawszy powiedzieć chcę prosto, co zapewne każdy humanistyczny duch z łatwością i serdecznością ku zdaniom może złożonym - ale wszak prostym w odbiorze - przyklasnąć zdoła: wylewasz dziecko z kąpielą. Mam nadzieję, że nie masz problemu z tym, by zarzucać mi brak poprawności stosowania języka ojczystego (zmęczony jestem i nie chce mi się pisać czegoś bardziej po lemowsku ). Jestem jednak ściślak i naprawdę wolę często proste równoważniki zdań niż "lanie wody". Zastanów się proszę (krótko) nad tym, czy humaniści bez MATEMATYKI wymyśliliby: - smartfon; - internet; - pierdyliardy innych rzeczy... Kamiennymi tabliczkami też można się komunikować, ale czy w takim samym czasie KW zdobyłaby mój szacunek? No widzisz. Ja testowałbym już w wieku jakichś 10-12 lat: tabliczką mnożenia i dodawaniem ułamków. W wieku 18 lat można mieć już geniuszy, którzy mają trudności z wypowiadaniem się i pisaniem zdań, ale... SĄ GENIUSZAMI. P.S. Pomnóż w "głowie" 98*120. Dasz radę i ile Ci to zajmie* (ile ma tu znaczenie)? Możesz krótko powiedzieć, że nie dasz rady i potrzebujesz kalkulatora. Mówię wtedy ok, ale jeśli ładnie zdania po polsku piszesz, to też się przydasz. Nie zaliczam tego jednak do "geniuszu". Mickiewicz nie był geniuszem... Tego jestem pewien. * Jest to banalne, bo 98 to 100 bez dwóch, mnożenie przez 100 to banał (podstawówka), a odjęcie dwóch 120 to też banał (również podstawówka). Zdolność do czegoś takiego jest dla mnie ISTOTNIEJSZA niż poprawność pisania rozprawki (co to za matura z POLSKIEGO gdy abiturient może korzystać ze słownika? W moich czasach czegoś takiego nie było, a TRZY błędy kardynalne dyskwalifikowały pracę...). No dobra, niech będzie. Maturę z polskiego zdałem na PIĘĆ (wtedy nie było lepszych ocen... ). Zapewne dlatego, że dużo czytałem; zwłaszcza FANTASTYKI...
  14. Nie na Ich, a na nasze własne życzenie - patrz próby wykreślenia przez Bardzo Inteligentnych ludzi matematyki z listy przedmiotów maturalnych... P.S. I tak wiadomo, że Ci najzdolniejszy Polacy skończą na amerykańskich uczelniach... Pechulec?
  15. Tymczasem jeszcze nie i było to wiadomo raczej od dawna. Chodzi raczej o to, czy latem dziennie będziemy padać w tysiącach, dziesiątkach tysięcy, czy może setkach tysięcy.Chodzi również o to jak szybka będzie migracja klimatyczna - zbudujemy MUR (już nie CZY) który wytrzyma, czy nie wytrzyma (moim zdaniem i tak nie, bo cytując klasyka: nie ma takiej rury...).
  16. W miarę akumulowania się dwutlenku węgla w atmosferze, na Ziemi robi się coraz cieplej. Naukowcy z University of Washington postanowili zweryfikować scenariusze wzrost temperatur w zależności od wzrostu CO2. To właśnie zależność pomiędzy koncentracją dwutlenku węgla a ociepleniem, zwana czułością klimatu, jest elementem decydującym o tym, jak będzie wyglądała nasza przyszłość. Analizując, o ile chłodniejsza była Ziemia w przeszłości przy niskim stężeniu gazów cieplarnianych, możemy oszacować, o ile będzie cieplejsza przy wyższym ich stężeniu, mówi główny autor badań, Vince Cooper. Nowe badania nie zmieniają przewidywań scenariusza najbardziej optymistycznego, który mówi, że przy podwojeniu koncentracji CO2 w porównaniu z epoką przedprzemysłową średnie temperatury na Ziemi wzrosną o 2 stopnie Celsjusza, ani najbardziej prawdopodobnego, przewidującego wzrost o 3 stopnie. Jednak koryguje prognozy najbardziej pesymistyczne, zgodnie z którymi przy dwukrotnym wzroście koncentracji dwutlenku węgla, dojdzie do wzrostu temperatury o 5 stopni. Zdaniem uczonych z Seattle wzrost w najgorszym wypadku wyniesie 4 stopnie Celsjusza. Jednocześnie autorzy badań stwierdzają, że to, co dzieje się w ostatnich dekadach nie pozwala dobrze przewidywać przyszłości. Duży wpływ mają tutaj bowiem takie czynniki jak krótkoterminowe cykle klimatyczne czy zanieczyszczenie atmosfery. Wzorzec przestrzenny globalnego ocieplenia w ciągu ostatnich 40 latach nie wygląda tak, jak długoterminowy wzorzec przewidywany dla przyszłości. Niedawna przeszłość nie jest dobrą analogią przyszłości, wyjaśnia profesor Kyle Armour. Dlatego uczeni skupili się na maksimum ostatniej epoki lodowej sprzed 21 000 lat. Średnia temperatura na Ziemi była wówczas o 6 stopni niższa niż obecnie, a z badań rdzeni lodowych wiemy, że koncentracja CO2 wynosiła ponaddwukrotnie mniej niż dzisiaj i była na poziomie około 190 ppm. Wśród danych paleoklimatycznych mamy informacje o długich okresach, gdy średnie temperatury były znacznie wyższe lub znacznie niższe niż obecnie. Wiemy, że istniały w tych okresach wielkie wymuszenia klimatyczne, takie jak pokrywy lodowe czy gazy cieplarniane. Jeśli wiemy, jak zmieniały się temperatury w przeszłości i co powodowało te zmiany, wiemy, czego spodziewać się w przyszłości dodaje Cooper. Autorzy badań połączyli dane o dawnym klimacie – pochodzące m.in. z osadów oceaniczny, rdzeni lodowych czy pyłków roślin – z modelami klimatycznym i symulowali pogodę w czasie maksimum ostatniego zlodowacenia. Okazało się, że rozległe pokrywy lodowe chłodziły wówczas Ziemię nie tylko odbijając światło słoneczne. Doprowadziły one też do zmiany wzorców wiatrów i prądów morskich, przez co północne obszary Pacyfiku i Atlantyku były szczególnie pochmurne i chłodne. Chmury te odbijały dodatkowe światło słoneczne, pogłębiając chłodzący efekt pokryw lodowych. Innymi słowy, badacze wykazali, że dwutlenek węgla odegrał mniejszą niż sądzono rolę w nadejściu epoki lodowej. A to oznacza, ich zdaniem, że najbardziej pesymistyczne przewidywania dotyczące jego wpływu na ocieplenie, są mało prawdopodobne. « powrót do artykułu
  17. Już w najbliższy piątek 19 kwietnia w Narodowym Centrum Badań Jądrowych w Otwocku-Świerku odbędzie się Seminarium Finałowe kończące XIX edycję konkursu Fizyczne Ścieżki. Konkurs przeznaczony jest dla uczniów szkół ponadpodstawowych oraz 7 i 8 klas szkół podstawowych. W odróżnieniu od konkursów przedmiotowych i olimpiad Fizyczne Ścieżki to konkurs prac zaproponowanych przez uczniów. Konkurs odbywa się pod honorowym patronatem Ministra Nauki oraz Ministra Edukacji, a jego organizatorami są Narodowe Centrum Badań Jądrowych oraz Instytut Fizyki Polskiej Akademii Nauk. W tym roku na Konkurs zgłoszono 111 prac w trzech kategoriach: Praca Naukowa (29 prac), Pokaz Zjawiska Fizycznego (25 prac), Esej (57 prac). Spośród nich jury Konkursu wybrało najciekawsze, które będą prezentowane przez uczniów na tegorocznym Seminarium Finałowym. Po krótkiej prezentacji odbędzie się dyskusja, w trakcie której uczniowie odpowiadają na pytania jurorów. Po prezentacji i rozmowach z każdym z finalistów Jury Konkursu wyłoni najlepsze prace w trzech kategoriach finałowych, przyznając nagrody i wyróżnienia. Fundatorem nagród głównych są NCBJ, IF PAN a od kilku lat stypendia laureatom funduje Marszałek Województwa Mazowieckiego. Ponadto, wybrani laureaci Konkursu otrzymują tygodniowe staże w ośrodkach badawczych w Polsce (NCBJ, IF PAN), jak również bezwarunkowy wstęp na wybrane uczelnie wyższe (dotyczy wybranych kierunków na Uniwersytecie w Białymstoku, Uniwersytecie Jagiellońskim, Uniwersytecie Warszawskim i Politechnice Świętokrzyskiej) lub – w przypadku Politechniki Warszawskiej – maksymalnej ilość punktów z fizyki (bez względu na ocenę maturalną z tego przedmiotu) w rekrutacji na studia. XIX edycja Konkursu realizowana jest w ramach projektu „Organizacja XIX i XX edycji ogólnopolskiego konkursu fizycznego Fizyczne Ścieżki”. Projekt dofinansowany jest ze środków budżetu państwa, przyznanych przez Ministra Edukacji i Nauki w ramach Programu Społeczna Odpowiedzialność Nauki II. Szczegółowe informacje na temat Konkursu można znaleźć na stronie internetowej: fizycznesciezki.pl. « powrót do artykułu
  18. Swoją drogą taka wizualizacja wektorów wydostających się z CZ to przeczy modelowi CZ. Poza tym, tam musi być dipol ogólnie w tych polach magnetyczych i jakby nie patrzeć to bez problemu pole wydostaje się z horyzontu zdarzeń. CZ to jedna wielka ściema z domieszką pobożnych życzeń.
  19. cyt: Im mniej wydadzą na prąd, tym więcej mogą zarobić. Ale po co pedałować jak wystarczy mieć znajomości: https://tvn24.pl/tvnwarszawa/najnowsze/warszawa-kopalnia-kryptowalut-odkryta-w-budynku-naczelnego-sadu-administracyjnego-policjanci-w-mieszkaniach-pracownikow-st7522714 Jakby co, państwo zapłaci
  20. Kolejny "żywy" dowód na to, że nie należy przywiązywać się do tradycyjnych granic rozdzielających epoki historyczne. Vide równoległe funkcjonowanie prawa rzymskiego i starogermańskiego we wczesnych państwach germańskich wyrosłych na gruzach dawnego zachodniego Rzymu.
  21. Ja Ciebie doskonale rozumiem, zwłaszcza w kontekście naśmiewania się ze społeczeństwa amerykańskiego i jego ignorancji w wielu dziedzinach życia. Zwłaszcza szczycenia się "naszym systemem" edukacji. W końcu to Amerykanie pierwsi wysłali człowieka na Księżyc, co uważam za jedno z największych sukcesów ludzkości. Mają bardzo duże przywiązanie do demokracji, zwłaszcza w wydaniu republikańskim, coraz mniej zrozumialym dla Europejczyków. Co do nauki/techniki to bez dwóch zdań. Odjeżdząją nam.
  22. Są dwa rodzaje czasu w filozofii greckiej, Kronos/Chronos i Aion (+Kairos). Regres ad infinitum w czasie chronos nie wyklucza wyjścia poza ten czas w aion. Czas to liczba, 4 wymiar. Jest też tzw. przestrzeń czasu zerowego. Czuje się jakbym rozmawiał z kimś w rodzaju: ten kto krzyczy ma rację. To kojarzy mi się z kartezjańską teorią prawdy tzw. parezją, która polegała na tym, że wychodził człowiek który był autorytetem moralnym i wygłaszał swoje poglądy na jakimś podwyższeniu (tej metody używa też Jezus w Biblii, "wychodzi do ludzi i przemawia do nich parezją"). Warunkiem jest to, że Jezus był prorokiem a inni którzy używali tej cnoty/teorii prawdy to kynicy. Ludzie od Diogenesa z Synopy czy Sokratesa z Aten. Ta metoda sokratejska jest używana przez Chrystusa. Występuje tam też w Biblii podział na logikę dwuwartościową, ale to nie na ten wątek. Tak czasoprzestrzeń jest to po prostu opisany przez Einsteina czy Carla Sagana składający się z 4 wymiarów liniowych taki rodzaj przestrzeni. Naprawdę ja to wszystko już dawno czytałem np. u Berkeleya.
  23. W CERN-ie rozpoczęło się napełnianie ProtoDUNE, prototypu Deep Underground Neutrino Experiment (DUNE), budowanego w USA gigantycznego wykrywacza neutrin. Napełnianie ciekłym argonem jednego z dwóch detektorów ProtoDUNE potrwa niemal dwa miesiące. Komora jest olbrzymia, ma rozmiary trzypiętrowego budynku. Napełnianie drugiej komory rozpocznie się jesienią. A wszystko po to, by przetestować technologie, które będą wykorzystywane w DUNE, rozciągającym się na 1300 kilometrów eksperymencie, w skład którego wchodzi zespół detektorów wielkości 7-piętrowych budynków mieszczących dziesiątki tysięcy ton argonu. Główne cele ProtoDUNE to: przetestowanie procesów produkcyjnych i upewnienie się co do jakości uzyskanych komponentów, by uniknąć wszelkich ryzyk związanych z ich produkcją na potrzeby dalekiego wykrywacza DUNE (DUNE FD); zweryfikowanie procedur instalacyjnych oraz przetestowanie wszystkich połączeń pomiędzy elementami; zweryfikowanie obliczeń dotyczących projektu i jego wydajności poprzez prowadzenie eksperymentów z wykorzystaniem promieni kosmicznych; zebranie danych eksperymentalnych i zbadanie fizycznych reakcji detektora. Jak łatwo zauważyć, w czasie wypełniania argonem, wnętrze detektora pozornie zmieniło kolor ze złotego na zielony. Dzieje się tak, gdyż światło LED wewnątrz detektora odbija się od jego ścian, wpada do argonu, gdzie następuje zmiana długości fali, dzięki czemu wszystko świeci na zielono. Jeśli ProtoDUNE wydaje się imponujący, to co można powiedzieć o o DUNE? Ten gigantyczny międzynarodowy eksperyment będzie składał się z trzech głównych elementów: źródła neutrin o wysokiej intensywności, które będą generowane w akceleratorze protonów w legendarnym Fermilab, bliskiego detektora oraz znajdującego się 1500 kilometrów dalej i położonego 1,5 kilometra pod ziemią potężnego detektora złożonego z czterech komór zawierających po 10 tysięcy ton argonu schłodzonego do temperatury -185 stopni Celsjusza. Long Baseline Neutrino Facility (LBNF) to najbardziej intensywne źródło neutrin na świecie. Budowany na jego potrzeby liniowy akcelerator protonów Proton Improvement Plan II – w który zainwestowała Polska – będzie generował wiązkę protonów o mocy 1–1,2 MW. W LBNF protony te, o energiach 60–120 gigaelektronowoltów (GeV), będą zamieniane w wiązkę pionów i kaonów, które z kolei rozpadną się do neutrin. Wiązka musi być skierowana w stronę znajdującego się pod ziemią dalekiego wykrywacza. Dlatego całość umieszczono w sztucznym wzgórzu o wysokości niemal 18 metrów. A do roku 2030 moc wiązki protonów zostanie zwiększona do 2,4 MW. Daleki wykrywacz, DUNE FD (od DUNE Far Detector) będzie składał się z czterech modułów, a w każdym z nich masa ciekłego argonu w przestrzeni roboczej – czyli tej objętości, z której analizowane będą dane – wyniesie co najmniej 10 000 ton. Każdy z tych modułów zostanie umieszczony w osobnym kriostacie o wymiarach 15x14x62 metry, w którym znajdzie się około 17 500 ton ciekłego argonu. Niedawno ogłoszono zakończenie prac nad kopaniem gigantycznych jaskiń na potrzeby DUNE FD. Zawierający neutrina strumień cząstek wystrzelony z położonego 1300 kilometrów dalej LBNF trafi w argonowe detektory, a interakcja atomu argonu z neutrinem prowadzi do pojawienia się naładowanych cząstek jonizujących atom, co pozowali naukowcom na odkrycie interakcji i dokonanie pomiarów. Dodatkowo pojawi się rozbłysk światła, który ułatwi wykrywanie interakcji. Zanim jednak strumień z LBNF dotrze do DUNE FD, najpierw trafi do bliskiego detektora, czyli DUNE ND (Near Detector), znajdującego się w odległości 574 metrów od źródła neutrin. DUNE ND będzie służył jako urządzenie kontrolne eksperymentu, ograniczając liczbę błędów i mierząc spektra energii początkowych, niepodlegających oscylacjom, neutrin mionowych i elektronowych oraz ich antyneutrin. Porównanie spektrów energii neutrin w pobliżu ich źródła, zanim jeszcze dojdzie do jakichkolwiek oscylacji, oraz porównanie z wynikami pomiarów w DUNE FD pozwoli na usunięcie wiele niepewnych elementów z obliczeń. Ponadto w skład DUNE ND wchodzi między innymi detektor z gazowym argonem. Porównanie pomiarów interakcji neutrin z gazowym i z ciekłym argonem to kolejny ze sposobów na zwiększenie precyzji uzyskanych wyników. DUNE to wielki międzynarodowy projekt, w którym udział bierze ponad 1400 naukowców i inżynierów z 36 krajów. Obok USA zaangażowane są Polska (Uniwersytet Wrocławski, Uniwersytet Warszawski, Politechnika Warszawska), Ukraina, Niemcy, Chiny, Chile, Kanada, Armenia, Brazylia, Francja, Wielka Brytania, Hiszpania, Szwecja, Indie, Iran, Izrael, Madagaskar, Peru czy Japonia. W pracach biorą udział najlepsze uczelnie na świecie, w tym MIT, Uniwersytety Harvarda, Oksfordzki, Cambridge oraz 8 kolejnych uczelni sklasyfikowanych na pierwszych 20 miejscach światowej czołówki. Eksperyment ma rozpocząć prace w 2028 roku. Będzie badał neutrina, najpowszechniej występujące cząstki we wszechświecie, o których najmniej wiemy. A ten brak wiedzy wynika z faktu, że neutrina niemal nie wchodzą w interakcje z innymi cząstkami. Wszystko jest dla nich przezroczyste. W każdej sekundzie nasze ciała przebijane są przez biliony neutrin. Neutrino może przelecieć przez całą planetę, nie zderzając się z żadną inną cząstką. DUNE ma badać neutrina i poznać ich naturę, by móc odpowiedzieć na trzy główne pytania. Różnice w zachowaniu pomiędzy neutrinami a antyneutrinami być może dadzą odpowiedź na pytanie, czy to neutrina są odpowiedzialne za to, że wszechświat składa się z materii. Pracujący przy eksperymencie naukowcy będą chcieli też zaobserwować rozpad protonu, zjawisko, którego dotychczas nie obserwowano. Jeśli go zarejestrują i zbadają być może uda się zrealizować marzenie Einsteina o stworzeniu zunifikowanej teorii dotyczącej materii i energii. DUNE przyjrzy się też potężnym strumieniom neutrin emitowanym przez eksplodujące gwiazdy. To zaś pozwoli na obserwowanie w czasie rzeczywistym – z uwzględnieniem oczywiście czasu dotarcia strumienia do nas – procesu tworzenia się gwiazd neutronowych i czarnych dziur. Koszty projektu są spore i ciągle rosną. W 2014 roku zakładano, że budowa LBNF i DUNE pochłonie mniej niż 1,9 miliarda USD i zostanie ukończona w 2028 roku. Obecnie koszty szacuje się na 3,2 miliarda dolarów, a to nie wszystko. Prace podzielono bowiem na dwa etapy i te 3,2 miliarda USD to koszt DUNE z 2 detektorami w DUNE FD. Dwa pozostałe zostaną dodane później. Obecne prognozy przewidują, że DUNE ruszy nie wcześniej niż w 2031 roku. Osoby zainteresowane szczegółami eksperymentu, powinny sięgnąć po dwuczęściowe opracowanie Deep Underground Neutrino Experiment (DUNE) Far Detector Technical Design Report [1, 2]. « powrót do artykułu
  1. Pokaż więcej elementów aktywności
×
×
  • Dodaj nową pozycję...